Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
październik 2016 – Strona 2 – julia rozumek

na jesienne wieczory

Już jakiś czas chodzi za mną myśl stworzenia bazy filmowej i książkowej.
Jako, że ciężko mi jest wymienić ulubione filmy i jakoś je przyporządkować, wrzucić w jeden wpis (każdy z nich niesie inne wartości, odczucia) to pomyślałam o osobnych ich wystąpieniach..
Dziś na scenę wyjdą, zupełnie moje ulubione ostatnio filmy kostiumowe.
Nie będą one ułożone od  najpiękniejszego gdyż to niemożliwe..
Najczęściej mam takie w których przepadam bez reszty i jeszcze dwa dni rozmyślam, są takie co można obejrzeć, miło się spędza czas, ale za dużo nie wnoszą i te które nie są zupełnie w moim guście..
Jak się domyślacie, będzie to spis tych, które zawładnęły moim czasem na długo..

filmy-kostiumowe

Miłość do filmów kostiumowych przyszła gdy miałam 12 może 14 lat..
Nie pamiętam, ale na pewno byłam małą dziewczynką.
Późną porą, w telewizji puścili film pt Lady Jane z 1986 roku.
Od tamtego czasu już nigdy go nie oglądałam, ale pewne sceny pamiętam do dziś.
Anglia. XVI wiek.
Przepiękna miłość młodych ludzi, która rodzi się z początkowej nienawiści, która rośnie wraz z wielkimi ideałami.

Wielka moja miłość powróciła w 2005 roku wraz z Dumą i Uprzedzeniem.. Jednak najważniejszą rolę tutaj zagrała Keira Knightley. Potem już obejrzałam każdy film z Jej udziałem.
Anglia. XVIII wiek.
Film zjawiskowy w każdej kwestii. Zdjęcia, muzyka, aktorzy.. 
Z ręką na sercu widziałam ponad 20 razy.. Znam na pamięć.
Jedna z najpiękniejszych historii miłosnych jakie widziałam na ekranie.

278704-1 1200x782_l6vzcx

Zostając przy filmach z Keirą – Księżna. Aż trudno mi uwierzyć, że zobaczyłam go dopiero teraz.
Anglia. XVIII wiek.
Myślę, że każda z nas powinna zobaczyć. Ilość „kamieni” jakie jest w stanie unieść kobieta dla dziecka jest niewyobrażalna.
Film o niezliczonej ilości ludzkich zachowań i uczuć jakich często nie spotykamy na co dzień, i jakie ciężko jest nam w naszej głowie pomieścić, a tak bardzo chcemy zrozumieć..
Bo życie nie jest tylko takie jak nasze. Są jeszcze jego najrozmaitsze odcienie, czasami tak trudne do zaakceptowania przez nas – widzów.
Kostiumy, zdjęcia, widoki, mołość – warte każdego czasu, a już tym bardziej jesiennego wieczoru.

127196-1

Fortepian – są takie filmy, które pamiętasz całkowicie. Dzień, miejsce, pogodę tego dnia.
Miałam 15 lat. Zima. Kraków. Od tamtego czasu obejrzałam go jeszcze wiele razy.
Anglia/Nowa Zelandia. Połowa XIX wieku.
Zjawiskowe! Zjawiskowe zdjęcia, muzyka (Michael Nyman tutaj ).
To film jaki się niesie w sobie całe życie.

pianowmk1 the-piano_jane-_campion_1993_www-lylybye-com_4

Jane Eyre – jak większość filmów swoich ekranizacji ma wiele. Obejrzałam każdą i ta z roku 2006, która jest miniserialem BBC porwała moje serce. Odcinki 4 więc na jeden długi wieczór lub dwa.. Ja pochłaniam tak w pół nocy.. Potem tylko kilka kaw na poranek..
Anglia. XIX wiek.
Ja uwielbiam historie takiej miłości, potem kilka dni fruwam zamiast chodzić..

Persfazje – choć uroda głównej bohaterki zupełnie mi tam nie pasowała, oglądałam z wielką przyjemnością.
Klasyka Jane Austin – zdecydowanie moja ulubiona. 

Kochanice Króla – pamiętam dość dobrze, gdyż jakieś 8 lat temu, w kinie.. 10 minut przed końcem zerwała czy zepsuła im się taśma! w takim momencie! Historia Henryka VIII. XVI wieczna Anglia.
Film godny polecenia jeżeli Ktoś lubi królewskie intrygi. Genialnie zekranizowany.

Zakochana Jane – dla miłośników Jane Austin. Biograficzny portret. Film miły dla oka. 

Opactwo Northanger, Rozważna i Romantyczna, Emma – dla wszystkich tych, dla których będzie za mało..

a na wieczór z mężem przy filmie kostiumowym – Roobin Hood z 2010 roku. XIII wieczna Anglia.
jest i śmiesznie, i poważnie. i miłość i walka.

seriale –

kolaze52

o Poldarku już pisałam… Ukradł mi z życiorysu kawał czasu.. byłam zupełnie gdzieś indziej.. Ja to zawsze tak przeżywam jakbym grała główną rolę!

Downton Abbey – ach! przepiękna rodzina, przepiękne historie. Ilość osobowości, serce Pana Domu, doprowadzający mnie do głośnego śmiechu dowcip Babci..
kiedy pojawia się kolejny sezon, czekam aż wyjdą wszystkie odcinki by móc kilka wieczorów oglądać jeden po drugim. Kocham te wieczory.

no i na koniec coś co porwało mnie doszczętnie! z dni i nocy. dnie dniłam czym prędzej by dopaść nocy i oglądać.. 
Pamiętam jak pewnej nocy, spałam u mojej siostry, zeszła na dół koło 4ej nad ranem..
Ja wpatrzona w ekran laptopa przeżywam tak, że Jej nie widzę..
A Ona zdziwiona pyta – Czy mi się wydaje czy Benek wstaje o 6ej rano?
Wstaje, wstaje… ale spać to każdy głupi potrafi 😉
Chodzę potem z oczami na zapałki, ale co się w ciągu dnia o szkockim wojowniku na rozmyślam to moje..
Outlander!! Poleciły mi czytelniczki.. Obejrzałam pierwszy odcinek.. Myślę – nie moja bajka..
Drugi – no niekoniecznie.. 
Miałam akurat dobrą książkę więc nie naciskałam..
Książka się skończyła i z braku laku wzięłam się za trzeci odcinek.. Przepadłam, ale taaaak!!
dwa sezony w 5 nocy. 
Szkocja. 1743 rok. Tuż przed powstaniem Szkockim.
Jamie Fraser! Och Jamie!!

Outlander Season 2 2016


Myślę, że wiele pominęłam,że coś umknęło mej pamięci…

Lecz to co pamiętałam i uwielbiam zostawiam..
Czekam na Wasze ukochane filmy kostiumowe. Dziś skupmy się na tych.
Następnym razem może melodramaty? może książki?

edukacja

Jakoś w lipcu jechałyśmy z siostrą autem. Wtedy Ona przeczytała mi piękny fragment, którego autorem jest Haim Ginott. Pamiętałam by dziś go Wam napisać..
Jak to się złożyło z tym co ostatnio publikowałam..
Każdemu z Was, mój czytelniku – nauczycielu ( i siostro ma najdroższa) pokłony niskie za Waszą pracę i to co wnosicie w życie naszych dzieci.

„Należę do ocalonych, którzy przeżyli obóz koncentracyjny. Moje oczy widziały to, czego żaden człowiek nie powinien być świadkiem:  komory gazowe zbudowane przez uczonych inżynierów, dzieci zatrute przez wykształconych lekarzy, niemowlęta zabite przez wyszkolonych pielęgniarzy; kobiety i dzieci rozstrzelane przez absolwentów szkół średnich i wyższych.
Tak więc powątpiewam w edukację.
Dlatego proszę: pomóżcie swoim uczniom stać się ludźmi. Nie dopuście, by efektem waszych wysiłków były uczone potwory, wykwalifikowani psychopaci, wykształceni Eichmannowie.
Czytanie, pisanie i arytmetyka są ważne, tylko wtedy jednak, gdy służą one temu, by nasze dzieci stały się ludźmi.”

czas.

Musi minąć jakiś czas bym potrafiła rozmawiać o filmie „Wołyń”.
To tak jakby Ktoś wsadził  Ci granat w ciało i rozerwał umysł, duszę, serce.
Jakby zostawił Ci zgliszcza Twojego bytowania na tym świecie.
Jedna myśl nieustannie mnie od środka gniecie od tamtego czasu…
Że jest mi tak bardzo wstyd! Wstyd za to, że jestem człowiekiem XXI wieku..
Roszczeniowym, pretensjonalnym, żądającym..
Że zepsuta klimatyzacja w aucie czy kolejka u lekarza powoduje moje niezadowolenie..
Jest mi wstyd! Za mnie i wszystkich nas urodzonych w czasach dobrobytu, którzy nie wiemy o życiu nic.
Jest mi wstyd przed historią, przed światem, i przed samą sobą najbardziej..
To nieopisane szczęście urodzić się w czasach bez wojny (choć Kto zna daty które nadejdą…? ) tylko dlaczego wtedy zamiast doceniać, chcemy więcej i więcej, lepiej i lepiej, wyżej i wyżej… 
a każde już zdobyte więcej, lepiej i wyżej prowadzi nas ku jeszcze większemu zniszczeniu.
Zniszczeniu jako człowiek, który sam w sobie przestaje żyć by patrzeć, słuchać, doświadczać lecz żyje by biec.. a ten bieg nie ma końca i chwili wytchnienia.
Żyć w swoim biegu i nie zobaczyć tego filmu to jakby nie całkiem żyć…

Ostatnio pewna dobra znajoma z dawnych lat zostawiła mi piękny komentarz..
Brzmiał tak.. „Cieszę się że wygrałaś Życie Julik. No niestety….. mało która ma tyle szczęścia, przytłacza nas szarość codziennego życia”.
Odpisałam.. „Edytko Kochana, o wygranej bądź przegranej można powiedzieć dopiero na łożu śmierci… Dziś może być wieczne lub chwilowe.. Tego nie wie nikt. Dlatego nigdy nie zapeszam i z pokorą do tego podchodzę..”
Bo choć wiem co Edytka miała na myśli i pięknie Jej dziękuję, oraz znając Ją chciałabym dla Niej wygranej to wiem, że nie można wygrać życia.. Można kiedyś, pod koniec tej wędrówki zebrać i policzyć ilość stoczonych bitw i jakoś to życie podsumować… 
Bo życie jest jedną wielką niewiadomą.. Dzisiejszy raj może zmienić się w piekło, a czyjeś piekło w raj.
I nikt tego nie wie, przewidzieć nie potrafi..
Dlatego nie wolno nam tracić nadziei. Nigdy!
A co ważniejsze, nie wolno pomiatać dobrym losem.. Nie jest dany nam na stałe. Nie mam wykupionego abonamentu na dostatnie życie w dobrobycie i zdrowiu. 
Może właśnie przez to uważam, że prawdziwe szczęście można osiągnąć tylko wtedy gdy potrafimy doceniać chwilę. Dokładnie tę która trwa. Tylko wtedy jesteśmy w stanie złożyć tak dużą ilość chwil by można powiedzieć – wygrałem życie.
Czytałam ostatnio piękny wywiad z Durczokiem.. mówił o tym jak opiekowała się nim była żona gdy był w depresji..
„Gdy ja się rozsypałem gotowała obiad i mówiła – Dziś jest wtorek. To jest obiad. Tylko to się liczy. A jutro będzie środa. Jutro się nią zajmiemy.”
I choć mając dzieci, dom, pracę musimy planować i myśleć o przyszłości, to nauczmy się zatrzymywać w chwili która trwa. Wtedy nawet najtrudniejszy czas w życiu będzie można przeżyć lżej.
Wczoraj kolorowałam z Tosią. Benio ciął nam nożyczkami nasze rysunki. Ona się wcale tym nie złościła.
Nawet Mu pomagała. Patrzyłam przez okno. I choć bałagan, i choć pranie niewstawione, choć tyle zaległości w mailach, choć tarasy przed jesienią trzeba uprzątnąć, choć głowę od dwóch tygodni chce mi rozerwać to… patrzyłam w to okno a za nim był najpiękniejszy widok świata… bo zrobiło się już ciemno i w szybie odbijaliśmy się my. Mama, dzieci i kolorowanka.
Nie możemy wygrać życia. Możemy wygrać chwilę, a potem z tych chwil poskładać życie.
Czas pozwoli nam ocenić czy zwyciężyliśmy. Ale teraz musimy pracować na wynik.
Dziś. Dziś jest wtorek. I dziś zbierasz punkty. Bez względu na sytuację i swoje chwilowe miejsce w życiu..
Bo musicie pamiętać, że wszystko jest chwilowe.. Tylko od nas zależy czy gorszym chwilom pozwolimy odejść a piękne zatrzymamy na dłużej… Jednak wszystko mija i przyjmijmy to z pokorą.
Doceń tę chwilę która trwa. Siedzisz. Jest Ci ciepło. Czytasz. Gdy wstaniesz możesz zrobić kawę. Posłodzisz. Czytasz bo widzisz. Czytasz bo poszłaś do szkół. Czytasz bo urodziłeś się zdrowy.
Ciesz się z tego, że Twoje oczy teraz składają litery. A potem dołóż do tego radość z owej kawy. Niech będzie i czarna bez cukru skoro lubisz..
Kiedy to wszystko poskładasz to okaże się, że nie bardzo zauważysz kiedy minęły dni w dość ciężkim czasie Twojego życia.. 

„Uważaj na swoje myśli,
stają się słowami.
Uważaj na swoje słowa,
stają się czynami.
Uważaj na swoje czyny,
stają się nawykami.
Uważaj na swoje nawyki,
stają się charakterem.
Uważaj na swój charakter,
staje się Twoim przeznaczeniem.”

Uważaj zatem o czym myślisz bo to scenariusz Twojego życia. Sam go piszesz.
Myśl o chwili, zawsze gdy zacznie gnębić Cię coś i zżerać od środka, uciekaj i myśl o tej sekundzie..
Że możesz zamknąć oczy i posłuchać ciszy, albo jak traktor za oknem jedzie. Przypomnij sobie jesienne ogniska na polach na wsi.. Ten zapach…
Myśl o chwili a wygrasz życie!

Daj sobie czas. Odpowie Ci on na każde pytanie. Pozwoli rozwiązać największy konflikt.
Ileż to razy w życiu odpowiadałam już, reagowałam już, decydowałam już…
A potem było mi wstyd i człowiek nie mógł znaleźć sobie miejsca..
Ileż to razy oceniamy Kogoś..
Ile to razy nie śpimy bo Ktoś ocenił nas.. a prawda daleka od powiedzianego..
I temu daj czas… z prawdą jest na szczęście tak, że choć latami może chować się po kątach to w końcu jej ciasno i wychodzi.. A potem tak dumnie kroczy i głowę wysoko podnosi..
Ważne tylko by samemu przed lustrem nie wstydzić się stanąć..
Wszystkiemu co złe też daj czas.. Niech idzie obok a Ty zajmuj się chwilą.. z czasem znudzi się i odejdzie.

Każdy z nas powinien mieć taką fiolkę z lekarstwem. Na etykiecie napisane – czas.
I nie czas który można rozciągnąć, a czas z którym potrafimy się pogodzić i dobrze wykorzystać..
Mawiają, że jest najlepszym lekarstwem.. Śmiem stwierdzić, że nie kłamią..

Dziś jest wtorek. To jest post i kawa z mlekiem i łyżeczką brązowego cukru. Pomidorowa na obiad i zapiekanka serowa. Jutro będzie środa. Jutro się nią zajmiemy.