nie mam za dużo czasu, więc szybko opowiem Wam..
o tym jak przed świętami sadziłyśmy rzeżuchę i co godzinę sprawdzałam czy rośnie..
o tym jak robiłyśmy świąteczne ozdoby. Mama mówi, że nawet jak się na święta wyjeżdża, to miło jest wyjechać i wrócić do świątecznego domu.
chciałam zrobić jajo. wycięła mi je Mama, a ja udekorowałam. Mama wybrała mi też literki stempelki „wesołych świąt”, tylko ja pomyliłam trochę kolejność. wcale to nie jest takie łatwe jak się ma trochę ponad dwa lata.jest i moja pierwsza własnoręczna ozdoba wielkanocna. tadam!
a potem Mama spakowała torby, podlaliśmy kwiatki i ruszyliśmy w strone Mili i Neli, dziadków i cioci. Cioci mąż, wujek Pepe jest fajowy. robi ze mną różne zwariowane rzeczy…
na świąteczne śniadanko poszliśmy do Babci. na pyszne obiady również. Babcia jak zwykle przeszła samą siebię z dogadzaniem nam.
Ciocia jak zwykle wyglądała najlepiej!
trochę mi się nudziło, więc brzdękoliłam.
a na spacery brał mnie Dziadzio.
uratowaliśmy po drodze małe Kosy, co wypadły z gniazdka.
i zebraliśmy kwiatki dla Mamy i Cioci.
Dziadzio uplutł dla mnie wianek z mleczy. ale mnie było z nim na głowie nie po drodze, więc daliśmy dużym dziewczynom.
ja zostałam w domu, a Dziadzio poszedł dokończyć książkę.
rozegraliśmy mecz.. i choć bardzo chciałam być napastnikiem to…
kazali mi zostać sędzią.. nudy były okropne! a tyle razy im mówilam „ja nie chce być sędzią”!
w następne święto był taki dzień „śmingus dyngus” na niego mówili. zlali mi mój sweterek. ale potem znalazłam swoją psikawkę.
Tata porwał bliźniaczkom pistolety i zgrywał bohatera.
ale bohaterem nie był już nikt gdy przyjechało „ioio” i zlało wszystkich do suchej nitki. na szczęście Mama zdążyla zamknąć się ze mną w pokoju. Ciocia Ynka też myślała, że zdążyła bo pozamykała wszystkie drzwi.. a Oni weszli piwnicą..
to był prawdziwy śmingus dyngus!
pisałam Wam, że z Wujkiem Pepe jest zawsze fajowo..
wozi mnie na taczce.
a z Ciocią Ynką chodzimy po ściętych drzewach.
mamy też tam swoje bociany.
i starą babulinkę gruszę.
ale przychodzi taki dzień, gdy trzeba wyjechać.. ruszyć w drogę i zostawić Ich daleko..
zawsze wtedy mam taką minę. Tata mówi, że to jest „kobieca otchłań rozpaczy”.
Piękne święta mieliście 🙂 No i te chlapanie wodą musiało być superr
Ha ha boskie wspomnienia! 😀 A ostatnie zdjęcie – zmienimy włosy i będzie moja Agata, z taką miną spotykam się codziennie Grrr…
Mój synek na przedostatnie zdjęcie-mama wyżej wyżej…oooo kiedy tu pojedziemy…. piękna aleja;)
rewelacyjnie … 🙂
cudowne swieta
Tosia ma sliczne wloski 🙂
a ja mam pytanie, w jaki sposob przygotowujecie Antke do przyjecia braciszka?! moze macie do tego jakies „pomoce naukowe”?!
pozdrawiamy Ewa z Adka
Myślałam że tylko ja mówię na moją córkę „Adka” 😉 Twoja, Ewo, Ada to Adrianna, Adela? Bo moja „Ada” poprostu 🙂
moja cora rowniez poprostu Ada, dokladnie Ada Maria 🙂
pozdrawiamy
Moja Ada Anna 🙂 pozdrawiamy Adę i jej mamę 🙂
W jakim wieku jest Twoja Ada?! moja w tamtym tygodniu skonczyla 2lata. Nie spotkalam imienniczki Adki w podobnym wieku 🙂
Piszę tu bo nie mam opcji odpowiedzi w ostatnim wpisie.
Adka nasza w lipcu skończy 4 lata i też po raz pierwszy spotykam się z drugą Adą 🙂
Mamy tez 1,5 roczną (poprostu ;)) Lilę – i tu troszkę gorzej bo sporo i coraz więcej Lilianek.
Obie Dziewczynki mają imiona po babciach.
ja dla ewentualnej drugiej cory chcialabym Tola (nie Antonina) 😉
pozdrawiamy
Ekstra święta miała Tosia, smingus od straży pożarnej czad:-) okolica piękna, takie wspomnienia z dzieciństwa to skarb. A ostatnie sformułowanie o kobiecej otchłani rozpaczy pożyczam :-)) usciski dla Was!
Ale się uśmiałam!!! Jesteście cudni!!!!!
Tola w oblanym sweterku jest niesamowita 😉
Mama wygląda najpiekniej, ciocia na trzecim miejscu bo przed nią jeszcZe Tola 🙂
Buziole :*
Dałabym sie pokroić za takich strażaków 😉
Ale Wam zazdroszczę, że macie już truskawki 🙂
A opowieść Tosi świetna, talent po mamie 🙂
🙂 uśmiech od ucha do ucha mi się pojawił…gdy przeczytałam ten post 🙂 taki inny niż zwykle u Was, ale cudny…a zwłaszcza z powodu formy pisanej jakby przez Tosię. Kiedyś prowadziłam mojej Kinii pamiętnik blogowy i tak właśnie konstruowałam większość postów – starając się wypisać Jej myśli. Teraz gdy ma już 8 lat to świetna pamiątka…do poczynania i przypominania 🙂 Pozdrawiam cieplutko!
🙂 🙂
Super wspomnienia. 🙂
U nas też na Wielkanoc była jazda na taczce. 🙂
Ach ta „kobieca otchłań rozpaczy”… miałam dokładnie to samo wyjeżdżając od moich ukochanych Dziadków 🙂 Tylko nie umiałam trafnie określić tegoż „stanu” 😉 Ale teraz już wiem, co mi dolegalo :)))
Duzo sie dzialo..lubie tak
hehehe cudne święta miała Tosia 🙂
Jedyny komentarz, to: <3 …
Ale pisklaczkom nic się nie stało? A Tosia jak zwykle cudna…
Ależ miałaś przepiękne święta Tosiu!!!
I oby wszystkie dzieci takie właśnie wspomnienia ze świąt miały. 🙂
Tosiu rewelacyjny reportaż z Świąt!!! Myślę, że częściej powinnaś posty tworzyć:)
super to wszystko opisalas, widac ze swietnie wszyscy sie bawiliscie, zazdroszcze rodzinnych swiat, ale na szczescie mam wspanialych przyjaciol, ktorzy zawsze sa ze mna, sciskamy was dziewczyny 🙂
Świetny wpis Tosieńko 🙂
Dobrze, że mieliście udane, rodzinne Święta. Wszyscy szczęśliwi. To ważne. My też staramy się to pielęgnować.
Piękna jesteś, Tosiu, i pięknie spędziłaś Święta.
Musisz poważnie porozmawiać z mamą, aby wygospodarowała w szafie (szafie Tosi) odrobinę miejsca na Twoje opowiastki. Chcemy je czytać częściej 🙂
Julka, gratuluję bloga. Jestem Wami zauroczona i zaglądam tu niemal codziennie!
Świetne zdjęcia, piękna okolica. A taki prawdziwy śmigus-dyngus marzy mi się od dawna.
Dobrego dnia i czekam na kolejny wpis 🙂
Patrzę i patrzę na te Wasze piękne zdjęcia i w końcu doczytałam „WESOŁYCH” na jajku przez Tosię ostemplowanym;) I od razu weselej mi się zrobiło:)
To świetnie, że potraficie tak rodzinnie spędzać święta. My też mieliśmy rodzinne, ale chorowanie 🙂
Coraz częściej spotykam się z tym, że święta stają się przymusowym siedzeniem przy stole i nudzeniem. Albo ucieczką na wakacje. Ludzie na co dzień zabiegani, a jak już jest okazja do zwolnienia i pobycia z rodziną, to nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Syndrom naszych czasów. Ale nie generalizuje, bo każda rodzinna jest inna.
Na Was aż miło popatrzeć. 🙂
Fajne miałyście święta:) Od niedawna do Ciebie zaglądam, podoba mi się:)
Przykro było tylko czytać o tym niemiłych komentarzach- zawsze uważałam, że żyłoby się o wiele prościej i piękniej, gdyby każdy pilnował swojego nosa i nie trzeba było ciągle denerwować się tym „co ludzie powiedzą”, ech…;) Pozdrawiam ciepło! P.S. wyprawka boska! Też chcę taką!;)
Magiczne są te wasze święta 🙂 Macie na to jakiś przepis ???
Oj pięknie to ujęłaś!!! Muszę Ci przyznać, że jest to główne motto mojego sposoby na wychowanie…zawsze w kryzysowych sytuacjach mam przed oczami film „Mamo, Tato obserwuję Was”
Zerknij w wolnej chwili, jeśli jeszcze nie miałaś okazji….mnie on wzrusza za każdym razem:
http://www.ladyofthehouse.pl/mamo-tato-obserwuje-was/
pozdrawiam ciepło!
o rety!!! nie zauważyłam tych cudownych paznokci!!!! Rozbraja mnie lakier na malutkich maluszkach;))))
Ha! Święta oczami Tosi 🙂 rewelacja! Już dawno po świętach, trochę sie spóźnilam, ale i tak wszystkiego dobrego 🙂