Kiedy nie prowadziłam bloga, świat pisanych w sieci „pamiętników” był mi zupełnie obcy. Nigdy ich nie szukałam, nie podglądałam, nie googlowałam.. Chyba nawet nie wiedziałam, że takowy jest… Może wiedziałam, że coś takiego się dzieję… ale, że aż tak… Będąc w ciąży znalazłam jeden.. I wystarczył za miliony. Wszystkim o nim opowiadałam, linkowałam w mailach, na portalach… Green Canoe. A w nim wszystko to co dla mnie jest kwintesencją piękna. Wnętrza, ogrody, konfitury… Wszystko to stworzone w głowie jednego człowieka. Jednej kobiety. Niezwykłej. Nieopisany zaszczyt mnie spotkał… w najnowszym letnim numerze Jej magazynu, pojawiło się kilka zdjęć robionych przeze mnie. Dziękuję Asiu 🙂
Ja marzę, by kiedyś ten magazyn można kupić na papierze. Jak dla mnie arcydzieło…
Kliknijcie w okładkę i wybierzcie się na spacer po niezwykłą przygodę.
Gratuluję. Nie mogłam się doczekać letniego wydania. Na papierze, ale nie „gazetowym” tylko jak książka… A najlepiej w usztywnionej okładce, albo takiej kartonowej ze skrzydełkami poproszę – mam tak samo jak Ty :)*
Dokładnie!! na takim grubym papierze, w wersji książki. i tak dotykać dłonią te kartki, wąchać..
Przestań! Ja mi teraz ten papier pachnie – zamykam oczy i aż mnie skręca. Uwielbiam topić nos w książkach! 🙂 🙂 🙂
ooooo matko… cudo! przejrzalam wszystkie 234 strony! a nie mam tu czasu tak bardzo ze az mi zle ale musialam!! narazie na szybko tak! 🙂 Cudo! jak wyzej wymieniona Asia to czyta, Asiu, gratuluje!! 🙂 To mowisz ze nie ma tego na papierze? jaka szkoda 🙁 ja bym juz kupila dzisiaj!!!!! takie zrodlo inspiracji to nie lada gratka dla fanki stalych zmian w stylizacjach domowych 😉
Blog Asi jest mistrzostwem świata.. Może kiedyś wyjdzie na papierze… Już od świtu czekałabym pod drzwiami empiku.. 🙂
a ktore zdjecia twoje Julka? 🙂
Z dziecięcych zabaw.
Ja nie wiem jak to mozliwe ale wszystko w tym magazynie trafia w moj gust!!! Wszystko mi sie w nim podoba!!!! Gratuluje Asi z Green Canoe i napewno dolacze do jej bloga ! Cudo!!!
🙂 Jest cudny, nie? Jest jeszcze jedna wspaniała gazeta internetowa. Nazywa się lawendowy dom. Równie niezwykła.
Przeczytałam od deski do deski!jestem pod wielkim wrazeniem tego magazynu!:)
Tak, jest kwintesencją piękna, koloru.. Chciałoby się zjeść choć kawałek każdej strony. Albo wyjąć ze szklanego ekranu i położyć na szafce nocnej.. Cieszę się Lovingit, że do mnie wstąpiłaś 🙂