Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
mogłabyś.. – julia rozumek

mogłabyś..

tak cholernie zwyczajne. oczywiste. banalne i niezauważalne. po prostu jest.
rano wstać.
zaspanym, spóźnionym, wkurwionym.
z głową nieumytą. a można było umyć jednak wieczorem, to by nie trzeba było się zwlekać już.
w krzyżu Cię łupie, ręka boli. a łeb? zaraz rozpieprzy ten łeb!
świeci słońce. pada deszcz. lubisz jak pada bo masz nowe kalosze. lubisz zwyczajnie bez powodu.
pijesz kawę.
o! to w porankach kochasz najbardziej. parzoną bez mleka i cukru. i ten zapach.. 
Dallmayr. prodomo. w lidlu na promocji.
albo po babsku. dwie rozpuszczalnej. z mlekiem i cukrem.
albo celebrujesz śniadanie.
musisz najpierw zjeść to śniadanie. 
nie ma świeżego pieczywa. zostało dużo chleba i zjeść trzeba, bo co z tym zrobić. robisz grzanki.
dziubiesz w zimnym maśle. a On potem poprawia po Tobie i wygładza. 
po co gadasz przy myciu zębów i po domu chodzisz? z tą szczoteczką w buzi coś poprawiasz, na szybko poduszki uklepujesz.
masz wielką plamę na bluzce od pasty bo Ci z gęby leci.
wychodzisz.
telefon jak zwykle nienaładowany. i Kto znowu jest winny zagubienia drugiej ładowarki?! i to na pewno jest On, nawet gdybyś była Ty.
dzieci na leżąco zakładają buty w przedpokoju. wałkonią się po podłodze. szybko. ło jasny pierun, dzieci!
albo dzieci nie masz i zatrzaskujesz szybko drzwi.
w aucie dowiadujesz się , że jest księżniczką na zamku, ty królową, a Tata królem.
mogłaś wziąć temu dziecko inne odzienie, bo wieje, a przez ten sweter wszystko przeleci.
a jak dzieci nie masz to stoisz w korku, na przystanku… rajstopy mogłaś założyć. a nie założyłaś. Ty głupia. początek jesieni a Ty już chora. na uczczenie tego wyciągasz higieniczną i smarkasz głośno. wręcz ostentacyjnie.
albo nigdzie nie wychodzisz i zostajesz w domu. znowu zostajesz w domu a wyjść byś może w końcu chciała.
tak się rano odszykować i wyjść. do ludzi. w biurze przy expressie do kawy poplotkować.
spódnica ołówkowa by Cię uwierała i musiałabyś wciągać brzuch. a tak nic nie musisz i w dresie chodzisz pół dnia.
obiad. odgrzany. wczorajszy. nabrał smaku. czemu nikt tego z kuchenki nie schował na noc do lodówki?!
o mój Kochany, znowu pamiętał schować ten gar z kuchenki zanim poszedł spać.
w sklepie nie mieli świeżego mięsa. zrobisz znowu naleśniki.
po co się tutaj z tym obiadem dziś rozłożyłaś jak nie zdążysz?
dziecko, śpij jeszcze chwilę. jeszcze tylko pokroję cukinię.
albo wbiegasz o 18-ej i na szybko ze słoika wlewasz sos na podgrzane mięso mielone.
halo! halo? no jesteś, coś przerywa. kup po drodze chińskie bo obiadu nie robiłam.
halo? oooo… dzisiaj to są pyszne gołąbki. pół dnia zawijałam.
czekasz na wieczór. marzysz o filmie co ściągnęłaś dwa tygodnie temu, albo już zupełnie nie pamiętasz kiedy, tak to było dawno.
po pierwszym dialogu usypiasz. a miałaś umyć te włosy, żeby rano się nie zrywać.
miałaś zadzwonić do Mamy, bo widziałaś , że dwa razy się dobijała. nie miałaś czasu. wszystko do dupy!
do Mamy zawsze trzeba oddzwonić.
dzisiaj pełnia i pewnie znowu nie pośpisz…
albo padniesz jak kawka i odeśpisz wszystko. cały ten stres i zmęczenie…
takie to do bólu zwyczajne. oczywiste. cholernie oczywiste.
wstać, wypić kawę, jechać do roboty i schować gar z zupą na noc do lodówki…
czasami powiedzieć pod nosem „kurwa mać”.. i dobrze jak Mama nie słyszy, bo to okropne tak z ust dziewczynki takie słowa..
a przecież można by nie wstać. z tym bólem głowy, strzykającym kręgosłupem..
mógłby nie padać deszcz.. albo padać tylko za oknem i zerkać na Niego z białego łóżka.. a Pani w białym fartuchu mówi, że operacja przesunięta na 17-tą..
mogłabyś nie być królową, a On królem..
przecież mogłabyś… 

ale jesteś.. królową. a On królem.. Ona jest księżniczką…

66 odpowiedzi na “mogłabyś..”

  1. …regularnie co jakiś czas przychodzi myśl że ta codzienna nuda dzień do dnia identyczny że to nie rutyna tylko radość stabilizacji bezpieczeństwo i niech trwa bo jest tyle możliwości by zniknęły by zatesknic by już nawet na zaklniecie sił nie było.
    Tak wieczory i ranki moja miłość

  2. Nie wierzę, że to czytam… no bo jakbyś o moim życiu po części pisała, to nie możliwe, pewnie tak różne jesteśmy a tak podobnie życie nam płynie zwłaszcza z tą szczoteczką w buzi po domu nawet na dwie minuty w łazience brak cierpliwości…I to jest piękne, że tyle rzeczy nas spotyka codziennie i tak różnych, każdy ma swoje rzeczy a ile nas ludzi wszystkich łączy i każdy z nas może być tą królową, królem a nawet księżniczką, trzeba tylko bardzo tego chcieć! Ale fajnie mi się dzisiaj post czytało! Dzięki Julia, że piszesz!

  3. Julia…. Mój był taki poniedziałek. Dokładnie taki sam. Wszystko na ostatni gwizdek. W niedziele padłam jak trup, przebudziłam sie o 3:00 nad ranem(On podobno budził mnie jak szedł spać!!!), nawet nie wiem jak zaszłam do góry! Cały poniedziałek w nerwach, wrzeszczę do Niego przez telefon. Wrócił do domu, przytulił się, zabrał Zochę, ja trochę ochłonęłam. Pomógł mi. Dziś rano o 6:00 dostałam od Niego sms-a (bo na delegacji) że „mamie lekarze już nie pomogą, muszą czekać…………….” Teraz ja chciałabym Mu pomóc a nie wiem jak……………. Ryczę od rana…….

  4. Oooooo jak mi teskno było do Twych słów, myśli przelanych na papier a raczej ekran komputera. Niby to wszystko takie oczywiste a komplikujemy sobie sami.
    Dzięki.
    Pozdrawiamy.

  5. Julia jak Ty mnie sprowadzasz na ziemie … Ja nawet mężowi to tłumacze ! Temu nazwanemu Portugalczykowi co chciałby wszystko juz i teraz ….a dzisiaj pod szkoła dziewczyna mówiła, ze siostra, 26 lat, druga chemię przyjmuje ….a ja sie budzę co rano i tą moja kluseczkę, taką zdrową, trzymam w ramionach i ucznia zbuntowanego do szkoły odprowadzam i do tego męża dzwonię choć buty znowu zostawił na środku korytarza … A ktoś inny czeka na ta operacje o 17.00 … Dzieki Julka!

  6. Jak zwykle trafiłaś mnie w punkt. Właśnie się wyżaliłam na ten wieczny mój wyścig z czasem. gonienie własnego ogona.
    Dzisiaj taki dzień, że nawet włosy mi się nie chcą układać. Co z tego, że myte..
    Dzięki J.

  7. I po coś to napisała? Po co obudziłas podświadomość ze nie wszystko to jego wina? Pozylabym jeszcze chwile w obwinianiu, bo tak łatwiej… Czy na pewno? Złość przychodzi pierwsza… O zadume trudniej…
    🙂 dziękuję

  8. Pani w białym fartuchu? Trochę się zmartwiłam…chyba, że za dużo chciałam wyczytać między wierszami?…
    Zadyszkę też czasem mam już przed siódmą rano. A przed ósmą czuję się, jak na mecie półmaratonu. Śniadaniówki, warkoczyk, Marysia w jasnych rajtuzach na podłodze buty ubiera, a miałam z nich wcześniej pół kilo piasku wysypać…Jan całuje mnie w spódnicę i dopiero w pracy zauważam, że zdążył tego buziaka dać zanim umył buzię od nutelli….
    Ale dziś koleżanka opowiedziała mi o chorobie jej Synka, więc u siebie nic już nie chcę inaczej. Ten brak chleba, kupne pierogi z mięsem zamiast mięsa, drugi raz w tym tygodniu, rzęsy malowane na czerwonym świetle w drodze do pracy… Może być. Nic nie chcę inaczej już….

  9. Matka, żona – urządzenie wielofunkcyjne, bez prawa do zawieszenia się, wikipedia, w mózgu kilka procesów myślowych na raz, ręce wyrastające nie wiadomo skąd (choć zwykle widać tylko dwie) … generalnie podrodzaj kobiety którego nie da się opisać w jednym zdaniu, ale wystarczy jedno słowo „matka” i wiadomo o jakie zjawisko chodzi…

    jakakolwiek byłaby to szerokość geograficzna w 90% znaczy to samo…

  10. Oj, tak właśnie jest… Ja tu łaciną pod nosem mruczę, bo lodówka wysiadła, nie chłodzi. Wędlinę, masło, ser – wszystko szlag trafił. A fachmen nie chciał przyjechać, bo sobota.. I jak tu do poniedziałku bez lodówki dać radę? No jak? A w poniedziałek słyszę – dziecko z busa wysiadło i jakiś wariat je potrącił. Krwiaki w głowie, pęknięta któraś kość, sińce, ale nogi, ręce i kręgosłup całe. Żyje. I ta moja lodówka w tym momencie zupełnie przestała być ważna…

  11. No aż wyjątkowo muszę napisać jak nigdy. Narzekamy, że nudne to nasze życie nic się nie dzieje, dzień za dniem, a może właśnie o to chodzi i lepiej żeby tak było. Nudno, przewidywalnie bezpiecznie…refleksyjnie dziś bardzo…

  12. Nuda?!
    Raz zdarzyło mi się na tę nudę ponarzekać…
    I od następnego dnia – dziecko chore, organizuj opiekę, mąż – spięcie, w pracy huragan….
    Nie, dziękuję.
    Ja uwielbiam taką nudę dnia codziennego….

  13. no mogłabyś… ale tak czasem zdrowo sobie pomarudzisz, poklniesz, bo z sił opadasz, a przecież te kurwa mać to tyle wysiłku potrzebuje, bo to takie siarczyste ale musisz… a potem albo po nocy siły nabierzesz, albo po prostu coś Cię jak piorun w łeb pierdolnie i ockniesz się, że lepiej byś sobie nie wymarzyła…
    Jula uwielbiam te Twoje teksty. A czasami to mam wrażenie, że Ty to nas podsłuchujesz, podglądasz, bo te wpisy to prosto z mojego życia wyciągnięte;) Love You!

  14. Skąd wiedziałaś, ze znów zapominałam schować zupę na noc do lodówki?
    I właśnie zrobiłam sobie kawę (po babsku), bo rano jakoś nie było kiedy.
    Wczoraj wróciliśmy z synkiem ze szpitala, jak dobrze być w domu. Mam nadzieje, ze u was wszystko dobrze…

  15. dziewczyno skąd Ty się urwałaś;) jesteś niesamowita. Zaglądam na kilka blogów ale tylko Twój wywołuje to kołatanie serca, układa wszytko na właściwe tory, pozwala zejść na ziemię, uświadomić sobie co naprawdę ważne w życiu. Jakby powiedziała moja córka-masz tę moc:) Twoja książka rozejdzie się jak świeże bułeczki, to pewne, od razu zaplanuj dodruk, nie mogę się doczekać, ściskam Was mocno kochani:)

  16. A tu telefon naładowany ale bluzka do zmiany bo ze szczoteczką lazilaś, no i dlaczego ten gar przez noc nie w lodowce? Wieczorem poczytam, wymyje, sprawdzę i odpocznę … Będzie dobrze.

  17. Z tą babską białą, rozpuszczalna,mleko i dwie cukru, z włosami co na karku się podnosiły od zdań ostatnich.
    Z wczorajszym późnym spotkaniem, o 20 00 przyjechała bo to już tak długo bez siebie, z herbatą i konfiturą, cały słoik nam strzelił do 23.00.
    Ze zdaniem ” wiesz bo ja sobie zdaję sprawę ze swojej śmiertelności”.
    Z Twoim tekstem tak a propos tak na temat tak w punkt

  18. No to i ja umyję wieczorem włosy 🙂 I może zdążę dopisać komentarz zanim mój mały się obudzi… Twoje teksty są mega!!! Takie o prostocie życia, ale czyta się je z zapartym tchem!!! Gratuluję talentu 🙂

  19. no kocham te twoje zyciowe posty i choc wiele mnie dotyczy, teraz jak czytam w poczekalni i ginekologa swiat wydaje sie piekny. zawsze jest czas aby zlapac oddech i znalezc chwile aby cie poczytac i usmiechac sie pod nosem….aaa patrzą :))

  20. O matko.. aż mi mowę odjęło… jesteś GENIALNA! tak to pięknie napisane.. Julkusiusiu Ty moja! potrafisz trafić w samo sedno i poruszyć człowieka do głębi! Jakbyś mi w głowie siedziała.. no o sobie czytam jak nic! tylko tą drugą z wersji, bo niedzieciata jestem 🙂 Ty moja pokrewna duszyczko <3 I wiesz co… aż mi teraz wstyd. Bo naprawdę nie doceniam tego, że mogę rano się zwlec z własnego łóżka..

  21. Wiesz Julka jak przy bliźniakach jest, urwanie du*y z jajami to mało….i też tak nieraz mam już dosyć jak tak obydwie przy kolanie jętolą a ta kacha znowu za gęsta…jak zupę ledwo nałoże żeby spokojnie zjeść a one już pobudzone i piąty raz w tyg jem letnią…i wtedy gdy mnie największy wnerw bierze przypominam sobie te 23 dni i 24 noce spędzone na patologii, to każde „boże niech zabije dwa razy” co 2 godziny całą dobę gdy sprwadzano tętno…ten każdy dzień wyleżany, wyproszony, wyrwany losowi który nie chciał go dać, ale się uparłam że wytrwam, że może ja nie zasłużyłam na tak wiele, ale one zasłużyły…dotrwać do 35 tyg nie był łatwo, ale najszczęśliwiej dla nas, dla nich! Każdy tam spędzony dzień nauczył mnie pokory, bo przecież mogło być zupełnie inaczej…mogło ich nie być, mogłam nie mieć tyle siły aby wyrywć te dni…ale miałam! Mam je, małe cztery rączki trzymające się moich kolan gdy robię kaszkę, mam letnią zupę…i w sumie taka to mi chyba smakuje najbardziej:)

  22. No i co ja mam napisać po TAKIM poście… Tak się składa, że w sierpniu i na początku września spędziłam trochę czasu w szpitalu. Przeżyłam dwie operacje. I choć podeszłam do tego z dużym spokojem i akceptacją, to gdzieś tam na dnie świadomości pałętała się myśl: „A co jak nie wybudzę się z narkozy?… I Rozalka zostanie tak przerażająco nagle pozbawiona mojej obecności. Tak zostanie bez pożegnania z mamą, oszukana, zawiedziona, bo przecież mama mówiła, że niedługo wróci, tylko pan doktor naprawi oczko, żeby mama lepiej widziała i mogła czytać Rozalce książeczki o Basi…” Ten lęk przed nagłą śmiercią, gdy się ma dziecko, jest niewyobrażalny.
    Dlatego wiem, że trzeba się cieszyć każdą jedną chwilą, każdą sekundą czasu spędzonego z najbliższymi. I nic nie może być ważniejsze niż ten czas. Ale w życiu już tak jest, że każdy z nas miewa czasem gorszy dzień, kiedy wszystko nas wkurza, kiedy mamy wszystkiego dość, kiedy nic nie jest tak jakbyśmy chcieli, żeby było. I pomstujemy na męża, dzieci i cały świat. Wtedy trzeba wejść na Szafę Tosi, przeczytać ten post i kilka wcześniejszych, podobnych w wydźwięku, i dziękować Bogu/Losowi, że jest taka Julia, która nam wszystkim daje od czasu do czasu emocjonalnego kopa, żebyśmy sobie przypomnieli, co jest najważniejsze. Dziękuję, Juliś :-*

  23. Prawdziwe to takie i piękne
    Ja włosy myję co wieczór i idę spać z mokrymi,rankiem przeczeszę 2 razy i na tym się kończy ich pielęgnacja.wstaję o 6 by na 7 się zebrać do pracy ,budzi się wtedy syn ze mną i chce picie itd,ubieram Go i się bawi w pokoju.J i córka dalej śpią.On mógłby już w sumie wstać.ja jak zwykle ledwo się na 7 zbieram.mogłabym nie wstawiać prania i się wyrobić szybciej i nie byc 7.01 czy 7.03..ale przecież to tyko minuta,trzy a ja często zostaję po 15 by towar rozłożyc.
    w pracy (ekspedientka)sprzedaję wszystko ,od chleba powszedniego kończąc na tanim winie.Przed ósmą wyskakuje na chwile z pracy i jadę po córkę do domu by zawieźc ja do szkoły,Wybiera ją tata,który pełni u nas rolę gospodyni domowej do godz 15.Córka gotowa,na talerzyku 2 kromki chleba w jajku czekają na mnie ,jem je w biegu,kubek kawy też stoi gotowy ,babska taka z mlekiem ,bez cukru w sumie.piję kilka łykówi ręsztę wlewam do ,buteleczki po jakimś soku,słoiczka -czegoś co akurat pod ręką jest.wiozę dziecko do szkoły i wracam do pracy.mogłabym ją mieć bardziej płatną ,ale mam taką a mogę wyskoczyć po to dziecko by je do szkoły dowieźć,Wracam do domu i jest obiad,gotowy ,dziś kalafiorowa ,smaczna ,Stos naczyń w zlewie od rana się zebrał i czeka.Na ciepłą wodę chyba.mogłabym ten zlew ujrzeć czysty i pusty.Ale czy nie byłoby wtedy za idealnie ,facet gotuje ,zmywa …siedzi z dzieckiem drugim i pierwszym jak wróci ze szkoły…
    Mój J nie pracuje zawodowo z powodów zdrowotnych .i u nas role się zamieniły.Mogłabym ja siedzieć w domu i może lepiej trzymać w nim porządek,ale nie jestem i jest w nim bałagan ale dzieci mają tatę przy sobie co jest 100 razy cierpliwszy ode mnie 🙂
    Należy każdą chwilę łapać i się nią cieszyć,nie tracić energii i czasu na rozmyślanie co by było gdyby…
    Jesteś niesamowita Julio za ten szczególny dar przywracania do pionu i celebrowania tego naszego jedynego życia.
    Magłabyś nigdy nie zaistnieć w moim życiu….i nawet sobie tego nie wyobrażam
    Zaistniałaś i bądź bo to jest lepsze opcja <3
    Dziękuję

  24. Ah, samo życie…
    Ale właśnie w tym niedoskonałościach codzienności jest w sumie najfajniej.
    Jak tak pędzisz z wywalonym językiem. Jak wszystko pod górę. Jak nie masz weny nawet spojrzeć w lustro. Jak Cię małe bąki wnerwiają, bo piszczą i skrzeczą o byle co bo się nie wyspały.
    Ale jak po tym całym dniu małe rączki z całych sił się wtulą i mówią Kocham Cię mamuś, to nagle wszystko wydaje się piękne i zaczynasz doceniać to co masz. Że to masz. Bo mogłaś mieszkać sama bez tego całego rodzinnego szaleństwa i nawet nie mieć okazji z nikim się nie pokłócić 😉

    Samych wspaniałości i codziennych radości dziewczyny życzę 🙂

  25. Miałam tak kiepski poranek, że się rozpłakałam… Niewiele takich w roku. Teraz kołyszę małą, druga już w szkole i czytam… Więc nie tylko u mnie tak trudno czasami ogarnąć rzeczywistość. Tak ciężko czasami złapać oddech. Pomaga mi Pani ostatnio oddychać…

  26. Takie to prawdziwe, że pierwszy raz komentarz zostawiam choć czytuje od dawna. Jest we mnie taki lęk, że to małe zwykłe szczęście, ta mała stabilizacja nagle mogą się skończyć… I szlag trafi plany i marzenia, i ktoś taki przerażająco sam zostanie, i nie zobaczę jak Maleńka dorasta… A Ty to w słowa ubralas tak pięknie i dziś nagle przeczytałam to, co czasem myślę późnym wieczorem, gdy wchodzę do sypialni i słyszę dwa równe spokojne oddechy, duży i mały…. Dziękuję, że dzięki Tobie wiem, że to nie tylko mój strach.

  27. życie pierze nas czasem równo po pupie, nie daje nawet chwili wytchnienia. Czasem ta najbliższa osoba ten najpiękniejszy czas zabierze i zniszczy,albo zniszczyć chce… A tu właśnie cieszyć się trzeba z tego dobrego męża, bobasa co w brzuchu rośnie i ze zdrowia…A o tej osobie może nie warto myśleć….Zawsze mnie Twoje wpisy- takie wpisy- pocieszają. Dzięki
    A.

  28. Moje myśli ubrane w Twoje słowa. Jeszcze dwa dni temu siedziałam patrząc tępo w ścianę i nie rozumiejąc, albo aż dosadnie rozumiejąc co się dzieje. U mojego synka pojawiły się zmiany w płucach. Sześć lat po pięcioletniej walce o jego życie. Świat runął i nikt kto tego nie przeżył nie zrozumie. Dziś znów zaspałam, goniłam towarzystwo do placówek, tusz wrzuciłam do torebki, przecież szkoda czasu na pokolorowanie oka:) Normalne życie, cudowne normalne życie. Zmiany nie są nowotworowe.

  29. a ja nie wiem ,czy to z wiekiem przychodzi, ale każdego dnia z wdzięcznością wstaję…. dziś rano w aucie wioząc Córeczki do szkoły, zwracałam im uwagę na to,że pięknie jest choć dzień pochmurny,ale nie pada, noc przespały spokojnie, nóżki mają zdrowe,śniadanie smaczne było, wojny nie ma i kochająch Je rodziców mocno mają…
    nie wiem,czy to rozumieją…ale ja całą sobą wdzięczna jestem i żyję dniem dzisiejszym…:)
    Julka….Ciebie ściskam seeeeeeeeeeeerdecznie…..uwielbiam Cię….*

  30. I stało się Julio… jestem uzależniona !!! jestem uzależniona od treści tu zamieszczanych, tudzież zdjęć przez ciebie robionych. I to nie jest śmieszne, bo mąż mówi, że jak czytam twoje wpisy to gęba ma rozdziebierzona jakby dziecko wpatrywało się w witrynę lodziarni. To niezdrowe tak się uzależniać, ale cóż. Mam dwa takie uzależnienia blogowe- twój i jeszcze jednej takiej duszy cudnej.
    Pozdrawiam Cię ciepło
    Marta

  31. To fantastyczne – być królową swojego życia, a mieć przy sobie jeszcze ukochanego króla, przesłodką księżniczkę i rozbrykanego księcia to już bajka. Życie to bajka – i tego się trzymajmy (ze wszystkich sił) . Pozdrawiam. Iwona

  32. Oj tak, ale tego trzeba sie nauczc i wiele przejsc, zeby docenic, ze ta moznosc biegania w codziennosci jest piekna. Wiadomo, czasem przez lzy, czasem bez tchu, ale jest.
    A ja dzis na babski wieczor uciekam i wtedy to jest fajnie dopiero, poczuc, ze mozesz sie chichrac i plotkowac

  33. Miałaś zadzwonić do Mamy…

    „Zaborcze porwało was życie
    Wciąż zera mnożycie na koncie
    Gdy dzisiaj do domu wrócicie do mamy jeszcze zadzwońcie
    Lecz gdy zamkniecie fortecę
    I w oknach pojawią się kraty
    To zanim zgasicie świece
    Zadzwońcie jeszcze do taty

    Bo kiedyś siądziecie na kawkę
    I chrupiąc ciasteczka świeże
    być może chwycicie słuchawkę
    niestety – już nikt nie odbierze!”

  34. komentarz bez polskich znakow bo ten komputer takich nie ma, ale…sama siebie przeszlas tym wpisem…. Julenko droga ja mialam chlopaka, co pochodzi ze Slaska. Odwiedzalam go a po jakims czsie dopiero sie zorientowalam ze to byla wies sasiednia prawie do Twojej i tego domu z bajki. Jak pojade tam jeszcze kiedys to sie wprosze, zapukam bez zapowiedzi w drewniane drzwi i Ciebie w nieumytych wlosach wysciskam za to ile mnie o zyciu nauczylas i za tego maila na ktorego Ci kiedys tam nie odpisalam. dziekuje

  35. Droga Julio,
    to niezwykle, ze nawet technika (zla, niedobra, a kysz 😉 ) potrafi byc nosnikiem dobrej energii. Niesiesz w swoich postach dobrá energie. To dar. Nie zaniechaj pisania, prosimy 🙂 Zyczymy zdrowka calej rodzince i bliskim i przyjaciolom Twoim. Bo Reszté juz masz. Pzdrawiam goráco. Mama dwójki nastolatków i jednego maluszka 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.