Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
wrzesień 2018 – Strona 3 – julia rozumek

gdzie?

Bardzo ważne jest by w życiu umiejętnie dobierać ludzi z którymi żyjemy, rozmawiamy czy milczymy nawet..
Bo milczeć też dobrze z mądrym.

Aby nie tracić czasu na plotkarzy, kłamców, zazdrośników.
Uciekam ostatnio od ludzi małostkowych. Zabierają mój spokój.

Ważne by być blisko mądrych. A kiedy blisko tych co mało wiedzą, aby dobrzy byli. Bo dobro cenione ponad mądrość. 
Aby żyć obok ludzi, którzy swą obecnością coś wnoszą. Wielkiego czy drobnego. Nieważne. Istotne natomiast to, aby nas wzbogacało, dodawało jakieś inne spojrzenie, inną perspektywę.
Uciekać od złych energii. Od tych co powodują nasze rozdrażnienie.
I aby mieć i dbać o tych, których mamy, lub chcemy mieć „na zawsze”.
Świat się może zmieniać, może przybywać aplikacji do poznawania ludzi, spotkań, pogaduszek przy kawie…
Ale wtedy, dwadzieścia lat temu wybrałam sobie przyjaciółkę. Na zawsze. Po prostu to wiem.

Bo Ona powoduje, że moje życie dzięki Niej jest bogatsze.
Dostaje od Niej piękne maile.
Gdy zapytałam czy mogę opublikować ten, odpisała „Możesz Juluś, co moje to twoje. Nas nie obowiązuje rodo.”

„Myślałam dziś o moim ojcu. Kuba zasypiał trzymając mnie za rękę, kiedy spadła na mnie lawina wspomnień i pytań. Pamiętam jego zdjęcie, stał na jachcie w białym uniformie i czapce szeroko się uśmiechając. Miał bielutkie zęby szczerzące się do obiektywu spomiędzy czarnej, krótko przystrzyżonej brody. Zdjęcie oprawione było w owalną ramkę ozdobioną rzędem małych muszelek, takich samych jakie wczoraj Jakub wyławiał dla mnie z morza. Tej ramki już nie ma. Ani zdjęcia, ani kilku listów napisanych drobnym równym pismem, pochylonym w prawo.
Wszystko spalone.
Przez otwarte okno wpadał lekki wiatr, zapatrzyłam się na gwiazdy, Kuba objął moje ramię obiema rączkami. Zasnął, a w głowie przepychały się pytania. Jak to jest, zostawić dziecko? Żyć gdzieś daleko, nie wiedzieć jak pachną jego włosy?Jak krzywi usteczka kiedy płacze? Czy dobrze się nim opiekują kiedy jest chore? Czy ma przyjaciół? Choć staram się nie oceniać mojego biologicznego to nie pojmuję, że można zasypiać spokojnie,a  rankiem szczotkować zęby patrząc w lustro bez wyrzutów sumienia, kiedy daleko stąd chodzi po świecie człowiek, który nosi połowę jego DNA, być może trzyma długopis tak jak on, ma ten sam kolor oczu, ten sam nos i ciekawość życia.
Czy zdażyło mu się o mnie myśleć kiedy usypiał swoje dzieci? Kiedy popychał huśtawkę, w której siedziały, aż śmiały się do rozpuku od motyli w brzuchu, kiedy uczył je jeżdzić rowerem, kiedy oglądali razem film w sobotę wieczór, kiedy przyłapał je z papierosem i „uziemił’ na miesiąc. Często obserwuję innych ojców z córkami, dzisiaj był w sklepie tata z dwiema córkami, przymierzały ubrania a on robił im zdjęcia i wysyłał mamie żeby zatwierdziła zakup.
Jakkolwiek bym sobie  próbowała to wytłumaczyć, nie zrozumiem, że gdzieś tam żyje, oddycha, kocha, smuci się część mnie, a ja nigdy jej nie poznam.”