Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
lipiec 2015 – julia rozumek

wakacje na wsi cz. II

_DSC0476 _DSC0486 _DSC0514 _DSC0505 _DSC0541 _DSC0525 _DSC0529 _DSC0473 _DSC0443 _DSC0273 _DSC0272 _DSC0270 _DSC0560 _DSC0566 _DSC0692 _DSC0662 _DSC0663 _DSC0670 _DSC0697 _DSC0720 _DSC0568 _DSC0610 _DSC0837 _DSC0818 _DSC0839 _DSC0776 _DSC0765 _DSC0769 _DSC0859 _DSC0847 _DSC0147

telefon zegarek – czasy się zmieniają i czy chcemy tego czy nie, nasze dzieci też idą do przodu.. ostatnio zobaczyłam gdzieś ten telefon dla dzieci. w ofercie jakiegoś sklepu i zainteresowałam się tematem. ten mały kwadracik może być zegarkiem, naszyjnikiem lub przypięty do spodni/paska. ma pamięć do czterech numerów. banalny w obsłudze.
telefon jest na kartę, którą ładujemy. jest bardzo leciutki. na razie moje dziecko zawsze jest z Kimś. ale wiem, że niedługo przyjdzie czas, kiedy pójdzie sama do sąsiadów, będzie na wycieczce itp… jest idealny dla maluszków. lekki, mały. nazywa się Wristy.
ja jeszcze bardzo często myślę o tym, żeby moje dzieci potrafiły bez problemu zadzwonić po Tatę, gdybym zemdlała lub coś mi się stało..

w końcu jestem w domu sama z dziećmi całe dnie.

plecak i walizka pszczółka – jak Tosia była mała to miałyśmy plecak z szelkami i taką smyczą bezpieczeństwa. genialna sprawa. dużo się wychodziła. i po Niej użytkowało jeszcze kilkoro dzieci, a on ciągle w idealnym stanie. mamy więc teraz większy i walizkę. jakość bezdyskusyjna. to jak chodzą kółka, zamki, rączka od walizki.. Little Life.

torba Mamy biała – na zdjęciu jest taka torba w kratkę. kupiłam 7 lat temu w sklepie „solar”. tych sklepów już chyba nie ma, ale torba tak mi służy. już u szewca też była bo ucho urwałam. uwielbiam ją i od dawna marzyła mi się jakaś na zastępstwo. i choć toreb u nas przybywało to żadna nie potrafiła zastąpić tej. udało się w końcu Pink Lining. bardzo kobieca, pakowna, estetyczna, na każdą okazję. na wyjazd tygodniowy i weekendowy. na siłownię i plażę. i sama może bym na to nie wpadłai nie wyszukała, ale ostatnio moja znajoma była na weekend z Nią u nas i zaczęłam szukać jak szalona.

ręcznik ponczo – Vuga , przemiła frota.

moje buty leopardy – Maruti, przecenione o 100zł, polecam bo nie czuję, że mam buty. jeszcze mają piękny wzór zebry. teraz po przecenie to zdecydowanie bardzo tanie jak na jakość i wygodę. serio genialne. biorę na siebie jakby Ktoś był niezadowolony.

na markę Just Paul Mini promocja -20% do poniedziałku na hasło TOSIA.

na drugim i trzecim zdjęciu od dołu jest sześć osób.. Ktoś widział?

wakacje na wsi cz.I

_DSC0167 _DSC0178 _DSC0135 _DSC0244 _DSC0240 _DSC0252 _DSC0248 _DSC0256 _DSC0142 _DSC0281 _DSC0134 _DSC0154 _DSC0155 _DSC0140 _DSC0208 _DSC0215 _DSC0223 _DSC0230 _DSC0422 _DSC0232 _DSC0164 _DSC0157 _DSC0409 _DSC0306 _DSC0346 _DSC0353 _DSC0382 _DSC0363 _DSC0366 _DSC0325 _DSC0322 _DSC0315 _DSC0360 _DSC0389 _DSC0361 _DSC0390 _DSC0304

wakacje na wsi… choć innego słowa chciałoby się użyć, bo i teraz na wsi mieszkamy.
można zatem powiedzieć – wakacje w rodzinnej wsi.
i nie ma nic piękniejszego, bardziej beztroskiego.. choć lat mam już prawie 32..
najwspanialsze jest jednak to, że moje czteroletnie dziecko również spędza tam swój najlepszy czas.
z rąk do rąk. z ramion do ramion. tulona i całowana przez wszystkich.
kiedy dojechałam z Beniem i zostaliśmy jeszcze kilka dni.. 
mój Tato już o ósmej rano czekał aż wyprawię Beniaczka i spacerował po wsi. spacerował też wieczorem i w południe.
na zmianę z moją Mamą. ja tam mało czuję, że mam dzieci..
i w ciągu tych kilkunastu dni pobytu Tosi…
poszła na nocny spacer z Dziadkami i kuzynkami. o pierwszej w nocy. z latarkami. niebo pełne gwiazd.
Babcia spełniła Jej marzenie o przejażdzce pociągiem i zabrała Ją do Częstochowy. wzięli i Dziadka. poszli na lody, obiad, na wielki plac zabaw.
kupili piękny Elementarz. wznowioną wersję tego z jakiego uczył się Dziadek.
dzwoniła do mnie z pociągu i pytała czy słyszę jak stukają tory?
zaskarbiła sobie sympatię Pana Strażaka, który przyjechał ściągnąć gniazdo os, bo buszowały koło basenu i ugryzły Benia w brzuch.
a Panowie Strażacy… brak słów! co za kultura, humor, serdeczność…
mówiła zastępczo na ciocię Justyś – Mama. spała z Nią i tuliła całe dnie.
pod okiem swoich ukochanych bliźniaczek, nauczyła się pływać i jeździć rowerem bez bocznych kół.
przekopała Im pokoik wzdłuż i wszerz. chciała z Nimi chodzić na pierwsze randki.
a o ósmej rano na stole w kuchni, stały ciepłe bułeczki w koszyczku, choć przecież wszyscy spali… a to Pani Basia (przyjaciółka Mamy a moja wychowawczyni z klas 1-3.. i najlepszy nauczyciel w moim życiu) weszła przez taras i po cichutku zostawiła.
o której wstała by je piec? o szóstej?
ale tam to chyba takie zwyczaj.. moja siostra o drugiej w nocy zaprawiała chleb, bo się przebudziła i przypomniało się Jej..
na wsi wychodzi się z basenu dopiero gdy zaczyna się burza, albo zęby szczękają niemiłosiernie.. inaczej żadne proszenia nie mają takiej siły..
chodzi się z dziewczynkami na nocowanko do przyjaciółki Oli, którą Tosia uwielbia nad życie.
na gokarty i do parku linowego Justyś zabrała..
rikszą Babcia po wszystkich sąsiednich wsiach woziła… a rikszę dziadek zrobił jak bliźniaczki małe były..
łazikujemy tak całe dnie pomiędzy podwórkami. od rodziców do Justyś. przez podwórko prababci.
tam zatrzymuje się czas. mam wrażenie, że jestem w innej krainie.. 
tak się cieszę, że moje dzieci mają do tej krainy klucz…

_DSC0383

z tym wózkiem to był numer. powiem Wam, że głupi to ma szczęście..
dwa dni przed wyjazdem stwierdziłam, że przydałaby mi się do Benia spacerówka-parasolka.
bo choć auto duże to wózek mi miejsca zajmuje sporo. zaganiana byłam więc weszłam na pierwszą lepszą stronę firm z którymi współpracuję. patrzę – mają jakieś. ale kurde, jakaś nowość, nie wiem czy to będzie fajne, czy się sprawdzi.. a potem jak się nie sprawdza to piszę, że nie zarekomenduję i mi przykro.
ale, że czasu na szukanie nie miałam, potrzebowałam wysyłki już, to mówię biorę.
choć nie znałam żadnych opinii na jego temat to…
ja mogę wystawić taką po tygodniu użytkowania.. jest niewyobrażalnie lekki i jeździ tak płynnie, że możesz pchać jednym paluszkiem. siedzisko bardzo szerokie, dziecko ma dużo miejsca. dopasowałam sobie do Niego torbę z color stories co mi już z rok leżała, a do tego wózka idealnie pasuje.
dystrybutor przez telefon mówi, „wie Pani, to miejski wózek, nie wiem jak sprawdzi się Pani na trawie, wiejskich ścieżkach”.  a ja już wiem, jest tak lekki, że bez problemu jeździ po łąkach.
moi rodzice też pospacerowali z nim i oboje orzekli, że nie czuć, że cokolwiek się pcha.
ja jestem zachwycona, że na szybko wzięłam i tak trafiłam. greentom upp classic.

Jest taka marka Just Paul, która szyję ciuchy dla dorosłych. w tym roku wypuścili kolekcję dla dzieci.
dostaliśmy trochę do testowania. super lekki materiał, miły w dotyku. cudny dla ciała.
całość można zobaczyć tutaj – Just Paul Mini.
(do piątku promocja -20% na hasło TOSIA).

Tosi plecak pszczółkowy – Little Life (mam mnóstwo rzeczy z tej marki i jest genialna.)

kilka zdjęć robiła moja 12 letnia siostrzenica – Emilka.

drugi człowiek

IMG_5433 IMG_5427-2 IMG_5446-2 IMG_5423 IMG_5483 IMG_5489 IMG_5362 IMG_5394 IMG_5444-2 IMG_5401

moja Mama zawsze mówi, że najważniejszy w życiu jest drugi człowiek.
bo kiedy jest zdrowie, zapewniony dobry byt, to cóż z tego kiedy nie ma drugiego człowieka.
a nawet jak zdrowie jest najlepsze, to od samotności można w choroby popaść..
a kiedy choroby doskwierają, to z drugim człowiekiem szybciej się do zdrowia wraca.
z drugim człowiekiem łatwiej sukces odnieść. łatwiej największą burze przeczekać.
łatwiej owce z pastwiska do zagrody zagonić.
i nie mówię tylko o mężu. o drugim człowieku w ogóle. przyjacielu, znajomym, sąsiedzie.

była ostatnio u mnie moja siostra z córkami. 
moja Mama przysłała Jej mms’a, a na nim stół pełen świeżo napieczonych jagodzianek. w samo południe.
Moja siostra zapytała więc Jej, po co, skoro Ona z dziećmi tutaj, Tata zje jedną na dzień..
okazało się, że choć była dopiero pora obiadowa, to u mojej Mamy była już Madzia z chłopakiem, Wiesia ze znajomymi, Basia wpadła i Fred bo wracał skądś tam.. i to cały obraz mojego rodzinnego domu.
u nas nikt się nie zapowiadał tydzień wcześniej, nie umawiał na daną godzinę. nie pytał czy będziemy w domu.
u nas zawsze były drzwi otwarte. moja Mama chociaż była zagoniona to zawsze cieszyła się z gości. robiła kawę i zawsze miała coś do postawienia na stół. jak był to Ktoś „swój” to nie przerywała pracy i dalej zaprawiała słoiki gawędząc miło.
dzisiaj ludzie mniej ze sobą przebywają. kontaktują się internetowo, telefonicznie, na osobiste spotkania czasu mało. świat pędzi.
w moim rodzinnym domu czas się zatrzymał. tam na werandzie, na stoliku stoi dzbanek z kompotem i szklanka, w razie gdyby Ktoś przyszedł a domowników by nie było.
moja Mama jakikolwiek wybrałaby kierunek swojej drogi – ma tam drugiego człowieka. w naszej wsi, we wsiach obok.
w góry i nad morze. do Poznania i Sanoka. gdziekolwiek się ruszy, tam Kogoś poznaje, a potem o tę znajomość dba.
wiecie dlaczego..? bo Ona ma zawsze czas dla drugiego człowieka. a przy tym nigdy nie zaniedbała domowych obowiązków, ogródka, rodziny, obiadów, wypieków.. a wręcz przeciwnie. u nas codziennie jest obiad z dwóch dań. deser i pachnie ciastem.
kiedy Tosia była malutka mieszkaliśmy chwilę w pięknej kamienicy w mieście. ja znałam kilka osób, a moja Mama wszystkich, choć bywała u nas czasami.  i wcale nie chodzi tutaj o ilość tych ludzi. a o dbanie, o relacje, o czas..
zamykamy się coraz częściej w czterech ścianach. z laptopami, telefonami. mamy pięknie wysprzątane domy. wypielęgnowane stopy.
mamy plany na wakacje za pół roku, ale zapominamy dzisiaj zaprosić sąsiada.
tak sobie o tym pomyślałam, bo spędziłam wczoraj cudny dzień z Olą
przebywanie z drugim człowiekiem twarzą w twarz ma inny wymiar.
bo w życiu najważniejsi są ludzie.. tak mawia moja Mama. a Ona najczęściej ma racje.

_DSC0082 _DSC0086 _DSC0088 _DSC0094 _DSC0096 _DSC0100 _DSC0105 _DSC0107 _DSC0112

napiszę tylko o chustce, którą mam na szyi. to Benka kocyk. ostatnio mój ulubiony. materiałowo podobny do Numero 74.
podwójnia warstwa materiału. pięknie obszyty kolorową niteczką. 120×120. bez dwóch zdań spędzi ze mną całą jesień i zimę.
dlatego domówiłam drugi, bo wiedziałam, że ten już będzie pachniał moimi perfumami. Vuga.

i pewnie zapytacie o dywan/matę u Oli – livebeautyfully

etui na telefon – bag a porter