to jakoś zawsze było oczywiste..
że jak się tańczyło na dyskotece, to w pobliżu okien lub drzwi.
że jak dojechało się na miejsce to zawsze, ale to zawsze, jako pierwsze dzwoniło się do rodziców, ze słowami „jestem”.
że na koncercie koło wyjścia ewakuacyjnego stać.
i że w aucie ciepłe ubranie, gdyby na pomoc czekać trzeba… bo tak mówił Tato.
jako 15 letnie dziecko chodziłam na wielkie dyskoteki. do trzeciej nad ranem.
o trzeciej czekał Tato w samochodzie pod dyskoteką. w spodniach i kurtce na piżamie.
nastawiał sobie budzik i po mnie przyjeżdzał. czasami latem wracaliśmy pieszo. całą gromadą z chłopakami z pobliskich wsi. odprowadzali zawsze pod same drzwi.
wtedy mówiłam wcześniej, że wrócę ze wszystkimi, żeby nie wyjeżdżał.
mówiłam wcześniej, bo komórek w czasach mojej podstawówki nie było.
miałam włosy zafarbowane na czerwono, rozwiązane glany i dziurawe spodnie.
ktoś zaczepił moją Mamę, że na tej dyskotece to są narkotyki, żeby mnie tam nie puszczała… i czemu ja mam te włosy czerwone, żebym zmyła.
a Mama na to spokojnym głosem…
– Jak będzie chciała brać narkotyki to wszędzie znajdzie.. a włosy, zmyć się nie da, bo to farba, ale w czym problem? nikomu tym krzywdy nie robi..
miałam też wtedy siedem dziurek w uchu. kolczyki, a w ostatniej dziurce agrafkę.
Tata mi przebił. wszystkie. na ziemniaku. igłą.
pamiętam jak miałam lat 13 i szłam na ognisko. na tarasie siedzą rodzice. mijam Ich i mówię „cześć”.
na to Tata, żebym może była przed 10 tą…
nie zdążyłam wylać potoku słów żalu i rozpaczy, bo Mama wtrąciła słowo..
– Andrzej, ale przecież wiemy gdzie będzie, z kim będzie, to niech się bawi do której chce.
wiesz jak to przykro gdy wszyscy siedzą, śmieją się, śpiewają a tu trzeba wracać..
i tylko wtedy była rozmowa o porze powrotu do domu…
miałam też kolczyk w języku, brwi i brodzie.
tatuaż chciałam jak miałam lat 16. ale wtedy to trzeba z rodzicem.
Tato powiedział, że jak wybiorę coś mądrego, co całe życie będzie mi się podobało i świadczyło o czymś ważnym to On z chęcią ze mną pójdzie…
w końcu zrobiłam jak miałam lat 26…
tatuaż mówi o ostrożności, bo łatwo coś stracić. o wsi i moim Tacie.
dostałam niewyobrażalną ilość zaufania. dostałam możliwość wybierania własnych ścieżek. możliwość popełniania własnych błędów.
zaufanie i wolność podarowana dziecku procentuje..
bo choć mogłam wszystko…
to chyba nudna jestem do granic możliwości, bo nawet trawy nigdy nie paliłam…
(zdjęcia pochodzą z sobotniego popołudnia.
Tosia ma kapelusz i spodenki z H&M, body Soft Gallery)
U mnie było zupełnie odwrotnie.Rodzice nie pozwalali mi chodzić na dyskoteki nawet te szkolne.Kolczyk w pępku zrobiłam w dzień swoich osiemnastych urodzin.Miałam za to wszystko wielki żal do rodziców.Ale przetarłam drogę mojemu młodszemu bratu który mógł już wszystko.
I wiem że Franek i reszta moich dzieci będzie zupełnie inaczej wychowana niż ja…
Straciłam lata zabawy z rówieśnikami a jak już mogłam to okazało się że byłam na dyskotece jedną z najstarszych osób 🙂
hmmm espadryle też chyba z H&M bo ostatnio zakupiłam bardzo podobne Frankowi 🙂
zapraszam na nowy post dresowy mom&son
franciszkania.blogspot.com 🙂
Piękne. Piękne zdjęcia i historia.
O zaufaniu, bo to jest to, co w życiu najważniejsze. To, co buduję nas od środka. Sprawia, że już do końca świata wiemy, że jesteśmy bogaci, najbogatsi! !
Mamy wszystko czego potrzeba – miłość, ciepło, zrozumienie i zaufanie. Z takimi fundamentami można nawet z tą motyką na księżyc wyruszyć!!!
Ale szczęściara Julka z Ciebie!!
Ach ja tesknilam za takim wpisem 🙂 wiem, ze Ty ostatnio, zalatana, bez chwili czasu, ale tak czekalam na taki Twoj i o Tobie 🙂 Pieknie Julus jak zawsze…
Czytam z namiętnością…każdego posta! Nigdy jeszcze nic nie skomentowałam, jakoś odwagi brak….Dziś nie wytrzymałam, napisac musze….JULIA JESTES CUDOWNA Z CUDOWNĄ DUSZĘ! Twoja wrażliwość mnie wzrusza za każdym razem bardziej….Aż dziw bierze jak w takim świecie uchował się ktoś taki 😉 Czytając Ciebie czuje się jakbym czytała o sobie…..Tak daleko a tak blisko….i za to kocham internet.. Pozdrawiam A.
jakie ludzkie,mądre podejście do dziecka …pięknie opisane ,po części-właściwie po dużej części-widziałam w opisie siebie ….miałam 16 lat itd i te dziurki w uszach…tylko u mnie reakcje zazwyczaj odwrotne.mój Tata ma cholernie dziwne podejście do życia….ale i tak Go kocham
Miłego dnia dla Was i powiedz Tosi na ucho ,że ma wspaniałą Mamę
Pozdrawiam
Cudownych masz rodziców..ja pamiętam imprezy i to że o 24 najpózniej musiałam być w domu, pierwszy raz chyba jak miałam 17 lat mama pozwoliła mi być do 3..szok do tej pory to pamiętam. A trawa, narkotyki nigdy mnie nie ciągnęły, tatuaża nie mam. W okresie nastoletnich szaleństw próbowałam papierosów, wiadomo winko i inne alkohole, ale nigdy nie zrobiłam jakiegoś takiego głupstwa za które musiałabym się wstydzić. To jakoś tak jest że jak rodzice pozwalają, mówią co dobre itp to potem nawet nie chcę się jakoś szaleć, gdy na wszystko nie pozwalają to wtedy włącza się niektórym szaleństwo, jak zerwani ze smyczy…
Uwielbiam twoje balony i zdjęcia. Skąd miałaś takie cudowne pastelowe kolory balonów Julka? I Tośka i jej nóżki, kaloszki sweet, jakbym widziała moją 🙂 Buziaki dla Was, super taras na którym sobie siedzicie, te deski piękne
Ja podobnie jak i Ania Kopik byłam chowana mocno rygorystycznie, tak chyba „na zaś” bo nigdy nie sprawiałam problemów, najlepsza uczennica w klasie, czerwone paski itd. I miałam żal do rodziców że mi nie ufają, że przecież ja rozumiem, ja wiem co wolno czego nie. I mysle że swoje dziecko wychowam inaczej, rozmawiamy dużo, narazie więcej ja gadam bo Marcel ma 2,5 roku, będę – cytuję –
Gdybym mogła od nowa wychować dziecko…
…malowałabym palcem częściej, niż nim wskazywała.
Mniej bym poprawiała, więcej przytulała.
Zamiast patrzeć na czas, dawałabym sobie czas, by patrzeć.
Mniej bym dbała o to, by wszystko wiedzieć; wiedziałabym raczej, jak lepiej dbać.
Częściej bym się z nim wspinała na drzewa i puszczała latawce.
Przestałabym bawić się w powagę, a poważniej bym się bawiła.
Przebiegałabym z nim więcej łąk i częściej przyglądałabym się gwiazdom.
Rzadziej bym szarpała, a częściej przytulała.
Rzadziej byłabym nieugięta, a częściej wspierała.
Najpierw budowałabym poczucie własnej wartości, potem dom.
Uczyłabym go mniej o miłości do siły, a więcej o sile miłości.”
Diane Loomans
Bardzo mi się to podoba i inspiruje mnie do działania 🙂
nigdy wcześniej nie czytałam….
piękne
Zaufajnie to najpiększa sprawa jaka człowiek do człowieka może mieć,a szczególnie rodzice do dziecka swego!!! Moje pierwsze prawdziwe dyskoteki ok 15lat wtedy mnie siostra zabierała z moimi koleżankami ach ale powrót wcześniejszy niż ona 🙂 radość wielka!
Zdjęcia bombowe,uwielbiam na nie patrzeć na ten świat widziany twoim okiem(ale to już mówiłam i pewnie juz to nudne ;))kurcze prawie Tośki na 3zdjęciu od dołu prawie nie poznałam!
ściskamy :*
Ja ostatnio zaliczyłam bliskie spotkanie z asfaltem i mam takie samo kolano jak Tosia :), a nawet gorsze 😉
Uściskaj swoich Rodziców ode mnie. I więcej takich postów dawaj. Dzięki za ten, bo przypomina/uczy mi jakim rodzicem sama chcę być dla moich maluchów. Ja miałam inne dzieciństwo/młodość, inne zasady w domu, choć pewnie moi Rodzice też starali się być najlepsi na świecie, to jak patrzę wstecz, chcę być inna niż Oni. Więcej akceptować, bardziej rozmawiać i słuchać, mniej stawiać na swoim dla zasady pokazania 'kto tu rządzi’… może wtedy relacje między mną a moimi dziećmi będą normalne… dzięki i ściskamy Was :*
…jak z bajki, albo filmu jakiegoś… ale Wy macie piękne życie! Człowiek powinien się od Was uczyć, bo tylko i wyłącznie Wasza zasługa, że tak macie.
Już pisałam wcześniej, że Tosia w tym kapeluszu wygląda jak amerykański farmer, a zdjęcia w „foliaku” – rozpłynęłam się w amerykańskim śnie 😉
Gdzie można kupić taką gablotę?
http://www.bokado.pl/pl/p/Vilac-Jezdzik-metalowy-nr-1-bialy-/2084
jakbym czytała o sobie…mądre słowa, ale tutaj nigdy mnie to nie dziwi…
dzięki!
….dobrze ze sama w biurze jestem nikt nie patrzy…a ja ciagle czytam…oczywiscie posty Twoje:)i te zdjecia piekne…
Mieć dzieci, które w każdym wieku potrafią docenić rodziców i powiedzieć im „kocham”, to niezwykle trudna droga wychowania. Widać, że Twoim się to udało. Ale 150 zł na bodziaka to bym w żyyyyyyciu nie dała!! 🙂 Pozdrawiam ciepło.
jej, no tak pieknie piszesz i tym bardziej jak czytam to czesciowo jakby o osbie. mi rodzice tez niczego nie zabraniali i nie mialam nigdy potrzeby naginania zasad, buntu itp. No i tez nidy w zyciu trawy nie palilam, choc towarzystwo tak (wiec wychodzi na to, ze biernie to tak haha i zapach znam dobrze) a ja w ustach nie mialam nigdy trawy. Papierosy probowalam,ale na tym koniec. Choc imprezowy lubie tylko mam humor zawsze bez „dopingu” 😀
Tosia to debeściara! Ten jej usmiech mnie rozbraja 😀 Mala ogrodniczka 🙂
U mnie podobnie dosc – mnostwo wolnosci, wprosta nieograniczona ilosc… i ta moja nudna postawa… tylko tyle, ze wlosy sobie obcielam na zero. Jedyny wybryk.
Zdjecie pieska – przeswietne! Ale pieknie macie na tym tarasie!
Kupiliscie butle helu na te balony, czy po prostu juz balony napompowane?
o ja cie, no czytam o sobie i o moim tacie w pidżamie 😀 na początku się buntowałam…a potem byłam zachwycona, każdy z nami chciał wracać z imprezy…bo ni musiał na piechotę o 3 w nocy pociskać. …i włosy czerwone i glany…….tylko kolczyków tyle nie miałam……ja tylko na widok igły do maszyny nie mdleję a reszta to koszmar …w poczekalni jak krew do badań oddawałam to regularnie mdlałam…jak już Panie mnie widziały i znały – bo dużo tam łaziłam – to mnie bez kolejki brały…..i tak zaufanie do dzieci to super sprawa…wszytko jest dla ludzi w końcu..tylko trzeba z rozsądkiem to brać. Ja mam trójkę dzieci i sobie tak myślę, że jeśli będą mieli ten rozsądek to będzie dobrze….ja naprawdę dużo że tak powiem doświadczyłam w życiu różnych różności – ale zawsze wiedziałam, że żyć trzeba w zgodzie z rodzicami – z którymi swojego czasu mieszkałam będąc nastolatką i dzieckiem…potem gdy się wyprowadziłam z domu 12 lat temu to oni ciagle to zaufanie do mnie mieli – i nie mogłam ich zawieść…i nie chciałabym żeby moje dzieci mnie zawiodły. ….wolność jest cudowna…ale cudowne jest też to że tą naszą wolność możemy z kimś dzielić….oby było z kim zawsze. Z kimś kto pomoże gdy błąd się popełni i ktoś kto będzie. 😀
Zdjęcie nr 11 – pierwsze skojarzenie z… Kubusiem Puchatkiem, który spaceruje przez las, w łapce trzyma balonik 🙂
Piękne zdjęcia i słowa…
Szczęściara jesteś, że masz takich rodziców!
zgadzam się, zaufanie, jakim obdarzają nas Rodzice jest jak dar, o który dbamy wyjątkowo… pilnujemy się sami, by go nie stracić:)
i ja miałam tej wolności mnóstwo:)) i dlatego te lata były takie piękne!
pozdrawiam:)
Cudowne zdjęcia no i ten apetyczny senik z rosą!!! mniammm
Można przepis??
Pozdrawiam Magda
Wszyscy piszą ze masz szczęście że masz takich rodziców a ja myśle ze oni maja szczęście że mają taką Ciebie. Ze ich zaufania nie naduzylas, że tej trawy nie paliłaś i że nie zeszlaś na złą drogę. Czy Tosi też ma to wszystko pozwolisz?
Nie wiem od czego zacząć….
Świetne zdjęcia, klimatyczne….
I ten samochód, balony, kalosze i do tego żółte…..
I jaki słodki model!
Tak samo w moim domu było…A Ty mi o tym przypomniałaś i to w jaki sposób piękny! Mądre i grzeczne chyba byłyśmy bardzo skoro takim zaufaniem nas obdarzono:) Rajdy, obozy, wycieczki, dyskoteki – wszystkiego spróbowałam w młodości mojej. Taką pełną mogę ją teraz nazwać, młodością taką prawdziwą, z marginesem na błędy nawet…Ale tych błędów to chyba mało popełniałam, bo nigdy zakazy specjalnie mnie nie dotyczyły. Odpowiedzialna byłam i na zaufanie rodziców zapracowałam – tak mi się wydaje. I mama moja zawsze mówiła – lubię dziecko jak masz chłopaka jakiegoś, bo przynajmniej wtedy do domu sama nie wracasz i pod klatkę odprowadzi:)
Bo to tak wygląda jakby niesamowitym cwaniactwem Nasi rodzice się wykazali. Bo oto zamiast buntu, dzięki ich postawie chciałyśmy udowodnić że nie zawiedziemy. Tak, ja też znam smak koncertów, długie czarne swetry z powyciąganymi rękawami, glany co to i do spodni i do eleganckiej sukienki miałam. I słowa taty zawsze tak samo, formułowane zdanie, to jedno i nic więcej ” szanuj się, bo jak Ty się nie uszanujesz to nikt Cie nie uszanuje”. I na każdą przestrzeń życia wykorzystać to mogłam. I nie zawiodłam choć byłam wszędzie, choć nawet w tygodniu do rana bawiłam się, następnego dnia do szkoły szłam, smak wódki znam od może dwóch lat. Zaszczepienie szacunku do siebie zaowocowało szacunkiem do ludzi. Moi rodzice nie mają milionów fakultetów, nie latają po porady do psychologów czy super niań, a wielcy bez całej tej otoczki byli. Dziękować można za te noce gdy się cichutko do domu wchodziło żeby nikogo nie pobudzić, a ledwo się je uchyliło już mama na nogach była coś o kanapkach i herbacie mówiła, czekali zwyczajnie czekali.
Zaufanie zarówno rodziców do dziecka, jak i dzieci do rodziców to niezwykle istotne elementy budujące właściwe relacje między nimi… sama wychowana zostałam w rodzinie, gdzie bezgraniczna miłość oraz obustronne zaufanie było czymś oczywistym i chciałabym zaszczepić i przekazać te same wartości i zasady mojej córeczce… Pięknie to opisałaś. Cudne zdjęcia i klimat… pozdrawiam ciepło i zapraszam do nas:
okiem-ani.blogspot.co.uk
Ten jeździk jest cudowny…
Ze wszystkich rzeczy na zdjęciach, od kapelusza przez trawę, ciasto i znajomych – jeździk to jedyna nieosiągalna dla mnie rzecz.
Szkoda… ale w reszcie chyba więcej radości dla dziecka.
A w naszych tysko-mikołowskich okolicach tyle pięknych miejsc.
A wg mnie nie jest TYLKO o zaufaniu.Ale o wychowaniu.I bezpieczeństwie.I świadomości zaufania-które się buduje latami….ja się ciągle ucze-aby dawać prawo moim dziewczyną do popełniania ich błędów….Teraz chodzi o guza przy nauce chodzenia i o kłótni z Hanią w przedszkolu co to się nie podzieliła mambą truskawkową:) Potem będe się do lekcji przyłozyc mocniej musiała….Bo ciężej będzie.Dziękuje za przypomnienie o pracy nad zaufaniem..
😀
Taaakk…. nudziaaara z Ciebie 😉
Mądrych rodziców masz… bardzo mądrych…
Myślę, że gdyby zakazywali to „na przekór” dążyłabyś do realizacji… bo zakazany owoc często kusi choć nie zawsze smakuje
Pozdrawiam cieplutko i całusy dla Tosi…
aaaa… wiesz… mam coś dla niej… Kupiłam ostatnio dla chrześnicy i… nie potrafiłam się oprzeć… kupiłam razy dwa ;-)))
a że pamiętam… pamiętam bo często myślami do Was wracam… nawet jak daleko od kompa jestem
Podziwiam Twoich Rodziców.. tak mądrych i rozsądnych Rodziców. Jestem matką m.in. nastolatki i jakoś mi się to w głowie nie mieści, że niedługo zacznie chodzić swoimi ścieżkami, wracać późno.. ja chyba z innego świata. Chciałabym nabrać dystansu do świata, ale póki co zmagam się z syndromem matki przewrażliwionej i ostrożnej. Przez to może często rodzą się konflikty.. ale uczę się. Staram się..
Świetny tekst. Chciałabym kiedyś zobaczyć jakiś mini repo z Twoimi Rodzicami:)) Co to za wspaniali ludzie.. pewnie nie jeden mógłby się czegoś od nich nauczyć. Pokażesz ich, a może już pokazałaś , tylko gdzieś mi umknęło..
Pierwszy raz nie wiem, co napisać…
pięknie napisałaś to wszystko, o czym marzy nie jedno dziecko swoich Rodziców!
myślę, że Tosia może być spokojna.. ma mądrą, rewelacyjną Mami! 🙂
p.s. kapelusz mamy ten sam w wersji BOY 😉 a kombinezon podróżny i wiaderko blue wczoraj zakupione..juhuu! 😉
buziaki z pochmurnego Kraka :*:*:*
Jakzwykle pięknie
Mamy ten sam plecak, fotelik itd a mam pytanie jak sprawuje sie jeździk Tosia zadowolona? Rownież o nim myśle i ciekawa jestem jak sobie na nim radzi
Pozdrawiam
Mnóstwo jest blogów w sieci, ale Twój jest jedyny taki… Taki, że tęskni się do następnego posta, że czyta się te same myśli po kilka razy… Marzę o tym, by moja córeczka kiedyś mogła powiedzieć coś podobnego o swoim dzieciństwie i dorastaniu. Nie mam większego marzenia, niż to. Dziękuję Julka!
Ja właśnie takie zaufanie staram sie dać mojej córce teraz,choć na innym „poziomie”.ma dopiero niespełna 4 lata,ale nie krzycze za nią jak inne mamy po 15 razy w ciagu godziny:”nie idź tam”,”nie dotykaj”,”nie jedź szybko” „nie wchodz tam”,”bądź ostrożna” ” uważaj” itp.itd życie to doświadczenia,doświadczenia to życie.ufam jej i pozwalam włazic na drzewo,szaleć na hulajnodze,samej rozwiązywać problemy i kłótnie z innymi maluchami.upadac,nabijac guzy,siniak.ingeruje jak trzeba.w ostateczności.choc mam zaufanie do niej,troche cieżko jest mi obdarzyc zaufaniem świat jak będzie miała 15 i wiecej lat.mam wrażenie,ze zła jest troche wiecej teraz,aniżeli kiedyś… A co do stylizacji to zakochałam sie w tych kaczuszkowych Hunterach !!! wlasnie na nie poluje.sa booooskie !! A Tocha wyglada niczego sobie :))) buuuziaki ;)) dziekuje,za to,ze jesteście :*
Walczę każdego dnia o taki relacje między mną a moimi córkami.
Odnoszę wrażenie, że mi się udaje. W jakim stopniu dowiem się za chwil już parę.
Ja też wszystko mogłam i o wszystkim rodzicom mówiłam, więc zakazanego owocu nie miałam, więc też mniej w życiu spróbowałam.
pozdrawiam!
p.s. kiedy lecicie ?
Czytam i czytam te proste prawdy. Budujące są mocno – i te słowa, w które ja nie potrafię. Do tej pory tylko czytałam, zawsze Twe słowa podnosiły. Gdy źle na duszy – wchodzę i czytam. I już wiem, co najważniejsze.
Dziękuję za przypomnienie, czym jest szczęście.
P.S. Inspiracje dla malucha też czerpię :-))
Jak czytam Ciebie to uświadamiam sobie co w życiu mam, co w życiu dostałam. Twój blog, Twoje wpisy są dla mnie jakby przewodnikiem, komentatorem życia. Bo dzięki Twoim słowom odkrywam piękno świata, życia, doceniam te chwile z mojego życia, które dla mnie były najpiękniejsze na świecie, które są dla mnie magią. I z tego posta te słowa o niewyobrażalnej ilości zaufania mówią mi o tym jak niewyobrażalnie miałam w życiu szczęście, jak niewyobrażalną ilością miłości obdarzyli mnie rodzice. Bo wiem, że mi ufali, że ja nawet nie musiałam prosić ich o pozwolenie, że ja im mówiłam, oni co najwyżej pytali o konieczne szczegóły, bo wierzyli w moją szczerość, bo nie zakazami a wyborami mnie wychowali. I wiesz co ja jeszcze teraz czuję przypominając sobie bądź co bądź niedawne chwile, czuję bezpieczeństwo, uświadamiam sobie, że przy całej tej wolności mogłam czuć się spokojnie bezpieczna, że mam rodziców, którzy ufają i zaakceptują każdy mój życiowy wybór. I coś w tym również jest, że mając tą wolność wyboru, ich zaufanie samemu jakoś kontroluje się siebie, nie naraża na głupie niebezpieczeństwa, bo jak tu Ich zawieść, jak, skoro Oni dali nam tak dużo. I do dziś wiem, że teraz moja mam zaakceptuje moje wybory i choć błędów popełniam pewnie sporo i trudno mi dokonać wyborów, że buntuje się teraz czasem, że czemuż to ja mam dokonać wyboru, niech mi ktoś powie, nich mi nawet każe, ja sama już nie chcę, nie podołam. To wiem teraz, że ta wolność to dar którą dostałam, że ja mam wybrać, ale mama będzie przy mnie i pomoże, jak umie i gdy trzeba. I przepraszam za ten długi komentarz, ale jak czytam taki post, to dla mnie jak jakaś piękna życiowa mądrość, o której godzinami mogłabym dyskutować i Tobie dziękuję, za to, że motywujesz mnie do przemyśleń nad swoim życiem i dziś dziękuję za to, że doceniłam i nigdy nie zawaham się już docenić tej niewyobrażalnej ilości zaufania, którą w życiu dostałam.
Zdjęcia przecudne 🙂 A Tosia jakie miny robi ;)) cudna jest!
A co do wychowania dzieci.. ja byłam wychowana bardzo podobnie.. wiele mogłam i zawsze byłam tą szczęściarą która wszędzie może jechać i iść i trzyma kciuki za tych co nie mogą, żeby mama w końcu się zgodziła. I… jak się okazało byłam bardzo odpowiedzialną nastolatką, odpowiedzialną córką. Bez narkotyków, przebojów i takich tam.. no nuda no 😉
a tak w ogóle to cieszę się że was widzę 🙂 wczoraj w nocy wróciłam 🙂
Dech zapiera w piersiach po takich tekstach, aż człowiek staje się tak odmóżdżony, że nie wie co powiedzieć.
Na dodatek ślinka cieknie jak się widzi takie ciasta 😉
Fajnie się to czyta. Powracają wspomnienia i wdzięczność, że Rodzice zaufali 🙂
I pragnienie, by też być takim Rodzicem 🙂
Jak się czyta takie historie, to aż chce się mieć dzieci i możliwość tworzenia takich więzi.
Miałam podobne relacje z moją Mamą. Ufałyśmy sobie na wzajem. Też przyjeżdżała po mnie na dyskoteki, a dla mnie to wcale nie był obciach. Pamiętam jak pewnego razu w środku nocy zadzwoniła do mnie przyjaciółka, że jest sama w domu i się boi, żeby do niej przyjechać.
Wstałam i obudziłam mamę, Ona bez słowa zawiozła mnie, nie pytając nawet o powód.
Nie wiem jak Ona to zrobiła, wciąż jestem dla Niej pełna podziwu i wdzięczności za to kim teraz jestem i ile miłości i zaufania mi dała. Dlatego tak trudno jest mi się zdecydować na dzieci… Nie wiem czy sama bym tak potrafiła.