budzę się w białej, pachnącej, niewyprasowanej pościeli. nie za bardzo nawet pamiętam gdzie mam żelazko, a i deskę do prasowania wydałam…
podnoszę głowę i zerkam w lewo. od brzegu śpi mój mąż. na brzuchu. na tym białym prześcieradle wygląda jak murzyn. spod rękawa wystaje mu tatuaż. i chociaż wiem, że zaraz dostanę szału, bo poranki są dla Niego ciężkie, to lubię tak na Niego popatrzeć..
niestety nie mogę się przytulić bo zaraz obok, a pomiędzy nami leży Ben. wielki Ben. leży i patrzy. tak ma, że jak nie śpi to leży i patrzy. nie płacze to dziecko prawie w ogóle..
o rany!!! jak mogłam to napisać?
to Ty nie wiesz, że On jeszcze da ci w kość. zobaczysz. teraz ci śpi, ale zaraz zaczną się kolki, noszenie.. jak ja uwielbiam to podejście ludzi.. zamiast sie cieszyć, że jest dobrze, to trzeba już się smucić, bo przecież będzie gorzej… a tu masz Ci los! nie będzie.. a tyś głupi się nasmucił i czas zmarnował..
bo jak będą kolki i noszenie, to choć padnę nad ranem na twarz.. muszę Cię rozczarować.. nie będzie mi gorzej..
wiesz dlaczego?
bo za oknem będzie zima. śnieg, szaruga, deszcz albo wiatr. w domu ciepło. grube skarpety na stopach.
w lodówce pełno, rachunki popłacone, zdrowie w naszych ciałach i przede wszystkim umysłach (choć nad tym w swoim przypadku się zastanawiam).
a pode mną, kołysząc dziecko (które będzie darło się w niebogłosy) będzie skrzypiała podłoga, gdy kolejny (a może już setny raz) przejdę od okna do okna…
On nad ranem zaśnie, a ja zrobię sobie mocną kawę. i rozczaruję Cię… nadal będę szczęśliwa, bo to tylko kolka..
a dzieci mają to do siebie, że rosną.
a Ty jak chcesz widzieć kończący się świat przez tę nieprzespaną noc, to przecież możesz… a Kto Ci broni?
a dalej.. obok Bena Tosiulka leży, co przyczłapała w nocy i mi ciągle kołdrę skopuje. a ja lubię pod nos być przykryta.
odgarniam te Jej loki i całuję po pulchnych łapkach. lakier Jej z paznokci schodzi.
i leże sobię ja…
na wprost mam 4 okna. za oknami piękną, jesienną ścianę lasu. niebo też widać.
za trzy minuty zadzwoni budzik. wstanę by przygotować Tosi śniadanko, ciuszki do przedszkola.
ale zanim zejdę to przewinę Benia. oczy mi się jeszcze kleją.
czwarty raz powtarzam „Adaś wstajemy” i choć już mówię to donośnie, to wiem, że położył się nad ranem, bo ciężko pracuje.
ostatnio gdzieś w internecie przeczytałam wpis anonimowego czytelnika…
że Ona w tego bloga nie wierzy. w to moje przekolorowane szczęście…
że teraz jest mi jeszcze dobrze, bo drugie dziecko małe, ale ja się jeszcze przekonam..
w pierwszym powinnam przyznać Jej rację.
kiedy budzę się rano.. w tej białej, niewyprasowanej pościeli, muszę uszczypnąć się kilka razy, bo też w to szczęście nie wierzę..
a szczęście to nic innego jak stan umysłu, a nie wieku naszych dzieci…
Tosi śpiochy (teraz już wiem z instagrama o co pytacie najczęściej) – next.
sukienka Tosi – Troizenfants
wózek – Navington 50
Julka rozweseliłaś mnie z rana z tym, że on tak leży i patrzy nie wiem czemu ale wyobraziłam sobie Ciebie z tą nocną mgłą na oczach jeszcze i go z wielkim okiem wpatrzonym w sufit czekającym na kogoś z Was i myślą: ,,No wreszcie ktoś się poruszył, miejmy nadzieję, że to mama ;)”
:* :*:*:* dla każdego z Was.
hahahah!!! śmieję się tu w głos do monitora!! 🙂
dokładnie tak jest, tylko On patrzy na mnie albo na Tatę..
Fajnie , to prawda że „a szczęście to nic innego jak stan umysłu, a nie wieku naszych dzieci…”
Pozdrawiam serdecznie
Hej :), czytam Cię od dawna, nigdy nie komentuję. Zarażasz tym szczęściem trochę ludzi wokół siebie, nawet tych wirtualnych 🙂 Małe pytanko cóż to za piękna torba leży na na kanapie na zdjęciu gdzie Tosia z parasolką wędruje? Pozdrawiam Was serdecznie.
https://www.mybaze.com/pl/product/49465/torba-zakupowa-country-habits
Jak nie da w kość, to jakby się nie liczyło zdaniem niektórych, prawda? 😉 Ciekawostka, że nowopoślubionym nie mówią głośno – teraz to cię kocha ale zaraz zobaczysz, da ci w kość :p
Wiesz, moja córka kończy dziś rok. I jeszcze mi nie dała w kość. Co nie znaczy, że nie jest zupełnie zwyczajnym dzieckiem, z wszystkim smuteczkami 😉 Ale bez powodu jeszcze nie płakała, ciekawe, prawda „straszyciele ciemnowidze” ? 😉
Piękna stylizacja Tosiulki 🙂
Dobrego Wam! 🙂
skąd ja to znam… 🙂 ostatnie chwile przed rozwiązaniem, mamy gości… Trwa debata – „cieszcie się ostatnimi chwilami we dwoje, zobaczycie jak się urodzi to się wam skończy, będzie się darł, zapomnicie co to spanie co to jedzenie, będziecie jeździć po lekarzach i ciągle będziecie prosić żeby ktoś przyszedł pomóc bo już nie bedziecie mieć siły słuchać tego darcia się”
no i się urodził 🙂 , teraz na spotkaniach rodzinnych słyszymy takie debaty :
„to jest niemożliwe, to dziecko jest takie spokojne, czemu on wogóle nie płacze, to niesamowite, on tylko je i śpi, ale jest spokojny ale jest grzeczny itd itd itd” 😀
w miedzyczasie było oczywiście :
„zobaczycie jeszcze mu się odmieni i będzie sie darł na pewno będzie miał kolki, teraz tylko śpi a potem zobaczycie jak zacznie ząbkować/raczkować/chodzić etc . to bedziecie mieć przerąbane i będziecie mieć dość tak się będzie darł”
no więc nasze dziecko jest oazą spokoju, my również, chyba głównie dlatego że tak się cieszymy tym co mamy a wszelkie debaty i osoby debatujące nad naszym szczęściem ograniczamy do kilku zdawkowych koniecznych widzeń 😉
Jak patrze na te Twoja cudowna zdrowa dwojke, piekny dom, przystojnego zaradnego meza, ze juz o pociazowej figurze nie wspomne 😉 to sie wcale nie dziwie temu Twojemu szczesciu i bardzo ale to bardzo w nie wierze 😉 I te glupie gadanie ludzi, ze zaraz bedzie tragednia, ze dzieci zazdrosne, ze kolki i inne plagi, a one jak maja byc to i tak beda, a to, ze sie teraz bedziemy martwic to tylko nam kolejnego siwego od tego przybedzie. No i po co to? Widzisz mi takie ranki rzadko dane, ale nie datego, zem ja nieszczesliwa, O nie 😀 ale to maz mnie zawsze musi z lozka sciagac i trzy razy budzic bo ja nie lubie porankow, bo trzeba sie spieszyc do pracy, bo trzeba Szymona budzic (a to juz w ogole misja) a ja lubie polezec pogilac, poprzytulac, bajke jakas w lozku obejrzec, psa na koldre wposcic. Dlatego tez uwielbiam weekendy i wtedy tez kocham ta niewyprasowana posciel :*
Ano właśnie – nie dziwimy się, że Julii taki szczęśliwy żywot, bo tyle dobrego wokół. Ale, ile jest takich, co gdyby w takiej samej sytuacji byli, to jednak wcale by im radośnie nie było i zawsze by coś znaleźli? Mąż zaradny? Ale w domu, z tymi dzieciakami cały dzień siedzę, a On po pracy lata. Dom na wsi taki ładny? Ale Pani! Ile to sprzątania! A jesienią, zimą, to błoto takie, że wyjść na zewnątrz się nie da! Dzieci zdrowe? Ale energia je rozpiera i bałaganu co niemiara! Więc wiecie – każdy widzi życie, tak jak chce 😉
A ja mysle ze moglabys zalozyc sekte i tlumy by za tym Twoim szczesciem poszly!!;)
Hahaha! poszłabym poszła…dokładnie tak jak piszesz… 🙂 i pewnie nie ja jedna 🙂
To wlasnie teraz najciezej! Ale i najpiekniej! Jak w czyjesz szczescie wierzyc nie mozna? Przeciez ono az bije od Was! Po oczach oslepia… I masz racje piszac, ze szczescie to stan umyslu. Dokladnie tak! To nic ze starszy sie kloci bo on wcale nie ma ochoty dzisiaj mundurka do szkoly zalozyc, sredni lata z ukradzionym smoczkiem a najmniejszy placze bo… moze mu sie nudzi? I tak jak patrze na te smrody moje to placze ze sa moje, ze dane mi bylo zostac ich mama…. Pozdrawiamy!
*ale Toska ma kiecke piekna!!!
Uwielbiam Was! Za to piękno, ciepło, estetykę! Jesteście najlepsi pod każdym względem! Życzę Ci aby to szczęście trwało wiecznie! i sobie też życzę mieć kiedyś tak wspaniały, pełen miłości dom i rodzinę.. Jak się na Was patrzy raduje się serce i chce się żyć!
Gratuluje wspaniałej Rodzinki – Dzieci masz przepiękne, Męża też (ale to nie wypada innej pisać 😉 gratuluje bloga, a przede wszystkim gratuluje cudownego podejścia do życia…gratuluje, gratuluje… wiem, że dużo tych gratulacji, ale szczęścia i szczerych gratulacji nigdy za wiele ! Zawsze cieszą… co innego pieniądze – rzecz nabyta. A ja też często słyszę powiedziane z wyrzutem, że „dla ciebie to szklanka jest zawsze do połowy pełna”. I dobrze ! Bo pić mi się chce tylko troszeczkę…
Masz przekolorowane życie jak ktoś twierdzi? Na pewno są różne chwile w Twoim życiu, jak i w każdym, ale grunt to umieć spojrzeć na swoje życie z właściwej perspektywy! Na pewno piękny jesienny las za oknem i wspaniały dom pomagają, ale gdybyś nie miała szczęścia w sercu, żaden pałac by nie pomógł. Pięknie piszesz o łapaniu chwil…gdy dzieci śpią, gdy malutki nie ma kolek….i tak ma być. P.S. Może już o tym pisałaś, ale możesz przypomnieć gdzie można nabyć leżaczek bujaczek z wikliny? jest cudny, a niedługo i mi się przyda 🙂 Pozdrawiam
Jejku jak dobrze, ze moja mama przeczyta o tym, ze nie tylko ja nie prasuje rzeczy 🙂 tez nie posiadam deski a zelazko nawet nie wiem czy dziala ! Chwal dzieci Jula ! Chwal ! Moj polroczny syn (drugi syn) tez jest najgrzeczniejszym dzieckiem na globie I ciagle wszystkim mowie jaki to On grzeczny … I jest nadal 🙂 trzemajcie sie – wszystkiego dobrego – cobyscie codziennie do 10-tej spac mogli :*
ja mam deskę, ale prasuję, tylko to, co niezbędnie konieczne (no, widać, ze nieludzko pogniecione po praniu a trzeba ubrać, pościeli to nie dotyczy, ona może być nieludzko pognieciona :)). czasem usłyszałam jakiś tekst (chyba od teściowej albo szwagierki, nie pamiętam już, tak bardzo mnie to obeszło), że któraś córka w „takim pogniecionym do przedszkola”, phi…ważne, że czyste, z prania wyjęte. jakbym miała wszystko prasować, to musiałabym chyba zrezygnować ze snu, którego i tak mam niedosyt, bo przez 3 lata kilka razy w nocy musiałam wstawać do młodszej (a do pracy normalnie na 8.00 do 16.00), od jakiegoś roku na szczęście rzadziej, ale przeważnie choć 1 raz w nocy mnie budzi. A starsza miała tak, jak Ben – jak nie spała, to leżała i patrzyła sobie cichutko 🙂 Młodsza nadrobiła za nią i za siebie – darła się prawie cały czas, a kolek nie miała, po prostu ciągle jej coś przeszkadzało, zarówno w dzień, jak i w nocy. I tak jej zostało do dzisiaj. Taki charakter i temperament.
:)))))))))Mój Synek 4miesieczny tez budzi się,nie płacze, tylko patrzy.A trudy pierwszych 2 miesięcy minęły,kolki sie skończyły.Bosko jest!Dzieci rosną, każdy etap trzeba przejść.Wszystko mija.Cieszmy sie!Buziaki dla Was!
Najpiękniejsze jest to, że mogę napisać, że mam tak samo…. I choć wiadomo, że dni rożne, że czasem zdarzy się gorszy humor, jakaś frustracja, że zmęczenie w kość daje zwłaszcza, że dziewiąty miesiąc zaczynamy i całe dnie same z ta moją dwulatką, to tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia. Najważniejsze to szczęście, ta miłość na co dzień, ten nasz dom ciepłem wypełniony, najpiękniejsze i najspokojniejsze na świecie wieczory, zaspane poranki i to, że codziennie czeka na mnie uśmiech od dużego i małego człowieka….
http://www.homeonthehill.pl/
Julia, Ty madra kobieto… ♡
Julka, brawo! I ja tak świat postrzegam i szerokim łukiem omijam tych niedowiarków, pesymistów, zazdrośników.
W maju staję do konkursu na dyrektora przedszkola. Od pewnego czasu słyszę, że mi się nie uda, że nie ma szans, bym „starą klikę” rozwaliła, że potrzeba znajomości, by wygrać a jak jakimś cudem wygram, to dopiero będę miała ciężko – skargi będą pisać do kuratorium, kontrole, itp.
A ja mówię, że wygram, że będę się spełniać, realizować i stawię czoło niejednej kontroli, niejednej skardze, bo mam język i rozum mam i poradzę sobie i szczęśliwa jestem, że mam marzenia i nie mam obaw, by wcielać je w życie.
Kolki, płacz dziecka? To wszystko mija, potem za tym tęsknimy. Mam syna 16 letniego i zrobię wszystko, by móc jeszcze choćby jednej kolki i nocy nieprzespanych doświadczyć 😉 a szczęśliwe życie zależy od nas 🙂
Pięknie to napisałaś. To jest prawdziwe życie:) Zrozumiałam to całkiem niedawno, od kiedy jest przy mnie ktoś, kto sprawia, że zasypiając i budząc się rano uśmiecham się do siebie, bo leży obok mnie. Ja w to Twoje szczęście wierzę, bo bardzo mocno wierzę w to, że mi też będzie dane tak żyć – dom, dzieci, rodzina i ten szczęśliwy stan umysłu:) Pozdrawiam bardzo serdecznie:)
Oj Julka grzeszysz tym szczęściem, ja Ci mówię! 😛
Idealnie napisane!
Bo ludzie tak mają, narzekanie to ich sposób na życie… spotykam koleżankę, dawno sie nie widziałyśmy co u Was słychać?-pytam a ona mi: no wiesz, wybudowaliśmy dom ale raty takie ze na wszystko brakuje ale to, ale tamto… Dlaczego ludzie w codzienności nie mogą szczęścia znaleźć, a może nie szukają? lub też nie chcą szukać?
„życzliwi” zazdrośnicy zawsze byli, są i będą… taki świat 😉 a Wy cieszcie się sobą, swoim szczęściem, upijajcie się nim do nieprzytomności a jak „im” nie szkoda czasu na narzekanie, niech to robią, ciekawe kto na tym skorzysta więcej, Wy czy „oni”. Uwielbiam czytać Twoje posty, czasami mam wrażenie, że piszesz też za mnie 😉 wielkie dzięki za tę chwilę przyjemności 🙂
Jak ludzi boli szczęście innych…….Czemu nie zapracują na swoje?
p.s. Piękne kadry ( jak zwykle) i piekne dobre słowa (jak zwykle). Uwielbiam tu zaglądać. Pozdrawiam ciepło z mojego pięknego końca świata.
I widać dres też czasem idzie w odstawke 😉
Witajcie co rano zaglądam czy może są od was choć zdjęcia cieszę się jak dziecko które dostaje cukierka ale cóż widać jestem nienormalna. Szczęście wasze niech niedowiarków po oczach bije jak to słoneczko co dziś świeci u nas za oknem a ja wam życzę tysiąc razy więcej tej miłości i szczęścia tak samolubnie bo wtedy będziesz się nim dzielić a ja będę poprawiać sobie dzień twoim wpisem. Ja mam dwoje dzieci i męża i czasem mam doła i może nie mam domu swojego ale mieszkam i ciesze się że jestem zdrowa i moje dzieciaki są szczęśliwe. A zawiść ludzka niech zamienia się dla tych wszystkich którym się zazdrości w szczęście a co tam. A oni niech zazdroszczą bo boją się stworzyć taki dom i dać tyle miłości. Miłego dnia życzę pozdrawiam i buziaki.
szczęście to ZDROWE dziecko/ci …
jak ja bym chciała być szczęśliwa, a nie przybita moim Michasiem 🙁
nie potrafię cieszyć się i być szczęśliwa, gdzie co rusz są mega trudności, wyjazdy, konsultacje z moim 4 latkiem 🙁
jak ja doceniłam to „puste”słowo ZDROWIE 🙂
tak. jestem chyba nieszczęśliwa, ale jedyne co mnie napędza do działania i daje nadzieję na lepsze jutro to poczucie i wiara, że kiedyś może będę ciut dumna
i z niego i z siebie ? 🙂
może nadejdą jeszcze takie dni … jakoś w to głupio wierzę!!! 🙂
(to posmęciłam 😉 )
a reszta, czyli piękny, ciepły dom, samochód może tylko pomóc …
PS. masz super gust !
pozdrawiam!
Zastanawialam sie jak wybrniesz… czy zareagujesz na te wpisy i te u Iwonki. Oczywiscie mnie tez razi u Ciebie te blogie szczescie ale z zazdrosci, bo jak tu przestawic mozg, zeby myslec tak jak Ty! Ja tez mam to wszystko co Ty tylko dlaczego nie umiem sie z tego cieszyc??!!! Mam nadzieje, ze ta nauke odkryje miedzy Twoimi slowami i pieknymi zdjeciami. Ze zagladajac w Twoje zycie odszukam to co mi umyka… ta radosc z zycia. Wszystkiego dobrego Julio! Narkotyzuje sie Twoimi wpisami 🙂 w dobrym tego slowa znaczeniu of course!
Julio… jak ja często myślę o Twoim szczęściu… że potrafisz się nim tak cieszyć i dzielić z innymi…
Ja też od niedawna się tego uczę – dzięki Tobie właśnie, dzięki Wam 🙂
Powodzenia w porannym wstawaniu 🙂
Niusia
Tak i ja wczoraj sobie myślałam, tuląc małża mego po powrocie z pracy i patrząc na prawie 3-letnie biegające po domu szczęście… Ciepło, nie głodno, miłości nie brakuje… I też nie wierzę 😉
Uwielbiam zaglądać do Waszego domu, w zimie proszę o jak najwięcej takich postów ;))
Moja Lena też ostatnio majteczki i rajtuzy na głowę zakłada, jakaś nowa moda chyba, Tosia taka duża przy bracie, tak ładnie tam u Was. Sielsko anielsko. Szczęście Wasze widać na zdjęciach oby było go jak najwięcej, Buziakujemy !!!
Oj tak rzyczliwych ludzi Ci u nas dostatek. Ale przecież jeżeli czlowiek kocha te swoje „potwory” rownie mocno jak Ty i Ja to czy będzie to problem jak w nocy nie będą spały albo miały kolkę. Każda z nas się z tym liczy i napewno równie mocno kocha się dzieci. Mi też tak wszyscy mowili i przy jednym i drugim-ze dadzą jeszcze popalić. A potwory spały nie miały kolek i w ogóle są kochne dzieciaki. Grunt to być szczęśliwym samym ze sobą i nie oglądać się ns innych tylko tworzyć własne domowe szczęście:-):-):-)
:))))))))))))
Przekolorowane szczęście… A co do szczęścia potrzeba? Jest żona, jest mąż, są dzieci- wszyscy zdrowi, jest piękny dom i jest praca. Wiadomo przychodzą lepsze i gorsze dni ale takie jest zycie i trzeba cieszyć sie tym co najistotniejsze. Nie wiem czego moznaby chcieć wiecej… Nie rozumiem jak mozna powiedzieć że Wasze Julio szczęście jest przekolorowane… Przecież macie największe szczęście na świecie, i ja tez mam 🙂
…i tak patrzę na to wasze szczęście i po cichu zazdroszczę, ale nie zazdroszczę w sposób negatywny, myśląc tylko gdzie by wam tu jeża tylko włożyć (bo taka nie jestem i nie rozumiem jak inni tak robią i współczuję im bo muszą mieć strasznie nudne życie) ale w ten najbardziej pozytywny z możliwych… i choć moja ta najbardziej prywatna i najbliższa rodzina, ta którą sama założę, jeszcze przede mną, to marzę i łykam twoje szczęście, żeby właśnie też tak było… albo inaczej, ale też pięknie !!!
Oj dałaś mi do myślenia z tym „chwaleniem dnia przed zachodem słońca”..
Ja nie umiem się chwalić, boję się zapeszać…a teraz widzę ile na tym tracę, trzęsąc się czasami na samą myśl, że to „piękne” się skończy bo nie można „zachwalać”…
a wtedy okazuje się że życie jest trudne, smutne bo nie umiem zatracić się w dobrych chwilach, nie umiem ich na maksa celebrować…ale mam Ciebie..i Ty mi o tym przypomniałaś 🙂 dziękuje
Zgadzam sie w 100% z tym szczesciem – to stan umyslu. To kwestia nadania sobie priorytetow, odpowiedniej perspektywy i zdystansowania sie. Irytuja mnie, albo bardziej mecza (?) ludzie w ten sposob gadajacy, przestrzegajacy, dobrze radzacy, wszystkowiedzacy, nic gadaniem nie wnoszacy. Pozdrawiam cieplo i przepraszam za brak polskich znakow, ktorych chwilowo nie mam 😉
Podczytuję Cię od pewnego czasu i choć wiem co w życiu najważniejsze i co mnie cieszy czasami zapominam, ale wystarczy zajrzeć do Ciebie i znów sterta ubrań do poskladania i okruchy na dywanie nie mają znaczenia. Pozdrawiam i jeszcze więcej szczęścia Wam życzę 🙂
Kochana a ja Cię doskonale rozumiem i Ci wierzę na 200% 🙂 bo mam tak samo i czuję to samo 🙂 tylko napisać tak nie umiem pięknie jak Ty Julko! rodzina i zdrowie i miłość, pełna lodówka i popłacone rachunki, no przecież nic już więcej do szczęścia nie trzeba!!
ludzie są toksycznie, zepsuci i sfrustrowani, bo zamiast cieszyć się i doceniać co mają to ciągle chcą więcej i więcej i zazdroszczą innym fuj! a czymże jest ta kolka i nieprzespane noce w porównaniu do Tych biednych chorych dzieci 🙁 ja przy drugim dziecku spałam fatalnie przez 10mcy! budziła się po 7razy na cyca! owszem wkurzona chwilami byłam, ale szczęśliwa!! 🙂
ja też chcę więcej i więcej takich postów ooooo zimą zwłaszcza 🙂 przy ciepłej herbacie będę się uśmiechać od ucha do ucha, czytając o Waszych szczęściu i czując własne 😀
peace and love people 😀
A nawet jak da w kość to i tak my mamy posiadamy dar zapominania i pamietamy tylko dobre chwile:-) Właśnie mój trzymiesieczny maluch się denerwuje, bo mama z tabletem siedzi obok niego więc dlaczego się z nim nie bawi…dotykam brzuszka i widzę cudowny uśmiech małego czlowieka…czego chcieć więcej? Wiem już, takiego cudownego uśmiechu jeszcze drugiego chłopaka jak wróci z przedszkola i męża jak wróci z pracy…bo znowu będziemy razem, cała zagraja ukochana.
Zawistni mowili, że niedamy rady położyć chlopakow wcześnie spać i mieć czasu dla siebie. Myślę o nich ciepło kiedy o 20 siadamy z mężem razem na kanapie rozmawiając o wszystkim.
Dziękuję za wpis i pozdrawiam ciepło 🙂
A ja w to wasze szczęście wierzę. Dlatego że je widać. W tym wszystkim co tu piszesz, co pokazujesz nie ma ani jednej nuty fałszu. Wszystko jest szczere – do bólu. I to twoje (wasze) szczęście też. I cieszę się z tego przeogromnie. Bo pokazujesz, że się da, że można inaczej. Z radością, uśmiechem, cieszyć się z małych rzeczy. Za to ci dziękuję.
wstaje, patrze, post, od razu wiem, że się uśmiechnę przy nim, czytam do połowy i z jednej strony zjadam go z apetytem, a z drugiej myślę sobie, że znów musisz odpierać „ataki” ludzi, którzy z zazdrością patrzą na Twoje szczęście, a może wcale nie musisz, ale w tym jaka jesteś ich zauważasz, choć i tego nie musiałabyś robić. Powinno im być miło, że ich zauważyłaś, bo ja przyznam szczerze, nauczyłam się ignorować, od dawna żyje tylko swoim życiem i wiem, że jeśli zamienić energię wykorzystywaną na innych, na czas z rodziną szybko procentuje! Szczęście to stan umysłu, każdy kto chce może je odnaleźć, życie jest w naszych rękach! Wielu spokojnych nocy i poranków!
Piękne!
Takie prawdziwe, zwłaszcza to co napisałaś, że szczęście to nic innego jak stan umysłu.
W dzisiejszych czasach mało kto cieszy się z naszego szczęścia, tak zwyczajnie, bez zazdrości. A Ci, którzy współdzielą to szczęście z nami jest czasem garstka, i takich ludzi wokół Wam życzę! 🙂 Oby jak najwięcej!
Pozdrawiam 🙂
Tak jest – szczęście to stan umysłu. Ja jestem szczęśliwa, pomimo raczyska, które mnie zaatakowało całkiem niedawno i jak się dowiedziałam to jakby świat na moment mi się zawalił na głowę. Ale nie ja pierwsza i nie ja jedna zmagam się z tą chorobą. Pomimo wędrówki po szpitalach, chemiach i innych terapiach, jestem szczęśliwa. Mam wspaniałą rodzinę, przyjaciół, znajomych i mnóstwo życzliwości, o której przekonałam się dzięki chorobie. Wiem, że mam na kogo liczyć nawet w najcięższych chwilach. Jestem silna i szczęśliwa 🙂
Pozdrowienia dla całej rodzinki!
Ja zazdroszczę ale tak zdrowo :*** Nie z zawiścią 🙂 Fajniutki post i piękne zdjęcia . Pozdrawiam
Moja też się rozkopuje ! 🙂 Ja się cieszę Twoim szczęściem, dzięki Tobie wiem,że życie może być szczęśliwe,że warto do tego szczęścia dążyć,że ono jest, tylko trzeba je zauważyć !
Piękny „majciochoberet”:D Lepiej bym tego nie wymyśliła!:D
U nas Julo tworzył „majtkokominy”:D
A Ja własnie uważam ze Szczęście to rodzina, dzieci- bez wzgledu na ich wiek. Gratuluje Ci Julka tego słodkiego maluszka. Ja tez mysle o powiekszeniu rodziny bo nie chce zeby mój synek, jak nas zabraknie, zostal na tym swiecie sam.
U nas noce podobnie, przyczłapią te kaczuchy, cichaczem się wkradną, nad ranem wiemy że są, gdy ja mam rękę Hany we włosach, a Krzyś Ola stopę przy twarzy. Ma to swój urok…….. czasami hahaha
wiecie, łatwo jest być szczęśliwym kiedy ma się zdrowie, dzieci, fajnego faceta i pieniądze… oczywiście nie zazdroszczę i szczerze Wam tego gratuluję!
ale inaczej to wygląda jak się walczy z chorobami…jak się nie ma oparcia w nikim…jak są problemy w pracy i trudno związać koniec z końcem… wtedy jak sie cieszyć i śmiać ?
Trochę może wejdę w buty autorki, ale skoro jest funkcja odpowiedz, to odpowiadam :):
Wtedy trzeba się nauczyć cieszyć z drobiazgów. Może z tego,że jest piękna jesień-chyba przyznasz,że lepiej się funkcjonuje kiedy świeci słońce? Może z tego,że ugotowałaś dziś pyszny obiad?-chyba fajnie jest zjeść coś dobrego? Może z tego,że jednak jakoś dajesz radę to wszystko przetrwać?-to chyba budujące? Nawet jak życie idzie jak po grudzie i ciągle kłody pod nogami to takie nastawienie na początku pomaga jakoś funkcjonować a z czasem sprawia,że żyje się o wiele lżej!
Ludzie chyba bardzo cierpią jak spotkają na swojej drodze szczęśliwego człowiek. Ludzie zazdroszczę szczęścia, choć pewnie sami nie potrafią go w sobie odnaleźć. Ta zazdrość potrafi bardzo skrzywdzić, zaboleć a czasem zerwać długoletnia przyjaźń.
Powinniśmy się cieszyć tym, że komuś się coś udało ale niestety tak nie jest. Zazdrość ludzka jest okropna. Dobrze że MY szczęśliwe doceniamy te nasze szczęścia 🙂
Juluś wszystko piękne, tylko powiedz mi kochana, dlaczego TY taka szczęśliwa jesteś> 🙂 powinnaś siedzieć i beczeć w poduszkę 🙂
Buziaki dla WAS KOCHANI :*
Zrób im przysługę i urodź TRZECIE! Wtedy już na pewno będzie gorzej, musi być gorzej przecież… 🙂
:):):):):):):)
tak! wtedy może choć trochę będzie tu narzekania! a nie wiecznie bijąca wręcz radość z życia! :):):)
Julio! cieszę się, że Jesteś!
🙂 ja urodziłam całkiem niedawno piąte! i jakoś nie widzę, żeby było gorzej 🙂
wszyscy (no może nie wszyscy, ale zdecydowana większość) wokół widzą i współczują, a ja się zastanawiam o co im chodzi 😉 BUZIAKI JULKA!
Gratuluję gromadki 🙂 ja mam czworo rodzeństwa ale co by inni powiedzieli, jak mój mąż ma jedenaścioro rodzeństwa i do tego wszyscy zdrowi-dzieci ich również, bardzo zżyci, szczęśliwi że mają siebie oraz rodziców a i jeszcze na dodatek wszystkim się wiedzie. To dopiero niektórych szlag trafia, pozdrawiam 😉
a ja w twoje szczęście wierzę.. bo mam swoje równie wielkie 😀 sciskam mocno cała czwórkę 🙂
Dobrze napisane! 🙂
Ja też tak sobie czasem myślę o koleżankach „jak chcesz się tak umartwiać to się umartwiaj sama” ale jeszcze nie mam odwagi tego powiedzieć na głos! Bo często słyszę: nie kupuj tyle nowych ciuszków, kocyków, wózka bo się nie opłaca. A mnie one tak strasznie cieszą! Albo: Nie przejmuj się porodem, nie myśl o tym, itd. no wiadomo, jakim tonem…czeka mnie samo zło… ale ja się nie przejmuję! I tak dalej… i czasami umyka mi ta radość z bycia w ciąży, czekania na dzidziusia, ale zaraz potem wraca i jak sobie tak czytam, że inni też są tak bezwstydnie zadowoleni z życia to mi jest jeszcze lepiej 😉 Dzięki Julka.
Szczęście i radość z życia to umiejętność dostrzegania i doceniania tego co mamy dookoła – święta prawda! Jak ja Cię uwielbiam :))
Piękne macie to wszystko i dobrze, że umiecie się tym właściwie cieszyć. Uwielbiam Twoje zdjęcia-są bardzo klimatyczne.
Świetny pomysł z gaciorkami – będę musiała sprawdzić na swojej córci czy podtrzymują burze loków 🙂
To pewnie chyba strasznie głupie, że to tu napiszę ale ja chyba Cię… kocham. Jako człowieka po prostu. I nic już więcej nie dodam, tylko pójdę spłonąć ze wstydu.
Czy w nowym domu macie pianino? Bo z tego co kojarzę Tato gra- na jakiś starych zdjęciach widziałam. Polecam! Moje przy słuchaniu są spokojniejsze. Gra wprowadza jakąś dodatkową magię do domu. A magia bardzo ładnie dopełnia szczęście 🙂 i tego życzę!
Julio,
Oby to szczęście trwało jak najdłużej u Nas wszystkich:)
I to nie kwestia wieku, rzeczy materialnych tylko ducha i tego, co ma się wewnątrz:)
A czy ktoś może mieć po prostu swoje zdanie, że coś mu się nie podoba?
czy od razu trzeba doszukiwać się w tym drugiego dna i dorabiać jakieś teorie, że ktoś nie lubi czyjegoś szczęścia, że zazdrości itp?
czytałam komentarze i posty, tu i Iwony i nie widzę niczego złego w tym, że ktoś mówi NIE, dla mnie to nie jest szczere, może by się lepiej zastanowić czemu tak jest, czemu jest ktoś kto nie klaszcze w dłonie jak cała reszta?
pozdrawiam i nie, nie zazdroszczę:))))
Pewnie że może mieć swoje zdanie skoro ma rozum i wolną wolę .tylko pod postem chyba nie jest napisane: koniecznie napisz co Ty o tym sądzisz? każdy kto przeczyta posta i ma ochotę to zostawi komentarz i może być on niekoniecznie zgadzający się z tym jak myśli Julia,ale absurdem jest wchodzenie,czytanie i obserwowanie bloga który”komuś nie pasuje”-bo jest przekolorowany wg niego .daj se spokój i znajdz inny/taki który Ci spasuje.
a nie nagminne i uporczywe docinki i wmawianie ,że przecież Ona taka szczęśliwa nie może być.Chce być i jest szczęśliwa. my pewnie będąc na miejscu Julii możliwe że tego stanu ducha byśmy nie osiągneli jeśli jesteśmy z natury malkontentami.
I nawet dla tak silnej i charyzmatycznej osobowości jaką jest Julia nie jest miłe i przyjemne czytanie takich komentarzy i tłumaczenie się.Nikt tu nie ma prawa rozliczać jej z każdego grama szczęścia.
dajmy ludziom żyć…
Julka bądź sobą i dziękuję ,ze jesteś <3
Ja Ci tam nie zazdroszczę – dla mnie jesteś inspiracją.
Do do majtek na Tosi główce:) Ja wykorzystałam ostatnio majtki synka lat 5 w potwory jako opaski – pasowała idealnie – mina synka??? Nie do zapłacenia:)
A dom drewniany to moje marzenie z lat dziecięcych. I chociaż jestem daleko od realizacji tego marzenia, to ciągle wierzę w to, że kiedyś mi się to uda…
Wspaniałe rzeczy są wokół Ciebie. A Benio, jest cudowny. Chętnie bym go pocałowała;)
Pozdrawiam
A ja Cię rozumiem. Gdy w środku nocy (tak około 5:30) budzi się czasem mój Syn, to czasem przeklnę tę godzinę, ale za chwile dziękuję losowi, że mogę o tej 5:30 wstać, że mam dla kogo. A gdy wieczorem padam ze zmęczenia, na ostatnich siłach wchodząc do Jego pokoju i budząc męża mojego, który dziecko usypiając, sam w sen zapadł, to wiem, że lepie trafić nie mogłam. Wiem, że miałam, mam i mieć będę szczęście. Zgadzam się z Tobą, że jest ono ustane naszego umysłu, naszego ducha. A inni niech mówią, co chcą. To nie moja, ani Twoja wina, że oni tak nie potrafią.
🙂
a mnie to tak cieszy jak mogę przeczytać że ludzie są szczęśliwi :)))) i że mogę sobie uświadomić że ja też mam tyyyle szczęścia że mam taką cudną rodzinę :))) że rachunki popłacone że zdrowi jesteśmy że normalnie jest :)))pozdrawiam
p.s. jak ty te wszystkie piękne ubrania wyszukujesz 🙂
Jaki uroczy majtkowy kapelusz! 🙂
Nieszczęśliwi zazdroszczą szczęścia. Pozostaje cieszyć się dalej i spróbować choć odrobine zarazić zazdrośników swoją radością.
Mialam podobnie. Przez pol roku (bo potem wiadomo siadanie, raczkownie, zeby) nie wiedzialam ze mam drugie dziecko. Spala, jadla, budzila sie z usmiechem na twarzy. Oczywiscie z tylu glowy mialam „tak tylko teraz; zaraz bedzie jazzzda”.Pamietam ze sprawdzalam nawet w necie do kiedy kolka powinna sie ujawnic;) Sie nie ujawnila!
Dzis Mala ma rok, jej brat 2,5. I jest cudownie!!!!!choc bywaja ciezkie dni ( jak np jestem z nimi sama a oboje choruja)
Ucze sie cieszyc szczesciem!!!Twoj blog to dla mnie podrecznik obowiazkowy w tej kwestii:)dziekuje!
Witam!
U mnie też było czarnowidztwo (mojej siostry, mamy rówieśniczki Tosi) co to będzie jak się Mały urodzi, życie się Wam skończy, śpijcie na zapas, bawcie się jeszcze, bo z domu nie wyjdziecie przez najbliższe lata…
Nasz Skarb urodził się 4 miesiące temu. Dwa tygodnie po porodzie był ze mną u kosmetyczki i fryzjerki (trzeba się było doprowadzić do stanu używalności;) . Cóż, podczas podcinania włosów Malutki schowany był pod peleryną i spokojnie ssał pierś (miał rozchylone połacie peleryny, więc nie dusił się:) Wychodzimy z nim co weekend do restauracji z ogródkami, na spacery, na zakupy i życie się nie skończyło! Imprez nie praktykowaliśmy z nim, ale do tego nam się nie spieszy;)
Początki znajomości z naszym Skarbem mnie zaskoczyły, bo w przeciwieństwie do Benia, Cukiereczek wcale prawie nie spał w ciągu dnia. Miał kilkuminutowe drzemki. Za to w nocy spał ciurkiem kilka godzin i o 7 wstawał. Natomiast jest pogodny, wesoły i płacz zdarza się wyjątkowo. Wszyscy Ci „doradcy” są dziś w szoku, ze dziecko takie grzeczne, spokojne, nie słychać go w domu i śpi w nocy od samego początku???:))) Teraz się rytm dnia zmienił i Maluch śpi kilka godzin w ciągu dnia i w nocy:)
To szczęście, które daje wyczekiwane długo dziecko wynagradza niewyspanie, brak czasu dla siebie:) Nawet w ciągu tych 4 miesięcy wyszłam na wieczór panieński, ale po domówce wróciłam do domu, bo po co mi po klubach się włóczyć, kiedy Skarb czeka w domku?;) Wszystko to kwestia podejścia. Trzeba przyjąć, że życie się zmieni i to zaakceptować, a nie narzekać.
Teraz z kolei są znajomi (rodzice kilkulatków), którzy mówią: oj przemebluje Wam syn cały dom. Pochowacie szybko te bibeloty i ozdoby, jak Wy macie mieszkanie urządzone? Zupełnie nie pod dzieci! A ja się pytam, czy tylko dzieci tu mieszkają? Mieszkanie urządzałam 4 lata temu i nie wiedziałam kiedy dziecko się pojawi i czy w ogóle! Czy dziecko zawsze oznacza tajfun i zniszczenia w domu? Nie wiem. Przekonamy się za kilka miesięcy. A może da się dziecko nauczyć, że nie wolno dotykać i zrzucać? Może trzeba te rzeczy dać do rączki, pokazać pod okiem rodziców i może juz nie będą takie fajne, bo niedostępne? Pewnie nie, ale będę próbować tak robić;) Schować, odsunąć lub przestawić w bezpieczne dla dziecka miejsce zawsze się da:)
Uściski dla wszystkich mam!:)
Śmiać mi się chce, bo ja też miałam takich doradców, że w tym mieszkaniu to wszystko będziesz musiała pozmieniać. Nie zmieniłam nic, a moja córka ma już 4 lata, zresztą od dwóch mieszkamy we własnym domu. Mam takie dziecko, że nawet jak miała niecały rok to na czworakach podchodziła do witryny u mojej mamy, otwierała szklane drzwi, popatrzyła na te wszystkie kryształy, zamykała i szła dalej 🙂 Nigdy nic nie psocąc. Są takie dzieci i życzę, aby Twój syn miał podobnie.
super zdjecia;D a na wozeczek nie moge sie napatrzec:)
cudownie………..mmmmmmmmmmmmmmm cudownie
Mój też leżał i się patrzył…….:) Taki kochany:) A potem..to mamo nie mozesz spać, wstajemy, widno….. i też jest fajnie;)
fajny wpis, ale pytanie mam od czapy – skąd te szafki na buty w przedpokoju są? 🙂
Dzisiaj nie jest mój dzień na szczęście… ale piszecie tu wszystkie pięknie i cieszę się, że tak większość z Wam myśli jak Julia napisała 🙂
Pięknie brawo cudownie to ujęłas dużo szczęścia i wszystkiego dobrego życzę i dalej samych pięknych dni a Benio jest odjazdowy na maksa zresztą Tosia tez bo to rodzinne 🙂 dalej samych pozytywnych myśli życzę dobra robota! Pozdrawiam
Nie płacze? Jak to nie płacze, to oszustwo jakies, ja sie nie zgadzam ,bo moje ryczały wszystkie trzy 🙂 i wiesz nawet jak je nosiłam takie ryczące to byłam najszczęśliwsza mama na świecie 🙂 bo wiesz Jula, ja tam myśle ze szczęście to stan umysłu a nie posiadania czy czego tam innego, mam dobra znajoma ktora pewnie nie ma 1/3 tego co ja czy Ty a jest obłędnie szczęśliwa, ma cud dzieciaki, męża kochającego i robi najlepsze kluski kładzione jakie w życiu jadłam, tylko tak im troche pod górkę czasem. do mnie wpada na marchewkowa z imbirem i placek z gruszkami choć ja i tak wole jej buły z czym tam akurat ma i tak sie upajamy naszym szczęściem popijając herbatkę jaśminowa albo mała czarna albo z mlekiem nawet, a jak juz stan zachwiania dopada albo sie zbliża to jedna drugiej mówi ze lepiej bedzie a nie gorzej a jak gorzej jest to przecież lepiej tez bedzie, A reszta, reszta nie ważna, bo nawet jak lodówka nie zawsze pełna, rachunki odwlekane to tez szczęśliwym być mozna, każdy bez wyjątku ale to trzeba jeszcze chcieć.
Cudowne masz dzieciaki, maz niczego sobie 🙂 zdrowie jest, ciepło jest, kartoflankę tez sie ugotuje 🙂 to sie ciesz dziewczyno bo na smutki i zmartwienia jeszcze przyjdzie czas, chyba ze nie…
Piekne i madre słowa 🙂 p.s. Cudny ten wózek, zakochałam sie!!!
Coś mi się z oddechem stało… jakieś rozedrganie serca, gluta w gardle przełykam…wzruszyłam się, no…
I uczę się…przy każdym takim poście inaczej patrzeć na troski małe, bo dużych nie mam.
A mnie od razu nasuwa się cudowne powiedzenie mamy mojej ukochanej bratowej ” kto się martwi za wcześnie,ten się martwi za długo”. Więc cieszmy się chwilą,małymi rzeczami,wszystkim!!!!!
Nasze myśli mają ogromną moc,więc myślmy pozytywnie
A ja tam wierzę 🙂
jak miło zobaczyć, że jest więcej takich osób; ja to mam tak, że nawet z niektórymi to tym moim szczęściem już się nie dzielę bo i tak trudno im w to uwierzyć lub po prostu tego nie rozumieją bo tego nie doświadczyły i nie chcę im sprawiać przykrości; a ja uwielbiam swoje życie, te niewyspane nocki, wieczne sprzątanie po posiłkach dzieci, kocham nad życie swoje dzieci i męża, coś tobie na koniec jeszcze powiem jako mama cudownego 4 latka i przecudownej 1,5 latki, że później jest tylko lepiej i czasem to aż nie mogę się doczekać tych moich pogadanek z dziećmi przy kuchennym stole, ale może lepiej żeby ten czas tak szybko nie mijał
spełniona_przeszczęśliwa_już wyspana_mama
nie wiem, czy słyszałaś o teorii licealnej.
dziecko musi się wyszaleć. a skoro tak, to albo będzie wrzeszczącym niemowlakiem, albo nieznośnym dwulatkiem (bądź innym małym -latkiem), albo wyborowym buntownikiem gimnazjalnym/licealnym czy jakimś innym.
a jak jednak nie, to poczekaj, poczekaj, bo na pewno się pięć razy rozwiedzie, wyjedzie w narkomańskie tournee lub też rozpije.
w końcu NA PEWNO kiedyś się doigrasz, bo równowaga w przyrodzie musi być. tak powiedziała Wyrocznia 😉
mimo wszystko: słodkiego, miłego Życia 🙂 a śpiochy: rewelacja! no i śpioch Benio również, do kompletu.
Chyba jeszcze tutaj nie komentowalam, a dziś muszę.. Musze Ci powiedzieć, że ja w to Twoje szczęście wierzę. Juz długo tu zaglądam i od dawna to szczęście widzę.
A ja wierze w Twoje szczęście, jak poprzekłada się szufladki w głowie to szczęście można odnaleźć wszędzie.
Pamiętam jak się cxułam po urodzeniu pierwszego dziecka… Było ciężko, bo to pierwsze, takie kruche, takie małe, takie uzależnione od nas. I nie mogłam się doczekać kiedy będzie większe, kiedy choć trochę samodzielne. No nie było to lukrowe macierzyństwo, nie raz złapałam nerwa… A teraz, mam drugie dziecko, więcej nie planuję bo już chyba nie ten wiek. I ta świadomość że po raz ostatni przechodzę przez ten proces od noworodka dalej sprawił, że celebruję każdą chwilę, bo wiem że już się nie powtórzy. Pamiętam jak patrzyłam na te chudziutkie nóżki noworodka, wiedziałam że niedługo nabiorą ciałka ale cieszyłam się że jeszcze są takie chudziutkie 🙂 Teraz cała corcia jest już pulchna i przewraca się z plecków na brzuch. I sprawia mi to ogromne szczęście, że wszystko idzie powoli, swoim torem, że dzieci zdrowe. Jedno przeżywa swoje problemy przedszkolne, ja przeżywam z nim. Już się nie spieszę. A jak ktoś pyta jak tam u nas, co słychac, to mówię prawdę – doskonale 🙂 Bo to faktycznie stan umysłu.
Pozdrawiam serdecznie
Jej, noszenie całą noc swojego dziecka, jej i będzie darł się w niebogłosy ten Twój Syn, jej, ta noc nieprzespana i jeszcze na pewno za 20 lat też będziesz mogła go na ręce wziąć, bo ta kolka, jej masakra 😉 Ty się lepiej zastanów, czy Ty na pewno tego chcesz 😉 Jak coś to Bena zabieram i Tosię też oczywiście wezmę, a Adasia też mogę? 😛
Wczoraj gadałam ze znajomą i ona się pyta: A ty jesteś szczęśliwa? na co ja: Tak! (z automatu wystrzeliłam, nie myśląc, nie rozważając, nie biorąc pod uwagę, że to jeszcze i tamto też mogłoby być inaczej i że to mnie wkurza, tym się denerwuję, a na tamto czasem narzekam, no cóż:P) I odpowiedziałam jej w sekundę, ale z całkowitą wiarą i przekonaniem, że tak jest. Na co konsternacja z jej strony (no bo jak to niby, jakim prawem:P), to dalej pyta: Czy ja spełniona jestem? Ja: Jak będę spełniona to mogę umierać, teraz to ja się spełniam, ja żyję i realizuję swoje plany, dążę do marzeń spełnienia.
Jej i jaki mam cudny dziś dzień, a wczoraj wieczorem padałam na twarz, a potem gapiąc się w sufit wkurzałam się, czemu ten sen nie przychodzi, jak ja taka zmęczona już, że zaraz budzik zadzwoni i znów się nie wyśpię. I potem oczy otworzyłam i taki fajny dziś dzień i tak cudnie Ciebie czytać.
Aaaa i tak poza tym, to ja podobno też taka Beniowa byłam z tym spaniem i ryczeniem, to co, to może jednak ja Ci ich nie zabiorę, Wy mnie zabierzcie 😀 poleżę z Benem i się pogapię, tylko wiesz…ja kołdrę skopuję 😛
”to Ty nie wiesz, że On jeszcze da ci w kość. zobaczysz. teraz ci śpi, ale zaraz zaczną się kolki, noszenie.. jak ja uwielbiam to podejście ludzi.. zamiast sie cieszyć, że jest dobrze, to trzeba już się smucić, bo przecież będzie gorzej…”
”MOJA KOCHANA TEŚCIOWA” MA TAKICH POWIEDZONEK NA PĘCZKI … JESTEM TERAZ W CIĄŻY, PIERWSZY BYŁ SYN, A TYM RAZEM OKAZAŁO SIĘ, ŻE BĘDZIE CÓRECZKA, NO I PIERWSZY TEKST MOJEJ TEŚCIOWEJ … ALE CÓRKA JEDNEJ PANI MIAŁA MIEĆ DZIEWCZYNKĘ, A OKAZAŁO SIĘ, ŻE URODZIŁ SIĘ CHŁOPAK … WRRRRRR
kiedyś napisałam post „szczęście w stercie prania zaklęte” – uwielbiam to zdanie. każdy szuka tego szczęścia gdzie indziej.. więc jak ktoś szuka go w uciszonych dzieciach, to Ty w jego oczach jesteś nieszczęśliwa… ja go szukam w zapachu liści, maciejki, w ciepłej herbacie z cytryną przy kominku i przy mężu obok. szukam go w rodzinie. we wspólnym stole i na wspólnych wakacjach. w codziennym rozlanym mleku. Bo kiedyś .. jak już będę siwa i skulona to wiem że za tym rozlanym mlekiem zatęsknię bardzo… więc celebruję każdy moment który jest mi dany. Ze zmęczenia czasem padam. Ale mam to gdzieś. Bo ważniejszy jest dla mnie uśmiech moich dizeci niż to moje denne zmęczenie. Pięknie napisałaś to 🙂 a te komentarze u mnie… nie odpisałam nawet na nie, bo nie ma sensu tłumaczyć komuś szczęścia po swojemu. każdy ma własną drogę.
A ja Twój post jakbym o sobie czytała,czasem aż strach przyznać się innym do szczęścia;-( Bo zwymyślają,umniejszą,dodadzą a co tam zgnoją nawet ….i tak milczę czasem,coraz częściej w sumie ,bo nie wypada tak kuć innych po oczach …
Ile ja się od Ciebie uczę! W życiu bym nie przypuszczała, że od obcej babeczki, blogerki będę się tyle takich dobrych rzeczy uczyć. Tego spokoju, ciepła, optymizmu przede wszystkim!
i jeszcze muszę dodać, no muszę…Tosia taka mała dama jest już, wydoroślała, jak ją znam z Waszych zdjęć. To pewnie bycie siostrą, albo przedszkolakiem 🙂 a Gość jak cudnie zerka z tego wózka…magia!
Julio jesteś szczęśliwa i niech to trwa jak najdłużej, niech Cię omijają smutki i złe chwile.
Pozytywnie zakręceni mają to do siebie, ze przyciągają do siebie to co dobre i pozytywne, takie wysyłają wibracje.Ludzie cenią to co jest materialne :drogie domy ,samochody i inne cudowianki, a nie umieją docenić tego co mają za darmo, zdrowia, rodziny, spokoju, rozumu i nie potrafią się tym zadowolić. Biegną gdzieś szukają nie wiedzieć czego a czasami wystarczy stanąć na chwilę i zadziwić się tym co widzą.
Niezmiennie zadziwiam się Tobą i Twoją rodziną.
A ja chciałabym nauczyć się tak myśleć , czekam na nowy wpis żeby cieszyć się z Twojego szczęścia , i nauczyć się szukać go u siebie .
Dziękuję .
Ładnie napisałaś 🙂 Gdyby na świecie było więcej takich pozytywnych kobiet jak ty to świat po prostu byłby piękniejszy. pozdrawiam
No i kochana zarażaj nas tym szczęściem i stanem umysłu 🙂 Ja uwielbiam, że tak pozytywnie piszesz, zarażasz pozytywną energią, nie smęcisz, jak Ci to ciężko przy dwójce dzieci, bo doceniasz że zdrowe te dzieci masz, że lodówka zawsze pełna, rachunki popłacone. To jest zdrowe podejście, które powinni mieć wszyscy !!! Aby tak zawsze! Życzę samych wspaniałości 🙂
Taaak! Tak! taaak! Szczęście to stan umysłu. Jak mnie męczą opowiadania że za chwile przyjdzie czas że drugie dziecko a popali… właściwie to odkąd byłam w ciąży z Kubą( pierwszy syn) to słyszałam ze moja wizja spokojnego i szczęśliwego współżycia z niemowlakiem zostanie zweryfikowana bo bede zmeczona i kolki i zeby i… to… i… tamto…Cóż mijały lata a ja szczęśliwa nadal na te gorzkie chwile chyba nie trafiłam chociaż syn i kolki miał i ze zdrowiem problemy częściej.
Stwierdzali , ze drugie to już na pewno da popalic… cóż… Zosia ma pół roku i jakby to ując… chyba fuksa mam….albooo TAKI UMYSŁU STAN :). Bo wciąż szczęscie we mnie wzbiera kiedy patrzę na te moje maleństwa .
Może niektórzy lubią ponarzekac i pomarudzic. i juz:)
Pozdrawiam Cię serdecznie. Miło tu u WAS:)
Bo szczęściu trzeba pomóc, może i są tacy co dostają je na tacy 🙂 ale życie nie zawsze jest kolorowe, trzeba umieć je tylko sobie przewartosciowac. Czasami wystarczy pokochać siebie, żeby życie nas pokochało. Mam dziecko niepełnosprawne, mieszkamy same … ale mam prace, pasje i optymistyczne podejście do świata.
Czy ktoś chciałby się zamienić na moje życie? Nawet jeśli tak – to ja się nie zamienię. Ja jestem szczęśliwa!
Julka, Ty nie musisz się tłumaczyć dlaczego jesteś szczęśliwa, Ty emanujesz szczęściem. Buziaki
Mądrą kobietą JESTEŚ!!! Jestem starsza od Ciebie i dochodzenie do takich jak Twoje prawd zajęło mi dużo więcej czasu. Ciesze się więc przeogromnie gdy młoda kobieta tak mądrze myśli, czuje i jeszcze pięknie pisze !
Czytam Twojego bloga już od dawna raczej tak z boku po cichutku i komentarzy nie zostawiam ale dzisiaj napiszę, że uwielbiam czytać Twoje posty o tym jakie masz szczęście i tyle miłości, bo ja często o tym zapominam jak kolejny raz muszę powiedzieć „Zostaw, tego nie wolno”, jak kolejny raz ze złością mówię „Za chwile..”, Zapominam że powinnam zawsze mieć czas bo mam to szczęście mieć cudowną rodzinę i jak czytam jak Ty pięknie piszesz o Tosi, Benku i mężu swoim to ze wzruszeniem myślę że ja też mam dużo szczęścia i pisz tak dalej nie patrząc na krytykę bo jest wiele osób którym pomagasz swoim pisaniem i pięknymi zdjęciami. Dodajesz nadziei !!!!!!
Często zapominamy o tym jak wiele mamy…dobrze,jeśli dzięki takim słowom takich osób jak Ty można sobie o tym przypomnieć.Pomyślności!
A ja widząc pierwsze kilka zdjęć miałam pytać co to za berecik ma Tosia na głowie bo bardzo ładny jest!!! 😀
Czytam Cię regularnie, ale prawie nigdy nic nie piszę. Dziś postanowiłam (jak mnóstwo innych dziewczyn) powiedzieć Ci, że to jest straszliwie fajne, że piszesz, robisz zdjęcia i dzielisz się swoim niesamowicie ładnym życiem! Straszliwsko fajnie! 🙂
O matulu!, że też ludzi musi tak zżerać… i tak muszą czarnowidzić.. jakby tego szczęścia i spokoju chcieli zabrać..
za 8 tyg przyjdzie na swiat moja 3 córka.. szaleje w nocy mi w brzuchu, więc pół nocy nie spię.. i tak sobie leżę w ciepłym łózku… na skraju mój niemąż( któremu cichaczem policzek dotknę), między nami Aś( której całuję paluszki) i tak się wzruszam..,że ostatnio mi łzy z tego wszystkiego kapały( tak wiem hormony)..a ludzi szlag trafia,że tak można.. bo do pracy nie musisz gonić, bo dziecko do przedszkola nie z musu tylko dla rozwoju chodzi.. bo mozesz sie zatrzymać…. i nawet nocke zawalić.. z uśmiechem na buzi…
Pięknie napisane 🙂 Ja gdy się budzę rano to najczęściej widzę, jak synek leży obok mnie na brzuchu i woła bym wreszcie się obudziła, gdy otworzę oczy on cudownie uśmiecha się do mnie 🙂 Czasem zdarzy się, że to ja pierwsza się obudzę i wtedy widok śpiącego malucha jest cudowny, za chwilę widzę jak otwiera oczy, przeciąga się, odwraca głowę w moją stronę u uśmiecha się a potem szybko na brzuch i do zabawy 😉
Kolki są straszne, ale jak pomyśli się o biednych ciężko naprawdę ciężko chorych, cierpiących maluszkach, to dopiero łza w oku kręci się.
Zarażasz optymizmem 🙂
Pozdrawiam
JULIA! Masz szczęście 😀 Ten post uznaję za mój urodzinowy, to 2 najlepszy prezent w kolejności. Pierwszy był od męża – jakieś 5 kilo jabłek 😀
Mam Twoje posty i czerwone jabłka, mogę się spokojnie starzeć haha 😉
sto lat Olu!! w szczęściu i zdrowiu :*
Bardzo dziękuję i nawzajem!
Czy dobrze widzę białe karnisze u Was w kuchni? Mogłabyś podpowiedzieć skąd one, jestem na etapie poszukiwań.
ikea
A ja Ci powiem i sie pochwale ,ze moj tez tak ma ;)Moj miesieczny synus,ukochany choc nie jedyny grzeczny jak aniolek ;)Je, spi i czasem psikusem narobi w czysta pieluche,a dwoje pozostalych halasuje,skacze i placze..a ja w tym balaganie patrze na nich i siie usmiecham,bo to moje dzieci 😉
Piękne dzieci, piękny dom i piękne pióro. Zazdroszę, ale w pozytywny sposób. Cudownie opisujesz jak łapać chwilę. Szkoda, że nie do końca potrafię się tego od Ciebie nauczyć, choć nie powiem, już dużo mnie nauczyłaś, za co Ci dziękuję! Na przykład karmiąc po raz 5 jednej nocy Synka, już nie włączam TV, tylko patrze na Niego i łapię chwilę! Nie wierzę we własne szczęście. Mam dużo szczęścia w życiu, ale jednak szczęśliwa nie jestem:( Mam 2 wspaniałych dzieci, ale 1 chore, przewlekle chore :(:( Mam pieniądze, ale co z tego jak zdrowia i czasu się nie kupi! Mam Męża, którego kocham, ale on mnie chyba już nie 🙁 Niestety nie ma dla mnie i dla dzieci czasu, dobija mnie to i jestem sfrustrowana!!!
Julio kochana, czytam każdy twoj wpis, ale ten wydaje mi sie tak bliskio mej rzyczywistości, ktora niebawem nadejdzie, że nie masz pojecia, no możepoza tym pieknym domem o którym marze każdego dnai i wzdycham do twojego, ale jak mowią marzenia się spelniajai ja w to wierze:)
Dlaczego tak bliskie mej rzeczywistości- popierwsze mam córcie w wieku Tosinki i drugie maleństwo w drodze i nie uwierzysz ale ostatnio tez rano leżałam w łózku przytulona do mruczącego kota pzred pujściem do pracy i tak sobie wyobrażałam łóżko zajete po brzegi:).Mąż tak jak Twoj leżący na skraju, pośrodku dwoje dzieci, bo Tatianka tez przychodzi;), i do tego dwa koty. Dobrze, ze mamy duże łóżko :). A co do kolek, to Benio niekoniecznie musi je mieć u nas obyło się bez i po cichutku marzę, że z drugim rowniez tak będzie 🙂 Jedynie czego Ci „zazdroszczę” to tego spokoju, pozytywnego nastawienia, chciałabym sie tego od Ciebie nauczyc i porozmawiac przy kawie.
Pozdrawiam i całusy dla wszystkich.
Nie mogę! Tosia w kapeluszu z majtolek wymiata!
Kiedyś zastałam Madame na majtkach na głowie. Zapytałam dlaczego je założyła. Bo chciałam, odpowiedziała córka. Proste? Proste!
Chyba trochę współczuję ludziom, który Ci piszą takie komentarze…
Nie przestaje się zachwycać Waszym domem! Wiem, że nie powinno się nikomu zazdrościć, ale tego domu tooooo nie dam rady!!!! Jest idealny!
P.S. Tośka ma boską piżamkę!
Julio, dziękuję 😀 Leżę w swojej pogniecionej pościeli, obok mnie Ona, 5 miesięczna, śliczna, kruszyna – Haniula. Dała mi dzisiaj nad ranem w kość…poprosiłam Jego – ukochanego męża, żeby ogarnął to dziecię, bo ja nie dam rady. Wstał, ogarnął, wyszedł do pracy, choć też poranki ma bardzo ciężkie. Zadzwoniłam do niego i podziękowałam, powiedziałam, że kocham bardzo. Leżałam zła na siebie, że nie dałam rady, że dom nie ogarnięty, że sił mi brak, zapomniałam w tym wszystkim jakie to Szczęście, że mam Ją i Jego i ten dom nieogarnięty może trochę mam, ale mam, i zupę w garnku na obiad mam, a na śniadanie malinowy dżem od mamy…jakie to szczęście!!! Od dziś postanawiam być szczęśliwa, tak prosto szczęśliwa. Julio dziękuję!
Agata
Nie słuchaj, nie czytaj złośliwych i zawistnych komentarzy. Tacy ludzie szkodzą najbardziej sami sobie, tylko współczuć.
A to co Ty masz jest przepiękne i ja nie moge się napatrzeć 🙂 Ciesze sie ze są normalne szczesliwe rodziny w okol nas. To daje nadzieje, ze moze byc normalnie i pieknie.
Pozdrawiam Cie goraco i calą Wasza czworeczke.
Monika
p.s. uwielbiam Twoja kuchnie, taka włoska z tymi szmatkami zamiast drzwiczek 🙂
te szmatki to tymczas taki 🙂 kupiliśmy deskie ze straej stodoły i czekam na drzwiczki z nich 🙂
już mnie szlag z nimi trafia :))
pozdrawiam ciepło
aaa poczekaj Benko raczkowa/chodzic zacznie i wyciagac Ci z tych szafek!! wtedy to dopiero bedziesz miala!! 🙂
p.s. mam nadzieje ze nawiazanie do tresci posta da sie wyczuc 😉
Ja jeszcze mam pytanie 🙂 szklany dzbanek na wodę jest z filtrem? A gdzie można nabyć taki 🙂 bo ja właśnie bym chciała szklany dzbanek z filtrem do wody i nie mogę znaleźć :/
pozdrawiam
ten szklany za Tosią? 🙂 to dzbanek z 29go roku z giełdy antyków.
tak piękny 🙂 będę wypatrywać podobnego na pchlich targach 🙂
Jak to zwykł mawiać Albert Einstein: „Życie można przeżyć tylko na dwa sposoby: tak, jakby nic nie było cudem, lub tak, jakby cudem było wszystko”. Cudnie! pozdrawiam Was serdecznie.
tosia ma cudne to śpiochowdzianko!
Julka!
to znowu ja! Twój rocznik 😉 pewnie nie pamiętasz, wiele tu komentarzy (mama 4ki Dzieci, jedno urodzone, jak Tosia w 2011 i teraz miałam taki podobny termin do Ciebie-córa urodzona 28 września).
Postanowiłam napisać, bo budzę się, jak Ty! koło mnie Synek (lat 3), który przytuptał w nocy i mała urodzona niedawno..w oddali mój Mąż i nie ma jak się przytulić.
Też lubię kołdrę pod szyję, ale rocznik 2011 namiętnie ją skopuje!!!!;) Pościel ostatnio niewyprasowana, ale dziś odnalazłam deskę i nawet z niej skorzystałam prasując Mężowi koszule( sztuk 3). Różni mnie od Ciebie to, że ja mam jeszcze 2 skarby (9lat Syn i 5lat Córa);) nie martw się uszczypliwością ludzi (choć pewnie tego nie robisz, bo czasu na to żal)..jestem przykładem, że i niewyspany człowiek, a otoczony takimi skarbami jest szcześliwy!!!! idę po kawkę i choć wzbudzam tym ogromne fale krytyki, BO PRZECIEŻ KARMIĘ,JAK TO TAK???? wypiję ją ze smakiem! i zacznę tego swojego bloga, bo mnie zmotywowałaś, a on już tam czeka gotowy od roku;) mam o czym pisać i czym się dzielić. Pozdrawiam Cię Julka i dużo spokojnego snu życzę, nawet w rozkopanej i niewyprasowanej pościeli z pulchną rączką dziecka na twarzy;**
Szczęście w oczy kole…
Zarażaj nim dalej
Dziękuje za tak piękny wpis
Brak mi słów żeby opisać Twojego bloga, jest najcudowniejszym blogiem na jakiego mogłam trafić, z ogromnym zainteresowaniem czytam każdy post, i dzięki Tobie, pojawia się uśmiech na mojej twarzy. Mimo iż właśnie powinnam pisać licencjat, siedzę tu i wpatruję się w każde magiczne zdjęcie i marzę o takim życiu, kochającej rodzinie i dwójce maluszków rozjaśniających każdy nawet ten najbardziej szary i ponury dzień. Dziękuje :*
Amen! 🙂
P.S.: Skąd ja to znam… jako mama 5 miesięcznej- idealnej!-córki, która przesypia noce, w dzień jest pogodna, zero kolek-często słyszę: ” oj, drugie takie nie będzie!”, „oj, drugie da wam popalić”, ” o teraz będą ząbki to się skończy sielanka” itp. i moje ulubione:
„jeszcze zobaczysz co to znaczy być rodzicem”-??! 🙂
Julus, pewnie ze szczescie to stan umyslu. Ale o ile latwiej w tym stanie byc gdy wszystko sie uklada. A jak moj maz jest za miesiac bez pracy i szuka nowego kontraktu i na razie nie widu ni slychu, to nie jest juz tak wesolo.
Maniu, nam nie wszystko sie układa…
Rany, ale macie piękny dom. Zawsze mi się taki marzył..
Piekne fragmenty zycia na tym blogu, ktore, z wpisow w komentarzach i wlasnego doswiadczenia wiem, sa bardzo inspirujace i otwieraja nam szerzej oczy i serca, za co Tobie – Jula – nalezy sie porzadny medal. 🙂
Ale ja chcialabym tez pozdrowic te wszystkie Mamy, ktore nie czuja teraz tego szczescia, ktorych umysl jest w jakims innym, moze mniej optymistycznym stanie. Moze ta lodowka nie do konca pelna, rachunki nie do konca poplacone, moze dziecko nie spi wcale…a moze spi i jest kochane, ale Mama zmaga sie z depresja poporodowa….a moze robi co moze, ale jest sama, nie ma za wiele wsparcia, nie ma gdzie napelnic wlasnej studni…moze wciaz siluje sie z wlasnymi smutkami z dziecinstwa. A moze, jak wyzej wspominala jedna Mama, dziecko choruje. Chcialabym powiedziec tym wszystkim Mamom, zeby byly dla siebie dobre, zeby nie sie nie ganily, jesli w tym momencie nie czuja sie szczesliwe. Ze nie doceniaja. Kazda z nas ma inny bagaz, kazda z nas ma inny krag wsparcia i kazda z nas ma watpliwosci. Wspierajmy sie nawzajem, nie oceniajmy, nie wytykajmy. Trzymajmy sie razem. My – Kobiety, my – Mamy.
Nie chce zabrzmiec zbyt tkliwie, ale wirtualnie chcialabym przytulic te Mame, ktora ma chorego szkraba, te Mame, ktora jest umeczona proza zycia i z trudem odnajduje resztki entuzjazmu i wdziecznosci za to co ma. Jestescie najlepszymi Mamami dla swoich dzieci 🙂 I jestescie bardzo dzielne i silne.
Julia, piekny blog, za ktory Ci bardzo dziekuje 🙂
Ja z Julka to mam tak, ze ja czytam, co ona tutaj pisze, to widze Ja, jak sobie codziennie rano spoglada na swoja szklanke i czesto widzi ja pelna do polowy 🙂
Spogladam wtedy na moja szklanke…czasem widze ja pusta calkiem, czasem przewrocona w ogole, a czasem widze jaka jest pelna…
to takie moje trzy grosze.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie Mamy!
Agnieszka
(mama dwoch corek, 5letniej i rocznej)
Julku, ja tam ciesze sie ze Twoje zycie jakie by nie bylo wprowadza na moja twarz usmiech 🙂 i budzi cieple uczucia, i skłania do myślenia o tym co ja sama mam i docenienia tego co mam 🙂 za to dziekuje 🙂
a pytanie – co to za piżamka którą ma stylowa Pani z majtkami na glowie?
Pięknie powiedziane!!! uwielbiam Twoje posty, styl pisania i radość życia.
Też 6 tyg. temu zostałam mamą po raz drugi, też dziecko mam spokojne I oby tak dalej 🙂
Pozdrawiam, aga
Dawno tu nie zaglądałam i tak sobie dzisiaj pomyślałam, pewnie dzidziuś już na świecie. No i jest. Gratuluję!
Julia szczęście to dzieci, rodzina…a Ty jak widać to wszystko masz..
Czy zazdrośnicy tego nie widzą?
Powiedz mi , bo ja mam 2-miesięczną dzidzię…Nie prasujesz ubranek Benia?
nie 🙂
wyprasowalam tylko pierwszy raz.
ja w ogole piore Jego rzeczy normalnym naszym proszkiem, razem z naszymi.
baśniowe wnętrza. magiczne zdjęcia. drobne chwile zatrzymane. z tego bloga sączy się spokój i szczęście. serdecznie pozdrawiam. lubię tu zaglądać.
ania
Julia mnie urzekła ta mapa świata na ścianie. Gdzie kupiona? Pozdrawiam serdecznie KOCHANA OPTYMISTKO 🙂
jest z national geographic. przy prenumeracie mozna bylo kupic. jest chyba tez na allegro.
A ja mam takie pytanko, czy polecasz spodenki dresowe formy gray label, co mogłabyś powiedzieć o jakości tych ubranek?
tak! uwielbiam te markę.
http://magicznydomek.blogspot.com/2014/10/dane-marysi.html :-////
A ja wierzę 🙂 I lubię 🙂 I niech się dzieje 🙂
Bo nie mam dzieci i mogłabym powiedzieć co mnie to, ale lubię tu wejść i pocieszyć oko i serce i co chcesz, bo jest idealnie i zazdraszczam tak pozytywnie po ludzku, tak zwyczajnie cieszę się Waszym szczęściem 🙂
xoxo
Julia…ja tu pierwszy raz piszę….bo tak czytam Was od początku i czytam….i właśnie to szczęście od Was łapię…a przynajmniej próbuję:) Kiedy Ty o Tosiuńce pisałaś i tym Waszym potrójnym jeszcze szczęściu …to ja już wtedy napisać milion razy chciałam. Że ja taką jedną słodzinkę w wieku Tosi mam i drugie w drodze …i że mi tak jakoś dziwnie i nie do końca wesoło i dobrze i to szczęście to ja od Ciebie…od Was czerpię….ale nie napisałam…bo się bałam przyznać głośno do tego 🙂 Ale teraz piszę to! Moja młodsza córcia już rok skończyła i bardzo wiele szczęścia do naszego domu wniosła….bo druga dzidzia to jakiś taki spokój wnosi…już tak się nie denerwujesz, nie spieszysz, na wiele więcej się zgadzasz i godzisz….godzisz się z tym ,że powinnaś…hmm…nie ,że powinnaś tylko, że chcesz …chcesz dać to co najlepsze …nie kosztem siebie…ale dla tej miłości…tej miłości prosto z serca i tego właśnie SZCZĘŚCIA nawet według niektórych ciężkiego ale właśnie SZCZĘŚCIA!!! Dziękuję Ci bardzo Julio:)
Julio, dawno do Ciebie nie zaglądałam, więc przede wszystkim gratuluję narodzin synka 🙂 Mój urodził się niecałe 3 miesiące temu i mimo, że mamą zostałam już drugi raz i to w krótkim czasie, to mam wrażenie, że wszystkiego uczę się od nowa. Sporo postów mam do nadrobienia 😉
Powiedz mi proszę, czy taki kocyk jak masz dla Benia, jest przyjemny w dotyku? Mi spodobał się podobnie szyty, ale z kapturkiem 🙂 https://www.kodomo.pl/producent/colorstories/colorstories-kocyk-z-kapturem-bamboo-hoodie-pastel-blue.html
Pozdrawiam gorąco!
i ja Tobie gratuluję :*
kocyk jest bardzo miły. robi się ciut twardy po praniu, ale po wyprasowaniu jest ponownie super, choć ja nie prasuje i po jakis dwoch dniach też się robi miękki 🙂
jest na prawde bardzo fajny. ma tylko jeden mały minus, po praniu robi się niesymetryczny. tzn tam gdzie jest kapturek bardziej się tamten róg wciąga. ale to kompletnie w niczym nie preszkadza.
Dziękuję 🙂
No właśnie się tego obawiałam, że będzie się robił asymetryczny, ale z drugiej strony one są takie ładne…. 🙂 Z tym prasowaniem to u mnie pewnie wyglądałoby podobnie 😉 Poczekałabym aż sam zmięknie 🙂 Przy dwójce maluchów (1 rok 7 msc i 2,5 msc) nie doszłam jeszcze do tego, aby ogarniać wszystko łącznie z prasowaniem 😉
Julia bo jak Tobie można nie zazdrościć, tego pięknego domu, spokoju ducha, tego pozytywizmu bijącego z każdego zdjęcia?? No jak??
Ja również zazdroszczę ale chyba pozytywnie 😉 Mam nadzieję że kiedyś też znajdę swoje miejsce na ziemi, i że będę się w nim czuła tak idealnie jak Ty kochana.
No i rób kolejne zdjęcia, bo jestem od nich uzależniona !!
Pozdrowienia dla całej Waszej 4 🙂
Ja wierzę w Wasze szczęście to możliwe! Usłyszałam kiedyś takie zdanie: „Potrafimy marzyć, kochać to co mamy i działać, dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami”. To idealnie pasuje do Waszego bloga 🙂
Tym postem trafiłaś w samo sedno! Jakbym to ja pisała. Też jestem szczęśliwą mamą i żoną, nie zawsze jest kolorowo, ale mamy siebie swoją małą rodzinkę, jesteśmy zdrowi, żyjemy w zgodzie i jesteśmy szczęśliwi. Niestety ludzi często czyjeś szczęście kłuje w oczy, mówią: „pewnie i tak ją zdradzi”, „pogadamy za 10 lat” itp. Nawet jeśli kiedyś się zepsuje to co mamy czekać na to i się zadręczać, że może kiedyś coś się zepsuje czy ciszyć się chwilą? Wybieram to drugie 🙂
Dom jest piękny i bardzo przytulny. Pozdrawiam 🙂