czasami zastanawiam się gdzie jest granica zdrowego oglądania bajek, korzystania z iPada i iPhona przez dzieci.
myślę, że to temat rzeka. zaczęłam jednak tak, bo bardzo cieszy mnie Tosi większe zaciekawienie czytaniem, układaniem, zabawą niż oglądaniem ekranu.
wystarczy powiedzieć „idziesz ze mną podlać pomidory?” a Ona w sekundzie odkłada bajkę.
„układamy puzzle?”, „idziemy na spacer?”, „budujemy lego?”, „czytamy?” – na wszystko jest zawsze głośne TAK!
przedłuża jedynie oglądanie, gdy czas do kąpieli..
książek zatem i gier różnego rodzaju mamy bardzo dużo.
dopóki nie nawiedziły nas nawałnice i burze nie opuszczaliśmy tarasu, gdzie powstało przedłużenie salonu.
zrobiłam kilka zdjęć.
mamy prześliczną książeczkę „niebo”, która jest zbiorem pytań dziecka o śmierć dziadka. gdzie idzie i co tam w tym niebie jest.
kupiłam też oczywiście najnowszą książkę Chmielewskiej Iwony pt „w kieszonce”. to jak zwykle u Niej przepiękna gra obrazu i słowa.
na każdej stonie jest kieszonka a z niej wystają „uszy”, na kolejnej jest pokazane co z tak naprawdę się tam skrywało.
„raz, dwa, trzy psy”.. dostaliśmy tę książeczkę od wydawnictwa hokus-pokus.(polecam tam jeszcze książkę „bobo” dla maluszków i „a ja czekam”) ja na początku nie pałałam do niej żadną sympatią z racji obrazków, które mi się nie podobały.. okazało się, że to ulubiona książka Tosi. recytuje ją na pamięć, wszędzie ze sobą wlecze.
i z kim nie rozmawiam, tak wszystkie dzieci są Nią zachwycone. nie wiem co w sobie skrywa, ale rozkochuje w sobie małe istoty.. a teraz i ja się z Nią pogodziłam i śmieszy mnie bardzo. (wydawnictwo już dawno temu mi pisało, że może rozdać trzy książeczki moim czytelnikom, więc wybierzemy z komentarzy, które mogą być o czym chcecie).
przewija się tam na zdjęciach książka pt „kupa”, która oczywiście wielu ludzi zniesmacza. a Ona jest genialna! trzeba tylko podejść do niej z odpowiednim dystansem. to książka edukacyjna o zwierzęcych odchodach.
książkę „cukierek dla dziadka Tadka” dostaliśmy od mojej siostry. to fantastycznie opisana historia o pradziadku, który choruje na Alzheimera. o tym jak odnajduje się w tym ze swoim wnuczkiem. jak Ich zbliża i jak są sobie najbardziej pomocni.
Tosia jest jeszcze ciut za mała na Nią, ale myślę, że za rok, dwa już będziemy co wieczór wertować jej kartki.
namiot – Lucky Kids
huśtawka – Amazonas
sukienka Tosi – kids on the moon
poduszki misie – ferm living, narzuty – Imps&elfs
karty – Pic-Assiette
Świetny też wasz taras stworzony do wypoczynku a książeczkę niebo kupię dla synka za jakiś czas bo do nieba przeniósł się mój ukochany Tata a jego dziadek niedawno i muszę mu to jakoś wytłumaczyć choć sama tego nie rozumiem czemu tak się stało starsze córki rozumieją on ma roczek dopiero
Mam roczną córeczkę i dopiero zaczynamy tak naprawdę przygodę z książkami. Do tej pory były przede wszystkim proste obrazki. Chętnie zajrzymy do poleconych tutaj pozycji. Juz nie mogę się doczekać!
Pamiętam jak dostałaś ta książkę byłam wtedy u Ciebie
Ej chyba mi się cały komentarz nie dodał
o jak cudownie u Was…nie moge sie doczekac, gdy bede czytac naszemu Maluszkowi ksiazeczki…juz niedlugo 🙂
Wiem coś o „Kupie” i zgadzam się że jest świetna, a o ilu ciekawych kupach mówi. 🙂
Książki kochamy bardzo, nigdy ich nie jest za wiele 🙂 Pozdrawiamy z Zabrza 😀
U nas „Kupa” nawet przy rodzinnym obiedzie. Jest super!
Moja mama najpierw zerknęła na nią z lekką odrazą, ale potem się wczytała i stwierdziła, że bardzo mądra książka 🙂
Mój Kupę baaaardzo lubi i Robale-też;) Ale jakoś z pół roku temu do książek przestał tak chętnie latać (teraz ma 5 lat)…woli lego – mam nadzieję,że to chwilowe.
Mam pytanie odnośnie tych świetnych kart z jedzeniem, co to jest dokładnie?
https://www.mamissima.pl/zabawki/les_jouets_libres_-_karty_pic-assiette.html
Julio ja nie na temat…
co to za cudne materialy na poduchach? idealnie by mi do salonu pasowały
sprowadziłam z Ameryki.
Ktoś kiedyś powiedział, że,,kto czyta książki, żyje podwójnie”. Janek jeszcze malutki, na razie zwala książki z regału, ale mam nadzieję że już wkrótce się zainteresuje:) pozdrawiamy Was ciepło
cudne kadry <3
a w temacie książki, skoro może być na każdy temat, moje dziewczyny mówią, że pyszne były kluski na parze z brązowym cukrem i cynamonem, które jadły u Cioci 🙂
raz dwa trzy Erni z mamą patrzy i pozdrawia 😉
jak ja sie ciesze ,ze moj maly nareszcie zainteresowal sie ksiazeczkami!!!na tapecie glownie te o zwierzatkach i pojazdach:)))))Ale i nad ulica czeresniowa potrafi sie skupic chwilke mimo,ze ma 13 miesiecy:) Cudny taras.Benio w tej pieluszce z brzuszynką golą i te nózie.slodziak niesamowity!!
Taras rewelacyjny, za każdym razem tak bardzo mnie zachwyca. A zdjęcie syneczka próbującego stawać przy namiocie chyba jest moim ulubionym.
Jestem w ciąży, jedna córeczka już na świecie czytałam jej odkąd była w brzuszku i myślę, że przez to tak kocha książki. Uwielbia czytać o każdej porze dnia, zdecydowanie to jedna z ulubionych form spędzania naszego wspólnego czasu. Teraz, gdy czekamy na drugą córeczkę czytamy razem do brzuszka co sprawia jej jeszcze większą radość.
Książka ,, Niebo” od razu mnie zainteresowała, to coś co bardzo by się nam teraz przydało…Niedawno zmarł mój ukochany Dziadzius którego mój trzyletni synek bardzo lubił i często odwiedzał. Teraz odwiedzamy go na cmentarzu a ja zauważyłam że nie do końca potrafię wytłumaczyć mojemu trzylatkowi dlaczego właśnie tu przychodzimy skoro dziadzius jest ,, w chmurkach”. Czasem ciężko przekazać pewną wiedzę tak aby była ona zrozumiała i akceptowalna dla tak małego dziecka. Takie książki są jak najbardziej potrzebne aby pomóc zrozumieć i zobrazowac małym istotkom poważne tematy. Ściskam mocno moją ulubioną rodzinkę :*
Hej, czy mogłabyś napisać post o najbardziej odpowiednich prezentach, zabawkach dla dziecka na pierwsze urodziny? Bardzo mi zależy- jestem matką chrzestną i mam wielki problem
kurde, muszę to w końcu zrobić, bo strasznie dużo ludzi pisze z ztakim zapytaniem.
jestem mamą od prawie czterech miesięcy! jestem mamą! brzmi dumnie! a bywa różnie. .. przeglądam blogi szukając zrozumienia i czasami usprawiedliwienia dla swoich grzechów, może błędów a nawet frustracji. . dziś nie wypada narzekac na swoje dziecko,na macierzyństwo Ciebie a ja czasem tak strasznie chce ponarzekac! chce powiedziec ze jest mi zle gdy moj syn placze i krzyczy, gdy nie mam czasu zrobic obiadu albo gdy przez caly dziem brakuje chwilii by usiasc po prostu na kanapie.. chce ponarzekać ze martwię się że popełniam błędy ze pewnie robie źle nosząc synka na rękach, że karmie go sztucznym mlekiem a cycka chce tylko wtedy gdy chce mu sie pić, ze źle robie bp często w nocy przekładam Go do naszego łóżka. . sama nie wiem czy to źle czy zwyczajnie boje się ze inni ocenia ze to źle. .. o! to sobie ponarzekalam! dziękuję :* a dla jasności kocham swojego Tymka nad życie! czekam na jego kolejne postępy w rozwoju i juz nie mogę się doczekać kiedy będziemy razem czytali 🙂 na razie kolekcja jest skromna -mamy juz co wypanda a co… 🙂 no i zwierzaki pocieszaki 😉 ale mam jeszcze troche czasu zanim młody zainteresuje się literaturą 😉 pozdrawiam serdecznie 🙂 do przeczytania :*
Pozwolę sobie na odpowiedź:)
Za bycie Mamą powinno dostawać się nagrody i pochwały.
Nie za to, jakie jesteśmy, ale za to, że w ogóle jesteśmy!
Jestem Mamą Dwójeczki (3,5 i 6 lat), te niby trudniejsze (czytaj czasochłonne) czasy już za mną, ale musiało troszkę czasu minąć:) Kolejne wyzwania nadal przed nami.
Jedno, co mogę Ci doradzić, to…kieruj się intuicją, instynktem, miłością. Do Maluszka. I do siebie. Z pewnością jesteś cudowną Mamą:) A płacz, Synka i Twój, zmęczenie, złość i narzekanie, to zupełnie normalne uczucia. Zupełnie normalne:)
ciepło pozdrawiam:)
Ostatnio wyruszyłam na łowy do księgarni osiedlowej, ale nie widziałam tych książek. Szkoda, bo poszukuję takich, które zainteresują prawie 1,5 roczną córkę. Książeczki obrazkowe poszły w zapomnienie, swoje już wysłużyły bo mała je uwielbiała! Non stop siedziałyśmy przy książkach, zabawki leżały samotnie. Uwielbiam czytać papier, mam nadzieję że i ona też będzie tak miała.
swietny post a skad sa te superasne karty
https://www.mamissima.pl/zabawki/les_jouets_libres_-_karty_pic-assiette.html
Często jest tak, że nasze dzieci kochają te bajki, które nie koniecznie przypadają nam. Mój synek ma podobnie. Kiedy chce mu przeczytać bajkę, którą wybrałam sama, bo wydaję mi się że właśnie ta bajka jest na pewno piękna i mu się spodoba, on zawsze przynosi inną, tę ulubioną, starą, którą czytaliśmy już z milion razy. I to jest właśnie piękne w tych naszych dzieciach, potrafią dostrzec to, czego my dorośli nie widzimy, nie potrafimy lub nie chcemy zobaczyć. To jest podobnie jak z ulubioną zabawką, można mieć ich tysiąc, codziennie dostawać nowe, ale najlepsza zabawka jest tylko ta jedna i nią najczęściej dziecko się bawi, po nią najczęściej sięga. Tego nie da się zmienić. I na szczęście!!!
Jeśli można o czymkolwiek to napiszę komentarz o tym co się dzieje w moim środku jak sobie patrzę na moją rodzinkę. Takie szczęście mnie wtedy ogarnia i strach, że to takie ulotne, że wkrótce przeminie, że oni dorosną i nie będę mogła ich już smyrać po stópkach, a oni nie będą się śmiać do rozpuku, że przestaną mnie potrzebować i nie będę słyszeć mama to mama tamto tysiąc razy dziennie. Tak sobie myślę, że raczej nie spotka mnie już większe szczęście, bo większego być nie może. Chodzi mi to po głowie i nie chce wyjść.
Z okazji piątku chętnie przygarnę książeczkę;)
Pozdrawiam słonecznie 🙂
Kasia B.
Komentarze, o czym chcecie 🙂 więc o niczym również się liczą, choć czasem lepiej milczeć, niż o niczym gadać. Ja zostawiam tylko taki ślad, że jestem, czytam, oglądam i uwielbiam! A mój 2,5 letni synek uwielbia piesie, które ma 3. Więc „raz, dwa, trzy psy” się jeszcze zmieszczą. 🙂
Ależ pięknie u Was. Książeczka o kupie nie wzbudza (już) we mnie negatywnych odczuć. Tytułu „kupa” nie posiadamy, posiadamy dwie inne o tej tematyce. Czytamy terapeutycznie na nawykowe zaparcia. Z różnym skutkiem – raz pomaga, raz nie. I tak już ponad dwa lata…
Uwielbiamy nasz co wieczorny rytuał czytania i bardzo byśmy chętnie wzbogacili naszą piękną kolekcję książek! Bez książeczek dzień byłby smutny.. Synek recytuje rozbrajająco przekręcone wierszyki…
Laz, dwa, cyyyy …sieden, osien pięć…. Nikoś na naglode zawse ma chęć! 😉
jak zwykle pięknie, czarodziejsko… zazdrość mnie zżera za ten taras… ja muszę przez całe podwórko i parking przydomowy przejść na moją działkę… a tu można tak od razu – cud miód malina 🙂
a pytanie mam – skąd ten zielony koc-narzuta, fajną ma fakturę, jakby muślin…?
i pozdrawiam 😉
I u nas książki górą! Nigdy szklany ekran nie zrobił furory. A podobno dziecka, w dzisiejszych czasach, bez telewizora nie da się wychować. A ja właśnie mogłam. Dużo spacerowaliśmy gdy był mały. Dużo bawiliśmy, budowaliśmy, lepiliśmy, wycinaliśmy. Dużo słuchaliśmy od opery do Pana Kleksa. Książki były dla nas ważne. Mamy w domu kilka perełek, które dziadek mi czytał gdy byłam mała. O taka „Przygoda z małpką”! Uwielbiałam a dziś i synek ją uwielbia!
Czasu telewizora u nas nastały gdy pojawiło się rodzeństwo. Najpierw bajki gdy ciąża zagrożona była – na zmianę z innymi stacjonarnymi zabawami i czytaniem. Bo jednak to czytanie to magia i dzieciństwa i dorosłego życia. Dzisiaj karmię na kanapie córkę, obok przytulony synek a ja czytam … O Krainie Chimy, bo akurat teraz faza na to u nas 🙂 ale bardzo się cieszę, że 8 na 10 przypadków synek wybierze czytanie niż oglądanie. Myślę, że ta miłość zaszczepiona „od kołyski” już mu pozostanie.
Piękne te słowa i zdania. Twoje i książkowe. My reż cały dzień na dworze. Poczytalabym dzieciom chętnie takie piękne opowiadania:)
Moje 15 misięczne Huncwoty bardzo lubią kolorowe książeczki, a najbardziej tłuc się nimi na wzajem po głowach…albo odgryzać po kawałku. Mam nadzieję cichą, że już niedługo im przejdzie i nie będę musiała wyławiać książek z baseniku na balkonie. A niby dziewczynki to grzeczniejsze ponoć…
I kolejne zamówienie do księgarni pójdzie… Nie potrafię się oprzeć książkom dla dzieci. Chyba powinnam pomyśleć o osobnym pokoju na bibliotekę dla dziecka tylko. 😉 Pozdrawiam z balkonu w środku miasta Waszą leśną werandę!
Taras i książka to dobre rozwiązanie dla każdego bez względu na wiek 🙂
Moj synek skonczyl niedawno 10 miesiecy. Z ksiażkami ( a raczej – ksiazeczkami) jest za pan brat od malenkosci. I choc z niepokojem obseruje jak swym malym paluszkiem potrafi przesuwac okna tableta (gdy siedzi na kolanach, a ja akurat szukam przepisu), to gdy lezymy wieczorem razem przed snem i opowiadam mu bajki na dobranoc (opowiadam z glowy – ksiażka moglaby stac sie ofiara nadludzkiego gryzenia, dodatkowo wszelkie rozpraszacze odsuwam w fazie wyciszenia) a on wtoruje mi i gaworzy – jestem o niego spokojna. Zamilowanie do ksiazek ma po mamie, do kabelkow i elektroniki – po tatusiu 🙂
Nas z moja córeczką 10-miesięczną niesamowicie pochlonęła książka „Gąsiennica” Erica Carle 😉 na początku sceptycznie do niej podeszlam, ale moja mala córeczka aż piała jak zobaczyła owoce i małe dziurki w książeczce które mogła badac paluszkiem. Jeszcze nam sie nie znudzila;) werande macie nieziemską!!
A propos ksiazek. Julka mnie tam o ksiazke nie chodzi. Pisze bo chce podziekowac za Ulice Czeresniowa. Juz dawno mialam to zrobic…No genialna jest, moja Corka(wczoraj skonczyla rok) ja uwielbia(i ja tez). Jak otwiera/my ta ksiazke to sie zaczyna gadanie i te wielkie oczy: gruu grru(golabek), jauu(kotek), pi pi(myszka), to fuczy nosem na jeza.Jest super przemyslana. lubie takie dopieszczone rzeczy a Czeresniowa taka jest. Jutro dostanie kolejna czesc-Noc:) reakcji sie doczekac nie moge. Takze no Julka dziekuje Ci dobra Kobieto i powiedz mi prosze z tych pozycji powyzej/ lub innych co mozesz mi polecic dla roczniaka, ktora uwielbia ksiazki. Pozdrawiam
wiesz, ja pamiętam, że Tosia kochała tę książkę „bobo”, choć dla mnie to też te obrazki nie były jakieś piękne, a dzieci są w Bobo zakochane.
a Czereśniowa… wiadomo, jest boska!! choć noc ma najmniej szczegółów.
„Bobo” moje dziewczynki uwielbiają! Odnajdywały siebie w tych historyjkach – kiedy nie mógł spać, kiedy był chory, robił z mamą zakupy itp. A teraz Maja, która od niedawna czyta sama książki, sięgnęła w pierwszej kolejności po… „Bobo” oczywiście. I była strasznie z siebie dumna, że sama ją przeczytała, a młodsza siostra słuchała.
Dziekuje Julka. Podrzuce Corce Bobo.
Faktycznie, noc ma mniej szczegolow, ogladajac ja chce zapalić w niej swiatlo haha:) ps. czy widzilas ze jest nowa czesc z Czeresniowej?”Wielkie gotowanie na ulicy Czeresniowej”?Pozdrawiam
Wspólne czytanie z dziećmi to jedne z najpiękniejszych chwil mojego macierzyństwa. Mam dwie 3,5 – roczne córeczki; uwielbiam te chwile, kiedy siadamy we trzy, przytulone, i ja im czytam. Codzienne czytanie przed snem to rytuał, który chyba nigdy mi się nie znudzi. Zaczynałyśmy od wierszyków, teraz są to coraz dłuższe pozycje. Czasami już nawet nie patrzą na obrazki, tylko oświadczają „ja sobie posłucham”. Potem często rozmawiamy o treści książki, widzę jak coraz więcej rozumieją, coraz ciekawsze pytania zadają. Cudowne to jest.
A te poduchy wielkie skąd?
sprowadziłam materiał z usa i mi krawcowe uszyły.
Julka, u nas ostatnio wielkim hitem (Pola jest w wieku Tosi) są „Księżniczki i smoki” z zakamarków – szczerze Ci polecam. I jeszcze „Piaskowy wilk”. I zaczyna się klasyka, czyli moja ukochana z dzieciństwa Astrid Lindgren – nie wszystko jeszcze, bo dużo jest dla starszaków, ale „Dzieci z ulicy Awanturników” i „Lotta z ulicy Awanturników” – akurat są o czterolatce :). I jak wpadną Ci w ręce książeczki dla dzieci w Ikei, szczególnie „O królewnie, która szukała szczęścia” – też się nie zastanawiaj, tylko kupuj – tym bardziej, że tanie jak barszcz :). No tak, ale o książkach to ja bym mogła długo ….
A poduchy – cudne :).
Ja już jutro jadę na dwa tygodnie na moją werandę na wsi (dom wakacyjno- weekendowy tylko) i nie mogę się doczekać, a zapas książek i dla córki i dla mamy zajmuje najwięcej miejsca w walizkach 🙂
mam jedną z ikea i serio jest super, ale to była dla mniejszych dzieci, o niebiespieczeństwach, z takimi okienkami otwieranymi.
oststnio też myślałam nad tym pisaskowym wilkiem. dobra, spiszę te pozycje i zakupię.
dzięki 🙂
odpoczywajcie!
Dzięki za inspirację… Napisz jeszcze jak wytłumaczyć chłopu że ta góra książek dla dziecka która czeka spakowana na urlop jest NIEZBĘDNA 🙂 i koniecznie gdzieś się musi w bagażu zmieścić…
Ooooo ale okazja!!! Ślicznie proszę o książeczkę 🙂 bo ja nie wyrabiam z kupowaniem już i to nie tylko finansowo ale i czasowo i organizacyjnie bo z Cypkiem ciężko do księgarni pójść… siada na podłodze i każdą po kolei chce oglądać i krzyczy „Mama ciiii” co oznacza mama czytaj! Te co mamy to już milion sto tysięcy razy przeczytane każda 🙂
Czytanie przed snem to u nas rytuał Codziennie czytamy lokomotywę ( mam wielkiego fana pociągów ) + dwie inne książeczki. Gdyby nie ten limit musiała bym czytać do rana . Króluje również Franklin i”Opowiadania dla przedszkolaków ” Renaty Piątkowskiej , które wspólnie uwielbiamy . Pozdrawiam 🙂
Piękną macie kolekcję książek! Ale „Raz dwa trzy psy” zaciekawiła nas najbardziej. Jestem bardzo ciekawa tych obrazków, lubimy takie niecodzienne, śmieszne opowiastki 😉 A weranda urządzona z klimatem. Cudowne miejsce do wypoczynku!
Jesteśmy z moją Tosią baaaardzo ciekawe „kupy” i „raz, dwa, trzy, psy”-ów. „Nieba” w sumie też 😉
Na razie mamy etap wałkowania tysięczny raz „jak Wojtek został strażakiem”… ;P
Piekna ta weranda! Moje marzenie to usiasc na takiej w bujanym fotelu z kubkiem aromatycznej kawy i ksiazka w reku. Uwielbiam zapach nowych ksiazek. Uwielbiam dotykac tego papieru, przewracac strone po stronie i zaglebiac sie w kolejnej pieknej historii. I moje dziecko chyba ma to po mnie. Od samego poczatku nie interesowaly jej bajki ani wiekszosc zabawek. Za to ksiazeczki potrafila ogladac godzinami. I oby zostalo jej to jak najdluzej, bo zadna bajka czy zabawka nie potrafi rozwijac wyobrazni tak jak dobra ksiazka.
Podczytuję Was od pewnego czasu. Piękny dom, piękne zdjęcia 🙂
Długo czekałam na ten post, bo książki kochamy. Mój syn bardzo lubi jak się mu czyta, zwłaszcza przyrodnicze lub pirackie. „Niebo” chyba super i porusza taki trudny temat do rozmów z dzieckiem. To jeden z tematów jakie drążymy od pewnego czasu. Drugi odnosi się do książki „Kupa” bo to co fizjologiczne jest bardzo, bardzo ciekawe 😉 Jego ulubione książki to np. Co robią pająki, Sekrety ludzkiego ciała, Nela mała reporterka.
Niestety mój 6-latek (CZA) ma pewne fiksacje i ciężko go nieraz zaciekawić czym innym co nie jest w jego kanonie. Cieszę się jednak, że lubi słuchać książek i chętnie chodzi do biblioteki.
Pozdrawiam
W kieszonkowe już dzisiaj dotrze do nas
Julko, zaitrygowały mnie karty z 1 zdjęcia, ale nie znalazłam ich w linku. Co to za zabawka?
to są takie super karty „znajdz różnice” z djeco. Tosia uwielbia szukać różnic, jest w tym boska!
i graficznie cudne. ja mam z http://www.little-rose.pl
ale już u nich nie widzę tych kart.
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Będę szukać w ofercie djeco. Uwielbiam zabawy w wyszukiwanie różnic, może zarażę córkę. 😉
Podrążę jeszcze temat kart. 😉 Na razie takich jak ma Tosia, nie znalazłam, ale znalazłam inne Djeco, tylko od 6 r.ż. Czy Wasze też są dla straszaków?
nasze są pory roku i jedzenie. i chyba tak właśnie od 4-6 lat. one są takie dla przedszkolaków już.
ale my gramy nimi też na łatwiejsze sposoby 🙂
Julio żyjesz tak pięknie, a Twoje dzieci mają cudne dzieciństwo..Wszystkie rzeczy,którymi się otaczasz są jak z bajki. Uwielbiam Twój blog…
O żółwiu który chciał spać, czarostatki, książę w cukierni, fala (piękna obrazkowa), list w butelce, słoniatko, sztuka latania, proszę mnie przytulić, stwory i dużo dużo koników pony 🙂 a co do bajek.. trochę jak z tą czekoladą chyba nie ma bez nich dzieciństwa 🙂
Czytam post, czytam komentarze i buzia mi się uśmiecha. Myślę, że książki mają przyszłość i nie odejdą w zapomnienie gdy nasze dzieci podrosną!!! Pozdrawiam wszystkich czytelników książek! I dziekuję Julio za kolejne ciekawe inspiracje!!!!
Moje dzieci z tej samej serii co „Kupa” mają „Robale”. Była to jedna najczęściej czytanych przez starszych synków książek:) Córeczka jeszcze jej nie czytała, ale pewnie niedługo przeczytamy.
A tarasu takiego dużego zazdroszczę:) my żałujemy, ze nie zrobiliśmy większego, pół tarasu zajmuje stół (duży, bo rodzina duża:)) z krzesłami, jeszcze stoliczek dzieciaków z krzesełkami, leżak, na którym nigdy nie ma czasu usiąść i już niewiele miejsca zostaje.
Julia, gdybyś miała wybrać kilka najlepszych książek, wg Ciebie hity dla dziecka 1.5roku, co to by było? Bobo już zamówione 🙂
Książki wszystkie uwielbiamy,
a jako, że telewizora NIE MAMY
nowe książki uwielbiamy<3
Czasu mamy bez liku
na siedzenie przy stoliku
i czytanie, słuchanie, oglądanie
książkami się zachwycanie.
Więc by nuda się nie wdarła
w to nasze czytanie
prosimy o książeczkę na RODZINNE biesiadowanie:)
Kurde z Antki jaka dziewczynka już!! Pamiętam, że gdy zaczęłam Was czytać była takim małym pociesznym klopsikiem a tu taka dziewuszka duża!! 🙂
Julka, fantastycznie tam u Was! Ju czekam na nasz taras 🙂 poleć mi prosze jakieś ciekawe książki dla niespełna 2 latki, takie dla niej i takie do poczytania, bo lubi jak czytamy razem. Bede bardzo wdzięczna! Buziaki od nas!
Po prostu chciałabym, dla Nich.
Marta w niedziele skończy 2 lata, Hania przed chwilą skończyła 3.
I uwielbiamy całe dnie spędzane razem, jednak gdy przychodzi 19 robi się magicznie. Jest kąpiel, kolacja, mleko, mycie zębów i Tata zaczyna czytać…
I słuchają, nie chcą zasnąć. A czasem potem mają jeszcze milion pytań głównie zaczynających się od „a dlaczego?”. Dopiero potem zmęczone zasypiają.Kocham naszą codzienną monotonię i uwielbiam im czytać.
A wiesz dlaczego Hania chce globus?
– żeby wiedzieć, gdzie na świecie zjada się chomiki!
Uśmiechów 🙂
Czekałam na książkowy wpis 🙂 Ileż ja razy przewertowałam Twojego (niedawno-odkrytego) bloga w chęci zgapienia fajnych książeczek dla mojego rocznego Synka. Głównie skupiałam się na zdjęciach i wypatrywałam tytułów książeczek w Waszym domu 🙂 a z czytaniem u nas różnie…:) książki są rewelacyjne do gryzienia, rzucania, stukania o podłogę…jak biorę Synka na kolana to po 2 sekundach zjeżdża na dół, siadam obok to zębami atakuje książkę, już udaje mi się czytać – zamyka, przytrzaskuje mi rękę w książeczce, otwieram znowu – rzuca się i liże okładkę 🙂 ale walczymy 🙂 na razie największe wrażenie robi na nim „Bardzo głodna gąsienica”. Parę razy udało mi się skupić uwagę Syna na czytanej przeze mnie książce – po paru sekundach wybucha śmiechem. Zanosi się bardziej z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem:) i czytanie kończy się wspólnym mega-chichotem 🙂 „Bobo” szukam od kilku tygodni – nie ma nigdzie!
dyskont książkowy internetowy aros – mają bardzo dużo polecanych przez Julkę książek w bardzo dobrych cenach – przed chwilką bobo jeszcze było wiec zajrzyj 🙂
http://aros.pl/ksiazka/bobo-1-w2014
jestem dumna z siebie, że zaszczepiłam w córeczce miłość do książek, codziennego wieczornego czytania bajek; „raz, dwa, trzy psy” nie mamy, więc bardzo chętnie uzupełnimy o nią naszą biblioteczkę
Patrzę na te nasze dzieciorki, moje juz chodzą obie naraz a matka jedna się na dwa rozdzielić próbuje, twoj synek juz wstawać widać próbuje, córcia coraz to dłuższe włosy zapuszcza…. a ja patrzę dalej i tak sobie myśle ze to my mamuski to sytasznie fajne chyba jesteśmy szczęściary, ze tak te nasze rosnące pociechy życia codziennego oglądać możemy bez limitu, nawet gdy spią, i pięć minut przed ich pobudką…ach jak ja się nieraz cieszę gdy noc taka że da mi się świt przed moimi dziewczynami obudzić i wtedy patrze jak one się budzą i powoli zaspane oczka odmykają, słodkie to moje życie z nimi teraz, nic że czasem jakaś wiśnia kwaśniejsza, bo w tym słodkim kremie to potem i nawet nie czuć, więc nic tylko ugryzać i sycić się codzień…
Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Pośród tylu dziecięcych książeczek leżących w artystycznym nieładzie na tarasie moich marzeń od razu dostrzegłam „Raz dwa trzy psy” i znów sobie przypomniałam. Że nasz egzemplarz po prostu wyparował, zapadł się pod ziemię, przepadł jak kamfora i ulotnił się jak zapach pola po deszczu. Nie mogę go odżałować, bo bawił nie tylko mnie, ale przede wszystkim moje dziewczyny (starsza jest w wieku Tosi, młodsza ma dwa lata), które tak się przyssały do tej książki, że nauczyły się wszystkich wyliczeń na pamięć i potem wprawiały gości w osłupienie, „czytając”, nawet do góry nogami. Bywały dni, że już prawie zapominałam o stracie, tym bardziej, że to nie jest szalona nowość, wypadająca zza rogu każdego bloga w tej czy innej odsłonie, a Ty mi znowu zadałaś taki cios… 😉
Ucieszył mnie post dla biblofili. U nas książki jak chleb na śniadanie być muszą koniecznie. Nie zawsze możemy sobie pozwolić na zakupy w księgarni dlatego jesteśmy stałymi bywalcami osiedlowej biblioteki. Książkowe Mole.
U nas numerem jeden jest seria o Basi. Mamy trzy wielkie księgi i ostrzymy zęby na czwartą. Nie wiem, co takiego jest w tej Basi, ale ja ją też uwielbiam. Rózek ma oczywiście swoje ulubione opowiadania, które każe czytać na okrągło. Lubimy też książkę „Muki w podróży dookoła świata”. Młodsze dzieci mają frajdę w odnajdywaniu różnych postaci czy rzeczy na obrazkach (my szukamy np. rowerka Mukiego), a starsze dowiedzą się wielu ciekawych rzeczy o wybranych krajach.
Uwielbiam też opowiadania Renaty Piątkowskiej. Śmieję się przy nich jak głupia. Czytałam je Ròzce jak miała parę miesięcy, więc na pewno jeszcze do nich wrócimy. Starszakom poleciłabym serię o Cezarym Anielle autorstwa Diany Hendry i „Tam, gdzie spadają anioły” Terakowskiej. I absolutnie obowiązkowo „Małego Księcia” – dla mnie to jedna z najważniejszych książek, jakie kiedykolwiek napisano. A mamom (i tatom też) poleciłabym „Poczwarkę” Terakowskiej. To książka, która boli, ale która uświadamia niezwykle ważną rzecz – że dziecko z zespołem Downa (czy jakimkolwiek innym upośledzeniem) ma w sobie dużo bogatszy świat niż nam się wydaje.
I choć mój Rózek sprytnie przesuwa paluszkiem zdjęcia w smartfonie i aż się rwie do laptopa, to myślę, że będzie kiedyś taką maniaczką czytania jak jej rodzice, ciotki i dziadek 🙂
Uściski, Juliś!
Na takiej werandzie, to rzeczywiście jak w niebie! 🙂 Zwłaszcza, że dzieci tak skupione i zaabsorbowane, że grzeczne jak aniołki 😉
Bardzo lubię i cieszy mnie to, że mogę na tym blogu zapoznać się z tak fajnymi i oryginalnymi książeczkami dla dzieci. Niestety u mnie zmysł czytelniczy się nie rozwinął w odpowiednim czasie i teraz jest to dla mnie duży problem, ale mam życiowy cel, aby u mojego synka rozbudzić zamiłowanie do czytania 🙂 Może przy okazji i ja się podciągnę? 🙂
Też mamy „Raz dwa trzy psy” :). Uwielbiamy! Obrazki faktycznie mocno pokraczne, tekst podobnie ale całość nas bawi i mnie, i męża i Dwulatka… nawet naszego Niemowlaka :). Taras przeprzeprzepiękny. Przeeeeepiękny.
Hejka uwielbiamy książki z dzieciakami , książki piękne poleciłaś nawet ta o kupie:)
A te podusie to marzenie skąd te cudeńka:) a ta książka o tych psach to na pewno pojawi się u nas za niedługo
materiał sprowadziłam z USA i uszyły mi zaprzyjaźnione krawcowe.
Dzieci mają tak wiele różnych bodźców. Moja córka niedawno miała urodziny dostała kilka prezentów i wniosek mój jest taki. Zabawki zachwycają na chwilę, a książki i gry towarzyszą nam długo.
A poniżej krótka rozmowa z córką przed urodzinami (córka akurat rysowała kiedy matka chciała dyskutować)
Mama: Zuziu powiedz mi o czym marzysz?
Zuzia: Mamo ja nie marzę. Ja rysuję 😉
Julka, Wy rzeczywiście macie jak w niebie! Cudnie, niepowtarzalnie i wygodnie. Raj dla dzieciaków i nie tylko dzieciaków. A Benio? Jak On szybko Wam urósł, i siedzi, i próbuje wstawać, i z jakim zaangażowaniem towarzyszy dziewczynom. Super! Fanką Tosi oczywiście nadal jestem;)
A książek u nas też dziesiątki:)))))
Pozdrawiam
On już chodzi 🙂
ostatnio zasnęła Tosia i Benio w południe. razem. i leżeliśmy tak z Adasiem na tej werandzie, a to jak wiadomo dla rodziców małych dzieci jest niewyobrażalny luksus.. fakt, było jak w niebie.
pozdrawiamy ciepło.
CHODZI???? I czymuś Ty się nie chwaliła? Proszę o kolejny post o dzieciach. O sukcesach Benia i Tosi oczywiście, i tych przedszkolnych i nie tylko;)
A takiego wspólnego leżakowania to też Wam zazdroszczę, i juz teraz sama nie wiem czego bardziej … werandy czy tego leżenia;)?
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Książki w naszym domu to podstawa. Uwielbiamy. Zwłaszcza te dla dzieci które uczą i bawią również dorosłych. O pradziadku chętnie zakupimy. pozdrawiam
a tak sobie pomyślałam, że książeczkę bym dostała…
skoro w domu córki trzy, będzie czytać komu
Zosia, Helena i Michalina
Mamo, boisz się czegoś? Bo ja się boję krokodylów, ośmiorniców, muchów, rekinów, słoniów… (po namyśle), nie słoniów się nie boję i krabów też nie, ale pszczołów się boję baardzo, a Ty mamuś? (Agatka, lat 4, która baaardzo lubi czytać książeczki )
Pięknie pod tym Waszym niebem:) Nasze dzieci trudno tak w jednym miejscu zatrzymać, ale na szczęście wieczorami się udaje, właśnie przy czytaniu. Polecam serię „Lato (do tego Wiosna… Jesień..Zima…) na ulicy Czereśniowej”. Bez tekstu, ale można je „czytać” na różne sposoby, każde dziecko znajdzie swój własny:)
A „niebo” z pewnością kupię, bo temat u nas – niestety – aktualny.
pozdrawiam!
Fajne propozycje
Od dwóch godzin nie ma u nas światła. Zrobiliśmy sobie z synem siedemnastolatkiem taki test w formie zabawy, na ile procent znamy siebie. Udzielaliśmy odpowiedzi na pytania o ulubioną książkę, film, marzenie, itp. Skubany, zna mnie na 90%, je jego na 50%. Młody jest, trudno nadążyć za jego wyborami i hobby. Dziś siłownia, jutro tenis. Ale od małego wpajałam mu miłość do książek. I kiedy w pytaniu trzeba był napisać o pasji, on mówi – „ale nie piszemy czytanie książek, mamo, bo to oczywiste przecież”.
A ja Julka, z każdym Twoim postem coraz bardziej marzę o drugim dziecku 🙂
Pozdrawiam.
Julia nawozisz czymś mandarynkę? Ja miałam 1,5 roku temu pełną owoców w tym roku nic, liście opadły wyrosły nowe ale wielkie jakieś 🙁
Na początku mam pytanie o ten duży koc, narzutę, która leży na tarasie- skąd ona?
Moje wspomnienia z książkami:
– lata 80te w domu była książka o roślinach. Uwielbiałam ją, przeglądałam miliony razy. Nie żebym była fanką roślin, ale rysunki (tak rysunki, a nie zdjęcia) miały namiastkę kolorów
– encyklopedia w brązowej okładce. Godziny zabaw z bratem – otwieranie na różnych stronach, oglądanie małych zdjęć, czytanie opisów
– stół krawiecki (mój dziadek był krawcem – jeszcze takim przedwojennym) i ja na tym stole siedziałam. Czytałam dziadkowi książkę (w Pustyni i w Puszczy). On wykrajał materiał a ja z dyndającymi nogami czytałam
Później to już książka za książką (byle nie lektury). I mama przynosząca kanapki do mojego pokoju z miną dobrotliwą ” zjedz chociaż coś..”
Dziś już nie ma ze mną ani dziadka krawca, ani dobrotliwej mamy, została miłość do książek i budowanie wspomnień moich córek
Czekam z niecierpliwością na siostrzenicę lub siosrzeńca, aby móc kupować takie fajne czytadła 🙂 bardzo mądre książki są teraz wydawane. Klasyka to prawdziwe bajki, a teraźniejsze to samo życie.
Niebo chętnie przeczytamy, bo my książki uwielbiamy! Gąsienica, ptak i zbik, książka zniknie w mig:)
Z racji tego, ze mieszkam za granica, ksiazki zamawiam raz na jakis czas i Wlasnie jedna paka do mnie płynie
Kiedy zapytałam swoje koleżanki conpokecaja, jedna z nich napisała, ze Jej syn przepadł za Bobo, Wpisałam w google, oblukalam zdjecia, no nie podoba mi sie, nie zamówiłam, a teraz czytam u Ciebie, ze jednak warto…..
Pięknie u Ciebie na tym tarasie Julio
Pozdrawiam
Dzięki za inspiracje książkowe 🙂 Zwłaszcza „W kieszonce” mnie zainteresowała. Pięknie to Wasze niebo na balkonie. I te drobiazgi na zdjęciach uchwycone. Uściski
A ja się z mężem śmieję, że sami ukręciliśmy na siebie bacik, bo chcieliśmy żeby chłopcy czytali. Ale najpierw trzeba było im czytać. I tak codziennie od 7 lat mąż idzie wieczorkiem do starszaka i czyta, choć mógłby on sam już sobie czytać. Nie….tata musi, chociaż zdanie, bo inaczej nie da rady zasnąć. A ja idę do młodszego i czytamy. Oczywiście jak to u dzieci- milion razy to samo i w kółko i jeszcze raz. Była i „kupa” i Ulica Czereśniowa oglądana pierdyliard razy, różne pirackie opowieści i Frankliny, dzieci z Bullerbyn i Ferdynand Wspaniały…..dużo tego się uzbierało. W bibliotece nas znają 😉
A tak poza tematem książek to tarasu zazdraszczam….:-) nasz w rozbiórce bo dechy z 60letniej stodoły nie dały już rady i trzeba zbudować nowy. A ja pomagając wywozić piach spod starego skręciłam kostkę. Mozolnie idzie ta budowa tarasu……a już nie mogę sie doczekać.
Mój Maluszek ma 4,5 miesiąca. Poza kontrastowymi książeczkami i mięciutką tekstylną z Ikea króluje u nas Księga dźwięków. Synek ją uwielbia mimo że mnie obrazki nie porażają, podobnie jak Ciebie w „Raz dwa trzy psy”.
Bardzo Ci dziękuję za inspiracje na nieco bardziej poważną literaturę dziecięcą. Na pewno skorzystamy.
A w kartach się zakochałam!
…bo ja mam jeszcze jako żywy wpis, co to się Benio urodził a on już na nogi się wspina!
Patrzę na tę Waszą werandę – poduchy, koce, zabawki, książki i wspomnienie mam jedno, odległe bardzo. Mam kilka lat – może sześć. Są żniwa – ale nie takie, że kombajn i już, tylko mama i tata i sąsiedzi stawiają kopki ze snopów pszenicy. A ja i moje rodzeństwo (czworo nas było, „rok po roku”) mamy urządzone miejsce do zabawy. Tuż obok ścierniska – właśnie koce, poduszki, namiot zrobiony z zasłon i dwa duże kosze z zabawkami, i książki. Wszędzie pachniało dojrzałym zbożem, dorośli pracowali, a my w cieniu w naszym królestwie.
Julio – dziękuję za post, który przywołał tak odległe wspomnienie…
raz dwa trzy cztery… Ach, jaka szkoda, że nie cztery, bo byłoby dla każdego smyka:) Ale trzema się podzielą!!! Pozdrawiam serdecznie, Julio na niebowym tarasie:)
od dwóch dni myślę o czym napisać w tym komentarzu
szukam i szukam i wciąż nie wiem
bo czy o tym, że mam fajną rodzinę, dwie świetne córki, mężczyznę, z którym wciąż umówiłabym się na kawę tak jak 7 lat temu i wszystko co do szczęścia potrzebne
czy o tym, że trudny czas przyszedł dla mnie bo te same córki od jakiegoś czasu doprowadzają mnie do szału a mnie już cierpliwości brak, a on zamiast przy mnie to w swoim świecie
czy o tym, że przeczytałam dziś historię Kajtka, ścisnęło mnie w gardle i łzy popłynęły
bo jak tak być może, że te dzieciaki takie ciężkie życie mają i co Ci rodzice czują
jak ja przy „zwykłej” chorobie dzieci potrafię chodzić jak struta
może o tym, że pogodę jutro (w zasadzie dziś) piękną zapowiadają więc pakujemy się i na plażę ruszamy na cały dzień i już się cieszę na te powiewy wiatru we włosach i na ten szum morza co koi jak nic innego jak człowiek oczy zamknie i słucha całym sobą
a może po prostu o tym, że książki czytamy ale te co mamy chyba się już znudziły moim gwiazdkom bo coraz trudniej im wybrać wieczorem co dziś mają ochotę poczytać
może nowa książka ucieszyłaby moje potwory i dałyby wreszcie matce chwilę oddechu
lubię jak tak cicho, cały dom śpi, a ja wreszcie mam chwilę tylko dla siebie
ale czas już na sen bo druga godzina się zbliża i jeszcze mi sił na tą plażę jutro nie wystarczy 🙂
dobranoc
aleeee klimat cuuudny! magicznie!
… Wasze Niebo spowodowało, że poczułam się mocno kwitnąca :),… bo pokazałaś mi „bańkę czasową”, miejsce w życiu, w którym zatrzymałabym się najchętniej w całej tej czasoprzestrzeni. Patrząc na twoje miejsce do życia poczułam coś trwałego. Coś, co mimo że wokół wszystko przyspiesza, porusza się w swoim tempie. I ma stałe punkty odniesienia. Twoja codzienność jest pięknie łagodna.
Skoro można o wszystkim to ja bym chciała pozostawić przepis na NAJLEPSZE kruche pod słońcem (idealne do sezonowych owoców), moje dzieciaki je uwielbiają:-))
Składniki:
0,5 kg mąki pszennej tortowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
0,5 kostki margaryny
0,5 kostki masła
0,5 kostki smalcu
0,5 szkl. cukru pudru
5 żółtek
Wszystkie składniki wymieszać ze sobą, zagnieść ciasto i w foliowym woreczku włożyć je na min. 2 godziny do lodówki. Schłodzone ciasto rozwalkowac, przełożyć do blaszki, ponakluwac widelcem i posypac bułka tartą. Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na ok. 20 minut.
Po 20 minutach wyjmujemy ciasto i wysypujemy na niego ulubione owoce ( rewelacyjnie smakuje z porzeczka czerwoną) . Z pozostałych białek ubiajamy pianę i dodajemy 1,5 szkl.cukru kryształu i 2 łyżki mąki ziemniaczanej.Gotowa pianę wylewamy na owoce- zrobi się nam przepyszna beza:-)) Całość wkładamy do piekarnika i pieczemy jeszcze 40 minut.
Ciasto jest rewelacyjne u mnie znika w mgnieniu oka:-))) POLECAM:-))
Pozdrowienia dla Ciebie Julko i Twojej rodziny:-)) Wspaniały ten Twój blog, uwielbiam tu zagladać:))