o ludzie! co mnie ostatnio spotkało. nie mogłam zasnąć z wrażenia.
jest u mnie moja przyjaciółka z synkiem swym małym. w ciepłą słoneczną środę wybrałyśmy się na spacer i do pobliskiego, wiejskiego sklepu po mleko, masło i maślankę. kupiliśmy też jabłka i włoszczyznę na rosół.
wracając zerwaliśmy bez. całe naręcze bzu.
od wschodu nadeszła ściana ciemnej, czarnej wręcz chmury. grzmiało. a od zachodu świeciło mocno letnie słońce.
my ubrani lekko. delikatny, wiosenny, przedburzowy wiatr smyra nas po nagich rękach. rozwiewa włosy.
pierwsze pojedyńcze wielkie krople spadają z nieba, gdy wchodzimy do domu. a potem miliony tych kropel.
spadają jak wielkie grochy. uderzają o każdą z szyb miarowo.
chwila, może dwie. a potem cisza. słońce nadal na horyzoncie dzielnie warte trzyma.
wchodzę do sypialni i otwieram wszystkie okna. mieszkamy tutaj od równych sześciu miesięcy, dlatego pewne doznania są nowe.
może nie całkiem nowe, gdyż wychowałam się na wsi, ale na pewno zapomniane.
uchyliłam więc okna. i wtedy do domu wpadł raj!
nie jestem w stanie opisać zapachu lasu po wiosennej burzy. to zapach runa, liści, kory z drzew. tak bardzo intensywny, że chciałabym pozamykać go we flakony od perfum.
a w tym wszystkim dziesiątki ptaków. mam wrażenie, że siedzę w pierwszym rzędzie na tym koncercie.
kładę się z Tosią na łóżku. Ona sączy butle z mlekiem i zamykamy oczy. bez słowa wiemy, że dziś książki nie czytamy. że jakikolwiek dźwięk mógłby zepsuć coś niecodziennego. nasz własny raj.
leże tam jeszcze długo po Jej zaśnięciu. patrzę na krople co płyną na szybach, wciągam powietrze głeboko do płuc, słucham..
nie jestem w stanie wyobrazić sobie lepszej terapii na zabiegany dzień.
myślę, że całkiem niedługo ludzie będą płacić miliony za takie terapie, a poczekalnie psychoterapeutów zaczną świecić pustkami.
ja wypełniam nimi dom, siebie i najbliższych póki mam za darmo.. wystarczy po burzy otworzyć szeroko okna..
poranek po burzowym wieczorze pachnie bzem w kuchennym wazonie.
nasz sąsiad bażant znów wraz ze swoją rodziną, przechadza się dumnie przed moim oknem.. może robaki u nas lepsze..
a na śniadanie caprese z hodowaną od nasionka bazylią.
a potem spacer w tym pachnącym lesie. dzikim praktycznie, bo nawet nikt w nim ścieżki nie wydeptał.
Tosia na szczęście las zna już jak własną kieszeń. z patykami w rękach jesteśmy prawdziwymi traperami..
dzielnie zmierzamy do rzeki, by spotkać tam dziką kaczkę i koniki u sąsiada.
całkiem nam tu dobrze.
Tosi koszulka w grochy – Maxomorra. brałam kiedyś z tego sklepu kocyk, wróciłam teraz po kocyk dla synka. i przypomniałam sobie, że właścicielka już dawno mówiła mi o jakości ubrań z maxamorry. Tosia już nie chce szarych i pastelowych zwykłych t-shirtów. chce kolorowe we wzory. wybrałam się więc na poszukiwania by uzupełnić szafę na wiosnę i lato. w sklepach jest… nic.
wróciłam dosłownie z niczym. i pomyślałam o tej marce. zamówiłam jedną na próbę. teraz przed pisaniem posta domówiłam trzy inne. jakość genialna! materiał konkretny, nie ma opcji rozciągnięcia pod szyją, czy przesunięcia się szycia z boków. pod szyjką zapinana na dwie napy. piorę codziennie, bo Tosia z Niej nie wychodzi. teraz cała marka w promocji więc tym bardziej polecam. genialna z ręką na sercu! ręczę za satysfakcję z zakupu!! mają też sukienki, spodnie, bluzy. i ten wzór w babushki!! cudny.
Ależ ja Wam zazdroszczę tych widoków, zapachów..!
Pieknie,jaki spokoj bije…
tez uwielbiam powietrze po burzy,po deszczu wiosną i latem 🙂 pamietam post -lubie burze i ja dokładnie tak samo lubie burze 🙂 choć w moim przypadku tak jak się jej boje tak jeszcze bardziej ja uwielbiam ! 🙂 te powietrze…nie do opisania a szczególnie u nas na mazurach 🙂
tak przy okazji przypomniało mi sie tak jakos dziwnie teraz 🙂 ze miałam sie zapytać Julio skad Tosia ma takie sliczne spioszki różowe w białe chmurki ? nie chce zawracac głowy mailem wiec pytam 🙂 no nigdzie znalezc nie moge a tak mi sie podobaja 🙂 a te ubranka rzeczywiscie ladne kolorowe ale nie krzyczace wsciekle wzorem 🙂 i cena przystepna w promocji super ! 🙂
pozdrawiam :*
Karolko, te śpiochy w chmurki były kupione w kappahlu. ale to daaawno temu. może jeszcze mają..
na mazurach… tam to musi być zapach..
chociaż, czy las po deszczu może rożnić się zapachem…?
dziekuje, właśnie przegladałam niedawno ich strone i nie widziałam 🙁 no nic…a las rzeczywiście mało sie rózni po deszczu albo to moje przyzwyczajenie po prostu 🙂
mimo wszystko jak dla mnie nawet perfumy armaniego nie pachna piekniej niz las po deszczu 🙂 ( no moze jeszcze pare zapachów by sie znalazło 🙂 ) i na prawde to najlepszy antydepresant 🙂 wiec nie pozostaje nic innego jak wyprawa na mazury 🙂
pozdrawiam cieplutko z zimnych aktualnie mazur 🙂
Czuję ten zapach wiosenny, leżę tak jak Wy i obserwuję krople na szybie….oczami wyobraźni :-)…pięknie piszesz Julka, tak,że nawet jak tych fot nieziemskich by nie było to tak własnie bym sobie wyobraziła raj :-)….łapmy chwile, przyroda daje nam darmowe sesje równowagi….cudnie tam u Was, pozdrawiam!
a jeszcze taki komemtarz.. dopełnienie mojego prywatnego raju..
dziękuję i ciepło tulę.
Mieszkasz w raju.. w raju o jakim marzę i za każdym razem kiedy czytam Twoje słowa upewniam się że zrobię wszystko żeby odnaleźć takie miejsce dla Nas
to ja Martucha trzymam mocno kciuki by udało się jak najszybciej 🙂
Cieszę się ,że burza przyszła i stała się kolejną inspiracją pięknego postu
że przyjaciółkę masz i jej synka 🙂 Tosia mu teren pokaże i kompana do zabawy ma .
i najważniejsze ze całkiem Wam tam dobrze 😀
Jak Wam dobrze to mi tym bardziej
Buziaki dla całej Rodzinki i pozdrowienia dla Kamy i Kubusia …bardzo do niej podobny jest 😉 wyrósł od maja ub. roku .Antka zresztą też
Ugłaskaj brzusio
Rosną dzieci.. a wciąż mają tę samą burzę loków 🙂
dobrze, dobrze.. nawet jak gorszy jest dzień.. to potem taka burza piękna i już człowiekowi przybywa sił i radości.. lepszego spojrzenia na kolejny dzień..
caluję Was :*
„some people feel the train. others just get wet.”
… aż poczułam zapach po burzy. uwielbiam.
Powiem Ci, że normalnie poczułam ten zapach 🙂 już zapomniałam jakie to piękne, a teraz aż mnie powaliło. Dziękować, serdeńko, jak mawiała znajoma
„serdeńko” mówi moja mama chrzestna 🙂
Tak bardzo lubię do Was wpadać na update. Po męczącym dniu, kiedy głowa ciężka, niespokojna, poddenerwowana. Dziękuję Julio za cudowne, świeże, pachnące lasem oderwanie od szarej rzeczywistości, za to ukojenie nerwów, „wyczyszczenie” głowy z negatywnych myśli. Co ja bym bez Was zrobiła..
Kurcze, Julia jak ja Ci/Wam zazdroszczę…patrzę na te zdjęcia, czytam słowa a wyobraźnia na jakieś wyzsze obroty mi wskakuje:) No zazdroszcze jak cholera…ale jak też tak bede miała, wielkie szczescie juz mam a bedzie jeszcze lepiej:) Pozdrawiam goraca. Kamila
Kocham zapach burzy i świata po niej! A dzieciaki macie cudowne, Tosiałki kolega uroczy. 🙂
Tośka na każdym foto wygląda rewelacyjnie, modelką będzie jak nic 😉
Cudnie…cudnie…cudnie…po prostu. Macie wielkie szczęście budzić się i zasypiać w tak naturalnym otoczeniu gdzie zamiast szumu okolicznych ulic słychać szum lasu lub rytm deszczu stukającego o własny dach. Gdyby tak móc sobie dostosować codzienność…ja także znam takie miejsce gdzie mogłabym się naturą co dzień cieszyć… i wciąż zachodzę w głowę jak to wszystko do góry nogami poprzestawiać by móc tak … codziennie budzić się i zasypiać…Pozdrawiam cieplutko!
jak milo na Was popatrzeć UWIELBIAMMMM …….
Julka to jest piękne wszystko, cały Twój blog … mam pytanie, czy można gdzieś Cię usłyszeć? znaczy Twój głos, bo jakas ochota mnie naszła..
na szczęście nie 🙂 bo mam głos jak małe dziecko 🙂
gadam głośno i bardzo szybko. a do tego strasznie dużo. rozrywa mnie energia! 🙂
można na żywo. jak uda nam się spotkać to się przekonasz 🙂
Jak ja doskonale wiem o czym mówisz. Weekend spędziłam u rodziców w Beskidzie Niskim, pachniało bzem w ogrodzie, u sąsiada i w domu. A potem spadł deszcz, do zapachu bzu dołączyły drzewa, tylko ze nigdy nie potrafiłam tego tak sprecyzować i opisać tak jak Ty.
Jak sie układa rozmiarowka tej maxomorry? Dzięki
tak jak normalnie. Tosia nosi w h&m 92/98. a tutaj też ma 92.
Brak słów – tak pięknie:) Za to jedno pytanie – czy da się ustalić, skąd ta lniana tunika? Bo też piękna:)
lniana tunika z Cypru 🙂 bo przyjaciółka z Cypru. bez nazwy za 5 euro.
Też mam rodzinę bażantów za oknem, są też dziki, lisy, zające i sarny, taka dzicz w wielkim mieście. Każdy spacer jest przyjemny i chce się następnego a do tego jak jeszcze popada… jak to się mówi…. no po prostu bajka.
Jakkolwiek to zabrzmi sztampowo- uwielbiam Cię czytać. I słowa i odczucia wyjmujesz z mojej głowy. Ja zawsze byłam mieszczuchem, przez 31 lat swojego życia mieszkałam w blokach. Od 3 lat ( dziś jest akurat rocznice przeprowadzki) mieszkam pod lasem, na wsi. Mam swoje sosny i brzozę z budką w której chyba są już jajka jakichś ptaszków, są bażanty i zające i sarny. Są robale ale i motyle. I tak to cieszy! I pachnie bez bo tego roku w końcu zakwitł, rośnie koperek w warzywniku i lubczyk. I też wiecznie otwieram okna…..tylko burzy jeszcze takiej ładnej w tym roku nie miałam. 😉 pozdrawiam słonecznie z mojego końca świata, gdzie na taras boso z kawą można wyjść.
Och jak lubię twój blog, ten klimat, wyrywa mnie z mieszczańskiego światka w świat moich wakacji…
uwielbiam wiosenny i letni deszcz więc już nie piszę tylko dalej brnę w otchłań marzeń… 😉
(muszę no! Tosię uwielbiam! Jest boska! te minki i ten temperament który widać na każdym zdjęciu love! :**** )
Dom a mieszkanie bez porównania, fajnie macie 🙂 mam nadzieje tez niedługo uda się nam pobiegać po przydomowym ogrodzie. Jeśli chodzi o fajne koszulki dziecięce takie „podobne,porównywalne” do tej w grochy co ma Tocha na sobie to prócz Kappa o którym wspominałaś we wcześniejszym poście polecam szczerze jeszcze Lindex jakościowo super nic sie nie rozciąga i bardzo wdzięczne wzory. Pozdrawiam Was serdzecznie całą 4kę od naszej też 4ki. 🙂 i więcej ciepło deszczowych dni Julinia życzę :*
Tak to wszystko pieknie opisalas, ze az chcialabym sie przeniesc, do miejsca, w którym meiszkacie 🙂
Jula no pachnie mi. Dołanczam też zapach mokrych włosów mytych w tych babcinych szamponach pokrzywowy. Daję Ci słońce które właśnie dziś mam w sobie bo mój syn pięknie wkracza w świat szkolny, przedszkolna edukacja podsumowana i okazuje się ( co wiedziałam) że jest fajnym facetem z zamiłowaniem świata, jest też łobuziakiem jakie zdanie na przydomowym bruku sformuwał ech jest w nim zawarte słowo określające ludzki zad. Zdecydowanie dobry to dzień
Śliczny ten dom z 1 zdj. 😀
W mieście zapewne deszcz, burza i powietrze po nie pachną tak samo, ale jednak troszkę tak 🙂 Uwielbiam gdy burza sie zbliża, niebo robi sie ciemne, ale gdzieś jeszcze można dostrzec jasność jaka daje słońce… A po burzy, deszczu piękna tecza, oczyszczone powietrze z tego kurzu i spalin… Wiosenny i letni deszcz jest cudny!
Rety ja po tym poście poczułam się jak po psychoterapii 😉 cudnie tam macie!!!! Tosieńka kochana!! Widoki z okien bajka!!! 🙂
Kochana Julio! Jesli kiedys w tym calym Twoim zabieganiu znajdziesz czas,by napisac ksiazke- powiesc, pamietnik, cokolwiek – bede pierwsza osoba w kolejce w ksiegarni:). Trzeba miec dar, by w taki sposob postrzegac tak proste rzeczy, trzeba byc wyjatkowym by potrafic ubrac w slowa zapach burzy i opisac go tak,zebym poczula go tutaj w tym moim wielkim miescie i zatesknila do wsi! Pozdrawiam, a Tosie i malenkiego chlopczyka cauje w noski!