Pozwalam sobie wkleić Wam książkę. Już dawno niewydawaną.
Pokazana i powielana w internecie mnóstwo razy. Dostępna w całości publicznie.
Niezwykle szeroki wachlarz emocji po przeczytaniu.
U niektórych zadumanie, u innych złość..
Przepięknie recenzuje ją miesięcznik Ryms
„A mimo to – nieszczęśliwą postacią w tej opowieści jest człowiek, który ciągle za czymś goni, nieustannie czegoś mu brak i nawet, gdy osiągnie jedno, już myśli o następnym. A drzewo? W swym niewzruszonym spokoju tkwi w jednym miejscu i jest szczęśliwe za każdym razem, gdy tylko pojawia się jego przyjaciel. Poza uczuciem i akceptacją nic więcej mu nie trzeba. Rysuje się tu wyraźny kontrast pomiędzy tymi dwoma bytami.
Ilustracje w swej prostocie oddają cały wachlarz emocji. Na żadnym obrazku drzewo nie jest pokazane w całości, a jednak poprzez zwisające gałęzie, otaczające opiekuńczym gestem chłopca, wyrażają bardzo wiele. Widać, kiedy jest smutne, a kiedy wesołe. Kiedy czuje się samotne… Cierpliwie czeka latami na kolejne odwiedziny i nie widać po nim oznak upływającego czasu. Inaczej dzieje się z chłopcem, który zjawia się w sędziwym wieku po to, by ostatni raz usiąść na pniu drzewa. Czy zrozumiał, że ta gonitwa doprowadziła go w to samo, choć zniszczone przez niego, miejsce?”
Moja przyjaciółka, która przysłała mi tę książeczkę w wersji anglojęzycznej napisała…
„Wiesz Jula, że ta książka jest o Matce? To drzewo to Matki miłość”.
i w tym też jest prawda..
jakakolwiek Ona dla każdego z nas nie jest, ważne by pozwoliła coś zrozumieć, zmienić, i zwyczajnie zmądrzeć…
W samo sedno. Nic więcej nie potrafię powiedzieć – i trochę mi smutno. Lecz w tym jest cała prawda ludzkiego życia – gonimy, niszczymy wszystko co po drodze. A to co najważniejsze doceniamy zbyt późno, czasami za późno.
Ta matka, w ogóle rodzice. Razem. Bo czemu zawsze tylko matka? Co jest takiego w tym ojcu, że mu się odmawia bycia ważnym? Nigdy nie mogłam tego zrozumieć. Nie jego wina że przez 9 miesięcy ma spokój. I nie jego, że karmić nie może. Mimo, że jestem kobietą to raz na jakiś czas przychodzi mi taka refleksja…że według świata ojciec kocha mniej.
Ale tak poza tym to właśnie pierwsze co mi przyszło do głowy. Że to o tym ta historia. O rodzicach. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że to może znaczyć coś innego.
Mam takie same odczucia… To o RODZICACH 🙂 To my się tak staramy i dajemy z siebie wszystko, by nasze dziecko było szczęśliwe, a największą radością dla nas jest, kiedy ono jest przy nas.
też tak pomyślałam. że to o rodzicu. nie o matce – na pewno nie tylko. znam ojców, którzy kochają najbardziej na świecie. i matki, które odeszły i nie interesują się wcale. różnie to bywa.
Piękna książka. Budzi do refleksji. Krótko i na temat ?
jakie piękne i strasznie smutne….
Piękne to i okropnie smutne jednocześnie… Za czym my tak gonimy. Czego wciaz szukamy. Przecież to co najważniejsze jest tuż obok i czeka cierpliwie na nas. Dziękuję Ci za tę książeczkę – nie znał jej. Zaraz zamawiam wersję anglojęzyczną. Cudownego weekendu ?
To jedna z piękniejszych książek, które miałam okazję trzymać w rękach i czytać.
Kiedyś codziennie czytałam ją na dobranoc dziewczynce, którą się opiekowałam. Po kilku latach, kiedy Mała znała ją już na pamięć zaskoczyla mnie słowami, ze to drzewo jest jak jej Babcia: Mama ciągle zabiegana, a Babcia przy każdej wizycie chce dać swej córce wszystko co ma najlepszego.
To najpiękniejsze słowa o miłości matczynej.
Wzruszenie…
Dawno nic mnie tak nie wzruszyło;)Dziękuję Ci Julka;)Siedzę i łzy same kapią mi na klawiaturę…
Uwielbiam czytac to co piszesz dzieki tobie zwolnilam na rozne rzeczy patrze inaczej dziekuje. Pisz dalej nie przestawaj po prostu pisz tak jak teraz….
Pozdrawiam
Ania
Czasami człowiek szuka swego miejsca na ziemi,tej oazy, azylu spokoju.Gdzieś, gdzie będzie się czuł „jak u siebie” . Często ta gonitwa jest po to, aby uciszyc ból, tęsknotę. Chcemy zapewnic byt i lepszy start w przyszłość swoim dzieciom. Całe życie to nieustanna gonitwa, wyscig z czasem. Wiem, że waro się zatrzymać, wyluzować. Na Twoim blogu Julka czuję jak czas sie dla mnie zatrzymuje.Dzięki?
Pozwalam sobie wkleić link do strony autora
http://www.shelsilverstein.com/books/
Może to co napisze wyda się głupie , ale ta historyjka od samego początku przedstawia nam drzewo jako podmiot który trzeba żałować , że wszystko oddaje i jest wykorzystywane. Ja nie chce być takim drzewem! nie będę! będę takim które swoimi gałęziami popycha moich urwisów i mówi idźcie zobaczyć co tam jest , zobaczcie świat a jak będziecie wracać to mi opowiedzcie o nim , weźcie moje owoce bo mi od nich ciężko a Wam się przydadzą teraz , weźcie gałęzie na dom bo trzeba je przyciąć a jak będziecie mieć swoje dzieci to przyprowadźcie je tu , niech się pohuśtają a Wy odpocznijcie wtedy.Bardzo staramy się popychać dzieci w świat ,wole uczyć je latać niż podcinać im skrzydła …i tak kiedyś odlecą z naszego gniazda, ale może będą nas czasem odwiedzać 🙂
A może tak po całodziennej gonitwie, przytulić się do drzewa albo położyć w jego cieniu.
A może by tak….
Mi ta książka daje nadzieję! Że chodzbym nie wiem za czym w życiu goniła, jakie głupstwa popełniała, to zawsze mam dokąd/do kogo wrócić. I nie będę oceniana, nie usłyszę zarzutów, a jedynie zobaczę radość z mojego powrotu i otwarte serce, które zawsze jest gotowe dać mi wszystko co ma!!!! I bede szczęśliwa mogąc byc dla kogoś takim drzewem, zwszaszcza, ze sama takie mam.
Przepiękna opowieść! Juleczko, polecam książkę „Sekretne życie drzew” Petera Wohllebena. Jak mało wiemy o świecie przyrody i jak bardzo tego świata nie rozumiemy, aż wstyd. Czerpiemy z natury ile wlezie, nie dając nic w zamian. Dobrego weekendu, Kochany Rozumku 🙂
„Jedynie dzieci wiedzą, czego szukają…”
Dzień dobry!
Pani Julio, niedawno odkryłam dla mojej 2,5 letniej córki, Zosi, książkę i gorąco ją polecam. „Pucio mówi pierwsze słowa”. Autorką jest logopedka, Marta Galewska – Kustyra, która dobrała tekst w sposób jasny, łatwy i uroczy jednocześnie. Ilustracje wykonała Joanna Kłos, są one łagodne, słodkie i dziecięco realistyczne, estetycznie 5+. Zosia naprawdę zaczyna dzięki tej książeczce lepiej mówić. Proszę na swym, jakże poczytnym blogu, promować wartościowe książki dla dzieci, tak mało dziś „małych czytelników i czytelniczek”. Myślę, że warto dodać do kolekcji, na dziecięcej półce z książkami.
Z pozdrowieniami, Agnieszka.
Tak wlasnie dla mnie to Matka
Piękne to…
A recenzja z Ryms prawdziwa… Bo istotnie – to człowiek jest tutaj bohaterem, który coś traci…