Jezusicku, Maryjo Boska święta! jak On mnnie denerwuje jak nie zje tego śniadania!!
jak można? toż to nie dzień przecież! wstajesz i śniadanie. inaczej dzień polegnie! choćby nie wiem co! choćby chleb stary, to tosty trzeba zrobić. a jak chleba nie ma, to omleta! ale śniadanie musi być! bez śniadania ani rusz. i bez dyskusji…
ale On se nic z tego nie robi. i jak Mu mówię, że ten żołądek go przecia ciągle od tego boli. że nie zje rano konkretnie, a potem już choćby nie wiem co, to se nie polepszy. choćby strusia, kawior i maślanką popił. nic nie poradzi.
palcem mu tak wskazującym pokazuje i dokładam jeszcze..
-i nie pij tej kawy na ten pusty brzuch. napij się tu herbatki z cytrynką i miętą.
a jak ja zrobie herbatkę to… nie ma takiej we wsi.. cały dzban zawsze narobię. a jak! jak robić to z rozmachem… miodu nawale..
jem to śniadanie. na talerzu dużym, bo przecież tyle tych kromek mam, że na innym mi się nie mieszczą i wypadają.
sałate dam, szynki, sera, kiełków, pomidora.. tak se nakładę, że ledwo morde mogę rozdziawić do tego kęsa upragnionego.
i nic ten kęs w tej buzi mi nie przeszkadza w tym by dalej Mu przemawiać!
siedzi. siedzi po mojej prawej i w okno patrzy. o! woda Mu się zagotowała na tą parzoną z trzech łyżeczek. idzie se zalać.
wraca. a nie, nie.. zanim wróci to się tam naszuka kubka odpowiedniego do tej kawy. bo inny być nie może.
przyszedł. ja gadam bez ustanku. rukola mi z buzi wystaje i pyskuję. że czemu On mi to radio wyłączył? przecież ta stacja taka fajna.
o! np wczoraj, ładuję do zmywarki. tak naładowałam, że zamknąć się nie da. ciskam w te drzwiczki na chama i klne. a w tym radio nagle… „Niech żyje wolność, wolność i swoboda, niech żyje zabawa i dziewczyna młoda”!
humor mi się od razu tak poprawił, że z tego tańcowania zapomniałam tej tabletki wsadzić co wymywa te brudy.
no i pytam.. czemu On mi to radio wiecznie ścisza?! mówi, że przecież te telefony ciągle do Niego od rana dzwonią i nie może się skupić na gadce jak mu coś z boku gra! że my zdążyliśmy te dzieci między tymi telefonami to naprawdę sama się dziwię..
siadł. mało tego, że kawe ma! On se przyniósł do tego garść orzeszków w czekoladzie! łoż kurna jego mać! rozłożył na stole, bierze po jedny i podrzuca, a potem tak otwartą buzią lewituje pod nim żeby trafić. patrzę i nie wierzę. nie w to, że trafia za każdym razem, ale w to, że ja to strzymuję!
jem. w rodzinie już się śmieją, że podobno ja nie jem tylko biesiaduję! rozumiem, że zjadam niemało, ale żeby tak sobie z ciężarnej robić żarty. wielki mi dowcip. jakby mięli po dwa kilo wody w każdej nodze, to też by z rozpaczy biesiadowali.
zbieram palcami po talerzu te kiełki i kiedy ciskam już do buzi słyszę…
– ale my już jesteśmy starzy.
podnoszę powoli twarz znad pożywienia i otwieram coraz szerzej oczy. czy aby On do mnie to mowi..?
rozglądam się dookoła stolu. no do mnie, bo nikt inny się nie przysiadł. czasami tak się zajmę tym biesiadowaniem, że mogłabym Kogoś przeoczyć..
ja rozumiem, że celulit mocno mi się pogłębił od kiedy mnie poderwał na tej hali części motocyklowych, i na herbatę w termosie wziął, ale żeby od razu takie słowa..?!
szybko więc zmienił wersję..
-no.. ja jestem już taki stary.
ocho! znam Go za dobrze!
-a co..? mistrzem w motocrossie chciałbyś zostać?
patrzy na mnie ze smutną miną i mówi
-nooooo, chciałbym.
ja ludzi już nie rozumiem..
-no ale jak miałeś naście lat to chciałeś być mistrzem na torze i jeździłeś każdy wolny czas człowieku na tor ze ścigaczem.
podrzucając ostatniego orzeszka z pretensją wyciąga palec wskazujący mi prawie w oczy i rzecze:
– bo to Twoja wina! czemu żeś mi tak późno powiedziała że ten motocross taki fajny?!
po czym wsadził kubek do zlewu i poszedł.
dobrze, że już skończyłam jeść bo jakbym parsknęła to cały stół by był wyścielany.
dam se ręke uciąć, że za 30 minut wróci i będzie w lodówce grzebał..
jak On mnie denerwuje jak nie zje tego śniadania!
wieczorem, koło 22ej wracam z kina, ściągam buty, torebkę, kładę się na kanapie i mówię..
wiesz.. jak jechałam, to tam w jednej uliczce stała taka para. On motocyklem, Ona była na rowerze. stali tak i tak się podrywali.. to nie była jeszcze randka, widać tylko było, że coś Ona może do Niego. On trzymał rękę na Jej kierownicy..
Jak mi się tęskni za takim randkowaniem, motylami w brzuchu…
popatrzył na mnie sprzątając zabawki i mówi:
– widzisz Puszku, Ty też już jesteś stara…
cóż starość każego dopadnie.. tylko nie wiedziałam, że to już.. 😉
wyniki konkursów ( wszyscy zwycięzcy zostali wybrani przez fundatorów nagród) :
Czytaj dalej „jak On mnie denerwuje…”