Jeszcze będąc w ciąży znalazłam samochodowy podgrzewacz do butelek… i nie wiedząc czemu, nie kupiłam go od razu. Do teraz nie mogę sobie tego wybaczyć.
To cudowne, iż żyjemy w czasach gdzie można znaleźć tyle drobnostek, które tak bardzo ułatwiają codzienność z dzieckiem.
Nie trzeba wyjeżdzając podgrzewać wody, wkładać do termosów, a potem a to jeszcze za gorąca, a to już za zimna…
Pusta butelka do torby i wszystko. Wode można kupić w butelce na każdej stacji, a w schowku trzymać jedną torebkę z mlekiem.
Podgrzewacz bardzo szybko osiąga wymagana temperaturę, a potem trzyma ciepło.
Teraz już nie wyobrażam sobie podróży bez niego. Zarówno dalekich jak i tych wkoło komina..
podgrzewacz – Tublu
Toreb, jak typowa kobieta, mam dziesiątki. Małe, średnie, wielkie, olbrzymie, mikruszki…
Ale toreb z tyloma przegródkami, termosami, saszetkami, schowkami, siateczkami, wodoszczelnymi kieszonkami i przewijakiem to nie miałam..
To jest niesamowite, okazuję się, że z dzieckiem można się zorganizować.
Mówię o organizacji tych mam, które biorą wszystko, nawet na najkrótszy spacer.
Otwieram torbę i każda rzecz ma swoje miejsce.
Grządkę, na której cierliwie siedzi, i czeka aż przyjdzie jej kolej…
torba – Ju Ju Be
fotografia oraz opracowanie graficzne: szafatosi.pl
My jeszcze w dalekie podróże z Julkiem się nie wybieraliśmy, toteż podgrzewacza nie mamy. Ale napewno się zaopatrzymy, jak będziemy jechać gdzieś dalej 🙂