dobry dzień Antoniny.
Antka wystąpiła w kolekcji BABYGAP Peter Rabbit.
muzyka Peter J. Birch „Morning Bird”
dobry dzień Antoniny.
Antka wystąpiła w kolekcji BABYGAP Peter Rabbit.
muzyka Peter J. Birch „Morning Bird”
no kocham nad życie.. film obejrzałam milion razy, a piosenek wysłuchałam dwa miliony…
na szkolnych przedstawieniach byłam Travoltą, a teksty z filmu znam z siostrą na pamięć…
jest szaleństwo…
przez nasze wielkie, półokragłe okno w kuchni wpadło nam słońce jak oszalałe.
i wszystkiego chce się bardziej.
i czasu nie ma na nic, bo łapiemy dzień..
dlatego dziś mam dla Was tylko kilka zdjęć..
tort makowy i chleb, z dłoni mojej siostry. zarówno jedno jak i drugie jest mistrzostwem świata.
piece kaflowe specjalnie dla Maryś. bo Jej się marzy.
pierwszy z nich w domu mojej siostry a drugi u moich rodziców.
a na tym zdjęciu, to lubię dłoń mojego męża na Antoninowej głowie.
a miś Tosiny jest z Lollishop.
bo tak przychodzą do mnie te misie i lale, gdyż juz zbieram się od miesiąca, by zrobić post z przeglądem lal i miśków…
ach! i pufa od moi mili..
kocham czas w domu mojej siostry.
i to ciągłe „ciociaaaa, zagrasz z nami?”
to czasami gram. tutaj w „Kim jestem?”.
i ja w postaci najbardziej do mnie pasującej…
a tu nawet trochę ten bałagan w porządkach wiosennych widać.. i pranie narzut z kanapy..
Tosiulka w spodenkach i body z babygap. kolekcja Peter Rabbit.
fotel i krzesło Quax.
Tosia ukochała sobie kotka. małego kotka z torby lali Ala ma kota. wszędzie go nosi w tej małej łapince.
„życie jest jak miseczka czereśni”.. o tak! moje jest! i to tych czereśni z sadu od Teściów.
rozczula mnie to, że zawsze pomidory koktajlowe Antka porozkłada na kanapki. na każdej po jednym.
piżamka z Petera Rabbita (najlepsza jaką widziałam. góra gruba, podwójna, dół cienki. ciepła. przy ciałku.)
pościel z najnowszej kolekcji effii.
wielki królik z bokado.
nogi Ali. co ma kota.
koniki z przepięknego pudełeczka, który dostałyśmy od Pauliny w prezencie..
„w życiu nie chodzi o to by czekać aż przejdzie sztorm, a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu”…
i to pudełeczko jest jednym z tysiąca prezentów jaki dostałam od Iwonki podczas naszego spotkania w Warszawie.. a potem spanie pod jedną kołdrą u Maryś. i pies co łapami po drewnianej podłodze krażył. i kaloryfer co stukał i pukał..
a kule.. o rany.. kule są z Cotton Ball Lights. oszalałam na ich punkcie!!
a tutaj to… tabliczki przed wejściem do twórczej pracowni mojego Taty..
i… jak miałam 8 lat to dostałam kucyka.. a potem mój Tato zrobił mi do niego bryczke i sanie. te sanie są w całości wykonane przez mojego Tatę.. nawet tapicerkę uszył..