Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
maj 2015 – julia rozumek

zablawac

_DSC0013 _DSC0175 _DSC0144 _DSC0200 _DSC0123 _DSC0316 _DSC0279 _DSC0213 _DSC0206 _DSC0196 _DSC0133 _DSC0105 _DSC0076 _DSC0208 _DSC0312 _DSC0055 _DSC0083 _DSC0150 _DSC0172 _DSC0220 _DSC0328 _DSC0235 _DSC0045 _DSC0027 _DSC0224

czekała na Niego i….. Go zaatakowała z miłości!

_DSC0227 _DSC0161 _DSC0166

Zablawac to rzecz jasna Plac Zabaw. tak bardzo podoba nam się ta Tosiowa wersja, że trudno powiedzieć nam inaczej.
Wręcz gloryfikujemy te Jej przekręcenia. Mamy też wydrukowane plakaty z „Pleplo” – mleko , „Wajgaj” – tramwaj.
Dostawałam zapytania od Was na maila, instagramie, facebooku w związku z placem zabaw. Czy już wybraliśmy, jaki, gdzie szuakć, bo Wy na rozdrożu.. i wcale się nie dziwię, bo my szukaliśmy miesiąc.
Niestety nie mogliśmy sobie pozwolić zrobić sami. Choć tato stolarz, mąż z drewnem za pan brat, to czas w tym roku jest dla nas niezwykle pędzący i mamy Go jak na lekarstwo.  ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i Dziadek kupił gotowy.
każdego dnia wieczorem przeglądałam internet. rozmiary tych domków, rozstawienie, ilość atrakcji..
i choć na początku bardzo zależało mi na domku z werandą, to na końcu zorientowałam się, że to moje pragnienie, a nie mojego dziecka.. i zaczęłam patrzeć na plac zabaw jako atrakcje przede wszystkim, a nie ładny wygląd.
ceny domków też są niewyobrażalnie rożne. sam domek z werandą i zjeżdzalnią potrafi kosztować 5 tysięcy jak i rozbudowany trochę ponad 2 tysiące. nieukrywam, że to były naprawdę ciężkie poszukiwania.
i gdy już miałam trzech faworytów, usiadłam na spokojnie by wybrać jeden i już konkretnie zamówić, bo lato się zbliża..
i wtedy na allegro został wrzucony ten… 
tutaj było wszystko. tylko tej werandy brak.. zrobiłam więc letnie posiedzenie na dole, pod domkiem. pod domkiem można też obić te cztery paliki i zrobić piaskownicę.  można też zrobić pod wieżą. ja dokupię osobno i postawię obok niej parasol. 
jeszcze wszystko nie jest skończone, ale wylatujemy z Tosiulką i córkami siostry na babskie wakacje, a Wy pytacie to postanowiłam pokazać.
plac zabaw kupiliśmy w firmie „meblogród” zestaw kraina zabaw.
huśtawki najzwyklejsze drewniane na allegro za 25zł.
wiaderko, taczka, doniczki, konewki – jabadabado
łapacz snów, girlandy i poducha granatowa w domku (z łuską w środku) – moi mili.
zółty i niebieski zacieniacz, to znalezione ostatnio ręczniki. genialne. niby to ręczniki a mogą być kocami, obrusami. są cieńsze, a ten w domku granatowy jest grubszy, już jako koc. przemiły w  dotyku. mają różne wzory, kolory. na plażę idealny. ja przepadlam i kupiłam 8. – Tiny Bit of Paradise
napis „zablawac” jak zawsze ukochana – „malandia” .
serce, musztardowa narzuta, kubeczki – muppetshop.
Tosi sandałki. muszę napisać, bo już mamy drugi raz z rzedu te same. a kilka razy jak się gdzieś pojawiały to podpytywaliście. są bardzo wygodne i idealne na wysokie podbicie. Salt Water.

Tosia malowała ściankę wspinaczkową więc z przymróżeniem oka na niedociągnięcia 😉

podarunki 27

MUPPETSHOP_KOLAZ_DZIEN MAMY_2
1. etui na telefon – Iphoria
2. mapa  – Crumplet
3. lampka  – Fatboy
4. kosz druciany – Ferm Living
5. pościel – Ferm Living
6. kombinezon – MumMe Code (na hasło muppetshop jest 15% rabatu)
7. kubek i łyżeczki – Rice
8. zegar – Les Gambettes
9. flaming – Rice
10. ścienna naklejka „to do” – Ferm Living
11. drewniana pocztówka – Timbergram 


MUPPETSHOP_KOLAZ_DZIEN MAMY_3

1. zestaw sałatkowy – Kitchen Craft
2. zegar ścienny – Norman Copenhaggen
3. książka Kłopot – Iwona Chmielewska
4. lampa balon – Brokis
5. poduszka – Ferm Living
6. naklejka ścienna  – sometimes i fly high
7. pojemniki do robienia lodów – Rice
8. kosz z pokrywką – Universo Positivo
9. baleriny – Colagien
10. plecak – Mueslii
11. narzuta – Imps and Elfs

Za chwilę Dzień  Mamy, Dzień Dziecka, dlatego trochę nadrobimy konkursy, o jakie proszą firmy i wracamy do codzienności.
Dziś konkurs sponsoruje marka Muppetshop. Do wygrania jest 5 nagród.
wystarczy w komentarzu napisać co wybralibyście na dzień Mamy – dla siebie, z powyższych propozycji i dlaczego. może być krótko, długo, śmiesznie, poważnie, romantycznie, rymowanie… jak tylko chcecie.
rozstrzygnięcie konkursu 22.06.
a do rozdania mamy:

MUPPETSHOP_KOLAZ_KONKURS-01

 

ostatnie podarunki są nie do rozstrzygnięcia.. 🙁
jest mi tak źle, że losowanie jest nielegalne, bo wtedy spałabym spokojnie.
nie da się wybrać trzech najładniejszych komentarzy spośród prawie 700..
każdy werdykt będzie niesprawiedliwy.
zostało wybranych 6 komentarzy. 3 nagrody główne i 3 nagrody dodatkowe.
i jak zwykle chce mi się płakać, że nie możemy nagrodzić każdego pięknego zdania jakie zostało tam zapisane..
proszę zwycięzców o kontakt na adres mailowy julia.rozumek@szafatosi.pl
dla wszystkich, którzy zostawili komentarz, bon rabatowy na zakupy w ColorStories na hasło „szafatosi” – 15%

 3 nagrody główne wędrują do..

Obrazek 10 Obrazek 11

Obrazek 16 Obrazek 2

nagrody dodatkowe, kocyk dziecięcy dla…

Obrazek 4 Obrazek 7 Obrazek 12

 

małe ludzie.

_DSC0053

choćby przemierzył pół świata..
a może i cały..
choćby każdemu rękę podał. w każdy kąt zajrzał.
rozglądał się i wnikliwie obserwował.
przystanął na drodze w tej wędrówce. z ludźmi słowo zamienił.
choćby nawet nie spał w tych poszukiwaniach. dzień i noc drążył, szperał, tropił i węszył.
to nie znajdzie nigdzie takiego miejsca…

a pamiętam tamten dzień.
gdy zamknęłam za nimi drzwi. jeszcze zdjęcie na pamiątkę zrobiłam. jak ida do auta i On trzyma Ją za rączkę. a może Ona Jego.
pamiętam jak była ubrana. a najbardziej pamiętam jak zamknęłam te drzwi. weszłam do łazienki i zaczęłam płakać.
a przecież ja nie z tych przewrażliwionych mam, co drżą o wszystko.. a twarz trzymałam w dłoniach i łzy kapały pomiędzy palcami. i to jak On wrócił a ja zadawałam milion pytań. 
pamiętam też dobrze jak po Nią pojechałam. już po dwóch godzinach. uklękłam żeby Ją przytulić i w myślach robiłam wszystko, by się tylko ponownie z tego wzruszenia nie rozpłakać.
a potem szukałam kapci przedszkolnych żeby były jak najwygodniejsze, bo przecież może Ona nikomu nie powie.. i w nosie miałam ładne stroje, a spodnie na gumce i koszulki najzwyklejsze z krótkim rękawkiem zakładałam. żeby tylko nic nie stanęło Jej na drodze w zabawie. żeby nic nie rozproszyło. żeby smutku bez Mamy nie miała.

tych pierwszych kapciuszków co Jej trochę spadały nie zauważyłam ja, a Pani Pomoc. wciąż nie mogę uwierzyć jak można jedną parą oczu zobaczyć dziesięć kitek na włosach co tracą swój kształt, piętnaście źle podciągniętych spodni, siedem usmarkanych nosów i na dwóch kolanach pomieścić trzy płaczące dziewczynki.
jest taki wzrok, takie ciepło, które bije.. takie jak u Bińczyckiego. czy to w Znachorze czy w Nocach i Dniach..
gdybym miała Ją Wam jakoś opisać, nakreślić, przybliżyć.. trudno mi słowami. znaleźć odpowiednie, wyszukane i elokwentne.
bo takich należałoby użyć. ale czy jest Ktoś, Kto nie zna Bińczyckiego? Jego żeńskie wcielenie czuwa nad moim dzieckiem.. tam.. w przedszkolu.
czuwają nad Nią ramiona tej Pani..
„tej Mamo, co nie wiem jak się nazywa, to jest ta moja ulubiona”
„wiesz Mamo, dziś jestem bardzo smutna, bo moja ulubiona Pani wcześniej poszła”
a ta ulubiona to taka Kochana Dziewczynusia z blond włosami. wygląda jak Ich starsza siostra.
i to, że Ona nie musi się starać, Ona po prostu taka jest. przychodzi tylko czasami, na zmianę.. a mojemu dziecku na piękniejszy zmienia świat.
i jeszcze ta Pani co mówi, że to są Jej dzieci. bo to są najbardziej Jej dzieci. to Ona pierwszego września powiedziała Im „dzień dobry”, a za trzy lata będzie tulić i wzruszać się przy pożegnaniu. bo to w świat pójdą..
Ona rozdaje role przy wierszu, śpiewa i kręci się w kole. wycina listki na obrazki. wyciąga pietruszkę i marchewkę z rosołu.
Ona daje mojemu dziecku teczkę z pracami plastycznymi jakie przez zimę zrobili. a tych prac tyle.. wszyscy mówią, że nie znają takiego przedszkola..
bo czy Komuś chciałoby się pozwolić zanurzyć czerdzieści osiem małych łapek w farbach, a potem odbijać na kartki.. kiedy mnie przy dwóch czasami brak cierpliwości..

a ja wiem, że to Jej zasługa. doskonale zdaje sobie sprawę ile musi wkładać w to pracy poza godzinami w placówce.
a przecież ma rodzinę swoją i obowiązki inne. a w naszej grupie wszystko ma wielki wymiar. nie ma czasu co przez palce przelatuje. (zresztą, czy Jej mina na zdjęciu nie mówi wszystkiego?)
i ubranka w szafkach widać wciśnięte.. bo nie ma dnia bez spaceru. tam się wszystkim chce.. dwadzieścia kilka par bucików sznurować, kurtek pod szyję zapinać, szalików wiązać, paluszków do rękawiczek wkładać…
w deszczowe dni przebierają się w ćwiczeniowe stroje. na poddaszu zamki dmuchane mają, baseny z kulkami..
nie.. to nie jest prywatne przedszkole. państwowe. państwowe najbardziej jak się da.
i plac zabaw w środku parku. piękny, ogromny. korony drzew cień dają.
to wszystko ma miejsce, bo Komuś się chce. a może dlatego, że chcę się wszystkim. a w tym tkwi siła.
w naszym przedszkolu jest 150 dzieci. i każde z Nich trafiło do dziecięcego raju.
nigdy nie marzyłam nawet o takim miejscu dla mojego dziecka. o takim miejscu na start w edukację i samodzielność.

tupie nogami jakby stado słoni.
– Nie tak mi otwarłaś! nie tak!
– dobrze córeczko, a jak chcesz?
– nie tak!!!! inaczej!!
– otworzę Ci jak tylko chcesz, tylko musisz mi spokojnie wytłumaczyć jak.
– nie!!! tak też nie!
i teraz tupie już jak cała sawanna słoni.
kucam w tej szatni i próbuję odgadnąć jak ma być otwarty czekoladowy wafelek z podwieczorka.
wszystkie możliwe sposoby jakie znam, są nie takie.. ale cierpliwości nie tracę. zupełnie Ją rozumiem, też czasami bym tak potupała.
zza szafki przychodzi nasza Pani Dyrektor. wyciąga do Tosi rękę i mówi
– chodź, ja ma w biurze nożyczki, znam fajny sposób, może nam się uda.
potem słyszę jeszcze jak cichutko mówi do Niej
– wiesz, rozwiążemy ten problem i już się nie martw, a do Mamusi też nie krzycz, bo może Jej być przykro.
w podskokach przychodzi Tosia z idealnie otwartym wafelkiem.

bo idealne miejsce zaczyna się i kończy w każdym człowieku. nie da się ulepić dobrej całości, gdy coś po drodze szwankuje.
u nas każda Pani Kucharka, każda Pani Porządkowa, Biurowa, Przedszkolanka, tworzy to miejsce… a może też dlatego, że pracuje się inaczej, gdy drzwi do gabinetu Dyrektora są szeroko otwarte i nożyczki na biurku dla każdego źle otwartego wafelka..

_DSC0070 Kolaże1570 _DSC0077 _DSC0040 _DSC0016 _DSC0060 _DSC0107 _DSC0108

zdjęcia pochodzą z zajęć w przedszkolu jakie zorganizowała dla nas Kasia, ze swoim porojektem „zaszyj nudę”.
dzieciaki same szyją swoje misie. wypychają, „ubierają” w nosek, oczka, kwiatuszki i kokardki..
i choć Tosia ma misiaków i lalek wiele, to niesamowite jakiej wartości nabrał ten, który uszyła sama.
zabawy było co niemiara. miałam robić zdjęcia, a wciągnęłam się w wypychanie jak szalona.
Kasia organizuje takie warsztaty dla przedszkoli, szkół i w sumie wszędzie gdzie są dzieci.
Prace są dostosowane do wieku i umiejętności. Zaszyj Nudę.