Dziś mija 120 lat od czasu powstania pluszowego misia.
Historia sięga do czasów polowania prezydenta Teodora Roosvelta. Ocalenia przez Niego małego Niedźwiadka, albo bardziej – darowania mu życia. Na podstawie tej opowieści powstaje komiks, a potem rusza produkcja pluszowych niedźwiadków o nazwie Teddy przez sklepikarza z Brooklinu.
Choć inne źródła podają też końcówkę XIX wieku. I niemiecką kobietę, inwalidkę, która szyje pluszaki zwierzątka. W 1880 roku Jej siostrzeniec postanawia ulepszyć zabawki i zakłada fabrykę. W 1903 misie zostają wystawione na targach w Lipsku.
Natomiast czas mojego misia, to ten 24 lata temu, gdy dostałam go od swojego Taty.
Ja, mając 15 lat, wyjeżdżałam do szkoły z internatem, a On postanowił na te wyprawę dać mi misia. Wydaje mi się, że to moja siostra, na Jego prośbę pojechała do Pajęczna dokonać owego zakupu. Poprosił by miał proste nóżki (nie takie siedzące), żeby łatwo było go przytulić. Tuliłam cztery lata mieszkając w Krakowie, potem kolejne lata w Warszawie, Bielsku…
Potem tuliły go moje dzieci. Choć mogły to robić pod moim nadzorem… 🙂 Bo tak bardzo na niego uważam.
Dziś leży w mojej drewnianej, wielkiej skrzyni wspomnień.
Można mieć wiele lalek, można mieć króliczki i zajączki, ale to te niedźwiadki czynią, że serce nasze na ich widok i dotyk kruszeje.
Dziś z okazji tego święta, zostawiam Wam piękny cytat angielskiego Misia Paddingtona.
„Ciocia Lucy nauczyła mnie wyliczać sobie wszystkie dobre rzeczy, jakie mi się przytrafiają.
Ona sama zaczyna od tego każdy dzień.
Twierdzi, że w dziewięciu przypadkach na dziesięć okazuje się, że jest takich rzeczy więcej, niż nam się wydaje.
Ja też wyliczam sobie dobre rzeczy w swoim życiu, ale robię to przed pójściem spać.
Jest ich tak dużo, że następnego dnia mogłoby mi nie starczyć na to czasu.”
Pozycja ta pojawiła się w wydawnictwie znak emotikon. Przepięknie wydana, z cytatami kultowego Paddingtona jako „książka pełna dobroci”. Można ją znaleźć tutaj – klik.
Ma puchate serce i chowa kanapkę z marmoladą pod kapeluszem. Wie, że na świecie nie ma nic lepszego niż miła pogawędka z przyjacielem przy kubku kakao.
To Paddington, ulubiony niedźwiadek wszystkich dzieci.
„Być jak Paddington” to 128 stron puchatego dobra! W książce znajdziecie prosty przepis, jak pysznie i dobrze sobie żyć, być, no misiować na całego. Po prostu – być jak Paddinton.
Do zdjęć dołączam Wam świąteczno – mikołajową wersję Paddingtona z ilustracjami R.W.Alley. Za to tę pozycję tutaj – klik.
Pełna obrazkowych szczegółów historia może umilić najmłodszym grudniowe wieczory lub prezentowe paczki.
Czy Święty Mikołaj robi marmoladę? Puchate serce Paddingtona szepcze, że tak. Rozsądek podpowiada, że jednak nie. Przecież gdyby tak było, wszystkie prezenty lepiłyby się od tego przysmaku! A jak jest naprawdę?
A na ostatnim zdjęciu mój osobisty miś, którego dostałam od Taty.