zgłosiły się do mnie dziewczyny, które zajmują się muralem. malowaniem na ścianach.
i dzięki temu powstał genialny pomysł… pomysł by pokolorować świat Jakiegoś dziecka.
Colourmywalls – to nazwa strony i firmy.
propozycja jest taka.. każdy z nas zna dziecko, któremu trzeba pokolorować świat.
Któremu jest w życiu pod górkę.. może ze zdrowiem, z rodziną, z pieniędzmi..
zostawcie proszę w komantarzu kilka słów, kilkanaście.. ile chcecie.. opiszcie historię dziecka, któremu firma Colourmywalls pojedzie pomalować pokój.. a w tym pokoiku.. co tylko sobie dzieciątko wymarzy..
a wiecie co jest piękne.. na drugi dzień napisał do mnie Pan Tomek z firmy redro.pl, że On chętnie się dołączy i podaruje Jakiemuś dziecku fototapetę, jaką tylko sobie wybierze. czyli mamy już dwa szczęśliwsze dzieciaczki. a tam całe morze do wyboru..
ostatnie podarunki…
niewyobrażalnia księga wspomnień..
wybór był niemożliwy więc nie wybierałam ja, by nie mieć wyrzutów sumienia i spać spokojniej..
zwycięzcę proszę o kontakt.
Oj znam !!!! Tak bardzo chciałam sprawić radość pewnemu chłopcu . Co miesiąc kupuję szyte przez jego mamę Anioły, by choć trochę ich wspomóc. Kupuję rzeczy z pchlego targu. Ale teraz sama kiepską mam sytuację. Moja o Filipku z Filipowe Aniołowo, który wiem,że kocha Scooby Doo. Och jakby na jego ścianie mógł zawitać obraz z marzeń !!! Albo u jego siostry która wspiera go całym sercem <3 Lub coś kojącego dla mamy ,która po nocach szyje anioły, by spełniły marzenie Filipka o życiu, takim jak nasze. I w ogóle o życiu. https://www.facebook.com/aniolowofilipowe/app_128953167177144
ps. nie ma to jak podarunki gdy możemy sami komuś sprawić radość!!!! Ty Julio zawsze masz głowę na karku <3
Gdzie można więcej przeczytać o Filipa chorobie ?i zobaczyć to dziecko bo te anioły są piękne ale jak by wyszły z pod igły w dobrze prosperującej firmy a nie mamy która ledwo wiąże koniec z końcem materiały na te anioły są bardzo drogie przepraszam ale zaleciało mi tu trochę reklamą tych aniołów a nie prośbą o pomoc może dlatego że sama zostałam kiedyś oszukana i jestem ostrożniejsza od tamtej pory ukłon na kolanach jeśli się mylę
Mam!!! To Kubuś Pobłocki. Urodził się jako drugi bliźniak. Podczas trudnego porodu (została wyrwana pępowina) choruje na spastyczne, czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Jego mama dwoi się i troi żeby rozwijał się intelektualnie iiii… mógł chodzić. Od lat podziwiam jej poświęcenie i zaangażowanie. Jego tata i siostra pomagają jak mogą. Kuba ma 9 lat.
Naprawdę zasługuje na to żeby pokolorować świat jemu i jego mamie!!!
https://www.facebook.com/radosckubusia/info?tab=page_info
Wiecie co jest straszne, że pierwszy raz u Julii na blogu jest konkurs w którym nie wygrywa się czegoś dla siebie i jest tu tylko 1 (!!!!!) komentarz. Przerażające…
Od wczoraj myślę o takim dziecku i nikt nie przychodzi mi do głowy, wszystkie dzieci które znam mają rodziców, domy lepsze lub gorsze ale mają i dzięki komuś na górze są zdrowe.
Ale ostatnio byłam w sklepie z mężem i wiecie widziałam na wózku, kurde małym wózeczku inwalidzkim dziewczynkę – na oko 2-3 latka. Śliczną z uśmiechniętą buzią. Malutkie dziecko, które tata pchał na tym wózku a ona jeszcze tak niezgrabnie próbowała rączkami kręcić kółka. Tak mnie dobił ten widok, że od kilku dni mam ją ciągle przed oczami. Zawsze uważałam, że nie ma większego szczęścia w życiu niż zdrowe dziecko, ale to było takie gadanie. A teraz, Boże dziękuję Ci że moja córka jest zdrowa.
dlaczego straszne? może to dobrze, że komentarzy nie ma tak wiele. ja nie znam takiego dziecka, no nie znam i już i nic na to nie poradzę. w normalnym żyję świecie, borykam się z różnymi problemami, różnych znam ludzi. ale do głowy mi nie przychodzi żadne dziecko, któremu mogłabym sprawić taki właśnie prezent. mijam na ulicy, owszem. i mało tego, kiedy przeczytałam post z tym konkursem to nawet jakoś przykro mi się zrobiło, że nie mam komu, bo chętnie bym podarowała. i jak tylko mogę to pomagam i daję jeśli ktoś potrzebuje. mam takie przeczucie, że nie tylko ja bardzo się ucieszyłam na widok tak wspaniałego konkursu, nie tylko ja się wzruszyłam. ale nie znam nikogo i na siłę nie wymyślę.
Julio, wspaniały pomysł, gratuluję!
pozdrawiam, Ania
Koniecznie Basieńka – cudna dziewczyna z chorym serduszkiem.
https://www.facebook.com/BarbaraCichockaSerduszko?fref=ts
Swoje 10 pierwszych miesięcy spędziła w szpitalu. Przydałaby się jej teraz pokoik dla małej wojowniczki, bo taka jest Basia – waleczna od urodzenia, każda operacja, zabieg znosiła/znosi dzielnie. Chciałabym móc uradować jej serduszko!
U mnie we wsi jest dom dziecka. Mieszkają w starym, zabytkowym, dworze. Dla mnie ten dwór jest piękny, ale dla tych dzieci chyba nie jest zbyt ciepły, kolorowy i chodź trochę domowy….
Każdy z domów dziecka ma taki pokój, który ubrałabym w kolory tęczy!
http://www.domdziecka1.pl/
Ten mam najbliżej :))
Popytam, bo choć sama nie znam takiej istotki to może znajomi lub koleżanka co w mopsie pracuje coś podpowie.
Pozdrawiam ciepło i szkoda bo tak mało komentarzy to chyba pod żadnym postem nie było. Wierzę, że czytelnicy tak jak ja przeszukują w głowie listę dzieciaków co potrzebują trochę słońca w Życiu a jak znajdą to napewno bedzie lawina komentarzy.
Julka, sądzę że jednak nie wszyscy znają dziecko potrzebującale pomocy. Na szczęście? Ja nie znam osobiście takiej kruszynki ale chetnie pomogłabym. Może babcia, która wychowuje swoje wnuczki i nie na warunków do opieki. Wiem, że im potrzeba wszystkiego ale sądzę, ze dziewczynki byłyby zachwycone nowym pokojem. 🙂 pozdrawiam ciepło!
To moja propozycja pomocy. Ewa jest wesołą dziewczynką, która potrzebuje pomocy, nawete niewielka rzecz sprawi jej radość https://www.facebook.com/pages/Pomoc-dla-Ewy/139652459419815?fref=ts
a mnie się marzy piękny pokoik, w szarościach i różu, z myszką Minnie w kropeczki. dla najwspanialszej dziewczynki na ziemi Emilki (jak ze Srebrnego Nowiu). która ma najwspanialszą mamę na świecie. i najfajniejszych braci. tylko taty brak, bo nie sprostał roli taty, a przecież jeśli go nie ma i jest gdzieś daleko i udaje, ze Oni z Emi na czele nie istnieją, to przecież w takim kłamstwie chyba trudno żyć?
Emi nie ma drogich zabawek, nie ma własnego pokoiku, jeden dzieli z mamą, nie ma łóżeczka swoich marzeń, i mebli nie ma, nieraz nie ma na słodkości. ale ma najwspanialszą mamę na świecie, cierpliwością mogłaby obdarzyć pół świata. i ma nas, moją rodzinę, najwierniejszych przyjaciół na świecie. a spotkałyśmy się przypadkiem…
I włąsnie tej Emi, 2letniej z rozszczepem podniebienia, pragnę z całego serca, aby jej namalowano kolorowy świat <3
Mama chorego syna. Synowie mojej siostry stracili tatusia. Jednak nie o ich pokojach myślę. Bo wiem, że Oni mają wiele, mimo naszych osobistych tragedii. Serca nam pękają, ale dla dzieci ich świat zrobiliśmy nowy i kolorowy. Pokoiki mają piękne.
Dlatego myślę o dziecku, które ma trudniej. Niestety nie znam osobiście. Mam jednak kontakt z różnymi osobami, które w razie wygranej, wskazałyby na pewno jakiegoś malucha.
Kochana Moja!!Mieszkam w małej miescinie w woj . zachodniopomorskie. ..takich dzieci u Nas w koło jest bardzo dużo. Niestety. ..ale żadnej tak naprawdę historii nie znam na tyle dobrze żebym mogła coś bliżej opisać. Znam taka rodzinę, trójka dzieci 4 latka 5 i 9.Mama zostawiła je z tata i poszła do chłopa innego ,tata nie udźwignąl tej sytuacji i w alklhol przepadl. Dzieci chowało przez pewien czas podworko i dziewczynka bawiąc się ze swoim młodszym bratem uległa poparzeniu 60% ciała. ..los im nie jest łaskaw 🙁 🙁 Pewnie i im to byłby cudny prezent, wywołało by nie mały uśmiech na buzkach. Tylko pytanie czy oni swoi pokój w ogóle mają. ..; (
http://malyksiazeimy.blogspot.com
Ja tak sobie myślę i myślę i wiem, że pomimo chorego nieuleczalnie bratanka, który cierpi na chorobę aleksandra https://m.facebook.com/FranekWojewodzki to nie dla niego chciałabym taki mural. Jemu nieba przychylają jak mogą rodzice, rodzina i inni dobrzy ludzie. Ale są dzieci o których nikt nie pamięta, nie dba, którym mało kto sprawia radość. To dzieci z domu dziecka. Nie ważne którego. W sumie każdego. Ale dla nich taki prezent wprowadziły troszkę słonka do smutnego życia. I w szpitalach na oddziałach dziecięcych też by się przydało. Np u mnie w mieście gdzie tynk ze ścian spada. W szpitalu wojewódzkim….
jest taki chłopiec.. Maciek. ciężko ma w życiu.. taty nie ma, mama ledwo wiąże koniec z końcem. siostrę ma starszą, co córeczkę roczną ma.. jest agresywna, zamyka ją w pokoju. mała jest niedożywiona.. babcia, mama Maćka, wstąpiła o prawa do wnuczki. udało się, ale brak im na podstawowe rzeczy.. tak sobie pomyślałam, że może im.. pokolorować świat.
A mnie nie dziwi tak mały brak komentarzy. Każdy z nas widzi wokół siebie takie dzieci co świat mają w ciemnych kolorach malowany i na pewno każdy chciałby żeby nawet przez chwilę ich życie i świat wokół był inny. Ale dlaczego tu u Julki ich nie zgłosimy? Przede wszystkim często ich nie znamy, nie wiemy gdzie mieszkają, mijamy ich na ulicy, ale z różnych powodów nie wchodzimy w ich świat. Może ze strachu z pchaniem się w cudze życie, z obawy przed reakcją ich najbliższych. Ja od wczoraj zastanawiałam się nad dzieckiem, które mogłabym tu opisać. Do głowy przyszła mi mała dziewczynka którą widuję czasami co to mamy nie ma i ją i jej dwoje starszego rodzeństwa tato wychowuje. Sam. Daje jak widzę radę ale łatwo nie jest. Ale co ja o nich tak naprawdę wiem? Nic. Myślałam dalej. Później przyszła mi do głowy moja znajoma, co córkę ma tylko rok starszą od mojej. Może dwa. I ta córeczka raka ma, kości. A przy tym taka dzielna jest. Chudzinka taka w kapelusiku i wielki uśmiech. Pomimo bólu uśmiechnięta. I jej mama też. Podziwiam bardzo. Dwie wojowniczki. Pół Polski przejeżdżają na chemie, na badania, na operację. Drugie dziecko z babcią i ciocią zostaje. Małe – dwa latka chyba. Tato pracować musi, bo ktoś musi utrzymać rodzinę. Potrzeb coraz więcej a wszystko takie drogie. Wiem że strasznie by się cieszyła z takiej pięknej ściany w pokoju. I może dla braciszka też by się udało coś domalować.
Nie będziesz miała Julka łatwego wyboru. Nie zazdroszczę. Bo jak tu wybrać jedno tylko dziecko, jak pewnie wszystkim chciałoby się pomóc.
To ja się przyłączam do życzenia Agnieszki Redzik 🙂
Jest sobie Piotruś… nie żaden Piotruś Pan, tylko zwyczajny, jak wiele dzieci na świecie. Piotruś ma już kilka lat (nie pytajcie ile dokładnie, bo przez te lata już wiele przeszedł). I Piotruś od maleńkości miał sine ustka i inne oznaki tego, że urodził się z wrodzoną wadą serduszka i wieloma innymi chorobami (nie pytajcie jakimi, bo ja do tego głowy nie mam). Rodzice się starali – leczyli dzielnego Piotrusia, starali się o operację w Polsce, składali dokument jeden, drugi, dziesiąty, setny i co… pstro… zdyskwalifikowany do leczenia. Zgłosili się do fundacji, dzięki której przeprowadzono operację Piotrusia w Niemczech. Zbiórka pieniędzy na operację i dalsze leczenie. Zwycięstwo. Od kilku lat jego stan zdrowia poprawia się, rehabilitacje, leczenie. Piotruś ma też siostrę, rosną sobie razem. Pamiętam, kiedy rozpowszechniałam informacje o zbiórce dla Piotrka, kolega powiedział: „Po co? To dziecko nie ma szans na normalne funkcjonowanie”. Po jakimś czasie przyznał, że mój entuzjazm w to, że się uda, sprawił, że wpłacił symboliczną kwotę. Właśnie pomalowany piotrusiowy pokoik byłby takim prezentem od tego kolegi. Mały gest, który wiele może.
Julia…..znam takiego chłopca. To synek mojej koleżanki. Ma 15 miesięcy. Ma wprawdzie kochających Rodziców i Siostrzyczkę. Ma też swój dom. To bardzo dużo….wiem. Ale niestety ma coś jeszcze…..ogromnego przeciwnika, który z dnia na dzień daje mu się we znaki. Kubuś choruje na nowotwór złośliwy. W piątek przeszedł bardzo trudną operację. Wszyscy wierzymy, że będzie dobrze….bo musi. Myślę, że taki prezent namalowałby na jego buźce uśmiech i łatwiej pozwolił przejść przez walkę z potworem.
A te cztery dzieciaki wychowywane przez Babcię (Piękne Anioły)? Jak znalazł-jest potrzeba,jest działanie. Coś ładnego y się im po remoncie przydało na ścianie dla lekkich snów.
Dla Tych dziewczynek zebrano tyle pieniazkow, ze pobudują Im nowy dom 🙂
Intensywnie od wczoraj myślałam o jakimś dziecku któremu ten jego mały ale już ,,niesprawiedliwy” świat chciałabym za Waszą sprawą pomalować i dużo tego jakoś… szkoda że nie da się pomóc wszystkich a tak człowiek by chciał więc ja mam inny pomysł ze względu na miejsce pracy codziennie stykam się z ogromem żalu, smutku, mnóstwem chorób takich ze światełkiem w tunelu i takich co to lekarz bada i się smuci a mama płacze po cichu bo łez u nas nie widać bo w pracowni USG ciemno, i ponuro i te ściany takie gołe i te białe fartuchy i cisza…. więc myślę sobie że może by tak chociaż w jednym miejscu coś wesołego wielkiego dzięki czemu na te 15-20 minut badania dziecko by sobie popatrzało swoją historię wymyśliło… mama by coś opowiedziała… wiem jak to pomaga czuć się choć trochę lepiej jeśli to możliwe w ogóle bo cała hematologia wymalowana w obrazki i inne dziecięce oddziały w miarę możliwości a u nas nic a my te dzieci codziennie badamy po 30 na dzień nieraz….
Często w swoim zabieganym życiu, przysiadam na chwilę, żeby zajrzeć tu kurlandia.onet.blogspot.pl. To blog mamy, która walczy o sprawność sowich dwu synków wcześniaków. Takie ciepłe miejsce, dotykające prozy życia i pokazujące, że z niepełnosprawnością da się żyć. Poznałam Igę w zeszłym roku wspierając jedną ze zbiórek, które organizowała . Wiem, że w tej chwili urządza pokój dla Michałka, starszego synka, który w tym roku poszedł do pierwszej klasy. Myślę, że on by się bardzo ucieszył z takiej niespodzianki. Wiem, że jest wiele potrzebujących dzieci, ale… http://kurlandia.blog.onet.pl/2015/09/01/1-wrzesnia/
Mieszkam za granicą, będąc jeszcze w Pl widziałam wiele takich istotek, teraz upłynęło trochę czasu… ale jest jedna dziewczynka, znam jej mamę z czasów gdy chodziłam jeszcze do gimnazjum i ona uczęszczała do świetlicy środowiskowej, wiem że sytuacja materialna w dalszym ciągu u niej jest nie najlepsza, widzę na facebooku zdjęcia tej małej dziewczynki, byłoby niesamowicie sprawić dziecku taki wspaniały prezent… sama kiedyś takiego potrzebowałam, znam i wiem jak to jest nie mieć, więc jeśli tylko możecie skupcie się przez chwilę i może znajdzie się (a na pewno znajdzie) ktoś komu możecie pomóc.. to tylko chwila… Mam nadzieję, ze przybędzie komentarzy…
pozdrawiam ciepło i bardzo się cieszę z tak wspaniałego konkursu.
Znam taką dziewczynkę Agatkę,która chodziła w ubiegłym roku z moją Ninką do przedszkola.nigdy nie byłam u Niej w domu,mieszka na sąsiedniej wsi ,ma troje rodzeństwa w tym dwóch braci którzy chodzą do szkoły specjalnej.Agatka jest fizycznie zdrowym dzieckiem aczkolwiek trochę zaniedbanym uczuciowo i smutnym wg mnie .brakuje jej pewności.dałabym wiele by zobaczyć ją uśmiechniętą.radosną.Wiem,że rodzina ma przyznane jakieś świadczenia z opieki społecznej i tam pewnie można by się dowiedzieć więcej o jej sytuacji.w sumie nie wiem czy mają dzieci oddzielny pokój
A ja mam.. Nie 1 dziecko, tylko 7 dzieci. Ktore mieszkają w RDD (5 to dzieci ktore cieżko w życiu maja, bo rodzice są niewydolni wychowawczo, a 2 to biologiczne dzieci rodziców zastępczych).
https://www.facebook.com/rdd.mm.szurdyga
I na pewno taki mural pokolorowaby im świat, zasługują na to 🙂
jako że syn ma problemy ze zdrowiem znamy wiele dzieci niepełnosprawnych ale trudno wybrać tą jedną jedyną więc co możemy polecić to ośrodek przy Ożarowskiej, który pomaga dzieciom z rozszczepem kręgosłupa (to jest taki drugi dom bo rehabilitacji jest na prawdę sporo)
Karolek wesoły i kolorowy choć musi walczyć
https://www.facebook.com/groups/karolekwalczak/
Myślę i myślę i tak mam,mam kogoś kogo fajnie by było uszczęśliwić choć nie znam osobiście, lecz jedynie z opowieści mego M, kolega z pracy ma synka, który właśnie zaczął swoją przygodę ze szkołą, jest mu ciężko,ponieważ jest chory ale należy do szczęśliwców,ponieważ ma wspaniałych kochających rodziców, którzy walczą i nie poddają się, a jego tata dzielnie nosi po schodach ten swój kochany „ciężar „do szkoły i z powrotem, gdyż małe nóżki odmówiły posłuszeństwa , tata jest zapalonym motocyklista z wielkim zapałem do działania, należącym do grupy Wild Dogs, która robi wiele dobrego, wiec tym bardziej mocno trzymam za nich kciuki :-*
Niewielka wieś. Około dwa tygodnie temu zmarł ojciec rodziny wiek 44 lata. Żona nie pracuje i nigdy nie pracowała (przyczyn jest wiele), trójka dzieci, najstarsza dziewczyna ok. 17 lat, chłopak ok. 14 lat niepełnosprawny i dziewczynka ok. 11 lat. Nie mieszkam już w tej miejscowości i dlatego nie znam szczegółów dot. imion i wieku. Pierwszy raz proszę o pomoc dla kogoś, sama nie mam wiele, ale też nie chce stawiać ich w sytuacji takiej, że to ja do nich przychodzę i „wielce” chcę pomóc. Za pośrednictwem tej akcji wydaje mi się, że dla nich będzie łatwiej przyjąć taką pomoc…
Witajcie. Śledzę bloga już 2 lata i bardzo bardzo mnie cieszą takie akcje z odruchu serca. Ja chciałbym opowiedzieć historię pewnego odważnego chłopca który za nic miał mądrości lekarzy badania genetyczne i Jego mamy która się nie poddała dobrym radą. Chłopca mogłoby już nie być. Ale pokazał wszystkim na co go stać. Urodzil sie silny przeszedl kilka operacji ma rozszczep kregoslupa ale przez 1.5roku swojego życia dalej walczy o każde połączenie nerwowe oraz o to aby kiedyś chodzić. Choć znów lekarze nie dają mu na to szans ja w niego wierzę bo już siedzi samodzielnie. Teraz z rodzicami i starsza siostra przeprowadzaja się do większego mieszkania. Jego pokoj bedzie sluzyl do rehabilitacji sle pewnie fajnie by mu bylo walczyc w kolorowych ścianach i jego siosrzyczce i rodzicom. Pozdrawiam.
Chciałabym Wam wszystkim przedstawić Lenkę. Wczoraj obchodziła swoje pierwsze urodzinki. Obecnie przebywa w Stanach na rehabilitacji, przeszła tam operację nóżek.
Jest piękną, pogodną istotką. Jeśli na nią popatrzycie przyznacie mi rację.
Zapraszam : https://www.facebook.com/lenkacholewa?ref=ts&fref=ts
Nie umiem pięknie pisać. Pięknie ubierać w słowa rzeczywistość. Ale jest chłopiec, któremu tak bardzo chciałabym pokolorować świat. To Kubuś. 7 letni chory chłopiec mieszkający niedaleko. Ma wspaniałych rodziców, którzy każdego dnia walcza. Nie mam możliwości takich aby sprawić, że jego każdy dzień będzie jeszcze piękniejszy ale może dziewczynom się uda.
https://m.facebook.com/ZdazycZPomocaKubusKrysiak
A ja mysle ze dla „Stowarzyszenia Piekne Anioly” tam jest duzo dzieci ktorym trzeba pokolorowac swiat. Niestety ja nie umiem wybrac jednego.
Miałam ją w swojej grupie „Jagódki”, teraz chodzi już do szkoły no pierwszy rok zaledwie kilka dni ma troje rodzeństwa dwie młodsze siostry i jedną starszą. Zawsze stała na uboczu nawet nie próbowała dołączyć do grupy, dzieci mówiły, że nieładnie pachnie…nie miała i nie ma modnych zabawek , ubrań, kredki z przedszkola brała do domu aby jej siostry mogły też pokolorować….jest śliczną, cichutką niczemu winną dziewczynką potrzeba jej trochę pokolorować świat aby miała nadzieję, że to co najlepsze przed nią to Wiktoria, mała Wikusia….
oj gdybym Ja coś więcej o nich wiedziała … w grupie mojego synka jest chłopczyk, jeśli dobrze pamiętam ma problemy ze słuchem (przedszkole integracyjne). wiem, że wychowuje go tata. ma chyba jeszcze rodzeństwo. też chyba jeszcze w wieku przedszkolnym. wiem, że im ciężko. finansowo przede wszystkim. no i jeszcze ta niepełnosprawność. mała, ale jednak. i że pieniądze dla nich zbieraliśmy. co kto może. ale żebym to ja wiedziała coś więcej… ojciec nieźle daje radę, pracuje, wychowuje … w pojedynkę nie jest łatwo. to na pewno.
nikt iny mi do głowy nie przychodzi. czy to wystarczy na kolorową ścianę?
🙂
pozdrawiam!
Ciąża, radość, oczekiwanie…Wszystko w najlepszym porządku, nic poza lekkimi skurczami nie wzbudza niepokoju ,czekamy na poród. 19 maja 2006 urodziło się małe, czarne, owłosione cudneee! Ale co to… Mała coś nie może dać sobie rady. Traci bardzo szybki ciepłotę ciała, coś jest nie tak. Inkubator, masa sprzętu. Pada twierdzenie- jakaś infekcja wewnątrzmaciczna – dostanie antybiotyki, wróci do siebie. Prognozy są optymistyczne. Po serii badań i decyzji że wychodzimy do domu, jakie jest nasz zdziwienie gdy przychodzi info z Katowic że jedno z badań jest złe… Dodatni wynik na wirusa cytomegalii… Ale co to kurde w ogóle jest?? Nigdy wcześniej o takim cudzie nie słyszałam…Decyzje są szybkie – karetka wiezie małą do Ligoty, a po paru dniach do Centrum Zdrowia Dziecka -Warszawa… Rozpacz po przyjeździe ze szpitala do domu bez dziecka – nie do przeżycia… W Warszawie mnóstwo badań. Każde wychodzi kiepsko. Strach miesza się z nadzieją, ale każde kolejne badanie potwierdza że wirus jest aktywny i jest już w płynie mózgowo rdzeniowym. Podpisujemy zgodę na leczenie. Leczenie, które może w przyszłości zaowocować nowotworem. Ale cóż – ratujemy życie… Podczas dwumiesięcznego pobytu zdiagnozowano: wrodzone zakażenie cytomegalowirusem, niedosłuch głęboki, brak nerki prawej, uszkodzenie OUN (potocznie mówiąc mózg jak serek szwajcarski), wylewy krwi w obu oczach (dziś wada wzroku), małogłowie. Na szczęście serce zdrowe. No i widzi. Jakiś plus całej tej sytuacji. Lekcja pokory na całe życie po pobycie w takiej placówce, gdzie milion nieszczęść zdarza się każdego dnia na oddziałach. Dziś Natalka ma 8,5 roku. Jest dzieckiem leżącym, upośledzonym… Ale jest cudownym moim szczęściem – to moje dziecko i będę walczyć o jej lepszy byt. Coraz więcej w niej chęci do ćwiczeń. Chce samodzielnie siedzieć i udaje jej się to coraz lepiej chociaż spastyka ciała jej na to nie chce pozwalać. Regularne ostrzyknięcia toksyną botulinową nieco ją rozluźniają i Natalka wtedy pokazuje, że stać ja na wiele, mimo tak wielkich deficytów, jakie na starcie ją spotkały. Potrzebujemy ćwiczeń, ćwiczeń, ćwiczeń… A na to pieniążków. Nie wspominam już o wizytach w stolicy u specjalistów, ani o zakupie sprzętu rehabilitacyjnego .
To słowa Mamy Natalki… Mojej dobrej koleżanki z liceum. Pieniądze, to swoją drogą… Oni walczą o każdy grosz, o 1%…, my razem z nimi, ale sądze, że taki kolorowy pokój sprawiłby tej dzielnej dziewczynce całą masę radości. Liczę, że podzielicie moje zdanie 🙂
Mało komentarzy mówicie? Myślę, że to wcale nie dlatego, że nie chce nam się walczyć o coś nie dla siebie, tylko dlatego, że nie chcemy robić konkurencji dzieciom już wymienionym. Przeczytałam wszystkie komentarze i przy każdym kiwałam głową: tak, temu dziecku należy się nie tylko mural, ale cała tęcza!
Ja jednak dodam jeszcze jednego kandydata, a Tobie Julio, jeszcze większej „zgryzoty” przy wyborze. 😉
Tomuś w grudniu skończy dwa lata. Jego Mama jest moją bliską przyjaciółką, taką od serca i choć mieszkamy teraz daleko od siebie, i kontakt mamy rzadszy, przyjaźń nasza nie straciła na sile. Tomuś urodził się z trzema wadami, m.in. z wadą serca. Miał kilka operacji, niektóre już jako noworodek. Przez wiele długich tygodni karmiony był sondą, a jego Mama, istny anioł, wyganiała wszystkich jedzących do kuchni, żeby tylko synowi nie było przykro. Przesiedziała z nim wiele ciężkich nocy w szpitalnym fotelu. Ostatnia z operacji odbyła się tydzień temu. I teraz, właśnie teraz, kiedy wszystko wydawało się zmierzać ku dobremu, a dzieciństwo Tomusia zaczęło wyglądać tak, jak powinno, okazało się, że ta jego dobra Mama (najlepsza osoba jaką znam) jest ciężko chora. Obecnie jest w trakcie chemioterapii i podczas kiedy ja ryczę już na samą myśl o tym, ona uśmiecha się bawiąc z synkiem, i tak pogodnie mówi, że postanowiła sobie być dzielna dla synka własnie.
Julio, z tą „zgryzotą” żartowałam. Ciesz się, że możesz, że masz możliwość uszczęśliwić jedno z tych dzieci. To jest bardzo wiele.
Niebo, mała miejscowość w ktorej wydarzył sie dramat zmarła kobieta podczas porodu zostawiła trójkę/czwórkę dzieciaczków. Ich tata dzielny facet robi co moze a ludzie jak sinusoida- raz pospolite ruszenie POMAGAMY raz ciche komentarze a mówili jej ze moze nie przeżyć. Łatwo mowić, oceniać kiedy z boku sie patrzy, a moze dawać wystarczy dawać choćby troche koloru na tych ścianach.
Wśród dziecięcych przeżyć poruszają nas te tragiczne, wzruszające, szczęśliwe ale i niedokończone… Taka jest historia Kacperka u którego niedługo po urodzeniu zdiagnozowano nowotwór złośliwy mózgu. Kacper, jeszcze nieświadomie podjął walkę, przez którą prowadzili go rodzice, – operacja po której na główce została wielka blizna i dziura w głowie, a później chemia po której z tej samej główki zupełnie zniknęły włosy.
Operacja udała się i chłopiec przez ponad rok rozwijał się i rósł, ku radości rodziny. Nawrót choroby był ciosem, który uderzył w Kacpra, a rozbił małżeństwo jego rodziców. W dalszy bój Kacper wyrusza już tylko z siłami i determinacją osamotnionej mamy. Dziesiątki wizyt w szpitalach, wielogodzinne podróże do Warszawy i kolorowe tylko z nazwy chemie przeplatane z infekcjami. Po dzielnej walce w której znów stracił włoski i rzadko kiedy miał wystarczająco sił, by bawić się z rówieśnikami Kacper znów wyszedł zwycięsko.
Dziś jest zdrowy, tzn nowotwór ustąpił, trwa rehabilitacja, ale każda wizyta w Centrum Zdrowia Dziecka jest pytaniem o niewiadome. W ciągu zaledwie czterech lat od przyjścia na świat Kacper dwukrotnie wygrał z rakiem walkę o przeżycie, walczy o normalne życie. Jest pogodnym, dzielnym wojownikiem, uwielbiającym dinozaury i zabawę w ogródku. Blaszka w głowie powoduje, że nie może swobodnie bawić się z dziećmi, ale z miesiąca na miesiąc włoski odrastają i rośnie szansa, że będzie mógł żyć jak inni.
a jakby tak jednym malunkiem uszczęśliwić trzydziestkę dzieci naraz???? jeśli pytacie komu podarować trochę kolorów to myślę od razu o grupie moich dzieciaków ze Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Młodzieży „Po Prostu Partner” . Do tej pory mieliśmy swój maleńki świat w jednej z szkolnych sal w małym ale sympatycznym śląskim miasteczku…. Ale w lipcu dowiedzieliśmy się, że szkoła nie może nas już u siebie gościć…. Zaczęła się walka o swój kąt, który tak bardzo jest nam potrzebny…. Po setkach pism, próśb i łez udało nam się zdobyć nowe lokum 🙂 Dzieci z zachwytem biegały po pomieszczeniach….. taka przestrzeń…..tyle miejsc do schowania się….. tylko my wychowawcy zastanawialiśmy się po cichutku (by nie martwić dzieci) skąd weźmiemy farby, jak pozbędziemy się grzyba na ścianie, czym wypełnimy te puste kąty ???…. Znalazły się ścinki tapet, resztki farb. Wspólnymi silami zaczęliśmy odczarowywać te stare, niegościnne mury. I te moje maleńkie skrzaty poczuły się tak bardzo ważne i docenione kiedy pozwoliliśmy im chwycić za pędzel i pomalować ten nowy dom… i po raz kolejny niczego nieświadome dały mi ważną lekcję w życiu ( a to przecież ja mam je tego mądrego życia uczyć 😉 )……pokazały, że nie dobrze dobrane kolory, nie prosto pomalowany odcinek na ścianie jest ważny….ale śmiech, który mam nadzieję niebawem wypełni te sale, bycie razem, wzajemna pomoc -mali dużym, a duzi tym mniejszym- i poczucie przynależności do bezpiecznego miejsca, które tak bardzo jest potrzebne naszym dzieciakom…..Pomyślałam że niesamowitym przeżyciem byłaby dla naszych dzieciaków wizyta specjalnych gości ( bo my bardzo lubimy gości), którzy pozostawiliby po sobie pamiątkę w postaci ściany pełnej kolorów….pomyślałam, że to byłoby dla nich bardzo miłe….i ważne…że ktoś specjalnie dla nich…..nie farbami, których już nikt nie chce, tylko takimi fajnymi, bezpiecznymi…. bo naszym dzieciakom brakuje tak naprawdę kolorów…. z jedzeniem, butami na zimę, książkami też bywa ciężko, ale to staramy się im zapewnić……ale nie zawsze potrafimy im pokazać i udowodnić, że świat jest naprawdę kolorowy…. bo nasze dzieci od wczesnego dzieciństwa otacza szara rzeczywistość….znają ciemne kolory niepewności , czarny kolor przemocy, przenikający szary odcień obojętności otoczenia na ich krzywdy……znają dużo takich kolorów….. marzę, żeby poznały też kolory tęczy….. żeby uśmiech zagościł nie tylko na buziach (oj lubimy się wszyscy razem śmiać i śmiejemy się dużo ;-)) ale żeby odbijał się też w ich oczach…..może taka jedna kolorowa, fantazyjna ściana choć trochę nam w tym pomoże????
Nie, to nie tak, jestem! ale mnie nie było, bo właśnie podejmuję się pracy z takimi dziećmi i ich rodzinami.wylogowywana byłam Julka, pewnie za tydzień napiszę jaki dzieciaczek potrzebują tak piękne pokoju,ale ja jestem!
Nie znam osobiście żadnego biednego dziecka, ale znam Dom Samotnej Matki w Gdańskim Matemblewie. Znam siestry zakonne, które całym sercem i swoją wiedzą z uśmiechem na twarzy i akceptacją pomagają tym, którym się w życiu nie ułożyło – całym rodzinom z malutkim i większymi dziećmi. Opiekują się nastoletnimi mamami, które po urodzeniu nie miały dokąd pójść… Ale dom jest szary, przydałoby się im na pewno więcej kolorów, aby podkolorować te ciężkie czasy, dać nadzieję… bo ich los na pewno się kiedyś odmieni 🙂
Agniesia to cudowna dziewczynka, którą życie niestety nie oszczędziło. Rodzice walczą dla niej każdego dnia. Mama dzielnie opisuje to na Agusiowym blogu: http://mojaagi.blog.onet.pl/. To wspaniali ludzie którzy pomimo wielkiego wora własnych trosk zawsze są otwarci na innych… To wspaniała rodzina. Będę szczęśliwa jeżeli będzie można im pokolorować świat.
Na tej stronie u samej góry jest taka rodzina, 6 dzieciaczków a kawalerce i te buźki małe takie uśmiechnięte na zdjęciach, choć los ich nie oszczędza. Może jakiś kawałek ściany tam by się znalazł a radość tych dzieciaczków x 6 🙂
https://m.facebook.com/profile.php?id=490597891039494
Piękny gest. Mam nadzieje, że dzieci będą szczęśliwe z „nowych” ścian 🙂
jego mama była moją przedszkolanką, ulubioną bo taka ciepła i tak pięknie rysowała.wszystkie dekoracje w sali były spod jej ręki. pod koniec podstawowki cos rodzice wspominali ze juz nie pracuje bo pije.syna urodzila pozno dosc.niestety obydwoje pija.chlopiec mieszkal troche u babci troche z nimi, rozdarty taki bo u babci cisza spokoj, nakarmiony i cieplo ale to nie mamine cieplo.wiem ze teraz prad i wode odcieli i oni w jakiejs przybudowce u tej babci na rachunku.nie wiem co moznaby mu zmalowac.szkoda mi strasznie takich dzieci co przez nieudolnosc rodzicow nie maja dziecinstwa
Byli sobie dwaj bracia – Janek i Jędrek. Jeszcze rok temu wszystko było ok. Życie toczyło się leniwym, sielskim tempem dyktowanym przez rodzinne wakacje na wsi, przytulasy na kanapie, przedszkolne katary Janka, pierwsze uśmiechy, ząbki i kroki Jędrka. Dwa miesiące później wszystko się zmieniło a świat tych małych chłopaków przykrył złośliwy, niesprawiedliwy cień, z ktorego szpon bardzo trudno się wydostać. Jędrek (młodszy brat) cierpi na bardzo złośliwy nowotwór mózgu. Przeszedł operację wycięcia dwóch guzów (każdy wielkości brzoskwinii), a obecnie dzielnie stawia czoła 11 (z 18) chemii w CZD. Możemy sobie tylko wyobrażać jak wygląda szpitalna codzienność i rzadkie wizyty w domu tego Małego Wojownika. Pomimo krytycznej sytuacji zdrowotnej Jędrka ciągle nie mogę przestać myśleć o jego pięcioletnim starszym bracie -Janku. Jak bardzo musiała zmienić się otaczająca go bezpieczna rzeczywistość, co może dziać się w głowie takiego malca, wie tylko on sam a ja aż boję się myśleć! Chłopaki dzielą pokój i myślę, że odrobina bajkowej rzeczywistości na ścianie wpuściłaby choć na chwilę trochę słońca w życie tych smyków i kochających ich nad życie rodziców 🙂 Ich mama to moja przyjaciółka z czasów liceum. Najdzielniejsza kobieta jaką znam!
https://www.facebook.com/jedrek.hennig
….mogłabym tak czytać i oglądać cały czas Twój blog… Cudowna lektura a chętnie bym przeczytała książkę Twojego autorstwa. Piszesz tak lekko … Pozdrawiam z Chrzanowa
Ja znam 16 dzieci którym można pokolorowac świat, chodzą na świetlicę środowiskową w Bielsku w Komorowicach. Pomieszczenia są szare i nijakie, fajnie by bylo to zmienic pod dzieci żeby było bajkowo, w końcu siedzą tam do 18, jesień i zima za pasem będzie wystarczająco szaro za oknem 🙂 pozdrawiam
Zgłaszam do konkursu Zosia Nowak ona nie słyszy, ma bardzo chore serce i wychowuje ją tylko mama bo tata nie żyje. Zosia ma stronę na facebooku
Na kolory w życiu najbardziej zasługują osoby, które nie mają nic poza kolorami… Wyobraź sobie, że otwierasz rano oczy i otacza Cię absolutna cisza. Wyobraź sobie, że idziesz ulicą pełną ludzi, że obok przejeżdżają samochody, przebiegają wesoło psy, przelatują nad Twoją głową ptaki. Widzisz to? Słyszysz ten gwar? Ten śmiech? Świergot ptaków? Radosne poszczekiwanie psa? Na pewno umiesz to sobie wyobrazić. A Ona nie. Dla niej jest tylko cisza. I tysiąc barw dookoła.
Moim typem do pokolorowania świata jest Zosia Nowak. Dziewczynka, której – gdyby to było możliwe – podarowałabym w prezencie całą tęczę.
Zosia jest córką jednej z moich najbliższych przyjaciółek i jedną z największych miłości mojego życia. Zosia ma 7 lat (w październiku 8 :)). Urodziła się z ciężką wadą serca, jest po dwóch operacjach, z których każda uratowała jej życie. Czekają ją kolejne operacje, wszystko zależy od tego jak długo sztuczne elementy w jej sercu wytrzymają. Mamy nadzieję, że rok 2015 uda nam się jeszcze przeżyć bez operacji, ale… czas pokaże. Dodatkowo w wyniku pierwszej operacji Zośka całkowicie i nieodwracalnie straciła słuch, a nadto po drugiej z operacji miała w szyi rurkę tracheotomijną, która została wyjęta, ale otwór po niej pozostaje do tej pory nie zaszyty, bo Mała bez niego nie umie oddychać.
Zojka jest pilną i wspaniałą uczennicą. Daje z siebie 110% swoich możliwości. Czyni niesamowite postępy. Dziewczynka, która po drugiej operacji, w wieku 3 lat, ponownie uczyła się trzymać głowę, siedzieć… Dziś biega skacze, piszczy, krzyczy. Dziewczynka, która miała całe życie spędzić w ciszy – dziś pięknie i wyraźnie mówi „mama”, „daj”, „chodź”, „idź”, „ciocia”.
Dziewczynka, która ma dziurkę w szyi – nie dość, że nauczyła się oddychać noskiem, to – co jest ogromnym sukcesem – ostatnio nauczyła się „smarkać”! Ciężko zrozumieć, że może to być wysiłek i umiejętność, ale wbrew pozorom jest. Dla tego dziecka nie ma barier i ograniczeń. Potrzeba tylko dać jej szansę 🙂
Zosia mieszka wraz z mamą w dwupokojowym mieszkaniu. Dziewczyny są same, bo tata Zosi, krótko po jej drugiej operacji dziewczynki umarł na raka. Zostawił je same, z kredytem mieszkaniowym, który Justyna spłaca do dziś i w sumie bez większych oszczędności. Justyna nie może podjąć pracę, bo po 1. wszystkie możliwe zasiłki wówczas zostały jej odebrane, a po 2. Zosi nie można zostawić. Zosia jest jednocześnie silna i krucha jak z najcieńszego szkła. Każdy kolejny, spokojnie przeżyty dzień jest darem od Boga.
Łatwo więc domyślić się, że remont nawet najmniejszy wiążę się z poważnym uszczupleniem i tak skromnego budżetu, i bez absolutnej konieczności nie może być wykonany.
Pokój, w którym mieszka Zosia dawno temu był pomalowany na piękny różowy kolor, a do ścian przyklejono kolorowe obrazki. Jednak, od tego czasu ściany już dawno wyblakły, a naklejki zaczęły odpadać. Poza tym Zosia jest już coraz starszą dziewczynką i wydaje mi się, że pokój dla niej powinien wyglądać „dojrzalej”. Zosia spędza w swoim pokoju większość życia. Gdy pada deszcz, wieje wiatr, gdy jest za gorąco lub za zimno – dziewczynka jest uwięziona w swoim pokoju! Nie ma możliwości, by w „złą” pogodę wyszła z domu choćby na krótki spacer, bowiem zagraża to jej zdrowiu. Każde przeziębienie, przegrzanie, może być zagrożeniem dla zdrowia Zosi, a zwykłe przeziębienie może przerodzić się szybko z zapalenie oskrzeli, co w efekcie może zagrażać jej słabemu serduszku…
Zosia jest światłem. Jest promykiem słońca w pochmurny dzień. Jest chodzącą, skaczącą, krzyczącą radością. Jest jednym z najwspanialszych i najpiękniejszych dzieci jakie znam. Cieszy się z wszystkiego co dostanie, dla każdego ma uścisk, pocałunek czy cudownie szczerbaty uśmiech.
Zosia jest słońcem, gwiazdą i tęczą. Proszę pomóc jej dalej świecić. Proszę umożliwić jej życie pełne kolorów!
https://www.facebook.com/zosianowak.net?fref=ts
Witajcie 🙂
Mamy w moim mieście kilka takich dzieciaków … Pomyślałam o Maciusiu z porażeniem mózgowym , jego zdrowej siostrze Marysi oraz o Wojtusiu także ciężko chorym … 🙁
Taki pomalowany w niecodzienny sposób pokój byłby rehabilitacją wzrokową dla chłopców, radością dla Marysi i chwilą wytchnienia dla Rodziców, którzy prawie swego życia nie maja … ( Koluszki )
Amelka – historia „mojej” dziewczynki… zobaczyłam konkurs, w którym można pomóc komuś i ja wiem komu to prawie zawał serca. „Mam” Amelcię, 6letnią dziewczynkę z mózgowym porażeniem dziecięcym, słodką i radosną, taki promyk słońca pomimo swojej niepełnosprawności. Amelkę wychowuje babcia jako rodzina zastępcza. Babcia jest jak mama, babcia ma serce na dłoni, babcia walczy o Amelkę, o każdy Jej dzień by była szczęśliwa… na prawdę, to niesamowita więź, ogromna miłość i siła w walce z trudnościami… Amelka z babcią mają mieszkanie ale do generalnego remontu… pomalowanie pokoju Amelki, Jej małego świata… myślę że w Ich przypadku to ogromna pomoc i to na długie lata a dla Amelci, która samodzielnie się nie porusza to świat w czterech kolorowych ścianach stanie się nowym światem. (oto link na stronę Amelki http://dzieciom.pl/podopieczni/7348 podaję, by uwiarygodnić informacje o Amelce). Amelka od 4 lat uczęszcza do naszego przedszkola dla dzieci ze sprzężoną niepełnosprawnością. Amelka cały czas dzielnie walczy, ćwiczy i łobuzuje! może jest szansa na ten kolorowy kawałeczek świata, warto próbować, dla Niej i dla Babci warto! Pozdrawiam serdecznie. Ewelina