Witam Cię Ałbeno,
byłaś dla mnie Kimś z wyobraźni, jakimś mędrcem, który napisał powieść.
Ktoś o Kim się myślało, wyobrażało Jej życie, pracę nad książką, doświadczenia…
A tu nagle stajesz się realna i wciąż trudno mi w to uwierzyć.
Za każdym razem, gdy kończę czytać coś, co mnie zafascynowało, robię wszystko by jak najdłużej w tej opowieści jeszcze tkwić.
Czytam opinie innych owej książki, wynajduję informacje o autorze, szukam wywiadów…
Tak było również z Tobą. Bo choć w „Stuleciu Winnych” jest na okładce Twoje zdjęcie to znalazłam to i… zobaczyłam to wszystko, tę całą sagę w Twoich oczach.
Jest w nich taka mądrość. Nie książkowa, wyczytana, wyuczona, wykuta na pamięć. Jest w nich taka mądrość życiowa. Jakbym zobaczyła oczy młodej babci Broni. Bo ja wiem, że nie da się napisać czegoś, czego człowiek w głowie nie ma…
Powiedz mi proszę zatem jak dużo w rodzinie Winnych jest zaczerpnięte z Twojego własnego życia? Przeżyć opowiadanych przez Twoje Babcie?
Czy historie są całkowicie wymyślone i otulone Twoją wyobraźnią oraz talentem?
Ałbena: Zwykle pytania na temat Stulecia zaczynają się właśnie od tego. Ile w Winnych jest mojej rodziny? Czy Bronia to w istocie moja babcia? Otóż nie… Wymyśliłam tę rodzinę, stworzyłam ją od podstaw, dałam życie tym kobietom, mężczyznom i dzieciom, które rosły i zmieniały się. Wrzuciłam te postaci w burzliwe polskie dzieje i pokierowałam nimi trochę, aby nie otrzymały ode mnie jedynie cierpienia. To naprawdę moja wyobraźnia je stworzyła. Nie mają pierwowzorów.
W znalezionym wywiadzie, który udzieliłaś czasopismu „Zwierciadło” znalazłam Twoją wypowiedź o rodzinie. Zaczęłaś pisać kiedy zwolniłaś i zostałaś w domu z dziećmi. Sama mając dwójkę dzieci, pracę w domu, gotowanie, sprzątanie, wiem jak to jest.. Piszę zatem kiedy Oni są w przedszkolu lub gdy już śpią..
Jak to jest u Ciebie? Przecież napisanie tylu książek, tak dobrych książek, wymaga ogromnego czasu, skupienia, zamyślenia…
Kiedy piszesz? Czy podczas krzątania się po domu wymyślasz dalsze losy, a potem tylko siadasz i zapisujesz? Czy musisz mieć tak zwaną „wenę” , czy zwyczajnie ta opowieść w Tobie mieszka podczas jej tworzenia?
A: Piszę wtedy, kiedy mogę. Kiedy dzieci są w szkole, a ja właśnie ogarnęłam poranny bałagan, nastawiłam obiad i wstawiłam zakupy do lodówki i szafek. Zwykle kiedy nie mogę pisać, bo właśnie robię coś w domu lub wiozę dzieci na zajęcia dodatkowe – wymyślam postaci, fabułę, wcześniej typ narracji i sposób pokazania bohaterów. Kiedy siadam do pisania – piszę, bo już wszystko mam obmyślone. Nie mam weny, chociaż może mam ją cały czas. Po prostu piszę. To rodzaj zmagania się wyobraźni z intelektem. Jakby człowiek rozwijał dywan, a potem układał go tak, aby jak najlepiej wpasował się w pomieszczenie. Tu odkroić, bo za dużo, tam dodać, bo bohater za słabo przedstawiony. Skupienie jest bardzo ważne. Ja posiadam tę umiejętność. Sądzę, że nabyłam ją we wczesnym dzieciństwie. Wychowałam się w małym mieszkaniu w bloku, mama grała na instrumencie a tata słuchał radia. Telewizor „grał” bez przerwy. Nie miałam problemu ze skupieniem się na książce czy lekcjach.
Pierwszy raz w literaturze spotkałam się z tak pięknie wkomponowaną przyszłością w opisie teraźniejszości..
Opisujesz pewne zdarzenie i wtrącasz jedno zdanie, które mówi, co z tego wynikło później. A do tego później dochodzisz dopiero w trzecim tomie.
Ilość postaci, ich historii, pobocznych wydarzeń jest ogromna.
Czy siadając do książki miałaś jakiś szkic na całość?
Czy wymyślałaś na bieżąco?
A: To tak zwany narrator wszechwiedzący 🙂 Wie, co nastąpi w przyszłości i kusi czytelnika. Coś w stylu „nie odchodź, podążaj śladem tej postaci przez krótką chwilę, powiem ci tylko co jest na końcu i zaraz wypuszczę do właściwych bohaterów”. Moim zdaniem zabieg bardzo pasujący do klimatu Stulecia.
Z reguły, kiedy zasiadam do pisania, mam wymyślone 70-75% fabuły, pozostałe 20-25% służy spojeniu całości, zamknięciu wątków. Wiem jednak jak dana historia się zakończy. Przy utworze tak obszernym i tak epickim jak saga nie da się jednak przewidzieć wszystkiego. Były postaci, które miały być poboczne, ale „nie chciały” opuścić kart książki i stawały się bohaterami pierwszoplanowymi. Do takich należy np. Bronka. Miała przyjechać na chwilę, pomóc po śmierci Kasi. „Rozrosła” się jednak i pozostała w Brwinowie J Inne postaci nabrały nowego wymiaru. Choćby Stanisław Lilpop, który dla mnie był czysto teoretyczną postacią, a w „Stuleciu” nabrał wyjątkowego znaczenia. Nota bene po napisaniu książki poszłam na brwinowski cmentarz aby podziękować panu Stanisławowi. Gdyby nie on, w jakimś sensie nie byłoby mojej sagi.
Mnie oczywiście rozkochała w sobie Babcia Bronia, Ania i Andzia to oczywiste, ale również niezwykle polubiłam Jeremiego. Czy masz swoich wybranków w rodzinie Winnych?
A: O tak. Ja też lubię Bronkę. To taka babcia, którą każdy chciałby mieć. Lubię też Anię, to raczej oczywiste. W końcu to jest główna bohaterka mojej książki. Jest ze mną od pierwszej strony. Bardzo ciekawym, chociaż tragicznym bohaterem jest Florian oraz Jasiek z jego determinacją i beznadziejnym uczuciem do Łucji. Łucja także jest ciekawa, chociaż to czarny charakter i trudno ją lubić. Mój ojciec mówił o takich jak ona „niespokojny duch”. Jeremiego naturalnie też lubię. To taki bohater, któremu nie chce się zrobić krzywdy bo się go szanuje 😉
Lubię też Michała, drugiego męża Ani i naturalnie Pawła. Bardzo ich sponiewierałam. Mam nadzieję, że nie mają mi tego za złe 😉
Ludzie z wielką łatwością pozwalają sobie wydawać opinie. Mówić „jak mogła tak zrobić”, „co za Matka”, „jak można zdradzić”. Jednak by wydać opinię trzeba wiele w życiu doświadczyć, przeżyć, poznać. Być przede wszystkim w danej sytuacji. Ale kiedy się w niej już jest to opinii się nie wydaje.. Najgłośniej krzyczą Ci, co za wiele nie przeżyli.
Największe wrażenie i takie uczucie jak Ci w środku coś wyrywa miałam czytając historię Stasia i Wandy. I potem Jej nieopisanego cierpienia.
Albo domu rodzinnego Jeremiego.
Takich przypadków wciąż jest wiele. Na tych małych zapomnianych wsiach.
A pewnie i w wielkich blokowych molochach.
Dla mnie wielka to wartość gdy czytana książka pokazuje czytelnikowi inny niż jego własny punkt widzenia.
Która ze wszystkich historii rodziny Winnych jest najbliższa Twojemu sercu?
Po napisaniu której usiadłaś i pomyślałaś, że to ten najważniejszy dla Ciebie punkt w tej powieści?
A: Ze współczesnych historii – na pewno historia Jeremiego. Takich „Jeremich” było wielu w Pruszkowie. To moi sąsiedzi. Im się nie udało. Nie wyrwali się z Pruszkowa, mieszkają w podupadających blokach. Wielu moich kolegów wpadło w sidła mafii, zostało „żołnierzami”. Poznikali i nie wiem co teraz się z nimi dzieje. Oglądałam w TV listy gończe, od czasu do czasu padała informacja, że ten czy ów zostali ujęci.
Z tych starszych – bardzo ważna dla mnie jest historia Oli. Spotkałam się z opiniami, że tak nie było, że to już chyba przesada (chodzi o gwałty żołnierzy armii radzieckiej na kobietach wyzwolonych z obozów koncentracyjnych). Trudno zrozumieć takie okrucieństwo, prawda? To, czego doświadczyła w obozie, po wyzwoleniu. Podobne zezwierzęcenie jest niewyobrażalne. Bardzo ciężko „zniosłam” ten wątek. Jako pisarka powinnam mieć większy dystans, a trudno było mi go zachować.
W książce jest trochę powiązań z postaciami realnymi.
Jest między innymi Iwaszkiewicz, Wałęsa, Wierusz – Kowalski. Mnie się to bardzo podoba, czyni tę powieść bardziej prawdziwą. Czytelnik może mieć nadzieję, że wydarzyło się naprawdę. A ja lubię czytać z taką nadzieją.
Czy nie obawiałaś się wstawić tych ludzi prawdziwych w wymyślone kwestie?
Pytam jako ktoś kto pisze. Bo ja kiedy nawet bezosobowo wspominam jakieś postacie realne, to trochę się zastanawiam…
A: Nie obawiałam się. To dopuszczalne. Prawnie i pod każdym innym względem. Fabularyzowane biografie cieszą się wielką popularnością. Można przypisywać prawdziwym postaciom fikcyjne słowa, byleby zachować fakty a najlepiej także intencje. Poza tym czy tak naprawdę być nie mogło? Przecież ci ludzie żyli wśród innych, mieli rodzinę, przyjaciół, służbę, trudne przejścia, kłopoty, radości, porażki. Na tej bazie można zbudować bardzo ciekawe tło dla fikcyjnych bohaterów. W ten sposób wymyślony bohater staje się prawdziwy.
Bardzo mi imponujesz. Tym co robisz, co zdobyłaś. Swoją wytrwałością, zaangażowaniem, uporem, tą mądrością. Czy jest Ktoś na tym świecie, Kto miał największy wpływ na to Kim dziś jesteś? Czy ulepiłaś siebie od podstaw sama poprzez obserwacje i doświadczenia?
A: Dziękuję, to bardzo miłe. Dziękuję. Jako ludzie, postaci, jesteśmy zlepkiem różnych wpływów, sytuacji, uwarunkowań biologicznych, społecznych. Ja też uważam się za zlepek wielu doświadczeń i otaczających mnie ludzi. Nie wskażę konkretnej osoby. Wydaje mi się, że nie byłabym tym kim jestem gdyby nie miejsce w którym przyszłam na świat, bułgarskie korzenie, wybór medycyny, urodzenie dziecka autystycznego… To wszystko zrobiło ze mnie osobę, którą jestem dziś. Nie wiem jednak czy za kilka lat nie będę znów inna. Ja nieustannie się zmieniam, rozwijam.
O czym marzysz? Jakie marzenia ma taka kobieta jak Ty?
Piękna, z sukcesem na karku, z tytułami i tym błyskiem w oku.
A: O tym o czym marzy każda kobieta i matka. O szczęściu dla siebie i dla dzieci. Tylko i aż.
Zapytam też o coś banalnego.. Jakie są Twoje ulubione książki?
Co czyta Ktoś, co fascynuje Kogoś Kto pisze takie rzeczy i w tak pięknym stylu?
A: Dużo czytam. Książki to mój świat. Moim ulubionym pisarzem jest Marquez i jego „Sto lat samotności”. Absolutne arcydzieło. Kocham też Vargasa Llosę, Doris Lessing, Jose Saramago, Deborah Moggach, Elif Shafak, Nabokova, Orhana Pamuka. Mogłabym długo wymieniać 😉
Ałbeno, jakaś moja czytelniczka napisała w komentarzu, że będzie ekranizacja Winnych, czy to jest prawda? Zdradź nam proszę choć odrobinę szczegółów.
A: Jeszcze nie mogę niczego zdradzić. Mogę tylko powiedzieć, że to już nie tylko marzenia. I poprosić o dobre myśli, kciuki i dobrą energię.
Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że mój blog wzbogaci rozmowa z Taką Postacią jak Ty. Kłaniam się nisko w podziękowaniu.
A dziś, za chwilę kurier zapuka do mych drzwi i przyniesie sagę o Alicji.
Znowu zniknę dla świata. Jesteś czarodziejką.
A: Dziękuję. Mam nadzieję, że Alicja spodoba Ci się. To jest bohaterka, która mogłaby być mną.
Miłej lektury 🙂
_______________________________________
Dopisek….
tak też było… „Alicja w krainie czasów” porwała mnie równie mocno co rodzina Winnych.
Jeżeli ludziom czegoś zazdroszczę to talentów… Ale sama też już wiem, że każdy z nas ma jakiś talent, bywa tylko, że jest zbyt leniwy by go z siebie wydobyć.
Zatem przy okazji wywiadu życzę Wam chęci do ciężkiej pracy. Bo każdy talent, to przyjemność, ale też wielka kontrola, systematyczność, zdolność skupienia, praca nad swoją wyobraźnią, dążenie do lepszego, wytrwałość… W życiu nic nie bierze się z niczego. Ale przede wszystkim z nas samych.
Ałbena Grabowska – Córka Bułgarki i Polaka. Wychowana w Polsce. Biegle włada bułgarskim. Z wykształcenia jest lekarzem. Ukończyła Akademię Medyczną w Warszawie. Posiada dwa stopnie specjalizacji, w tym najmłodszy certyfikat z epileptologii w Polsce. 27 października 2004 uzyskała stopień doktora nauk medycznych. Pracowała m.in. w Klinice Neurologii i Epileptologii w Warszawie, a także w Zakładzie Patofizjologii i Elektroencefalografii w szpitalu dziecięcym w Dziekanowie Leśnym. Wciąż aktywna zawodowo. Jest sekretarzem Polskiego Towarzystwa Epileptologii. Przez wiele lat pisywała dla „Tele Tygodnia“, „Życia na Gorąco“, „Halo“ czy „Claudii“. Odpowiadała na listy do lekarza i prowadziła rubryki porad lekarskich. Na rynku wydawniczym zadebiutowała powieścią „Tam, gdzie urodził się Orfeusz“. Pisze książki dla dzieci i młodzieży oraz dla dorosłych. W 2014 była ambasadorką akcji „Solidarność kobiet ma SENS“.
Prywatnie matka trójki dzieci: Julka, Aliny i Franka
Autorka takich książek jak: „Stulecie Winnych”, „Alicja w krainie czasów”, „Lady M”, „Ostatnia chowa klucz”, serii dla dzieci „Julek i Maja” i wiele innych…
zdjęcie oraz opis pobrany z internetu.
PIĘKNE MŁODE MĄDRE ach co za kobiety!
Julia A ja jeszcze chciałabym odnieść się do ostatniego zdjęcia z i instagrama i dyskusji na temat żywienia przyznam szczerze że jestem zaciekawiona wasza dieta i chętnie dowiem się więcej na ten temat. Co jesc i jak wybierać produkty aby były zdrowe a zarazem eko z prawdziwego zdarzenia I jak podpasować sie dziecia w tym wszystkim. Co u Ciebie się sprawdza? Moje dzieci ostatnio to straszne nie jadki. Pozdrawiam
Świetna rozmowa, pięknie poprowadzona!!!! Mój zeszyt (taki „Czytajnik” sobie założyłam) już się wzbogacił o wpis, że muszę się bliżej przyjrzeć tej pisarce. Dzięki Julka, jesteś git-babka:):):):) Pozdrawiam. Sylwia
Dziękuję Julio za ten wywiad…Fantastyczny poniedziałkowy prezent !
Zafascynowana wywiadem, już szukam i zamawiam książki.
Cudowny wywiad, a właściwie rozmowa, całość czyta się z ogromna przyjemnością :).
Julka, napisałam kiedyś do Ciebie na priv, że czasami na bloga przychodzę po dwa zdania… I dzisiaj to są te: „Wrzuciłam te postaci w burzliwe polskie dzieje i pokierowałam nimi trochę, aby nie otrzymały ode mnie jedynie cierpienia”
I takie: „Wydaje mi się, że nie byłabym tym kim jestem gdyby nie miejsce w którym przyszłam na świat, bułgarskie korzenie, wybór medycyny, urodzenie dziecka autystycznego… To wszystko zrobiło ze mnie osobę, którą jestem dziś. Nie wiem jednak czy za kilka lat nie będę znów inna. Ja nieustannie się zmieniam, rozwijam”.
No i to!!
„W życiu nic nie bierze się z niczego. Ale przede wszystkim z nas samych”.
Czyż nie są piękne?
Gratuluję wywiadu.
serdeczności
B.
Świetny wywiad. Genialnie poprowadzona rozmowa. Zaintrygowałaś mnie autorką. Super, ze pokazujesz jak wiele wokół nas jest cudownych kobiet. Buziaki.
Spotkanie kobiet które odkryły i rozwijają talenty, to się musiało udać.
Właśnie skończyłam ostatni tom Sagi . Dziękuję:)
Ogladamy dziś! Wyobrazam sobie Ciebie na tym zileonym fotelu! Dzięki za polecenie tej cudownej lektury i zapoznanie z tą cudowną autorką :*