W taki upał jesteśmy na słońcu..
Łapiemy wakacyjny, wiejski czas.
Jednak zostawię kilka słów. Nie moich. Znalezionych w czeluściach internetu, bez podpisanego autora.
Zapisuję tutaj. Może Wam przyniosą przyjemność, a ja dzięki temu ich nie zgubię.
„To będzie długi czas, zanim ktoś wymyśli coś, co zastąpi babciny fartuch…
Fartuch ma chronić ubranie pod spodem, moja babcia zawsze miała ich kilka. Fartuch nosi się również dlatego, że łatwiej było wyprać fartuchy niż sukienki i na fartuszki zużywano mniej materiału. Ale wraz z tym służył jako jedna łapka do usuwania gorącej patelni z pieca. To było cudowne i bardzo praktyczne do suszenia dziecięcych łez. Do kurnika, fartuszek był używany do noszenia jajek. Gdy przybyli goście, ten fartuch był idealną kryjówką dla nieśmiałych dzieci. Te stare fartuchy wytarły wiele spoconych brwi, pochylonych nad gorącym piecem w upalne dni.
Jesienią, fartuszek był pełen jabłek, które spadły z drzewa.
Kiedy kolacja była gotowa, babcia wychodziła na ganek, pomachała jedną ręką, a druga była w kieszeni magicznego fartuszka, w którym zawsze był jakiś cukiereczek. Mężczyźni wiedzieli, że to czas, aby przyjść z pola na kolację.”