Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
droga – julia rozumek

droga

_DSC0128 _DSC0129

Czytam tutaj, że Marek Kamiński mówi o drodze, w której nie można sie zatrzymywać, zawsze trzeba iść..
umoczyłam biszkopta w słodkiej herbacie z cytryną, popatrzyłam w okno i zadałam sobie pytanie..
gdzie ja teraz idę..? bo przecież nie chodzi o drogę do przedszkola, o drogę do sklepu i wiejskiej apteki..
chodzi przecież o tę drogę najważniejszą. ogólną. łapiącą każdą dziedzinę życia i człowieczeństwa w swój okrąg.
zbiór wspólny. zbiór uczuć, dążeń, pragnień, osiągnięć, planów i nadziei.
biszkopta nie zdążyłam zjeść, bo namoczył się za bardzo i spadł mi na kolano.
i gdzie ja teraz jestem? w jakim punkcie swojej drogi? na wielkim skrzyżowaniu, czy nowym prostym kawałku asfaltu?
czy po bokach mam drzewa, co dają wielki cień, czy same znaki zakazu i nakazu?
widzę przed sobą wielki znak „stop”. i staję. bo tak nakazuje przepis. nie można tam jedynie zwolnić, a trzeba całkowicie się zatrzymać.
zatrzymuję się więc. i tam, w tym miejscu jest taki czas… czas na drogę najważniejszą. nie moją. nie.
drogę moich dzieci. bo ten postój, to dzieci moich przyszłość. ich wybory, deklaracje, pościg bądź cierpliwość.. i by właściwie prędkość w życiu dobierali. kiedy ja dziś przy nich stoję, wiem, że Oni dzięki temu (choć bardziej mam nadzieję niż wiem), drogę swą przejdą łagodnie.. że gdy drzewa wielki cień dadzą, to znajdą czas by na nie popatrzeć, w górę głowę podnieść. a gdy drogi znaków pełne nastaną, to przy każdym z Nich z odwagą skręcą.
nie wiem tak naprawdę czy ten postój ma tak wielki sens. czy mniejszy niż mi się wydaje, czy żadnego nie ma. nie wiem.
jednak boję się nie zatrzymać.. by kiedyś nie żałować, że biegłam, gdy biec nie było sensu.
więc może właśnie o tę drogę do przedszkola tutaj się rozchodzi..
może to jedna z najważniejszych moich życiowych dróg.. i po to tu jesteśmy..

41 odpowiedzi na “droga”

  1. Powinnaś być przepisywana na receptę! Jako lekarstwo na jesienne smutki i szarugę. Uwielbiam klimat Twoich zdjęć, Twojego domu. Jesteś bardzo mądrą kobietą. Oby takich jak najwięcej 🙂

  2. Tak. O te droge do i z przedszkola. O te droge do piekarni i cukierni. O te droge na i z placu zabaw. O to w zyciu chodzi…ciezko sie zatrzymac i to dostrzec ale jak sie juz uda to jakby czlowiek najwiekszy skarb odkryl:-)

  3. Julio jakie to bezsprzecznie prawdziwe..chyba każda z Nas, kobiet zastanawia się nad swoją drogą. . . Czy te zakręty i skrzyżowania są tylko wtedy kiedy nie mamy dzieci, a już później jest tylko strzałka w jednym kierunku..?
    Czy można się spełniać jako kobieta? Świetnie czując się jako żona i matka.
    Czy to brak ambicji do samorealizacji jeśli cieszą najprostsze rzeczy ? Upieczone ciasto, ładny pachnący dom, szczęśliwe dzieci?
    Bardzo mi ostatnio trudno to wszystko sobie poukładać – bo jak można być szczęśliwym jeśli skupiamy się na uszczęśliwianiu otocznia?

  4. Rozpisałam sie po przeczytaniu ” drogi” a potem wcisnelam delete – wystarczy, juz wszystko napisalas, jakbyś moje myśli mi z głowy na papier, tylko widok z okna inny – u mnie drzewka oliwne spowite mgła.

  5. Mam podobne przemyślenia ostatnio. I boję się niesamowicie, ale ja się boję wszystkiego co niepewne. A szczególnie jeśli dotyczy to mojego dziecka, na którego decyzje będę mogła mieć tylko wpływ… a jeśli wybierze inaczej niż powinno… pięknie piszesz <3

  6. Ja rodzac dzieci i decydujac sie porzucic prace w duzym przedsiebiorstwie mowilam krecacym z dezaprobata glowa, ze w zyciu jest czas siania i czas zbierania. Sialam, w nadziei, ze w ten sposob pokaze dzieciom kawalek swiata z mojej strony. Nie nadawalam temu wydarzeniu zbyt wielkiego znaczenia. Po prostu bylam z dziecmi i dla dzieci. Mielismy czas na wycieczki po przedszkolu (tylko do poludnia), na latawce, karuzele, jezioro latem i sanki zima. Pewnego dnia zapracowana znajoma mamusia z przedszkola, ktorej dziecko regularnie zabieralam do nas opowiedziala mi, ze jej syn wykrzyczal do niej, ze jest zla matka, bo ciagle jest w pracy, a ze ja jestem ta dobra, bo mam czas na siedzenie na podlodze i ukladanie puzli no i zupe tez u mnie zawsze je. Dzieci potrafia docenic!!!
    Obecnie moje maluchy sa juz na tyle duze, ze ciesza sie na rowiesnikow takze po poludniu. Moja praca dla nich i z nimi wyglada teraz inaczej niz kiedy nosily jeszcze pampersy. zdecydowalam sie na powrot do pracy na 3/4 etatu i dodatkowe studia. Nie bede pania w garsonce po ich skonczeniu. Bede przedszkolanka.
    Kazdy idzie swoja droga, ktora sobie wybiera adekwatnie do potrzeb i aspiracji. A zycie to nieustannie przeplatajacy sie czas siania i czas zbierania, cokolwiek by to nie bylo.
    Sciskam, Agata

    1. dokładnie… ja ostatnio powiedziałam mojej starszej siostrze która ma dużo młodsze dzieci od moich i której mierzło się już w domu (tak ogólnie), że te chwile mogą się już nie powtórzyć i te kilka lat z dziećmi do całego naszego życia to tylko ułamek, okamgnienie…

  7. o! Kochana , trafiłaś w punkt! miałam tak po urodzeniu drugiego dziecka, nagle pewnego grudniowego dnia przestałam biec i zaczęłam spokojnie iść, nadal idę, a ile zobaczyłam po drodze, to moje. polecam wszystkim….

  8. Julio 🙂 wzruszający tekst 🙂 dzięki twoim tekstom cofam się w przeszłość, wspominam, jak to było 27 lat temu, czyli od narodzin syna a potem po 6 latach od narodzin córki-wcześniaka z MPDz – dzisiaj studentów wybranych przez siebie kierunków zgodnie z zainteresowaniem pasją, marzeniami…Dwa postoje, drugi dłuższy z uwagi na walkę o życie, o usprawnianie córki (to trwa do dziś)…opłaciło się 🙂 Dzisiaj eż mam postój , bo jestem emerytką z uwagi na stan zdrowia, ale to co innego …jesteśmy szczęśliwymi rodzicami, bo mamy szczęśliwe dzieci, które mają z nami wspaniały kontakt.Po wakacjach tak trudno się rozstać, telefonujemy, smsujemy, jesteśmy w super kontakcie.Tego potrzebujemy we czworo nawzajem.Tworzymy dzięki postojom fajną rodzinę, zacieśniamy więzi 🙂 nic innego się nie liczy…pozdrawiam Marysia

  9. Biszkopty moczyć w herbacie nauczyła mnie moja babcia.
    Uwielbiałam ten punkt programu odwiedzin u babci…
    A co do drogi… Nie czytałam tego tekstu, więc mogę się mylić, ale mnie się wydaje, że Ty także nadal idziesz. Spacerujesz…Porzucając pęd. Idziesz ze spokojnym uśmiechem na twarzy, takim jakiego już dawno u Ciebie nie widziałam;-)A ta droga jest jeszcze ciekawsza i rozwojowa, niż tamta, którą pędziłaś. Bo jak człowiek tak zwolni, to widzi dużo więcej…I chłonie…Uczy się…Analizuje…Tak, jak dziś przy tej herbacie z biszkoptem;-*

  10. Twój każdy post Julio jest jak magia, normalnie czytam, czytam i wciąż mi mało… Pięknie piszesz, a zdjęcia cuuudowne, uwielbiam taki klimat widać na nich taki spokój.

  11. Ciekawy wpis i jak zawsze sporo po nim przemyśleń. Podoba mi się to, co napisałaś, choć ja patrzę na drogę trochę inaczej. Moja droga, droga mojego dziecka, droga mojego partnera, to dla mnie bardziej osobne pasy jednej wspólnej drogi. Niektóre odcinki wszyscy jesteśmy na jednym pasie, czasem one się rozchodzą, a czasem ktoś z nas zjeżdża z te wspólnej drogi. Co nie oznacza wcale, że odchodzi. Nie powiedziałabym, że droga mojego dziecka, to moja droga, nie wiem, czy droga do przedszkola, to najważniejszy dla mnie trakt. Ale na pewno podróżowanie razem jest fascynujące. Pozdrawiam Cię serdecznie!

  12. A tak śpiewał mój tata nie raz. piękne te twoje myśli na papier przelane. droga,którą idę, jest jak pierwszy własny wiersz.
    Uczę się dopiero widzieć świat, jaki jest.
    Uczę się dopiero świata, jaki jest.

    Droga, którą idę, biegnie śladem ludzkich spraw.
    Szukam swego czasu, jasnych słów, prostych prawd.
    Szukam swego czasu, jasnych słów i prawd.

    Już tyle słońc wzeszło tylko jeden raz.
    Już z tylu stron zapłonęły ognie gwiazd.
    Już tyle miejsc zapomnienia pokrył kurz.
    Wiem, co to jest, lecz się nie zatrzymam już.

    Droga, którą idę, czasem błądzi w pełni dnia.
    Kocham, pragnę, tracę, chwytam dzień, póki trwa.
    Kocham, pragnę, tracę, chwytam dzień, gdy trwa.

  13. Dlaczego droga niektórych osób (dzieci) kończy się za wcześnie. Przecież one tak samo chciały iść do końca. Spotykać po drodze te wszystkie znaki. Dlaczego?
    Mój podopieczny umiera… Tylko cud może go wybawić.
    I nadal nie mogę tego pojąć, dlaczego Bóg, los tak chce. Czy ten Chłopiec, pojawił się na drodze wielu osób, w tym mojej, żeby nam coś uzmysłowić, nauczyć pokory, w tej drodze naszej osobistej…
    Dokąd my właściwie zmierzamy?

    Rozum pojąć nie może tego, co niepojęte . Serce rozrywa żal i ból nie do ogarnięcia.

  14. piekne słowa,moje myśli, które tak pięknie przelewasz na ten wirtualny papier,tak lekko sie Ciebie czyta…powinnas książkę napisać…powaznie.mój ulubiony blog, zdecydowanie. pozdrawiam

  15. Julio, odkryłam tego bloga jakiś tydzień temu i przeczytałam już prawie wszystko. Zachwyca mnie sposób, w jaki piszesz o dzieciach, mężu, który zawsze jest przy swojej żonie i czułość, z jaką opowiadasz o Waszym domu. Jestem zachwycona też tym, jak przedstawiasz Śląsk – dobre miejsce do życia, gdzie blisko jest wszędzie, i do miasta, i do centrum handlowego, i do lasu na rodzinny spacer. Wychowałam się na Śląsku, w dużym przedwojennym domu z ogromnym ogrodem pełnym starych drzew, miałam sielankowe dzieciństwo i mam piękne życie, niezmiennie mam olbrzymi sentyment do wszystkiego co przekazywane z pokolenia na pokolenie, do miejsca, w którym żyję, do rodziny. Ot, dlatego tak porusza mnie to wszystko co piszesz.

  16. Lepiej zrobić coś i żałować niż żałować, że się tego nie zrobiło. Ja też wcisnęłam hamulec. Jadę na ręcznym już czwarty rok (2 dzieci) i cieszę się, że mam ten komfort, że mogę to zrobić. Czasem mam dosyć, bo dzieciory potrafią człowieka przeczołgać niczym żołnierza na poligonie, ale gdym miała jeszcze raz decydować zrobiłabym tak samo. Niech moc będzie z Tobą. Ania

      1. A w takim razie skąd materiał i czym wypełnialiście? I jak można – jakie mają wymiary, bo wielkością wydają się idealne do siedzenia i do leżenia dzieci 😉

  17. A ja tak z innej beczki-przeglądałam Twojego bloga i bardzo spodobał mi się zestaw klocków lego którymi bawi się Tosia;-)Gdzie można dostać taki mega blox?Bo Google nie chcą pomóc-będę wdzięczna;-)

  18. Tez sie czesto zastanawiam..i wogole mam wrazenie,ze nie na swojej drodze jestem ,ze jestem na drodze dzieci,bo wszystko dla dzieci,wiec kiedy bede znow na swojej?Mam nadzieje ,ze juz niedlugo,ze juz nie wyleje wiecej lez z tesknoty za swoja droga..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.