nie potrafię znaleźć gdzie to było, a odpisać chciałam. zapytał mnie Ktoś ostatnio, co robimy by przygotować Tosię na rodzeństwo..
hmm.. nie wiem co odpowiedzieć. nie robimy nic. tak zwyczajnie mówimy, że będzie dzidziuś. że będzie płakał za mleczkiem, że będziemy kąpać.. jedyne co zrobiłam to kupiłam za grosze fantastyczną książeczkę „czekamy na dzidziusia” wydawnictwa Olesiejuk, która świetnie opowiada o tym skąd się wziął mały człowiek, co będzie następowało.. bardzo prosta i zrozumiała.
pytacie o różne rzeczy.. o tym jak radzić sobie z buntem dwulatka, jakie mleko i kiedy, co najlepsze na katar..
moi Drodzy.. muszę Wam napisać… nie wiem.
nie skończyłam mądrych szkół, nigdy w życiu nie przeczytałam ani jednej książki o wychowaniu dziecka, żadnego artykułu (o przepraszam, jeden na temat spania z dzieckiem na stronie „dzieci są ważne”), nie byłam na żadnym szkoleniu, wykładzie, u lekarzy jesteśmy sporadycznie (jeżeli czwartego dnia ma nadal gorączkę 40 stopni to idę, do trzech dni radzę sobie sama, metodami jakich nauczyła mnie Mama), nie wiem co głosi Zawitkowski i Zawadzka (choć nie mam nic przeciwko), nie gadałam nigdy z koleżankami, znajomymi o tym jak sobie radzą z tym gdy dziecko gryzie..
nie jestem żadnym wyznacznikiem, nie znam złotych rad i mądrych zachowań. może dlatego, że nigdy ich nie szukałam.. i to z pewnością nie dlatego, że zjadłam wszystkie rozumy świata. wręcz przeciwnie, wiem bardzo mało.
nie wiem więc z czego to wynika. czasami przy buncie dwulatka, gdy traciłam cierpliwość, zostawiałam spodnie i mówiłam do męża „Ty Ją ubierz proszę, ja już nie mam siły”. zawsze kierowałam się tylko swoją intuicją. czy dobrze, czy źle. nie wiem.
Ktoś ostatnio przepięknie napisał w komentarzach pod jednym z ostatnich postów, że jedyne co możemy dać swojemu dziecku to miłość. dużo w tym mądrego.
zapytałam o wychowanie tylko raz. Mamy swojej. pisałam o tym kiedyś, że Ona kroiła chyba pietruszkę a ja czytałam wyborczą. i zza stołu wystrzeliłam z pytaniem jak to dziecko swoje mam dobrze wychować?
Ona odpowiedziała mi jednym zdaniem. Dzieci się nie wychowuje, dzieciom daje się przykład.
i idę z tym dzieckiem moim z placu zabaw, a Ona przez pół godziny ściska w rączce kartonik po soczku z oczekiwaniem na kosz, choć mijamy rowy pełne śmieci.
nigdy w życiu nie mówiłam Jej, że tylko do kosza, że świat jest zabrudzony i to ważne.
myślę, że nieraz czytamy tysiące poradników, szukamy odpowiedzi, a zapominamy, żeby dobrze wychować dziecko musimy sami dobrze żyć. musimy odpowiedzieć najpierw na swoje pytania, obawy. musimy nauczyć się pewne rzeczy akceptować, znosić, przyjmować. nauczyć się cierpliwości i wybaczania.
praca nad samym sobą jest chyba jedną z najlepszych metod wychowawczych. Tosi bluza – lasse i bosse – dziękujemy, dostaliśmy ponad rok temu, dziś jest dobra 🙂
Tosi spódniczka z pierwszych zdjęć – firma Gray Label. to była chyba druga rzecz z tej firmy. jakość materiału jest dla mnie rewelacyjna. dziś kiedy wiem, że drugi dzidziuś to chłopak zrobiłam większe zamówienie dla Tosi. w kolorach mocno uniwersalnych, bo już kroje są dopasowane i dla Niej i dla Niego. a jakość już znam po praniach i noszeniu, wiem, że w pudełkach na strychu doczeka w idealnym stanie dla drugiego. zaznaczam, że nie jest to sponsorowane. dostaję fakturę i płacę. wiem, że ten wydatek mi się opłaca. jestem wielką zwolenniczką wygody. dres to podstawa! a od kiedy mieszkamy na wsi nie wychodzimy z bluz i najzwyklejszych koszulek. teraz szykujemy się do przedszkola i z myślą, że Tocha musi poradzić sobie sama ze spodenkami, ubieraniem. że nie będzie Mamy, która podciągnie, poprawi kupiliśmy dwa zestawy z GL. które za trzy lata wyciągnę , przepiorę i będą jak nowe. wiele z Was pyta mnie o tę markę. teraz robiłam przegląd ciuszków po Tosi. odkładałam na allegro te dla dziewczyn, te ktore przydadzą się dla chłopca i do śmieci. GL jest firmą która wysłuży nam się długo. z innych marek, które podbiły moje serce wytrzymałością to kappahl/newbie oraz f&f (tesco extra) i stare wysłużone h&m.
wiesz co? z różnymi rzeczami się zgadzam, z innymi niekoniecznie… ale jak napisałaś, że idziecie ileś tam w poszukiwaniu kosza – jesteś moja 🙂 :*
To samo pomyślałam.
<3 <3 <3
🙂
Pani Julio a w którym tygodniu lekarz powiedział że chłopak bo u mnie w 14 też lekarz widział i ja widziałam miał być chłopak a już w 21 była jednak dziewczynka i urodziła się dziewczynka.
Uwielbiam Pani bloga a Tosia jest śliczna.
<3
od zawsze, niezmiennie, bezwzględnie.
Julia…jak możesz….tak wnikać w moje serce i moją duszę….jak możesz…pisać TAKIE mądre, fantastyczne a jednocześnie proste rzeczy, kiedy ja po roku ciężkiej walki z samą sobą dochodzę właśnie do światła…wszelkie znaki na niebie i ziemi mówią właśnie tę jedną prawdę… tylko człowiek szczęśliwy, pogodzony z samym sobą, może wychować szczęśliwe dzieci. A Ty tym kolejnym znakiem na ziemi jesteś właśnie….dobre anioły są na świecie, wiem to na pewno…:-) Nie poradniki, tysiące opinii i rad innym osób są w stanie nam wyznaczyć drogę dobrego rodzicielstwa, tylko my sami….spokojni, cieszący się tym co mamy, tu i teraz rodzice….I chodzi mi po głowie cytat ze słów Świętego Jana Pawła II…” Wczoraj do Ciebie nie należy, jutro jest niepewne, tylko dziś jest Twoje….” I tym będę się kierować wychowując swoje skarby 🙂 Dziękuję Ci mamo Tosi :-*
P.S. Tosia będzie bardzo szczęśliwą kobietą, wiesz? Bo ma fantastyczną nauczycielkę życia.
Juluś każdy pyta bo chciałby być szczęśliwy jak Wy 🙂
Kiedy patrzy się na Tosię to widać w niej spokój i szczęście i tak powinno być.
Myślę,że matczyne serce i intuicja podpowiada co robić.
Trzeba kochać ,poświęcać czas i rozmawiać.
A im więcej człowiek ma rad tym bardziej bezradny się zdaje,więc warto zaufać sobie .
Grey house jest niesamowity ,robi wrażenie i pasuje tam ,do tego krajobrazu.Fajne to Wasze miejsce na ziemi .
Grey label też lubię
Jak zawsze w sedno :-))
Tylko chyba ta praca nad sobą jest najtrudniejsza, szczególnie dla niektórych….
Hmm… Tez nie przeczytalam zadnej ksiazki 😉 pisalam kiedys o tym, ze nie umiem swojego dziecka w linijki wpasowac I Juz! Bo ksiazki o ogole a on moj jedyny…
I bledy popelniam!I nieraz, I on musi je ze mna naprawiac… I dobrze nam tak chyba…. Ja mowie, ze Filip to chlopczyk wychowany miloscia:)
I zgadzam sie, ze przyklad wazny…I niekoniecznie przyklad rodxica idealnego! A takiego ktory do bledu sie przyzna I sprobuje naprawic…
Antonina na pierwszych zdjeciach to prawdziwa pannica juz;) I ten dom w szczerym polu…. Pieknie:)
chyba ten tekst lubię najbardziej 🙂
Pięknie napisane!!!jest Pani mądra kobietą:)
Julka, całość, całość wyjęta z moich myśli!!!!! <3
zapisałam sobie post nt tego jak wychowuję i że ani jednego poradnika o wychowaniu, ani artykułu nie przeczytałam, a pomoc mam od bliskich. że rad i złotych środków nie znam. intuicja to jest klucz choć błędów się nie uniknie, są wpisane w życie. i wiesz co? nie opublikuję tego bo piękniej niż Ty to ujęłaś to się nie da. kwintesencja wszystkiego co najważniejsze. moje metody to brak metod 🙂 😉
a co do GL to podpisuję się każdą kończyną 🙂
dzięki :*
Przerabiałam to: przygotowanie na rodzeństwo. I choć siliłam się na wiele, dziś wiem, że nie da się tego zrobić. Dla dziecka dzidzia w brzuszku i wywrócenie świata do góry nogami po jej narodzinach to czysta abstrakcja do czasu, aż to wszystko rzeczywiście nie nastąpi. Pewnie zazdrości się nie uniknie, ale jak śpiewał jeden pan wszystko trzeba przeżyć. I miłość, o której piszesz jest najlepszym, co w takich momentach można dziecku dać.
Tosia wygląda prześlicznie! 🙂 Mi się podoba ten szary sweterek! Sama bym taki nosiła. 😉
Julia…co bym nie napisała, to słów właściwych i tak nie znajdę…bo od dzisiaj w sercu tę natkę pietruszki mieć będę i matczyne słowa…ukochy posyłam :*
Julia, to cudne, ze nie wiesz:) a jeszcze cudniejsze, ze przyznac sie umiesz do tego i szukac odpowiedzi tej dla Ciebie najwlasciwszej.
Wiesz, ktos juz to kiedys napisal, ale ja powtorze, ze w Twoim blogu oprocz Twoich tekstow i fantastycznych zdjec, na ktore zawsze niecierpliwie czekam, wartosciowe tez sa komentarze, bo tu duzo fajnych ludzi przychodzi dorzucic swoje trzy grosze. I robi sie z tego ni to jakies forum, ni wspolnota, ktora daje sile – bo ktos opowie o swoim doswiadczeniu, ktos cos tam poleci, a ktos madrym cytatem zarzucic. I to jest piekne! Tyle sie teraz mowi o kobiecej zawisci, a tu u Ciebie namiastka jakiegos kregu magicznego;)
My „Czekamy na dzidziusia” tez namietnie czytalismy. Mysle ze fajne tez sa ksiazeczki, gdzie bohaterowie musza zmierzyc sie z Nowym Czlowiekiem w domu (Franklin, Basia, Zuzia… prawie kazda seria ma taki odcinek, wystarczy do biblioteki wyskoczyc i wroci sie z calym nareczem ksiazeczek).
A dla rodzicow to ja zawsze polecam „Dziecko z bliska” Agnieszki Stein. Nie wiem, czy ulatwia bycie dobrym rodzicem, ale stawia mase waznych pytan i niezle swidruje mozg i dusze.
Toska piekna pannica! 😀
A Wasze przedszkole jakis okres adaptacyjny zaklada, czy tak od razu z grubej rury? Tosia sie cieszy?:)
Pieknego dnia!
Intuicja Julka, no wlasnie jak wiele mam zapomina, ze to ona jest najlepszym wyznacznikiem naszych decyzji. Mnie ganili, za spanie z dzieckiem, w efekcie Szymon ma dwa lata, od miesiaca spi na doroslym lozku u siebie w pokoju przesypiajac noce, obylo sie bez awantur, a ja dopiero wtedy poczulam, ze jest gotowy, ganili mnie za dlugie karmienie piersia, w konsekwencji karmilam 20 miesiecy bo tak czulam, a odstawienie bylo bezbolesne. Gania, czapka, skarpety, rajtki, a moze szaliczek mu zaloz, a ja NIE to moje dziecko i to ja bede decydowac, Szymon ma dwa lata, chorowal 2 razy. Nie jestem perfekcyja matka, popelniam bledy wychowawcze, czasem klne pod nosem i chce wyjsc i nie wrocic, ale nigdy nie podwazam meza decyzji przy synu, nigdy przy nim sie nie klocimy, mowimy jak bardzo kochamy zwiezatka, a roslinkii to rakie cudo, sadzimy razem cebule i ziemniaki, skaczemy po kauzach w deszczu, a jak slonce to wiadomo, ze nas nie ma w domu, czytamy ksiazki, spiewamy piosenki, gilamy, tulamy, pocieszamy, kochamy. I to jest to wszystko co mu dac mozemy, nic za to nie placac….
A i zapomnialam dodac, ze dom piekny, przepiekny, cudny i te miejsce, ten las… zazdroszcze (tak pozytywnie oczywiscie 🙂 )
miło mi Milko 🙂
a ja jestem taka ciekawa jak mały Tosiulek będzie wyglądał 🙂 Nie mogę się doczekać! 🙂
p.s. kiedy będziecie w Werandzie? To będzie Weranda Country czy zwykła?
Buziaki dla mojego czupiradełka (Tosieńki) :***
Kochana, zależy jak się z Asią dogadam. jak będę wiedzieć więcej to będę głośno alarmować 🙂
buziaki. czy kombinezon z kotm Agaciny jeszcze jest dobry? bo jak wyrośnięty to odkupuję od Was.
„Życie z dziećmi w rodzinie nie polega na tym, co potocznie nazywamy wychowaniem. Decydująca jest jakość indywidualnego i wspólnego życia dorosłych. Życie dorosłych ma większy wpływ na dzieci niż jakiekolwiek świadome próby i metody wychowawcze.”
Jesper Juul
wpadłam na to dzisiaj i myślę sobie kurczę, przecież to właśnie pisze Julia..
hmmm i to jest prawda, wychowujemy przez modelowanie,
czyli przez obserwację Nas …
to jak się do siebie i innych zwracamy, jak postępujemy, jak popełniamy błędy i je naprawiamy, bo to też bardzo istotna kwestia w życiu, gdyż ich uniknąć się nie da…
wszystko wraca do nas jak bumerang… w zachowaniu Naszych dzieci 🙂
odbierałam kiedyś Wiki od koleżanki z nocki …
Mama tej dziewczynki powiedziała jaka ta Twoja Wiki jest wychowana …
zbiegały z góry na obiad, zaraz przed schodami leżał papier, moje dzieci przebiegły mijając go tylko a Twoja zatrzymała się, podniosła i wrzuciła do kosza, po obiedzie talerz do zlewu odniosła, z buzią zamkniętą jadła …
miłe to 🙂
ściskam Was :*
Nic dodać, nic ująć.. Jak zwykle sedno sprawy zawarte w Twoich postach. A Tosia jest cudowna 🙂
moja córeczka lada dzień skończy pół roku, sama zasypia w swoim łóżeczku, przesypia całe noce odkąd skończyła trzy miesiące, a gdy się rano budzi cierpliwie czeka aż do niej przyjdziemy, jest bardzo pogodna i spokojna. często słyszę pytania: jak wam się to udało? nie wiem, po prostu. urodziła się miesiąc przed terminem, przez pierwsze tygodnie zasypiała i spała w naszych ramionach, a nocą w naszym łóżku, by czuła się bezpiecznie (wiele osób mówiło nam wtedy, że popełniamy błąd, że będziemy mieli problem). to był trudny czas. umierała moja mama (zmarła, gdy córka miała 1,5 miesiąca)… czułam ogromny żal, smutek, niepewność i bezradność. wiedziałam jednak, że muszę być silna i choć wszystko we mnie w środku płakało dawałam córce spokój i uśmiech. pewnego dnia z powodu rotawirusa trafiłyśmy do szpitala, gdzie po raz pierwszy odłożyłam ją na noc do łóżeczka. zasnęła bez problemu. nie zrobiliśmy zatem nic nadzwyczajnego. i nie wiem, może nasze dziecko tak już ma, że jest mu wszystko jedno gdzie śpi, wszędzie czuje się dobrze. oczywiście zdarza się gorszy dzień i wtedy tylko ramiona mamy czy taty przynoszą ulgę, ale to jest bardzo naturalne… każdy z nas miewa przecież takie dni, gdy szuka ukojenia w ramionach najbliższych osób. jeszcze jedno, w ciąży wiele razy słyszałam, o tym, jak ciężko będzie nam po narodzinach dziecka, że warto się porządnie wyszaleć i wyspać, bo potem to już nie ma szans ani na spokojny sen ani na spotkania ze znajomymi. strasznie mnie to bawiło. mam młodszą o 14 lat siostrę, pamiętam dokładnie płaczące nocami dzieciątko, do którego rodzice wstawali niemalże co godzinę. jakoś mnie to jednak nie przerażało. byłam spokojna o to, że sobie poradzimy i znajdziemy czas i na sen i na przyjaciół. myślę więc, że sporo zależy od naszego nastawienia. wiadomo, pierwsze tygodnie to faktycznie częste wstawanie do dziecka i mało snu, zwłaszcza, gdy się karmi piersią w czym mąż nie może nas zastąpić. ale to mija… bycie rodzicem to naprawdę piękna sprawa. i nie warto chłonąć wszystkich rad, jakimi jesteśmy bombardowani od pierwszych chwil życia naszego dziecka, tylko, tak jak piszesz, zdać się na siebie. ewentualnie podpatrywać tych, którzy są nam bliscy w kwestiach tworzenia rodziny. Ty, Julka pięknie żyjesz i dajesz inspirację innym. niczego nie narzucasz, nie przekonujesz nas, że trzeba tak czy tak. a kto chce „weźmie” co mu potrzebne. uściski!
Już nic dodawać nie muszę… wszystko jest 🙂
A tych kilka ostatnich zdań uświadomiło mi dlaczego ta „Tosina szafa” tak przyciąga… nie tylko mnie.
Ależ Ty to kochana mądrze napisałaś. W sumie to niema co dodać, bo po co? skoro odpowiedz podałaś w treści posta. Dlatego jego tytuł powinien brzmieć inaczej 🙂
P.s. Tola – mamy taki same buty 😉
piorę te buty codziennie. One nie są na wieś!! :))
Masz bardzo mądrą mamę 🙂
Dziękuję 🙂
na pewno bardzo Ją ucieszył ten komentarz, zawsze czyta 🙂
Dziecko zasnęło, a ja zamiast to wykorzystać i posprzątać, do obiadu przygotować i ogarnąć się, bo jeszcze dziś do pracy, to Ty mi tu posta dodajesz i nie ma mocnych. Muszę usiąść i poczytać. Mądrze to napisałaś. Ja jestem pedagogiem z wykształcenia, pracuję od paru lat z dziećmi i młodzieżą. Jak sama zaszłam w ciążę to miałam kilka wizji na wychowanie swojego dziecka. Tak zwane nurty pedagogiczne, którymi chciałam się kierować. I co z tego wyszło? Najlepiej wychowuje się dziecko dając mu przykład. Dziecko wszystko widzi, naśladuje. Tak jak w tej kampanii, która niedawno się ukazała w internecie. Poświęćmy dziecku czas, bawmy się razem, rozmawiajmy, włączajmy dziecko do codziennych obowiązków. Róbmy to wszystko razem, bez nerwów, czasem cierpliwie, z uśmiechem na twarzy. Mama, tata i dzieci. A gdy jest gorzej, gdy nie radzimy sobie, po prostu wyjść. Wziąć głęboki oddech policzyć do 10, niech tata ubierze te spodnie. I nie trzeba wcale kończyć mądrych szkół – jesteś tego przykładem. Super, że o tym napisałaś! Miłego dnia Wam życzę i przesyłam szczególne pozdrowienia dla Twojej Mamy 🙂
bardzo, bardzo dziękujemy.. za mądre słowa, za pozdrowienia, za komplementy..
życzę dobrych dni i pozdrawiam serdecznie.
Całkowicie się zgadzam, miłość i własny przykład. Pamiętam, jak w pewnym wywiadzie z Prokopem (bodajże z nim) opowiadał, że po narodzinach córki – jeszcze w szpitalu – zapytał, nieco przerażony, położną: „to co z nią teraz robić?”, a ona na to: „kochać”. Mądra kobieta:)
A co do przykładu, to też obserwuję to samo: syn „naśladuje” nas i w dobrym, i w złym. Nigdy np. nie mówię mu: powiedz pani/panu „dzień dobry”, „przepraszam” itp., tylko sama mówię i on – słysząc to – powtarza:) Bardzo chcę, żeby mój syn się zdrowo odżywiał, dlatego sami staramy się jeść zdrowiej niż kiedyś. Z drugiej strony czasami pozwalamy sobie na grzeszki – np. lody, więc i jemu nie bronimy. Owszem, dawniej zdarzało nam się kilka razy ukryć przed nim czekoladę, ale potem stwierdziliśmy, że to hipokryzja. Więc czekolada jest teraz dla każdego członka rodziny, tyle że rzadziej;)
Ps. Prześledziłam (przez święta) Waszą szafę od początku, i odkryłam że Tosia urodziła się tego samego dnia, co mój ukochany siostrzeniec:)
Moniu, zgadzam się z każdym słowem. lubię takie komentarze, co się tak w nim zaczytam, zamyślę, poznam inne rodzinne „umowy” 🙂
dziękuję i pozdrawiam ciepło
Julku drogi i julkowy brzuszku. Powiem Wam, że też kiedyś tak myślałam i robiłam. Aż pewnego dnia powiedziała mi ówczesna moja przyjaciółka, że jestem ignorantką, bo na czuja to ciasto można robić a nie dzieci wychowywać, że trzeba się interesować, bo tak na czuja to wychowywały nas nasze mamy i je ich mamy i dlatego mamy takie żenujące społeczeństwo dzisiaj, pełne agresji i zła. No i zaczęłam się interesować. I nie wiem już co gorsze. Ta wiedza czy niewiedza. Muszę jednak przyznać, że często to co przeczytałam pomaga mi w życiu, w wychowaniu. Niekiedy powielałabym błędy mojej mamy a to byłoby fatalne. Dzięki temu, czego się dowiedziałam z mądrych serwisów i dosłownie dwóch książek, postępuję z Tośką inaczej. W mojej ocenie lepiej.
I osobiście uczyłam Tosię wyrzucania papierków do kosza. Myślę, że nie była na tyle genialna, żeby sama na to wpaść, mając roczek. Dzieci nie myślą przyczynowo-skutkowo. Ale pokazałam jej to kilka razy, wyjaśniłam dlaczego trzeba to robić i osiągnęłam ten sam efekt co Ty! 🙂 Więc może nieważne środki, skoro prowadzą do tego samego celu. A każdy ma swoje metody. Twoje są wyjątkowo wspaniałe i naturalne.
Całusy dla obu Tośków. Dogadaliście się z Adasiem już co do imienia? 😉
prawdopodobnie Beniamin 🙂 Beniek, Benio, Ben..
„praca nad samym sobą jest chyba jedną z najlepszych metod wychowawczych”. I zdecydowanie najtrudniejszą z metod…dla samego rodzica. To prawda. Dziecko jest uważnym obserwatorem i naśladuje nas w tym co robimy…czasem oszałamia mnie wręcz fakt jak bardzo są do nas podobne, jak nawet w osławionym buncie iluśtam-latka widzę siebie i swoje reakcje. Kiedy się złoszczę – płaczę – moja córka również tak reaguje. Nie nakłonię dzieci, żeby jadły kiszona kapustę, kiedy sama jej nie lubię i na moim talerzu nie ląduje przy obiedzie. Nie mogę zakazać im picia coli, jeśli sama ją popijam, dlatego oduczyłam się jej pić.
mój mąż mówi ostatnio do mnie.. „musimy wpoić naszym dzieciom zapał do sportu”.
hmmm… odpowiadam Mu, że jeżeli chce to może je zabierać na narty/deskę, nauczyć jeździć na crossie, biegać z nimi czy chodzić na basen, nurkować, ale ja nigdy sportów nie uprawiałam, nie uprawiam i nie przepadam i nie mogę udawać czegoś innego..
cieszę się, że on ma jakieś sportowe pasje, bo może jemu się uda.. ale ja się nie nadaje tutaj do przykładu 🙂
I taki wpis mi się podoba! Szczerze i prawdziwie! Omijam wszystkie blogi na których mamy rocznych, dwuletnich…..pięcioletnich dzieci uczą inne mamy jak wychowywać dziecko – to śmieszne dla mnie bo efekty takiego wychowywania będą widoczne najwczesniej za 15 lat…. kiedy to minął już wszelkie dziecięce i młodzieżowe bunty…kiedy to TE własnie dzieci założa swoje rodziny i uniezależnią się od mamy – wtedy można zrobic ” rachunek sumienia ” – z takiego założenia wychodzę ja….plony bedę zbierac za min. 15 lat…:) wtedy mogę podpowiedzieć dzieciom co robic a czego nie….jak wychowywac – ale to bedzie tylko podpowiedź na podstawie własnego doświadczenia:-) Pozdrawiam czytelniczka Anka !
Aniu, ja zawsze powtarzam, że na łożu śmierci powiem jakie mam dziecko. bo dopiero wtedy będę coś na ten temat wiedzieć..
zgadzam się w całośći z Twoim wpisem.
pozdrawiam ciepło.
I właśnie za to z jaką lekkością opisujesz Waszą codzienność uwielbiam tu zaglądać.
Stworzyliście Tosi, i jej braciszkowi, piękną przestrzeń życiową.
obyś miała rację..
dziękuję.
Troszczyć się, kochać i opiekować się nimi najpiękniej jak umiemy. Julka ma rację – żyć prawdziwie. Bo z czasem z piedestału przyjdzie nam zejść. Dawać coraz więcej możliwości wyboru (to jest bardzo trudne bo przecież wiemy najlepiej co jest dobre dla naszych dzieci). Być z nimi właśnie wtedy jak się potkną, bo nie sztuką jest dumnie stać na apelu, gdy nasze dziecko kroczy po świadectwo z czerwonym paskiem… Czasami można poczytać poradnik ( ale koniecznie taki co matka pisała). Po prostu BYĆ… być wystarczająco dobrą matką…
Jak czasami wszystko zawodzi, zajrzeć do „Szafy Tosi”. Tyle tu mądrości życiowej. Naszym mężom i ojcom naszych dzieci koniecznie pokazać wpis Julki o Taci, chudym takim… Cudownym. Dziękuję Julka. I Twojej Mamie też dziękuję. Moja mama poradników nie czytała, ale tak mądrze żyła, że nie jeden mogłaby napisać. B.
czy ja mogę coś dodać…?
jedyne co mi pozostaje to najmocniej podziękować za tak piękne, mądre słowa na moim blogu. że Ktoś tak wartościowy chce spędzać u mnie czas..
dziękuję.
wlasnie dzis mowilam, że może trzebaby coś przeczytać, że najważniejsze jest pierwszych kilka lat życia, że musimy porządnie wychować. juz obawy, a ma dopiero 5 miesięcy…i wtedy Ty i post… dziękuję <3
(muszę się przyznać, że odkąd tą czapę Tosi zobaczyłam u Was od razu zamówiłam swojej córce. wiem, poleży jeszcze trochę, ale to był początek z Waszym blogiem i wiedzialam od razu, że to znak. dziękuję :))
obaw będzie jeszcze milion. pytań, wyrzutów sumienia, płaczu Twojego w poduszkę, bo krzyknęłam, bo zakazałam..
ale zawsze rozmawiaj. z dzieckiem, z mężem, z samą sobą.
nie ma ludzi nieomylnych, idelanych.. nie ma..
jeżeli dziś coś Ci się nie uda w wychowaniu to pamiętaj, że jutro jest nowy dzień, wolny od błędów..
musimy je popełniać, to czyni nas ludźmi.. rodzicami..
kochajmy, a reszta sama przychodzi.
Absolutna prawda dzieci cokolwiek nie mówimy to i tak nas naśladują i na nas patrzą i trzeba raczej nad sobą pracować niż nad dzieckiem 🙂 serdecznie pozdrawiam
Ale w pięknym miejscu mieszkanie i okolica i dom rozmarzylam sie 🙂
Miłość…mądrość…i spokój. 3 podstawowe zasady, o które wbrew pozorom w zabieganym świecie nie łatwo. Każdy jednak rodzic kochający stara się ze wszystkich sił by dziecku było jak najlepiej.
Pięknie mieszkacie – wciąż się zachwycam…w otoczeniu natury, z dala od zgiełku i gwaru myślę że prościej o ten spokój właśnie…Pozdrawiam cieplutko:*
o tak, to prawda, lepiej i spokojniej nam się tutaj żyje. jakby czasami zatrzymywał się czas. jakby świat pędził a my w jednym miejscu..
ściskam
Wpis zaskakujący , bo dziś tych co „wiedzą” i to dość często najlepiej 😉 jest od groma. Nie mam tak naprawdę ochoty ich słuchać bo raz mówią nam tak ,za dwa lata inaczej .Lepiej radzić sobie samemu .Sama przymierzałam się już dziewięć lat do kupienia książki o wychowaniu dzieci no i nie kupię .
Pozdrawiam
pierdziel, nie kupuj! 😉
pozdrawiam również „niewiedzącą” 🙂
Z reguły jak wchodzę na czyjś blog to najpierw oglądam zdjęcia (interesuje się fotografią, więc takie zboczenie) a dopiero później czytam lub nie czytam treść. U Ciebie jest inaczej i nie dlatego, że robisz złe zdjęcia, bo te są takie prawdziwe, naturalne i obrazują emocje. Ale dlatego, że Ty piszesz prosto, czysto, bez udziwnień i zawsze trafiasz w samo sedno. Od ciebie niejedna matka, kobieta, człowiek mogliby się wiele nauczyć.
o nie!! i tak spędziłam dwie godziny u Ciebie na blogu zaniedbując połowę domowych, wieczornych obowiązków 🙂
ale warto zaniedbywać każdego wieczoru dla takich obrazów. pięknie!!
Weszłam dziś na komentarze, żeby przeczytać te pozostałe i … oczom nie wierze, aż musiałam się upewnić, że to Ty jesteś TA Julia 🙂 Dziękuję. Ale powiem Ci, że jak kiedyś odkryłam Twojego bloga, to czytałam cały weekend.
Pieknie napisane!
Ależ pięknie tam u Was 🙂 . zazdroszczę widoków 🙂 .
A ja do takich wniosków doszłam po latach, kiedy mierzę się z tzw „dojrzałym macierzyństwem”. Wcześniej, choć byłam mamą dwóch małych chłopców i starałam się z całych sił , to często restrykcyjnie przestrzegałam zasad wpojonych mi do głowy przez poradniki. I niestety siłowałam się sama ze sobą, czując się gorszą mamą, jeśli zrobiłam coś inaczej, że niejako nie dopilnowałam, przeoczyłam, nie podołałam.. Dziś synowie duzi już, no młodzież prawie a tu w domu taka Mala Kropeczka rozwesela nam każdy dzień. A ja…wyluzowana jestem całkowicie. Robię tak, jak podpowiada mi serce i kobieca intuicja. I szczęśliwa jestem z tym i nie mam wyrzutów sumienia i tak mi teraz dobrze…
wiesz, mi bardzo dużo w tych wyrzutach sumienia pomaga mąż. kiedy wieczorem mówię „jestem okropną matką” i załamuję ręce, to On mi wtedy „Ty? Ty Puszku? Ty jesteś wspaniałą Mamą.” itd… i tak mi nagada, że od razu mi lepiej :))
calusy dla dużych i Kropki małej 🙂
To jest Wasz dom? Piękny.. Na Tych zdjęciach wygląda jak z najstraszniejszego horroru 🙂 I to właśnie dodaje mu ogromnego uroku!
Pamietam jak przed narodzinami synka ustaliliśmy zasady, co będziemy robic w jakich sytuacjach i jak będziemy wychowywać dziecko. Oczywiście potem wszystko sie zmienia 🙂 życie weryfikuje te „zasady”, trudno pokazać niezadowolenie z brojenia, gdy taki roczniak spogląda slodkimi slepiami na Ciebie. Teraz czekamy na drugiego syna, przyjdzie na świat w sierpniu. Miedzy chłopakami bedzie mała różnica wieku, ale wiemy ze damy radę. W końcu raz już nam sie udało 🙂 Jedno czego sie trzymamy, a co ustaliliśmy przed przyjściem na świat starszego synka, to to ze to my wychowuje,u nasze dziecko, nie ktoś inny, i to my stanowczo ustalamy zasady. Nie akceptujemy gdy ktoś nam mówi „słuchajcie madrzejszych, w końcu wychowalismy trójkę dzieci”. O nie! 🙂
Chwile mnie u Was nie było a z Tosiu panienka się zrobiła –
prawie dorosła ;-)))
Julko…tęskniłam za Wami…
za tym spokojem, za tą mądrością – nie wyczytaną… w życiu zdobytą no i za tymi widokami… zwykłego szczęścia… za pięknym Tosi uśmiechem…
Tęskniłam dziewczyny za Wami ;-)))
całujemy zatem bardzo mocno :**