mignął mi ostatnio taki obrazek.. najpiękniejsze rzeczy w życiu są za darmo, a pod spodem spanie, śmiech, pocałunek…
i od tamtego czasu, tak sobie gdzieś w głowie wymieniam te moje ulubione za które nic nie płacę..
uwielbiam zapach świeżo skoszonej trawy.
zapach pieczonego chleba. w mojej rodzinnej wsi, obok mojego domu jest piekarnia, jak tam pachniało gdy wracało się z wiejskich zabaw nad ranem. taka letnia noc. już świta. nogi niemiłosiernie bolą od tańca. człowiek widzi tylko to łózko do którego zaraz padnie jak zabity… a tu ten zapach. pamiętam do dziś.
otwarte okna na oścież w pierwsze wiosenne dni. to jest takie uczucie nie do opisania. jakaś dawka energii dzięki której można góry przenosić. wszystko się chce, problemy wydaja się mniejsze… jedna z największych przyjemności w życiu – pootwierane okna w ciepłe dni. a mój mąż wtedy załamuje ręce i twierdzi, ze go wykończę, bo po co on te rekuperacje powietrza robił skoro ja te okna i okna.. że te muchy… jak On nic nie rozumie 🙂
lubię mgłę. jak się tak kładzie po polach, łąkach.
jedną z najpiękniejszych rzeczy w życiu to jazda autem w nocy. muzyka najgłośniej jak się da. tańczę wtedy na światłach, śpiewam… wtedy świat należy do mnie.. choć zaraz zaraz… to nie tak do końca za darmo, bo potrzebne auto i benzyna.. no dobra… ale uwielbiam.
lubię gdy moja siostra się nigdzie nie spieszy i nic nie musi. i łazimy tak wtedy za sobą, między podwórkami, coś gadamy, jemy, śmiejemy się z głupot.
pierwszy śnieg kocham szalenie. takie wielkie płaty płynące z nieba.
nad życie wielbię wspomnienia. a jeszcze gdy wspominasz z Kimś. on pamięta to o czym Ty zapomniałeś, a jedna myśl prowadzi Was do innej i śmiech do łez.
posiłki na świeżym powietrzu. pomiędzy drzewami, w lekkim cieniu. letnia sukienka. woda z cytryną.
spotkanie z miłymi ludźmi. jak Pani w sklepie coś już zagada, żartujemy, trzeci z kolejki się wtrąci i dopowie z uśmiechem i nikt nie ma skwaszonej miny. wtedy mój dzień nabiera tak diametralnie innych kształtów.
rysunek mojego dziecka wychodzący na szafę. śmieje się wtedy, ze prawdziwy artysta wychodzi poza bariery, schematy, łamie zasady. i koniecznie musi mieć przykrótkie spodnie na lewą stronę.
burze. uwielbiam burzę. ten wiatr przed burzą. grzmoty i błyski. deszcz zacinający. nic się nie boję. uwielbiam.
czekam więc na pierwszą wiosenną burzę...
linki ze zdjęć:
okulary – Beaba. posiadaja w zestawie pudełeczko, gumowy sznureczek mocowany do uchwytów, tak by okularki sie nie zgubiły. już testowane przez nas od dwóch miesięcy i nadal żyja, więc dobrze o nich świadczy. wytrzymałe. są super modele na takich maluszków. jest kilka opcji. można idealnie dobrać do wieku model okularków.
łopatka piaskowa i wiaderko – Quut. dla mnie mistrzostwo. łopatka jest sitkiem, grabkami, łopatką, trochę wiaderkiem. Tosia przepada. do piachu, do wody. suuuper. wiaderko świetnie uzupełnia łopatkę. pomysłowe, zgrabne.
piaskowy zestaw do robienia ciastek – Melissa&Doug . zestaw zawiera bardzo dużo elementów. są talerzyki, foremki, łopatka, taca,”posypywaczka” i wałek. ja jestem mamą mało twórczą, a ten zestaw pomaga nam zorganizować fajna, kreatywną zabawę.
organizer na wózek – Skip Hop. kompatybilny z każdym wózkiem. podziałki na napoje, mleko, większa kieszeń. osobno, dopinana na zamek mała kieszonka na telefon czy pieniądze, którą można odpiąć i wziąć ze sobą. kieszonka ma swój, osobny uchwyt na rękę.
plakat na drzwiach Tosi pokoiku – babafu.
wianek – miss puppet . zamawiając go bardzo się bałam, że będzie za bardzo sztuczny. okazało się wręcz odwrotnie. wianek pasuje i na Tośkę i na mnie. jest genialny.
czapka myszka – Radosna Fabryka.
Tosi stolik i krzesełeczko – Les Gambettes. kilka z czytelniczek pisało do mnie z zapytaniem o jakość. tak, są wykonane bardzo porządnie, estetycznie. pierwotnie miał trafić do Niej do pokoiku, ale z racji tego, że większość czasu spędzamy na dole to zamieszkał już z nami w salonie. trudno powiedzieć mi, ale wydaje się dosyć wygodne, gdyż Tocha spędza tam naprawdę dużo czasu.
kury w żonkilach – kura d.
Czemu ty mi to robisz ? czemu zawsze u Ciebie pojawia się post wtedy gdy u siebie niedosyt czuję ? a może powinnam dziękować ? tak, dziękuję ! 🙂 Bo jakoś mi lepiej 🙂 ściskam.
Te noga na nogę nóżki założone, jak moja, no identiko.
niedosyt czego Martucha? bo ja widzisz nbapisałam cztery zdania, a wczoraj jak jechałam autem to taki piekny post sobie w głowie ulozyłam, a dziś ani zdania z niego nie pamietałam. był o czasie co mi wolno mija..
Niedosyt chyba emocji, takich pozytywnych i zalegające po kątach zmęczenie, smutek, takie tam.. babsko-kobiece. Czas co wolno mija.. ? chwilo trwaj, uczucie mi ostatnio nieznane…
Kiedyś leżałam w łóżku i myślę napiszę o tym że nie przesadzam z różnymi rzeczami, ułożyłam wiersze w głowie, piękny był, zasnęłam rano i nie pamiętałam prawie nic.:-)
Ach te zdjęcia u Ciebie, boskie jak zwykle. ..
Wszystko super ale ta skoszona trwa to by mnie dobiła jako alergika na nią uczulonego haha 🙂
mmm.. a ja kocham.
„Bo życie to raj, do którego klucze są w naszych rękach”, jak powiedział Dostojewski. To ty wybierasz jak żyć. A ty pięknie żyjesz i pięknie lubisz Jula. Tosia prawdziwa artystka. Po mamie? 🙂
tak, ja gryzmole identycznie 🙂 ja domku z płotkiem nie potrafie narysować 🙂
jestem straszne beztalencie. Marysia mi pomaga nadrabiac braki, a ja jej wysyłam krowy jakie rysuję ja, np z 5 nogami 🙂
A czyż to nie jest właśnie artyzm? Widzieć świat inaczej??? 🙂 :*
prosze napisac jaki to jest tablet ? 🙂 Pozdrawiam serdecznie
iPad. a czemu pytasz?
pozdrawiam 🙂
..myślałam że samsung galaxy i chcialam zapytac jaki model bo sie zastanawiam nad zakupem 🙂
Pozdrawiam 🙂
ja Ci tylko napiszę, że mi łzy popłynęły. popłynęły. bo Ty jesteś czasem tak czująca podobnie. i cieszy mnie, że Ty widzisz i czujesz tak jakoś blisko. i tą trawę skoszoną i ten chleb i tę burzę, co to tak czekam na nią… i jeszcze, wiesz, ja to lubię, boso po trawie chodzić jak burza się skończy… i lubię wianki pleść na łące… i tęsknię do budowania tamy z kamyków i lubię jak mgła się na torach ściele… i warkot motocykli lubię… no lubię.
To samo lubię. Czekam na burzę i mam nadzieję, że mnie zastanie w domu z bliskimi. I jeszcze powiem, że tańczę w metrze, ze słuchawkami na uszach, kiedy dokądś jadę. A jeśli mnie spotkacie, gdzieś po drodze, pewnie już dobrnę do tego, że bezwiednie śpiewać będę.. nie zwracajcie mi uwagi :).
Dziękuje Julia, za ta ucztę dla oczu.
Ja, jeszcze przed 5 laty, myślałam, że najpiękniejsze rzeczy spotykają nas jak ma się pieniądze. I wiesz, wiem że to trochę i tak jest. Bo mając pieniądze można wiele cudów świata zobaczyć, dotknąć.. pochylić się. I są to piękne często i ważne często rzeczy, okolice, przedmioty, alejki…
Ale nikt mi nie powie, że są one piękniejsze niż mina mojej córki kładącej się na plecach w kałuży. Z rozpuszczonymi włosami i zamkniętymi oczami.
Nie ma nic piękniejszego niż stół a przy nim pełna rodzina. Niż rodzice, którym sprzyja zdrowie. Nic piękniejszego niż życie, które mamy w zasięgu ręki.
I może to i smutne. I może beznadziejnie puste. Ale ja to wszystko zrozumiałam wtedy, gdy umierający był mój teść ale jeszcze dobitniej teraz gdy umierająca jest moja najukochańsza teściowa. Gdy bezsilność jest tak wszechogarniająca, że człowiek chciałby wybić wszystkie szklanki w domu, a najszybciej te drogie, za które zdrowia nie kupisz.
I żadne piękności za pieniądze nie mają znaczenia w obliczu tego co tracimy a co jest za darmo.
Przecudowny post. Ogromnie dużo czerpię z tego bloga zawsze.
Iwonka, Ty jak już napiszesz… wzruszasz mnie do granic! Z Julką naprzemiennie 🙂
A ja czerpie od Was obu 🙂
I nie wiem jak to możliwe, że można lubić to samo i czuć podobnie…
Magia życia 🙂
Iwona, tylko czemu otaczający nas świat rozumie to mądrości dopiero gdy dzieje się coś przykrego ? To mnie boli najbardziej.. Bo nawet jeśli jestem w stanie życie i to co mam wznieść na piedestał to inni burzą moją harmonię i spokój w sekund kilka.
Bo czy nasze marzenia i wyobrażenie wspaniałego szczęśliwego ja, nie jest tylko przykrywką przed realnym zderzeniem z rzeczywistością? Z tą co boli i nie daje spać ?
M.
lubię zapach wiosny….i zapach chleba…
i stokrotki Juleczko też lubię
czytam i czuję te wszystkie zapachy, to ciepło, ten wiatr. Jak zrobi się znowu cieplej to muszę do lasu, koniecznie. Tam to dopiero pachnie 🙂 🙂 🙂
Pozdrawiam serdecznie :*
p.s. a kury to po ile u Was chodzą hi hi 😉
a te kalosze niebieskie ?? cudne 🙂
My pierwszą burzę wiosenną mamy już za sobą i to w ogóle podwójnie wyjątkową, gdyż tutaj w UK zdarza sie ona niezwykle rzadko… siedziałyśmy w środku nocy z moja córą sześcioletnią w oknie i podziwiałysmy rozbłyskujące niebo, ja z lekką obawą, ona absolutnie bez strachu, jedynie z zachwytem i podekscytowaniem 🙂
Piękne te Twoje „uwielbienia”, mam kilka bardzo podobnych do Ciebie… cudownie jest posiadać właśnie takie „darmowe” powody do westchnień, do których tęsknimy i wypatrujemy każdego dnia… Ściskamy mocno.
poranki leniwe jeszcze lubię, niedzielne takie, choć spotykane również w każdy wolny od pracy dzień 🙂 zanim z piżam wyskoczymy, ruszymy się w ogóle… i to śniadanie wtedy takie inne 🙂
PS no nie umiem dziś wybrać ulubionego zdjęcia, przewijam w górę i w dół 🙂 Artystka wychodząca poza bariery <3 ale i inne kadry cudne 🙂
Czy ja dobrze widzę, że Tośka odpampersowana ?? Duża ładna dziewczynka z niej 🙂
A i brzuszek się zaokrągla. Pięknie wyglądacie :))
Jak zawsze piękna. Miętowa spódnica cudo – skąd ten nabytek? Ostatnio więcej chyba Pani na zdjęciach na blogu, mam wrażenie i bardzo mnie to cieszy.
A z wiankiem pięknie Pani trafiła, bo ostatnio moja córa dostała spódniczkę z zielonego tiulu, uszytą przez kuzynkę a ten wianek do tej spódniczki byłby idealny – wymarzona nimfa leśna.
Pozdrawiam i życzę pomyślnych wiatrów dla całej Rodzinki.
Juleczko, jeszcze ani słowa nie przeczytałam, bo zdjęcia takie piękne, takie ciepłe, że muszę się nimi w spokoju nacieszyć…!
Te kadry, te słowa …. niby wszystko oczywiste, ale czasami zapominamy,że to co najważniejsze jest tuż obok, na wyciągnięcie ręki ….
Te pootwierane okna tylko na wsi mają klimat 🙂 Zawsze jak patrzę na te Twoje cudne fotki Julka to żałuję, że muszę mieszkać w bloku 🙁 Stworzyłaś niesamowity klimat. I znowu głodna się zrobiłam, ta sałatka wygląda tak apetycznie 🙂
Juluś, kocham praktycznie połowę rzeczy które ty tak wielbisz. Ale ja kocham jedną rzecz na świecie najbardziej – te małe rączki, które gladzą moja twarz, a ustka szepca – Mamusiu Kocham Cię …..
pisząc o tych wiejskich zabawach przypomniałaś mi moja młodość… 😀 dla mnie teraz po tygodniowym przymusowym rozstaniu z Pawłem i Kariną, bo oni w domu a ja w szpitalu z malym jest każda noc kiedy to wszyscy jesteśmy razem w domu… I to nie ważne że wstać w ciągu tej nocy czasami musze ze 6 raz, że rano zmęczona padła bym najchętniej na łóżko, że tyle rzeczy w domu do zrobienia, bo najważniejsze jest to że razem jesteśmy 🙂
A Ty wyglądasz pięknie w tej ciąży 🙂
Uwielbiam tak jak Ty. A jeszcze bardziej uwielbiam tu zaglądać. I uświadamiam sobie, że chyba czas wracać na wieś. Pozdrawiam!
cudnie u Was 🙂 zdjęcia piękne! wianek z sukienką skradł moje serce. i nie mogę się doczekać kiedy my się wyniesiemy z miasta pod las i w końcu będziemy mogli okna na oścież otwierać, zapach po burzy wdychać i słuchać szumu liści 🙂
Niewiele już mogę dodać do komentarzy, które się pojawiły. Przyjemnie tu, w tej Tosiowej szafie. Jestem ciekawa, czy piaskownicę zrobił tata Tosi czy może jest ze sklepu? Bardzo mi się podoba. W zeszłym sezonie skusiłam się na plastikową i już pękła w jednym miejscu; szukam lepszego (i piękniejszego!) rozwiązania, może Ty mi podrzucisz pomysł.
To piskownica u Tosi kuzyna, kupili na Allegro. Nasza będzie budował Tato, ale znowu coś mu w kręgosłupie strzykło.. Oszaleć idzie 🙂
Pozdrawiam ciepło 🙂
Acha, ta z Allegro wydaje sie być porządna i fajna. 120zl dali
Oj taaaak … te rzeczy 'za darmo’ warto doceniać gdyż mamy je pod ręką, a pędząc przed siebie…ręce mamy zbyt zajęte by to dostrzec 😉
A ja najbardziej uwielbiam tych małych artystów 'wychodzących za ramy’ i te ich spodnie przykrótkie koniecznie na stronę lewą 😉 )))
To jest nr 1, a pod spodem lista bardzo długa…
Cieplutko pozdrawiam!
Najpiękniejsze jest też to, gdy widzimy, nasze dzieci są po prostu dobre. Że dobrze je wychowujemy. Dziś pękłam, rozpłakałam się przy moich bliźniakach. Nad rozrzuconą jajecznicą, potarganymi gazetami, wciąż lejącym się katarem i ich (myślałam) złośliwością. I wiesz co? Dwójeczka powiedział: „Mamusiu, my to posprzątamy, tylko nie bądź już smutna.” W minutę pozbierali wszystko z podłogi. Dwulatki z hakiem.
Piękne to było i też za darmo.
Julio, lubię twojego bloga (pisałam to już w mailu) za spokój i pokrewieństwo myśli. Wszystkiego dobrego.
Siedzę, gdy mój mężczyzna i chłopiec juz śpią. Miejsce między nimi na mnie czeka. Uwielbiam, jak wtulają się we mnie. Uwielbiam oczekiwanie na dobre, które ma się stać. Uwielbiam spotkania z przyjaciółmi, Powroty uwielbiam. Absurdalne zachwyty dzieci, nie tylko swojego. Maleńkie stópki…:-).
mogłabym jeszcze trochę, albo i długo… ale pierwsze „uwielbiam” zaraz się może ziścić;-)
ooooooo tak ta koszona trawa,a pozniej jak slonko przyprazy ten zapach …….mmmmmm….
Zamawiam jeszcze zdjecie w okularkach;) szukam intensywnie odpowiedniego modelu. Dziekujemy
A ja uwielbiam tu do Ciebie zaglądać… I miło i ciepło i mądrze… Poza tym lubię wstawać rano uśmiechając się do nadchodzącego dnia… tulących się, rozespanych jeszcze dzieci, porannej kawy… Czekających mnie spotkań, porannej jazdy samochodem…
Uwielbiam patrzeć przez moje wielkie okna na świat, brzozy, ogród, niebo… Oj tyle rzeczy uwielbiam…
Uwielbiam Was Na Tosię napatrzeć się nie mogę Zdjęcia oglądam setki razy, ponieważ wciąż mi Was mało Z niecirpliwością wyczekuję kolejnych wpisów
Uwielbiam tu zaglądać! Czytam już od dawana, choć dziś dopiero daję tego znak 😉 Chyba z tęsknoty za takim właśnie rytmem i magią codzienności wynika to moje uwielbienie…
Pozdrawiam ciepło 😉
http://mamnadzieje4.blog.pl/
Dopiero teraz zobaczyłam, że wszyscy uwielbiają 😉
Mam też rzeczy które uwielbiam i one nic nie kosztują 🙂 uwielbiam miny mojego synka, uwielbiam gdy z mężem oglądamy sobie wieczorem jakiś fajny film i komentujemy jakbyśmy jakimiś krytykami byli, uwielbiam spacery po lesie, a i zapach świeżo skoszonej trawy też uwielbiam!!!
Uwielbiam Twojego bloga, za spokój jaki mnie ogarnia kiedy czytam wpisy… zawsze wtedy przypominam sobie jak cieszy mnie mały wiosenny bratek na parapecie , pomazana flamastrami noga mojego synka…Kiedy zostałam mamą podczytywałam blogi młodych mam, ale szybko zrozumiałam ,że strasznie mnie frustrują, bo też chciałabym mieć wielką szafę pięknych ubranek, piękny pokój dla synka ze wszystkimi nowinkami okołodzieciowymi, piękne zabawki….itd…itp. A dzięki temu, że trafiłam do was przypomniałam sobie co tak naprawdę jest dla mnie ważne…to że małe rzeczy też potrafią sprawiać wielką radość…
pozdrawiam serdecznie
ewelina
Najpiękniejsze rzeczy w życiu są za darmo……. zdrowie, miłość, przyjaźń, radość…..Najpiękniejsze rzeczy w życiu…….nie są rzeczami.
Czytam Cię regularnie, uwielbiam to , patrzę na świat zupełnie inaczej, zmieniam swoje życie każdego dnia na lepsze. I wiesz, bardzo dobrze mi z tym 🙂
Pozdrawiam
Jak się czujesz Julio? nie wiem czy pamiętasz pisałam kiedyś, że jesteśmy z tego samego rocznika i w tym samym tc. A i Twoja Córa jest chyba z tego rocznika, co mój Syn 2011. Widzę brzusio już u Ciebie. Ja jeszcze czekam. Ale się doczekam;) Wiosny kwitnącej Ci życzę i pachnącej chlebem 😉
Wszystko sie zgadza 🙂 ja rocznik 83, Tosia 11. Czuje sie baaardzo dobrze, zapominam , ze jestem w ciąży :)ndziekuje, mam nadzieje , ze u Ciebie równie dobrze?
Całuje
Julio, a a gdzie można kupić tą spódnicę ze zdjęć? jest piękna!
Tak dużo Was o nią pyta, a ona kupiona rok temu w jakimś małym sklepiku bez nazwy szczególnej.
Ach, Twój tekst wywołał moje wspomnienia z wakacji na wsi, u Cioci 🙂 Cudnie! I ta Twoja sałatka, aż poczułam głód 😉
Hej jestem Jola, nieraz komentarz zostawiam jestem w ciąży na koniec roku się maleństwo szykuje, córcie jedną już mam rocznik 2011 też z końcówki roku a mój rocznik to 81 the best of kors no i ta trawa skoszona…miodzio i w bosych pytach po niej chodzić uwielbiam i powietrze przed i po burzy i ta ciemność burzowa magia i śpiew żurawi o poranku bo sobie metr ode mnie żyją i Nelcia jak woła rano „mamo moja gdzie jesteś” tak ze śpiku jeszcze 😉
Obstawiam, że Tosia narysowała na szafie mamusię… W każdym razie moja Pola portretuje mnie dokładnie w taki sposób 🙂
Julka a jak tak z innej beczki, ale nigdzie nie mogę znaleźć informacji. Czy ten rowerek będzie dobry na drugie urodziny? Bo widziałam na ich stronie mniejszy i wydaje się odpowiedni na teraz, ale już w przyszłym roku będzie mały. A ten nie jest za ciężki? I czy dostałaś do niego ten kij do pchania?
Tosia jeździ nim właśnie jak skończyła 2 latka. i jest akurat, mniejszy na pewno nie. ten co my mamy jest teraz super i długo jeszcze posłuży. my ten rower uwielbiamy. ale, tak jest cieżki. choć jak Tocha chce zawrócić albo coś to bierze za tył i da rade nadrzucić. gorzej jak wracamy ze spaceru a Ona nie chce już jechać.. to trzeba nieśc 🙂
nie, kija do niego nie było
BOSKO! Nic dodać nic ująć …
A ja bym chciała Ci opowiedzieć słodko-gorzką historię, bo nie mam się z kim się nią podzielić. Historię mojej babci i jej siostry. Niestety ciocia niedawno umarła i dlatego historia smutna. Nie jest długa.
Nie chcę dzielić się tym na forum publicznym, więc jak chciałabyś „posłuchać”, to napisz na maila. Czuję, że w tym Twoim spokoju i docenianiu wielu rzeczy, których inni nie doceniają, zrozumiesz. A ja miałabym komu się wygadać:)
🙁
na jednym ze zdjęć wyglądasz jak wiedźma jakaś cudna, rewela.
Ja kocham śmiech do bólu, taki który dzieci maja na co dzień, a dorośli na lekarstwo ( zażywajmy bez konsultacji z lekarzem lub farmaceutą)
tak!tak :)) jak dodawałam to zdjęcie to se mysle – wygladam tu jak czarownica!! :))
ano, jak posiadasz jakieś tajemne moce to kopsnij jakąś dobrą siłę w moja stronę 🙂
Witaj Julia. Mrugnął mi na fb ten sam tekst o darmowych rzeczach i też postanowiłam o nim u siebie napisać, tylko trochę z innej strony. Zachwycają nas podobne, codzienne sprawy, których nie da się docenić „w biegu” i dziękuję Ci, że mi o nich przypominasz, nawet jeśli czasem, z dwójką dzieci u boku, na sekundę mi umkną. Zdjęcia mnie rozwalają. Wszystkie i każde z osobna. Ściskam wiosennie
Zapach chleba, nocne śpiewanie samochodowe i zapach burzy… No wszystko lubisz to samo;) Dlatego chyba my Cię tak lubimy!!!
Na burzę też czekam, ale powiem Ci, że ostatnio nawet zapach wiosennego deszczu w brudnym mieście obudził we mnie małą dziewczynkę;) I ludzie gnali, gnali do domów, a my patrzyłyśmy z Różą jak mokną nam buty. Powolutku;)