boję się.
że będę żałować przed śmiercią iż za dużo myśli człowiek miał. za dużo wciąż analizował i dociekał.
zamiast głowę lekką nosić, przyjmować życie jakim jest, wyrzucać to co ciężkie i nie do zniesienia..
że za mało człowiek realnie żył, a za dużo w wirtualnym świecie. że żył jakimś obcym życiem, obcą opinią.. obcym biegiem losu.. a dla tego co zza płota rękę wystawiał zbyt mało uwagi miał..
że niepotrzebnie tak przejmuję się presją ludzi co czytają moje słowa i za nieskazitelną mnie mają a potem zawiedzeni..
bo mnie koło tego ideału nawet na chwilę przystanąć się nie udało.. bo ja przecież zniecierpliwiona popędzam dzieci w sklepie, przeklinam, palę, marudzę czasem tygodniami, nos na kwintę często noszę..
zamiast więcej skupić uwagi swej na tych co od 18 lat ze mną idą i najgorszą prawdę o mnie znają.. a wciąż niezmiennie kochają.
boję się, że będę żałować w tej ostatniej chwili iż za mało w domu puszczałam muzykę na cały głos i za mało tańczyliśmy.. wirując pomiędzy kuchnią a salonem.. kręcąc się dookoła, podskakując i łapiąc pod boki.
może też tego, że za bardzo mi kurz przeszkadzał. tak tego będę żałować na pewno.
że za mało podkopywałam pod łóżko, tylko w idealną kostkę składałam.
i tego, że zbyt dużo od siebie wymagałam zamiast bardziej się doceniać i być z siebie zwyczajnie dumna.
że zbyt dużo się unosiłam, wściekałam, zamiast machać na to ręką..
i nie wiem jak będzie dalej w moim życiu, ale może też tego, że zbyt dużo pracuję, a czasu dla ludzi obok nie da się przeliczyć na żadne pieniądze..
boję się, że będę płakać w tych ostatnich chwilach nad tym, że zbyt rzadko mówiłam rodzicom i siostrze, że Ich kocham.. bo przecież wciąż wydaje mi się, iż na pewno to wiedzą.. a może wtedy już nie będzie możliwości..
boję się ciągle czegoś.. że może za mało, a może tamtego za dużo.. i boję się też, że będę za bardzo żałować, iż zbyt często się bałam zamiast żyć.
ale dziś, póki jeszcze jestem, wiem jedno.. że dziś mam jeszcze szansę zrobić wiele by bać się mniej..
o tę chwilę gdy już nadejdzie..
że dziś mam jeszcze szansę zrobić wiele by spokojnie odejść będąc zadowolonym z tego jak byt swój przeżyłam..
jedno jest pewne, nie będę żałować, że zbyt mało na bosaka po trawie chodziłam..
Julio, nie ma co się bać. Ile byś nie zrobiła, nie powiedziała, zawsze można więcej, lepiej, inaczej. Trzeba brać życie jakim jest i iść przed siebie. Oni wiedzą że kochasz, wiedzą że jesteś nerwus. Taką Cię mają i innej mieć nie będą. Najwyższą wartością jest miłość i akceptacja mimo wszystko. Masz prawo warknąć, zapalić, wątpić. Głowa do góry i w paszcze lwa?
i dla takich komentarzy warto prowadzić tego bloga. dziękuję.
Aleś mnie rozpłakała dziewczyno 🙁 niby każdy to wie a tak na bok spycha do kąta odstawia na później. No właśnie na później…cytując ks Kaczkowskiego ,, trzeba żyć natychmiast jest później niż się może wydawać”. P.s Julka Ty palisz ? 🙂
pewnie, że pali 😀 w jakimś początkowym poście te kilka lat wstecz wyznała to 😀
a tak poważnie – mamy te same myśli. boję się tej zmienności, że za chwilę rodziców mieć nie będę, bo posunieci daleko wiekiem i schorowani, że za zakrętem nie wiadomo co czeka, że jest dobrze, ale i gorzkie dni tez nadejdą, dla równowagi.
za dużo myślę, ale doceniam straszliwie mocno, to co jest teraz. że męża mam, że dzieci ukochane zołzy moje, że jako tako zdrowie jest. to najważniejsze.
mówią, że zmienność oznacza życie, a stagnacja śmierć. kurcze, a ja nie lubię zmienności.
ps. Julio, kochałam palenie, mmmm ten papieros w ręce, te zaciaganie powolne, nawet jak o tym teraz tu piszę to mi się marzy. 😀 i paczkę w domu mam.
od 3,5 lat nie palę. choć nigdy nie mówię nigdy.
no właśnie, ja na blogu to chyba 3 razy nadmieniłam 🙂
wiesz, ja jakoś nie chcę rzucać, bo ja palę tak wieczorem na werandzie jak już dzieci uśpię, gdzieś na imprezie..
nie doskwiera mi to w codzienności i godzinach „dniowych” 🙂
i ja też lubię tą stagnację.. czuję się bezpiecznie, dobrze..
ściskam Cie mocno. :*
wzruszasz mnie każdym postem. mówisz o tym, co mnie męczy a nie mam gdzie napisać, komu powiedzieć, bo przecież każdy ma swoje problemy, a ja nie będę narzekać mojej mamie, że żyję w ciągłym leku o coś, bo tak rzadko się widujemy, że wtedy najważniejszy jest wzajemnych uśmiech. w wypisie z przedszkola zostałam określona jako „nadwrażliwa”, na wszystko. I tak już mi zostało do tej 30tki. I pewnie już nie minie.
i robię to samo co Ty. gdy już mój Benek zaśnie (bo mam też Benjamina w domu), siadam sobie na balkonie z kieliszkiem wina i papierosem. I to jest chwila dla mnie, której sobie nie odmawiam, chociażby pranie było niewywieszone. dobrze wiedzieć, że jest nas więcej takich 😉
Ja po swoich dzieciach widzę upływ czasu, po swoich rodzicach również… I chociaż nie chcę się do tego świadomie przyznać, odpycham od siebie te myśli, oni się starzeją… Widzę zmienioną twarz mamy, która zaczyna zdradzać wiek… Bo nic to, że siwe włosy – one jej dodają uroku, stylu, bo ma białe pasmo z przodu, tył ciemny – jakby się farbowała 😉
I smutno mi, i trochę niepokojąco, że czas do przodu, a zatrzymać się nie można… 🙁 Taki bieg, bez odpoczynku… Zastanawianie się wiecznie, która z aktualnych spraw jest najważniejsza… Tak „przegapiłam” swoich dziadków – rodziców mojej mamy… Żałuję, że nie przychodziłam do nich częściej, że nie wyciągałam większej ilości opowieści, jak te, które snuł dziadek, gdy babci już nie było – jak tańczyli na dancingach, jak podrywał dziewczęta, kiedy jako elektryk pracował w wojsku… Na młode panny miał nawet swoje własne, urocze określenie, którego już nawet nie pamiętam… 🙁 „Sikorki”? Żałuję, że nie mogę się upewnić, pobiec do nich, usiąść przy dużym stole w kuchni albo przy mniejszym – w pokoju dziadka – i zapytać, poczuć klimat dzieciństwa (w tamtym domu bywałyśmy często, w nim wychowała się mama)… Przepadło…
(A może nie? Może we mnie jest ich część? Może będzie zawsze? Chcę tak myśleć…)
mało tego, uwielbiam to robić 😉
Kaczkowski wiadomo – mistrz.
Ale ja do palenia nic nie mam 🙂 tylko musiałam przeoczyć post gdzie o tym kochana wspominałaś :* miłego wieczoru a mogę zapytać jeszcze kiedy książka się pojawi bo juz doczekać się nie mogę
<3 tyle. tego dziś trzeba mi było.
to dobrze, że do czegoś się dziś przydałam 😉
W jakimś poście było o tym że nie pijesz nawet napojów słodzonych a tu papierochy:)
dobrze, że to napisałaś, bo to jest ten przykład idealny. tego jak Ktoś czytając tworzy historię jaką chciałby widzieć.
skoro przeczytałaś o sokach (choć o tym, że palę było już kilka razy napisane) to od razu widzisz np, że jestem wegetarianką, że używam eko pieluch itp..
a ja tylko napisałam o sokach, bardziej też w kwestii dzieci, bo ja uwielbiam czasami napić się red bulla.
ludzie czytają jakiś fragment a potem coś dopisują.. do czego oczywiście mają prawo i to jest zrozumiałe, sama tak często robię..
To wlasnie te niedoskonalosci czynia nas wyjatkowymi i nieprzecietnymi. Ciesze sie, ze nie jest pani idealna Julio. Ta normalosc i nieperfekcyjnosc jest czesto teraz na wage zlota niestety.
Niestety Madziu, mało jest też tych co taką normalność akceptują, biorą jaka jest..
żyjemy już w czasach tak perfekcyjnych i ludzi dążących do perfekcji że się wymaga i wymaga.. od siebie samych, od obcych..
ale jak często powiadam i co często mówi mój Adaś… najważniejsze, żebyś mogła spojrzeć na siebie w lustrze..
ściskam.
Kurcze, mądry ten Twój Adaś ☺
A ja lubię Cię czytać bo bliski memu sercu jest Twój punkt widzenia i zawsze wyczekuje co napiszesz.Super że jesteś.
krótko, konkretnie a mnie się buzia tak cieszy :*
Ja też się nie boję, tego, że będę żałować, że za mało boso po trawie chodziłam 🙂 .
ta trawa i bose i bose stopy tak do Ciebie pasują! najbardziej :*
Ja Ci bardzo dziękuję że normalna jesteś. I że strachy masz. Że na dzieci burczysz. A tego braku kurzu i poukładania to Ci zazdroszczę. Agnieszka
E tam Julka na iron maiden byś ze mną poszła prawda ?! Jesteś mądra kobieta i wiesz najlepiej co jest w życiu ważne,jesteś super babka!!!
ba! pewnie że bym poszła.
mnie się koncert Gunsów marzy 🙂
Boże Julio…. Przecież mi sie ten ich koncert marzy…;) śni wręcz po nocach…????
Te pytania o papierosy mnie rozwalają…..a co komu do tego???
Żyj jak uważasz i daj żyć innym.
Julio,jesteś bardzo mądrą kobietą.Pozdrawiam
Ale co tu Reniu do rozwalania 🙂 może ktoś przeoczył ten fakt w postach tak jak ja np i wcale nie z wyrzutem ani broń Boże z żadną pretensja tylko z czystej ciekawości ktoś zapyta. Nie ma co z góry zakładać że to ma być złośliwe. Myślę że Julia to wie 🙂
To samo sobie pomyślałam 🙂
Ten strach to oznaka życiowej mądrości, dziękuję za ten post, za przypomnienie, akurat dzisiaj gdy wszystko na złość się robi, Ty przychodzisz z takim słowem, a ja go przytulam mocno do serca i juz mi lżej i chociaż policzki jeszcze mokre od łez, to już lżej… dziękuję! ?
Oj Julia jak zwykle Ty…rozwaliłaś mnie…łzy pociekły i pomyślałam o sobie o moim umieraniu…o Boże w piątkowy wieczór przy lampce wina po ciężkim tygodniu…wiesz jak to łatwo…ale najpiękniejsze w tym wszystkim jesteś Ty normalna i codzienna, ale cudowna i niezwykła, czarno-biała, ale kolorowa zarazem, taka zwykła dziewczyna, po sąsiedzku mieszkająca, ale jednocześnie wyjątkowa gdzieś tam daleko w innym świecie bloga i internetu…koniec końców super dziewczyna i niezwykła zwykła kobieta, (idealna nieidealna z normalnymi ludzkimi cechami :), która odległą jest, ale którą można po sąsiedzku odwiedzić i w jej 4 kąty i duszę czasem zajrzeć. Niezmiennie Cię uwielbiam i rodzinę Twoją 🙂 buziaki Magda
pewne jest jedno – na ziemi wszyscy jesteśmy tylko gośćmi więc trzeba tę 'gościnę’ przeżyć na maxa ! tak żeby po śmierci na długo pozostał mega „kac” <3
Świetnie napisane! Kradnę i zapamiętuję ☺
To tak jak ocenianie ludzi po zdjęciach. Widzisz, że ktoś w wakacje był na Bali, od razu myśl – o bogacz, na pieniądzach śpi, a może na tę podróż kilka lat zbierał. Nie martw się, że ktoś Cię idealizuje tylko ciesz się, że dla tego kogoś jesteś superbohaterem 🙂 Lub z tego, że po Twoich słowach ktoś sięgnął po telefon i powiedział mamie, że ją kocha, albo chociaż z tego, ze ktoś zasnął z uśmiechem na ustach po przeczytaniu Twojego posta. Ściskam mocno.
Całe szczęście że możemy czegoś żałować-to znaczy najnormalniej, że żyjemy:popełniamy błędy, naprawiamy lub nie, coś modyfikujemy, coś przemyslimy, coś olejemy. Dobrze mieć chęci i jakiś cel-choćby te bieganie. Jak się uda, super, jak nie trudno. Uda się coś innego. Całe szczęście że jesteś z nami, każdy znajdzie coś dla siebie w jakimś poście, coś, czego akurat potrzebuje a inne przegapi, niedoczyta. Pisz kobieto bo ja czasami bardzo Cię potrzebuję-twojego podejścia do małych i wielkich rzeczy, których po prostu nie widziałam często. Jesteś moim stoperem życia :*
Juleczka – najlepsza taka nieperfekcyjna :*
Tęskni mi się :*
Najważniejsze że „palenie nie zabija, zwłaszcza poczucia humoru ” cytat Marii Czubaszek
Julio w mojej głowie już od dawna te same myśli są (tylko boso chodzić nie lubię:))
Nie wiem jak inni?, ale ja nie uważam Ciebie za ideał, każdy ma wady, mniejsze, większe ale są, przyznajesz się do swoich słabości, nie każdy to potrafi, ale piszesz też o zaletach, trzeba umieć wszystko wypośrodkować. Może dlatego tylu Twoich czytelników Cię lubi?
Szkoda, że ja u siebie widzę tylko wady. Przyznam się do czegoś, choć już od bardzo dawna do Ciebie zaglądam, czytam dość uważnie, ale o papierosach to nie wyczytałam:)))
Pozdrawiam serdecznie. M S-P
Julka ja tam wiem, że Ty święta nie jesteś
ale wiem też
że kochasz żyć!
Uwielbiam Cię, Kobieto! (Mam wrażenie, że jeden i ten sam komentarz ciągle Ci publikuję, tylko posty się zmieniają :P)
Ja też się boję – w kilku przypadkach tego, co Ty…
I jak to sobie uświadamiam, to tak sobie myślę, że głupie to trochę – tak się bać i blokować, nie pozwalać sobie przełamywać strachu właśnie, tylko stwierdzać, że jest i siedzieć z nim dalej…
Trzeba się nie dać 🙂 I żyć 🙂
Na Twoje posty zawsze czekam z niecierpliwością. A jak już widze, że JEST to nie czytam od razu, czekam na najlepszy moment, jak jest cicho, nikt nie przeszkadza, takie ciasteczko do kawki☺ p.s. błagam napisz kiedy bedzie ksiazka☺pozdrawiam serdecznie
Julio…
Zawsze sie czegoś żałuje;) a na końcu swego życia to już na pewno analizuje sie je…
I znów czego żałuje…
I nie uwierzysz… Wlasnie wróciłam z ogrodu siedze w fotelu… Czytam Twoj post i….mam stopy brudne jak moje dzieci…bo biegaliśmy po trawie… ziemi … i piachu… Wiec przyłączam się do Ciebie;) buziaki!!!!
Piękny ten post. Zawsze w punkt potrafisz przypomnieć,co jest w życiu najważniejsze. Nie piszę nic więcej,bo idę pomyśleć co ja chcę robić częściej 🙂
jak to jest, że czasem człowiek ma taką pewność i niczego się nie boi, a czasem z wątpliwości i pytań poskładany… 🙂
Och Julaaaa…. dałaś po garach…. często kiedy już leżę w łóżku właśnie o tym rozmyślam. Co dziś przyniósł mi dzień, czemu nie pobawiłam się z luśką tylko w kuchni po obiedzie sprzątałam… czemu nie usmiechnęlam się do sąsiada… Ale wiesz co każdego dnia staram się bardzo być lepszym człowiekiem i bardziej kochać życie.
Też popalam wieczorami I do piwka I takie babki lubię. Jesteś cudowna, bardzo mi duchowo bliska ?spokojnego wieczoru z fajeczką!
Dzisiaj mam bardzo trudny dzień i przeczytałam, kładąc się do łóżka z ołowiem na sercu i w głowie, twój tekst i…. Jestem Tobą, a ty jesteś dziesiątkami z nas. Wyraziłaś mnie i wiele innych kobiet. Moje serce nie stało się nagle skowronkiem ale poczułam że jestem w pewnej wspólnocie i że nie nie ma racji ten kto mówi że coś jest ze mną nie tak. Dziękuję.
Wiesz … Jakiś czas temu mogłam powiedzieć to wszystko co napisałaś .. Ale o sobie ..
Tyle ze pewnego pięknego dnia lutowego dowiedziałam sie ze jestem chora .. I to nie jakaś tam pierdoła .. Szanowny Pan na R jak zdarza mi sie go nazywać..
Z dnia na dzien chemia, operacja .. I te teksty .. Przecież Pani taaka młoda co Pani tu robi?!?
A w domu malutkie kochane stworzenie które raczej liczyło na rodzeństwo niż na takie zawirowania …
Wtedy to pojawił sie strach .. Miliony rzeczy niezrobionych, miliony zrobionych za bardzo, kolejne tyle za mało …
Aż przyszedł czas w którym pomyslałam ze jednak coś tam mi sie udało… Ba .. Udaje każdego dnia:-) wiec moja rada .. Nie rozmyślaj .. A jeżeli już masz poczucie ze czegoś nie zrobiłaś zaplanuj na jutro .. Coś drobnego .. A może mega dużego .. Nie odkładaj za bardzo .. Rób Tylko to na co masz ochotę albo wiesz ze Twoim bliskim sprawi radość .. Cała reszta zwłaszcza ta krytykująca to z reguły tylko zazdrości i skrzydła podcina – cóż boli ich ze jestes szczęśliwa bo dbasz o to szczęście ..
I ciesz sie tym co jest tu i teraz bo nigdy nie wiesz kiedy los rzuci Cie w nieznane i nikoniecznie takie fajne jak masz tu i teraz 🙂
Boże, moja historia…
Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma a tam gdzie jesteśmy ogarnia nas ślepota. Radocha leży pod nogami a my w niebo wpatrzeni
Nikogo nie musieć przepraszać, tego bym chyba tylko chcia£a umierając… a reszta… to tak jak kupić sukienke za sto złotych jednego dnia, a potem nastepnego zobaczyć że przecenili na pięćdziesiąt… i można żałować że miałoby się dwie, taniej, inaczej… albo można w tej za stówe kupionej tańczyć jak księżniczka i nosić ją dumnie… byle by nikogo nie musieć przepraszać…
BASIU jak wspaniałe napisane!
Uwielbiam czytać twojego bloga. Jesteś człowiekiem z krwi i kości jak każda z nas. Ale potrafisz o tym pięknie napisać i to jest szczere, proste i przejrzyste. A przede wszystkim dotyczy każdej z nas. Dla mnie rewelacja. Tak trzymaj ? Asia
wiem co jeszcze dodam, żebym nie żałowała 😉
bo my tu wszystkie jesteśmy w Tobie platonicznie zakochane i idealizujemy twój obraz, każda na swój sposób.
To tak jak z chłopakiem kiedy masz 16 lat i się w kochasz a on nic nie wie i wypierasz fakt że dłubie w nosie albo puszcza bąki. Tak jest z Tobą i nami , każda z nas bierze z Ciebie to czego potrzebuje w danej chwili, czerpie energię,porady, wyciąga wnioski z doświadczeń i widzi Cię swoimi oczami, każda inaczej…
Julciu,
każdy na tym naszym świecie się czegoś boi… ale to jest po prostu luch dzieci dzkie i normalne:) wychowujemy dzieci, pracujemy, prowadzimy dom… i jesteśmy w tym najlepsze, bo widzimy efekty… szczęśliwe nasze dzieci…
Mój Oli w środę mając 12 lat wyjechał na wycieczkę klasową w Góry Sowie ( pierwszy raz był w 1 klasie i się zraził, więc myślałam, że i teraz będzie problem), w pierwszy dzień napisał : ” jest super, byliśmy w kopalni, chyba byś nie wytrzymała…chyba…:)
i właśnie chodzi o to… że czujemy naszych dzieci szczęście… a dziś jak wrócił, to wpadł mi w ramiona z powiedzeniem „Mamusiu kochana”, po czym poleciał do Kici 🙂
ale po co to piszę? po to, żeby widzieć, że my nasze dzieci wychowujemy od małego, ale kiedy są już mówiące i myślące to dopiero te efekty naszych starań widać i czuć!!!
Więc Julciu podnieś swój piękny i mądry łeb w górę i rób to co kochasz a wszyscy wokół będą szczęśliwi, ponieważ będą czuć to „coś” od Ciebie… buźka !!!
Idealnie ujęłaś moje myśli w słowa , tylko ja jeszcze w tym trwam a Ty już to przetwarzasz , może stanę na chwilę i spojrzę z boku na siebie choć na chwilę ….
Mnie także dopada taki lęk…otula niewidzialnym płaszczykiem i nie chce się „zdjąć” nawet nocą kiedy mam spać a wiercę się w łóżku z tego powodu.Na szczęście to mija, tylko co jakiś czas znowu. I te myśli. Czy wszyscy tak mają? Nie wiem. Wiem za to , że każda z nas robi co w naszej mocy by być naj…lepszą żoną, matką, córką, pracownikiem, człowiekiem a że czasem się zaklnie szpetnie, „pokurzy” w kącie, zirytuje w sekundę, wsunie kalorie których nie chciało się wsunąć, huknie na kogoś…Byle tylko zdawać sobie sprawę z tego. Posypać czasem głowę popiołem.Przeprosić może.Kobiety bądźcie dumne z tego ,że robicie wszystko co w waszej mocy by być naj…ktoś to zapewne czuje.
A ja boję się tego, że nie byłam do końca sobą. Ostatnio usłyszałam od bliskiej osoby słowa: Jesteś taka jak ojciec. Teraz jak o tym myślę zastanawiam się czy autor tych słów nie widzi mnie jako mnie tylko jako kopie innego człowieka. Co takiego robię albo czego nie robię, że nie posiadam własnych ,wyraźnych, i zauważalnych przez innych cech. Jestem nijaka, przezroczysta, bez wyrazu? To możliwe. I to jest mój cel obecnie. Szukać siebie, swoich indywidualnych cech. Żeby nie żałować.
Julio, obawy, lęki i strach towarzyszy nam wszystkim. Ja się najbardziej boje śmierci, bo ona odbiera wszystko, co cenne. Boje się, że za wcześnie opuszczę dzieci, albo, że moi bliscy za szybko opuszczą mnie. Gdy o tym myślę doceniam to, co mam, każdą chwilę. Nie przejmuj się idealnością, bo gdy przestaniesz palić, albo przeklinać, czy to już będzie to samo? przeklinanie uważam za lepszą metodę wyładowania emocji niż agresję, a przecież jakoś złe emocje trzeba wyładować, bo inaczej to będzie nas dusić od wewnątrz. Na Twoim blogu wiele mądrych słów przeczytałam i dzięki temu mam w swoim życiu zasadę: Żyj w pełni, doceniaj drobnostki, poprawiaj świat drobnych spraw, oczyszczaj duszę i kochaj ludzi!
Każdy ciągle o czymś myśli i się czegoś boi…czasami się zastanawiam czy kiedyś rano jak się obudzę nie będę się musiała martwić o to i o to…ciągle coś…zawsze w biegu…boję się tego, że nie poświęcam zbyt wiele czasu dzieciom…najgorsze jest to że czasami jak coś robię -obojętnie co -przychodzi nagle takie uczucie -o Boże coś się stało…nagle taki niepokój we mnie wchodzi że na głowę można dostać…każdy chciałby mieć idealne życie ale nie ma ludzi idealnych…a moze i dobrze bo wtedy byłoby nudno ? p.s. a ja bardzo lubię jak rozmawiam z Tobą a Ty stoisz o machasz tą ręką z fajką ? bo ja chyba jeszcze nigdy nie widziałam Cię jak palisz i robisz to powoli-zawsze mocno przy tym gestykulujesz ??
Julio, pięknie to napisałaś. Nie mogę doczekać się kiedy wydasz swoją książkę. Możesz liczyć, że ja pierwsza stanę po nią w kolejce. Ja ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że nie zawsze robię to, co na prawdę chce, że idę za głosem tłumu, bo tak trzeba, tak wypada, a wcale nie czuje się przy tym szczęśliwa. Trochę mi to zajęło aby nakierować się na odpowiednią ścieżkę, ruszyć do przodu, za swoimi marzeniami, a nie za głosem rozsądku. Na pewno nie będę żałować, że za mało na boso biegałam po trawie, bo pomimo, że mieszkam w okolicy warszawy to zdarza mi się wychodzić na działkę bez butów i skarpetek. Lubię to uczucie, kiedy bose stopy dotykają trawy. Kojarzy mi się to z dzieciństwem, które doceniłam dopiero teraz, kiedy jestem już prawie dorosła. Pamiętam jak mówiłam wtedy, że chciałabym być dorosła i iść do pracy, ale był to cudowny czas, wspinania się po drzewach po pierwsze wiśnie, kręcenia przez pół dnia na karuzeli, że aż bolał brzuch i biegania bez żadnych natrętnych myśli, czy to wypada, czy nie powinnam robić coś ambitniejszego. Myślę, że najważniejsze w życiu to kierować się swoimi marzeniami i słuchać głosu serca, aby robić to, co sprawia nam faktyczną radość, tak, że czujemy motyle w brzuchu i chce nam się skakać z radości, kiedy widzimy efekty. Pozdrawiam cieplutko, Zuzia:)
Baloniku nasz malutki, rośnij duży okragląglutki, balon rośnie ze aż strach przebrał miarę no i bach!!!!!!
I poszłooooooo, tańcz więc.
Za pewien czas, gdy któreś z nas
Odejdzie, zapomni, zatrzaśnie,
Zaczną się złe godziny mdłe,
Znikniemy sobie we mgle.
Za pewien czas, gdy któreś z nas
Zawinie do portu ciemnego,
Zaczną się łzy, lamenty, żal
I zakróluje zła dal.
A na razie fruwają motyle,
Tyle tego, tamtego też tyle,
A na razie wierzymy w baśnie
I jaśniej, i jaśniej…
taki naturalny ten strach chyba 🙂
ale, Julka! zobacz na to z tej strony. jak latasz na bosaka po trawie, to nie myślisz o hubie na piętach, cooo? haha, no wiem, że to głupia myśl, ale na pewno jest sporo osób, którym by to przeszkadzało! więc jeśli chociaż po części umiesz odpuścić i jeśli masz w ogóle myśli na ten temat, to już jest super! i myślę, że będziesz się cieszyła i nie pożałujesz. bo szkoda Ci będzie tracić ostatnie chwile na to, co nieudane, będziesz zbyt zajęta tym wszystkim, co piękne, co Cię spotkało i co zrobiłaś. pamiętaj, że tyle żyć gaśnie tak nagle i może nawet nie będzie nam dane rozpamiętywać… więc równie dobrze możemy żyć najlepiej jak umiemy, ale bez spiny!
Uwielbiam Cię czytać! Zawsze w punkt!
Jeśli mogę jedno pytanie nie na temat: napiszesz parę słów o rowerze Tosi? Jest piękny, a moja córa męczy o rower z pedałami ostatnio i ja już zagubiłam się w ogromie wyboru. A ten produkcji polskiej, więc kusi tym również. No i cena spoko.
Julio, nie wiem dlaczego, ale ten papieros bardzo mi do ciebie pasuje -:). Każdego dnia powtarzam mojej córce, że nie jest ważne jak odbierają Cie ludzie, co o Tobie myślą, ważne jest to, co Ty myślisz o sobie samej. Ja też się boję tego, że za mało żyję, boje się, że mojemu mężowi, albo dzieciom przydarzy się coś złego, że będzie wojna bo czasy niepewne, boję się, że ….., na szczęście mam mądrego męża, który często mi powtarza, nie bój się tylko żyj, nie zadręczaj się drobiazgami kobieto 🙂
może nie jesteś idealna ale dla mnie idelanie normalna… a najważniejsze że dzięki Tobie,dzięki temu jak i co piszesz ja próbuje żyć bardziej i cieszyć się tym co tu i teraz… choć czasem trudno. Dzięki?
Ty wiesz, ze Cie uwielbiam Jula, ta Twoja sile, radosc, ktora nas raczysz, ale i te Twoje strachy, slabosci… to wszystko ludzkie, jestem pewna, ze nie masz powodow, by czegokolwiek zalowac. Jestes wspanialym czlowiekiem, bez dwoch zdan! Glowa do gory. Sciskam mocno i dwa slowa jeszcze z Taty zapiskow dodam 😉 mysle, ze ten 'bezradny duch’ powinien zastukac do Twoich drzwi, tam znajdzie (wspomnianego) 'czlowieka miloscia przepelnionego 😉
Henryk Rusicki
Klucze
Bezradny
duch codzienności
szuka
zgubionych kluczy
z breloczkiem w kształcie serca,
za podartą
kurtyną wiary
znajduje
ostatni skrawek prawdy
owinięty w pergamin nadziei,
szczątki
przerdzewiałej miłości
zamiecione pod dywan
oraz
fragment przypowieści
o wyborze mniejszego zła.
Czy odnajdzie
właściwe drzwi
do człowieka.
mam wrażenie,że strach to konieczny element naszej egzystencji. strach o to co bieżące i o to co zasdniecze czyli życie, bo jak tu mieć nie wrażenia, że wychodzac z domu, możemy nie wrócić, że kruchość nasza jest ogromna. dlatego staram się łapać każdą chwilę tą doskonałą i tą zwyczajną ludzką – tą gdzie się złościmy, ciskamy wszystkim, pod nosem przeklinamy ale kiedy wychodzę to wszystko znika, i tylko krzyknę wracam za godzinę, kocham Was ! bo gdyby miało coś się stać, chcę by nie została ta wątpliwość że,gdybym nie była zła…uczę się tej pokory.
wiesz, Julio, do teraz nie odnotowałam, że palisz – ale już teraz wiem i powiem tak palenie jest złe ale ten papieros, po całym dniu, czy też, żeby skupić myśli nad pracą, czasmi bywa zbawienny. zresztą kreatywności czasmi trzeba pomóc 😉 ja Cię lubię za tą normalność, to chyba jest przepis na szczęście.
ściskam
M.
arttotiblog.wordpress.com
Juleczko, jak ja Ciebie kocham za te wyznanie. Cudownym jesteś człowiekiem, taką szczerą i dobrą duszą. A już wpis o papierosie rozmiękczała mnie totalnie. Ile podobieństwa widzę między nami, kobietami, matkami, odpowiedzialnymi za swoją gromadkę ale i chcącym coś tylko dla siebie przemycić. Jesteś świetna w pisaniu, masz ciepłe i piękne wnętrze, masz swój indywidualny styl ubierania się. Lubię tutaj zaglądać, wyłapywać te małe niuanse z Twoich wpisów, które później pomagają mi w wielu momentach, trudnych momentach mojego własnego życia. Mam cudownego męża na którego się czasem wkurzam tak jak i Ty na swojego, kiedy bez kluczy wracałaś z dziećmi do domu a on gdzieś na crosie był. Jestem mamą prawie 6 letniej córeczki, pięknej jak Twoja Tosia i również pozwalam jej dłużej pooglądać bajki na tablecie. I jeszcze jestem mamą 16 letniej kobietki, która zatrzaskuje mi drzwi przed nosem a pamiętam, że u Ciebie przeczytałam, że wiesz, że kiedyś i w waszym domu tak będzie. Takie wpisy mi pomagają, bo takiej szczerości jak u Ciebie nie spotyka się w necie często. Wiem, że masz przy sobie mądre kobiety jak mama i siostra z którymi możesz podzielić się radością i smutkiem. Poradzić się ich lub taty. Wiem, że masz przyjaciółki, z którymi zawsze i o wszystkim co trudne i ściska za gardło możesz przewalić. Moje przyjaciółki to siostry bliźniaczki i choć wychowane tak samo to każda z nich inna i kocham je jak moje siostry, za dobre słowo i wysłuchanie gdy mi czasem źle. Chciałabym mieć takiego człowieka jak Ty blisko siebie, bo mądra jesteś w swoich przemyśleniach, nie zadajesz tego, że i Tobie czasem opadają spakowane macierzyństwo ręce. Oj myślę sobie, że nie raz w młodości krwi natrułaś swoim rodzicom i zastanawiali się co z Ciebie wyrośnie i jakim człowiekiem się staniesz, tak jak ja zastanawiam się każdego dnia kim będzie moja starsza córka jak dorośnie (ona również jak Ty kiedyś, okrycie wierzchnie i buciory zrzuca z siebie na podłogę- i leżą tak wrrr). I wiesz, odkąd wpadłam jakoś na Twojego bloga i zostałam stałym czytelnikiem, to boję się o nią mniej, bo poznając Ciebie widzę, że i ze skomplikowanych nastolatek, piękni dorośli wyrastają, pełni empatii i pozbyci podłości. Gratuluję Twoim rodzicom, bo dobrego dla świata człowieka uformowali i Tobie Juleńko gratuluję, że jesteś taka jak dziś.
Julka, jak mi dobrze ten tekst dzis zrobił…. Twoje lęki to wypisz wymaluj moje. Staram się a wydaje mi się czasami za mało, rozpieszczam te moje skarby, a czasami marzę o chwili w samotności. No i wyrzut sumienia. Wnerwiam się a potem myśle no jak mogłam. Przecież to już się zapisało w mojej historii, tego nie cofne. A potem czytam Twojego bloga i widzę ze masz tak samo. Pisz jak najczęściej, czytanie Twojego bloga to dla mnie lepsze niż terapia u terapeuty 🙂
… jejku jak ja lubię te Twoje wpisy, czekam … zaglądam… wypatruję …
nie ma się czego bać, jak byś nie zrobiła … to zawsze można lepiej i lepiej i lepiej … ale tak myśląc nie ma tej radości … którą Ty niewątpliwie masz …. a to ze rodziców kiedyś zabraknie … bliskich może … to trzeba wierzyć, bo tak jest łatwiej, że gdzieś Tam się przecież kiedyś spotkamy … mistrz Kaczkowski, tak! mistrz słowa i nie tylko … trzeba brać to co mówił w całości, a nie jak to się dzieje ostatnio tylko wygodne fragmenty cytujemy … jesteś super! NIC SIĘ NIE BÓJ! :)) duża buźka
Julka, nie trac czasu na zamartwianie sie i zalowanie! Uszy do gory !
I tu mi pasuja to zdanie:
« Stop hating yourself for everything you aren’t and start loving yourself for everything you already are”
Julio, jesteś boska!:)
Julka! Też się boję -jak cholera! Ale życie jedno i takie krótkie… Ja też nerwus, nie wiem jak ten mój mąż ze mną wytrzymuje (może dlatego tak bardzo go kocham), ale twierdzi,że nie opuści, więc chyba nie jest tak źle 🙂
Tyle już razy pisałam, jak bardzo uwielbiam tego bloga, że może już rzygasz tymi wyznaniami, ale jak widać nie tylko ja mam takie odczucia 😉
Bo taka prawda! Bo Ty prawdziwa! Bo ja nigdy nic do Ciebie nie dopisałam, niczego nie oczekiwałam, a i tak uwielbiam!!!
trwaj wiecznie na tym blogowym padole! Hołk!
:*
A ja jakoś o Ciebie jestem spokojna…. No może muzykę głośno puszczaj częściej…:)
B.
„Aby mieć dobre życie, a tym samym dobrą śmierć, radzę ludziom podejmować decyzje, kierując się zawsze bezwarunkową miłością. Powinniśmy zawsze zadawać sobie pytanie: czy postępując w ten właśnie sposób, dokonuję czegoś dla dobra innych?”
E. Kubler-Ross „Koło Życia
Ściskam :*
Mam i miałam proste, szczęśliwe, życie, kochających, wspierających, mądrych rodziców, których kocham tak mocno jak się da. Mam męża, który mnie kocha a ja kocham go i wiem, że to z nim chce przejść przez życie, dźwigając na barkach wszystkie dobre i złe doświadczenia, których życie przecież nikomu nie szczędzi. Miałam bardzo mądrą babcie i dobrodusznego dziadka, byli oni dla mnie drogowskazem i mi ich do dziś dzień brak, bo to już 12 lat jak ich nie ma z nami. Mam dwóch cudownych małych synów, jeden ma 2, 5 roku drugi 7 miesięcy i jestem szczerze kobieta spełniona i szczęśliwą, gdybym mogła cofnąć czas, chciałabym tylko mieć jeden dzień do wykorzystania z osobami których już w moim życiu nie ma. I nie mam zamiaru użalać się jakoś nad sobą, bo czasu dla siebie teraz jakby mniej, bo myślę, że na wszystko w życiu jest pora, jest czas zabawy, nauki, pracy i jest czas na rodzinę, więc biorę z tego co mam ile się da i czerpię z zwykłej codzienności garściami. Często myślę, że urodziłam się pod szczęśliwą gwiazda, bo nawet przyjaciół wlokę za sobą od kołyski, dokładnie 5 dziewczyn które są totalnie inne niż ja, a tak mi bliskie, tak mi drogie i te wszystkie wspólne lata bezcennej przyjaźni, które były nam dane i nawet to że każda ma swoje życie, plany, marzenia, domy, prace etc. nie spowodowały, że one zniknęły z mojego życia, nadal tu są. Więc co mogę napisać więcej, mam szczęście jak cholera, każdego dnia, nawet jak bywają dni odrobinę cięższe i nerw mnie bierze, staram się odnaleźć radość z jakiejś drobnostki i nie ma to dla mnie znaczenia czy cieszy mnie uśmiech osób które kocham, telefon od przyjaciółki, czy ciepła herbata, czy tez wieża z klocków zbudowana z synem czy nowa pomadka, pozwala mi to odnaleźć spokój. Życie jest tu i teraz, więc uczę się co dzień cieszyć drobnostkami. A po mimo tego, ze wydaje mi się, że nie mam powodu, żeby się bać, boję się okropnie, boję się burzy, boję się sprawić komuś przykrość, boję się co pomyślą o mnie inni, jak mnie odbiorą jak mnie ocenią i wiem, że to sensu nie ma, ale taki już mam charakter. Normalnie wariatka ze mnie, jak nic. Chodzi mi o to, że ja Ciebie Julka nie znam, wiem o Tobie tyle na ile sama pozwalasz i mam świadomość, że blog to tylko wycinek z Twojego życia, ta cześć, którą decydujesz się podzielić z swoimi czytelnikami, mnie zachwyca, szczerze i bez koloryzowania. Lubie Cię taką jaką jesteś i podoba mi się, że czytając Ciebie odnajduję w Twoich tekstach cześć siebie, baaa czasami odbieram cenną lekcję. Dla mnie jesteś kobietką z „jajami”, taką z którą można konie kraść, śmiać się noc cała, aż brzuch będzie bolał i płakać i to robię z Tobą, chodź Ty o tym przecież nie wiesz. Może się mylę, ale wydaję się mi, że jak ktoś Ciebie potrzebuję to nie przejdziesz obojętnie i jak trzeba to pogłaszczesz, albo też siarczystym zdaniem przywołasz do porządku, jak zajdzie taka potrzeba. Taka swojska, ale mądra z Ciebie kobita o dobrym serduchu, ot co takie wyobraźnia mam o Tobie. A oczekiwań, żadnych nie mam, bo nie ma ideałów, wszyscy mamy wady i każdy z nas w życiu popełnia błędy i ma gorsze dni. Życzę sobie samej , żeby to blogowanie dawało Tobie radość i spełnienie, bo Twój blog stał się częścią mojego życia i ostatnio tak ci tego zazdrościłam strasznie, bo Twoje dzieci, kiedyś jak podrosną, będą mogły powiedzieć, jaką mam fajną mamę i dzięki blogowi wiem o niej coś więcej, piękna to forma prezentu właśnie dla nich, chciałabym taki prezent dać swoim dzieciom, ale odwagi mi brak, bo się BOJĘ. I doskonalę rozumiem, że może Cię przytłaczać, fakt że inspirujesz tyle ludzi, ta cecha to chyba SKROMNOŚĆ, co nie?? Może to ona sprawia że się boisz? Moc uścisków.
Czy Ty kobito zanim umieściłaś ten tekst pomyślalaś chociaż chwile o tym kto Cie podczytuje? Że są też ciężarne, z hormonami wariatami, które po takim tekście zalewają sie łzami i nie mogą nawet doczytać do końca bo przez łzy już kurde nic nie widzą. A i po chusteczki ciężko z tym brzuchem się przekręcić. Troche empatii :p ps. No i nie wiem teraz czy czcić te chwilę kiedy mogę poleżeć i cieszyć się kopniakami bo już tak niewiele tej ciąży zostało czy lecieć zrobić zakupy, ciasto i odwiedzić Babcie bo przecież nigdy nie wiadomo jakie będzie jutro. Nie mogę Cie czytać tak z rana bo mi oscentacyjnie w głowie miszasz.
Dobrze to napisalaś, ale myślę, że zawsze znajdzie się coś, czego bedziemy kiedyś żałować. To też część naszego życia. Ważne faktycznie aby patrzeć z zadowoleniem w lustro i miec poczucie, że przynajmniej się próbowało. Czas jest taki, że ludzie gonią za najmniej ważnymi rzeczami a to co cenne pomijają. Ilu z nas ma czas dla swoich dzieci – nie taki między obiadem a wyjściem, między praniem a sprzątaniem ale taki kiedy to zostawia się bałagan a bawi się z dziećmi. ? Ilu z nas ma czas dla przyjaciół i jak często się z nimi spotykamy?
To co robisz Julka jest super. Sprawiasz, że na chwilę się zatrzymujemy i zastanawiamy co w życiu jest ważne. Dzięki ci za to :).
Ja wróciłam po 11 latach z Irlandii gdzie życie na prawdę było prostsze. Ludzie minie pytają dlaczego? A właśnie dlatego, ze bałam się, że moje dzieci nie poznają co to znaczy babcia i dziadek, co to znaczy mieć kuzynów i ciotki, że sama stracę też wiele, żyjąc z dala od bliskich. I chociaż w Polsce bywa ciężko, nie mam watpliwości, że dobrze zrobiliśmy, bo już przynajmniej o to nie muszę sie bać. Ściskam.
nie ma sie co bac i zalowac na zas….
kiedys czytalam taki wywiad z starszymi ludzimi, ale takimi wiekowymi, 90 lat plus, i mowili czego zalowali – glownie tego ze za duzo pracowali i z rodzina malo czasu spedzali, ze sie pierdolami przejmowali
a pozniej, taki straszy sasiad przyszedl (mieszkam w irlandii) i opowiadal nam swoja historie zycia, jak to w wieku 16 lat wsiadl na statek i do Australi doplynal; sam samiusienki tam, byl, do stanow pozniej pojechal, pozniej w angli pracowal i opwiadajac ta histore bardzo czesto powtarzal ze nie ma co sie bac, bo strach zabija odwage, checi i pozniej sie czegos zaluje, a jak sie czlowiek nie boi – to dziala, robi, czasem dobrze czasem zle, ale nie zaluje zazwyczaj,
poza tym jak sie cos zrobilo to sie nie odstanie a przeszloscia sie nie ma co wogole przejmowac, na zas tez sie nie ma co martwic, wiec konkludujac nie ma sie co wogole martwic, tylko trzeba zyc
odwaznie najlepiej 🙂
Julio, bardzo Cie lubię i ogromnie cenię! Super, że jesteś i inspirujesz (też do czytania:)
pozdrowienia serdeczne!
B97 Najistotniejsza w odchudzaniu jest motywacja drogie dziewczyny, ja dzien w dzien ogladam metamorfozy przed i po odchudzaniu i daje mi to kopa do ruchu, kto chce tez troche motywacji niech niech odwiedza codziennie strone; http://odchudzaniesasetka.blogspot.com