Zostawiam tu kilka instagramowych wpisów spod tych wakacyjnych zdjęć…
Leżałam przed domem na leżaku i co rusz mnie zrywał stres, że przecież powinnismy jechać na wakacje! Wszyscy pojechali na wakacje!
Ale potem emocje mi stygły, no bo przecież skoro wszyscy pojechali, to my pojedziemy w październiku. Jak się zluzuje. A teraz wypoczniemy koło komina.
Spoko. Leżę dalej…
I zaś ten stres! No przecież dzieci trzeba gdzieś zabrać! Koniecznie coś dla radości dzieci!
Ale potem myślę, że przecież były na koloniach, pół koloniach i innych atrakcjach. Jak pojadą później świat się nie zawali.
Spoko. Leżę. Na swoim podwórku. Na leżaczku. Książkę czytam. Wiatrak na przedłużaczu mi ciało ochładza.
A potem znowu ta panika! Rany Boskie! To może kamperem! Tak! Wszyscy teraz kamperują i sobie chwalą. Musimy wynająć kampera! Wbiegam do domu i mówię Im, że wyruszmy camperem. Koniecznie i do Chorwacji! Dzieci patrzą z powagą i pytają czy muszą, bo one nie znoszą jeździć, a do tego zwiedzać.
Spoko. Pasuje mi, bo zaś mogę na spokojnie na leżaczku…
Aż w końcu któregoś dnia dzwoni wspólnik męża i mówi, że zarezerwowane. Tam i tam. Wtedy i wtedy i żeby się pakować.
I idealnie, bo bym zaś była w stresie…
Że po co?
Oko mnie będzie boleć.
Na bank będą tłumy i nie będzie pogody…
A tu pusto. Pogoda super. Oko nie boli.
Jak wrócę na swój leżak, to już taki człowiek będzie wolny od tego stresu, że choć trochę ten obowiązek wyjazdowy popchnięty…
_________________________________________________________
Siedzimy przy śniadaniu.
Delikwent ma jeszcze na twarzy wąsy z wieczornych animacji pirackich.
O czym mu komunikujemy. Na to On, że kiedy nakładał naleśnika to jakaś dziewczynka się właśnie z tego śmiała.
Mój mąż stałym zwyczajem mówi Mu – a my się tym nie przejmujemy, bo każdy może mieć swoje zdanie, tak?
Odpowiada głośno tak. Przytakuje głową nad talerzem, po czym podchodzi do mnie i do ucha mówi mi – albo mogę mieć ją po prostu w dupie.
Tak parsknęłam, że moja pomielona już zawartość z buzi, wylądowała na całym stoliku.
A On z poważna miną nie rozumiejąc mojego zachowania dopowiada – No co? Przecież to Ty nam mówisz „aaaa w dupie z tym!”.
Ano mówię. I tak tez mówiła mi moja Mama. To jedna z najważniejszych rad na życie, aby móc być szczęśliwym…
___________________________________________________
Jeśli wyjeżdżało się w dzieciństwie z rodzicami, to kwestią konieczną był postój w trakcie podróży. Ilekolwiek by to kilometrów nie było… Jeśli mało, to dzieliło się te drogę na pół.
Właściwie ten postój był jedną z atrakcji wyjazdu.
Na drewnianych stołach i ławach wykładało się kanapki z papierka. Pomidorka. Ciasto drożdżowe. Kompot dla dzieci i kawa w termosie dla rodziców. Czasami do tego stołu dosiadała się inna rodzina. Rozmowa kwitła. To było tak oczywiste, że prowadzi się długi i zaangażowany dialog z dosiadającym się człowiekiem.
Dorośli palili papieroski.
Dzieci zrywały jagody z pobliskich krzaczków… wtedy Mama wołała – nie jedzcie tego, tam ludzie sikają!
Czasami stało drewniane zadaszenie nad tymi stolikami. Z belek proste ogrodzenie.
Kosz drewniany. Śmieci było mało.
Bo nawet jak zostawał papierek po kanapce, to się w kostkę składało i do domu wiozło. Bo to zawsze się jeszcze do czegoś przyda. Ostatecznie do rozpałki w kuchennym piecu kaflowym…
Teraz drogi szybkiego ruchu. Na szybko w okienku makdonalda. Śmieci dużo.
A rozmów z innymi podróżującymi coraz mniej…
Kiedy moi rodzice jadą z wnukami, biorą na drogę kompot do butelek i kawę do termosu. Paluszki na przegryzkę.
Dziadek boi się dróg szybkiego ruchu. Jedzie powoli, swoim tempem przez małe miasteczka.
Tam w lesie mają swój ulubiony postój z drewnianym stołem i drewnianą ławą…
Choć Babcia wie, że na stacje po hot-doga też lubią wstąpić…
I te postoje tkwią mi w tych wspomnieniach bardziej, niż ten cel, do którego nas ta podróż niosła…
_______________________________________________
Każdy człowiek ma potrzebę odpoczynku.
Jeden od pracy, drugi od teściów z podwórka, trzeci od klimatu, a jeszcze inny od stania przy garach… Każdy z nas choć jesteśmy podobni, różne ma potrzeby, bo zupełne inne mamy charaktery i codzienne życie.
Ja najbardziej muszę odpoczywać od swojej głowy. Od gonitwy myśli i analiz.
Wiek robi swoje, bo i potęguje te uczucia i zarazem z doświadczenia wiem, gdzie kierować swoje refleksje, aby być wolnym i odciążać umysł….
Od czego potrzebujecie odpoczywać?
_________________________________________________
Czytam Wasze komentarze pod ostatnimi postami na instagramie i myśle sobie jaki piękny kawał wspomnień i pozytywnej energii tu tworzycie. O takich czytelników te 9 lat walczyłam
Bez Was – nic. Z Wami – wszystko.
__________________________________________________
Można mieć wiele szczęścia w życiu, ale jeśli szczęśliwie wybierzesz kompana na życie, to można pokonać wszystkie nieszczęścia.
__________________________________________________
Ludziom wydaje się, że wolność jest, gdy nic nie muszą. Nic z tych rzeczy. (Wtedy pojawia się depresja, samotność…)
Najpiękniejsza wolność jest wtedy, gdy pokochasz swoje obowiązki i zależności….
Jak zwykle w tym temacie polecam film „szwedzka teoria miłości”.
______________________________________________________