Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
kwiecień 2014 – Strona 3 – julia rozumek

czy mnie się chce…?

image image image image image image image image image image image image image image image image

 

mówisz, że trudno Ci się zebrać, trudno zdecydować. pytasz czy mnie się chce.
czy mnie się chce?!?!?!
nie zdajesz sobie sprawy, nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo nie.. jak chooolernie mi się nie chce.
tracić znów figurę.
toczyć się kolejne lato jak słonica.
pielęgnować nowe rozstępy, cellulit i spuchnięte łydki.
przebierać się piętnaście razy przed wyjściem, by w końcu stwierdzić, że i tak we wszystkim wyglądam jak bania.
i te jeansy co zobaczyłam dziś w sklepie. no szukam takich od lat! i znalazłam je akurat dziś. za rok ich znowu nie będzie.
i to lato co było.. no pierwsze w którym polubiłam swoja białą skórę. jak ja jej nienawidzę! (choć moja najbliższa przyjaciółka – czarna po Ojcu Arabie, którego nie zna – mówi, że wolałaby mieć Tate takiego jak ja, niż ciemną skórę.. no jakieś pocieszenie jest..). ale polubiłam. te białe ramiona i białe łydki.
sukienek nakupiłam. cóż z tego jak w żadna nie wejdę, a białe ciało z dodatkowymi kilogramami już takie urocze nie jest.
nie chce mi się!
wstawać w nocy milion razy. tym bardziej, ze Antonina zaczęła przesypiać całe noce jakby dopiero wczoraj.
wyparzać te butelki, smoczki, wodę gotować 5 minut w tym garnku.. i zapominać o niej co drugi raz..
jęczy, stęka, coś jest, nie ma…
ło matko.. nie chce mi się wiesz. jak jasna cholera.
ale…  nie zastanawiałam się nad tym. to było oczywiste od zawsze. po prostu naturalne, że chce, muszę. że decydując się na jedno, muszę mieć dwa. że nie można, po prostu nie można zostawić go samemu. jednego.
moja Mama powtarzała nam nie raz.. pamiętajcie dziewczynki, nas kiedyś zabraknie, a to Wy zostaniecie razem.
nie wiem.. nie wiem czy jest coś.. czy spotkało mnie w życiu coś  lepszego niż fakt posiadania rodzeństwa.
czy rodzice mogli zostawić mi coś, co uczyniłoby moje życie bogatszym.
wiesz, to tak jak z filmem „nietykalni”. jest niezwykły dzięki człowiekowi. nie miejsca, pieniądze.. a jeden człowiek.
i tak jest z tą moja siostrą. możemy siedzieć na sali pełnej ludzi, lub całkowicie pustej. może być naprawdę dobra muzyka i może być całkowita cisza. kiedy jest obok, cała reszta przestaje mieć znaczenie.  wszystko w życiu jest zmienne. przyjaciele, mężczyźni, mieszkania, domy..  jedna jest tylko stała i niezmienna w moim życiu. moja siostra.
i czy mi się chce..?
leżymy czasami na jednym łóżku. ja, Ona, Jej dzieci, moje dziecko. ścisk jak diabli, ale żaden nie chce wyjść. 
myślę sobie wtedy, że lżej mi żyć z taka myślą.. gdyby cokolwiek mi się w życiu stało, zabrakło mnie, to wiem, że mojemu dziecku będzie i tak najlepiej na świecie, bo jest Ona. i dziecku memu nieba przychyli.
często sobie to zresztą powtarzamy.
ja wiem, że Jej pewnie ciężej z tym małym gnojkiem tak całe życie. i stawia mnie do pionu, naprawia moje pomyłki, podnosi, poucza, strofuje. ale staram się jak mogę by zasługiwać na Nią. choć Ona twierdzi, że to wcale nieprawda, iż tylko miłość do dziecka jest bezinteresowna, że do siostry też. mówi, że głaskała Mamę po brzuchu i na mnie czekała, tak jak się wyczekuje w wigilie pierwszej gwiazdki. że jest za mnie odpowiedzialna, ze wszystko się dewaluuje i traci na wartości oprócz nas..
więc powiedź mi.. jak mogłabym się nad tym zastanawiać?
dołożę wszelkich starań by mi się to udało.
a czy się uda.. nie wiem. nie wiem tego dziś, nie będę wiedzieć za rok, ani za 10 lat.. ale nigdy w życiu nie chcę żałować, że nie spróbowałam..
córki mojej siostry po wielkiej kłótni dopuszczają do siebie myśl, że kiedyś pokochają się jak mama z ciocią..

mam nadzieję, że te niekupione dziś jeansy, podarują moim dzieciom spokojniejszy, bezpieczniejszy i najpiękniejszy świat jaki może podarować rodzic dziecku.

a ja.. będę biegać wieczorami, odzyskam figurę, założę jeszcze niejedną piękną sukienkę…

domek Peppy i Jego mieszkańcy to prezent od naszych znajomych. zdolne ręce Justynki uszyły dla nas takie cudo.
to już drugi taki od Nich prezent. za każdym razem wzruszam się niemiłosiernie. pierwsza była lala Tosia.
i wszystko wykonane z taką dokładnością. i te ogonki i zarumienione policzki..
Justynka ma swoją pracownie, nazywa się Craftovnia.

lubię burzę

_DSC0564
_DSC0514 _DSC0526 _DSC0536 _DSC0634 _DSC0638 _DSC0644 _DSC0620 _DSC0604 _DSC0591 _DSC0566 _DSC0570 _DSC0443 _DSC0437 _DSC0412 _DSC0599 _DSC0383 _DSC0328 _DSC0391 _DSC0039 _DSC0030 _DSC0404 _DSC0003 _DSC0007 _DSC0279 _DSC0276 _DSC0499
_DSC0565

mignął mi ostatnio taki obrazek.. najpiękniejsze rzeczy w życiu są za darmo, a pod spodem spanie, śmiech, pocałunek…
i od tamtego czasu, tak sobie gdzieś w głowie wymieniam te moje ulubione za które nic nie płacę..
uwielbiam zapach świeżo skoszonej trawy.
zapach pieczonego chleba.  w mojej rodzinnej wsi, obok mojego domu jest piekarnia, jak tam pachniało gdy wracało się z wiejskich zabaw nad ranem. taka letnia noc. już świta. nogi niemiłosiernie bolą od tańca. człowiek widzi tylko to łózko do którego zaraz padnie jak zabity… a tu ten zapach. pamiętam do dziś.
otwarte okna na oścież w pierwsze wiosenne dni. to jest takie uczucie nie do opisania. jakaś dawka energii dzięki której można góry przenosić. wszystko się chce, problemy wydaja się mniejsze… jedna z największych przyjemności w życiu – pootwierane okna w ciepłe dni. a mój mąż wtedy załamuje ręce i twierdzi, ze go wykończę, bo po co on te rekuperacje powietrza robił skoro ja te okna i okna.. że te muchy… jak On nic nie rozumie 🙂
lubię mgłę. jak się tak kładzie po polach, łąkach.
jedną z najpiękniejszych rzeczy w życiu to jazda autem w nocy. muzyka najgłośniej jak się da. tańczę wtedy na światłach, śpiewam… wtedy świat należy do mnie.. choć zaraz zaraz… to nie tak do końca za darmo, bo potrzebne auto i benzyna.. no dobra… ale uwielbiam.
lubię gdy moja siostra się nigdzie nie spieszy i nic nie musi. i łazimy tak wtedy za sobą, między podwórkami, coś gadamy, jemy, śmiejemy się z głupot.
pierwszy śnieg kocham szalenie. takie wielkie płaty płynące z nieba.
nad życie wielbię wspomnienia. a jeszcze gdy wspominasz z Kimś. on pamięta to o czym Ty zapomniałeś, a jedna myśl prowadzi Was do innej i śmiech do łez.
posiłki na świeżym powietrzu. pomiędzy drzewami, w lekkim cieniu. letnia sukienka. woda z cytryną.
spotkanie z miłymi ludźmi. jak Pani w sklepie coś już zagada, żartujemy, trzeci z kolejki się wtrąci i dopowie z uśmiechem i nikt nie ma skwaszonej miny. wtedy mój dzień nabiera tak diametralnie innych kształtów.
rysunek mojego dziecka wychodzący na szafę. śmieje się wtedy, ze prawdziwy artysta wychodzi poza bariery, schematy, łamie zasady. i koniecznie musi mieć przykrótkie spodnie na lewą stronę.
burze. uwielbiam burzę. ten wiatr przed burzą. grzmoty i błyski. deszcz zacinający. nic się nie boję. uwielbiam.
czekam więc na pierwszą wiosenną burzę...

linki ze zdjęć:
okulary – Beaba. posiadaja w zestawie pudełeczko, gumowy sznureczek mocowany do uchwytów, tak by okularki sie nie zgubiły. już testowane przez nas od dwóch miesięcy i nadal żyja, więc dobrze o nich świadczy. wytrzymałe. są super modele na takich maluszków. jest kilka opcji. można idealnie dobrać do wieku model okularków.
łopatka piaskowa i wiaderko – Quut. dla mnie mistrzostwo. łopatka jest sitkiem, grabkami, łopatką, trochę wiaderkiem. Tosia przepada. do piachu, do wody. suuuper. wiaderko świetnie uzupełnia łopatkę. pomysłowe, zgrabne.
piaskowy zestaw do robienia ciastek – Melissa&Doug . zestaw zawiera bardzo dużo elementów. są talerzyki, foremki, łopatka, taca,”posypywaczka” i wałek. ja jestem mamą mało twórczą, a ten zestaw pomaga nam zorganizować fajna, kreatywną zabawę.
organizer na wózek – Skip Hop. kompatybilny z każdym wózkiem. podziałki na napoje, mleko, większa kieszeń. osobno, dopinana na zamek mała kieszonka na telefon czy pieniądze, którą można odpiąć i wziąć ze sobą. kieszonka ma swój, osobny uchwyt na rękę. 
plakat na drzwiach Tosi pokoiku –  babafu.
wianek – miss puppet . zamawiając go bardzo się bałam, że będzie za bardzo sztuczny. okazało się wręcz odwrotnie. wianek pasuje i na Tośkę i na mnie. jest genialny.
czapka myszka – Radosna Fabryka.
Tosi stolik i krzesełeczko – Les Gambettes. kilka z czytelniczek pisało do mnie z zapytaniem o jakość. tak, są wykonane bardzo porządnie, estetycznie. pierwotnie miał trafić do Niej do pokoiku, ale z racji tego, że większość czasu spędzamy na dole to zamieszkał już z nami w salonie. trudno powiedzieć mi, ale wydaje się dosyć wygodne, gdyż Tocha spędza tam naprawdę dużo czasu.
kury w żonkilach – kura d.