Najpierw widzę przez okno jak biegną. Czasami dzwoni sąsiadka „idą teraz do Was”. I ja do Niej z tymi samymi słowami. Czasami biegną przez to pole milion razy. Lecą te dziewczyny i ten mały pyrtek za nimi z wiecznym okrzykiem „poczekajcie na mnie”… Że One nie mają go dosyć to naprawdę się dziwię.. Są niezwykłe… Tym ile mają do Niego cierpliwości, siły, chęci… Tosia jeszcze rozumiem, bo jest siostrą, ale i nasza sąsiadka ma do Niego też tyle miłości i dobroci..
Plotą warkocze, śpiewają, przebierają się niezliczoną ilość razy… A On gdzieś się tam kręci… Takie nasze dziewcyny i chopcyk.
___________________________________________
– cut it now – to nasz partner przy wydaniu Gucia. Świetny człowiek za tym stoi.
Są autorem marzeń na drewnie. Akurat w moim wypadku to Jeep Wagoneer. Można zamknąć coś w fotografii, obrazie, plakacie a tutaj można posiadać to na kawałku drewna. Cytat, ilustracje, grafikę, rysunek dziecka..
W tym drewnie dobrze Im to wycinanie wychodzi, zatem można wybrać precyzyjnie wycięty napis na tort urodzinowy, weselny.. Albo zwyczajnie wbić w kotleta.. Moje „jo Ci przaja” zamówiłam aby wbijać mojejmu Adasiowi w obiad…
Jo Co przaja to po Śląsku – kocham Cię.
Maszkety zaś to po Śląsku – przysmaki. Można se np. pomaszkecić, czyli przysmaczyć tak.
I rakieta od Nich też…
I te przepiękne liście Monstery jako podstawki. I lustereczko Tosi..
No mnóstwo pięknych rzeczy mają. I mebelki, i półeczki, i wieszaczki….
Zerknijcie TUTAJ.
– nasze domowe pielesze – to ulubiona firma mojego męża. Mawia zawsze, „jak coś człowiek chce to na pewno jest tam”. Do tego twierdzi, że szybko, fachowo i porządnie. Zawsze odpisują natychmiast, odbierają, są genialnie przygotowane do tego jakie masz pomiary podać, przysyłają Ci do tego wzór.
No jak żyję takiej obsługi klienta nie widziałam.
Nasze rolety na oknach dachowych to od nich. Mieliśmy wzorniki.. Mnie urzekły te, które są w formie chropowatego papieru.. Całkowicie zaciemniają. Genialnie się je zasuwa. Tak płyną.
Wyglądają bardzo estetycznie. Bardzo, bardzo polecam Wam tę firmę. Z ręką na sercu.
Mają też moskitiery, dekoracje do domu.. No są suuuuper!
– wóz preriowy Moover – już kiedyś pisałam, że ponownie wrócił do Polski. Można go znaleźć TUTAJ.
Moja jedna z ulubionych marek dziecięcych.
– książka „Odetchnij od miasta” to propozycje wspaniałych, klimatycznych miejsc w Polsce.
Jak ja czasem tęsknię za czasem kiedy z moją najlepszą przyjaciółką biegałyśmy beztrosko po polach. Takie dziecinne więzi często zostają na długo i wraca się do nich z wielkim sentymentem.
u Was zawsze pięknie. jak Ty to robisz ,że ten nastrój udaje Ci się utrzymywać, że nie masz ,,zapadni” ….cudowne! miło podglądać 😉
Zgadzam sie w 100%! Co wiecej, uwazam, ze gdyby mi Julka dała swoj dom w prezencie, to on straciłby tę duszę w tydzień! Tak Julka, tak działa ta Wasza rodzinna magia!
Pierwsze zdjęcie… najpiękniejsze!
Julka, czy ja mojego 5 latka mogę Ci podrzucić? Benio miałby towarzysza na męskie eskapady 🙂 cudne kadry 🙂
Zawsze czytam Twoje posty z uśmiechem na twarzy. Ten o śląskiej gwarze jest mi szczególnie bliski. Pochodzę z okolic Rybnika, więc gwara towarzyszy mi od dziecka. Swoją drogą, chyba nie ma „czystego” języka śląskiego, bo w mojej miejscowości są widoczne naleciałości z języka niemieckiego i czasami, kiedy porównuję jakieś zwroty, to okazuje się, że się różnią i to znacznie. Fajnie, że teraz gwara jest tak pożądana, bo nie ukrywajmy faktu, że zanika. Wychowałam się w czasach, kiedy za godanie dostawało się jedynki w szkole. Pamiętam liceum, pamiętam napiętnowanie i wmawianie mi, że to wstyd nie umieć poprawnie mówić po polsku. Pamiętam też łzy, strach przed brakiem akceptacji przez rówieśników. A najbardziej pamiętam usilne próby wyparcia tego języka z mojej głowy. Po tylu latach wspominam to z uśmiechem na twarzy i nie wstydzę się, że umiem godać. Umiem też mówić poprawnie po polsku. Może nawet ciut więcej… Staram się też pisać. Moje opowiadanie zostało przez Ciecie, Julio, docenione. Nie ukrywam, że jest to dla mnie ogromne wyróżnienie, choć mało osób wie, że sobie coś tam skrobię. Jest to dla mnie taki prywatny złoty medal, który mi przyznałaś. I pomyśleć, że całe życie pchano mnie w matematykę… Gdy mój syn zaczynał mieć problemy z ortografią, postanowiłam sprawdzić czy to nie aby dysleksja. Okazało się, że faktycznie ma to ”utrudnienie” wpisane w swój życiorys. Okazało się też, że ja także mam, miałam i nadal będę mieć dysleksję za koleżankę. Postanowiłam walczyć z tą niechcianą przyjaźnią i zaczęłam pisać. Nauczyłam się wiele, ale dużo jeszcze do okiełznania przede mną. Ale odeszłam od tematu. Najważniejsze w tym jest to, że choć troszkę udowodniłam sama sobie, że jestem coś warta. Nie ważne skąd pochodzę, ale co umiem. Dziękuję 😉
Wszystko co najlepsze zamknięte jest w tych zdjęciach- przyjaźń, codzienność, radość i dziecięca beztroska. Dziewczyny jak anioły a Benio słodziak jakich mało. Pozdrawiam ciepło- Agata (mama dwóch chłopaków)
Julia jak Ty to robisz,ze dzieci tak ci sie kochaja nawzajem?masz jakis przepis na wychowanie?
Kurczę jestem wdzięczna, że moje dzieci mają rodzinę na wsi. Dziadków, kuzynostwo kolegów, koleżanki. Dzięki temu smakują normalność dzieciństwa. Bywa ciężko bo się kłuca, placza, dokuczają. A za chwilę kochają i bawią. Tu jest inny wymiar, miasto za nic w świecie tego nie da… zaskakujace jest to ze Tu na wsi nie potrzebują bajek ani na telefonów. Dzięki Tobie Jula widzę te różnice, przyglądam się uważniej. To Ty pozwalasz mi dostrzegać te drobne a zarazem wielkie rzeczy szeroko otwartymi oczami. Dziękuję!!!!
Patrzę na te zdjęcia i nie mogę się nadziwić jak mi przypominają moje dzieciństwo, kiedy z koleżanką szalałyśmy do przebojów Kasi Kowalskiej i przebierałyśmy się w mamy ubrania.
Choć do nich mi pasuje utwór Babushka w wykonaniu Davida Garretta 🙂
Gdy tylko rzuciłam okiem na zdjęcia, wydawało mi się, że na tabliczce jest napis „To Ci Przyjaźń”. Do zdjęcia pasuje jak ulał, ale „Jo Ci przaja” mnie mniej 🙂
Witaj. Skąd taka piękna zielona lampa nad stołem?
ze starych budynków jakie wynajęliśmy pod firmę.
Można takie kupić na giełdach staroci i na allegro czy olx.