Dwa dni przed Bożym Narodzeniem mówię do siostry, że nie mam jeszcze prezentu dla Adasia. Ona na to odpowiada, że nie ma też dla Piotrka…
Zrobiłyśmy zbiór miejsc w które można pojechać i wybrałyśmy wspólnie Tatry. Z racji tego, że Piotruś w Zakopanem jeszcze nie był… Kupiłyśmy bony noclegowe w Murzasichle.
Przez pół roku nie było kiedy jechać, bo zsynchronizować czas czwórki osób i Babcię do dzieci było nam ciężko 🙂
Udało się.. I miejsce w które jechaliśmy było nam skrajnie chyba obojętne.. Bo najlepiej było po prostu razem. Ilość tematów, śmiechu, dyskusji, wspomnień, zażartych konwersacji…
Bo Zakopane… no cóż, pamiętam je sprzed dwudziestu siedmiu lat… i było zupełnie inne…
Na Krupówkach jest niezliczona ilość ludzi i sklepów. Na Gubałówce identycznie.
Hasiora i Pękowe Brzysko pamiętam z czasów dziecięcych.
Zakopane nie skradło mojego serca. Wręcz przeciwnie..
Jednak całkowicie urzekła mnie Lanckorona do której wstąpiliśmy w drodze powrotnej..
Jako, że była środa i padał deszcz to było pusto. Nikogo.
Zatem ta cisza, odmienna pustka…
Ten spacer po Lanckoronie, kawa i ciacho w „Arce” był najpiękniejszy w tej podróży, w dziale zwanym „zwiedzanie”.
Okazało się, że i Mercedes chce z nami wziąć udział w tej podróży.
Ten najnowszy model klasy A rozmawia z kierowcą.. Nie muszę Wam chyba pisać ile żeśmy się uśmiali prowadząc z nim dialog.. Nie zawsze grzeczny czy z właściwym słownictwem 😉
Choć zawsze byłam gadżeciarą i nie dziwiły mnie techniczne nowości, tak tutaj dopadło mnie dość duże zaskoczenie..
Niesamowite co auto potrafi za Ciebie zrobić aby się nie zabić, nie zrobić głupoty, dopomóc czy zwyczajnie dogodzić..
Jego design, panele informacyjne, kompozycja wnętrza i technicznych nowości jest strzałem w dziesiątkę jeżeli chodzi o „młodość”..
Myślę, że Mercedes jest odpowiedzią dla wszystkich. Stare modele jak kultowe beczki czy 124 coupe (moje) jest dla pasjonatów, klasa S dla wymagających doświadczonych życiem i podróżą kierowców, ten nowy A dla spragnionych nowości, młodych ludzi i oczywiście mój ukochany Mercedes G.
Choć ciekawi mnie też nowy Pickup – klasa X.
Niektóre ze zdjęć wymagałyby podpisów…
Jak to gdzie Szwagier chce zapakować kawał belki i mówi „napiszcie w poście, że pakowny”.
Tam gdzie Szwagier pcha pod górę swą żonę parasolem, a potem schodząc z góry trzyma ją za sweter aby nie spadła… to jak w życiu przecież… i nazbierał Jej poziomek bukiet i jarzębiny…
I że jak widzisz tabliczkę „Brama wjazdowa. Nie zastawiać” a właściciel dopisał mazakiem „uprzejmie proszę” to już wiesz dużo o człowieku…
I że w Lanckoronie koty śpią w witrynie okiennej…
Widzę że masz takie samo zdanie o Zakopanem jak my. Jeździmy w Tatry, a Zakopane jest po drodze. Kupujemy tu co najwyżej ciepłe kapcie. W zimie jest takie zadymienie że jest szaroburo.
Lanckorona nas zachwyciła ciszą i spokojem. Spędziliśmy tu jedno popołudnie, to zdecydowanie za krótko, na pewno wrócimy jesienią. Ciacha w Arce są bezbłędne, my potraktowaliśmy je jak wisienkę na torcie.
Mercedes bajka, no cóż może kiedyś …
Aż muszę dodać komentarz… Zakopane zatraciło się. a to wszystko przez to, że stało się miastem dla snobów. Zupełnie jak Sopot.
W górach przede wszystkim ważna jest cisza … kiedy pojawia się pieniądz, zabija wszystko
Samo Zakopane to nie..zawsze uciekamy od centrum bo z mężem lubimy Tatry i tak np. w tym roku nocleg był w Zębie ( piękny widok na góry z balkonu i spokój ) . A jeśli chodzi o spędzanie czasu to można wyszukać świetne miejsca do zwiedzania. Mnie urzekła willa Harenda tj. dom Jana Kasprowicza z jej historią, klimatem.
Właśnie wracamy z zakopanego i mamy takie same przemyślenia 😐 dobrze że trafiłam na twój post to zachaczymy o Lanckoronę. Dzięki
Lanckorona jest chyba obok Kazimierza najbardziej wymalowanym miejscem w Małopolsce, bo to właśnie tam najchętniej zjeżdżają plenery z okolicznych liceów plastycznych, ja zjechałam w bodajże w 3 klasie plastyka, z Bielska – Białej. Pamiętam jak co rano smęciliśmy się z torbami pełnymi farb i sztalugami plenerowymi po okolicy w poszukiwaniu najlepszego kadru, czy w słońce czy w deszcz, pochowani gdzieś po kątach przenosiliśmy na dykty i płótna kolorowe domki i krzywe płotki, a wieczorami ukradkiem w spożywczym kupowaliśmy piwa w puszkach i całe noce przesiadywaliśmy w burych pokojach Schroniska młodzieżowego na górce, i skutecznie zakłócaliśmy ciszę nocną 🙂
Julcia,
Ale ten talerz, skąd napisz czy gdziekolwiek taki zdobyć można bo serce me skradł… i nie spocznę puki nie będzie moja własnością…
Kilka lat temu zrobiliśmy dokładnie odwrotnie. Z mężem mym I bratem mym nocowaliśmy w Lanckornie. To był maj dla nich miejsce nie miało znaczenia ,to ja przeczytałam w książce o tej urokliwej wiosce, aniołach, ruinach. Było cicho tzn do momentu aż Nasze dzieci z impetem nie opanowały ryneczku. Z dobrą kawą aurą Grechuty I Dymnej. Wracając podjechaliśmy do Zakopanego kropka.
mogę oglądać te zdjęcia bez końca <3
Świetny wypad, fajny klimat… A J prosze Jula o namiar gdzie nabyć kurtkę skórę która widzę na zdjęciach, podoba się ☺ pozdrawiam ciepło.
Wszystko cudowne, baśniowe… Dołączam się do pytania o kurtkę.
W Lanckoronie koniecznie trzeba odwiedzić Wille Tadeusz miejsce magiczne o każdej porze roku… http://www.willatadeusz.com/
Mój mąż nawet nie chce słyszeć o Zakopanym . Ostatnia nasza wizyta gdzie wybraliśmy się na obiad , skończyła się mega fochem naszego dziecka… Dopadła nas ulewa i burza . Gdzie piorun uderzył tuż obok nas…Przynajmniej dziecku minął foch…Tak się wystraszyl. Mokrzy , głodni ( wszystkie restauracje pełne przez deszcz ) wróciliśmy na kwaterę …
Mnie się ulewa od tych wszystkich obleganych miejsc. Od dawien dawna w takich nie odpoczywam. Może jak w końcu zrealizuję marzenie o zainstalowaniu się w zapadłej dziurze z dala od ludzi to mnie zacznie ciągnąć do turystycznych miejsc, żeby kogo spotkać 😉 Może już niedługo, bo coraz jakby bliżej. Julia a Ty mieszkasz na prawdziwej wsi czy takich terenach podmiejskich?
Witam, właśnie wróciłam z mojej ostatniej (jak na razie) wizyty w Anglii pełnej słońca, śmiechu, ale też łez i wzruszeń, ale po co to piszę. Byliśmy na zlocie aut klasycznych. W trakcie spacerowania wsród aut pomyślałam o Tobie, Ty to miałabyś tam używanie :), przepiękne te auta byly, może w niektórych aż za bardzo świeciły się felgi ale i tak chciałoby sie przenieść w tamte czasy i pojechac na piknik z koszykiem przymocowanym do specjalnego stelaża :)( aż z tego zachwytu nie mam żadnego zdjęcia wspomnianego stelaża :(. ) Iiii ta muzyka z silnika ……marzenieeee……I tak żałowałam, że nie mogę Cie jakoś teleportować do siebie :).
No nic, pozdrawiam.
Aaaa i jeszcze jedno zdjęcie zasluguje na komentarz, taki np.
-„No mówiłam ze UFO bylo w Absurdaliach, to mi nie wierzyły a na tym zdjęciu jak wół je widać!
-ja pierdole, faktycznie…
– nie, no .. nie dość ze siostry to jeszcze wariatki…. a może faktycznie coś tam jest…”
Myślę, że wiesz o które zdjęcie chodzi :), przepraszam za słownictwo ale czytując Twego bloga z zamiłowaniem wielkim wiem, że Twoja Siostra tak potrafi :).
Zakopane niestety wygrało z mieć a nie być… No szkoda za to zdjęcia i wy no ekstra i twa lniana tunika i ten dlugasny swetr miodzio 😍😍😍
Ale klimat na tych zdjęciach! Już wiem, że odwiedzę to miejsce!
Niestety Zakopane zjadła komercja i chęć zarobku na wszystkim a wystarczy pojechać kilka kilometrów dalej choćby do Poronina a tam spokój, cisza i góry.
Co do technologii w autach, ja to się zawsze boję tych wszechobecnych przycisków, to na kierownicy, to pod łokciem, po lewej, po prawej 😀 Bo ten przycisk co miał uchylić szybę, to jednak od dachu jest, a ten co miał włączyć muzykę to uruchamia nawigację i auto wypełnia głos „pana Rysia” który mówi, że „Twój cel znajduje się po prawej stronie” i jeszcze ten wzrok właściciela.. 😉
Ale póki co, śmigam po wrocławskich ulicach moją biedroną co wszędzie się wciśnie i za dużo się tam nawciskać nie da 😉
Uściski dla Was :*
Przejeżdżałam ostatnio z chłopczykiem moim koło tego Waszego domku wracając z basenu, taka przybita jakaś bo w pracy źle i tak nie dobrze i melancholia taka mnie uwierała i pałętała się wokół. I tak popatrzyłam i jakby mnie w dupę ktoś kopnął… (i nie nie, nie był to mój synek) Czarownica jesteś czy jak?
Śliczne zdjęcia jak zawsze zresztą ,czasem nie mogę się napatrzeć jakie masz fajne pomysły .Do Zakopanego chciałam jechać ,mąż mi odradza że korki i wszytko na nie .Jak przeczytałam ze tłumy ludzi to chyba rezygnuje.Mi się marzą góry ,ale takie góry co Janosik po nich chodził ,co by szło bosą nogą w barani placek i nago w morskim oku .Dobra pojechałam po całości ale takie mi się klimaty marzą jak myślę o górach i jaskinie i spanie na skórach baranich ,już nawet niepisze ….buziaki
Zakopane to idealna bazą wypadowa w góry, jeżdżę tam od lat, odkąd gdzieś na szlaku na Ciemniak zgubiłam serce 🙂 Zakopane to dla mnie synonim cudownych wakacji. A Krupówki, no cóż mówicie że ludzi dużo, knajpy zapchane, też tego nie lubię, więc po prostu tam nie chodzę. Po co tak się męczyć na wakacjach.
Oglądam setny raz… ta Rodzina tak pięknie uchwycona… Uwielbiam karmić sie takimi zdjęciami i słowami😍
Ps. Zdradź proszę, skąd ta piękna kurtka – (ramoneska?) karmelowa? Urzekła mnie bardzo😊
Powtarzam sie, ale uwielbiam Twoje zdjęcia! Piękne z Was babeczki;)
Julia, od lat Cię podziwiam i podglądam na blogu skrawki Twojej rzeczywistości, rozmyślając, jakie to wielkie szczęście, że dzięki internetowi można odnaleźć takich Wspaniałych Ludzi (jasne, że to nie to samo, co na żywo, ale zawsze!).
Całkiem uczciwie muszę powiedzieć, że dzięki Twoim słowom staję się lepszym człowiekiem. No, tak. Jakoś tak głowa mi się otwiera na ludzi, na życie, na wielkie sprawy i na drobiazgi. Na fakt, że jeden ma tak, a drugi tak. I nie wiadomo, kto ma „lepiej”.
Jesteś jedyną Osobą w środowisku „blogowym”, którą darzę tak ogromnym uznaniem. I najpiękniejsze, co widzę u Ciebie, to to, że kiedy Ktoś ma inne zdanie, Ty nigdy nikogo nie krytykujesz, nie obrażasz (ani się nie obrażasz), u Ciebie nie ma w komentarzach wojen i hejtu, bo – po prostu – tutaj promieniuje to dobro i szacunek. I to każdy czuje.
Często, czytając Cię, utożsamiam się z jakimiś ideami, wspomnieniami… Czasem nie. Czasem mam „inaczej”. Ale zawsze podziwiam i wiem, że właśnie o to chodzi, że każdy ma swoją historię, swoją drogę, która warta jest szacunku a nie ocen. I wiele Twoich słów odniosłam do mojego prywatnego życia i pomogły mi niewypowiedzianie.
I właśnie tego nauczyły mnie Twoje słowa – szacunku. Pokory. Tego, że zawsze warto, że ważny jest drugi człowiek. Że takie „drobiazgi” jak „uprzejmie proszę” dopisane na tabliczce albo kompot na werandzie dla gości, albo komplement powiedziany Komuś na ulicy… że to tworzy nasz świat. Niekoniecznie wielkie zrywy. Właśnie takie „drobne” (czy na pewno?;)) sprawy, z nich się buduje najtrwalej 🙂
A, i jeszcze jedno:
jestem również ogromną „fanką” (nie wiem, czy to najlepsze słowo) Twojej Siostry! 🙂
Tak się cieszę, że wydałaś książki! Stoją u mnie na półce z tymi najważniejszymi. Choć najczęściej którąś mam w torbie i podczytuję ciągle 🙂
Życzę Ci kolejnych sukcesów! Ale przede wszystkim życzę Ci tego, co Sama wiesz – najważniejsze <3
Pozdrowienia dla całej Waszej Rodzinki,
Ola
Olu, pomiędzy wakacyjną bieganiną w tym upale położyłam się na tarasie aby się opalić. i co? akurat zaszło słońce :)))
zatem wzięłam komputer by nadrobić maile. a tu taki piękny komentarz mi wpadł.
i wtedy w nosie ma się nawet to słońce. może być już za chmurami do końca dnia.
Dziękuję Ci najpiękniej :*