Do pracy wbiegam punkt dziesiąta. Wrzucam torebkę pod biurko i patrzę w monitor. Delikatnie podglądam czy jest w pobliżu szef… Nie ma.. Więc ukradkiem (tak mi się wydaję, a czujne oko szefa widzi wszystko) biegnę do kuchni zrobić kawę.
Kawa konieczna. Przecież do nocy plotkowało się przy lampce wina z przyjaciółmi.
A potem jeszcze do świtu, czytało książkę, od której oderwać się, było trudno.
Na śniadanie, porwany szybko z lodówki kabanos, zagryziony pleśniowym serem.
Od poddasza, przez piętra, aż do drzwi samochodu, zapinam płaszcz, owijam szalik i szukam w torbie kluczyków.. Jak typowa, spiesząca się kobieta, odszraniam tylko małą część przedniej szyby i światła z migaczami. Do tego koniecznie muzyka na cały regulator.
Wciskam się między auta, przejeżdzam najczęściej na kończącym się pomarańczowym i regularnie łapie mnie policja za przekroczenie prędkości..
I wieczne rozmowy przez telefon.
Weekendy wciąż w podróży. Na północ, na zachód, na południe… Do tych, tamtych drugich lub zupełnie innych mi ważnych ludzi…
W aucie, na motocyklu, czasami pociągiem…
Konieczny zakup kilku bluzek i tuszu do rzęs, zaraz po wypłacie.. i dnia kolejnego też.. jakiś inny zestaw..
Jestem ja. Ja i mój zabiegany, pełny, gwarny świat. Ja i moje plany. Ja i moje priorytety.
I gdyby wtedy ktoś powiedział mi, że rodzina o jakiej marzę, jest tuż za rogiem, i za chwilę nadejdzie, to poklepałabym go po plecach i powiedziała „no pewnie, że nadejdzie, ale dzisiaj chodźmy na tańce”..
Czasami życie wybiera za nas, i okazuje się, że dało nam coś zupełnie lepszego, niż to o czym marzyliśmy…
Że dom jaki chcę stworzyć i jaki chce tworzyć On są jak lustrzane odbicie…
Gdyby ktoś wtedy, powiedział mi, że moje jakże już duże okno na świat, powiększy blog mojego dziecka… trudno w to uwierzyć…
Ale jest. Wielkie to okno. Okiennice ma. Białe. I odbite małe łapki. I nos.
Kiedyś, przez to okno, zapukała pewna kobieta. Zostawiła komentarz. Był tak cudny, że szybko zaczęłam szukać źródła… Tamtego dnia, na Jej blogu przeczytałam takie słowa…
„Milosc, szacunek, poswiecony czas, zrozumienie, uwaga, zainteresowanie …lista jest dluga.
Wszystko co dajemy z siebie naszym dzieciom wraca do nas jak bumerang. Nie zawsze pod ta sama postacia, nie zawsze latwo to rozpoznac, ale wszystko wraca.
Czasami od razu, czasami zaskoczy cie jak sie nie spodziewasz.
Czasami ma postac rozmazanych malymi raczkami powidel na toscie zrobionym tylko dla mnie.
Czasami ma postac zerwanych na spacerze mleczy.
Czasami jest laurka, przeslanym caluskiem, wyciagnietymi naczyniami ze zmywarki, bucikami odlozonymi na polke.
Czasami jest lodami z piasku i kawa z blota.
Czasami jest oplukana z piasku dzdzownica przy moim komputerze.
Czasami zaspiewa mi piosenke.
Czasami obejmie klejacymi raczkami.
Czasami po prostu usiadzie obok.
Czasami powie, ze kocha najbardziej.”
I od tamtego dnia… idziemy razem. W tym świecie naszym. Choć dzieli nas ocean. Choć dzieli nas czas. Czekam z utęsknieniem na każde Jej słowo. Myśl. Zadumanie.
Mam w sobie dzieciństwo z Nią spędzone, młodość, pożyczone filmy i książki.. choć tak naprawdę nie wiem jaką robi minę, gdy herbaty łyk za gorącej się napije.
Nie znam Jej tembru głosu i czy nogi stawia prosto gdy idzie.
Ale kiedyś nadejdzie ten dzień. Wierze w to mocno.
Nie pozwolę, by wielki świat, przeszkodził mi w tym. Przeszkodził, by poznac kobietę. Kobietę, jakich nie ma. Mama czwórki dzieci. Zaczytana w książkach. Gotująca. Odrabiająca z dziećmi lekcje. Odprowadzająca na szkolny autobus. Sadząca kwiaty i pomidory w swoim ogródku. Szyjąca po nocach kocyki. Robiąca własnoręcznie szafę i pamiętniki dzieci ze wspomnieniami… i setki, tysiące, miliony innych…
Gdy ja z jednym wyrobić się nie mogę…
Powtarzałam już nie raz.. Jesteś dla mnie Wielkim człowiekiem Julitto.
W dzisiejszych czasach, nie zdolnym artystom pomniki się należą.. Takim kobietom. Takim kobietom jak Ty, należą się posągi, pośrodku starego rynku, w wielkich miastach…
Nie sztuką jest zatrudnić niańkę, sprzątaczkę, ogrodnika, obiad zamówić, lub zrobić z półproduktu, na niedziele ciasto w cukierni kupić, a na parapecie badyl bambusa z ikei hodować… Nie sztuką…
Kocyk jest prezentem „od cioci z Ameryki” 🙂 a Jej blog to dom where life happens
Te słowa…. wzruszające…jak małe z pozoru zdarzenia, czy zachowania dziecka są wielkimi słowami uznania i miłości.
Tylko mało kto potrafi to wychwycić, zauważyć, docenić..
No i się poryczałam.. no tak i nie mogę pisać.. czekałam na ten twój post i sprawdzałam dzień cały dziś czy już napisałaś.. no i jest.. a mi słów brak.. a ona.. ona wiem co powie.. że przesadziłaś.. że wcale taka wyjątkowa nie jest .. a że ciasta to już dawno nie robiła.. a obiad i czasem z półproduktów.. i że po co to w ogóle nią się zajmować w postach, bo przecież tyle jest innych tematów.. ważniejszych i ciekawszych.. bo taka to ta ONA jest. A minę przy wypiciu herbaty za gorącej robi spokojną 🙂 i przy wypiciu zbyt wytrawnego szampana 🙂 i spokojnie żyje sobie układając życie swoje na przekór losowi 🙂 Zdjęcia są śliczne, ale nie umiem się na nich skupić za bardzo bo w głowie mi tylko ta Julitka która pewnie to za chwilę przeczyta i sobie pomyśli.. no wiesz co
Julka, jeszcze słowo na koniec.. pięknie piszesz naprawdę! 🙂
Tak Ci zazdroszczę, że masz Ją na codzień. I że Ona ma Ciebie. Ja na brak przyjaciół, tych prawdziwych nie narzekam, ale czuję tą samą energię i czasami ot tak mi się za Wami tęskni.
A Julita.. tak. dokładnie. Już widzę jak to mówi.. że przecież Ona nic nadzwyczajnego nie robi… 🙂
Julia DZIEKUJE … nic wiecej nie napisze, bo mi sie rece trzesa…
Julitto, byłam, zajrzałam i rozgościłam się także u Ciebie. Jestem pod wrażeniem i choć ciągle tego czasu brak, dwa blogi mam zapisane jako ulubione. Dotychczas szafatosi teraz obok jest Twój. Jeszcze tylko znajdę wolną chwilę i będę czytać i czytać… A zacytowane przez Julię słowa z Twojego bloga wzruszyły mnie niezwykle. Już mam je zapisane jako jedne z najpiękniejszych cytatów. Pozdrawiam ciepło.
To zerknij jeszcze na bloga najlepszej przyjaciółki Julietty. Onamasiłę. Warto! 🙂
Julka wiesz…te slowa moje.. Ja raczej sie nie zatrzymuje nad tym co pisze… Jak ktos powie cos milego, to ja na to..ooo ze co ladnie ???? to????? NO dziekuje, milo mi… Minuta zadumy i lece dalej. Pisze to co czuje i jestem do bolu szczera w kazdym pojedynczym slowie. W tym toscie i w dzdzownicy. Jak pies nie szczeka to ja nie napisze, ze szczeka…
A jak tutaj teraz to czytam u Ciebie… To ja wiem, ze jestes czarodziejka. Ze zaczarowalas tak to wszystko, ze mi sie to podoba!!! Ze mi moje wlasne slowa sie podobaja!!! Jak ja to ladnie napisalam, pomyslalam sobie!!!!!!! Dziekuje CI i za to.
I jeszcze za to, ze jestes.
Ze Cie znalazlam w ten piatkowy wieczor kiedys. Jak polecialam do meza opowiedziec, ze taki blog cudowny istnieje, ze taka dziewczyna pisze tak, ze mam ciarki na rekach!
I chce krzyczec ze ja mysle tak samo!!! To moje slowa tak pieknie ubrane!!!!
A do tego te zdjecia i coreczka taka sliczna…
I ze nawet w kropeczki takie same mamy blogi. I ZE TO MUSI PRZECIEZ COS ZNACZYC :):):):)
I znaczy.
To jest bezcenne.
I ja wiem, ze tak, jak sie nie minelysmy w blogowym swiecie, nie miniemy sie tez w tym, w ktorym lakier odpryskuje z paznokcia przy szorowaniu zlewu…
p.s. a zdjec moj kocyk nie mogl miec doskonalszych!!!:):)Piekne!!!!!
Wiesz, ja mało pisarzy uwielbiam, bo najbardziej lubię w proste słowa ubrane proste sprawy. takie banalne. nie wiem jak to opisać… Lubię ks. Jana Twardowskiego, Osiecką..
„Jak pies nie szczeka to ja nie napisze, ze szczeka…”
„w ktorym lakier odpryskuje z paznokcia przy szorowaniu zlewu…”
Te zwykłe banalne codzienności.. Bo ludziom się wydaje, że trzeba boski temat znaleźć, wielkie słowa…
A to nie o to… nie o to…
Znaczy to.. znaczy więcej niż na się wydaje.
jak to mówi mój „brat” – LOVE 🙂
Najczesciej mam wiele do powiedzenia czy napisania, ale ten tekst jest tak osobisty, ze czulabym sie niemal niezrecznie cokolwiek komentujac;)
Sczegolnie, ze wy dziewczyny, macie taki inny, taki poetycki sposob pisania.I strasznie bliskie sobie jestescie, wiec czulabym sie jak intruz;) siedze cicho…
Powiem tylko, ze moja mala miala dzis ten sam plaszczyk na blogu;)
Ewka siedzi cicho! Szok 😉 Aż nie do uwierzenia 🙂 a Ty wiesz o czym mowa, bo przecież też jesteś już zżyta z wieloma dziewczynami w sieci…
No to sobie właśnie ryknęłam okazjonalnie.
Piękne te słowa Julitty. Cudne. Takie magiczne.
Cieszę się, ze i Ty znalazłaś tę bratnią duszę w blogowym świecie. Ja mam takie dwie. Tez daleko, ale w Polsce. Spotkania już były. I noc przy drineczku słodkim i świecach i gadaniu do rana…I cudnie było.
Tego Tobie też życzę;-)
Mam nadzieję, że się spełni… Nie! Ja to wiem!
Julia! jak Ty napiszesz, jak opiszesz, jak w słowa poubierasz, zdania poukładasz, to ja tam jestem i z Tobą po tą kawę biegnę i tusz kupuję, i nad tą miną Julitty dumam. A Twoje zdjęcia, te piękne kadry, te wyczucie.. nie jeden fotograf mógłby się wiele od Ciebie uczyć! Jestem pod wrażeniem.
🙂 Tak mnie zawsze te Twoje komentarze rozczulają.. Kawa z mlekiem. Pół na pół. dwie łyżeczki cukru. Tusz Loreal lash architect. A zdjęcia. Zawsze dużo zabawy.Choć bliźniaczki chcą mieć zdjęcia to często słyszę „ciocia już?” 🙂
majstersztyk!!!
podziękował 🙂
Obie pięknie piszecie! Ale, żeby tak pięknie pisać trzeba być mądrym człowiekiem, który umie docenić to co ma i jeszcze tak pięknie to opisać. I Wy takie jesteście – mądre i wrażliwe na piękno świata. Na pewno będę z niecierpliwością czekać na każdy kolejny post każdej z Was. Dużo się można od Was nauczyć. Dziękuję!
Moja Mama mówi, że najwazniejsze to posiadać mądrość życiową. że z taką poradzi sobie człowiek zawsze i wszędzie. Nie wiem czy ją posiadam.. Pewnie daleko mi do niej. ale na pewno doceniam i kocham swoje życie.. przecież mogło mi się trafić zupełnie inne i gorsze… Strama się dużo z siebie dawać moim najbliższym. A Julitta, tak, myślę, że tej mądrości życiowej ma dużo worków więcej ode mnie..
Podczytuję od niedawna … hm .. właściwie chłonę … nadal siedzę przy porannej ( już zimnej ) kawie z otwartą buzią …
Tak mnie cieszy gdy Ktoś cicho podczytuje i zostawi komentarz, troszkę wyściubi nosa i powie, że jest.. gdzies tam i podczytuje. To jest dla nmie niezwykła radość. A kawę ja pije zawsze zimną 🙁 Tyle sie na mnie wyczeka już zrobiona przez męża, ale ja jeszcze to a jeszcze tamto…
nie sztuką jest… więcej słów nie potrzeba.
… lubie gdy Ktoś rozumie mnie bez słów…
J i J ogromnie Wam dziękuję za przypomnienie istoty rodzicielstwa… wzruszylam sie ogromnie, a te slowa przeczytalam we najbardziej wlasciwym momencie w moim zyciu! Dziękuję!
Wzruszona do granic, przebudzona w koncu, zbyt ostatnio zemczona wielodzietna matka – kjns
Mam nadzieję, że gdy przyjdzie mi taki dzień… Gdy będę już wielodzietną matką. Zmęczoną codziennością, bo nie da się nią nie być. Zniecierpliwioną, czasami zrozpaczoną to i mnie o tym Ktoś przypomni. Bo tak to jest.. Oglądam często Listę Shindlera.. bo po niej zawsze się „budzę”.. Czasami zapominamy. I ja często zapominam…
Jula życzę Wam z całego serce żebyście mogły wypić razem z Julitta gorącą herbatkę na werandzie. Co tu dużo pisać jesteście obie wyjątkowe Buziaki
Jak Ty mi tak życzysz to tak się stanie 🙂
No i znówu ryczę… tylko tym razem to łzy najprawdziwsze z tych poruszających na wskroś… moja córcia niedawno zasnęła, a ja nie mogę się doczekać aż się obudzi i ją mocno przytulę. Dziękuję!
Też tak czasami mam. że rano przebudzę się przed Nią i czekam zniecierpliwiona… Czasami są takie sytuacje, przy których nagle mocniej tęsknie za Siostrą, rodzicami… ale ja chyba zacznę pisać coś bardziej komediowego… 😉 bo mi tu piszecie, że się upłaczecie na tej mojej stronie.. 🙂 ale ja rycze o byle co więc rozumiem 🙂
Ach, znam jej blog, szkoda że tak od niedawno , ale dobrze że w ogóle 🙂 pięknie o niej napisałaś 🙂
ale znasz, to najważniejsze 🙂 pięknie bo jest o Kim.
powtórzę za ewą p – słowo w słowo
a w modlitwach swoich osobistych to zawszę ślę podziekowania za to, że ja mogę tu z boku w tym uczestniczyć i dziś jako ten niemy obserwator wzruszeń 🙂
Maryśka się nie rozpisała 🙂 Jak to mówią dzieci mojej Siostry „żal” 🙂 Ale ok, wybaczam, rozumiem, ale już mnie następny post korci by usłyszeć słowa od Maryś!
Wiedziałam, że po łapkach dostanę 😛
Inna sprawa… TO FAKT, że gdyby nie Ty (jak ja CIe poznałam, nie wiem?)
To nawet nie wiedziałabym, że Iwonka i Julitta istnieją, nie poznałabym Paulinki… Rozumiesz demiurgu moich wzruszeń???
I kiedy dotykasz czegoś, co jest dla mnie tak magiczne, to zamilczam, bo co mam się rozpisać, że co… Napisałam o tym właśnie ostatni post, o tych wartościach dodatnich niezmierzalnych – które daje mi zarówno czytanie, jak i prowadzenie bloga, o czymś o czym nie śniłam nawet. Bo czasem w życiu długo by szukac jakiejś emocjonalnej nici, czasem jest krucha niczym baboletnie pajęczyny, a tu zdaje się liną nie do wybierania foka, liną, która pociągnie za sobą statek, która utrzyma tony. I ja siłę jej czuję mimo absurdu i nierzeczywistości tego wszystkiego…
Buduj ten dom szybciej cobyśmy Cię mogły realnie i trwale napastować w nim 😉
Ludzie są różni i mają różne priorytety. Robią karierę, zatrudniają nianię czy sprzątaczkę. Jeśli im to pasuje, w czym widzisz problem? Komuś może się nie podobać styl życia – Twój, mój czy pani X. Ale to sprawa indywidualna i szczerze mówiąc nie widzę sensu w zabawę w recenzenta czyjegoś życia.
Dla mnie żadną ujmą jest ciasto kupione w cukierni. Daleka jestem od oceniania, klasyfikowania ludzi na tych, którzy cudowny dom tworzą na pół, ćwierć albo cały gwizdek.
Jeżeli dobrze pamiętam pisałaś ostatnio, że dobrze, iż ludzie są różni.. To w takim razie dobrze, że myślisz inaczej, ale ja myślę właśnie tak.
No tak 🙂
Niech każda z Nas tworzy Dom według swojego uznania.
bardzo przyjemnie tutaj 🙂
dodaję Was do ulubionych 🙂
pozdrawiam 🙂
i my pozdrawiamy 🙂
Odpiszę na wszystkie komentarze dziś wieczór. Obiecuję 🙂
Juuuuuuuuuuuuuuuulkaaaa
ukradłaś mi post wiesz??? i to nie pierwszy któryś tam z kolei:( i ja od tygodnia już nic nie dodaje,ba wczoraj to nawet miałam ochotę w diabli mój blog usunąc…:(
bo wiesz że założenie było takie że ja tylko blog o modzie będe prowadzić,ale chyba za szybko się pośpieszyłam bo Marcysia za mała:(
a pisać nie lubię…cholera….mać… i co teraz? jak już jakiś pomysł mam,a Ty mnie wyprzedaż?:)
ok czytam że Ty o Julicie a ja chciałam o Bożence;)
mówię sobie ok to ja o bracie i co Jullitka dodaje post o bracie!!!:)
to ja chyba będę do znudzenia,o kupkach i kolkach;)co???!
:)))) Kochana! Czym Ty sie martwisz. Przecież Bożenka, brat to nie Julitta i brat Julitty. To zupełnie inni ludzie. Opisani przez Ciebie. Pisz! Pisz bo ja chcę czytać!
A szafatosi czym miała być? blogiem o modzie.. Ale ja mam tyle więcej do powiedzenia, że musiałam się rozciągnąć tematycznie 🙂
To piękne, że dzielisz się tym z nami…
To piękne, że jest z Kim…
i znów mi się połowa posłała!
a o Jullitce pięknie napisałaś…Ty potrafisz tak pięknie wszystko w słowa ubrać,że aż zazdrość mnie żdzera;)
teraz foch ! mam focha!!!
muszę się kiedyś tutaj sfochować i nóżką tupnąć…:)
idę sobie ………..!:*
rób focha Kochana! u mnie możesz 🙂
Nie wiem jak to możliwe, że mój komentarz gdzieś zaginął:/ Znając życie w pośpiechu napisałam, a wcale go nie dodałam…
W każdym razie pięknie to napisałaś wszystko, a tym piękniej że o osobie, która tak cudowną dusze ma, ciepłą, mądrą i rozległą. Ja też uwielbiam zaczytywać się w jej słowach ale także między wierszami czytać. To cudowne, że w najmniej oczekiwanym miejscu, o najmniej oczekiwanej porze można spotkać tak wspaniałe osoby, które są wstanie tyle pozytywnych odczuć i myśli wnieść do naszego życia..
Ja mam tak, że niektóre Jej słowa znam na pamięć 🙂 O Julicie to można by tak długo… 🙂 Ja się wcale nie dziwię, że Iwona ją tak pod niebiosa wychwala 🙂
Bardzo wzruszające to było,a że ja oczy w mokrym miejscu mam-to się poryczałam.Być Mamą czwórki dzieci,to wielkie wyzwanie! Ale być TAKĄ MAMĄ-to już jest najwyższa szkoła jazdy!No i jeszcze na dodatek takie cuda tworzy! :)KOniecznie musze znależc czas i spróbowac wejść w świat tej niezwykłej MAMY.A to wszystko dzięki Tobie JUlka,dzięki temu,ze masz wielkie SERCE i swojego bloga nie używasz wyłacznie do „promowania „siebie,ale piszesz o innych,takich zwyczajnych niezwyczajnych.Dzięki wielkie za tę piękną porcję wzruszeń. <3
a Tosik ma piękną kurteczkę! I pęk balonowy! I kocyk! A kocyk to mi się śnił nawet dziś w nocy, takie cudne miałam sny:) A o Julitce to Ty tak napisałaś, że dostałam gęsiej skórki…. Cudnie musiałoby być w tej chwili przy niej, odczytującej tego magicznego posta. Dziewczyny ja przez Was nieustannie płaczę!
Pięknie napisany post. Zaglądam tu czasem, jak znajdę chwilkę. Jestem zajętą mamą dwulatki, która już wróciła do pracy. W Twoim poście odnajduję baardzo siebie. Kiedyś zalatana, zabiegana, praca, wyjścia, zakupy, ciągły ruch. Teraz dom, rodzina to numer jeden. Z żalem spędzam czas w pracy, myśląc o chwilach, które mogłabym spędzić z dzieckiem…