Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
cuda się zdarzają… zwłaszcza przed świętami.. – julia rozumek

cuda się zdarzają… zwłaszcza przed świętami..

 

 

 

Wbijam jajka do misy z mlekiem i mąką. Ręce brudne, bo łowię tę skorupkę, co wpadła mi niezgrabnie… Ser z cynamonem rozrabiam. Truskawki co zamroziłam latem, rozmrażam na polewę. I przy tych naleśnikach dzwoni mąż.. że paczka do mnie. No to dobrze, ale skąd? Bo czekam na kilka… 

– Z Nowego Sącza – odpowiada On.

– Z Nowego Sącza??

– No tak. Paulina jakaś.

– Nie mam pojęcia Kochanie. Otwórz proszę szybko, albo nie, przyjeżdzaj prędko z nią… Obiad już na stole..

A obiad jeszcze w pieleszach, a może bardziej w skorupkach. Ale jak tu wytrzymać?

Kłamię więc otwarcie, że na stole stoi i stygnie.

 

Białe pudełeczko. Biały papier w szare gwiazdki, przewiązany świątecznym sznureczkiem.

Bo prezent zaczyna się właśnie tutaj. W tym miejscu, gdy zachwycona opakowaniem, trudno mi o ten pierwszy ruch, by zburzyć misterną pracę ludźkich rąk. Bo ja się niewyobrażalnie nad tym pochylam. Rozsypuję na drobne przy takich ozdobach.

Ale ciągnę za ten sznurek, by zatopić oczy w tym co w środku…

Nie wiem… nie wiem jak słowami nazwać to co mnie spotyka… a wydawałoby się, że zawsze tyle mam do powiedzenia…

Ale kiedy przychodzi do tych chwil gdzie w gardle tak ściska…

To ja… Cóż ja mogę…

I najprościej jak potrafię, napiszę… że tam w środku pierniczki. A jak pachną!

Czuć święta u nas. I nie dlatego, że cynamon, że miód, że przyprawy korzenne…

Czuć święta, bo to jakaś magia.. Boże! Czym ja na tą magię zasłużyłam?

I każdy piernik ozdobiony, z literkami, napisami, w kropki i paseczki. Gwiazdki, płatki śniegu… I gdybym teraz Wam o tym mówiła a nie pisała, to usłyszelibyście głebokie nabranie powietrza do płuc.

 

Dziś święta to te zapchane centra handlowe, kolejki po ryby, korki uliczne, ból głowy z nadmiaru rzeczy do zapamiętania, bieg po papier pakunkowy, a bo jeszcze, a bo pasowałoby…

Dziś święta to sms z życzeniami „wyślij do wielu” z tą samą rymowanką o drzewku i nowym roku…

I ubrana choinka na szybko, i dwa kilo pomarańczy w siatce, co ucho przed samym domem się urwało..a my zamiast w świąteczny śmiech to w przekleństwa pod nosem brniemy…

Dziś magii świąt nikt nie czuję, bo po prostu nie ma na to czasu.

A to trzeba się zatrzymać. Po dniu porządków i czyszczenia szafek, (że aż paznokcie poźdźierane) świeczkę zapachową wieczorem zaplić. Herbaty zaparzyć, imbiru do niej natrzeć. Gazetę otworzyć, z mężem słowo zamienić, o dniu minionym zwyczajnie pogadać.

Na tą choinkę mieć czas popatrzeć. 

A to wiadro, co z wodą na środku kuchni jeszcze stoi, myślami ominąć…

Bo wciąż biegniemy jakbyśmy mieli żyć wiecznie.. A przecież nie wiadomo ile kto tych świąt jeszcze nam zapisał… Ile pierników upieczemy, ile ryb usmażymy, ile girland powiesimy, ile prezentów pakować będziemy, ile pierwszych gwiazd wyczekiwać i laskami cynamonu dom ozdabiać… 

Nikt nam tego nie powie, a my łudzimy sie nadzieją, że może kolejne spokojniejsze będą… Lecz kto z nas o te kolejne pewien jest… że nastąpią takie… w zdrowiu i dobrobycie…

 

Mój maż chodzi koło tych pierników. Ślicznie w koszyczku ułożonych i głowa kręci… bo uwierzyć nie może, że Ktoś zrobił to dla nas. Poświęcił masę tego cennego czasu, pracy i serca… 

Paulina zadała sobie ten trud, by między słowami na blogu odszukać firmę męża i tam nadała paczkę… więc ten prezent nie zaczął się od pięknego opakowania, a od niespodzianki. Tej najprawdziwszej jak się tylko da…

I list. Na trzy strony. Ręcznie pisany. Chowam do walizki z listami. Która mam nadzieję do śmierci wędrować ze mną będzie. By czytać w te święta, gdzie niezgrabne pomarszczone me dłonie ją otworzą.. taką mam nadzieję.

Jedyne co mogę zrobić w podzięce to obiecać Ci Paula, że dopóki zdrowie me pozwoli pisać tego bloga, będę to czynić, bo niewyobrażam sobie jak ubogie byłoby me życie bez Takich ludzi jak Ty… A przecież Ty czytasz kilka moich słów, a potem ja Twoich w komentarzach… Ot tyle się znamy i ani odrobinę więcej.. a zmieniasz moje życie. 

To jest w ogóle magiczny czas. Moje pierwsze święta z blogiem. A bardziej z ludźmi, którzy go tworzą.

Dostałam gwiazdkową paczkę od moich kochanych Amerykańskich dziewczyn (Julitty i Iwonki).

Od One Little Happines przyszedł ogromny karton ciuchów (przepięknych) dla biedniejszych dzieci i prezencik dla Tosi też był. Chyba za samego kuriera zapłaciła majątek, zza tych swoich wód. Niezwykła dziewczyna. 

Udało mi się poinformować kilka osób o Domu Samotnej Matki, które potrzebują pomocy. I wiem, że poszły tam przepiękne podarki. A i od nas wyszły też dziś kartony rzeczy potrzebnych na codzień jak i małych prezentów. Robiłam też dla Nich paczkę za pieniążki nadesłane z Ameryki, bo dziewczęta choć w innym kraju to o swoim mocno pamiętają. A i Effii prezenty wysłało i sanki… To tak cieszy. O rany! Chciałabym byśmy pamiętali o Nich nie tylko na święta. 

 

Ostatnie moje miejsce pracy to firma „Olek Motocykle”.

I tam na święta przychodziło mnóstwo prezentów. Piekne choinki z Castrola, świecące opony z Dunlopa, i wiele innych…

A ja pamiętam jedno…

Pewna firma z Czech, przyjechała z podarunkiem świątecznym. Wielki karton. A w środku setki małych ciasteczek. Żona właściciela z synową robiły całą noc. Piekły, lepiły, dekorowały. Tam było dziesiątki rodzajów tych pyszności. Pamiętam to do dzisiejszego dnia i pamiętać będę do swego ostatniego… Jak pierniczki od Pauliny…

Mój świat jest niezwykły, i nie mam pojęcia komu za to dziękować…

A dziękuję każdego dnia…

 

„Jak mi piknie w serduchu kogo chciałabym obdarować to każdy produkt kupowany jest z myślą o tej osobie. I tak też było tym razem. I miód jakiś słodszy był od myśli o Tobie i Tosi. I cynamon bardziej pachnący i lukier się pięknie układał…

Julia, tak mi porwałaś serce swoim blogiem, że od października o tych pierniczkach dla Ciebie myślałam…

I o tych małych Tosiowych paluszkach co będą te gwiazdki trzymały. Dobrze mi w tym Waszym świecie i chciałam się choć ciut odwdzięczyć za tą radość i te emocje, które dajesz pisząc…”

 

„Siedzę teraz w kuchni, cisza w domu, na piecu bulgocze syrop piernikowy do kawy, pachnie i jest ciepło…

A miało być krótko…”

 

 

 

 

 

 

http://www.youtube.com/watch?v=mHff55AeEAQ

23 odpowiedzi na “cuda się zdarzają… zwłaszcza przed świętami..”

  1. pięknie, magia Świąt i dobrych ludzi, pierwsze bez drugiego nie istnieje, drugie bez pierwszego może… pozdrawiam przedświątecznie, wszystkiego dobrego!

  2. Ale cudowne te pierniczki :-)) Niesamowity prezent 🙂
    A ty Julka nawet jak szybko ma być i tak siądziesz i napiszesz na prędce, to zawsze tak pięknie.. choćby parę zdań, choćby w pośpiechu.. ja podobnie jak Paulina, która serce w pierniczki włożyła, dziękuję, że mogę czerpać z Twojego świata, dziękuję, że dodajesz sensu mojemu życiu. A tak jest. Ja czasem malutkie zdanie zauważę, nie główne, poboczne takie.. i tak czytam czytam i nie mogę z zachwytu wyjść i myślę, myślę.. i wymyślam, że życie cudem jest. Milion buziaków świątecznych i życzenia pięknych świąt i ciepła rodzinnego 🙂

  3. Piekny prezent i jak zawsze wazne i mądre słowa u Ciebie…
    ja się nie dziwię, że kolejka tutaj do Twojego bloga, bo mozna tu znaleźć ciepło i miękkość jakas taka kosmata jak najmiększy na świecie pluszak, że nic tylko się wtulic i zostac tak na chwilkę…
    Co do Świąt – wystarczy odpwoiednio wczesniej zajac się prezentami ( ja mysle o prezentach juz od października), odpwoeidnio wczesniej i na raty posprzatac, a w swieta znaleźć czas na wspolne posiłki przy świecach a nie przy telewizorze ( u nas przy swiecach kazdy juz prawie bo ja od swiec uzalezniona), na spacer wyjsc, szopki poogladac, koledy pospiewać… trochę czasu minęło zanim sie tego nauczyłam ale wystarczy chciec… i nie zazynac się, ze jeszcze to okno nieumyte, a moze ciasto jeszcze jedno zrobię bo nie o to w tym chodzi… nie to jest istotą…

  4. Chmury na moim niebie tak wyglądają, i kolejna sukienka „ZŁOTA MYŚL” powstanie z Twoich zdań, o takich:
    „Bo wciąż biegniemy jakbyśmy mieli żyć wiecznie.. A przecież nie wiadomo ile kto tych świąt jeszcze nam zapisał… Ile pierników upieczemy, ile ryb usmażymy, ile girland powiesimy, ile prezentów pakować będziemy, ile pierwszych gwiazd wyczekiwać i laskami cynamonu dom ozdabiać… ”
    I innych, ja je sobie kiedyś za Twoim pozwoleniem skradnę. Zgoda?
    Czuję się jak zielony groszek w łupince, który obraca w dłoni, goły, otwarty, nieznośnie mały, skromnie głupi. Zaniemówiłam, no popatrz, po wielokroć zaniemawiam czytając na prędce skreślone zdania. Patrzę na cudowny charakter pisma z listu, który pewnie jeszcze pachnie tym cynamonem. Nie szyję. Od godziny chyba gapię się w monitor. Gapię się i wiem, co czujesz. Wiem, bo dotykam tego, doznaję, otwieram listonoszowi kolejny raz drzwi i wiem, o czym piszesz. Ale to jak piszesz – to już jest inna historia.
    Z ta historią i nisko pochylonym czołem za czas przysiądę i będę się modliła by wyszło jak zamarzyłam…
    Modlę się też codziennym uśmiechem, by dane nam było jeszcze nie raz uśmiać się realnie, i psie kości rzucam, bo czasem los łaskawy, by dać poznać kogoś, a niełaskawy by go tak trzymać w oddali, a ja już kożuch przecież zakładam i lecę wąchać te pierniki, patrzeć jak Tosia papugując Twoje gesty marszczy nos, jak robi minkę, którą robisz i Ty i siostra Twoja (przyglądałam się na zdjęciach i myślę, że macie tę minę po MAMIE – mylę się?) A to już trzecie pokolenie miny, dziedzictwo takie. A życzenia od siebie zostawię na deser

    p.s. nie wysyłam ich esemesem 😛

  5. Co za wspaniala niespodzianka! A jak sil dodaje!
    Paulina, jestes niesamowita!
    Pierniczki cudowne.
    No i te wszystkie inne cuda bozonarodzeniowe…. :)))

  6. Pieknie powiedziane Julia…tak sie podczas tych swiatecznych przygotowan spieszymy, ze zapominamy po co te swieta sa. A tu nie chodzi, zeby prezenty bogate, zeby wszystkie zakamarki odkurzone, zeby jedzenia az po dach, ale zeby ten czas z rodzina przyjemnie, bez stresu i zeby nasze dzieci czuly te nasza radosc i zeby wiedzialy, ze swieta to czas dla nas.

    A prezent cudowny, taki od serca i pieknie zrobiony. O ilez takie recznie robione bardziej ciesza niz te widziane na wystawach sklepowych :))

  7. tak cudnie sie to czyta …..
    po ostatnich dniach które były bardzo smutne , które kazały się na chwile zatrzymac i okazac troche pokory przed losem które robi co chce i czasem jego koleji nie pojmuje
    a ten Twój post jest jak takie światełko w tunelu
    dzieki dzis naprawde potrzeba mi było przeczytac cos optymistycznego

  8. Ależ Ci dobrze! Dziękowanie też przyciąga cuda, wiem to na pewno! A dobre serca ciągnie do innych dobrych serc. Oby ich było wokół nas jak najwięcej. Nie tylko od Święta!
    🙂

  9. Pomysł rewelacyjny, pięknie przyozdobione te słodkości…
    Jakby Paulina mogła zdradzić gdzie kupiła takie mini literki…boskie.
    Zyczę magicznych Swiąt, takiej magii w gronie najbliższych aby w przyszłym roku dzieci wyczekiwały nie tylko MIkołaja…

  10. Tak jak Julia pięknie pisze, potrafi słowa ubrać jak nikt inny, tak Ty Paulinko potrafiłaś poruszyć serca swoim gestem, swoim dziełem.. bo pierniczki w Twoim wykonaniu to prawdziwy majstersztyk, cud nad cudy! Ta precyzja, każdy szczegół mówi jak dobrym jesteś człowiekiem. Taki gest, to dla mnie prawdziwe Święta. Bo cóż znaczą Święta, kiedy człowiek nie umie się dzielić, dziękować, cieszyć, dać siebie? Dałaś nam tutaj wspaniały przykład, a ja jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twojego talentu kulinarnego i słów Twoich także, bo pięknie to napisałaś. A i pismo masz takie ładne, i pudełko tak pięknie dobrałaś, i te napisy… Zdolne są ręce Twoje, oj bardzo. Chylę czoła Wam kobiety! Tobie Julio za wszystko co tutaj, Paulino za ten gest, dziewczyny z Ameryki i wszystkie Serca Wielkie, o których Julia wspomniała i które przemilczała – chylę Wam czoła i podziwiam. Życzę sobie być być choć po części jak Wy, a Wam by dobry los oddawał ze zdwojoną siłą! Pozdrawiam świątecznie… 🙂

  11. Miałam nic nie napisać, bo głupio mi strasznie i niezręcznie. Miałam, ale nie mogę, bo byłby to brak szacunku dla Waszych słów. Ale podziękować muszę. Boże, czymże ja zasłużyłam na tyle dobrych i ciepłych słów? Przecież ja tylko chciałam uśmiech na Juliowej twarzy wywołać i odwdzięczyć się za to jak pisze i jak tworzy ten świat, w którym jest tyle wspaniałości. To przecież jest miejsce dla Julii i Tosi, dla ich świata, a ja tu jak kwiatek do kożucha, a tyle wzruszeń mi ten post i każdy ten komentarz dał…. I muszę Wam napisać Wspaniałe Kobiety, że nie wiem co napisać, bo mi wszystko ugrzęzło w gardle… Dziękuję. Dziękuję choć to JuliTosiowy świat i ogromnie mi niezręcznie. I jeszcze, że skrzydła mi urosły dzięki Wam ♥ z Tobą Julia na czele ♥

  12. magia świąt jest niezwykła… szkoda, ze nie może trwać cały rok, no ale wtedy nie byłoby tak wyjątkowo.. na paczkę wysłano od nas zebrało się kilka osób, moja siostra, sąsiadki.. więc to im dziękuję za dołączenie się xxx Wesołych świąt wszystkim życzę! xxxx

  13. no tak, święta. to dziwne, że akurat przed świętami znalazłam czas by was znaleźć. a szukam dość długo miejsca, gdzie można poczytać, zaczepić, pogadać. ja jeszcze nie jestem wtajemniczona, ale wyczytałam że Julio zmieniłaś profil bloga. to dobrze. blogi szafiarek ortodoksyjnych są – przynajmniej dla mnie – kontrowersyjne, zwłaszcza dziecięce. blogi buntowników co to porzucili korporacje i wyjechali do Meksyku bo tylko tam można – przesadzone. a tu tak można zajrzeć, poczytać, popatrzeć. mniammm. ja też życzę więc wesołych i ciepłych tych świąt, wszystkim którzy ten blog tworzą i tym, którzy zaglądają. ja też będę!!! Paulino – cicha (?!) bohaterko tego postu – skąd się bierze syrop piernikowy do kawy? bo brzmi cudownie!

    1. Ja tez byłam ciekawa 🙂

      200 ml wody
      150 g cukru (biały ok, ale jakbyś miała trzcinowy to bosko)
      łyżka przyprawy piernikowej
      łyżeczka cynamonu
      kilka goździków
      kilka ziaren ziela angielskiego
      Wodę wlać do rondelka, wsypać cukier, mieszać i podgrzewać aż się całkiem rozpuści. Dodać przyprawy i na wolniutkim ogniu niech sobie bulgocze aż zgęstnieje. Zrobi się gęsty i ciągnący. Przecedzić do buteleczki lub słoiczka i przechowywać w lodówce. Wystarczy kapka wielkości łyżeczki lub dwóch i kawa tak obłędnie pachnie.

      A za miłe słowa, tak Ci dziękuję. Bo to prawda. nie chce pisać o ciuchach, nowościach dziecięcych. o życiu chce pisać. ono ciekawi mnie najbardziej 🙂 życie, ludzie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.