Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
marzec 2021 – Strona 2 – julia rozumek

organizacja

Pytacie czasami o dobrą organizację dnia. 
Dnia, w którym jest czas na robiony obiad, na jakiś wypiek, na sprzątanie, zabawę z dziećmi, książkę, oczywiście pracę, gości… Nie wiem jaka organizacja jest dobra, bo każda z nich dostosowana być musi do charakteru danego człowieka i specyfikacji pracy. Ale mogę napisać jaką organizację mam ja…
Pierwszy i najważniejszy punkt to chęci. Bez chęci ilość uproszczeń i podpowiedzi nic nie da.
Zaraz obok chęci, dobre nastawienie. Myślę, że praca i obowiązki to jedna z największych przyjemności w życiu. Dzisiejsze rozbestwienie nakazuje nam pragnąć nieustannie rozkoszy dla duszy i ciała. Kina, spa, podróże..
Ileż ludzi marzy o tym, aby móc wstać na swoje zdrowe nogi, wziąć do zdrowych rąk zwykłą ścierę i móc umyć okna… Chyba jest czas w którym za dużo mamy, jeszcze więcej byśmy chcieli, zapominając, że możliwość umycia okien mówi nam o tym, że okna owe posiadamy… a to wiele. Bo jeśli okna to i dach nad głową. Jeśli je myjemy to znaczy, że jeśli nawet w lędźwiach strzyka, to zdrowie jako takie jest aby pracę wykonać. Jeśli jest i czas na mycie, to znaczy, że nie czekamy przed salą operacyjną, nie odebraliśmy złego telefonu i nie zwijamy się z rozpaczy. Móc umyć okna to ogromny przywilej. No, a teraz tylko pozostaje włączyć do tego muzykę.
To tak…
1. Nie robię pustych przelotów. Jeśli idę z kuchni do łazienki a po drodze spotykam bluzę dziecięcą, to ją składam i kładę na schodach, aby wziąć na górę przy kolejnym przelocie. Jeśli myję ręce, to przy okazji przemyję zlew i kran. Jeśli przemywam twarz wacikiem jednorazowym (staram się robić to wielorazowymi) to przed wyrzuceniem go do ubikacji przemywam ubikacje, a przed wyrzuceniem do kosza przemywam kosz. Czasami tyle robię przy okazji, że w sobotę nie mam co sprzątać.
2. Nie odkładam. Jeśli chowam garnek do kuchennej szafki i myślę „jaki tu bajzel, muszę to kiedyś posprzątać” to bez analiz wyrzucam z tej szafy wszystko i sprzątam teraz. Zazwyczaj wydaje się nam, że potrzeba na to masę czasu. Musi być na to specjalnie zaplanowany dzień. Nie. Na jedną szafkę potrzeba 15 minut. Wyrzucić wszystko. Umyć szafkę. Poprzeglądać co zostawić, a co wydać czy wywalić. 15 minut.
A o ile lżejsza dusza.
3. Przy okazji. Wiele rzeczy robię przy okazji. Jeśli wkładam dzieci do wanny w tym czasie sprzątam garderobę (bo obok). Jeśli pomagam przy lekcjach to obok/ w tym czasie składam pranie.
4. Planowane zakupy. Na duże zakupy jeżdżę raz w tygodniu. Wcześniej planuję w głowie co będę gotować w tygodniu, co piec. Kupuję zatem na cały tydzień. Dzięki temu nie muszę tracić czasu na „dokupywanie” codzienne.
5. Zapasy. Kupuję więcej tego co jest klasykiem i na pewno zużyję. Tego co się nie psuje. I mało co mnie zaskakuje. Jeśli zapowiadają się goście, znienacka, to zawsze mam składniki na babkę cytrynową.
Cytryny są zawsze! Mąka, jajka, masło. Tak jak są szafy kapsułowe, czyli kilka ciuchów, które da się zestawić ze wszystkim, tak też można stworzyć lodówkę kapsułową. Czyli produkty z których zawsze coś zrobisz i być muszą. U mnie to: mąka, jajka, cukier, masło, drożdże świeże, mleko, ciasto francuskie, cytryny, jabłka, banany, makaron, ryż, sos pomidorowy, ser żółty, kiełbaska chorizzo, mozarella, oliwa.
I takie klasyki w spiżarce jak: owoce w puszkach (do tarty, do lodów, do ciatsek francuskiech na ciepło), kajmak, śmietana kremówka, biszkopty, herbatniki (bo to zawsze spód na każde ciasto się zrobi), proszek do pieczenia, soda i kilka innych, których zabraknąć po prostu nie może.
6. Zapisać. Wszystko co chcę zrobić zapisuję. Odciążam głowę od pamiętania. Zapisuję to w swoim ZAPISOWNIKU w niedzielę wieczorem. Plan na tydzień. Tylko podchodzę i patrzę co dziś jeszcze do zrobienia. Jeśli zostaje czasu biorę coś w poniedziałek z wtorku. Czasami uda mi się tyle nadrobić, że w piątek mogę kilka godzin czytać książkę. 
7. Nie odkładać. Mówi się, odłóż, świat się nie zawali. No a mnie się właśnie wewnętrzny świat zawala, bo cóż z tego, że mam wolne jeśli w tyle głowy ta myśl o tym co do zrobienia. Wolność myśli osiągam tylko wtedy, gdy wszystko załatwione. Bo jeśli na bieżąco wszystko ogarniasz, to okazuje się, że zyskujesz masę wolnej przestrzeni w życiu jak i w swojej głowie. Tu bardziej należy rozpatrywać kwestie priorytetów niż odkładania. Jeśli dochodzę do wniosku, że czegoś nie będę robić wcale, wtedy odkładam to na zawsze. 
Ale jeśli coś ma mi wisieć w myślach, to chce ten sznur zerwać i wiedzieć, że wykonane. To daje mi spokój  a co za tym idzie poczucie bezpieczeństwa i stabilizacje emocjonalną.
8. Nie marnować czasu. Kiedy kroję jarzynową sałatkę z warzyw rosołowych, puszczam sobie serial na blacie kuchennym w telefonie. Trochę zerknę, posłucham. Przy okazji. A to kolejne bogactwo jakie przy okazji zdołałam zebrać.
Lubię czytać i oglądać. Ach, kocham! Wiem, że tyle się dowiaduję, tyle zyskuję. Tylko wybieram właściwie, myślę przy tym. Nie włączam każdej nowości, która jest na netflix, albo zapodaje telewizja. Mam zrobione listy tego co chcę oglądać, czytać. Mam mocno wytyczone ramy moich wymogów co do tego, na czym spędzam mój czas. 
9. Dzielę obowiązki. Ale nie :), nie na domowników a sobie 🙂 Moim dzieciom już dawno powinnam dać jakieś obowiązki, ale wciąż wychodzę z założenia, że się jeszcze napracują. Moja Mama tak podchodziła do nas i wszystko co mogła ściągać nam z karku, biorąc na swój – ściągała. Nie zabrało mi to ani pracowitości, ani zaangażowania, ani chęci. Nie jestem oczekująca a działająca. Mam nadzieję, że to dobra droga i dla nas. Powracam do myśli… Dziele sobie sprzątanie. Dom lubię zacząć sprzątać w piątek. Wtedy w sobotę rano zostaje już tylko połowa i do południa jestem obrobiona z obiadem, łazienkami, podłogami… Jeśli idzie wiosna, to dzielę tydzień. W poniedziałek robię pokój Tosi, we wtorek Benia, itp…
Robimy to wieczorem często. Przy tej pracy jest czas na gadanie, śmiech. 
10. I tu nasuwa się punkt 10. Czas z dziećmi to nie tylko wycieczka rowerowa czy gra w monopoly (ratuuuunku!!!!! Benio kocha monopoly i ciągle nas męczy. Już myśleliśmy o tym aby wystawić go na olx. Wynajmę dziecko, które gra w monopoly.). Czas z dzieckiem to czas „przy okazji”. Taki kocham z moich wspomnień najmocniej. Kiedy rodzice wykonywali swoje obowiązki, pracę, a my robiłyśmy coś obok.
Sama obecność rodzica jest już najpiękniejszym czasem. Mieć możliwość by zwyczajnie być.
11. Obiad na dwa dni. Tutaj oczywiste. 🙂
12. Thermomix. Dla mnie maksymalne ułatwienie życia. Ja prawie codziennie coś piekę. Gdybym miała to ciasto wyrabiać ręcznie, pewnie nie robiłabym tych wypieków tak często. Kocham go i uważam, że jest wart wydanych na niego pieniędzy.
13. Sen. Nie! Jeśli ukradniesz z nocy 4 godziny i nadrobisz robotę to wcale nie zajdziesz dalej. Wcale też nie zrobisz więcej. Pamiętam oczywiście ile nocy nie przespałam, gdy dzieci były małe, a ja nie nadążałam z obowiązkami. Czyli u każdego w życiu jest taki czas, w którym niezależnie od nas ten sen jest nam zabierany. Ale jeśli tylko mamy wybór pomiędzy snem  a pracą, zawsze wybierzcie sen.
Od czasu kiedy śpię po 8 godzin na dobę, mój wypoczęty umysł i ciało pozwala w ciągu dnia zrobić dwa razy więcej i szybciej. 
14. Klasyki działań. W sobotę wstawiam pranie. W piątek kąpie dzieci, myję im włosy, obcinam paznokcie. W piątek robię duże zakupy. Jeżeli wejdzie się w schemat działań, to ta systematyczność pozwoli na uporządkowanie. Uporządkowanie za to tworzy nam więcej czasu. Przede wszystkim w głowie, gdyż nie musimy myśleć – acha jeszcze pranie. Dzisiaj zrobić, kurde, to jutro zrobie. Nie. Mam czas prania i wstawiam.
15. Ogarnąć przed snem. Zanim pójdę do łóżka, a po uśpieniu dzieci, schodzę na dół i sprzątam po całym dniu. Ogarniam zlew, blaty, wyspę, stół, kanapę, podłogę. To takie 15-20 minut, czasami tylko 5.

Dzięki temu kiedy wstaję rano, wszystko idzie szybko, gładko, bez nerwów. Mogę szybko przystąpić do właściwej pracy. Bałagan na kuchennych blatach wprawia mnie w poddenerwowanie. Za to szykowanie dzieci do szkoły, kiedy mam piękny porządek jest wielką przyjemnością. To zupełnie inny rodzaj rozpoczętego dnia. Wieczorem to było kilka minut, a rankiem staje się filarem na dobry dzień.
16. Wiem za co jestem odpowiedzialna. Nie mam pojęcia kiedy płaci się oc i ac. Kiedy zmienia opony, jakie mamy opłaty za dom. Nie wiem jak buduje oranżerię, mówię tylko, że taką pragnę mieć. A potem pytam o szczegóły kiedy Wy pytacie mnie :).
Mój mąż nie wie jakiego dnia wstawiam pranie i nigdy nie załadował zmywarki. Nie ma pojęcia jaki rozmiar butów noszą nasze dzieci. Kocham ten podział.
Czuje, że jest maksymalnie sprawiedliwy, lubię swoje zadania. Nie musimy mieć do siebie żali i pretensji o to kto czego nie wykonał, a co wykonać miał. Każdy staje na wysokości zadania i dzięki temu, czując wdzięczność, chce się robić swoje jeszcze lepiej i doskonalej. Jak to powiedziała Grochola, co polubiłam powtarzać – w szczęśliwym związku naczynia zmywają się same. 
17. Sposób myślenia. Umówmy się, czas jako tako może istnieć tylko w naszej głowie.
Bo jeśli wmawiamy sobie, że nie mamy czasu, to choćbyśmy mieli go fizycznie bardzo wiele – wcale go nie mamy. Wolny czas tworzy się z naszego sposobu myślenia, nie z rzeczywistego zapracowania.
18. Nie oceniamy czyjegoś czasu. Skupiamy się na swoim. Czasami słyszę, że pewnie mam wiele wolnego czasu, skoro tyle książek potrafię przeczytać. Nie… Mam po prostu wielkie pragnienie owego czytania.
A tylko z wielkich pragnień bierze się czyn. Jeśli czasami ktoś skarży mi się na pracę…. Rok, drugi, piąty… Ale nie robi nic aby ją zmienić. Nie podejmuje żadnych kroków, to znaczy, że nie jest mu tam aż tak źle. Ma tylko potrzebę narzekania. Ilość strachów i lęków jakie musiałam w swoim życiu przezwyciężyć, aby wyjść z tego co mnie gniecie, była ogromna. Ale jestem człowiekiem niezwykle wymagającym. Wobec życia i przede wszystkim wobec siebie. Nie zgadzam się na bylejakość. Idę i próbuję, choćbym miała trząść się ze strachu. Tyle się już wytrzęsłam, że dzięki temu dziś mogę narzekać mniej, albo prawie wcale.
Każdy musi swoje „przetrząsnąć”. Nic nie przychodzi lekko i samo. Dlatego też posprzątany dom, zapach z piekarnika, swojski obiad i przeczytane książki nie zależą od posiadanej ilości wolnego czasu, a od tego jak tym czasem gospodarujemy i ile z tej gospodarności czerpiemy radości. Bo jeśli dopracujesz idealną organizację, ale w Tobie gościć będzie żal i nerwy, że innym czas przychodzi łatwiej to po jaką cholerę Ci to osiągnięcie…? Wolny czas to sposób Twojego myślenia. Jeśli myślisz pozytywnie, każda minuta Twojego życia okaże się wolnym czasem. Ty budujesz swoją klatkę, i Ty ją otwierasz aby móc wylecieć na wolność.
Także nie szukaj klucza w cudzej kieszeni…