bo czy Ktoś dziś myśli o starych ludziach..?
żyjemy pracą, stanowiskami, pieniędzmi, zdjęciami w windzie..
często też (i dobrze) spotkaniem ze znajomymi, piątkowym wyjściem, wakacjami..
w mediach żyjemy powodziami, terrorystami, ostatnio wciąż polityką i dyskutujemy o 500+.
w literaturze wyczytujemy o miłości (o to ja), latających smokach, leczeniu depresji..
starzy ludzie gdzieś tam są.. mieszkają w swoich starych domach, domach spokojnej starości albo u swoich dzieci, gdzie każdy żyje w swoim pędzie, a oni cichutko chcą się przydać i obierają ziemniaki do obiadu..
są gdzieś tam na swoich ławeczkach pod płotem w małych wsiach, albo z charakterystycznym pośpiechem przechodzą przez pasy w wielkim mieście.. z wielką obawą, bo miasto ich swą wielkością nagle zaskoczyło..
trzymają w rękach reklamówki, laski.. nierzadko specyficzny mają zapach.
czasami spokojni i uśmiechnięci. pogodzeni ze starością. czasami złośliwi i zgryźliwi.
szukamy wrażeń, pięknych opisów w najnowszych pozycjach książkowych na najbardziej widocznych półkach w emipku..
nową książkę kupiłam Grocholi, Paulliny Simons.. ale kupiłam je przy okazji, bo pewnego wieczora wykąpałam dzieci, zostawiłam je z mężem i szybko pojechałam do księgarni..
nie mogłam nawet wytrzymać tych dwóch dni kuriera kiedy kupiłabym na allegro..
chciałam mieć już! natychmiast!
i.. czasami pytacie mnie o książki bo wiecie, że kocham czytać..
to jest to książka o której wspomnieć muszę.. choć wiele teraz o niej piszą.
w gazetach, w internecie.
piszą, bo to jest piękna książka.
myślę, że w pewien sposób zjawiskowa.
jak można z tak wielką lekkością, zdolnością postrzegania świata, zauważalnością zjawisk drobnych opisać monotonię życia starców..
jak można mieć w sobie tyle dystansu, tyle humoru, uroku takiego smykowatego chłopca..
książka jest pamiętnikiem. prawdziwym. pewnego staruszka z Amsterdamu – Hendrika Groena.
przez rok opisuje codzienność w domu spokojnej starości.
jak np wracał od Pani Visser, która uraczyła Go ciastem.. On to ciasto wrzucił do akwarium z rybkami.
ciasto rozmokło, rybki zdechły. w ośrodku dochodzenie Kto zabił rybki..
to jest dla mnie godne największego podziwu, jak 83 letni staruszek może opisać tę historię.
skąd w takim człowieku – niemłodym – taka inteligencja, taki dowcip, taka bystrość..
mnie rzadko książki rozśmieszają, rzadko komedie, a kabarety prawie nigdy..
na tych Jego opowieściach nie schodzi mi uśmiech z ust.
czytam na głos i kiedy kończę mąż krzyczy – czytaj dalej, co dalej..
pytacie mnie ostatnio często kiedy wyjdzie moja książka..
zawsze tak to jest, że trwa dłużej niż się zakłada.
dziś drukarnia dała mi odpowiedź, że będzie w pierwszej połowie lipca.
ale gdyby Ktokolwiek z Was miał smak na nową książkę, to warta jest każdej złotówki, każdego czasu, każdej naszej myśli.
zobaczyć świat starców przedstawiony takimi oczyma jest czymś zaskakującym i wnoszącym wiele do naszego życia.. życia w wielkim pędzie ludzi XXI wieku.
Pani Hendriku, kłaniam się do stóp. Najniżej jak potrafię.
Fenomenalny, zjawiskowy, ponadprzeciętny!