Do szaleństwa uwielbiam detale. Uwielbiam się nimi otaczać, i mogłabym w nich tonąć. Jestem domatorem. I gdyby przyszło mi wybierać, czy jechać na wakacje czy kupić nową kanapę… wybrałabym bez zastanowienia. Kanapa.
Pościele, kuchenne ściereczki, wieszaki, ręczniki…
Wszystko musi być spójne kolorystycznie. I grać.. do znudzenia ze sobą grać.
Piżamka, szlafrok i ręcznik. Poduszka, kocyk i misiu do snu.
Ostatnio znaleziona firma, Fluffy Colours, pomogła mi zamknąć ten nasz wieczorny rytuał.
Zawsze dzieliłam ręczniki na miłe w dotyku, i na te co wycierają. Pierwszy raz spotykam się z pakietem 2 w 1 w tym dziale. Zanim doniosę To do sypialni, jest już sucha.
W zestawie dostałam również ręczniczek do rączek i myjkę.
Ręcznik jest tak wielki, że chyba do piątego roku życia Tosi nadal będziemy mogły otulać się nim całe. Perfekcyjnie wykonany.
Fluffy Colours, to również świat kocy, poduszek, ochraniaczy na pasy i wiele innych.
Z oryginalnego minky.. bo spotkałam się już niestety z tym z Chin..
I kiedy już przebierzemy się w piżamkę, otulimy szlafroczkiem to pędzimy zrobić ciepłe, miodowe mleczko..
A kiedy usypiam Ją w ramionach, smyram po brzuszku to sobię myślę..
Myślę, jak to będzie.. Jak będzie wyglądał Jej świat. Ten już bardziej dorosły..
I jak to będzie…z tą Jej miłością..
Tą, która przychodzi niespodziewanie. W geście, uśmiechu, zamyśleniu..
Czy trafi na Nią w szkolnym korytarzu i wychodząc do szkoły będzie przebierać się dwadzieścia razy, by ostatecznie i tak nie być dość zadowoloną…
Czy muśnie Ją swym wdziękiem na wakacjach, by potem odświeżać wciąż stronę i sprawdzać, czy aby mail nie przyszedł… bo niestety epoka listów już dawno za nami..
Czy będzie popołudniami leżeć zamknięta w pokoju i rozmyślać nad tym, czy to, że dziś zapytał Ją o zajęcia pozalekcyjne to coś znaczy… bo przecież mógł zapytać każdego.. a zapytał właśnie Ją…
A może uda mi się na tyle zaprzyjaźnić z Nią, by przyszła wieczorem i powiedziała przyciszonym głosem, „bo wiesz Mamuś, ten Leon z 3b, to fajny jest wiesz…”
Czy będzie całe lato chodzić w skowronkach, by na jesień zatopić się w otchłani rozpaczy..
Gdybym tylko mogła… Gdybym tylko mogła Ją od tych miłosnych smutków uchronić..
Ale powiem Jej.. no powiem jak każda Mama.. „Córciu, ja wiem, że pewnie teraz zawalił Ci się świat, że wszystko przestało mieć sens. Ale odbudujemy i obiecuję, że nie minie zima jak Ty serducho swe uleczysz.” I powiem Jej też, że na złamane serce najlepsza jest następna miłość…
I do znudzenia będę powtarzać, iż czas młodości jest po to, by zakochiwać się, porzucać, rozpaczać i znów wariować ze szczęścia… by potem móc założyć szczęśliwą rodzinę i już do niczego nie wracać. Niczego nie pragnąć.
I jak to będzie… Czy będzie ostrożną, czy zuchwałą dziewczynką?
Czy pozwoli na powolne cieszenie się tym, że On właśnie dotknął Ją ramieniem. Pocałował na do widzenia. By móc marzyć zasypiając, że może jutro ośmieli się Ją przytulić. Czy już na pierwszej randce odważna taka i nieskrępowana…?
Czy będzie opowiadać rano przy śniadaniu, o tym czego się obawia i co pochłania Jej myśli.. czy może jednak zje w ciszy jajecznicę (bo przecież obojętne Jej co je), a potem usłyszę tylko trzask drzwi od Jej pokoju..
Czy siedząc wieczorem, z mężem przy kominku, usłyszymy dzwonek, a ze schodów zbiegnie śliczna Ona. W zwiewnej sukieneczce. Przedstawi nam Owego Leona, a on grzecznie poda rękę i obieca być przed 10tą…
A może tylko za oknem zobaczę chłopaka na bmx-ie, który zagwiżdże dość głośno, a Ona krzyknie „wychodzę!”
hmm… Myślę, więc czasami… Jak to będzie, z tą Jej miłością..
A nasz kosz na pościel jest taki pojemny…
ręcznik, poduszki, koc, ochraniacz na pasy – Fluffy Colours
szlafrok, kosz na pościel – Muppetshop