to jakoś zawsze było oczywiste..
że jak się tańczyło na dyskotece, to w pobliżu okien lub drzwi w razie bójki lub pożaru.
że jak dojechało się na miejsce to zawsze, ale to zawsze jako pierwsze dzwoniło się do rodziców, ze słowami „jestem cała i zdrowa”.
że na koncercie koło wyjścia ewakuacyjnego stać.
i że w aucie zimą ciepłe ubranie, gdyby na pomoc czekać trzeba … bo tak mówił Tato.
Jako 15 letnie dziecko chodziłam na wielkie dyskoteki. Do trzeciej nad ranem.
O trzeciej czekał w samochodzie pod dyskoteką Tata. w spodniach i kurtce założonej na piżame. zawsze tam lekko podsypiał na rozłożonym siedzeniu albo czytał „angorę”.
nastawiał sobie budzik i po mnie przyjeżdzał.
czasami latem wracaliśmy pieszo. całą gromadą z chłopakami z pobliskich wsi. odprowadzali zawsze pod same drzwi.
wtedy mówiłam wcześniej, że wrócę ze wszystkimi, żeby nie wyjeżdżał.
mówiłam wcześniej, bo komórek w czasach mojej podstawówki nie było.
Miałam włosy zafarbowane na czerwono, rozwiązane glany i dziurawe spodnie
Ktoś zaczepił moją Mamę, że na tej dyskotece to są narkotyki i żeby mnie tam nie puszczała… i czemu ja mam te włosy czerwone, żebym zmyła.
A Mama na to spokojnym głosem…
– Jak będzie chciała brać narkotyki to wszędzie znajdzie.. a włosy, zmyć się nie da, bo to farba, ale w czym problem? nikomu tym krzywdy nie robi..
Miałam też wtedy siedem dziurek w uchu. kolczyki, a w ostatniej dziurce agrafkę.
Tata mi przebił wszystkie. Na ziemniaku. Igłą.
Pamiętam jak miałam lat 13 i szłam na ognisko. Na tarasie siedzą rodzice. Mijam Ich i mówię „cześć”.
Na to Tata, żebym może była przed 10tą…
Obracam się na pięcie z miną jakbym miała ekspolodwać..
Nie zdażyłam jednak wylać potoku słów żalu i rozpaczy, bo Mama wtrąciła słowo..
– Andrzej, ale przecież wiemy gdzie będzie, z kim będzie, to niech się bawi do której chce.
Wiesz jak to przykro jak wszyscy siedzą, śmieją się, śpiewają a tu trzeba wracać..
następnym razem nas okłamie, albo ucieknie,a po co to?
I tylko wtedy była rozmowa o porze powrotu do domu…
Miałam też kolczyk w języku, brwi i brodzie.
Tatuaż chciałam jak miałam lat 16. Ale to wtedy trzeba z rodzicem.
Tato powiedział, że jak wybiorę coś mądrego, co całe życie będzie mi się podobało i świadczyło o czymś ważnym, to On z chęcią ze mną pójdzie…
W końcu zrobiłam jak miałam lat 26…
Tatuaż mówi o ostrożności, bo łatwo coś stracić, o wsi i moim Tacie.
Dostałam niewyobrażalną ilość zaufania. Dostałam możliwość wybierania własnych ścieżek. Możliwość popełniania własnych błędów.
zaufanie i wolność podarowana dziecku procentuje..
bo choć mogłam wszystko…
to chyba „nudna” jestem do granic możliwości, bo nawet trawy nigdy nie paliłam…
sukieneczka Tosi – bobo choses
kamizelka – booso. firma istnieje już tak dawno na naszym rynku. gdzieś widziałam, coś mi wpadło w oko.. aż ostatnio usiadłam i stwierdziłam, że zobaczę dokładnie co tam mają. zamówiłam jak głupia! mnóstwo i jak otwarłam paczkę nie pożałowałam ani złotówki. bardzo, bardzo fajna jakość, materiały. takie jak ja to mówię „posiaśne”. bo bardzo wygodne (priorytet) i do wszystkiego.
sukienka Mamy – zalando. nie mam chyba większego nałogu niż sukienki. już nawet nie liczę. moja Mama twierdzi, że to choroba. o jak ja ją lubię i za nic nie chce jej leczyć.. może mój mąż bardziej by wysłał mnie na odwyk, bo Jego nie da się nabrać na hasło „no jak to? nie widziałeś? stara, już mam dawno, w szafie leżała”..
więc na wyprzedażach w Zalando zaszalałam, no bo jak taką okazję zmarnować.. 😉
p.s jak się okazało post już kiedyś był 🙂 miałam go w szkicach i wydawało mi się, że docelowo nigdy nie opublikowałam, a tu czytelnicy znają bloga lepiej niż ja 🙂 to bardzo miłe. no nic. zostawię.