W dzisiejszych podarunkach do wygrania mamy fotelik ze sklepu muzpony.
Sklep ten ma bardzo bogatą ofertę od pościeli i poduszek poprzez meble i zabawki.
Miękkie i wygodne siedzisko dla dzieci od 10 miesięcy do ok. 3 – 4 lat ozdobione gwiazdą naszytą w stylu „hand made”. Fotelik wykonany jest z wysokiej jakości pianki, natomiast pokrycie z bawełnianej, pikowanej tkaniny w kolorze ciemnego grafitu. Produkt łatwy w utrzymaniu czystości – zapinany na suwak pokrowiec można uprać w pralce. Z boku fotelika znajduje się kieszonka na drobiazgi.
Wymiary:
wysokość ok. 43cm
szerokość ok. 55cm
głębokość ok. 30cm
wysokość siedzenia od podłogi ok. 13cm
Bezpieczny produkt wykonany w całości w Polsce.
Producent Pony Design
Aby wziąć udział w konkursie trzeba zostawić komentarz… a w komentarzu..
napisać hasła jakie pamiętacie z dzieciństwa. Czy to od rodziców jakie się słyszało, czy na podwórku do siebie… takie slogany jakimi w naszych czasach posługiwały się dzieci podwórka.. 🙂 a dla Mamy za kreatywność dodatkowo do fotelika poducha gwiazda. Można zobaczyć tutaj. poprzednie podarunki wygrywają komentarze (proszę o kontakt na maila z wyborem nagrody spośród 7 zaproponowanych. Kto pierwszy ten lepszy 😉 ) :
napisać hasła jakie pamiętacie z dzieciństwa. Czy to od rodziców jakie się słyszało, czy na podwórku do siebie… takie slogany jakimi w naszych czasach posługiwały się dzieci podwórka.. 🙂 a dla Mamy za kreatywność dodatkowo do fotelika poducha gwiazda. Można zobaczyć tutaj. poprzednie podarunki wygrywają komentarze (proszę o kontakt na maila z wyborem nagrody spośród 7 zaproponowanych. Kto pierwszy ten lepszy 😉 ) :
Książki „RAZ, DWA, TRZY PSY” wydawnictwa HOKUS POKUS idą do:
i książkę niespodziankę od wydawnictwa dla:
” Jesteś u Pani! ” 🙂
– chodzi jak spirytus
– ty to jakiś niezdały jesteś
– nie patrz sie w ogień bo w nocy sie zesikasz
Ehhh pamietam jak to było między gówniarzami i po wytknięciu języka słyszało się tekst „nie wytykaj języka bo krowa nasika a jak ci nasika to Ci spali pół języka”, nastepnie tekst babciny „po co trzymać bąka w dupie niech polata po chałupie”, pamiętam również krzyki z dworu do mamy na 6tym piętrze „mama rzuc złotówke w woreczku”, ” mama rzuc bluze”. niewazne ze szybciej było wjechac winda na 6 pietro wziac kase czy bluze i zjechac na dol niz drzec sie az pluca zaniemoga i czekac az w koncu wyjdzie odpowiednia mama zapyta 5 razy czego sie drzesz w koncu odwroci spakuje co trzeba i rzuci na doł 😀 no cóż teskno za takimi czasami
O taak ! Rzucanie wszystkiego przez okno było największą atrakcję 🙂
-Nie wytykaj języka, bo Ci krowa nasika
-panie pilocie, dziura w samolocie
– panie pilocie, zrzuć bombę, a ja na niej usiądę
– siedziałem na słupku na prawym półdupku, a lewy półdupek zwisał mi za słupek, hej siup zmiana dup, siedziałem na słupku na lewym półdupku, a prawy półdupek zwisał mi za słupek, hej siup zmiana dup… (to się śpiewało)
– która godzina? w pół do komina, komin otwarty jest w pół do czwartej
– proszę, kaloszy nie noszę
– do widzenia – ślepa Gienia
– dzień dobry Panie Skobry
– zatkało kakao?
– pierwsze słowo do dziennika, drugie do śmietnika
– pobite gary!
– jutro będzie futro, a w pojutrze po futrze
– skarżypyta! język lata jak łopata
– wyjmij widelec, bo sobie oko wydłubiesz
– zakochana para, Jacek i Barbara
– beksa lala, pojechała do szpitala, a w szpitalu powiedzieli takiej beksy nie widzieli
– nudzi ci się? to się rozbierz i pilnuj ubrań
– otwórz szafę i mów do rzeczy
Do widzenia pani gienia kup se trabke do pierdzenia, dziennik sie spala smietnik ocala ;D zakochana para jacek i barbara siedza na kominie i caluja swinie ;D
Siedzę i myślę, bo to debiut mój jest, chociaż bloga śledzę od dawna i uwielbiam, to nigdy śladu tu swojego nie zostawiłam. I nic sensownego wymyślić nie mogę, poza wiecznym: „Mamoooooooooo”. Bo ja się na osiedlu wychowałam i plac zabaw zawsze pełen był dzieciaków i my wszyscy wiecznie pod oknami i balkonami nawołujący „Mamoooo kanapkę”, „Mamoooooo rzuć mi złotówkę na loda”, „Mamoooooo mogę iść do Oli”, „Mamoooooo jeszcze 5 minut, proszęęęę” i te matki wszystkie w oknach:) To mi chyba najbardziej zapadło w pamięć z tego mojego dzieciństwa na osiedlu. A teraz jak już mam swojego szkraba, który raczkuje za mną krok w krok i tak sobie myślę, że to już nie te czasy, mój syn jak coś będzie chciał za kilka lat to mi co najwyżej sms-a wyśle:(
Musiałam troszkę odgrzebać w pamięci i mam ”PANIE PILOCIE DZIURA W SAMOLOCIE” albo ”KTO SIĘ PRZEZYWA TEN SIĘ TAK NAZYWA” pamiętam jeszcze zwrot typu ”DAJ SIĘ RYPNĄĆ” w sensie przejechać. Było troszkę takich. Pamiętam jeszcze złote myśli, pamiętniki,visolwit i vibovit który jedliśmy na sucho oj dużo tego było. Julka zmotywowałaś do wspomnień:) pozdrawiam
-,,nie bierz udziału bo i tak nic nie wygrasz ,, no i nie pomyliła się ;))
„Daj gryyyzaaa!”
Kto się wtedy przejmował bakteriami ;))
I jeszcze – „Daj łyka!”.
-Ej, daj!!
-Daj to chiński sprzedawca jaj!!!!!
Jest kilka wg. Mnie takich „perełek”
Jak ktoś się chciał przejechać na czyimś rowerze: „daj mi się karnąć”;)
„zatkało kakao? Kakao nie zatyka bo nie ma Patyka”
„nie pokazuj języka bo Ci krowa nasika”
„zakochana para… ”
„skarżypyta na kopyta”
„jest tu taki między nami co się posrał odrębnymi ”
Te teksty kojarzą mi się z dzieciństwem oj cudownie powspominać!
Odrębami miało być, tekst babci kiedy puściła bąka i zwalała na nas, och cudowne uroki wsi 😉
„Daj łyka”
„Daj gryza”
„Powiem Mamie!”
Witam.
Postanowiłam, że przyłącze sie do konkursu, po raz pierwszy do Ciebie piszę, ale czytam z ogromnym zainteresowaniem, od dawna. Slogan jaki przychodzi mi do głowy to: „Chcesz cukierka, idź do Gierka, Gierek ma to Ci da. BOMBA.:)
Pomyślałam, ze może mnie wylosujesz.
Na koniec chcialabym dodać, masz Cudowną Rodzinę, Cudowny Dom, Cudowną Pasję i chyba Życie, zupełnie inne od mojego. Ja też Bogu dziękuję za to co ja mam.
Pozdrawiam Cie mocno z całego serca.
Katarzyna W.
I jeszcze mi sie przypomniało…
Dawno dawno temu, kiedy chodziłam do szkoły podstawowej i miałam na II zmianę, do południa, ja i moje koleżanki spędzałyśmy czas w ……. kolejkach, za np. przecierem pomidorowym, cukrem waniliowym i innymi rzeczami. Pamiętam jak dziś, kiedy przywieźli towar do sklepu, ja w te pędy pod mój blok, (a mieszkałam na IV pietrze), wołam z dołu: Maaaaaaaamoo!!! maaaaaaaamooooo!!!! szybkooo, przywieźli!! .
A moja Mama, rzucała wszystko i do kolejki, w ten sposób, mogłyśmy kupić np. DWA przeciery pomidorowe. To były czasy, dziś wspominamy te czasy uśmiechem ustach.
Jeszcze raz pozdrawiam mocno.
PS. Wybieram (jeśli można) poduchę.
U nas troche inaczej bylo. Chcesz cukierka idz do gierka, gierek ci da – kopa w dupe i mama 🙂
….przy grze w tzw.: gumę – na Śląsku 😉
Kuta! Mosz kuta!
Czyli jakaś ekwilibrystyka skakającego nie powiodła się i musiał stać w gumie, skakał następny…aż do kuty 😉
Fajne czasy…
Hehe u nas na Podlasiu było „Skuś Baba na Dziada”
a jak ktoś chciał się przejechać cudzym rowerem to wołał” Daj się karnąć”
No i „Pobite garyyyyyyyy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!”
Dzieciaki:
” Jesteś u mojej mamy ”
” Kto kogo przezywa sam się tak nazywa ”
” Nie pokazuj języka bo Ci krowa nasika ”
” Pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika ”
” Samo się zepsuło ”
” Bite gary „
Tekst mojego dziadka „Jeden lubi pomarańcze, drugi jak
mu nogi śmierdzą” 😉
Dzieciństwo to słodkie lenistwo,ale najbardziej utkwił mi text obiadowy mojej babci:
Mięso musisz,kartofle możesz zostawić(i uśmiecham się pod nosem bo własnie dziś tak do córci powiedziałm).
Jako że mam na imię Ewa często slyszałam na podwórku „Ewka spadła z drzewka i potukła sobie cycki”,
A w domu często slyszałam
„Nie gadaj tyle bo Cię zjedzą motyle”.
Teksty mojego Taty
„Kto pieniążki ma ten jeździ autobusem, a kto pieniążków nie ma ten leci za nim kłusem”
„Lepszy ciepły smród niż świeże zimne powietrze bo od ciepła nikt nie umarł a od zimna dwie armie poległy”
„Kto nie ćwiczy ten leży i kwiczy”
i wierszyk mojej Cioci, który mówiła jej mama
” Nie rusz Andziu tego kwiatka
róża kole rzekła matka
Andzia matki nie słuchała
ukuła się i płakała”
i polecam piosenki z klipami w radio Bajka z lat 80 jak miło się to ogląda i słucha,
a później moje dzieci chodzą po podwórzu i śpiewają
„tik tak tik tak”
-spoko kefir (nie ma problemu, wszystko zalatwimy)
– srutu tutu majtki z drutu ( tak, tak, nic mi tu nie obiecuj bo i tak nic z tego nie bedzie )
To moje dwa ulubione, uzywane po dzisiejszy dzien 🙂
– ty downie!
– nie w szczypionkę!
– maaaamooooo rzuć mi kromkeeeeeeee!
– raz dwa trzy moje wesele w niedziele
– nie gwiżdż bo ci siusiak urośnie
Padłam……………………. ahahahahahaha „Nie gwiżdż bo ci siusiak urośnie” Aahahahahahaha
Jak dla mnie hit #1- pierwszy raz słyszę ahahahahaha
A ja pamiętam słowa mojego taty, jak ktoś/coś nie po jego myśli:
– „Wszystko lubię, ale nie lubię jak wół pierdzi”
Albo, gdy ktoś narzekał:
– „Zesrała się bieda i płacze”
Za gadanie przy jedzeniu:
– „Jak pies je to nie szczeka, bo mu miska ucieka”
Od starszego brata:
– „Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie”
– „Z drogi śledzie, bo król jedzie”
Moje dzieciństwo to lata osiemdziesiąte 😀
Nie dość ze slyszalam to w dzieciństwie to ostatnio złapałam sie na tym że odpowiadam tak samo do swojej własnej, z brzucha wyjętej 3 lata temu córki na jej stwierdzenie podczas jedzenia obiadu, że ona już nie chce jeeeeeeść. A nianowicie:
” zostaw kartofle, zjedz mięso”
😀
Pamiętam z dzieciństwa jak się zwolywalo przyjaciół do zabawy slowami: „palec pod budkę bo za minutke budka się zamyka, gości nie przymyka” 🙂 to były czasy 🙂
Zjedz mięso! Ziemniaki możesz zostawić!
I jeszcze ciagle mowiono by nie jesc pestek z owocow bo nam drzewo w brzuchu wyrosnie i galezie wyjda nosem i uszami !! Na szczescie przyszla lekcja biologi i fotosynteza i teoria o drzewie w brzuchu poszla w las …
U nas robilo sie psikusa rodzicom i wolalo i wolalo mamo mamo. Jak mama podeszla do okna pytajac sie co chce, to mowilo sie ze nic, tylko sprawdzamy czy jest w domu 🙂
I kultowa sprawa dzwonienie do wybranego nr z ksiazki telefonicznej z informacja zevto radio rmf i z zaproszeniem do odebrania nagrody na poczcie. Potem przed poczta sie czekalo jak ludzie przychodzili po rzekome nagrody 🙂
Jak przyszłam umazana cała w błocie do domu to mama zawsze mówiła:
No to ryśtyk
My mieliśmy „Samo rychtyk” mama tak mówiła jak coś pasowało idealnie
Ja dziecko piaskownicy i podwórka, prócz niżej umieszczonych tekstów pamiętam, że w porze podwieczorku mama lub babcia wystaiałą talerz kanapek na parapecie i wołała: Magda, Marek kanapki – i wówczas pół podwórka się częstowało 😉 Mieszkaliśmy na parterze.
Podwórkowe teksty:
– nie pokazuj języka bo ci krowa nasika
– pierwsze słowo do dziennika drugie słowo do śmietnika
– jesteś u mamy (Pani)
– kto pierwszy na trzepaku ten król
– tylko nie w szczepionkę (największy ból to uderzenie w szczepionkę)
– daj się karnąć – przejechać rowerem
– spóła – podziel się – daj liza
– nie do rymu, nie do taktu, wsadź se palec do kontaktu
– chcesz ze mną chodzić – hahhahah
– panie pilocie dziura w samolocie
– zatkało kakao
🙂 to na razie tyle co pamiętam – ostatnio wspominaliśmy te zwroty z mężem, śmiechu było co nie miara 🙂
Babcia miała fajne powiedzonka. Do moich starszych kuzynów, z którym spędzałam wakacje godała”Dejcie pozór na nia!” bo Babcia się o wszystkich zawsze na zapas martwiła. Godała czasem”Biercie ta mietła i ciście zamiatać plac” albo jak coś konkretnie nabroiliśmy to godała: „Jak cie chyca to bydziesz widzioł!” Od rodziców słyszałam takie hasła wytrychy jak: „Inni mnie nie interesują!” gdy próbowałam przywołać przykład koleżanek w kontekście jakiejś sytuacji dla mnie niekorzystnej. Uwielbiam hasło po śląsku: „Dupisz fleki” ;)) Jestem z rocznika ’85 i byłam jednym z tych dzieciaków w Polsce, które śmigały całe dnie po podwórku, u nos – po placu. Skokało się po klopsztandze czyli po trzepaku. I to była codzienna normalna sprawa, że wołało się mamę po bele co, np. żeby ściepła jakieś drobniaki na oranżadę, którą się piło za chwilę w pięciu pod sklepem na rogu. Sklep nazywaliśmy blaszakiem. Ciotka Krista godała: „Z igraczki przidom płaczki” i zwykle miała rację. Mieliśmy z chłopakami bandę osiedlową o nazwie Banda Duszków Pantonimków 🙂 Raz dorwaliśmy zaparkowaną koparę, którą zostawiali robotnicy po szychcie. Bawiliśmy się w kabinie i wymyślalismy nazwy dla wszystkich wihajstrów i knefli. Dwa z nich pamiętam do dziś: Glandina i Gingalanga 🙂
Ja pamiętam hasło w zabawie pobite gary, grę w podchody, gdy komuś nie wyszlo podczas gry w gumę to była skucha, jeśli chcieliśmy żeby ktoś poszedł to mówiliśmy spadaj na drzewo banany prostować ;), peniasz? -boisz sie?, ale capi – ale śmierdzi,
HA! U nas to było tak na dzielni:
Jak się wołało mamę do okna spod bloku:
-Mamoooooo to ja Twoja córkaaaa!
😉
No i takie:
-Ale mara!(inaczej- ale się zmarałeś, czyli powiedziałeś coś głupiego, zbłaźniłeś się)
-Tak!
-Osrał cię ptak!
-A Ciebie wiewiórki z górki!
-Kuto (kto grał w gume ten wie 😉 )
-No wczas! (inaczej- wiadomo)
-Chyba TY (dobra riposta na wszystko 😉 )
-Powiedz klucz pod wanna.
-Klucz pod wanna
-Twoj tata kąpie się z gołą panną!
Za to moja babcia to miała wypasione hasła do nas 😉
-Babciu ale ja się boje!
-To wleź w dupę moje
-Babciu potem!
-Potem to Ci jedzie spod pachy
-Babciu ale pada!
-Deszczyk pada droga równa, jedzie Felek wiezie gówna
Boskie!!!!!:D
Moja ciocia:
'Kto ma pszczoly, ten ma miod
Kto ma dzieci, ten ma smrod’ :))))
Najczęściej wspominam dialog podwórkowej koleżanki z podwórkowym kolegą, który w tę pierwszą rzucił piłką:
– Ała! Przez Ciebie będę miała raka piersi!
Haha Liwia za tego „bąka w d…e …” fotelik powinien byc Twój
Palec do budki!!!
Ostatnio wrócił do mnie ten jakże pamiętny okrzyk i siedzi w mojej głowie 🙂
Nom.
Ta sytuacja chodzi za mna od 16 roku zycia tylko I wylacznie dlatego ze moja mama postanowila powspominac z mama mojego najlepszego kumpla o czasach dzieciecych. Rozmawialy sobie w samochodzie a kumpel siedzial z tylu udajac ze slucha muzyki! Do konca dnia wszyscy o tym wiedzieli!!
A dzialo sie to jak mialam 2 lata. Moja mama kapala mnie I dwoch moich braci razem w wannie. Stojac w wannie moim braciom woda sciekala z siusiakow. Ja tak stalam patrzylam, patrzylam I nagle:
– Mamo jak bede taka duza to tez mi urosnie!
„Dupa cara Mikołaja” i jeśli nie chciało się odpowiedzieć na pytanie gdzie coś jest to „U Piechaczka na haku!”;) Kultowe teksty mojej babuni 🙂
A u nas jak nie chciało się powiedzieć gdzie coś jest to mówiło się: „W SINI ZA DRABINĄ!”
Miałam na osiedlu kolegę Jacka i mama wolała go z okna- Jacek do domu!- a wszystki dzieci na podwórku dopowiadały- Na kaszkę z betonu:) ot takie wspimniwnie;)
-nie wystawiaj języka bo Ci krowa nasika -krowa ma dłuższy i się nie chwali 😉
– daj gryza 😉
– mamo mamo wyjrzysz przez okno ?!
„Pobite gary”pamietacie ten tekst???;)
„Tylko nie w szczepionkę!”
„Daj się karnąć”
„Z całej pety”
„Gramy na zachę, czy tylko na niby?”
u nas było z całej pyty 🙂
ale pierwsze jest the best!! :)))
„Tylko nie w szczepionkę!” Padłam ze śmiechu. Moim skromnym zdaniem powinno wygrać:)
Jako, że byłam żarłoczkiem czipsowym, to najbardziej utkwiło mi w głowie 'mogę jednego?’ i wybieranie całej garści z paczki koleżanki 😀 Praktykowałam chyba codziennie. Z serii cięte riposty: 'co się gapisz?’ – 'po to mam oczy’. Do upierdliwych kolegów 'spadaj na drzewo i zbieraj banany’, 'zapnij rozporek, bo dzisiaj nie wtorek’. No i kultowe 'jesteś u pani’. 😀 A, jeszcze wycie pod oknem 'mamaaaa, rzuć piłkę’, 'mamaaa, rzuć kredę’, 'mamaa, za ilę obiad’ 🙂
Moja córka ma trzynaście lat, ale jak była mała to mówiła: „umylawka” na umywalka, „kurz” na pieprz. Najzabawniejsze, co pamiętamy do dzisiaj to jak szukała zamka u naszego pieska: Mamusiu, a gdzie Maksiu ma zameczek, bo ja mu ściągnę futerko, żeby mu nie było ciepło. 🙂
moja mama powtarzała jedno. ona nigdy nie krzyczała, ona z nami rozmawiała, a teraz to tak trudno o rozmowę uważną z drugim człowiekiem. jak zrobiłam coś źle albo czegoś tam się wstydziłam, to powtarzała: „nic się nie stało. i pamiętaj, wstydzić to się można tylko kraść”.
a tak między dziećmi to różne różnosci się wymyślało. O tadku niejadku co go wiatr porywał. jak ktoś skarżył (rzadko) to się mówiło „język lata jak łopata, na łopacie wiszą gacie, a nie moje tylko Twoje”.
pozdrawiam Was ciepło
Zjedz chociaż mięsko 😉
„to jest widłami na wodzie pisane”- moja Babcia ukochana, gdy mówiłam o kolejnej wielkiej miłości lub innych wielkich, ważnych sprawach 😉 „powiem wszystko Mamie”- tekst do szantażu 😀 „idziemy na balety”- kolejna impreza na wsi 🙂 i tekst mojej Mamy, gdy się skaleczyłam „to obsikaj to sobie”…
Czasy dzieciństwa i blokowiska 🙂 ehhhhhhhhh 🙂
U nas też było „Nie wystawiaj języka, bo Ci krowa nasika!” i to wołanie Mamy do okna!
I pamiętam jeszcze: „Skarżypyta! język lata jak łopata!”
A najbardziej lubię i teraz praktykuję z Moim 3-latkiem wołanie do przelatującego samolotu:
„Panie pilocie, dziura w samolocie!”
Możemy tak wołać nawet kilka razy dziennie i nie nudzi się nam nic a nic! I ile mamy przy tym śmiechu! Można na chwilę znów stać się dzieckiem!!!!
1. „Bo powiem mamie!”
2. ” jesteś u mamy/pani”
3. „Masz baty”
4. „Zakochana para Jacek i Barbaaaara!
5. Ale będzie kwas
6. Idź do łazienki/kuchni / pokoju zobaczyć czy cię tam nie ma.
7. Chyba cię pogrzało.
8. Idziemy na balety.
9. Bocian kiszka, przynieś mi braciszka.
10. Uważaj bo cię Cyganie porwia/ wilki cię zjedzą.
11. Jacek placek na oleju mama krzyczy ty złodzieju.
12. Kaj cię dać? Do cienia?
13. Masz wszy jak rolady.
14. Pozdrów sie przez kupka hasio ( przez kupę śmieci hehe)
1. Mali Krakowianie wołali rówieśników z podwórka: „Wyyyjdzieeesz na poleeeee?”, a sąsiad przyjezdny ze Świętokrzyskiego wołał: „Wyyyjdzieeesz na dwór?” czym wzbudzał powszechną radość.
2. Pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika! Śmietnik się spali, a dziennik ocali.
3. Idź się trzepnij o sosenkę.
4. Idziesz już? Beret włóż. Idziesz zaraz, włóż dwa naraz. Idziesz potem? Włoż za płotem.
5. Spier papier
6. No wejźże się…
7. Czemu? Bo nie ma dżemu.
8. Panie pilocie dziura w samolocie!
9. Zatkało kakao? Kaako nie zatyka, bo nie ma patyka.
10, Napisy kredą na chodniku np.: A+M=WSZM
11. – DAJ! – DAJ- to chiński sprzedawca jaj!
12. Srututututu majtki z drutu.
13. Niezbyt ładne – do dziecka: Co wolno wojewodzie, to nie Tobie mały smrodzie…
14. Chcesz cukierka, idź do Gierka. Gierek ma, to Ci da 🙂
15. Pokaż! Pokaż to był taki tokarz.
16. Spadaj na drzewo!
17. DO kogoś, kto miał rower: Daaasz się przejechać? 🙂
18. Kto wypina, tego wina.
Więcej nie paiętam 😀
„daj się przejechać”
„Zakochana para Jacek i Barbara”
„zapnij rozporek bo dzisiaj nie wtorek”
„kto się przezywa sam się tak nazywa”
„palka zapałka dwa kije, kto się nie schowa ten kryje!”
– MAAAAAAAAAAMOOOOOOOOOOOOOO !!!!!!!!!!!
– COOOOOOOOOOOOOOOO?????????????????
– RZUĆ PICIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
takie sytuacje w blokowiskach to była codzienność:)))
a tak, rety. rzuć picie. ubaw po pachy. 😉
Z dzieciństwa pamietam jak kuzyn ucząc się mówić powtarzał w kółko „ułali ułala ramciu ram kukuciku” – a chodziło mu zabawę z nami.
Do tej pory jak się spotykamy to witamy się słowami „ułali ułala ramciu ram kukuciku”
Zabawa trwa juz ponad 20 lat.
Najlepsze odzywki? U babci na „placu” gdzie schodziły się dzieciaki ze wszystkich okolicznych domów 😀 górniczy śląsk, cóż więcej dodać 🙂
„wyź ta afa bo ci łostanie” czyli nie rób głupiej miny bo zostanie, tak przy okazji afa mówiło się również na wyjątkowo urwisujące „dziołchy” i oznaczało to po prostu małpę 😉
mimo że mówię czysto po polsku świetnie wspominam dzieciństwo i uwielbiam odwiedzać babcię żeby przenieść sie w czasy gdy moje życie kręciło się wokół bonbonów (cukierków), gzunia na kole (szybkiej jazdy na rowerze), zmaraszonych galot (ubrudzonych spodni) , ukidanego cwitra (poplamionego swetra) i anyżków popijanych kompotem z jabłek. Fajnie było za bajtla. mmmm 🙂
„Palec do budki” „zatkało kakao, kakao nie zatyka bo nie ma patyka” i inne takie:) dziecię mi nie pozwala więcej napisać 🙂 bo płakunia maruda moja kochana.
ja pamiętam takie głównie podwórkowe:
– trzech na jednego to banda łysego
– ręka, noga, mózg na ścianie, oko na widelcu 🙂
– coś ty się z łysym przez ścianę macał/a
– zadzierm kiecie i lecę, zapalam pochodnie i zakładam spodnie
– Kto na kogo się przezywa, ten tak samo się nazywa
– Srutu tutu majtki z drutu!
– Nie pokazuj języka, bo ci krowa nasika
– Otwórz paszczę, to ci naszczę
– chcesz cukierka idz do Gierka, Gierek ci da kopa w d… i papa
-masz! krzywe nogi jak ***
i mojej babci powiedzonko: „dzieci, dzieci kara na was leci”
to wszystkie podwórkowe, które pamiętam, ale może jeszcze coś wpanie 😉
-„Kto ma pożyczyć dlugopis?”
-„kupisz mi?”
-„Mikołaj wszystko widzi”
-„Dobranooocka!”
-„pobite gary!!!!”
Oraz co najlepiej co wspominam i uczę teraz dzieci to :
-„pani zo zo zo…”
-„onse madonse…” czyli gry z uzyciem rąk !;)
I wspomnienie z przedszkola czyli :”Zbiórka z podwórka! ” 🙂
O o i jeszcze : ” Tato, gdzie jest MAMA?”
Ah! Najbardziej kultowe dla mnie to „ała! nie w szczepionkę!”. Oraz to cudowne budowanie napięcia, gdy ktoś nam dokuczał a my, obserwując bacznie naszego „prześladowcę” zaczynaliśmy nawoływania: „maaaaa……..( tu przerwa na dalszy rozwój wypadków)……moooooo ( gdy mimo wszystko złośliwiec nadal robił nam pokrzywkę)”. Na szczęście oprawca zazwyczaj zamierał w połowie zbrodni 😀
Pamiętam jeszcze ” tatooooo zawołaj mamę”, i „daj się przejechać” ( oh oddawałam całe zasoby swojej gumy do żucia za możliwość przejażdżki na rowerze 😉
Nie wiem czy również stosowaliście tak drastyczne metody jak dzieci w moim przedszkolu ale my podczas posiłków lizaliśmy najlepsze kanapki, krzycząc ” zaklepane”! Było jeszcze plucie do kompotu o największej ilości wisienek ale nikt się oficjalnie do tego nie przyzna 😉
Buziaki!
„Palec pod budkę, bo za minutkę budka się zamyka, na złotego byka. Cyk cyk cyk, wiecej nikt!”. Kto się spoźnił ten nie grał, a jak się rozryczał to było: „beksalala pojechała do szpitala, a wszpitalu powiedzieli – takiej beksy nie widzieli!” 😀
Obkupiony z daleka krzyczał „bez współy!” Zanim inni zdążyli powiedzieć „daj gryza/ daj liza/ daj łyka…” 🙂
Ponadczasowe „jesteś u mojej mamy!” Zamienne na „jesteś u Pani!” 🙂
„Cztery oczy, piąta szyja, okularnik dostał w ryja” – niestety nosiłam okulary 😉 i mieszkałam na 9 pietrze, więc kilka razy w ciagu dnia było słychać „MA MO! MA MO! Rzuć na loda!” 🙂
„Ogryzek – zgryzek, kto go lubi!?” Wiadomo, na kogo pokazali palcem, ten oberwał ogryzkiem…
„Nie pokazuj języka bo ci krowa nasika”
„Panie pilocie, ma pan dziurę w samolocie!” – chyba na prawdę mieliśmy nadzieję, ze nas usłyszy – tak zdzieraliśmy gardła 🙂
„Pobite gary!!!!”
„Co się gapisz? – po to mam oczy! – niech ci żaba wskoczy! – żaba się pomyliła i do ciebie wskoczyła!” 😀
„Pałka – zapałka dwa kije, kto się nie schowa ten kryje! A kto bedzie za mną stał, ten go będzie miał! Szuuuukaaam!”
„Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy, es o es, głupi pies” – teraz do mnie doszło, że to zupełnie bez sensu :))
„Nie dłub w nosie, boś nie prosie!”
„Zakochana para! Jacek i Barbara!” :)))))
„Chcesz cukierka, idź do Gierka, Gierek ma to ci da, kopa w d… i pa pa” 🙂
„Nie do rymu, nie do taktu wsadź se palec do kontaktu!” Choć istniała wersja bez cenzury, która mowila żeby se d… Wsadzić do kontaktu 🙂
A teraz hit!: „powiedz klucz pod wanną – klucz pod wanną – twój tata się kąpie z młodą panną!” 😀
Oprócz ww były jeszcze radosne wersje rożnych wierszyków i piosenek – a tego mnóstwo! Istne słowotwórstwo 🙂
No i wpisywane w pamiętniku lub złotych myślach „ku pamięci, mięci kupa, wpisał się Alojzy D…” 🙂 jeszcze te zagięte rogi w pamiętnikach z napisem „top secret”
JR + AD = WM ;))
Mamoooooo zjób kanapke zez wodom i zez cukjem 😉 hihihihi pamiętam do dziś ten rarytas 🙂
To były czasy…nie było komputerów i smartphonów i człowiek wisiał na trzepaku pod blokiem albo chuśtał się z koleżanka na weirzbie, a na wakacje do babci na wieś i budowa…ło się korytarze w kukurydzy albo domki na drzewie…a z ciekawych tekstów pamiętam:
– jak leciał samolot: „Panie Pilocie dziura w samolocie” 😀
– gdy dzieci się nie lubiły: „Kto na kogo się przezywa, ten tak samo się nazywa”
– albo: „Co?- Pstro! Gówno drogą szło!”
– „Moja ciocia z Ameryki ma samochód na guziki”
– „Zakochana para – Jacek i Barbara”
– „sory resory”
– ” pierwsze słowo do dziennika drugie slowo do śmietnika”
– ” pomylone gary, pomylone gary” – to bylo dobre 😀
– albo „nie dłub w nosie boś nie prosie”
– „nie do rymu nie do taktu wsadź se palec do kontaktu”
– „zapnij rozporek bo dziś nie wtorek”
– „zatkało kakao”
– ” to on zaczął…”
– „ja się tak nie bawię…”
– „ej bo powiem mamie”
– „jutro to bedzie futro”
a mama:
– ” poczekaj az tata wroci do domu”
– „nie dyskutuj ze mną..”
– czesto slyszalam : „chociaz mieso zjedz”
– „co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie”
– „Ja w twoim wieku…”
– „gdyby koledzy skakali z mostu tez bys skoczyl” – to slyszal moj brat 🙂
– „pogadamy jak sama bedziesz miec dzieci…” – no i czasem gadamy 🙂
…normalnie sie polakalam jak zaczelam sobie to przypominac
Swiet ny konkurs dla pokolenia JP2 albo jak kto woli urodzonych w latach 80-tych.
Bylo super wspoinam trzepak i fikolki 😀
Pozdraqwiam
fotelik super – moj synek bylby zadowolony
– Utnę ci łeb po same cycki i zrobię sobie flakon! 😉
– Wyglądasz jakby cię krowa ulizała.
– Nie siadaj na zimnym, bo ci wilk do pupy wjedzie!
A ja pamietam wołanie przez mamę z okna na posiłki.
Było cos w tym stylu „Agnieszka, obiaaaaaaddd” i pędem biegłam do domu:)
-„Skisłeś” ( Trzeba był mieć palce w krzyżyk:)
– ” Pomylone gary”
– Daj „rypa” (daj pojeździć na rowerze)
– ” Fikasz pierdnę i znikasz :)”
– ” Panie pilocie dziura w samolocie”
– Baza
– „Suchar Puchar ”
– Mój dziadek mówił „nie śpiewaj przy jedzeniu bo będziesz miała głupiego męża”
Z domu( poczucie humoru jakie bylo ( i jest)) takie bylo;) :
– ty mnie nie strasz, ty to zrob!
– to sie myje a nie wietrzy
– nie rozsmieszaj mnie bo zajadow dostane
– „maaamaa”! „braaama”!
– jak sie nie ma miedzi to sie na d…siedzi
– nie przegladaj sie tyle w lustrze bo diabla zobaczysz
– nie ma co sie piescic to sie musi zmiescic
Z podworka:
– wyjdziesz??
– jestes u pani!
– powiem!
– sorry Winetou
P.s. Ale generalnie dziecinstwo mialam szczesliwe;)
Po uderzeniu przez kogoś,mówiło się : „Ała, nie w szczepionkę”
A ja pamiętam sporo.. ale większość już padła więc przytoczę te nie wspomniane wcześniej:
– „”ence pence w której ręce
– Co się gapisz? – Po to mam gały, żeby patrzały!
– Cześć! – Kup se majtki za sto sześć!
– Do widzenia! – Kup se trąbkę do pierdzenia!
– Pokaż! – Tego nie robił tokarz. To robiła fabryka, tego się nie dotyka!
-Palec pedała na mnie nie działa! – Nie jestem pedałem, bo z Tobą nie spałem! (po pokazaniu środkowego palca)
– Wiesz co? -Co? -Gówno pstro! Zawinęło się w papierek i udaje, że cukierek!
– Kto wypina tego wina
– Która godzina? wpół do komina! Komin otwarty wpół do czwartej
– Wpadła bomba do piwnicy napisała na tablicy: S O S głupi pies
Sporo tego. Niektóre może niekoniecznie kulturalne ale były… I miały się świetnie 🙂
1.skuś baba na dziada
2. -a właśnie że pojadę -ta chyba do Honolulu małpy straszyć
3. (dziadek gdy pierdnął) żeby nie ten dech to by człowiek zdechł
4.gdy pies je to nie szczeka bo mu miska ucieka
5. Nie odzywam się do Ciebie.
6. Jesteś głupi jak tabaka w rogu.
7. Jak byłeś mały to Cie z wózka wywalili.
8. Kłamczucha kozucha
9. Nie bawisz się z nami.
10. Jak cię kopnę to do domu dolecisz.
11. Głupia jędza.
12. Jesteś głupi i masz wszy na pępku.
13. I co z tego?
14. Idę na hacjendę. (do domu)
15. Kto idzie na dyske? (dyskotekę)
Mam piątkę rodzeństwa więc w „pyskówki ” jestem dobra ;P
Jeszcze przypomniało mi się -dupa Jasiu pierdzi Stasiu
– Znalezione nie kradzione
– Bujaj się.
– będziesz ze mną chodzić? 😀 -chyba do sklepu po bułki
– Zabujała się.
-Idź się leczyć.
– Mamo mogę kanapkę z cukrem?
Jako dziecko (i w sumie do dzisiaj) mieszkałam w rodzinnej kamienicy, więc nie znałam tych blokowych powiedzonek, sloganów itp. U nas podwóko było prywatne, a pierwsze teksty słyszało się dopiero w szkole, bo w przedszkolu to raczej grzecznie było.
Ale w domu też mieliśmy swoje powiedzonka, a raczej babcia miała. Do dziś czasem siedząc z rodzeństwem przy stole wspominamy powiedzonka Babci Irki 🙂 a były to m.in.:
– Za dziękuję nic nie kupię
– Wojny Wam trzeba!
– Może morze, a w tym morz piskorze (do dzisiaj nie wiem co to znaczy)
I z tych bardzij znanych:
– Komu, komu, bo idę do domu
Maammmooo mogę iść na trzepak! albo Raz,dwa trzy kto gra w kapsle?
Nie w szczepionke !
Kociejewo 🙂
Gdy byłam mała, mieszkałam w bloku na drugim piętrze. Zawsze było szkoda czasu, żeby iść do domu. Cała komunikacja odbywała się więc przez okno, najpierw więc należało wywołać przez okno dorosłego.
Nasze najczęstsze hasła to
– mamo, rzuć mi kanapkę! ( szkoda było czasu na pójście po przekąskę)
– czy mogę iść za blok? ( wolno było bawić się przed blokiem, więc trzeba było uzyskać pozwolenie)
– rzuć mi bluzę (to pod wieczór)
można więc powiedzieć, ze wychowała nas ulica:)
Babcia zawsze mówiła ” z chlebkiem, z chlebkiem” – jak się zjadało samą wędlinę.
Albo ” Żyd na kiju niósł” – jak się coś zgubiło.
” Jak Cię złapię za brochę, to zobaczysz”
Spadasz? to spadaj!!- z siostrą się z łóżka zrzucałyśmy
Darcie się pod oknami też było bezcenne i na sznureczku babcia w zrywce bułki i owoce spuszczała.
Ah się rozmarzyłam….
Pamiętam słowa mojej Mamy, które tak często powtarzała mi oraz mojemu starszemu Bratu – „Dzieci moje kochane, nie spieszcie się z dorastaniem, bo Wasze dzieciństwo to prawdziwa kraina bajek”. Te cudownie i proste słowa będę przekazywać moim małym Córeczkom.pozdrawiam ciepło
Mieszkamy na Śląsku. Ostatnio mąż zapytał mnie skąd mi się wzięło powiedzenie „Zima jak byk!” 😀 A to moja prababcia na każdym zimowym spacerze, w chłodne jesienne wieczory, a czasem i latem tak mówiła, gdy było jej zimno. Przejęłam to bezwiednie, nigdy się nie zastanawiając co ma byk do zimy… i niestety już się nie dowiem, co prababcia miała na myśli. Moja córka ma dopiero 9 miesięcy ale jestem pewna, że też przejmie to hasło! Trzeba dbać o rodzinną historię! Zadbam o to!
” Jakby go zjod”
Moje ulubione hasło z dzieciństwa Pani Sąsiadki u babci na wsi, że dziecko podobne do ojca.
Uśmiecham się do niego w duchu teraz, gdy słyszę komentarze o naszym adoptowanym synku, że podobny do taty albo mamy…
Ostatnio sama się złapałam na takim tekście z dziecinnych lat…wołam syna przez okno…Marcel obiad…on jak ja kiedyś co??? Więc ja jak koledzy z mojego podwórka…Marcel mama kaszą dzieli…i o dziwo przyszedł.
A ja pamiętam jak pisałam w pamiętnikach „Na górze róże, na dole fiołki a my kochamy się jak dwa aniołki”:)
A ja pamiętam stały tekst mojej mamy: „a nie mówiłam”. Zawsze miała rację 😉
Ja juz do swojej corki jak bedzie wychodzic na podworko nie powiem, jak moja mama ” tylko sie melduj co godzine”! I ona pewnie nie bedzie miec tego problemu co ja, aby spytac kogos z zegarkiem ktora godzina 😉
Moja mamcia kochana ( czym z resztą doprowadzalanie do szału ):
„Tylko grzej w buzi zanim połkniesz” – gdy jadłam lody.
Ehhh, to były czasy 🙂
Czesc tez od dłuższego czasu śledzę Twojego blogu i chciałabym Ci pogratulować cudownej rodzinny i wymarzonego domu, jestem w nim zakochana
A ja pamiętam taki tekst:
– mamo pić mi się chce
-to zjedz jabłko
🙂
-Bocian, bocian kliszka przynieś mi braciszka a jak nie to siostrzyczki dwie. -Jacek i Barbara zakochana para. Siedzą na kominie i całują świnie. Świnia mówi nie, nie,nie całujcie mnie. -kosi kosi łapki pojedziem do babki od babki do dziadka po koszyczek na jabłka -kosi kosi łapki pojedziem do babki, babka da cukierka a dziadek papierka Hi hi jak śmiesznie główka ruszyła a tam tyle wspomnien.
miała baba koguta wsadziła go do buta
bujaj się
pałka, zapałka dwa kije kto się nie schowa ten kryje
siała baba mak nie wiedziała jak a dziad wiedział nie powiedział a to było tak
ency pency w której ręcy
Jurek ogórek, kiełbasa i sznurek
Uwaga śledzie bo król jedzie
wyszedł żuczek przed chałupkę i narobił w kątku kupkę
żuczku czemuś ty to zrobił, czyś chałupkę przyozdobił ??
mamo daj czekolady, ale mi to większe pół
-jest kapusta
-nie ma
-jest sałata
-nie ma
-a co jest
-ja jestem 🙂
Jak Mama się na mnie denerwowała to mówiła do siebie: „Boże spuść bombę na te trąbę”…Jak mnie to wkurzało! I syn mój teraz rozrabia a mi jedyne co do głowy przychodzi to to „Boże spuść bombę…” 🙂
Zdarzało się, że na pytanie: „Mamooooo a co by było gdyby… (coś tam…) „, Mama zmęczona moimi ciągłymi pytaniami odpowiadała: „gdyby babcia wąsy miała to by dziadkiem była”.
Oj to tak dawno temu, ale niezapomne jak samoloty przelatywały i się wolało:”Panie pilocie! Dziura w samolocie!!!” Uczę to teraz moje dzieci.
Fotelik jest przepiekny i pasuje idealnie do pokoiku naszego 5 miesięcznego synka
Nie bij siostry bo Ci ręką uschnie:D
Pro-szę Pa-ni a Mar-ta to się bi-je!!!
Ała – tylko nie w szczepionkę (szczepionka była 10 lat temu)
Zapomniałam dodać odpowiedz : jak siebie bije to ciebie nie boli.
Dzień dobry :),
Dzieciństwo w latach ’80/’90 wspominam z sentymentem. Zabawy na podwórku, trzepak, gra w „zbijanego”, budowanie szałasów i dość wątpliwe etycznie „chodzenie na szaber” ( w pole po kukurydzę, po jabłka na działki lub – co wzbudza mój skrywany uśmieszek do dnia dzisiejszego – po kwiatki co by je na Boże Ciało w czasie procesji rzucać). Z podwórkowych sentencji pamiętam sporo. Moja pięciolatka chichra się, gdy słyszy następujące wspominki:
1. Kto wypina, tego wina. Takie w Polsce są zwyczaje, kto wypina, ten dostaje ( mało poprawny wierszyk w dzisiejszych czasach ;). Czailiśmy się na kolegów/ koleżanki, którzy niechcący schylili się po cokolwiek).
2. Pobite gary! ( w czasie gry w chowanego),
3. Daj się karnąć ( szczególnie popularne w okresie komunijnym 😉 ),
4. Spóła! (mało higieniczne, ale uczyło dzielenia się wszystkim),
5. Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Gierek ma, to Ci da, kopa w d… i pa pa ( nie szokowało mnie niecenzuralne słowo w tym wierszyku, zastanawiało raczej, skąd mój kolega z ławki, Stefan (ksywka Gierek od nazwiska), ma tyle słodyczy…,
6. Skąd to masz? Z Niemczech 😀 (mimo filologicznego wykształcenia, kocham tę niepoprawną formę),
7. Siedzi baba na cmentarzu, trzyma nogi w kałamarzu. Przyszedł duch, babę w brzuch, baba fik, a duch znikł ( wyliczanka dobra na wszystko),
8. Dwaj murzyni na pustyni urządzili sobie raj. Jedli, pili i tańczyli, a trzeciemu było żal ( piosenka, którą mój tato śpiewał przy ognisku),
9. Jesteś u pani! ( podobno wciąż aktualne),
10. Piosenka autokarowa w milionach wersji: panie szofer, gazu, panie szofer gazu, booooo dziewczyna jest w garażu! ( czy ktoś jeszcze pamięta, że wyznacznikiem wipowstwa w autobusie było siedzenie na samym jego końcu, na poczwórnym, lub więcej, miejscu? 🙂 ),
W głowie mam masę takich facecji, chyba czas to spisać, co by z biegiem lat nie uciekło…
Pozdrawiam Panią, Pani Julio!
hasła, które bawią mnie do dziś to:
ała, nie w szczepionkę 😉 oraz jesteś u pani 😀
-„idź do domu bo matka kluchami dzieli”
-„daj się bryknąc”
A tak to Najbardziej z zabaw utkwił mi gra w gumę a z sytuacji gdy mieszkając w bloku smołowali dachy i mój brat ganiajac się z chłopakami po murkach wpadł do beczki z ciepłą smoła po samą szyję i szedł przez całą ulice i klatkę schodową na 4 pietro. Wszędzie były jego ślady. Nie wiem jak mama to zmywa. Chyba go smalcem wysmarowała. Buziaki J.
Kto się bawi w ganianego palec do budki bo za minutkę zamykamy budkę
już jest minutka zamknięta budka 🙂
Ostrzegawcze: „Po śmiechu przyjdzie płacz”, tylko teraz zastanawiam się, dlaczego właściwie nie na odwrót” „Po płaczu przyjdzie śmiech” ?
Powiedzenie bardziej babci, ale do tej pory zawsze się z niego śmiejemy: „Kto hula ten nie lula!” wołała moja babcia budząc nawet nas, dzieciaki „nad ranem” o siódmej w wakacje i wujka co w tamtych czasach miał może z 20 lat i faktycznie do piątej hulał 😀
Akurat dziś wspominałam tekst mojej mamy
Hej super konkurs,
Pamietam, teraz pamietam te wszystkie „zawolanki”, az mi sie dziecinstwo na podworku przypomnialo i u babci na wsi.
U nas bylo;
„Kto tam? – Hipopotam”
„Jak cie obchodzi to jedz do Łodzi”
„Po co? – Pocą to się nogi nocą”
„Daj Łyka” (do kolegi z Coca Cola)
„spadaj – Sam sie zbadaj”
no i przepraszam za czesciowy brak polskich znakow.
Pozdrawiam mocno 🙂
Viola Fasola
Fajnie tak ppowspominać 😉 Pamiętam ich wiele i właściwie wszystkie już zostały wypisane, a mnie najbardziej utkwily słowa dziadka, który widząc ze martwię się jakąś słabą oceną w szkole mówił ” uczeń bez 2 to jak żołnierz bez karabinu ” 🙂
– przyznać się i umrzeć jest zawsze czas
– mam branie jak sanki w zimie
– ryjafon (buzia)
– nie dłub w nosie, boś nie prosię
– pędź flaku do ataku
– wlecze się jak mucha w smole
– interesuje mnie to tyle, co zeszłoroczny śnieg
– z opowieści mojej mamy, kiedy była mała: zjeżdżając z góry na sankach hamowała nogami a kolega siedzący z tyłu za Nią krzyczał: Anka, nie haRuj 🙂
Pozdrawiam wakacyjnie!!! 🙂
Mama gotując kaszkę oświadcza tacie że Ania pobiła babcię
tata: pobiłaś babcię?
Ania: tak
tata: a przeprosiłaś?
Ania: nie
tata: to na co czekasz?
Ania: na kachę
Zosia po zjedzeniu kawałka grejpfruta pyta czy może jeszcze, mama odpowiada że zjedz jak masz apetyt. Zosia ze zmartwioną miną mówi : ale ja już zjadłam apetyt.
Babcia idzie zabić kurę na pieńku ( na wsi tradycyjnie kiedyś :)) kura szarpie się i gdacze. Mała Ania uspokaja kurę mówiąc „kurko nie bój się babcia Ci nic nie zrobi tylko Ci łepek utnie”
…wstan i zobacz jak siedzisz…,
…zobacz czy nie ma ciebie w pokoju…
To ja pokrótce.
Dwa hasła rodziców kierowane do mnie-zamiast popularnych frazesów.
Moim ulubionym kolorem był niebieski. Mama gdy chciała zwrócić mi na coś uwagę (np. na złe zachowanie) zawsze mówiła (i mówi wciąż mimo, że mam 28 lat):
Ty wiesz niebieska o co chodzi…. —> natychmiastowa refleksja i rozmyślanie co zmalowałam.
Tata też miał i ma swoje powiedzenie, które dziś nabiera szczególnego wyrazu. Gdy spierałam się z nim i wykłócałam o nowe przywileje, by mnie zbyć nie wiadomo czemu mówił: Niech Ci będzie Wojtek.
No i wykrakał. Wojtek jest dziś moim Mężem 🙂
Moja Mama jest skarbnicą powiedzonek wymyślanych na poczekaniu. I jak się jej mówiło: „Mamo, nudzę się”, odpowiadała: „To się rozbierz i pilnuj ubrań”. Mama ma jeszcze kilka niecenzuralnych odpowiedzi, ale na forum się wstydzę ;). Do tej pory jak wyjeżdżam od Rodziców, to słyszę nieśmiertelne: „Bądź grzeczna”.
Tata też nie lepszy – jak coś nie wychodziło, albo czegoś nie umiałam zrobić, to mówi do tej pory (a mam 33 lata): „Patrz, co czynisz”.
Kiedy jestem z siebie bardzo zadowolona, bo dobrze doradziłam mężowi, albo coś zrobiłam specjalnie dla niego i mu mówię: „Taka żona to skarb”, to on odpowiada „A prawdziwy skarb trzeba głęboko zakopać”.
Babcię Męża będę wspominać w nieśmiertelnym, ulubionym żółtym swetrze, jak drepcząc za nami do drzwi, zaciskając pomarszczone dłonie pokryte niebieskimi żyłkami mówiła: „Jestem w oknie, szerokiej drogi”.
„Możesz spać u Julii” 😉
A poza tym:
„Zamknij oczy, otwórz buzię”
„Figa z makiem z tatarakiem”
„Nie wystawiaj języka bo Ci krowa nasika”
,,eeej… tylko nie w szczepinkę..” do tej pory tak sobie z przyjaciółmi mówimy 😉 i jeszcze ,, kto się tak przezywa ,sam się tak nazywa”- nauczyłam dzieci, się przyjeło 😀 ,, kto daje i zabiera , ten się w piekle poniewiera”…. ,, jak ci walne w czajnik , to ci się woda zagotuje ” ;)- to w samoobronie podwórkowej …. ,, mali na polu hulali i pili kakao”- jako zdanie w tajemnym języku afrykańskim ….
A mi się właśnie przypomniało:
– Te
– na Te to tramwaj staje a na dzyń dzyń odjeżdża.
Babcia mojego męża (90lat)
– Babciu co na obiad?
– a pizdyrki maślane.
Ale co to jest to nikt nie wie.
I oczywiście wszystkie te wyżej wymienione, co na placu się wołało. Ach wspomnienia.
A najfajniejsze jest to, że niezależnie od pochodzenia (u nas ja z Katowic, mąż znad morza, oboje urodzeni na początku lat 80) teksty z placu mamy takie same! To jest moc!
„Ul sie pali!!!” Dziś mi się przypomniało,bo dużo os i pszczół w tym roku
„Nie czytaj przy jedzeniu,bo będziesz miała glupiego męża! Nie patrz w lusterko,bo twój mąż będzie miał głupią żonę” (stały tekst mojej babci,bo nigdy nie mogła mnie oderwać od lektury na czas obiadu)
Najbardziej pokrzepiający tekst przyjaciółki z dzieciństwa „Będzie dobrze,bo źle być nie może a jakoś być musi”!!!
„PIERZESZ!” (kiedy ktoś pobrudził Ci ubranko) <3
A ja pamietam wyliczanke (bardzo tworcza):
„Między nami kolegami zaśmierdziało coś, to ten, to ten, to ten – wypuścił z d… tlen” 😉
Potem:
-powiedz kropka
-kropka
-masz w dupie czopka
I jeszcze piosenka:
” jedziemy na wycieczke
bierzemy misia w teczke
a misiu giku miku
i zrobil w teczje siku
a twczka byla chora
i poszla do doktora
a doktor byl pijany
przykleil sie do sciany
a sciana byla mokra
przykleil sie do okna
a okno bylo duze
wylecial na podworze
Na podworku byly dzieci
kopnely go do smieci
a w smieciach byly koty
podarly mu galoty” 😉
U mnie było tak:
– nie pokazuj języka bo Ci krowa nasika
– pokaż,pokaż-pokaż to był chiński tokarz, a pokazywałam jak byłam mała
– daj się karnąć
– daj, daj-daj to był chiński sprzedawca jaj
– powiedz „samochód na zakręcie”?-Samochód na zakręcie- Zdejmij gacie i zrób se zdjęcie
– to się nie opyla
– idziemy na trzepak
– chcesz cukierka? Idź do Gierka. Gierek ma to ci da, kopa w dupe i papa
Oj było tego:)
Gdy jezdzilam do dziadka wolal do mnie tak:
-Anka pasla baranka
– zgubila klucze
– matka ja tlucze
– ojciec ja broni, kluczami dzwoni
Babcia za to mowila tak, gdy ktos usiadl na stole
– na stole lezy chleb i zupa a nie dupa
Mamo, co na obiad?
Na co ona- ryz, mysz, sucha wesz i pieczone raki
Pozdrawiam
co się asisz?- co się chwalisz
Spóła- jak ktoś miał coś do szamania, żeby się podzielił
Świeży-deptano po nowych butach
moja mama na widok Nas brudnych od stóp do głów ” o Święty Jacku z pierogami!”
masz cela jak baba z wesela
i wujek Józek to musi pójść w świat
”masz tu dychę, kup mi wódkę i zagrychę,
cztery piwa, paczkę fajek, beczkę wina
a za resztę idź do kina ( zawsze dawał drobniaki)
Mam siostre, teraz juz dorosla kobiete, na imie jej Ania. Jednak wtedy to byla nasza 'Anka skakanka.’
Sylwia: Mamo Jola się bije!!!
Jola: Się mogę!!
P.s. Zapomnialam o najwaznieszym!:
„Chcesz ze mna chodzic?” 😀
Podstawowym hasłem przy spotkaniu na podwórku było: „masz zielone, niezrywane, nie podnoszone” chodziło oczywiście o grę :). Czasami jak kogoś się dobrze znało i w tym samym czasie pomyślało i powiedziało się te same słowa, mówiliśmy ( i dotykaliśmy się za kolana) ” raz dwa trzy moje szczęście, Twój pech”. Dzieci są okrutne dlatego, gdy ktoś słabo widział używało się stwierdzenia „telewizor marki zyzol”. No i nieśmiertelne, które słyszałam nawet ostatnio od 7 letniej bratanicy a używane również przez nas „zakochana para Jacek i Barbara”. A jeżeli chodzi o teksty Rodziców to pomimo iż mam na karku 30 lat do tej pory zdarza mi się słyszeć „wyjmij tą łyżeczkę, bo oko sobie wydłubiesz” 🙂
– Daj się karnąć ( daj się przejechać rowerem bo tylko one były)
– Szkity ( nogi)
– Wyścigowa ( dziwczyna typu „hulaj dusza piekła nie ma”) hmm no nic więcej do głowy nie przychodzi.
– ej… daj się przejechać,
– kładź się, to Cię przejadę… 🙂
Bo wszystko to zaczynało się od tego, że się wilam na dywanie i z wielką niemocą i żalem krzyczałam do mamy: Mamooo nudzi mi się… a ona niezmiennie odpowiadała „to trzeba pluć i drobić”… a jak kolano zbiłam, albo z drzewa spadłam i z rwetestem do mamy przybiegałam wołając „ałaaaaa”, to Ona zawsze mówiła „Ała Pugaczowa”… a były też te teksty „paciorek i spanko”… a w szkole to już różnie i bekse lale co do szpitala pojechały, a w szpitalu powiedzieli, że takiej beksy nie widzieli… a było i o skarżypytach na kopyta, co to język lata jak łopata… a jak mamie coś ściemniałam to srutututu i te majty z drutu przywoływane… albo baju, baju – chodzi chodzi Baj po ścianie… albo, że ktoś ciemny jak tabaka w rogu…zawsze się na kogoś wołało, że fujara… albo, że kto ostatni to gapa (w wieku starszym, że dupa wołowa)… a na wsi to się za dziołchami wołało, że pikno taka jak malowanie… a jak się na dziecko patrzyło w wózku to tfu, tfu na uroki… a i :powiem pani! przecież się ciągle krzyczało… no i te narady wielkie, kiedy wodzirej, prowodyr jakiś stał z ręką wyciągnięta i klrzyczał „palec pod budkę, bo za minutkę budka się zamyka, palec utyka, cyk cyk cyk, pajacyk”… jaka to trauma była jak się tego palucha nie dało wepchać:) aaaaaaaaaa no i miny się stroiło, na jęzor wyciągnięty zawsze odpowiedź: krowa ma dłuższy i się nie chwali, a na inne mimiczne wygibasy „nie rób tak, bo Ci zostanie!”, a tato, to mi zawsze dwie rzeczy powtarzał: co wolno wojewodzie, to nie Tobie smrodzie”, „nie dla psa kiełbasa, nie dla kota spyrka, nie dla Ciebie hamie ***bosiowa córka”… teraz jestem beksa lala, bo mi się znowu moje okienko do wspomnień otworzyło…
„Palec pod budkę bo za minutkę zamykam budkę.. Cyk cyk cyk wiecej Nikt! ”
„Pobawmy sie w dom”
” bo Ci Mikołaj rózgę przyniesie”
Mój syn mówi ” mamo uważaj zeby Cie nie popradowalo- czyli poraziło prądem” hasło ktore weszło w naszym domu w codzienny słowny obieg..
” zblazniles sie” – dawniej nadużywane przed nas w podstawówce
Chyba tyle 🙂 szkoda ze wiecej nie pamietam….. Czasem wróciłabym sie z mojim synem do tych czasów i pokazałbym mu ze brak prądu to żaden problem!!!
Oj podwórkowe teksty,ile wspomnień mi Julko teraz dałaś 😉
– do mamy z podwórka, aby wyszła na balkon ,,mamo, daj złotówkę na loda!”,
– mama do mnie gdy byłam na podwórku ,,Obiad!”, ,,Kąpiel”, ,,Jeszcze 5 minut i spać”
– na podwórku mieszkało około 10 równolatków ,,on się w Tobie kocha”, ,,będziesz ze mną chodzić?”
Jak przychodziłam pod dom mojej przyjaciółki zamiast wołać Marta Marta wołałam miłość przyjaźń yattaman 🙂 hasła mojej mamy jak wracałam do domu po dniu zabawy na podwórku : to jest niemożliwe gdzieś Ty się tak wybrudziła. . . hasło do mojego brata: to jest moja część pokoju a to jest Twoja część pokoju….hasła mojego taty jak mi tłumaczył matmę : Karolina patrz myśl I weź to na logikę! hasło mojej śp Babci: zrobić Ci herbaty? fajnie tak poprzypominac sobie hasła dzieciństw…. i jeszcze jedno hasło choć nie z dzieciństwa:) 🙂 🙂 Ty i tak zostaniesz moją żoną;)
Hymm.. pierwsze co przyszło mi do głowy to obraz nas-pięcio letnich dzieci, uwalonych od piasku po same uszy. bawiących się w piaskownicy w lodziarnie.. wydawalam resztę, w postaci kamyczków, swojej funfeli. nagle mnie olśniło i w mgnieniu oka wyleciałam w kierunku bloku jak poparzona. zaza pleców usłyszałam:
-gdzie biegniesz?! a moje lody truskawkowe?!
odrzuciłam tylko:
-idę się zameldować! zaraz wracam!
ot co.. ten tekst był u nas powtarzany po kilka razy dziennie 😉
Na osiedlach, pomiędzy blokami z wielkiej płyty rozbrzmiewał głos sprzedawcy ziemniaków: „kaaaaaaaartooooooofle” i ktoś z balkonu zwykle równie doniosłym głosem odpowiadał „zgniłłeeee i nieeeeedooooobre!!!!”. Po lekcjach popołudniami w oknach dudniły „pooobite gaaaaary”!
No i sławne rowerowe „daj się karnąć”. Kto dziś tak mówi? 😉
Kiedyś był facet i facetka. Np. facetka od polskiego czyli nauczycielka polskiego.
a u nas na osiedlu było zaklepywanie:
„tfuu. Stop. Na świętozielone. Moje!”
Z czego na „tfuu” oczywiście trzeba było splunąć
a u nas na osiedlu było zaklepywanie:
„tfuu. Stop. Na świętozielone. Moje!”
Z czego na „tfuu” oczywiście trzeba było splunąć 🙂 a zabijcie mnie co znaczyło to „świętozielone” to nie mam pojęcia
” daj się karnąć”
” jesteś u Pani”
tylko tyle pamiętam – niestety…
Mama: Jesteś wredniejsza niż paragraf przewiduje!
Dziecko: Jaki paragraf?
Mama: Paragraf!!!
Dziecko: Ale gdzie to jest zapisane?
Mama: W paragrafie!!!
Dziecko: Mamo, ale gdzie? Kto to zapisał? Co tam jest napisane?
Mama: (wzdychanie) już nie dam rady z Tobą … 🙂
I tak kocham moją mamę, która kopała mnie w tyłek, kiedy idąc stawiałam stopy do środka. Poskutkowało 😀
Krzyk mamy przez okno: „Ania!!!! Wieczorynka się zaczyna!” uuu jak ja lubiłam muminki i gumisie 😉
Nie dłub w nosie boś nie prosie
1. Mogę się karnąć? (błogosławiona chwila kiedy kumpel pożyczał rower i można było się przejechać dookoła bloku)
2. Grasz w gumę?
3. Mamooo, zrzucisz mi kanapkę z sereeeeem? (Mama potulnie z tego balkonu kanapki zrzucała)
4. Wpiszesz mi się do Złotych Myśli? (ogarnia to ktoś? pamięta? najlepsza rzecz)
5. Chcesz ze mną chodzić? (ja nigdy cholera tego pytania nie usłyszałam, ale przelatywało mi koło uszu bardzo często…)
6. Traktujesz ten dom jak hotel ( to już jako panna nastoletnia usłyszałam pierwszy raz od ojca. no zamurowało mnie jak nie wiem co)
swoją drogą, ciekawe, że nie było za naszych czasów internetów, a te wszystkie podwórkowe teksty były takie same. jak to się roznosiło? przecież każda z Nas jest z różnych zakątków kraju, a hasła typu: nie pokazuj języka, bo Ci krowa nasika, albo panie pilocie dziura w samolocie- powtarzały się wszędzie. jak to działało?!
7. Wyjdziesz na dwór? – dobra. to jest tekst, który w różnych województwach zmienia się. bo u Nas na pomorzu mówiło się „wyjdziesz na dwór?” a z kolei jechałam do krakowa i tam często spotykałam się z tekstem: „wyjdziesz na pole?” . Jak opowiadałam moim znajomym z krakowa, że u Nas nad morzem mówi się „wyjdziesz na dwór” to pytali, czy mamy tam nad morzem jakieś dworki szlacheckie, że tak ciągle na ten dwór wychodzimy…
…jesteś u Pani, kto się przezywa sam się tak nazywa, ma krzywe nogi jak…, do widzenia ślepa Gienia kup se trąbkę do …., i tak czytam w innych komentarzach i wszystkie hasła wydają mi się znajome. Taka refleksja mnie naszła, ze nasi rodzice i dziadkowie nie stronili od rubaszno-wulgarnych powiedzonek ( co dziś na to Superniania?) i nikt nie miał z tym problemu, może to taka reakcja na czasy smutne i szare. Z drugiej strony czytając mam takie językowe poczucie wspólnoty z ludźmi z mojego pokolenia:) No i fajnie… Taka sytuacja….
A mnie się zawsze przypomina jedna historia podwórkowa
Kolega, który zamiast „z” mówił „zez”
Stoimy przy budce z zapiekankami dzierżąc w dłoni zaskórniaki.
Każdy składa zamówienie
Pani sprzedająca w budce pyta: ” Z keczupem?”
Na to kolega „zez”
No i dostał….bez 😉 keczupu oczywiście
Poza tym u nas na podwórku przy każdego rodzaju grze (skakanie w gumę, dwa ognie, gra w palanta) powtarzało się jak mantrę „zaklęcie”:
„skuś baba na dziada” – wygrana murowana!! 😉
1. Tomuś nie piskaj- ( mam na imię Ola 🙂 )
2. Tato w co ja mam się dzisiaj ubrać? – na co Tata śpiewał: W koszuli, bez majtek, na boso…
3. Tato, a kupisz mi nową np. grę? na co Tata: napisz podanie, dołącz dwa zdjęcia i zgodę rodziców. W ciągu dwóch tygodni nastąpi rozpatrzenie podania…..
” Ała! Nie w szczepionkę!”:)
Ja z Ukrainy jestem.
Tato mi mówił tak :
Jak nie będziesz jeść kolacji to cię w nocy cyganie ukradną 🙂
I jeszcze mi się przypomniało – nie dłub w nosku bo mózg zadrapiesz 🙂
-„zakochana para Jacek i Barbara”
– „od spóły” ( jesli ktos nie chcial sie jedzeniem podzielić
Uśmiałam się niesamowicie czytając powyższe komentarze 🙂
To ja może dodam jeden z wielu tekstów taty-jajcarza niemożliwego 😉
„Kto ma pieniądze jedzie do Wieliczki
a kto ich ni mo – palec do solniczki”
1. „Sze pani” 2. Nie podnos ręki bo Ci uschnie 3. Otworz paszczę to ci naszcze 🙂 4. Zawodzi jakby g… Przez Wisłe przeprowadzali… 5. Zjedz se ogora, to Ci sie przeczysci rura 6. Wpadla bomba do piwnicy, napisala na tablicy SOS glupi pies
„obiecanki cacanki a głupiemu radość”
„ale ubaw po pachy”
– Kto się przezywa ten się sam nazywa
– Zapnij rozporek bo dzisiaj nie wtorek – Ja mam wyjątki i zapinam w piątki
– Skarżypyta ma kopyta, język lata jak łopata, na łopacie wiszą gacie. – To nie moje tylko Twoje
– Daj gryza
– Nudzę się. – To pluj i łap. Albo: – To się rozbierz i ubrań pilnuj.
– Gdzie? – W dupce, na półce, po lewej rączce.
Ojj, świetne pytanie! Aż się wzruszyłam jak zaczęłam sobie przypominać…
Dużo haseł pamiętam takich mówionych do dzieci, które teraz wciąż się słyszy (nie dłub w nosie boś mnie prosię, gdzie kucharek sześć…, żeby kózka nie skakała..), ale najbardziej zapadły mi w pamięć krótkie powiedzonka mojej Babci. Nikt poza Nią tak nie mówił i odkąd Jej z nami nie ma, już tych zdań nie słyszę… A Babcia, wychodząc z domu, mówiła na pożegnanie (tak trochę do nas, a trochę do siebie):
– No. To żegnaj Gienia, bo mi się charakter zmienia!
A kiedy marudziliśmy przy jedzeniu, komentowała: nie trza miodu, tylko głodu.
Zawsze mnie to bawiło i wzruszało, teraz – już tylko wzrusza.
I jeszcze słowa, które Babcia lubiła dodawać planując przyszłość, które zawsze mnie drażniły, a teraz często sama mam je w głowie: jak dożyjemy. To w piątek przyjdziemy, jak dożyjemy. To jutro, jak dożyję, wezmę się za ogródek.
Dziękuję za posta, przez którego znowu trochę powspominałam..
Witam. Kultowy tekst mojego meza do corki ( jak mowi ze sie nudzi), wiesz co mowił mi moj tata w takiej sytuacji….?
– idz, rozbierz sie i pilnuj ubrania!
uwielbiam wszystko co pikowane, do tego wykonane przez zdolne „polskie ręce”…fotelik idealny dla dziecka i w moim przypadku…kotka…
a do rzeczy:
„ej Ty – na TY – to tramwaj staje”
„Mamo zrzuć mi kromkę ”
” idziemy po siemki?”
i często powtarzające się hasło dorosłych: „jak pies je to nie szczeka”
pozdrawiam…
… no właśnie…
nie mów właśnie bo cię kura jajkiem trzaśnie
kura nie jest taka głupia, żeby swoje jajka tłukła
A ja pamiętam z dzieciństwa tekst mojej mamy, którego już na pewno nie powtórzę swojej córce jak będzie strasza – zawsze jak wychodziłam na podwórko mama mówiła „tylko melduj się co godzinę!” – chodziło o to aby przyjść pod blok zadzwonić domofonem i powiedzieć, że się meldujesz i mama wiedziała, że nie zginęłam gdzieś 😉 Teraz to wszyscy mają komórki, więc ani nie meldują się przez domofon, ani pewnie nie stresują się tak jak, aby spytać kogoś z zegarkiem która jest godzina (żeby się zameldować faktycznie o danej godzinie ;P)
Pamietam jak bawilismy sie pod blokiem i mama wolala kolege przez okno: ” Bartek do domu!!! ” na co Bartek: „a co glodny jestem?”, a mama: „nie spiacy”. Pamietam tez z dziecinstwa, ze najwieksze powodzenie mieli chlopcy z bmx i takimi kolorowymi bajerami na szprychach, pamietam te tzw. „zeszyty wspomnien”, raz kolega na pytanie o sympatie napisal mi „ty wiesz..”, nieprawdopodobne, ze to jedno zdanie analizowalam z kolezankami przez chyba tydzien. Pamietam tez jak chlopcy pytali sie dziewczyn:”bedziesz ze mna chodzic”i jak uslyszeli „tak” to odrazu chwytali za reke. Pamietam plakaty, naklejki, kasety z grami na komodore, na kasetach 21 gier, a wchodzily tylko 3 i ten srubokrecik co te gry nastawial. Pamietam tez jak moim najwiekszym marzeniem byl dywan z ulicami i jak zbieralam te sztywne kartony po platkach sniadaniowych i puszki po piwach i ustawialam jako ozdoba na szafie.
pół nocy myślałam i spisywałam 🙂
jeszcze mi się podwórkowe teksty przypomniały jak już byliśmy w 7klasie podstawówki i zaczęły się zaloty, to chłopaki z podwórka zaczepiali nas tekstami (w zależności od koloru włosów):
– ej czarna chcesz być ciężarna? albo
– blondyna chcesz mieć syna? chodź do bramy pogadamy 🙂
no i pozostałe powiedzonka to np.
-jedzie, jedzie Edek po śledzie
-idziemy na balety? (na dyskotekę)
-a świstak siedzi i zawija w sreberka
-Ty korku (obraźliwie, synonim dauna)
-Kukuruku jest trujące i kosztuje trzy tysiące (śpiewane)
-kolejna śpiewanka: Miś Koralgol wielki cham miał 0,5l wypił sam, teraz sobie smacznie śpi, goła baba mu się śni 😉
-za co? za jajco
– Palec pedała na mnie nie działa, palec prostytutki jest na mnie za krótki
– Fikasz? Pierdnę i znikasz! Nie wierzysz? Pierdnę i leżysz!
– Daj to chiński sprzedawca jaj, co miał brata Kupse
– Śmierdzi ci z pyska jak z wysypiska
– Nie mów do mnie, bo się muchy zlatują
– Co? G****, pstro! zawinęło się w papierek i udaje, że cukierek
– ciumaj wafla, turlaj beret
– morda w kubeł i na eksport
– skuj baba na dziada
– na syfa dziesięć, 2×5
– co się gapisz? -po to mam oczy! bo ci żaba wskoczy! – wskoczy i wyskoczy będę mieć ładniejsze oczy!
– zapnij rozporek bo dzisiaj nie wtorek
A mi jak byłam dzieckiem mama powiedziała „idź do apteki kup trochę szaleju” i poszlam 😀 😀 panie w aptece miały niezły ubaw 😀 Poza tym bardzo często słyszałam „Przestań tak machać nogami, diabłu węgiel wozisz?’ I
„Gdzie diabeł nie może tam Natalie poślą.”
hahaha….. uśmiałam się na samą myśl kiedy i jak to było – przepiękne wspomnienia, bo MOJE 🙂
„Boso Bolek,
mama, tato,
boso Bobik,
bo to lato.
Boso mama,
boso tata
i motylek
boso lata”
„MISIA ZAŁÓŻ KAPCIE, NIE CHODŹ BOSO”
utkwiło na tyle, że w chwili obecnej ja wołał do córki:
„TUSIA ZAŁÓŻ KAPCIE, NIE CHODŹ BOSO”
„Nie kręć się tak. Jedz obiad. Owsiki masz w tyłku……?”
Jak będziesz duża, będziesz miała swój dom…… to będziesz mogła mieć psów ile chcesz. Teraz mieszkasz z nami i psa nie będzie. Pies to obowiązek i odpowiedzialność. Kto będzie z nim zimą rano o 6 wychodził???? Mamo jestem duża i….. nie wyobrażam sobie mieć psa, kto by mnie rano o 6 w zimie kazał wstawać i z psem wychodzić…. Miałaś racje. Jesteś Wielka 🙂
No i te ciągłe „zastraszanie” : Niech tylko ojciec wróci z pracy, to Ci pokaże gdzie raki zimują.
Pamiętam te lata ’80-’90, niesamowity okres i zupełnie inna forma spędzania czasu ze znajomymi, więcej beztroski, brak wulgaryzmów w odzywaniu się do siebie co zresztą widać w wyżej cytowanych powiedzonkach z tamtego okresu. Grało się w dwa ognie, budowało się „bazy”, kopało bunkry, grało w kapsle, kolekcjonowało puszki, niesamowitą frajdą było ognisko i pieczenie ziemniaków, nie chciało się wracać do domu. A teraz jak obserwuje to dzieci nie bawią się wspólnie na podwórkach.
Pamiętam większość tych powiedzonek ale najbardziej utkwiło mi w pamięci „Tylko nie w szczepionkę” podczas zaczepek albo bójek w podstawówce i ten strach jak się mimo wszystko w szczepionke dostało, jak dziewczyny skakały w gumę to się mówiło: skuś baba dziada, jeszcze było: Uderzyłeś mnie prosto w serce ;). Z bratem jak się biliśmy to zazwyczaj ja biegłam skarżyć bo zawsze przegrywałam „Mama, a on zaczyna!! Mama, a Jarek mnie bije”, „Mamo powiedz mu coś !”. „Ty się z Nami nie bawisz” usłyszeć taki tekst to był za to cios poniżej pasa.
Pamiętam też jak śpiewało się piosenkę o batoniku Kuku-ruku „Kuku-ruku jest chrupiące bo kosztuje dwa tysiące, Lech Wałęsa raz spróbował i od razu wymiotował :p jest jeszcze druga wersja ale bardziej drastyczna.
Wszystko to było, fajne czasy. A znacie takie teksty? To były ulubione mojego Taty:
– „Chłop z dragiem za pociągiem”
– „Pogoń Apacza dookoła sracza”
To była odpowiedź na pytanie „Tato co oglądasz?”
albo inny tekst Taty:
„Zamiana osła na barana”
Cześć czytam Cię od dawna, regularnie i z zachwytem:)Jestem mamą cudownego chłopczyka:)Nigdy nie komentuję, ale dziś spróbuję:)
To co pamiętam, tak na gorąco- zupełnie jak na dworze upał:)
Nie wytykaj języka, bo Ci krowa nasika.
Powiedziano mamie!
Daj rypa- jak ktoś chciał wziąć przejażdżkę rowerem:)
Chcesz cukierka?Gierek da, kopa w d…i papa
Pierwsze słowo do dziennika, a drugie do śmietnika.
Nie do rymu, nie do taktu wsadź se palec do kontaktu.
Daj se siana- w sensie wyluzuj:)
Kumasz czaczę albo kumasz bazę?;)
Zakochana para- Jacek i Barbara. Barbara się ubiera, a Jacek ją rozbiera:)
Na wyciągnięty język- krowa ma dłuższy i się nie chwali:)
Łyso CI…?
I wiele innych, ale mózg paruje w upale;)
Pozdrawiam:)
No i bym zapomniała- Pięciu na jednego to banda łysego:)
Ja pamiętam takie:
– kto pierwszy ten lepszy. kto drugi tego Bozia lubi. kto trzeci ten zbiera śmieci. kto czwarty ten ma nos obdarty.
– palec pod budkę bo za minutkę budka się zamyka i palce przymyka.
– wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy sos wściekły pies, tam go nie ma a tu jest
– Zakochana para Jacek i Barbara
Cukier krzepi!
….
Wódka lepiej… !
🙂
Ps. No może nie z dzieciństwa a raczej ze studenckich czasów, ale to było taaak dawno… 🙁
Uważaj bo ci skrobnę marchewkę,
Co? jajco!
Palec pod Budkę po za minutkę Budka szklana zamykana zamknie się,
Akuku strzela baba z łuku,
Zjesz za mnie korzuch to zjem za Ciebie mięso
Tylko nie w szczepionke!
aaa wygrałam książkę 🙂 ale mam banana na ustach!! jejku! dziękuję!
A ja oprócz wszystkixh tradycyjnych typu „jesteś u Pani” i „o matko i córko” pamiętam jeszcze hasełko, którym tata podsumpwał moje dziecięce rozkminy nad robieniem dzieci:[uwaga, dalej tylko dla pełnoletnich 😉 ] „jak się popieści, to się wszystko zmieści”.
Hej. Chyba już wszystkie podwórkowe teksty zostały napisane. U mnie jeszcze było ” zagramy w mecza?” i „idziemy na pielgrzymki” (bo Częstochowa). Ja do dziś pamiętam też nerwową sąsiadke co mówiła do swoich synów, że ją nerwa sieknie jak zaraz jej nie posłuchają :). Pamiętam też co mnie przekazało…nie siadaj na kamieniach bo dostaniesz wilka :).
Fotelik ze sklepu muzpony…
dla Twojej pociechy
otuli ciepłem
miękkością zaskoczy
lenistwem zarazi…
„Kotuniu” mówił do mnie dziadek…
i od wtedy
nikt ładniej…
Pozdrawiam.
Blog dodaje zapracowanym mamom skrzydeł…
Całe dzieciństwo spędziłam na podwórku, lata 80-były super pod tym względem, różne rzeczy się działy, lepsze, gorsze, ale jako dzieciaki dawaliśmy radę, nie bojąc się po drodze niczego, radząc sobie w każdej sytuacji. Dziś jestem trzydziestoparoletnią mamą rocznej dziewczynki i boję się na każdym kroku – pewnie bardziej niż ona sama. A przecież te czasy dzieciństwa na podwórku były tak piękne i proste zarazem, wiem, że moja córeczka pewnie czegoś takiego nie doświadczy. I choć nie bardzo pamiętam samych sformułowań oprócz tych, które w większej części zostały już przywołane w komentarzach innych czytelniczek, to nie zapomnę jak w sobotę przed kolejnym odcinkiem Beverly Hills 90210 pustoszało podwórko i wszyscy szli oglądać Brendę i Brendona. pozdrawiam
O kurcze od razu widac kto ile ma wiosen za sobą, no ja mam tyle żeby najbardziej wspominac tekst który słyszałem chyba kilka razy dziennie:
„Nie siadaj na cemencie bo dostaniesz wilka”-znacie to? I sama babcia siadała obok mnie. a ja czekałem kiedy ten wilk do niej przyjdzie i ją zje. Potem juz zakumałem o jakiego wilka chodziło i powiem wam szczerze,nie siadajcie na cemencie, AŁĆ , ale pupa bolała. A teraz ja to powtarzam moim pociechom,a co,niech mają fajnego mema ze mnie za 15 lat:p
🙂
widzę, że pamiętane przeze mnie podwórkowe hasła wczesnych lat 80 już padły, więc zostaje mi moja babcia, mistrzyni subtelności 😉
1. jesteś podobna do nieboskiej sraki, tylko nos nie taki
a jak się minęłam z grzebieniem, to komentarz był:
2. wyglądasz jak sowa z Piekosowa
(gdziekolwiek to jest ;-)))
Ale przypomniało mi się jedno, które zacytuję (więc niepoprawna pisownia zamierzona):
3. krowa ma DUKSZY i się nie chwali
(tzn. dłuższy)
Matczyny tekst, po którym nie chciało się już nic:
4. Skoro uważasz, że już wszystko umiesz, to możesz wyjść…
5. Jak pójdziesz na swoje, to zarośniesz brudem..
Pozdrawiam i dziękuję za przednią zabawę 🙂
Moja ukochana śp. babcia zawsze mi powtarzała ” Miej serce i patrzaj w serce”… Teraz staram się przekazać mądrości babci mojemu synkowi.
„mamoo on się przezywa” – siebie może, aby Ciebie nie przezywał mawiała mama 🙂
„mamo rzuć łyżkę” – bo kiedyś najlepsza do piaskownicy była łyżka, nie łopatki i inne grabki.
„mamooo, mamoooo rzuć kanapkę” – nie było czasu wejść na górę i zjeść. Niestety mama nigdy nie chciała rzucić mi kanapki 🙂 Mogłam jedynie wejść po nią i w locie zbiegając ze schodów łapczywie zjeść.
Pozdrawiam 🙂
– nie gadaj przy jedzeniu , bo twój mąż będzie miał głupią żonę ( będąc dziecięciem długo nie radziłam sobie z zawiłością powiązań… )
– zawitaj kromko chleba masłem smarowana i ty , kieliszku wódki wypity z rana (Dziadka tekst a la zaśpiew kościelny , prześmiewczo wycelowany w bogobojną Babcię . szybko podłapałam i nie wiedziałam , czemu wszyscy się rzucają , aby mnie uciszyć )
– trzy razy ciął i jeszcze za krótkie ( niezadowolony Dziadek przy majsterkowaniu )
– nie siedź na kamieniu , bo wilka złapiesz ( ten ”wilk”zawsze mnie intrygował )
– jedno oko na Maroko ( o ”uciekającym” oku u kogoś )
– ni do rymu ni do taktu , wsadź se …. do kontaktu ( ze szkoły )
– jeśli czegoś nie wolno , a bardzo się chce , to można ( dowcipny Ojciec , ale spotkałam się z czymś bardzo podobnym współcześnie , więc to jakoś funkcjonuje )
Najpierw były takie zabawy, ze wszędzie się wstawiało „Ka”: „Kanajkapierw kabykały katakakie kazakabakawy, każe kawszękadzie kasię, kawsta kawiakało „Kaka”.
Potem były takie zabawy: „A ja mam sekret”. Sekrety głównie były z kamienia. I wyglądały jak kamień. I miały właściwości też jak kamień. W sumie to zostało do dziś: jak sekret to ma w sobie coś takiego, że można zawiesić na szyję i wskoczyć do wody.
„Daaaaj się karnąć” było na rower.
„- Daj! – Daj to chiński sprzedawca jaj!” było na wszystko inne i potem było, żeby tego nie dać.
„Ence pence, w której rence?” było na to jak się jednak dawało.
„Nie wytykaj języka, bo ci krowa nasika” było na Monikę z 2 ławki.
„Agata nogą zamiata” – na Agatę, bo jak inaczej.
„Uje się nie kreskuje” – to na polski.
„Jesteś u pani” było na wszystkich, niestety.
„Język lata jak łopata! Na łopacie wiszą gacie, to nie moje, tylko twoje!” – o, to było na mnie, niestety nawet bardziej. Na początku było zwykle, że skarżypyta.
„Ajkaaa! Ajkaaa! Do domuuuu!” – to też było na mnie, wtedy też niestety.
„Mamaaa! Mamaaa! Mamaaaaaaaaa! Mamaaaaaaaaaaaaa!” – to na mamę, żeby wyszła na balkon.
„Ene due rike fake torbe borbe ósme smake” – to żeby wybrać, kto poleci do domu, bo mama nie chciała na balkon.
„Mamaaa! Mamaaa! Mamaaaaaaaaa! Mamaaaaaaaaaaaaa! Maaaaaaaaaaaaaaamaaaaaaaaaaaaaaaa!” – to jeszcze raz na mamę, bo wypadło na mnie.
Chcesz cukierka idź do Gierka. Gierek ma to Ci da.
Gdy ktoś wystawiał środkowy palec:
– Palec podała na mnie nie działa
-Nie jestem pedałem bo z tobą nie spałem.
-CO?
– Głowno. Zawinił się w papierek i udaje, że cukierek.
Pierwszy najlepszy, drugi codziennie zjada dwie papugi, trzeci nago leci ☺
wszystkie hasła mojego dzieciństwa wypisane są wyżej, ale prócz tych wyżej było u nas na podwórku jeszcze jedno: jak ktoś kogoś wkurzył to się mówiło „spadaj na bambus” 🙂
zawijam kiecę i lecę
1. Nie wystwiaj języka bo ci krowa nasika
2. Pobite gary
3. Palce do budki bo za minutkę budka się zamyka palca nie wtyka
4. Zatkało kakao? kakao nie zatyka bo nie ma takiego składnika
5. Chcesz cukierka ? idź do Gierka , Gierek ci da kopa w dupę i pa pa
6. Skarżypyta bez kopyta, język lata jak łopata
7. Ewka konewka spadła z drzewka prosto na kamyczki połamała cycki 😉
8. Gdyby kózka nie skakała to by nóżki nie złamała
9. Czemu? bo nie ma dżemu, czemu nie ma dżemu? bo są śliwki robaczywki
10. Pokaż! Pan tokarz!
11. Kto śpi pośrodku ten ma gówno po kotku, od brzega kawałek chleba, – jeszcze było od ściany ale nie pamiętam 😉
12. Nie płacz kupie ci chechłacz
13. Raz, dwa, trzy, cztery maszerują oficery a za nimi kurdupelki powpadały do butelki
14. Daj się karnąć – przejechać rowerem
15. Daj liza, daj gryza
16. Daj to chiński sprzedawca jaj
17. Poproś! Ja nie świnia nie będę prosiła
18. Fajnie jak na kombajnie
19. Idziesz z nami ? gdzie ? Srać pod drzwiami
20. Klucz pod wanną, twój tata się kąpie z gołą panną
21. Dwieście ! twój tata ma kochankę w mieście
22. Jedzie ci z pyska jak z dupy tygryska
23. Tylko nie w szczepionkę !
24. Bo powiem mamie !
25. Co ?! pstro ! -inna wersja : Co?! jajco ! masz na twarzy i się smaży
26. Zakochana para Jacek i Barbara
27. Cicho bo przyjdzie Ździcho!
28. Nie gadaj tyle bo cię zjedzą motyle
29. Zadzieram kiecę i lecę
30. Panie pilocie dziura w samolocie
31. Kto kogo przezywa tak się sam nazywa
32. Srali muchy będzie wiosna, lepiej trawka będzie rosła
33. Na zdrowie starej krowie
34. Cztery oczy, piąta szyja okularnik dostał w ryja
35. Beksa lala pojechała do szpitala a w szpitalu powiedzieli że takiej beksy nie widzieli
36. Która godzina? w pół do komina, komin otwarty w pół do czwartej
… oj jak dobrze jest mieć braci ! nie pomyślałabym że tylu tekstów mnie nauczyli w dzieciństwie ! dziękuję za okazje powrotu do dzieciństwa 🙂
A ja pamiętam jak moja ukochana babunia karmiąc mnie i siostę mówiła :
Tu sroczka gotowała jagiełeczki
Temu dała – na miseczkę,
Temu dała – na łyżeczkę,
Temu dała do garnuszka,
Temu dała do fartuszka,
A temu nic nie dała, tylko frrruuu frrruuu poleciała i tu się schowała ( w tym momencie babcia gilała nas za uchem)
Oraz słynne za mamusię, za tatusia , za dziadziusia … jak nie chciałyśmy jeść.
A jak się chciało coś słodkiego to Babciu co mi dasz? a Babcia dla hecy odpowiadała figę z makiem z pasternakiem… i wiadomo że ZAWSZE COŚ DOBREGO Z ZAKAMRKÓW SZAFY WYJĘŁA :))
-Mama! Chodź! – Pan do biura czy biuro do pana?-odpowiadała mama. Teraz ją rozumiem, ale kiedyś strasznie mnie to wkurzało 🙂
Będzie niecenzuralnie;)
– Od mojego starszego kuzyna „Jak Cię złapię to Ci gitary z d… powyrywam”- oczywiście to w formie żartów, kiedy to bawiliśmy się w najlepsze
– A to od taty, kiedy prosiłam go o radę jak pozbyć się nachalnego kolegi ” Wiesz Kuba, masz coś w sobie rycerskiego-mówię to do kolegi w autobusie. A on patrzy rozradowanymi oczyma i pyta, taaaak? a co? A ja na to-zakuty łeb:D Miłość się skończyła wraz z wypowiedzeniem tych słów
trochę hardkorowo, ale niech będzie 🙂
-Co?
-Gówno!
-Zjedz se równo!
-Ja nie cham zjedz se sam!
-Wsadź do kapci zanieś babci
-Włóż do lodówki będziesz miał parówki
-Przyjdź w poniedziałek dostaniesz kawałek
-Przyjdź we wtorek dostaniesz cały worek
-Przyjdź w niedzielę to się z tobą podzielę…
A jeszcze co mi się przypomniało.
Większość pewnie powtarza się tylko w innej wersji:
Co wolno wojewodzie, to nie Tobie smrodzie
Ryby i dzieci głosu nie mają
Za mundurem panny sznurem
ale fajnie czyta się wszystkie komentarze, aż się uśmiechnęłam..
to tego nie było – lata 80′ kolonie z zakładu pracy mamy i dwa wynajęte jelcze wiozące młodzież w góry i ta banda na całe 10-letnie gardła się darła:
„panie szofer gazu, panie szofer gazu bo pół litra jeeeeesssst w garażu” albo o litości ekhm..
” panie szofer gazu, panie szofer gazu bo nasza pani jeeeeeest w garażu”
i człowiek tak tym nasiąka że łapie się później na rzucaniu w stronę potomstwa hasłami z własnego dzieciństwa – np. pytając babci „co będzie na obiad?” zazwyczaj słyszeliśmy „pierduty z octem”
Mam jeszcze
Mama- poznaj Stachu po zapachu
Ja- mama a Arek zaczyna
Nie ściemniaj
chcę coś słodkiego,to zjedz łyżeczkę cukru
Daleko jeszcze?
co na obiad? mimry z bibrami i bibry z mimrami
Szpenio na gumowe cyce- tatuś
Idziesz na baje?(wagary)
myjcie się dziewczyny bo nie znacie dnia i godziny
Nie widzała dupa słońca
Nie wiedzą na czym im dupa jeździ
A my się bawiłyśmy z koleżanką „najlepsiejszą” na świecie w „wytwórnie książek” i „biedne dzieci”. Wytwórnia polegala na siedzeniu okrakiem i trzymaniu się za ręce. Trzeba sie bylo kołysać rytmicznie do przodu i do tyłu i spod spódniczek wychodziły książki.. nie wiem co wtedy Pani przedszkolanka o nas i naszych rodzicach myślała 😉
Z kolei biedne dzieci wymagaly większej wyobraźni. Trzeba bylo jeździc po świecie (czyli po pokojach w domu) i szukać biednych dzieci. Jak znalazlyśmy dzieci (czyli nasze lalki) robiłyśmy im na niby jedzenie i karmiłyśmy. Z czasem tak „doźywiałyśmy” teź pluszowe zwierzaki. 😉
Jak to sobie wspominam wydaje mi się słodkie. Choć pewnie nie heden psycholog powiedziałby źe diagnostyczne, nie słodkie 😉
Moja babcia jak jej coś spadło podczas gotowania to mówiła (i nawet czasem mówi to dziś) „O kuchnia felek”- tego chyba nigdy nie zaponę 🙂 Pamiętam też: „O jasny pieronie” i „Pieronie jasny”, a czasem jak ją zdenerwowaliśmy z bratem to było: „O ty giździe”. Ehhh to były piękne, beztroskie wakacje u babci, aż miło powspominać i to powietrze pachnące skoszonym zbożem 🙂
Kiedy nadchodził czas obiadu, a mama zawsze była w domu i nie było mowy o gotowych słoiczkach (i dobrze) roznosił się po domu zapach zupy. Krzyczałam: jaka dziś zupa!? Na co mama: zupa z trupa! Babcia gdy już brakło jej cierpliwości przy piecioosobowej gromadce wnuków i dzieciakach z połowy wioski krzyczała: Zaraz wam WKROPIE !!! Doczego oczywiście nigdy nie doszlo, po pierwsze by nas nie złapała a po drugie jak można komuś wkropić?? Wszedzi indziej było”przyleje” nigdy później nie spotkałam się z babciną wersją straszaka
Jak ja uwielbiam! Jak mi się już tęskni…. :*:*:* <3
Oj przypomina się ten cudowny czas:-)
Mama mówiła do mnie Kajtus mimo ze mam na imię Małgosia…czesto slyszalam wierszyk…
„Kajtek bez majtek,bez koszuli,d…tuli!”:-)
…a na podwórku często słyszało się:
„Jaaaa, ale fajne!skąd to masz?
Odpowiedz na odczepnego -z katowni”:-)
Jeszcze mi się przypomniało: „jutro będzie futro! A pojutrze będzie po futrze!”
I ulubione mojego brata gdy mu telewizor zasłoniłam:
„co, ojciec szklorz? Matka szyba?”.
A dzisiaj widziałam jak sąsiadka z czwartego piętra na sznurku picie córce spuszczała!
i jeszcze mi się przypomniało…
Jak Ktoś zasłaniał widok, to się mówiło:
„A Ty co przezroczysty?! Ojciec szklorz a matka szyba?!”
Pozdrawiam
„Dowidzenia kup se trąbke do pierdzenia” 😀
Mina bezcenna gdy mówi to trzylatek na słowa „pożegnaj się z babcią, ciocia, itp.” 😀
jeszcze mi się przypomniało, a nie widziałam, żeby było:
-Dzień dobry, ja w sprawie liści.
-Jakich liści?
-Co się nimi dupę czyści!
Miłego dnia 🙂
Dzieciństwo pamiętam bardzo dobrze. Mimo, że mam siostrę o dwa lata młodszą to i tak wolałam bawić się z chłopakami. Byłam taką chłopczycą. Mama się śmieję, że miała ze mną więcej kłopotów niż z moim bratem hihihi.
Od dzieciństwa mieszkam na wiosce, dodatkowo 60 m za domem mam las. Codzienne wycieczki do lasu, wchodzenie na drzewa, budowanie domków na drzewach, chodzenie po sianie czy też słomie. Oj przyjemne wspomnienia.
Jeśli chodzi o teksty z dzieciństwa to np.
*łysa pała w kącie stała i tabliczki nie umiała
*beksa lala pojechała do szpitala, a w szpitalu powiedzieli takiej beksy nie widzieli. Popieprzyli, posolili i do śmieci wyrzucili
* nie wystawiaj języka bo ci krowa nasika; krowa ma dłuższy i się nie chwali
*pobite gary
*tylko nie w szczepionkę
* pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika. Śmietnik się spalił, dziennik ocalił
* wpadła bomba do piwnicy napisała na tablicy SOS głupi pies tam go nie ma a tu jest.
jeden oblał się benzyna drugi dostał w łeb cytryna, trzeci poszedł do łóżeczka i skończyła się b-a-j-e-c-z-k-a
*Cholera jasna. Spódnica ciasna. A pod spódnicą. Majteczki wiszą
* kto się przezywa ten sam się tak nazywa
* Co? Gówno w zoo
*Srutu tutu majtki z drutu
*Która godzina? Wpół do komina
* Otwórz oczy, zamknij buzię
* Palec pod budkę, bo za minutkę budka się zamyka na czarnego byka. Buh cyk cyk, pajacyk.
*Skarżypyta bez kopyta. Język lata jak łopata. Na łopacie wiszą gacie. To nie moje tylko twoje.
*Zakochana para Jacek i Barbara
* Chcesz cukierka? Idź go gierka
* Kosi kosi łapki, pojedziem do babki. Babka da cukierka , a dziadek
papierka
Pamiętam tylko tyle, a było tego wiele.
Z chęcią powróciłabym do tych dziecięcych czasów.
Okres koniec podstawówki/liceum/studia – za każdym razem kiedy wychodziłyśmy z przyjaciółką jej babcia żegnała ją stwierdzeniem: pamiętaj ześ jest dziołcha 🙂 (babcia chciała wyprzedzić wszelkie możliwe wybryki nastolatek). Mam córkę i może się zdarzyć, że kiedy zacznie imprezować, takie zdanie padnie i z moich ust 😉
i.. mam nadziej, że mnie nikt nie ubiegnie 😉
jeśli ktoś marudził albo trajkotał bez opamiętania to mówiło się:
„Kto Cię słucha – babcia głucha?
…zazwyczaj gaduła czy maruda milkła 😉
Jak sie komus zaslonilo ekran telewizora „a Ty co szklane bulki jesz?”
„Tylko nie w szczepionke!”
Jak sie powiedzialo cos w tym samym momencie to trzeba bylo dotknac tej drugiej osoby i mowilo sie „moje szczescie, Twoj pech stop, nie dziele sie szczesciem stop”
I wiele wiele innych:)
Z takich mniej ladnych. Jak sie odmawialo jedzenia czegos bo np sie nie lubilo to mama mowila „jeszcze sie nie wysralas” 😀
PS. Super blog:) Widac ze jestescie przeszczesliwa rodzinka:)
Pozdrawiam:-)
„Kle kle bocianie, co niesiesz we dzbanie. Wino, czy wodę na deszcz, czy pogodę”
„Bocian, bocian ślepa kiszka przynieś mi braciszka”
A jak biedronka usiadła na ręce: „Biedroneczko leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba”, albo mówiło się na zmianę deszcz, pogoda i czekało się, na które hasło biedronka odleciała, taka miała być 🙂
– Takie buty
– Jakie?
– Z cholewami 🙂
„Po nazwisku, to po pysku”
„Nie wystawiaj języka, bo ci krowa nasika” i w odpowiedzi „Krowa ma dłuższy i się nie chwali” 🙂
„Która godzina? – Dla takich smarków nie ma zegarków”
„Ile masz lat? – Tyle, co na stodole łat”
„Ence pence w której ręce”
A jak się niekulturalnie zapytało:
„- Co?
– Wiosło.
-Co?
-Popłynęło.”
O i jeszcze wróżenie na liściach akacji: myślało się o ukochanym, odrywało się po listku i mówiło się po kolei – kocha, lubi, szanuje, nie chce, nie dba, żartuje, w myśli, w słowie, w sercu, na ślubnym kobiercu.
I na koniec przypomniało mi się, jak ktoś po nazwisku wzywał, to mu się wtedy odpowiadało: „X to nie napis na dropsach” 😀
każdy wraca do wspomnień i coraz więcej się przypomina tych perełek 🙂
„Między nami kolegami ktoś się spierdział kartoflami oto ten co wypuścił z dupy tlen”
„Był sobie raz Felek, co chodził bez szelek
Czterdzieści butelek w kieszeni miał
Nadeszła niedziela – pijany jak bela
A Fela mu w papę – oddawaj wypłatę
Wypłata przepita – kobita zabita
A Felek w więzieniu – opala się w cieniu
I śpieeewa tak:
-trzy szczury w rosole, a ja je osole i zjem mniam mniam.”
Ha, ha :D, miałam napisać to samo 🙂 . Z serii drastycznych, przypomniała mi się jeszcze gra w łapki: „Pani Zo-zo-zo, pani sia-sia-sia, pani Zo, pani sia, pani Zosia męża ma! A ten mąż-mąż-mąż bije wciąż-wciąż-wciąż, bije mnie, bije cię, bije nas obydwie!” 😀
W sytuacjach trudnych, w rozterce mama powtarzała: „Przyjdzie czas, będzie rada.” Oj, jak nie lubiłam tego! Jaki czas, jaka rada?! Ja chcę teraz! Już! Dzisiaj już rozumiem. 🙂
Mamooooooooooooo(dzisiaj gdy mojej mamy już nie ma wyjątkowego znaczenia nabiera to mamaooooo)
„daj się kajtnąć”-daj się przejechać
my z koleżanką siadałyśmy na ławce w parku i zwyczajnie bełkotałyśmy do siebie(miało to oznaczać, że rozmawiamy w obcym języku i, że jesteśmy z zagranicy)
ajs wajs nie wiem dlaczego ale wszystko co dostawaliśmy od wujka z Niemiec tak nazwaliśmy na pytanie skąd to masz było:ajs wajs
pozdrawiam Cię Julia serdecznie uczę się od Ciebiei dziękuję Ci za to
Oj była tego cała masa, ale moim ulubionym jest „Jak się przewrócisz, to jeszcze dostaniesz!”
aaaaaaaaaaaaaa, jeszcze mi się przypomniała wróżba na gałąze akcji : kocha-lubi-szanuje- nie chce- nie dba- zartuje- myślą- mową- w sercu- na ślubnym kobiercu.
BOSKIE TO BYŁO.☺
„Weź sobie chleba do tego” – to babcia jak z podwórka w biegu wpadaliśmy zjeść zupę albo kotleta. I to jak ojciec zawsze robił nas w konia wołając mnie albo siostrę do pokoju tylko po to, żeby mu „telewizor przełączyć na jedynkę” (tak były takie czasy, kiedy telewizory nie miały pilotów i były tylko dwa programy – jedynka i dwójka)
Ale mi pamięć uruchomila☺
– spier-papier☺
– paaaaalec do budki, paaaaalec do budki, bo za minutke zamykam budkę
– pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika
– daj liza
– daj się przejechać
– raz, dwa, trzy Baba Jaga patrzy
– weź te giry☺
-na spółe
ciekawe czy jak by nie było nic do wygrania to też by było tyle komentarzy ;)))Julio częściej rób konkursy ;)))
…a boisz się takiego psa…a takiegooo, a takiego??? 🙂
Hehe fajnie się to czyta. Część powiedzeń i u mnie się powtórzyła, ale to od razu mi przyszło do głowy z mojego podwórka. To tzw. „wypierdek mamuta!” – wiem… przepraszam, może trochę niecenzuralnie… Ale wypierdkami mamuta dla moich podwórkowych kolegów byli wszyscy mniejsi, mniej ogarnięci (ich zdaniem…), no i z młodszych roczników. A drugie, które równie często się powtarzało, to granie „na zachę”, czyli ten który wygrywa np. w hopisy (o matko! nie pamiętam nawet czy tak się to pisało…), wygrane bierze dla siebie – na zawsze! Uuu! Można by wspominać i wspominać. 😉
pozdrawiam! 😉
Czep się tramwaja
Miałam przyjaciela. Wiele rzeczy robiliśmy razem. Rower, wrotki, wiszenie na trzepaku do nocy…Wszystkie dzieciaki na osiedlu wiedziały, że my zawsze tak razem i często wołały „Zakochana para Jacek i Barbara” 😉 wtedy to złość we mnie wzbudzało, teraz śmieszy bardzo 🙂
1. Kaaaaaaartooofle!!! (sprzedawca ziemniaków)
2. CO? Gówno! Zjedz je równo, popij herbatką, pójdzie Ci gładko.
3. Zygi, Zygi Marcheweczka lub Ciuś, ciuś (oba określenia używane w stosunku do Kogoś, Kto powinien się wstydzić)
4.
Babcia: Włodek!Włoodek!! Włooooodek!!
Dziadek (lekko przygłuchy): Co???
Babcia (pod nosem): Gówno!
Dziadek (spokojnie obierając marchewkę): Ot, kultura wschodnia…
„Od tąd do tąd ciuś, ciuś, ciuś”, ” Idziesz pograć w gałę”, Jak ktoś pryknął sobie babcia mówiła zawsze ” Ocho, idzie burza” 😉
Witaj,
1. „Szklanki pobite a garnuszki cale”
2. „Do widzenia ślepa Gienia”
3. „Daj się przejechać/karnać”
4. „Zatkało ruskie kakao? Kakao nie zatyka bo nie ma patyka”
5. „Daj buszka/maszka”
6. ” Czego zęby suszysz/ michę cieszysz?”
Ha ha ha na same wspomnienie micha mi się cieszy. Dzięki Julka za te chwilę radości i powrót do przeszłości.
Pozdrawiam i czekam na nowe posty.
Subtelne ostrzeżenie mamy: „….bo inaczej ręka, głowa, mózg na ścianie”
Działało 🙂
jest kilka takich super powiedzonek;)
-Felek z butelkami w kieszeni;
– Rymowanka ene due rike fake, torba borba usme smake, deus deus kosmateus i morele baks;)
– Siedzi misio na kanapie i pazurkiem w nosie drapie, co wydrapie to zajada ale pyszna czekolada;
– Powiedzenie babci Marysi, gdy coś jej nie wyszło ” o kurtka na wacie”;);
-Co się patrzysz, bo mam oczy, niech Ci żaba wskoczy;
-i super rymowanka u nas akurat o rudym: rudy ojciec, ruda matka, rudy sąsiad i sąsiadka i ja także byłem rudy i się z rudą ożeniłem tralalala;
– wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy s.o.s głupi pies, Tam go nie ma a tu jest.
– super piosenka w autobusie wycieczkowym do kierowcy: Panie szofer gazu, Panie szofer gazu bo pół litra jest w garażu, Panie Szofer 200, Panie Szofer 200 bo kobity są na mieście (zawsze była z tego radocha);
–
1. Wymyślaliśmy na podwórku różne nazwy na zwykle pierdzenie i tak dwa utkwiły mi szczególnie w pamięci: – puszczać wiatry oraz gacie mi sie popruły…
2. Gdy za dużo gadaliśmy przy stole to Mama mówiła „dzieci i ryby głosu nie maja”…
3. Podczas huśtania do tego kto rozhuśtywał „dawaj do podbity” (czyli na maxa aż uderzy w metal u góry).
„Jasny gwint, ciemna śrubka”
„Nos w sos, nogi w pierogi”
pozdrowienia 🙂 Justyna
Słowo sie rzekło czyli dzisiejszy „deal”: przeplute – przetarte
1. Zabawa w chowanego „pałka zapalka dwa kije, kto aie nie schowa ten kryje”
2. Wrzaski pod oknami „mamo, moge zostac na dworze jeszcze godzine?” – jedna mama odpowiadala i cala ferajna zostawala 😉
3. „mamo co na obiad?” – „zupa z trupa i siekane glizdy” 🙂
4. Gdy ktos marudzil przy jedzeniu ze cos mu niesmakuje moja babcia mawiala ” jedz, jedz i tak go…. z tego bedzie” 🙂
szczera jesteś, wiesz…
chcesz ze mną chodzić? 🙂
pomylone gary!
bo powiem pani!
zatkało kakao?
nie wystawiaj języka bo ci krowa nasika
chcesz cukierka? to idź do gierka
mamo, mamo, co ? co? co? jadą goście, no to co! dzień dobry, dzień dobry, (cmok, cmok), dzień dobry, dzień dobry (cmok, cmok)
zapnij rozporek, bo dzisiaj nie wtorek
komnachhauzekindermachen
Na górze róże na dole fiołki, my się kochamy jak dwa aniołki.
Na góże róże na dole bez, konwalia, walia, wściekły pies.
Fajnie po wspominać stare, dobre czasy.
„lata osa koło nosa,
lata bąk koło rąk
lata much koło ucha….”
Polecam książeczki „Pan Pierdziołka spadł ze stołka.Powtarzanki i śpiewanki” oraz „Nowe fikołki Pana Pierdziołki” tu zebrane są wszystkie wierszyki z mojego dzieciństwa, większość z nich znam, niektórych teraz się nauczyłam i mówię/opowiadam/uczę swojego synka
wszyscy tańczą-ja nie tańczę- bo ja wolę pomarańczę 🙂
jeden dwa, jeden dwa
pewna pani miała psa
trzy i cztery, trzy i cztery
pies ten dziwne miał maniery
pięć i sześć, pięć i sześć
pies ten lodów nie chciał jeść
siedem osiem, siedem osiem
wciąż o kości tylko prosił
dziewięć dziesięć, dziewięć dziesięć
kto te kości mu przyniesie?
może ty, może ja
licz od nowa: jeden dwa, jeden dwa……
i tak w kółko Panie Macieju 🙂
-Puk, puk…
-Kto tam?
-Nikto!!
-Jak to Nikto! jak puk puk?
heh, wkręciłam się, cudowne czasy….. wspomnienia dzieciństwa….. cudownej beztroski…
gile do pasa (chociaż nie, ja zawsze miałam chusteczkę, taką z kolorowego materiału, przypiętą piękną biedronkową broszką), przecież to same hity, powtarzane przez wiele pokoleń:
*idzie rak nieborak, jak uszczypnie będzie znak
*chodzi lisek koło drogi, nie ma ręki ani nogi, kto się liska nie spodzieje, tego pasem przyodzieje
*tere fere kuku
*idzie kominiarz po drabinie fiku miku już w kominie
*ence pence, w której rence (oczywiście musi się rymować, błąd jest celowy)
*baloniku nasz malutki, rośnij duży okrąglutki, balon rośnie że aż strach, przerwał miarę no i bach
*aaa, aaa, były sobie kotki dwa….
Moje dzieciństwo to przede wszystkim szalone przygody i zabawy na podwórku z całą gromadą innych dzieci 🙂 Miło powspominać 🙂 A hasła jakie pamiętam z tego okresu to między innymi:
* …biedroneczko leć do nieba… przynieś mi kawałek chleba…
* …panie pilocie dziura w samolocie… pilot się śmieje… benzyna się leje…
* … nie pokazuj języka bo ci krowa nasika…
* … przyganiał kocioł garnkowi a łoba carne…
* … hrabina „Waldupedeską” [ o kimś bardzo zarozumiałym i wyniosłym]…
* … ślimak, ślimak wystaw rogi dam ci sera na pierogi…
*…. chcesz cukierka? idź do Gierka… Gierek ma to ci da… kopa w dupę i pa pa…
* … bo powiem mamie…
* … palec pod budkę bo za minutkę zamykam budkę… raz dwa trzy…
* … zakochana para Jacek i Barbara…
* … zatkało kakao…
* … no i coś co wśród znajomych jest już klasyką 🙂 … Moja mam woła mnie do domu „MO…NI…KA….” [bardzo przeciągle] na co oni odpowiadają : „Mama pierogami dzieli”
🙂
z podwórka:
'daj gryza!’
'daj łyka!’
'daj się karnąć!’
'bo cię walnę w szczepionkę!’
z domu:
dziadkowe 'nie wymądrzaj się, jeszcze masz mleko pod nosem!’
a tata zwykł zachęcać moją siostrę i mnie do zeskoczenia z przyczepy pełnej belek słomy podczas żniw kultowym: 'skacz! skacz! nie bój się, do góry nie polecisz!’
1) – Na pytanie „Co?” mówilo sie „Dżi aj dżo”
2) – Albo „Co?” – „Jajco”
3) – Jak wychodziło sie na dwor i nie chcialo sie dzielic czyms slodkim to sie krzyczalo: „bez spóóółłłłyyyyyyyy!”
4) – Jak w cos gralismy i chcielismy, aby przeciwnik przegral to w trakcie jego kolejki mowilo sie „skus baba na dziada”
5) – W Urodziny skladalismy takie zyczenia: „Sto Lat …. w kamieniołomach!”
6) – Jak sie chcialo pojezdzic czyims rowerem to mowilo sie; „Daj sie karnąć”
A inne powiedzenia to:
7) – sluchaj uchem a nie brzuchem
Wyliczanka:
8) – ene due rike fake
Torba bomba usme smake
Deus deus kosmateus
I morele baks
9) – Jacek i Barbara zakochana para
10) – Powiedz klucz pod wanną
Klucz pod wanną
– Twój tata się kąpie z gołą panną
– Powiedz klucz w popiele
Klucz w popiele
– Twoj Tata goni myszy po Kosciele
11) Jak komus sie klapsa dalo to sie mowilo:
– Kto wypina, tego wina
– Kto prostuje, ten zaluje.
12) – Nie wystawiaj jezyka, bo ci krowa nasika
13) – Jutro to bedzie futro
Niech bedzie 13scie bo niby 13stka to pechowa 😉
Fajnie bylo wrocic do wspomnien.
Kamila, Maciek i Emilia
Podwórko we zabawy w chowanego to było coś „Abrakadabra dwa kije kto się nie schowa ten kryje
Szukam !!!!!!”
A ten tekst to język można se było połamać. …
Eme due rike fake
Torba borda usme smake
Deus Deus kosmateus i morele baks
Ze swego dzieciństwa, moich dzieci, siostrzeńców, dzieci, których dziś uczę, przebój wszech czasów, hit drogi: „Daleko jeszcze?”. Nieważne czy dziecko pyta już 2, 17 czy 25 raz, czy robi to co 5 minut czy pół godziny, czy droga bliska czy daleka….:)
Moja ciocia na całą wioskę zawsze w południe krzyczała na swoje pociechy rozbrykane po polach…,, Łukasz, Daniel , Weronika chodźcie na budyń,,
A od mojej mamy ..-Mamo nudzi mi się….
-dziecko to zdejmij majtki i popilnuj….:)
a domofonem dzwoniło się tak:
– Proszę Pani, wyjdzie Tomek?
A mi sie przypomnialy wpisy do pamietnikow: „Idz smialo przez zycie, miej wesola minke, lap szczescie za ogon i dus jak cytrynke.” Pozdrawiam z porodowki;)
heh to były czasy ….
* uwaga, uwaga bo jedzie łamaga
* z drogi śledzie bo król jedzie
* siała baba mak nie wiedziała jak
* nie wytykaj języka bo Ci krowa nasika
* i co się tak patrzysz? po to mam oczy,uważaj bo Ci żaba wskoczy
* Kaśka spadła na kamyczki, potłukła sobie cycki
* zakochana para Jacek i Barbara !
😉
pozdrawiam
Tutaj napisz komentarz…
…a mi z podstawówki najbardziej zostało w pamięci – absurdalny zakaz korzystania z boiska po lekcjach i stojący na straży zakazu wuefista z lekką pianą w kącikach ust, krzyczący „nie biegać mi tu, bo wam nogi z dupy powyrywam!”….
„Chodźmy się pobawić w pracę. No chodź. Pobaw sie ze mną w pracę „. Takie słowa usłyszałam ostatnio wieszajac pranie na balkonie. Nie wiem jak taka zabawa wyglądała w wykonaniu tych dzieciaków w podwórka. Ale obserwując współczesne zabawy widziałam ze krzaki pełnią funkcję bankomatów z których wybiera się liście 🙂 Gdy ja, byłam malą dziewczynka z kucykami to też bawiliśmy się ” w pracę ” udając dorosłych. Kasa to też były liście tylko wyjmowane z kieszeni. Częścia zabawy było też delektowanie się herbatą w wyimaginowanej szklanki:) teraz prędzej byłby to kubek; ) i aromatyczna kawa;). Mimo wszystko nie tak wiele się zmieniło w ostatnim ćwierćwieczu…
borze ogromniasty aż łezka mi sie zakręciła w oku!! zdecydowaną większość znam z podwórka, sama tak gadałam do koleżanek i kolegów!! cudowne wspomnienia! Dziękuję za ich przypomnienie 🙂 pojutrze jedziemy w długą trase to już wiem jaką rozrywkę starszym dzieciom zafunduję jak bedzie już nudno-przeczytam im te teksty niech zgadują o co w nich chodziło i kiedy sie używało 🙂 ale frajda 🙂
a i u nas czasami sie jeszcze mówiło jak ktoś sie wymądrzał -ele mele dutki gospodarz malutki! albo -ciele mele na wesele!
na pytanie co jest na obiad mama zawsze odpowiadała-zupa jagodowa na muszych kościach!
moja św. pamięci babcia Walentyna na zwierzanie sie sobie mówiła-sercowanie, sercuje sie 🙂 tak sobie myślę że to takie prawdziwe określenie 🙂
Pobite gary
Na gorze roze na dole fiolki a my sie kochamy jak dwa aniolki
Kto mlaszcze dostanie w paszcze
Zakochana para jacek i barbara
Co pstro
Nie wystawiaj jezyka bo ci krowa nasika
Krowa ma dluzszy i sie nie chwali
* amastki – nr jeden z dzicięcego słownika mojej rodziny
Tak określałam uwielbiany niegdyś przysmak jakim były dla mnie rodzynki – z czasem amastkami nazywane były nie tylko suszone owoce winorośli ale także inne łakocie i drobne przyjemności
no amastki po prostu 🙂
* uwielbiam też pasjami zwrot, jakim kierował się do mnie mój ukochany dzidzia :
„Karolinka rympympinka łepuniu do góry”
* ażurek – dziura w rajstoapch
Ps.
🙂 kilka dni temu postanowiłam zacząć moją przygodę z blogowaniem i tak powstał blog o nazwie Amastki, na który serdecznie zapraszam
i przypomniał mi się jescze jedeno:
moja babcia zawsze kiedy pytaliśmy co dziś na obiad odpowiadała jednym z dwóch tekstów:
1. ryż mysz, sto pilisz i kocie jajka z chrzanem
2. zupa z trupa i siekane glizdy
takie konkursy uruchamiają rzekę wspomnień 🙂
uwielbiam! i dziękuję za ich przywołanie…
Już nie oge się doczekać, kiedy mój mluszek zaczne przynosic do domu swoje teksty i wprowadzać nowesłowa do naszego rodzinnego słowina
a tak na marginesie – i wracając do mojego poprzedniego komentarza -> Amastkiem tytułuję też swojego synka, Gustawa
„Pałka zapałka, dwa kije, kto się nie schowa, ten kryje …”
„Ene due rike fake torba borba ósme smake deus deus kosmateus i morele baks”
„Pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika”
„Panie pilocie, dziura w samolocie. Pan pilot się śmieje, benzyna się leje”
…
I pytanie, które mnie przerażało w podstawówce: „Chcesz ze mną chodzić?” 😉
takie wyliczanki pamiętam:
*trumf trumf misia bela, misia kasia konfacela (cokolwiek to znaczy 🙂 ), misa a, misia b, misia kasia, kon,fa,ce
*ene due rabe, połknął bociek żabę, a żaba bociana, jeszcze tego rana
A robiłyście (ta zabawa tylko dla dziewczyn) widoczki- kopało się malutki dołeczek, tam układało się różne kolaże z kwiatowych płatków, liści, kamyków, różnych pazłotek, trzeba to było zakryć kawałkiem jakiegoś szkiełka i przysypać ziemią, oczywiście robiło to się w tajemnicy przed chłopakami, a oni chodzili, szukali i oczywiście wszystko rozwalali ;(.
To były czasy
Częste hasło kierowane do druzyny przeciwnej podczas grania w zabijaka na podworku:
„Chociaż macie złote gacie
z nami i tak nie wygracie! „
Przypomniało mi się!!! 🙂 Rok temu. Jakiś szlak w Sudetach. Ja, mąż, nasze dziewczynki 5letnia Ala i prawie roczna Gabrysia oraz moi rodzice. My w czwórkę zamykamy tyły, rodzice przed nami – trzymają się za ręce. Nagle zrywa się Ala, przeskakując z nogi na nogę, wskazując na dziadków radośnie woła „Zakochana para Jacek i Barbara siedzą na kominie i całują świnie” 🙂 Było to tak słodkie i urocze 🙂 i przypomnieliśmy sobie z mężem, że tez to znamy, z czasów przedszkola właśnie! 🙂
chcesz cukierka idź do Giernka… Giernek da kopa w d…e i papa!!!!
Z naszego śląskiego placu od razu przypomina mi się:
„Dej sie karnąć na kole” 🙂
” u kotka boli, u pieska boli, a u Kasi naszej juz nic a nic nie boli” za każdym razem jak gdzies kolana poobdiralam mama zawsze głaskajac mi to powtarzała 😉
Ul się pali, ul się pali 🙂
w moich wspomnieniach zawsze przewijają się słowa babci, że „fajna dziewczyna to taka do tańca i do różańca” oraz mojej mamy gdy wieczorem nakazywała mi i bratu się ucałować i przeprosić mówiąc „kończ każdy dzień tak jakby był twoim ostatnim”, wtedy wydawało mi sie to dziwne ale dziś już wiem jakie to ważne aby kłaść się do łóżka z poczuciem że cokolwiek by się nie stało osoby które są nam bliskie wiedzą że je poprostu kochamy:)
– Ty dupku żołędny!
– no żeby nie przechwalić… żeby nie przechwalić
– pobudka wstać! koniom wody dać! (koni nikt oczywiście nie miał)
– jak nie zaśniecie to pójdę do wilków (straszyła babcia jak w piątke próbowaliśmy zasnąć…nielada wyczyn… 😉
no i obecny tekst – bo Cie rozwalę w Minecrafcie.
bez cenzury;) – Nie sraj bo się posrasz!
– kulaj gluta a nie się mądrzysz
– bujaj wrotasy
…leci konwersacja między mną a bratem… zarzucam mu coś a on na to „Twoja stara!”… Twoja stara ogólnie było dobrym tekstem, ale między rodzeństwem nadal wywułuje u mnie uśmieszek 😀
to nie haslo co pamietam a wspomnienie. po przeczytaniu tego posta w mojej glowie pojawil sie obraz dziecinstwa. przywiodlas mi go na mysl Ty Julio, Twe posty sprawiaja, ze czlowiek wraca w glab siebie. pamietam jak razem z siostra w lato kapalysmy sie w blaszanej misce na podworku u dziadkow na wsi. misa byla mala i ciasna na nas dwie, ale szlo sie miescic jak jedna na siedzaco a druga na stojaco, albo jedna na drugiej. a wokol nas mnostwo gratctwa, bo dziadek lubial zbierac i zwodzic, a dla nas do zabawy byly idealne. istne skarby.
*pierwsza- choć teraz jestem ostatnia 🙂
*zamawiam to moje wesele- na chmarę lecących ptaków
Moje ulubione: Jesteś u Pani 😛
Pozdrawiamy! Buziaki
Hehehe najlepsze bylo mamine : „siądź kamieniem rozpalonym!!!”do dziś mamy z tego niezłą polewkę;)
Mama mnie nauczyła wszystkiego.
A Tata nauczył mnie, wierszyka :
„Byli sobie trzej Japoni:
Jaksy,
Jaksy Draksy,
Jaksy Draksy Droni.
Były sobie trzy Japonki:
Cypka,
Cypka Drypka,
Cypka Drypka Limpomponi.
I pobrali się:
Jaksy z Cypką,
Jaksy Draksy z Cypką Drypką,
Jaksy Draksy Droni z Cypką Drypką Limpamponi.
I mieli dzieci:
Jaksy z Cypką Szach,
Jaksy Draksy z Cypką Drypką Szach Szarach,
Jaksy Draksy Droni z Cypką Drypką Limpamponi Szach Szarach Szaroni.”
Uściski
M.
Czemu?
Bo nie ma dzemu!
A czemu nie ma drzemu?
Bo sa sliwki robaczywki!
Czemu sa sliwki robaczywki?
Bo sa robaczki wpierdalaczki!
Btw. przerabiam teraz „czemu” na wlasnej skorze z moja dwulatka!! Punkt widzenia sie zmienia…
Jak mawiala moja babcia:
lepiej zjesc i zachorowac niz by mialo sie zmarnowac.
ja pamiętam jak zawsze chciałam się wtrącić i coś powiedzieć i ta Baśka ruda z podwórka starsza zawsze o te 5 lat mówiła ” CICHOOO BĄDŹ BO OBUDZISZ MOTYLA” nożesz i nic nie mogłam powiedzieć, pozdrawiam:-)
Siedzę, myśle i wspominam. Wiem, wiem, juz pamietam. Jeden z wykrzyczanych chyba z milion razy tekstów mojego dzieciństwa MAMO MAMO A TATA KURY DUSI. Działało. A używany był kiedy tylko nie chciało mi sie wchodzić do góry po schodach do domu a wiadomo pilnie cos było potrzeba dziecku. Kiedy tylko mama rozpoznała, ze to jej dziecko wykrzykuje pod blokiem w mig była w oknie. A inne zapamiętane teksy to m. In:
BEZ SERA
DAJ SIE KARNĄĆ
WYPCHAJ SIĘ TROCINAMI
MUKA (oddawanie uderzenia)
NA DWORZE DUPA MOŻE
Dziwnym trafem tu trafiłem, ale trafiłem, więc podzielę się odrobiną mojego dzieciństwa, mojego zajefajnego dzieciństwa.
Pamiętam jak z kumplami i facetkami z podwórka wymyśliliśmy zadanie, że przed każdą sylabą dodajemy przedrostek ka i nasz nowy język brzmiał następująco:
– KA-PRO KA-SZE KA-PA KA-NI KA-CZY KA-WY KA-JDZIE KA-MA KA-RIUSZ KA-NA KA-DWÓR co oznaczało Proszę Pani a wyjdzie Mariusz na dwór.
i tak w koło z każdym i do każdego.
Ja pitole, ale to były czasy!!!!
Przeczytałam duuużo z tych komentarzy! Eh, wspomnienia! Jak miło i sentymentalnie się zrobiło. Uśmiałam się też, wspominając sytuacje, w których i ja większość z tych słów słyszałam/wypowiadałam.
Trafiłam również na to: Nie patrz w lustro, bo diabła zobaczysz! Znam. Dziś (a mam 52 lata) rzadko oglądam się w lustrze. Tak, nie robię makijażu. Tak, nawet nie potrafię. Bo nie da się zrobić bez lustra…
I wciąż uczę się chodzić z podniesioną głową…
Taką moc mają słowa.
Pozdrawiam ciepło i serdecznie! Miło tu u Was.
Pani Rabbitowa
Kiedy któreś z licznej gromadki wnucząt nie dojadło obiadku babcia mawiała „Lepiej żeby grzeszne ciało pękło niż Boże dary się zmarnowały”
A po poznańsku może być??? 🙂 Bo ja z Wielkopolski.
W antrejce na ryczce
Stały pyry w tytce.
Przyszła niuda, spucła pyry
A w wymborku myła giry.
CZYLI
W przedpokoju na stołku
Stały ziemniaki w papierowej torbie
Przyszła świnia, zjadła ziemniaki
A w wiadrze myła nogi.