Dzisiejsze podarunki są pod hasłem „Warto Wymienić”.
Do wygrania – wyciskarka do owoców marki Kuvings, najnowszy model B6000. (kolor do wyboru)
„Warto Wymienić” – wymień powody dla których chcesz zastąpić swoją starą sokowirówkę/mikser czy inny tego typu sprzęt wyciskarką Kuvings, a my zorganizujemy Ci wymianę. – by wziąć udział w konkursie, zostaw odpowiedź na to pytanie w komentarzu pod tym postem.
Najlepsza odpowiedź wygrywa wyciskarkę.
10 kolejnych odpowiedzi wygra książkę z przepisami na koktajle.
Wszyscy, którzy wezmą udział w konkursie niezależnie od zajętego miejsca uzyskają rabat w kwocie 150 zł na wybraną wyciskarkę (jeżeli będziecie chcieli z tego skorzystać, napiszcie maila na kontakt@zdroweimarkowe.pl. prośba by udział w konkursie oraz zapytanie o rabat były wysłane z tego samego adresu e-mail.)
film dla zainteresowanych 🙂
ostatnie podarunki wygrywa komentarz:
(proszę zwycięzcę o kontakt na maila)
przeprowadziliśmy się, a w trakcie przeprowadzki wyciskarka spadła… i już jej nie ma… oczywiście nie był to Kuvings i nawet w natłoku wydatków o nim nie marzyłam, ale może to właśnie jedyna okazja? 😉
warto by ją mieć, po prostu – ona sama w sobie jest powodem. 🙂
Chcieli bysmy wymienić wyciskarkę ponieważ jesteśmy dużą rodZinką 2+3 i pies 🙂 i staramy odżywiać się w miarę możliwości jak najzdrowiej ! Wyciskarka ta by umożliwiła nam szybkie dostarczanie witamin w przepysznych soczkach. Dodatkowym atutem wyciskarki jest jej boski Design ktory pasował by do naszej kuchni 🙂 Był by to wspaniały prezent dla naszej rodzinki
Oj warto!!! Jak ma się chorego tatę , wspaniałego Człowieka ! Człowieka który nigdy nikomu nie odmówił żadnej pomocy w każdej sytuacji! Człowieka bardzo mądrego, oczytanego, w walce z chorobą również ! Dlatego czytamy, wyszukujemy, kombinujemy i wiemy że Wyciskarka Kuvings byłaby nam bardzo pomocna przy chorobie Taty! Pozdrawiamy Rodzinnie 🙂
Mój brat jeszcze nie wie,jak to jest…Powita swoje pierwsze dziecko w te wakacje. Póki co żyje sobie w błogiej nieświadomości, tu cola,tam Kfc,tu Mac, tam kebab, czipsiki i czekolada 😉
Nie wie, że mały człowiek w domu zmienia jakość życia. Już nie ma miejsca na bylejakość i pośpiech przy komponowaniu posiłków. Nie wie, że gdy przyjdzie mu stanąć w sklepie przed półką z napojami dla dzieci, złapie się za głowę że to tyle kosztuje-jeśli ma być zdrowo. A jeśli ma być tanio to składem przypomina szampon a smakuje jak posłodzona wygazowana oranżada 😀
Ja tam nie będę mu krakać nad głową ani go zamartwiać strasząc tymi wszystkimi E i ilością cukru. Do tego człowiek musi dojść sam. Niech się spokojnie uczy i wyciąga wnioski….
Dlatego myślę , że warto wymienić, małymi krokami, stare przyzwyczajenia 😉 Może i stary mikser przy okazji też 😉 Wymienić sklepowe soki na własnoręcznie robione, świeże i bez cukru. Mam nadzieję że mnie poczęstuje jak wpadnę 😀
Z tymi sokami to jakis szal teraz, wszyscy chodza do mnie do pracy z wlasna buteleczka, w tej buteleczce wszystkie kolory teczy i wszystkie odmiany bulw, pietruszki zmiksowane ze szpinakiem i jarmuzem, do tego jakis owoc. Kiedys mleko i banan byly wykwintnym koktailem, dzis juz na taki widok wszyscy sie krzywia. Musza byc zdrowe warzywa! No i ja tak jezdze do tej pracy i obiecuje sobie, ze wyjme te wielka sokowirowke z szafy, co to tesciowa mi dala w prezencie, co robi makaron nawet, pewnie i chleb upiecze jakby sie postarac. Kupie sobie buteleczke z fikusna nakretka, albo taki sloiczek w kratke ze slomeczka z Duki i postawie na biurku i bedzie mi mozna przypiac latke: je zdrowo. Ale do tej pory sokowirowki z szafki nie wyjelam, bo jak mysle o tej ilosci czesci do poskladania, potem o myciu kazdej szczoteczka, to wole pic ten koktail z banana i mleka 😉
Moja wyciskarka, w sumie to sokowirówka, nie wyciska na 100%. Resztki z jabłek są mokre, a powinien być wior. Tak naprawdę to nadaje się do korzeni, marchewka mega, ale reszta…
Ale co tam, i tak nie wygram. Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia…
Hmm Chcialabym wymienic stara sokowirowke bo stara jest nie sluzy tak jak bym chciala!nie jest wyciskarka!Owoce maja jeszcze sporo soku w sobie!Strzela mnie jak owoce tak sie marnuja!A ze problem mam i anemie silna!To akurat odpowiedni czas!Najlepszy bym powiedziala!Czekam i szykuje miejsce na nia w kuchni juz na nia Mam!A co!Warto Marzyc!Pozdrawiam Julio!Milego dnia!Ja wlasnie w samolocie!Kierunek Polska!Ukochana!
Kiedy zostałam mamą po raz pierwszy zakupiłam zwykła sokowiórkę, bo chciałam, żeby moje dziecko nie piło sklepowych soków tylko swojej roboty:) Nie przypuszczałam, że przepadniemy w tych sokach na maksa:):):)Pokochaliśmy je wszyscy ja,mąż i córka:):):)Córka ma ponad 3 lata i jeszcze nigdy nie sięgła po zwykły sok na sklepowej półce i z tego jestem dumna. Teraz kiedy spodziewam się drugiego dziecka postanowilismy z mężem, że kolejną naszą inwestycją nie będzie wózek czy łózeczko, ale właśnie wyciskarka marki Kuvings. Wchodzę na blog Julii a tu taka szansa więc muszę z niej skorzystać:):):)Może chociaż raz sie uda:) byłby to wspaniały prezent dla naszej 4:):):)
Dziewczyno, spadłaś mi chyba z nieba z tym konkursem! Wyciskarka jest największym moim chciejstwem. Oj jak ja bym cisnęła temu mojemu trzylatkowi co waży 12 800 te „siocki”. Już nawet miałam uzbieranego tysiaka. Myśle sobie, będzie Dzień Dziecka to dziadkowie coś dorzucą i styknie. Pech chciał, że Małżonek laptopa kawą zalał i 750 poszło na naprawę a za resztę buty se kupilam. A co tam, przecież muszę w czymś biegać;) Nie będę przynudzać, napiszą tak … jedni marzą o Malediwach a ja żeby mój Kostek trochę więcej ważył! Pozdrawiam serdecznie
No kurcze zapomniałam dodać, że mam sokowirówkę na wymianę. Tak cisnęła buraki że aż smród poszedł i plastik się przytopił! Działa, tylko chodzi jak jakiś odrzutowiec:)
A ja tę super wyciskarkę chciałabym sprezentować mojej cudownej mamie 🙂 do tej pory męczy starą sokowirówkę, która była prezentem ślubnym…tak się składa, że w tym roku stuknęło jej 30 lat…. 🙂 najwyższy czas staruszkę wysłać na zasłużoną emeryturę, a mamie dać możliwość tworzenia cudownych wspomnień dla wnuka (tak jak kiedyś dla własnych dzieci) zwiazanych z zapachem świeżo wyciskanego przez babcię soku na wypasionym sprzęcie Kuvings 🙂
No kurcze zapomniałam dodać, że mam sokowirówkę na wymianę. Tak cisnęła buraki że aż smród poszedł i plastik się przytopił! Działa, tylko chodzi jak jakiś odrzutowiec:)
Mój mąż to gadżeciarz. Kupuje różne sprzęty, bo mówi, że w dzieciństwie nie miał klocków Lego. Mamy więc np. maszynę do chleba. I mamy coś do robienia szejków. Coś jest absolutnie beznadziejne, niepraktyczne, zajmuje dużo miejsca i zbiera kurz.
To byłaby najlepsza wymiana mojego życia: beznadziejny szejker za świetną wyciskarkę!
Taka sokowirówka to kropka nad i w mojej kuchni. Moje must to piekarnik, garnek, patelnia i właśnie ona. Póki co substytutem jest blender, ale to oczywiście nie to. Jednakże kierując się zasadą jakość a nie taniość – wybrałam poczekać czas jakiś i zaoszczędzić większą sumę po to by kupić właśnie TAKĄ najlepszą z najlepszych, która wyciśnie wszystko co najlepsze a tym czasem pić smoothie i wodę. ( A może to na ten konkurs właśnie czekałam?) Odżywiam moją rodzinę zdrowo, jak nabardziej organicznie i staram się jak potrafię różnorodnie. Nawet gdy wszyscy wokół pukają się w głowę, ja jestem przekonana o słuszności swojego. Dbam jak moge najlepiej o jedną z najważniejszych wartości – zdrowie. Nie jestem ortodoksyjną ekolożką, bo dopuszczam dni ze słodyczem ze zwykłej półki lub normalną pizzą na mieście. Uważam, że skrajności są niebezpieczne i ściska mnie w sercu gdy widzę dzieci, których posiłki to w znakomitej większości (jeśli nie jedynie) fastfoody, przygrzewane gotowe dania, słabej jakości przekąski, tony słodyczy, oraz napoje gazowane, sokopodobne. Zajście w pierwszą ciążę było totalną rewolucją i od samego początku potraktowałam ją z pełną odpowiedzialnością. Zmieniły się priorytety, plany oraz styl życia także dieta. Kto jak nie ja będzie dbał, pokazywał, uczył.
Wyciskarka byłaby idealnym prezentem dla męża. Od miesiąca toczy wojnę z nadwyżkowymi kilogrami, właśnie pijąc koktajle i soki warzywno- owocowe. Jestem z niego bardzo dumna.
Jest jednak jedno ale… Ile się chłopaczyna najęczy, nastęka i naklnie przy starej sokowirówce… Oj, głowa boli 😉
Więc gdyby dostał nową, wyjątkową, moje życie z jego dietą byłoby łatwiejsze.
Oooo !!! Idealny Konkurs ! Powodów dla których chciałabym wymienić swoją stara sokowirówkę jest chyba milion. Skupie sie na tych najistotniejszych…. Przede wszystkim moja stara sokowirówka jest strasznie duża i zajmuje ogromna ilość przestrzeni w maleńkiej kuchence , po drugie mycie tych wszystkich elementów które zajmują cała zmywarkę jest okropne, po trzecie moj stary sprzęt Odbiera mi chęć robienia soków ze względu na ilośc marnotrawionego owoca … Czy to jabłko… Czy pomarańcza …. Lepiej zjeść ten owiec niż wycisnąć z niego sok, ponieważ strasznie dużo wiórków i resztek zostaje A co najgorsze … Jarmuż uwielbiam w sokach ! A tu pech ! Moja sokowirówka dziwnie pachnie ( jakby silnik sie palił ) jak chce połączyć go w koktajlu, tragedia ! Dlatego te najważniejsze elementy powinny przyczynić sie do wymiany na nowy 🙂 tym bardziej ze sokami mogłabym żywic sie cały dzień
Hmmm, to dawno było… jakieś 28 lat temu, kiedy starsza córa zaczęła pić domowe soczki. Kupiliśmy wtedy, żeby nie pożyczać, sokowirówkę. Nie była z górnej półki, bo te były poza zasięgiem naszego portfela, ale była dla nas bardzo cenna, bo dostarczała nam witaminowe bomby z plonów z babcinego ogródka. A potem jeszcze dla młodszej córki i dla kochanej babci. Zdrowe takie, nie pryskane, nawożone kupą od krowy sąsiadów. Teraz ogródek jest nasz, plony w nim nadal zdrowiutkie, nie pryskane. No i ta niezawodna sokowirówka, jeszcze żyje, robi soczki dla naszego wnuczka i córci przy nadziei, ale chyba zasłużyła na emeryturkę. Nie wyrzucimy jej oczywiście, ma u nas dożywocie. Damy jej po prostu odetchnąć. Podarujemy wyciskarkę „młodym” nasza sokowirówka będzie miała mniej roboty. Pozdrawiam cieplutko z naszego wiosennego ogródka 🙂
Najważniejszy mój powód – Leon <3 oprócz 5 starszych powodów :), dla których warto by wycisnąć soki… Leon to specjalny gość, który zmienił i przewartościował nasze życie. On wymaga najwięcej troski, najwięcej opieki i tak już będzie zawsze. Do końca. On wymaga specjalnej diety, diety najzdrowszej, takiej, która pomoże mu się jak najlepiej rozwijać, która spowoduje, że Jego głowa będzie pracować jak tylko może najdoskonalej. Soki i przeciery będą mu długo towarzyszyć. I owocowe i, a może przede wszystkim warzywne. I cudownie by było móc wycisnąć je porządnym sprzętem 🙂 A na taki zwykłej matki wielodzietnej nie stać. Więc może… może tu się uda? 🙂 pozdrawiam cieplutko Ania
Soki są zdrowe i pyszne,ale jak sobie pomyślę o tym bałagnie brryyy…, Lubimy soki i to bardzo. Najlepiej rano. I kto ma je zrobić. Jasne mama bo inni nie mają czasu. Więc stoję ,obieram,kroję na kawałki bo nie wejdzie nawet ćwiartki jabłka, marchewki ,seler naciowy i pomarańcze. Pomarańcze obieram i wydłubuję pestki. Piję kawę a czas leci. Stres. Robię kanapki. Dobra mam już przygotowane owoce i warzywa. Naciskam guzik i słychać brummmmmm. Dobrze że sąsiedzi nie mieszkają za ścianą. Wrzucam jabłko. Cholewcia ćwiartki ledwo wchodzi. Popycha palcem. Kaleczę rękę bo ten plastik jakiś ostry. Dobra jabłko mamy. Teraz marchewka. Maszyna wyje i ledwo daje radę. Cisnę a ona łuuuuu cierpi i woła o pomoc. Z łóżka woła mały Bartek. Mama mama co to. Boim. Dobra. Maszyna wyłączona. Idę po dziecko. Mąż pyta o sok. Mówię rób dalej. No to robi. Buuuuuuu. Nagle pestka od pomarańcza i huk na całego . Trzeba wyciągnąć bo te noże …i ten huk. Rozbiera mężu maszynę, wyjmuje pestki. Rozierając przestawił na bok. Sok kąpie po szafce i ściekami na podłogę. Bartek wchodzi bosymi nogami w sok i roznosi po całej kuchni. Wkurzony dziękuję panu m za pomoc. Oddaję mojemu m dziecko i sama staję do maszyny. A nie. Muszę tą podłogę umyć. Bo i moje kapcie się kleją. Idę po mopa. Arek wołam. Umyj mu nogi bo syn się do podłogi przykleja. Umyłam podłogę. Dobra to działam dalej. Maszyna buczy. Czas leci . Mam szklankę soku. Odlew dla dziecka . Mężu w biegu pije resztę i leci do pracy. Ja dalej wyciskam. Maszyna pełna. Trzeba opróżnić . Naciskam stop. Wrzucam resztki. Połowa spada obok kosza. Zbieram nerwowo z podłogi bo czas płynie a ja już jestem spóźniona. To teraz ostatnie podejście. Wrzucam seler naciowy. Maszyna wyje jak szalona. Włókna selera nawinięte na ostrza. Nerwowo wyrywa kabel z gniazdka. Szklanka spada na ziemię a to trochę soku wypływa na podłogę. To już sobie wypiłam. Dopisać kawę. Zabieram dziecko. Po drodze kupuję sok z marchewki. Ponoć zdrowy. A miało być tak pięknie. I pytam czy są wyciskarka, które mogą ułatwić życie zapracowani kobiecie.?????
Nie da się tak w dwóch słowach,bo ja muszę opowiedzieć jak to naprawdę było…a był to kwiecień chyba 12- ty, zwykły dzień,wracam po pracy,po drodze zabieram Majkę z przedszkola i wpadamy na bazarek,jarmuż,kiwi,gruszka coś na obiad szybki jeszcze. W domu już po obiedzie wyjmuje blender,dzieciaki już krzyczą że chcą koktajl,mąż własnie wrócił z biegania też by miał ochotę.No ale muszę przecież obrać to wszystko,wkładam to do pojemnika ale robi się wielka ciapa trzeba dodać wody i działać,działać bo czekają.Żal tych skórek w których wiem ile witamin jest,ale mój blender nie da rady:( Wieczorem siadam odpalam komputer,zaglądam na szafatosi.pl i widzę wpis: żółty,czerwony,zielony…muszę chyba mieć mega dziwną minę,przyznam jak mnie coś zachwyca otwieram buzię :0 . Mąż pyta co mi jest,a ja: rany jaka wyciskarka!co za sprzęt!wiesz co?- mówię mu: mam małe marzenie! No i sobie marzę bo przecież tyle rzeczy do kupienia, gdzie na tej liście wyciskarka? gdzieś nawet nie wiem gdzie:( póki co zostaje stary blender bo nawet stara sokowirówka wysiadła i trzeba było ją wywalić. Marzenia jednak warto mieć prawda?:)
Dosia
Moj maz wyrzucil moja wyciskarke do sokow, bo byla juz stara, ale nowej nie kupil !!!! Gad jeden !!!! Fajnie by bylo moc dostac nowa 🙂 przeprowadzamy sie niedlugo do naszego wymarzonego domku i fajnie byloby zrobic parapetowke ze swiezo wyciskanych sokow 🙂
Moja najmłodsza, nastoletnia córka rok temu została weganką. W związku z tym i w związku z jej fantazją, przy przygotowywaniu swoich nietypowych posiłków „wykończyła” już trzy miksery. Moja kieszeń już tego nie wytrzymuje – nawet zakupu kolejnego miksera w biedronce nie zniosę, a co dopiero taki KUVINGS – pozostaje w sferze marzeń moich i mojej rodziny. Pozdrawiam:)
. .. nie wiem czy mogę napisać ze wymieniłabym tradycyjny piec na ekologiczny, żeby nie rozpalać w nim ognia za pomocą papierków … tym bardziej kuponu w totolotka wartego 25 000 złotych ???? a wyciskarką zrobiłabym sobie sok który ukoi moi zszargane nerwy ….
Powody, dla których marzy mi się taka wyciskarka są dwa, pierwszy natury technicznej, z powodu którego bardzo chętnie pożegnałabym się z moim mikserem. Słowa piosenki Kasi Klich „Lepszy model” idealnie to ujmują;-)
Nie mam do Ciebie cierpliwości
To pewne że już nie będę mieć
Minął termin twojej przydatności
Gwarancja nie obejmuje Cię
Nie pozostawiasz mi wyboru
Na lepszy model zmienię Cię
Nie potrzebuję w domu złomu
Dłużej nie
Nie mam do Ciebie zaufania
To pewne że już nie będę mieć
Dosyć mam tego naprawiania
Gdy co chwilę się psuje inna część
Jesteś zupełnie do niczego
A na dodatek powiem że
Pożytku z Ciebie tu żadnego
Nie ma nie
Znów się zepsułeś
I wiem co zrobię
Zamienię Ciebie
Na lepszy model
:-))
Drugi powód to zdecydowanie kwestie nieocenionych wartości odżywczych w sokach wyciskanych. Mój starszy synek je jedynie banany i jabłka, z warzywami jeszcze gorzej, może udało by mi się przemycić inne owoce właśnie w takich soczkach i taka wyciskarka byłaby idealna, zwłaszcza, że lato się zbliża i sezonowe owoce będą dostępne. Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo chciałabym mieć tą wyciskarkę,żeby moim dzieciom z domem się kojarzyła kiedyś, ze mną ich Mamą na stare lata, bo choć na półkach milion soków do wyboru to,niech pamiętają,że to ja im te soki robiłam i na ryneczek szłam najlepsze owoce wybierać, lub od teściowej z sadu przywoziłam. Niech kojarzy się im z dzieciństwem i domem. Tak jak mi kompot z jabłek Babci Ani, do tej pory robi najlepszy a gorącym latem smakuje najlepiej. Ja tez im zrobię świeżego soku z jabłek i kolegów zaproszę, mięty dodam niech w gorące dni będzie dla nich orzeźwieniem a w zimowe namiastką lata.
Ściskam Was Julko!
Wyciskarka prosze państwa daje zdrowie nam szatańskie nie zabiera nam witamin wolniejszymi obrotami wrzucasz wszystko w wolnej chwili by się bliscy ucieszyli że jest pysznie i że zdrowo i bajecznie kolorowo sokowirek tego nie ma bo za szybko sok wydziela i witamin tyle łyka zamiast brzuszek od człowieka.
Nie mamy w domku sokowirówki, ale już od dawna jest na liście marzeń 🙂 Na taką z prawdziwego zdarzenia warto czekać! Mamy dwie córeczki , są całym naszym światem, to im właśnie chcielibyśmy móc dać to, co najlepsze. Własny ogródek już mamy, brakuje nam tylko dobrego pomocnika aby z naszych skromnych zbiorów móc robic pyszne koktajle 🙂 Wierzę, że z Waszą wyciskarką dziewczynki otrzymają potężną dawkę witamin , a mnie samej łatwiej będzie przejść na weganizm! 🙂 Jestem przekonana, że Wasza wyciskarka odmieniłaby na lepsze nasze codzienne życie 🙂
Dlaczego warto wymienić sokowirówkę na wyciskarkę Kuvings:
– zdrowie jest najważniejsze – zaraz po rodzinie 😉
– niedługo dzień dziecka przydałaby się na kinderparty
– jest łatwa w obsłudze a jak wiadomo kobiety nie lubią czytać instrukcji obsługi
– ładnie by wyglądała na blacie w mojej kuchni- jak wisienka na torcie
– jak Julka poleca to napewno jest niezawodna i bezapelacyjnie pobije moja starą sokowirówkę
– bo wyciska z owoców to co najlepsze a u nas owoce królują cały rok
– troche dla podniesienia sobie renomy jak koleżanki przyjdą na kawę to zamiast kawy zaserwuję soczek 😉
– wyskiskarka Kuvings szybko się myje, nie każdy lubi stać i myć swoje sokowiarówki z paprochów owocowych i resztek po owocach 😉
– ponieważ niedługo mam imieniny – taki ciut egoistyczny powód 😉
Pozdrawiam
A my byśmy chętnie wymienili naszą, ponieważ nie dorasta tej do pięt. Wciąż się zacina, warzywa i owoce trzeba kroic na małe kawałki i z myciem jest koszmar. No i ta nasza to taka jedna z tańszych na rynku więc wiele wartości odżywczych jest w niej po prostu niszczonych. Kupiłam ją z myślą o dzieciach, które są alergikami i bardzo dużo produktów nie mogą spożywac, chociaż bardzo by chciały. Uwielbiają soki, a ponieważ nawet za tysiąc pięcset lat nie bedzie nas pewnie stac na Kuvingsa (bo zawsze jakieś ważniejsze priorytety), to ratuję się byle czym. Wychodzę jednak z założenia że lepsze jakiekolwiek domowe soki niż żadne wiec nie narzekam 😉 (oczywiście sklepowych nie kupujemy). Chcielibyśmy za pomocą zdrowych, domowych i wieloskładnikowych soków podnieśc odpornosc dziewczynom…taki Kuvings..mmm..to jest coś 🙂
Wymienić no super! Tylko u nas to juz powoli cały sprzęt bo po 13 (wcale nie pechowych) latach to się wszystko sypie. A wyciskarka to by się przydała bo po pierwsze jakoś przez te lata były albo ważniejsze wydatki albo brakowało okazji na takie prezenty. Przydałoby się nam takie cudeńko bo dzieci biedne przecież nauczone tylko wodę pić (ba i to często taką kranówę bo ponoć zdatna) a w końcu taki sok to same witaminy. Przydałaby sie nam bo matka na diecie chce zgubić w końcu te złogi tłuszczu z trzech ciąż a soczki takie to przeciez samo zdrowie a z takiej maszyny to i pewnie zero kalorii mają. Przydał by się taki sprzęt bo i może na męskie łysienie coś naszemu tatusiowi pomoże. No przydałby sir ogromnie?
wymienić by można bo powód jest błahy, któregoś pięknego poranka nasza nowa/stara wyciskarka nie zareagowała na włączenie więc teraz żyjemy na tłoczonych sokach jabłkowych z tesco
Hahaha napisałam cały komentarz w polu gdzie trzeba wpisać imię ? nie no to na pewno znak, że wygram ? chyba potrzebuje świeżo wyciskanego soku ?
Szkoda, że to wymiana bo ja nie mam starej wyciskarki, ba nawet sokowirówki nie mam, a chciałabym mieć tak poprostu, żeby zrobić wreszcie sobie sok z buraka! Albo hmm z pysznej marchewki co już kielkuje w ogrodzie, a w szklarni ogoreczki, pomidory i wszystkie rodzaje sałat…ale się rozmarzylam 🙂 a jeśli ja nie mam szansy wygrać to może moje córeczki mają większą siłę przebicia? Dzieciom się podobno nie odmawia? 🙂 także ten tego no dla Madzi i Gosi chciałabym wygrać! :p pozdrawiam :* a jak nie wygram to kiedyś se kupie taka, za sto, dwieście lat… 😉
No przeciez z gorszego na lepsze każdy chciałby zamienic … o przepraszam -na najlepszy- a najlepszy jest Kuvings…
Nie mam co wymienić bo nie posiadam takiego sprzętu w swoim domku i chetnie bym wygrała dla mojej dużej rodzinki .
Bo chce wycisnąć ostatnie soki z męża!!?
Chciałabym wymienić moją starą sokowirówkę z jednego powodu: jest wyimaginowana 😉 Co prawda zajmuje mało miejsca i świetnie pasuje do reszty rzeczy , o których marzę, ale na tym jej zalety się kończą. A ponieważ obecne wszelkie oszczędności przeznaczamy na remont starego domu na wsi, mogłam pozwolić sobie tyko na butelki do koktajli. Są piękne, ale puste jak nasze konto w banku. Moja rodzinka będzie w niebo wzięta jeśli nie pozwolicie im się dalej kurzyć. A ja dodatkowo będę miała poważny kontrargument na zarzuty męża, że zmarnowałam pieniądze na te głupie butelki 😉
Eh,zona zostawila komentarz to ja tez cos dorzuce od siebie. Nienawidze naszej wyciskarki bo to ja musze sie meczyc robiac te wasze „soczki”. Stac jak glupi i szarpac sie codziennie z tym dziwnym urzadzeniem dla odrobiny soku dla dzieci. Soki sa moze i dobre ale ile to zachodu trzeba…i jeszcze to mycie. Porzadna wyciskarke trzeba miec jak sie chce porzadne soki pic. A zamiast stac przy garach to z dziecmi sie pobawic. Zlitujcie sie nade mna i moimi nerwami. Amen.
Powodów wymiany mojej sokowirowki jest dużo, ale przedstawię najważniejsze.
1. Ma ok. 20 lat, była i jest naszą pierwszą sokowirowką w rodzinie, którą odziedziczyłam.
2. Przetrwała powódź stulecia w 1997. Została wyczyszczona, silnik naprawiony i działa nadal.
3. Po włączeniu słychać ja u sąsiada, a nie mieszkamy w bloku tylko w domu.
4. Gdy wycisnie kilka owoców jej silnik nagrzewa się, sokowirowka się wyłącza, a ja muszę czekać aż ostygnie i wtedy mogę dalej kontynuować.
5. Składa się z tyłu części, że rozebranie jej,umycie i złożenie zajmuje dużo czasu ( o nerwach nie wspomnę). ?
To chyba najważniejsze powody,aby moja sokowirowka poszła już na zasłużony odpoczynek, a jak miejsce zajęła super nowa wyciskarka o której marzę już od dawna. Wyciskarka, na którą zbieram pieniądze już od dłuższego czasu, ale zawsze znajdą się inne ważniejsze wydatki (jak to przy dwójce dzieci). Mam nadzieję że mi się uda ?Byłabym najszczęśliwszą panią domu!
Lubię pisać prawdę nie kolorując i upiększając .Bardzo lubimy soki często robimy kompoty, dotychczas służyła nam sokowirówka mojej babci taka duża niebiesko-biała ogromna maszyna z słupkiem do pociskania owoców i ogromem wspomnień, nowa wyciskarka zapewne ułatwiła by robienie pysznych soków i zaoszczędziła mnóstwo czasu na czyszczenie a także zajmuje mniej miejsca w kuchni. Dziękuję i Pozdrawiam
w czerwcu bierzemy ślub – od lutego postanowiłam wziąć się za siebie i codziennie pilnuję diety żeby wyglądać jak milion dolarów – 15 kg za mną 🙂
póki co jest tylko ćwierć miliona. ale! gdybym tylko mogła pić takie cudne, zdrowe soczki codziennie rano [oczywiście razem z moim lubym, mężem mym przyszłym] byłabym najszczęśliwszą żoną na świecie, a potem… Mamą – tak to podobno jest po kolei.
„zdrowe” nawyki powoli przechodzą w „codzienne” nawyki, więc pomoc w kuchni bardzo mile widziana. „Kasia” moja chyba już powinna przejść na emeryturę, bo zęby pogubiła i nie do końca chce memłać te wszystkie pyszności z Teściowego ogródka, a lato tuż tuż.
Koniec. 🙂
Wyciskarka Kuvings pozostaje w sferze moich marzeń od dawna. A jeżeli życzycie sobie wymienić stary sprzęt na nowy – nie mogliście lepiej trafić. Na straży zdrowego odżywiania stoi u nas w kuchni wysłużony parowar – pyszne potrawy, pełne witamin często goszczą na naszym stole. Niestety jest poważny problem – części parowaru po częstej eksploatacji się połamały – pierwsze piętro, (ta część na samym dole) jest całe popękane i trzyma się dosłownie na słowo honoru. Dni mojego parowaru są już policzone, chętnie zastąpię go niezawodnym Kuvingsem, który zadba o zdrowe odżywianie mojej rodziny.
Bo z życia wyciskam to co najlepsze! 🙂 ( A stara wyciskara nie dotrzymuje mi już kroku 😉
Ja bym nie chciała wymienić a w ogóle mieć!!!!…. W dzisiejszych czasach gdzie gonimy czas, z dwójką małych dzieci – byłoby mi lżej na sercu jakbym wiedziała że porcję witamin otrzymali 🙂
Wyciskarka Kuvings jest po prostu piękna! Kto by jej nie chciał 🙂 ja bardzo, ponieważ dbam o to, żebyśmy razem z dziećmi się zdrowo odżywiali, a takie soczki to samo zdrowie! Przyznam, że nie mam jeszcze wyciskarki, ale odkąd przeczytałam Twój post na ten temat to chodzi za mną 🙂 Więc może by doszła? Byłoby super! 🙂 pozdrawiam ciepło!
Dlaczego warto wymienić? Hmmm… chyba odpowiedź znajdziemy w naszej naturze. Ona nas popycha zawsze do zmian, do lepszego. Ciągle niespokojne duchy, gdy już coś mamy, wydaje się, że to jest to, co chcieliśmy mieć, ale często szukamy dalej. Nie zawsze jest to dobre, ale dzięki temu jako ludzie jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Powinniśmy nauczyć się rozgraniczać to, co dobre, od złego i sięgać ideałów. Do tego zostaliśmy stworzeni. Ktoś mi kiedyś powiedział: nie stworzysz Edenu na tym świecie. Może i nie stworzę, ale będę blisko i wyczuwam, gdy ktoś tworzy z miłości. To takie uczucie do drugiego człowieka, ale i siebie również – z potrzeby podarowania tego, co najlepsze. Kiedyś napisano: „…i wzrastał w miłości”. Dziś mogę dać szklankę i zażartować „…wzrastaj z Kuvings” i nie będzie to wcale taki totalny żart. Zresztą… Najlepsze rzeczy powstają z miłości i pasji. Prawda, Kuvings?
Chciałbym wymienić moją starą sokowirówkę głównie z jednego powodu. Jest to stary „Łucznik” który lata świetności ma już dawno za sobą. Niestety wydaje z siebie w czasie pracy strasznie głośny warkot. Robię codziennie rano dla córki szklankę soku przed wyjściem do szkoły. Śmieje się, że to jej budzik. Jak słyszy rano ten warkot to wie, że pora wstawać. Najgorzej jest w sobotę i niedzielę gdy prosi mnie wieczorem żebym nie robił jej soku. Nie dlatego, że nie chce lub nie lubi tylko dlatego że chciałaby trochę dłużej pospać. Może to głupie ale smutno mi wtedy.
🙁
Niestety wymienić nie mogę starej, bo jej nie posiadam, ale to jest idealny czas na to żeby swoją kuchnie wzbogacić o takie cudo 🙂
W sierpniu zostanę mama po raz pierwszy i było by super gdyby właśnie taka wyciskarka przygotowywała mi mamie i mojemu małemu szkrabowi zdrowe pyszne soki 🙂
Oglądając filmik Julio na Twoim blogu z ta wyciskarką, aż miło było patrzeć jak Twoje dzieciaczki bawią się i uczą zdrowego odżywiania.. Jak powstaje smaczny, a przede wszystkim bardzo wartościowy sok.
Było by mi na prawdę miło też być właścicielem takiego cuda.
Pozdrawiam MartaT.
Powody mam dwa: Emi i Zuzu. Kocham je najbardziej na świecie a co za tym idzie dbam o nie najbardziej na świecie. Jako mama tych dwóch cudownych bab muszę mieć pewność, że to co im podaje jest najwyższej jakości. Niestety mój dotychczasowy sprzęt tej gwarancji mi nie daje. Wierze, że wyciskarka kuvings spełni nasze wymagania
Soczyste owoce, kolorowe warzywa, orzeźwiający smak. To wszystko kojarzyło mi się zawsze z Podróżą.
Dosłownie, bo przecież gdzieś Tam jest Świat, w którym podobno w hotelach podaje się świeżo wyciśnięte soki, ludzie tak gadają (byli, to chyba wiedzą). Mlaszczą przy tym. Nawet mój Kierownik Wybredziuch, co to na wszystko nosem kręci. Ale jak mówi „świeżo wyciśnięty sok”, to ma w oczach coś takiego nie jak Kierownik, tylko jak człowiek.
I w przenośni mi się to kojarzy z Podróżą, bo zawsze, od dziecka już myślałam, że nie trzeba jechać hen, daleko, by poczuć smak taki sam jak Gdzieś Tam. Toteż kombinowałam, ile wlezie, by i Tu mieć to dobre. Z gotowaniem szło całkiem zjadliwie. Niejedną Podróż w garnku czy salaterce odbyłam. Ale z sokami – ni hu-hu tak nie szło.
Była najpierw przysadzista sokowirówka, spadek jeszcze z czasów PRL-u. Dosadna w dźwięku, pomagała wyobrazić sobie Podróż, bo buczała jak samolot w chwili startu. Nie dochodziło jednak do wysokich lotów, bo sok uzyskany z takiej np. marchwi miał zwyczaj dzielić się na łyko pierwotne, łyko wtórne i wodę. Wzięłam się więc ja metodą prababek za przecieranie smakołyków przez sito. Z malinami i porzeczkami szło nieźle, z pomidorami jako tako. Jednak wspomniana marchew stawiała niezrozumiały opór, seler był twardy jak James Bond, a ze zdrowotnego listowia po próbach mogłam sobie najwyżej zrobić maseczkę (pocieszając się, że to prawie jak w SPA, ale jak ktoś nieskazitelnie piękny jak ja, to po co mu SPA?!). Wyciskarka do cytrusów była ortodoksyjna, chciała wyciskać tylko z cytrusów. Blender – kocham go ( po Mężu i Spadkobiercy jest na trzecim miejscu), ale jednak mus czy pulpa to nie to samo co sok. I blender z marchwią nie wygra. Tymczasem Spadkobierca rośnie i ku mojej rozpaczy na widok kartoników w sklepach domagał się najpierw „sioku”, teraz „SOKU!!!!!!!!!!”. Czytam więc ja na opakowaniach o tych koncentratach, wodach, syropach glukozowych. kwaskach cytrynowych i cukrach. Oj…. A gdzie Podróż?
I tak patrzę na Tę Kuvings, co zabiera innych w Podróże Swojskie i Egzotyczne. Pojechałabym…..
Marzy mi się wymiana mojej starej sokowirówki z Moulinexu kupionej z myślą o mojej pierworodnej Julii końcem XX wieku na super hiper nowoczesną i mega zdrową 🙂 wyciskarkę Kuvings dla mojej obecnie Czteroosobowej gromadki :):) głodomorów z XXI wieku !!!
W zdrowym ciele zdrowy duch wyciskany soki i soczki i jesteśmy szczęśliwi. Tak niewiele a tak wiele w naszym slow life Kuvings może nam dać. Marzenia się spełniają wierzymy w to:-) . Monika i Tatianka
Chciałabym móc skosztować to co najlepsze daje natura. Wyciskarka Kuvings może mi to umożliwić. Jedyna w swoim rodzaju, wyciska z owoców i warzyw każdą witaminkę. Chcę żyć w zgodzie z tym co naturalne, chcę zwolnić tempo, chcę cieszyć się tym co najlepsze. Kuvings mi to zagwarantuje!
Warto, żeby zrobić sok pomarańczowy i przypomnieć sobie smak sycylijskich pomarańczy, ktorymi zajadałam się będąc w podróży poślubnej i tę ufność, z którą wtedy patrzyłam w przyszłość.
By pysznym sokiem jabłkowym podziękować mężowi za skopanie ogródka warzywnego, choć był po całym dniu pracy i pewnie mu się nie chciało. Albo żeby dodać sobie trochę siły kiedy malutki synek budzi się,
zanim kogut we wsi zapieje…
Kupiłam sobie chyba blender i blendować miałam koktajle i inne pyszności dla mojej 1,5 rocznej córy, no i oczywiście dla siebie też. A do tego owe cudo nawet lód miało kruszyć, rozdrabniać owoce i to wszystko minuta osiem . Póki co skruszyło uszczelkę, rozdrobniło tak, że wylazło bokiem i zachlapało moją bluzkę, a z minuty osiem zrobiło się osiemnaście – bo jeszcze musiałam płytki umyć po tym eksperymencie. Także, ten tego no chciałabym chciała.
W przedszkolu, w którym pracowałam miałam taką miłą woźną, Panią Lusię. Z wielkim sercem, pomocną bardzo, empatyczną do granic możliwości i jak te dzieci niepełnosprawne tuliła, kołysała, całowała… Pewnego dnia przyszła z takim smutkiem na twarzy, z taką wielką łzą w oku jak ocean. Jej mąż miał raka żołądka. A miała tylko jego. Ona mu soki chciała robić, zdrowe, by chorobie się nie dał. Wyciskarki nie miała. Wielu rzeczy nie miała. Ale serce miała, lecz ono nie wystarczało w tej sytuacji. Przywiozłam jej swoją. Każdego dnia chwaliła się, że dziś jej Jureczek będzie pił sok z bananów, wczoraj były jabłka i marchew, a jak mu smakuje…delicje!
Od tej pory minęły dwa lata. Pożegnałam przedszkole. Pani Lusi mąż żyje. Myślę, że to dzięki sokom 🙂 Nie upomniałam się o tę wyciskarkę, niech Im służy.
Bo czasami „Warto Wymienić”… chociażby wyciskarkę na szczęście tych dwojga 🙂
Mam sokowirówkę tylko w maszynce do mięsa ale składanie i mycie tego wynalazku mnie załamuje a synek jest alergikiem i mega niejadkiem – z warzyw tylko marchewka. Tak pomyślałam, że w tych kolorowych sokach przemyciłabym mu trochę witaminek.
Właśnie dziś stwierdziłam, że chyba zajechałam mój blender kielichowy:( Ale nie dziwota, używam go na potęgę – kręcę pasty z ciecierzycy, codziennie rano dla dzieci jakieś musy owocowe, koktajle zdrowe, ciasta z kaszy jaglanej i daktyli. No i zajechałam gościa;) Także wyciskarkę przyjmę z otwartymi ramionami:)
Gdybym miała taką wyciskarkę, to pewnie wreszcie pozbyłabym się ciągle towarzyszącej mi obawy, że moje dzieci nie jedzą wystarczającej ilości warzyw….Moja dwuletnia córka spożywałaby większą gamę warzyw niż te cztery, które akceptuje, a mój siedmioletni syn polubiłby zielone soczki :-). Naprawdę chciałabym taki super sprzęt!
Dzisiejszego wieczora żona zobaczyła Pani post i wpadła w zachwyt, siedzi i myśli więc zaproponowałem jej żeby po prostu przytoczyła ostatnią sobotę. Po porannych zakupach (na pewno wie Pani jak to jest pojechać z dzieckiem do super marketu spożywczego, potem do marketu budowlanego i jeszcze na lody), wróciłem do domu, żeby wreszcie zająć się ogrodzeniem z którym walczę od 2 lat. Po prostu wcześniejsze roboty ogrodowo-budowlane zrujnowały ogrodzenie.
Dzieci rosną, a tam jest niebezpiecznie! Jak Miłosz albo Jasiek spadnie to będziesz sobie pluł w brodę, że tego nie zrobiłeś! Chłopie pomyśl o dzieciach!
No i pomyślałem. Wszystkie elementy były już gotowe (podczas weekendu majowego wbetonowałem słupki, w środku tygodnia pomalowałem je – majówka że hoho).
Po powrocie z batalii sklepowych zabrałem się od razu do roboty. Wiadro wylanych łez i potu. Do tego (szag!) brakło mi siatki i okazało się że takiej to ja już pewnie nie dokupię. Na szczęście moja kreatywność po raz kolejny sięgnęła zenitu i to nie w pracy :).
Nagle, żona wychodzi z piwnicy i niesie jakieś słoje i jabłka. Od razu powiedziałem jej Kochanie! ( i tu uwaga, zawsze tak mówię) zrób mi szklaneczkę soku z jabłek.
„Przecież nasza jest zepsuta, miałeś oddać ją do naprawy kilka miesięcy temu”.
WSTYD 🙁
Dlatego proszę, ograniczcie mój żywot na tym łez padole, chcę mieć czas lal siebie, żony i dzieci a nie na jazdę po serwisach AGD. Plisssssssss 😉
Pragnę jeszcze tylko dodać, że zniszczone ogrodzenie komentowała także moja teściowa, a zaprosić MAMUNIĘ na szklaneczkę soczku – bezcenne 🙂
„ Mamusiu tak lubię sioczek jabłuszkowy „ … codziennie słyszę to z ust mojej trzyletniej pięknoty :-)… taki mały słodziak a wie czego chce … mamy w domu sokowirówkę, którą dostałam jak zaszłam w ciąże.
Zawsze staramy sie mieć jabłka z sadu, pachnące i rumiane od słońca, przywozimy je w drewnianych skrzyniach naszym małym punciakiem i delektujemy sie zapachem i kolorem, ale najwspanialsze jest wspólne ich zrywanie, … Mysza zawsze nam pomaga i sprawia jej to tyle radości, aż serducho się raduje jak na nią patrzymy, całą zaaferowaną wkładaniem jabłek do skrzynek.
Robimy soki ale sokowirówka nie daje tyle cudownego soku co wyciskarka, … marzy nam sie taki sprzęt, który wyciśnie całą dobrać z każdego owocu i warzywa, do ostatniej kropelki … a smak, aromat, zapach takiego soku kusi każdego do wpicia kubeczka tak cudownego, zdrowego napoju 🙂
Nauczyłam mojego słodkiego Skarbeczka próbowania każdego z owoców i wszystkich warzyw a nawet ziół, którymi ostatnio zajada się … bazylią, koperkiem, miętą …
Zielony sok z pewnością byłby cudowny z takiej fantastycznej wyciskarki … takiej mojej wymarzonej 🙂
Gorąco pozdrawiamy !! J&T
Matulu, jaki zbieg okoliczności! Od wczoraj poszukuję wyciskarki, a to cudo to marzenie!
Tydzień temu odebrałam swoje wyniki – ostra anemia ? Mam zawroty głowy, wciąż mi zimno, brak mi tchu… Żelazo droższe mi dziś niż złoto. Czeka mnie długie, mozolne odbijanie sie od dna. Burak z pomarańczą i jabłkiem musi na stałe wejść do mojego menu. Stara sokowirówka to pomyłka. Ma kilkanaście lat i więcej zostawia niż oddaje. Potrzebuję sprzętu, który pomoże mi w walce o własne zdrowie, który odda mi 99% produktu, a wyciskarka Kuvings zapewni mi to na pewno. Poza tym mogłabym starą sokowirówkę, która zajmuje pół szafy, na nowoczesny sprzęt cieszący oko. To również ważne.
Cóż – sprzęt marzenie!
…wchodzę ja niedawno do sklepu EKO …witamina C, czystek, ostropest i olejek jakiś przeciwko komarom i kleszczom chciałam nabyć , kolejka masakryczna, myślę nic to… postoję, kupić muszę zwłaszcza ten olejek… na to wszystko pierwszy w kolejce stał PAN, przed nim KUVINGS na ladzie, a on z nosem w instrukcji… w między czasie zadaje 100 pytań jedynej Pani sprzedającej… stoję 5 min… zero ruchu… myślę… wyjdę do księgarni za rogiem jest, książkę synu zakupię „ZIELONY I NIKT” (napaliłam się, bo wydana obłędnie, a i mądra do tego), poszłam… zagadałam się z Księgarką, a tu się przed 18 zrobiło… lecę zatem do tego EKO… wchodzę, patrzę… kolejki brak, ale jest ON… dalej nad tym KUVINGSEM… se myślę nie… …. … olejek muszę mieć, a stać kolejną godzinę nie będę! Zebrałam się w sobie (bo do aż tak bezpośrednich nie należę…) i wyartykułowałam przekaz: „ PANIE, BIER PAN TEGO KUVINGSA BO LEPSZEGO NA RYNKU NIE MA!!!) chłop zdumiony, wyrwany z kolejnej serii pytań do przybitej już godzina 18.00 Pani sprzedającej, spojrzał na mnie… na nią… na mnie i mówi… aaaaaaaa…… TO BIORE!! I tak to ku mojej i zapewne Pani sprzedającej…;-) uciesze, KUVINGS wraz z PANEM poszedł…, a ja nabyłam niezbędny mnie olejek goździkowy, czystek, ostropest i cały kilogram witaminy C…
No marzy mi się ten KUVINGS…
Mając 2 dzieci alergików a samej Hashimoto i dietę bezglutenowa i bezpieczną ciężko jest zaproponować dzieciom smakołyki które mogą i z chęcią zjedzą. Soki i smoczki, a także lody które robię dla nich z tych soków to jedne z ulubionych i dostępnych dla nich smakołyków, jednak z sokowirówki którą many zostaje cała masa odpadów a soku jest niewiele. Co innego wyciskarka i to firmowa. Gdybyśmy wygrali na pewno urozmaicimy smaki domowych lodów dla naszych szkrabów 🙂
Wymieniam expres na kapsułki na tę właśnie wyciskarkę, bo warto. Wolę z rana kopa witaminowego od kofeinowego. Zagarnę me córy do wrzucania owoców i kolejna okazja, aby zrobić z razem coś fajnego. To niesamowite, że owoc można wrzucić w całości i nie trzeba obierać do ogryzka. Moja stara sokowirówka nie pozwalała mi na takie podejście i dlatego stała na tylnym miejscu na półce. Obiecuję, że wyciskarki Kuvings nie spotka takie rozczarowanie. Expres na kapsułki ustąpi jej honorowego miejsca w moim domu. Wybieram ekspresową szklankę warzyw czy owoców w miejsce kawy z kapsułki.
Jestem mamą trójki dzieci, 18-miesięcznych bliźniaków (chłopczyka i dziewczynki) oraz maleństwa, które na świat przyjdzie dopiero w listopadzie 🙂 Moje maluchy nie chcą jeść papkowatego jedzenia, a jeszcze nie mają wszystkich zębów dzięki którym mogą sobie poradzić z twardszym pokarmem. Skutkuje to tym, że ogólnie za wiele nie jedzą, ale… za to dużo piją! I w tym piciu staram się im dostarczyć jak najwięcej wartości odżywczych z owoców i warzyw. Wyciskarka, która słynie ze swoich zdrowotnych możliwości byłaby dla nas jeszcze lepszym źródłem energii tak niezbędnej do codziennego zdobywania przez nas świata 🙂
…. bo zdrowie jest najważniejsze! Był czas, że uważałam te słowa za wyświechtany frazes. Odkąd zostałam odpowiedzialna za małego człowieka, któremu dałam życie, zyskały zupełnie inny sens. Zdrowie Bliskich i moje stało się celem i misją. Najważniejszą! Jeśli więc mogę WYCISNĄĆ tego zdrowia więcej myślę, że warto wymienić. Tylko tyle i aż tyle. Pozdrawiam serdecznie!:)
Wyciskarki – to cudowne urządzenia,
dzięki nim nasz świat się zmienia,
a dlaczego potrzebuję?
już powody prezentuję:
Powód pierwszy prozaiczny,
lubię napój organiczny,
jakiś prosty no i zdrowy,
czyli co? sok owocowy.
A do picia mnie zachęci,
ten automat co wykręci,
do ostatniej kropli soki
z tej soczystej ich powłoki.
Sok wyciśnie, z jabłek, z kiwi
skórę wzmocni, włos odżywi,
to kolejne dwa powody:
cuda zdziała dla urody!
Dodam jeszcze, ciut nieskromnie,
że nie widać tego po mnie
ale żyję dość sportowo,
no i chciałbym jeść też zdrowo
a sok taki do posiłku,
kiedy ciało po wysiłku
przez ból mięśni ma katusze
jest jak balsam na mą duszę.
Podsumuję w kilku słowach
jeden cel ma moja mowa:
Chciałbym mieć tę wyciskarkę,
choćby przez jej dobrą markę.
Na hasło
w c z e ś n i e j
…z roku na rok pamiętam jak przez mgłę…
Nieduży blok, mała miejscowość, kilkuletnia dziewczynka. Wakacje. Pachnące truskawkowym koktajlem, smakujące kanapkami w woreczkach jedzonymi pod trzepakiem i ten zawsze przedwczesny powrót do domu… i mama z taką małą drylownicą do wiśni i taki śmieszny garnek z rurką (na spinacz, co spowalniała wypływanie soku) i przez tę rurkę od czasu do czasu przelewał się kompot. Do słoików.
S Ł O I K Ó W. A potem te słoiki sruuu do piwnicy. Ale ten garnek i ta drylownica.. co to były za czasy
Duży blok. Wieżowiec. Większa miejscowość, dziewczynka też większa. Wakacje u cioci. I niby taki zwykły dzień. Zwykły, ale mimo, że minęło już ponad 20 lat ja nadal pamiętam. Wujek właśnie skądś wrócił. I w przedpokoju, wiecie, tam przy boazerii, między kuchnią a pokojem Kasi postawił soczki. Nie jeden (tak to kupowała mama w Pewexie, razem z masłem orzechowym, takim małym na raz i z łyżeczką), tylko całą ZGRZEWKĘ SOCZKÓW Z RURKĄ. I tylko dla mnie. Do dziś pamiętam ten mały, niebieski kartonik i rysunek uśmiechniętej pomarańczy…
t e r a z
Też wieżowiec. Duże miasto. Dziewczynka jest mamą. I one dwie. Córki. Siorki. A ja bym tak zwyczajnie chciała połączyć te dwa wspomnienia i zrobić im naturalny sok, którego smak będzie się kojarzył z dzieciństwem…i to jest właśnie ten powód
p o t e m
Kiedyś nasza mama wzięła udział w konkursie…
Dlaczego chciałabym wymienić moja sokowirówkę na wspaniała wyciskarkę ponieważ jest o a na liście moich 1000 marzeń. I jak to pisał Paulo Coelho „Kiedy sie czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełniać nasze marzenia”. Aby moje dzieciaki zdrowsze były od tego soku. Aby w końcu nie pchały sobie kolejnego pączka do buzi w Lidlu tylko aby z ochota pakowały pomarańcze i gnały do domu aby zrobić sok. Chciałabym aby zdrowy styl życia wszedł im w krew. Aby jadąc na np. Studia nie jadły MacDonaldsa tylko zrobiły pyszny sok taki jaki Mamusia robiła. Aby przekazywały to dalej. Dla kolejnych pokoleń.
witaj Julia, ten konkurs spada niczym z nieba dla mnie i mojego syna Filipa ( rówieśnik Tosi ) gdyż oboje jesteśmy zakochani w wyciskarce Kuvings ..love at first sight ! niestety cena jest dla nas nie do przeskoczenia i póki co pozostaje ona w sferze naszych marzeń, to marzenie towarzyszy nam juz dosc długo ale wiem ,ze dobro powraca a poniewaz wysyłamy z Filipem duzo dobra i miłości ludziom cierpliwie czekamy az powroci .. byc moze tym razem w postaci wyciskarki Kuvings …
dlaczego pragniemy ją mieć ?
Po pierwsze Filip – Filip to niejadek i mam nie mała gimnastykę by dostarczyć mu witamin i zdrowej zywnosci w odpowiedniej tzn ciekawej formie by zjadł.. gdy zobaczył kolorowe zdrowe koktajle w czasopiśmie -posiadanie wyciskarki stało sie jego celem.. spytałam a piłbyś te koktajle ? tak, prosze, prosze kupmy ją…to że piłby,to juz wiedziałam bo pije chętnie jeśli jest taka możliwość bo swojej nie posiadamy jeszcze… był tak podekscytowany checia jej zdobycia, że szukał nawet sponsora na nią na własną reke w rodzinie .. 😉 ale pudło.
Po drugie ja – za sobą mam podróż taxi która skończyła się totalną rewolucją w moim życiu bylo to ( wypadek komunikacyjny w tym pęknieta wątroba centralnie miedzy innymi.. ) przed narodzinami Filipa. Choć teraz jest OK to zdrowa odpowiednia dieta być musi już na stałe ze mną- to mega bonus oczywiscie … A ponieważ jesteśmy z F w duecie a powrot na rynek pracy po wypadku równa sie z nie lada wyczynem wyciskarka jest wciąż w naszej sferze marzeń.. ale wierzymy w Cuda, one ciągle sie zdarzają każdemu z nas na tej planecie…..pozdrawiamy i życzymy wszystkiego dobrego…
By być zdrowszym każdego roku
Co dzień pij dzbanuszek soku.
Lecz tylko takiego wciskanego
Aby nie utracić waloru zdrowotnego.
Kuvingsa najlepiej do tego używaj
I soczek co rano z warzyw spożywaj.
Bo Tym co raczą się roślinami w płynie
Uśmiech z twarzy nigdy nie ginie
Julka, gdy ten wpis zobaczyłam,
Aż z emocji podskoczyłam,
O wyciskarce marzę miesiącami,
Opinie, recenzje przeglądam nocami,
Ach gdybym tylko taką miała,
Sokowirówkę bym w mig schowała,
Kuvings wyciskałby soki zdrowe,
Dzięki swej śrubie wolnoobrotowej,
Bez podgrzewania i napowietrzania,
Za to ze smakiem nie do opisania,
Prosty w użyciu, wygodny w myciu
I nie ma mowy głośnym wyciu,
Wyciskałabym soki dla mamy, która walczy z rakiem,
Witamin potrzebuje, by wygrać z łajdakiem,
Synek niejadek gardzi warzywami,
Lecz soki mógłby pić litrami,
W lato upalne siadłabym na balkonie,
Sorbet owocowy chwyciła w dłonie,
I zdrowym deserem się rozkoszowała,
Gdybym wyciskarkę wygrała.
Nakręcona postem „żółty, czerwony i zielony” namówiłam męża na wyciskarkę. Najtańszą, najzwyklejszą – tak na próbę , byle szybko. Bo ja już chcę te soki co u Julki piją, te zdrowe eliksiry witalności 🙂 A trzeba było poczekać i odłożyć na lepszą. Ale ciężko tak czekać jak takie pyszności z ekranu wołają – WYPIJ MNIE ! Zamarzył mi się Kuvings ,ale musiałam ochłonąć. Od czegoś trzeba było zacząć – tak na początek przygody z sokami. I zaczęliśmy… Wyciskamy codziennie, uwielbiamy te świeże, pyszne soki owocowe. Owocowe to tak oficjalnie – nie mówcie mężowi, ale podrzucam warzywa 🙂 Zarzekał się,że wynalazków warzywno- owocowych pić nie będzie. A pije! Codziennie a nawet nie wie 😀 Synek to samo! Super sprawa !
Ale, ale…No i właśnie dlaczego warto wymienić…
Warto wymienić – JAKOŚĆ naszego sprzętu pozostawia wiele do życzenia – nie wiem ile pociągnie,ale Kuvingsa na pewno nie przeżyje 🙂
Warto wymienić – OTWÓR naszej wyciskarki jest maleńki – owoce i warzywa trzeba kroić na małe kawałki a przy niecierpliwym dzieciaku, który już już natychmiast chce wrzucać do robota nie jest proste.
Warto wymieć – HAŁAS na ciszę – niestety nasza wyciskarka do dyskretnych nie należy, więc kiedy maluch śpi robienie soku odpada
Warto wymienić – WYDAJNOŚĆ naszej maszyny nie jest na najwyższym poziomie. Co prawda nie mam porównania z innymi,ale papka ,która pozostaje po wyciśnięciu do suchych nie należy.
A więc warto wymienić pseudo wyciskarkę na wyciskarkę marzeń Kuvings 🙂 Żeby żyć długo, zdrowo ,pysznie i szczęśliwie 🙂
Moja stara wyciskarka jest tak stara że jak wyciska to się już nie stara 😉
Nie mam miksera, sokowirówki, pompy do betonu, glebogryzarki, wibratora, młota pneumatycznego ani nawet wiatraczka Minionka z cukierkami. Mam szczoteczkę elektryczną do zębów którą czyszczę buty, bo zębów nie myję od wielu lat, bo nie jem sztucznego cukru to nie muszę. Taki kuvings wykonany z ultramu i tritanu o mocy 240watów co kręci ślimakiem tylko 50 razy na minutę to byłby prawdziwy szpan na dzielni. Zapraszałbym kolegów abyśmy mogli się wspólne modlić i opijać sokami z jarmużu i wytatuował bym sobie tabliczkę znamionową wyciskarki na lewym udzie. Otwór wsadowy tego cuda o dźwięcznej nazwie B6000 ma 7,8cm wiec nie włożę tam swojego zadowalacza ale nieco chudszą białą rzepę już tak. Śni mi się po nocach ten kuvings, że się do niego tulę i czuję jak mu sok cieknie.
Julio wybierz mój komentarz a rozpocznę wyzwanie zrobienia soku z każdej jadalnej rośliny w tej galaktyce.
Osobiście, oddałabym większość sprzętów w moim domu za tę wyciskarkę. Dlaczego?
Bo warto. Warto zmieniać swoje, życie w wielu aspektach na lepsze także swoje nawyki żywieniowe.
Jeszcze osiem lat temu jedliśmy z mężem na obiad paluszki rybne, zupy w proszku; na kolację chipsy; na wakacje zabieraliśmy gorące kubki. Do czasu kiedy mój mąż poważnie zachorował. Do tej pory nie wiemy co dokładnie mu było. Gastroskopia wykazała olbrzymie nadżerki na żołądku. Bałam się najgorszego, lekarze podejrzewali chorobę crohna na żołądku. Na szczęście diagnoza się nie sprawdziła, a choroba została zaleczona. Zmieniliśmy nasz sposób odżywiania. Było gotowanie na parze zero smażenia i fastfoodów. Nabraliśmy przekonania jak ważne jest to co „wkładamy” w nasze ciało, że czasem trochę wysiłku się opłaci.
Dziś mam dwójkę dzieci i zupełnie inaczej patrzę na to co jemy. Dzięki przyjaciółce poznałam dziewczynę, która prowadzi wspaniałego bloga i warsztaty o zdrowym odżywianiu. Niesamowite jest to jakim jest zapaleńcem w tym swoim vega świecie.
Czasami śmiejemy się z mężem wspominając tamte czasy. Jak mogliśmy to jeść? Wyobraźcie sobie, że wtedy nie znałam smaku awokado, oliwy z oliwek, selera naciowego, kaszy. Teraz idąc do sklepu szukam syropu glukozowo-fruktozowego w sokach. Zmieniamy swoje życie, pod tym względem, małymi kroczkami.
W końcu, po długich poszukiwaniach, zakupiliśmy niewielką działkę pod budowę domu. z pewnością znajdę tam miejsce na mały warzywniaczek. Trochę pracy i będą warzywa i owoce na soki domowej roboty dla nas i dla naszych dzieciaków. Myślę, że warto:)
Pragnę mieć takową kolorową,
do soków wyborową.
Jabłuszko, banan i gruszki kawałeczek,
Chwila, moment i już jest pyszny kubeczek.
Dziatwa się kręci pijąc po trochu
A mama pewna, że zdrowie przy boku.
Warto mieć na 100% – ja na razie nie mam wcale. Wow to moje pierwsze wrażenie po obejrzeniu filmiku. Wyciskać soki z wyciskarką KUVINGS to byłaby prawdziwa przyjemność: smaczna i zdrowa – czego chcieć więcej…No może żeby moja Mamcia fanka zdrowego żywienia z takim sprzętem łatwiej radziła sobie z dietą cukrzycową.
Wyciskarka Kuvings to jedyna szansa by moje dziecko polubiło soki z tzw. ” paproszkami” ..wrzucanie owoców prosto z kosza do maszyny wydało się jej ciekawe..mogłaby ewentualnie spróbować ich w formie płynnej. Tylko ta marchewka ” oj mamo jak ja nie znosze marchewki! no dobra z jabłkiem spróbuje ale sama wrzucę tą najmniejszą”. Blender jest nudny. Soki z kartonu niesmaczne. Chcemy ciekawie wyciskać soki.. tak po prostu..banalnie. A&M
Chciałabym wymienić mój blender, ponieważ: 1. Nie miałam sokowirowki i nie wiem jaki to dobrobyt. 2. Moje dzieci to totalne niejadki owoców i warzyw a tak mogłabym co nieco przemycic. 3. Córka jest po leczeniu onkologicznym więc powinna zdrowiej się odżywiać a dzięki tej sokowirowce wycisniemy tyle zdrowia ile się da ? 4. Wspólna zabawa w zielone przy wyciskaniu, córka mówi magiczne ekspetymenty. 5. Mąż podpowiada, że weźmie się za odchudzanie jak by miał taką sokowirowke. 6. Ja też planuję przejść na zdrowszy styl życia. 7. Lubimy wyzwania i z chęcią sprawdzilibysmy tą sokowirowke. 8. W tym roku zasialam całe pole marchewki, marzy mi się sok marchewkowy z takiej sokowirowki to pewnie byłaby bomba witamin. 9.marzy mi się taka sokowirówka. 10. bardzo bardzo bardzo bardzo marzy mi się taka sokowirówka
biegam skaczę pląsam ruchu nie mam końca uczę tego moje dzieci aby miały apetyt na życie aktywne a takie cudo nam w tym dopomoże jeden koktajl=jeden posiłek a jaki smaczny 😉
zatem zamienię tłuszcz zbędny na ową wyciskarkę
Dlaczego warto zmienić posiadany sprzęt na wyciskarke Kuvings???? Ajjj co to za pytanie… ;))) dlatego ze taka wyciskarka czyni cuda i w parze z naszą rodzinka stworzy idealny team:)) ileż bym dała by w kuchni mojej mieć takie cacko. Jak tylko uda mi się takie cudo wygrać, obiecuje ze będzie jej u nas sielsko. Będzie pełnoprawnym członkiem naszej rodziny, Będzie się czuła potrzebna każdego dnia 🙂 bedziemy dbac i glaskac. Dostarczac coraz to nowych owocow i warzyw do wycisniecia. Cala gama smakow i kolorow… Brak nudy gwarantujemy takiej wyciskareczce…….to jak??? 🙂
WOW obejrzałam filmik reklamujący i zatkało mnie. Mam coś co jest niby sokowirówką, bo po obejrzeniu tego spotu mojej „maszyny” nie można nazwać sokowirówką. Kupiłam ją bo mam dwie córeczki ”Tadki niejadki” i chciałam przemycić im zdrowia trochę w szklaneczce. A do tego na ogródku pyszne owoce rosną i się nie zmarnują, bo soki dzieci przecież lubią. Niestety poległam teraz wiem, że winna jest ta „maszyna” bo dzieci nie chcą pić bo grudki fusy i pełno piany. Bitwa przegrana, ale dzięki wyciskarce kuvings wiem że mam szanse wygrać jeszcze wojnę:) i przemycić moim niejadkom porcję zdrowia, którą w dzisiejszych czasach ciężko znaleźć w żywności
Wymienić… Hm.. Ale na co jak nawet starej sokowirówki nie ma.. Blender zepsuty.. Chętnie oddam ręczną wyciskarkę co to męża trzeba prosić żeby cisnął te soki… No ręce opadają… A jabłka przecież nie wydusi, a jabłkowy Nikosia ulubiony. Z pomidora to szczyt marzeń żeby sobie w domu zrobić.. Mo wiec bardzo chętnie oddam (nie rękę męża) ręczną wyciskarkę 🙂 bo wspaniały jest ten Kuvings – inne mogą mu conajwyżej czyścić miskę! 🙂
Wszyscy w całym bloku musieli słyszeć , że zaraz nadejdzie ten horror. Ten dźwięk rozchodził się wszędzie. Jakby szybowiec lądował, albo startował, sama nie wiem. W Kuchni jak po wybuchu bmby: tam obierki po jabłkach, gdzieś marchewka skórkę straciła. A Mama w tym wszystkim, pośrodku, uśmiechnięta, jakby nigdy nic, przelewa pomarańczową miksturę do szklanki i pić, O zgrozo, każe. Że zdrowe, że urosnę, że za babcię, a kocham przecież babcię… i kiedy już dochodzi do szantażu,pękam, piję. I co teraz mam powiedzieć jak już minę, że niedobre zrobiłam?! Teraz przyznam, że było pyszne, że to właśnie smak dzieciństwa, razem Z gumą turbo i oranżadą W proszku, że tęsknie, bardzo,ale co zrobić jak mikser stary jak świat na emeryturę poszedł, zasłużoną zresztą.
Wyciskarka marzenie, o takiej poki co możemy zapomnieć. A że warto marzyć to kazdy wie, z tąd tez mój komentarz się pojawia żeby marzenią szanse dać. Pragnieniem mym jest przygotowywanie soczkow moim najukochanszym dzieciom Juli ( lat 7 )i Jaskowi (10 tygodni) Staramy odżywiać się zdrowo ale niestety nie zawsze tak jest. Myślę że codzienna porcja świeżych soków z różnych owoców i warzyw mogła by rekompensowac grzeszki żywieniowe naszej rodzinki. A ile przy tym frajdy mogło by być,mmm te wspólne przygotowanie. Póki co takim rytuałem jest codzienne przygotowanie kakao obowiązkowo z miodem przed wyjściem do szkoły. Chciałabym żeby kiedyś nasze dzieci wspominały właśnie takie drobnostki które są przejawem miłości i troski.
Ze starej wyciskarki wycisneliśmy już wszystkie soki 🙂 ma jakiej 35 lat 🙂
Nasza wyciskarka jest tak stara, że już się nie stara 🙂
Baaardzo baaardzo chcialabym wymienic swoj stary sokownik na taka wyciskarke! Dlaczego? Na samo pytanie pojawia sie mi usmiech na twarzy, bo to jakby porownac maluszka do mercedesa… Inna klasa, inna jakosc, inny produkt koncowy. Nie ma mowy, by moja zrobic sok z selera, robiac sok z jablek, mam wiecej odpadow niz soku… A u mnie soki swieze pijemy na potege i tylko takie, bo przemyslowych sokow nie kupuje… Moje cory je uwielbiaja i co najwazniejsze, pomagaja mi je robic (4 i 7 lat).. Gdyby do naszego domu trafila taka formula jeden wsrod wyciskarek dziewczynki oszalalyby z radosci! dlatego po prostu chcialabym ja miec 🙂
Ja wiem, że woda jest najlepsza do picia …. Mówiła mi o tym mama, ja mówię o tym swoim dzieciom. I one nawet tę wodę czasem piją. Jednak ja do wody przekonać się nie mogę i piję soki. Najczęściej jabłkowe. W zasadzie tylko jabłkowe … więc piją je i one, dzieci moje. Cukru w nich strach myśleć ile … Strasznie chciałabym znów pić „nasze” soki, żeby słodkie były dzięki owocom, a nie cukrom. A ta nasza sokowirówka, mało młodsza ode mnie, to oprócz soku wyciska też małą namiastkę siebie. Z każdym sokiem coraz więcej. Mąż mówi, że to taki miąższ. Ten plastik, który się ściera … Więc już nie pijemy „naszych” soków. Lepsze chyba cukry niż plastik?! No i Ewa, młodsze dziecko moje. Za nic nie tyka warzyw. Choć schowam tego ogórka między ziemniaki a kotleta to zawsze wyczuje. I „tfu, ble” i pluje. A pisałaś, że w tej wyciskarce mielesz wszystko. Brokuły i szpinak! I jarmuż-choć nawet nie wiem co to …. I że dzieci to piją też pisałaś, a ja wierzę bo i zdjęcia widziałam, że zielone z butli idzie, aż patrzeć miło. To i ja chcę, żeby zdrowo moje piły. Co prawda rosną jak na drożdżach – wyjścia nie mają bo i rodzice nie najmniejsi, ale żeby koście nadążały, to tych witamin jak najwięcej żeby dać im. A to takie jakby witaminowe kroplówki, te soki. No i maszyna taka jaką furorę zrobiłaby w sercu synka mojego. Ukochał on bowiem sobie odkurzacz miłością dozgonną i maszynkę dziadka do mięs mielenia. Cóż to byłaby za radocha. Te soki. Bez plastiku, z witaminami, ze sprzętu co to tu włożyć można, a tu wypadnie, a tam wyleci! Tak, zdecydowanie warto wymienić. Machniom?! 😉
To miał być wspaniały dzień…
Pòł nocy układałam plan jak zagospodarować wolny dzień.
WOLNY DZIEŃ !!!!!!!!!!!
Musiałam się nieźle nagłowić, by przypomnieć sobie co można zrobić mając prawie 8 h bez obowiązków, bo przecież nie ma takiego równania w żadnej matematyce świata: MAMA=NICNIEROBIENIE.
Nawet jak już uda się oprzeć obolały kręgosłup o pokolorowana flamastrem kanapę, to głowa spocząć na poduszce nie chce, bo w tej głowie wciąż jedna myśl wyprzedza druga, bo czy ogórki kiszone są na obiecana mężowi ogórkowa, czy poszedł przelew za przedszkole, czy zdążę skleić rysunek tygrysa w jakiś magiczny, bezsladowy sposób, nim moja Jemiołuszka zechce pokazać go tacie, no i gdzie zapodziały się żółte buty z klamerka, bo przecież jak buty, to tylko z brzęcząca jak konik klamerka… (Jutro włączę dzieciom M jak Miłość na dobranoc, a nie Charliego i Lole, bo gdzie ja teraz te buty brzęczące znajdę…)
I ta wiecznie wirująca wokół cudów domowo-korporacyjnej codzienności głowa ma sobie przypomnieć co to niespiesznosc, co to zdrowa dawka egoizmu…
Plan był taki:
– regeneracyjne śniadanie na Kazimierzu-placek z ciecierzycy z hummusem i sałatka z buraczków i owoców granata- od kiedy spaliłam blender na dobry hummus jeżdzę na ul. Estery
– potem księgarnia Bona, wąchanie świeżo zadrukowanego papieru i dopisywanie kolejnych pozycji do przeczytania… na emeryturze chyba;)
– kawa na Warszawskiej, gdzie ” amełykański „barista odważa 7 gramów brazylijskiej kawy rosnącej na wysokości 1100 m n.p.m. I zalewa ja niespiesznie woda z miedzianego dzbanka, a ja patrze na niego jak zaczarowana i myśle o tych, którzy te kawę zbierali na tych 1100 m po to, bym ja mogła poczuć jej niesamowity, wręcz owocowy aromat
-kino, bo ileż można budzić się nad ranem z odciśnięta klawiatura na czole, po kolejnej próbie nadrabiania filmowych zaległości, także bilet na Opiekuna zarezerwowany
Ach…słońce swieci jak szalone, zdejmuje sweter i rozpromieniona tym wszystkim co przede mną, wbiegłam do czerwonego autobusu, który dziś stoi przed firma i mówi wszystkim, ze „Twoja krew-Moje życie”. Jeszcze tylko zostawie 450 ml życiodajnego płynu dla innych i pobiegnę swoje życie jeść garściami.
Potem pamietam już tylko dłoń pani doktor, która wytarła moja lze strachu i tłumaczyła, ze muszę zrobić dokładne badania, ze w autobusie sprzęt nie taki profesjonalny jak w diagnostyce, ze może to tylko kwestia diety, ograniczenia stresu, ze ona wie, ze wszystko będzie dobrze, tylko prosi mnie, bym szybko zrobiła badania i uspokoiła i siebie i ja i ze jeszcze na pewno moja krew będzie mogła kiedyś uratować komuś życie…
Wyszłam z autobusu i byłam jak sparaliżowana…
Stałam po prostu…
Nie wiem ile to trwało, nie wiem jak długo byłam znowu ta dziewczyna, która z obawy przed choroba uciekała przed życiem, której wyobraźnia podpowiadała najgorsze scenariusze, która nagle przypomniała sobie chłopca z ogrodu przy oddziale onkologicznym, który spytał tate, kiedy umrze, bo jego kolega z sali umarł wczoraj…
Potem były długie godziny czekania na wyniki, godziny w których tak bardzo starałam się uśmiechać do moich dzieci, ale bałam się, ze za chwile eksploduje ten strach we mnie, ze nie zdołam powstrzymać łez…
Mąż przytulił mnie, a ja poczułam się jakbym wygrała nie jakieś tam 60 milionów w totka, ale życie, po prostu nowe ŻYCIE!!!!! Moja krew jeszcze będzie szumieć w żyłach, trochę osłabiona, ale zadbam o nią…zadbam o siebie, o dzieci, męża, zadbam o nasze zdrowie, nie od jutra, ale od dziś, od teraz:)
Dzieci śpią ukołysane Szczesliwym życiem Duni, a ja uśmiecham się do siebie i wcale mi nie żal tego kina, kawy, księgarni i placka z ciecierzycy.
Zamiast tego dostałam nowe spojrzenie na życie, dostałam zastrzyk mobilizacji do wdrożenia zdrowego stylu życia, dostałam nadzieje, ze mój strach o zdrowie mogę pokonać poczuciem, ze robię wszystko co w mojej mocy, by to zdrowie ocalić.
I tak jak dzieci zasypiają słuchając o szczęśliwym życiu Duni, ja kołysze głowę domsnu czytajac o szukaniu szczęścia w życiu Julii Rozumek:) i zwłaszcza teraz rozumiem doskonale Twój strach o zdrowie i jak nigdy wcześniej chce się przyłączyć do promowania diety przeciwnowotworowej!
I proszę Was, nie odkładajcie wdrożenia zdrowej diety od jutra, nie czekajcie aż strach oczekiwania na wyniki badań zmusi Was do świadomego odżywiania!
Zacznijcie od teraz!
Przeliczcie ile zdrowia da Wam np. Nowy tablet, a ile dobra wyciskarka do sokow i wybierzcie ŻYCIE!
P.S.
Przepraszam, ze tak długo i ze nie mam już siły nawet przeczytać, by poprawić błędy, ale bardzo chciałam się podzielić miniona środa, ktora zrobiła w mej głowie rewolucje.
I ukradkiem wierze, ze jeszcze się zdarzy lazy day na ten placek z ciecierzycy, kawę, księgarnie i kino… Gdybys chciała mi kiedys towarzyszyć, będę happy:)
Znam tylko jeden powód : warto , by żyć. Tak po prostu. Bo żyjesz naprawdę , gdy Tobie i Twoim najbliższym dopisuje zdrowie , a na cała resztę zapracujesz sobie, poczekasz i tak będziesz snuć plany i marzenia dopóki żyjesz. A w takim soczku samo zdrowie. I dzieci nie trzeba prosić 2 razy zeby wypiły.
Podobno zdrowie nie ma ceny, a może jednak?
A przecież zrobić soczek z takiego urządzenia , to czysta przyjemność , a posmakować go … Bajka!
Mowią, że rozwiązania najprostsze mogą odmienić życie. Chyba cos w tym jest …
Bardzo pragniemy i marzymy o takiej wyciskarce ale cena nas przerasta. Po tym jak nasz synek zachorował staramy się aby jego dieta była odpowiednia. Z taką wyciskarką napewno by się to udało w 100%. Bo zdrowie jest najważniejsze. Pozdrawiam
Oj chciałabym wymienić, chciałabym bo ta moja sokowirówka już antyczna jest. Jeszcze mi – jako dziecku i mamie mojej w szpitalu wtedy będącej (a było to naprawdę wieki temu) robiła soki z marchwi, jabłka i buraka. Teraz chciałabym dodać do soku trochę zieleniny co by w córki swe trochę życiodajnych soków ze szpinaku wlać (one na widok jakichkolwiek zielonych listków wzdrygają się z obrzydzeniem) ale mój antyczny sokowirownik nie daje sobie z tym rady.
…dla mojego Synka który zmaga się z cukrzycą typu 1, żeby wycisnąć dla Niego z życia jak najwięcej dobrego 🙂
Warto wymienić moją sokowirówkę na wyciskarkę Kuvings bo
– moja sokowirówka zamieszkała gdzieś w przestworzach kuchennych i zapominam o niej,
– kiedy przyjdzie ochota na świeżo wyciskany sok to odniechciewa mi się rozkładania tego miliona części sokowirówki
– czyszczenie mojej obecnej trwa i trwa w nieskończoność
– bo odpadków owoców/warzyw multum a soku kapkę
– to takie materialne marzenie, żeby robić ten sok często i pić to zdrowie i przemycać zielone warzywa moim dwóm niejadkom czyli mężowi i córce
– bo tyle dobrego słyszałam o tej wyciskarce i jak Julia napisała o niej na blogu że taka fajna to na prawdę musi być fajna.
Moja stara wyciskarka robi taki hałas, że (autentycznie) sąsiadka wali pięścią w ścianę, żebym wyłączyła to „cholerstwo”, a córka ucieka z wrzaskiem do pokoju. Cóż…. z tego właśnie powodu chętnie ją wymienię.
Dziś odchodzę z pracy. Tak po prostu. Bo mnie nie doceniają, bo pracuję za innych, którzy dostają za to nagrody. Bo moja wypłata nadal nawet nie zbliża się do wypłaty starych zabiurkowców, którzy maja problem z napisaniem nawet notatki. Bo mam tego dość. Bo moja rodzina cierpi na tym, że swoje frustracje przynoszę do domu. Bo dom brudny i niedokończony remont, bo nie ma na to czasu. Nie pachnie świeżym chlebem i nie wita w progu szarlotką, a w ogrodzie same chwasty. A ja w tym czasie za biurkiem, za innych…
Moje dzieci siedzą po 9-10 godz. w szkole, a ja za tym biurkiem. Mój młodszy synek zapytał mnie w poniedziałek, czy kiedyś przyjdę po niego do szkoły tuż przed tym, jak skończy ostatnią lekcję. Żebym koniecznie siedziała wtedy na ławeczce w korytarzu w takim miejscu, że jak będzie wychodził z klasy to od razu mnie zobaczy. „Tak robią inne mamy” – powiedział. Więc ja też tak będę. Bo dziś piątek 13-go, który na przekór całemu światu będzie szczęśliwy…
Wymieniam stare życie na nowe, na dom, na dzieci, na zapachy i kolory. I na czas na wszystko. A starą, przedpotopową sokowirówkę, która wyciska sok już chyba tylko z samej siebie chciałabym wymienić na to piękne cudo z filmiku powyżej. Będą mogła witać rodzinę i gości nie tylko moim nowym życiem Szczęśliwej Kury Domowej. Soczek też się przyda 😉
Gratuluję odważnej decyzji! I życzę powodzenia i radości w tym nowym modelu życia, szczęśliwego życia:)
Dziękuję 🙂
Witam Julio i dziękuję za tą wymianę.
Temat zdrowych soków jest dla mnie bardzo bliski natomiast tak piękny sprzęt nie jest na ten moment dla nas osiągalny. Radzimy sobie jak możemy starą sokowirówką. Jesteśmy zabiegani ale staramy się celebrować z naszym dzieckiem małe chwile. Pomijając aspekt zdrowia takich soków,sama czynność ich wyciskania jest dla nas fajnym momentem dnia.
Uwielbiam patrzeć jak M z zaangażowaniem wybiera produkty ( z dnia na dzień bardziej świadomie),czeka z niecierpliwością aż je poobieram i radośnie wrzuca każdy kawałek. Tak przy okazji tego konkursu uświadomiłam sobie, jak kocham patrzeć jaki jest wtedy zadowolony i dumny.
Mam nadzieję,że stanie się to w przyszłości jego nawykiem i przy szklance dobrego, zdrowego soku zawsze będzie się uśmiechał (i myślał „jak u mamy”).
Pozdrawiamy
Oj nie wiem Julcia jak Ty dasz radę wybrać zwycięzcę… mnie by się te komentarze śniły po nocach…
Buziaki
Chciałabym dostać tą piękną wyciskarke ponieważ warzywavi owoce mam i siebie w sadzie i ogrodzie więc brakuje mi tylko dobrego sprzętu do robienia sokow☺ A poza tym przedwczoraj miałam 33 urodziny i nikt o nich nie pamiętał… Ciut przykro więc na otarcie łez taki prezent pamietalabym chyba do końca życia. Pozdrawiam
Chciałabym wymienić swoją sokowirówkę na wyciskarkę Kuvings, ponieważ zdrowie jest dla mnie i dla moich najbliższych najważniejsze. Mogłabym szybko i pysznie dostarczać witamin nam wszystkim. Już dawno zrezygnowałam z bylejakości w kuchni. Stawiam na jakość, ale też nie chcę spędzać tam wielu godzin. Cała nasza rodzinka uwielbia świeże soki i koktajle, nie wyobrażam sobie, żeby u nas na stole stanął sok w kartonie czy w plastikowej butelce. Zawsze gości raczymy świeżym sokiem, ale jest on tylko z sokowirówki. Odkąd Julia na swoim blogu napisała o wyciskarce Kuvings, po prostu o niej marzę. W dodatku wygląd wyciskarki idealnie komponuje się z wnętrzem mojej kuchni 🙂
Warto wymienic…. Bo pada, nosa z domu wystawic sie nie chce… Słysze jak biegaja, śmieja sie , bija a potem tuli jeden drugiego.. Nie straszne im nic, nie straszny deszcz ktory spływa po szybie i gonic te krople chce dwu letni ksiąze .. Boje sie o nich , mysle …. Stop klatka drugie sniadanie zrobic musze.. I mysle.. Przewracam stna juz strone Jamego Oliwiera , smakoterapi i innych … Pusto ..nie wiem , czy placki beda dzisisaj ok ???
Ehhh migdałow nie zalałam woda a mleko miało sie przeciez zrobic …
Słysze mamo co jemy ..
A moze zaczne słyszec ..
Mamo co pijemy 😉
My dostaliśmy pierwszą sokowirówkę od mamy męża, taką z lat 80-tych (to było w roku 2006) trochę hałasowała lecz soki dało się robić, jakieś 2 lata temu postanowiliśmy ją wymienić, kupiliśmy inny model i niestety okazała się być jeszcze gorsza niż tamta stara wysłużona sokowirówka, chodzi jak traktor i ciągle się przytyka i tak się już męczę te 2 lata ale cóż dzieci dopominają się soków, mąż też bardzo dba o to by rodzina się zdrowo odżywiała więc robimy tym co mamy, a taka wyciskarka to nasze marzenie niestety nie w zasięgu naszych możliwości…
Umówiłyśmy się z koleżankami na śniadanie u mnie. Godzina 11, bo koleżanki jeszcze niedzieciate (ja już od 6 podjadałam, bo dzieciaki moje snu nie potrzebują). Były świeże warzywa, wędlinki, taca serów, kawa z pianką i bez, hummsy, jajeczniczki, szczypioreczki… – słowem stół zastawiony obficie. Cóż z tego skoro tego ranka była u mnie POŻYCZONA wyciskarka do soków! Lejdi ze zgrabną szyją, która młóciła wszystko, nawet maliny, choć to nie był ich sezon. Słoiki z uchwytami zapełniały się w zawrotnym tempie kolorowymi miksturami. Pomarańcze z jabłkiem,marchew, banany, wspomniane maliny, grejpfruty, cytryny, mrożone borówki – szalałyśmy, opijając się coraz to nowymi smakami, a przy sterach wyciskarki stanęła moja dwuipółletnia córcia, mówiąc, że ona takie soczki u babci zawsze robi. Półmiski lekko tylko napoczęte zostały odstawione w czeluść lodówki, a królowa wyciskała witaminy wprost do naszych szklanic…
Dlaczego więc zaprosiłabym wyciskarkę do naszego domu (a wykwaterowałabym od razu sokowirówkę)?
– bo gęste smoothie smakuje o dwie galaktyki lepiej niż „cienki” sok…
– bo wyciskarka wyciśnie wszystko, każdą witaminę
– by moim rannym ptaszkom (siedmiolatek, dwuipółlatka i roczna panna) przemycać szpinak, seler, mango, awokado i jarmuż
– by zachwycać męża („wow, to jest lepsze niż to, co piliśmy w Jastrzębiej Górze!”)
– by częściej mieć okazję na zniewalające śniadania w gronie przyjaciółek
– bo… troszkę leniwa jestem i gdy już każdemu przyszykuję posiłek (zgodnie z upodobaniami podniebień – „ja nie zjem pomidora”, „nie lubię tego mięsa”, „mama, ja nie chciałem tego sosu!”), to często zapominam o sobie i najchętniej bym wszystko powrzucała do miski i zblendowała…
– bo… nie chcę już pożyczać sprzętu od mamy 🙂
A bo już mnie ręce bolą od ręcznego wyciskania pomarańczy 😉
Świat idzie do przodu, technologia jest na topie. Ludzie piszą blogi i polecają super sprzęty w non stopie. Dziś bądź fit i zdrowy to jest w modzie. Już to widzę jak nowa wyciskarka czeka w kuchni na mojej podłodze.
wymienić moja sokowirówkę… ? bo, dziś piątek-trzynastego ,
bo mógłby to być początek szczęścia, bo tak po prostu może być nasza…
Moim życiem rządzi intuicja. Nigdy mnie nie zawiodła bo nawet jeśli coś wydawało się z początku błędem, jakiś związek niewypałem, znajomość pomyłką, okazane komuś zaufanie zostało zawiedzione, a wysiłki podjęte w określonym celu poszły na marne, ostatecznie okazywało się że była do droga ku lepszemu, do poznania siebie i osiągnięcia szczęścia. Pewnego dnia obudziłam się i wiedziałam co chcę robić w życiu. choć wcześniej miałam sto pomysłów na minutę. Innego dnia wyłapałam w tłumie osób przystojnego mężczyznę i wiedziałam że będzie moim mężem choć byłam wtedy po dwóch nieudanych związkach i ciężko było mi zaufać. Po latach strasznych diagnoz i starań o dziecko, powiedziałam sobie że będzie co ma być, a ja muszę żyć. Po dwóch miesiącach, pewnego dnia siedząc na kanapie, uświadomiłam sobie że moje dolegliwości z ostatniego miesiąca, mdłości i ogólne rozbicie, to nie choroba, to nowy człowiek, moja córka i spełnienie moich marzeń. Córka poza spełnieniem marzeń jest też niestety alergikiem, a alergię miała początkowo praktycznie na wszystko, znowu intuicja nakazywała mi karmić naturalnie jak najdłużej, kosztem swojej diety i ogromnych ograniczeń, mimo że lekarze odradzali karmienie piersią, bo nie wierzyli że trzymam się diety. Wtedy niestety po jakimś czasie nie posłuchałam swojej intuicji, tylko rad lekarzy i przestałam karmić. Ciężko to przeżyłam bo zrobiłam coś wbrew sobie, wbrew instynktowi. Porzuciłam lekarzy. Wybrałam naturalne metody leczenia, leczenia bez leków, starymi metodami naszych babek i dobrym, domowym jedzeniem. Ogromem zup i przecierów z owoców, bo na te córka nie była uczulona. Tak mi podpowiadała intuicja. Córka ma się świetnie, nigdy nie było tak dobrze. A po lekturze Twojego posta i zobaczeniu filmu dot. wyciskarki, nie daje mi spokoju myśl, że powinniśmy rodzinnie wypijać te soki, dla zdrowia. Tym bardziej że moje dolegliwości, nudności, rozbicie, znowu się zaczęły i wszystko wskazuje na to, że drugi cud jest w drodze 🙂
Niestety nigdy nie miałam jeszcze wyciskarki więc sprzętu na wymianę nie mam, choć chętnie oddam mikser 🙂
U nas w domu nie było za bogato i moja mama zawsze odmawiała sobie wszystkiego dla nas. Zawsze kochająca, czuwająca i troskliwa. Na posterunku o każdej porze dnia i nocy. I teraz, kiedy choruje, chciałabym odwdzięczyć się jej choć trochę. Może taki sokiem zdrowym, do którego dodam mnóstwo uczucia?
Mam wyciskarkę, starą że nawet już nie wiem od kiedy, wielką tak, że zajmuje niemal pół blatu w mojej maleńkiej kuchni. Dodając do tego owoce i pojemnik na sok wychodzi prawie cały blat. W szafkach miejsca mało więc schowana niemal jak niedźwiedź w zimie. Żeby zrobić sok trzeba nie tylko ją powyjmować złożyć, ale potem drugie tyle czasu żeby to ustrojstwo rozłożyć, umyć i znów w tej szafce jakoś schować ( a praca przy tym niemal jak z puzzlami ;)) a córka owocowo-warzywny niejadek jakich mało. Z owoców jedynie jabłka i czasem jakiś banan po wielu prośbach i namowach. Warzyw nie. Nawet ziemniaki pod żadną postacią (nawet frytki) nie przejdą. Więc pozostają soki. Ze sklepu nie przekonują mnie, a zresztą warzywnych i tak nie przełknie. A taka wyciskarka toż to marzenie niespełnione. Mogłabym jej soczek codziennie do szkoły, do obiadu do podwieczorku świeżutki wyciskać. I brokuła przemycić, i szpinak, i jarmuż.
Droga Redakcjo,
Targa mną w związku z konkursem dylemat natury moralnej.
Otóż w moim domu soki wyciska mąż.
Gołymi rękami.
To romantyczne, ale mało wydajne.
Cytrusy od biedy mieszczą się w dłoniach, jabłka i gruszki idzie skruszyć, ale ananasy i kokosy to prawdziwa tortura.
Mąż, co zgodne z regulaminem, nie jest nowy, ale wszyscyśmy tu ogromnie do niego przywiązani – ja i moje liczne, narażone na awitaminozę, szkorbut i skoliozę dziateczki.
Co mam zatem, o ja biedna, nieszczęsna, uczynić, żeby zdobyć tę zmechanizowaną wyciskarkę?
Wymienić na nią męża?!
Z poważaniem,
Zdruzgotana
Witam,
Kocham mojego męża nad życie. Wiem, że nasze spotkanie i poznanie było absolutnym przeznaczeniem….oj tak….w badaniach genetycznych okazało się, że nasze organizmy nie przyswajają kwasu foliowego prawie wcale, a witaminę b6 i b12 w bardzo małych ilościach. Oboje mamy mutacje genów w tym aspekcie…prawie jak strał w lotto!:-) Jesteśmy w 4 miesiącu ciąży. Wiecie jak ważny jest kwas foliowy…staramy się, by nasza dieta była pogata w TE witaminy. Nowa, pożądna wyciskarka (a nie stara „siekawica”) na pewno pomogłaby nam lepiej zadbać o zdrowie i wspomogłaby codzienną porcję tych jakże wartościowych dla rozwoju maluszka witamin:-)
Wymienię starą sokowirówkę na wyciskarkę Kuvings. Do sokowirówki dołączę w gratisie męża, który uważa, że wyciskarki za milion złociszy to wymysły i fanabierie.
Mój syn Kubuś, gdy zobaczył Twój post Julio z konkursem powiedział „mamusiu ja bym taką wyciskarkę chciał”. Więc piszemy list w imieniu Kubusia, który stwierdził, że Julia może być Świętym Mikołajem nawet w maju
„ Jestem Kubuś, mam 4 latka i wierzę w Świętego Mikołaja, który nawet wiosną może przynosić prezenty. Ja jestem wcześniakiem, urodziłem się w 7 miesiącu ciąży, mama mówi, że jestem silny, bo tak szybko dogoniłem rówieśników i jest bardzo dumna ze mnie. Gdy się urodziłem to nie oddychałem, ale lekarze mnie uratowali, miałem tylko 3 punkty apgar. Byłem malutki i bardzo słaby, w szpitalu zaraziłem się zapaleniem płuc. Teraz mam słabą odporność, na dodatek jestem alergikiem i niejadkiem, często choruję i się przeziębiam, przez co moja mama jest smutna. Rok temu, kiedy miałem 3 latka przeszedłem bardzo skomplikowaną operację usunięcia torbieli jelita i resekcję jelitka. Lekarze znowu ocalili moje życie. Od tego czasu jestem na specjalnej diecie, żeby moje jelitka dobrze się zagoiły. Muszę jeść tylko zdrowe produkty. Mieszkamy na wsi, bardzo lubię chodzić z mamą na spacery do lasu i nad rzeczkę. W ogrodzie mamy nawet mały sad, kilka drzew czereśni, gruszkę, śliwkę i moje ulubione papierówki, mama posadziła dla mnie też malinki, truskawki , jeżyny i borówki. Bardzo chciałbym, żeby mama robiła dla mnie pyszne soki z naszych owoców ale my nawet nie mamy sokowirówki a taka wyciskarka to tylko marzenie. Mama mówi, że soki mają dużo witaminek i są bardzo zdrowe. Robił bym z mamą codziennie taki soczek, może wtedy mniej bym chorował, miał bym lepszy apetyt, więcej odporności i mój brzuszek był by zdrowszy. Chciałbym, żeby mama była szczęśliwa, żebym był zdrowy a codzienne picie świeżo wyciśniętego soku doda mi sił i energii do pokonywania alergii i codziennych trudności. Kochana Julio bądź moim Świętym Mikołajem i spaw, żebym mógł z mamusią robić pyszne i zdrowe soczki. Kubuś”
Jest noc. Cicha i bezbronna. Płatki śniegu delikatnie otulają wszystko białym kocem. Choinka pachnie i mieni się w oknie jak latarnia – zostawiłam żeby prowadziła Cię do domu. Jaś śpi. Uśmiecha się przez sen. We mnie taka skromna nadzieja. Wszystko czeka. Ale to chyba kolejny raz jeszcze nie dziś. Zasypiam w Twoim fotelu – kołysze mnie cichy śpiew kolęd zza ścian. Rankiem budzą mnie jakieś dłonie, ciepłe, pachnące pomarańczą i jabłkami, takimi jak rosły u babci Wandzi w ogrodzie. A więc jesteś. Na krótką chwilę ale jesteś. Uśmiecham się – jak za każdym powrotem witasz mnie szklanką świeżo wyciśniętego soku. Taki intymny rytuał tylko dla mnie. Mówisz, że smak i zapach potrafi zatrzymać chwilę na zawsze. My mieliśmy ich trochę za mało. Dlatego „warto wymienić” abym mogła jeszcze wrócić do tych wszystkich chwil, powrotów. Do Twojego zapachu ze szklanki soku – pomarańczy, jabłek. Tych wszystkich obrazów, które zapachem malują mi Ciebie. Żebyś mógł wracać jak wtedy za każdym razem. I żebym nie zapomniała.
…bo to ONA…. bo to właśnie TA… najlepsza z najlepszych … samo zdrowie …. czytam o nich od dłuższego czasu .. ale cóż póki co poza zasięgiem naszym możliwości …. więc może? wolno wyciska ten życiodajny soczek i wszystkie witaminy dla nas!!! to najważniejsze!!! jestem zwolennikiem kupowania tego co rzeczywiście warte zakupu i jakościowo najlepsze, bo zawsze służy najlepiej i dłuuugo …. lepiej poczekać niż byle co na szybko kupować …. moim marzeniem jest, by dzieci wyniosły z domu nawyk zdrowego odżywiania się … nie jest to łatwe i półki sklepowe kuszą tym czego jeść się nie powinno … ale będę wytrwała!!! pozdrawiam cieplutko …
nie mam niestety wyciskarki sokow. ale mam sokowirowke. niejeden soczek zrobila. w niejednej kuchni mieszkala. mnostwo ploteczek sie nasluchala.Niejedno dziecko napoila.to sokowirowka „przechodnia”.Najpierw nalezala do Babci, potem do mojej Mamy, teraz do mnie. Kiedys byla biala, piekna-wszyscy sasiedzi przychodzili ja ogladac bo to towar deficytowy byl. Teraz jest zolta bo plastik zmienil kolor… chyba ze starosci. Niestety dlugo juz nie pociagnie…kiedy tylko sie ja wlaczy rozlega sie trzask i wywala nam korki. czasem jest laskawa i dzbanek soku nam zrobi.Ale coraz czesciej daje nam dobitnie glosne sygnaly ,ze na nia juz czas. ..Troche zal, bo to sokowirowka z dusza jest. Ale ona mowi,ze potrzebujemy nowej i ze jej to nie przeszkadza.Wiec aplikuje niesmialo w imieniu swojej rodziny i mieszkania ktore wlasnie zakupilismy. caluje pa
Wymiana sokowirówki na wyciskarkę może być pierwszym krokiem ku temu, by wyciskać z życia co najlepsze zamiast wirować bez rezultatów w konsumpcyjnym świecie gotowego „szczęścia”.
My mamy wyciskarke zelmera juicemaker i chetnie bym ja wymieniła.
Zapycha sie przy warzywach takich jak marchewka i fatalne sie czysci.
Chciała bym pic soki ze szpinaku jarmużu i twardych warzyw.
Jestem w drugiej ciazy i sok z buraka podnosi mi żelazo które mam fatalne.
Dziekuje i pozdrawiam:)
krótka historia nienawiści
była sobie dziewczyna, od 3 lat matka, dziewczyna ta nazwijmy ją Smutna nigdy nie była szczupła, bardzo jej to przeszkadzało, walczyła, ale jej silna wola do niejedzenia ginęła w otchłani w ciągu tygodnia, bo Smutna uwielbiała jeść, uwielbia nadal; pewnego dnia przy pełni księżyca przyglądając się biegaczom nocnego półmaratonu postanowiła iż za rok to ona wystartuje ku swojej uciesze, więc postanowiła biegać coby pyszne jedzenie wyrównywało się ze spalanymi kaloriami a jej sylwetka zmieniała kształty, najpierw jednak zakupiła karnet na siłownie bo ma przecież dwa kroki do niej, chodziła w kratkę jej sylwetka nie zmieniała się; Smutna posmutniała jeszcze bardziej bo tak łatwo zyskać jeden kg a tak trudno zgubić, od września wzięła się za systematyczne bieganie, poczytała literatury, zakupiła odpowiednie buty coby mieć pewność ze nie zrezygnuje z przygotowań do biegu bo buty drogie; ku swojemu niedowierzaniu nadal nie gubi kilogramów chociaż biega kilka razy w tygodniu po 10 km i wedle jej przekonania zdrowo się odżywia (tylko z lodów nie zrezygnuje nigdy przenigdy); pewnego razu przy czytaniu fachowej literatury biegowej w skupieniu wczytała się w wywiad z mistrzem biegowym o jego diecie na osiąganie coraz to lepszych wyników i tam własnie pierwszy raz spotkała się z wolnoobrotową wyciskarką i jej zaletami i to był moment w którym zdobycie takiej wyciskarki stało się jej marzeniem, sprzęt jaki posiada to malutka sokowirówka co z jednego jabłka wyciska kroplę soku resztę owocu marnuje, co akceptuje tylko jabłko i marchewkę a Smutna chciałaby zmienić imię na Szczęśliwa posiadając wyciskarkę Kuvings i wyciskać cały repertuar owoców i warzyw ku uciesze swojej i swojej sylwetki, ku uciesze swojego syna co Go kocha ponad wszystko co lubi eksperymentować co uwielbia warzywa i owoce, ku uciesze swojego partnera, który to na bakier z owocami i warzywami co Go przekona pysznym smakiem soków…
Wychodząc od mamy wyniosłam kiedyś na rękach starą sokowirówkę „AGA”.
Dumnie z nią szłam i dzielnie dowiozłam do domu. Ważyło to cholerstwo sporo, kabel co chwila spadał i plątał się pod nogami. AGA miała też funkcję blendera ( nadal działa ) i młynka. Sprzęt stary, pamiętający moje dzieciństwo. Naniosłam z pola jabłek i dawaaaaaaj, wciskać je do środka na sok. Dzielnie sobie radziła, aż chyba przedobrzyłam, bo zaczęła się zapychać. Wpadłam na genialny pomysł, by zdjąć osłonę, i jabłka popychać pod noże widelcem… Czy to ptak? Czy to samolot? Czy to błyskawica? Nie, to widelec wystrzelił z prędkością światła tuż koło mojej twarzy gdy nacisnęłam „start”. Zaraz potem cała kuchnia wypełniła się jabłkową breją. W szoku nie byłam w stanie odpowiednio szybko wyłączyć maszyny, wychlapała całą zawartość „młynka” na mnie, na meble, kafelki, lodówkę, kuchenkę, sufit… itp. itd. Nie musiałam jednak jej wyłączać, bo zaraz sama się zepsuła. Tak więc….. powodem, dla którego warto wymienić moją sokowirówkę jest to, że właściwie to jej już nie mam. Zraziłam się do takich „wynalazków” ale jednakże często tak tęsknie na nie spoglądam w sklepach..
„Warto Wymienić” starego rupiecia na wyciskarkę Kuvings, bo:
– żona jej pragnie i piszczeć będzie w niebogłosy jak ją zobaczy na swoim kuchennym
blacie
– bo jest trendy i cool mieć wolnoobrotowe
– bo telewizja śniadaniowa o niej mówiła, a nawet pani Gadżet testowała
– bo trendy jest być zdrowym i soczki nosić do pracy
– bo sąsiedzi też zachwalają
– bo ma 7,5 cm wlot podajnika, co skróci moja mękę w krojeniu tego, co tam się wkłada
– bo miażdży i nie uszkadza zdrowych enzymów (żona mówi, że to ważne, a żony
słuchać trzeba)
– no i ten korek – normalnie bajer! … chociaż to mieszane, nie wstrząśnięte…
– bo właśnie w radio leci kawałek … „Zamienię Ciebie na lepszy model”
– BO TAK:-)
Kiedy byłam dzieckiem piłam soki z sokowirówki. Mama mi je robiła. Z marchewki, z jabłek. Różne. Pamiętam taki prawdziwy smak warzyw i owoców. Nie za słodki, w sam raz czasem trochę gorzkawy. Dzisiaj jestem mamą dwójki małych dzieci. Wstyd mi bo nie mam sokowirówki. Dlaczego? Nie wiem. Przemysł spożywczy zalał nas masą przetworów, w tym soków. Moje dzieci lubią soki. Wybieram dla nich zawsze te 100% ale to nie to samo co smak soku przygotowanego samodzielnie. Marzy mi się taka wyciskarka, która pozwala wrzucać do wyciśnięcia całe owoce. Jakaż to musi być frajda. Tylko umyć i już za chwilkę sok. Bez obierania, krojenia. Producent tej wyciskarki zapewnia, że „Model dopracowany, bezawaryjny i bezpieczny, a przy tym najwygodniejszy z dostępnych” Tak! Kusi mnie ta reklama!
Historia najprawdziwsza.
Nowe mieszkanie mamy. Nad morzem. Sciany biale jak snieg albo spienione fale Baltyku beda niedlugo kolorowe. Nic nie moze przypominac szpitala. Obiecalam, ze jak wyzdrowieje zaprosze ja do siebie, choc znam tylko przez ekran komputera. I soku zdrowego jej zrobie cichutka wyciskarka. Po tylu operacjach guza mozgu nawet siedmiolatke czasem boli glowa.
Pani Julio,
Wyciskarką zainteresowałam się po Pani poście. Dotąd miałam taką zwykłą, prostą, ale prawie nigdy nie korzystałam – nie czułam potrzeby. Soków nie piłam. A ten post… dał mi do myślenia.
Moje podejście do własnego ciała i zdrowia zmieniło się jakiś czas temu.
Zawsze prowadziłam taki zupełnie zwyczajny tryb życia – ani przesadnie zdrowy, ani niezdrowy. Normalny. Urodziłam dwie córeczki i zaczęła mnie męczyć myśl że gdyby coś się z nami stało… a gdyby to się stało w wyniku mojego zaniedbania, lenistwa – to podwójnie źle.
Zaczęłam zwracać uwagę na to co jemy. Wyrzuciliśmy z naszej diety, nieliczne wprawdzie, ale jednak śmieci.
Na drugi ogień poszły kosmetyki. Kremy, balsamy, szampony zostały zastąpione olejkami arganowymi, kokosowymi, masłem shea i ekologicznymi szamponami.
Naszą cotygodniową tradycją stały się weekendy spędzane w plenerze, na pieszych wycieczkach (tu dodatkowym plusem jest poznawanie przez Małe naszych pięknych świętokrzyskich okolic).
Na koniec tych naszych zmian… ruszyliśmy się z fotela. Ja nieco później niż mąż, pół roku temu założyłam buty biegowe i ruszyłam przed siebie (dosłownie). Wkrótce po tym dołączyłam do amatorskiej grupy sportowej, założyłam też swoje „dziewczyńskie” kółko. I biegam. Aktualnie średnio 30-40 km tygodniowo.
Po tych zmianach czujemy się świetnie, i nie chodzi tu tylko o ciało 🙂
No ale spokoju nie dają mi te soki. Bo może faktycznie zacząć pić? I wprowadzić do diety Małych? Przecież na pewno znalazłabym zestawienia smakowe które każdemu przypadłyby do gustu. Teraz owocowe, jesienią i zimą jakieś rozgrzewające warzywne.
Tak siedzę i dumam i dochodzę do wniosku że to chyba byłaby wisienka na torcie tej naszej przemiany…
Napisze tak…. jak sobie pomyślę o kulinariach mojego dzieciństwa, to pamiętam pyszne cieniutke i chrupiące placki ziemniaczane mojej babci, maminą potrawkę z kurczaka, kiełbasę swojską wędzoną w wędzarni pod blokiem, na którą były zapisy!!!!, ale niestety pamiętam też barszczyk czerwony z proszku, zupe ognową tego samego pochodzenia☺, wszechobecne kostki rosołowe, znaną wszystkim żółtą przyprawę na V, dosypywaną łyżkami do sosów i zup. Wiem, że to były lata 80 te, czasy kiedy gospodynie domowe zachlysnely się dostępnością takich produktów, dlatego nie winie moich kochanych domowych kuchareczek babci i mamy, ale sama chce inaczej. Rok temu zostałam mamą i chcę zbudować kulinarną mapę wspomnien mojej córki trochę inaczej. Dlatego po prostu proszę Cię Julio o tę wyciskarkę, żebym codziennie rano mogła wypić razem z moja córeczką sok wyciskany z naszych przydomowych warzyw i owoców. Bo niedługo będziemy mieć naszą pierwszą w życiu Panią marchewkę i pietruszkę, a nawet Pana selera.☺
Czy warto wymienić wyciskarkę do cytrusów na wyciskarkę do owoców? Pewnie, że warto! Bo zamiast mixu z pomarańczek i grejpfrutów mogłabym mieć mix ze wszystkiego co wpadnie w ręce! Sok owocowy, warzywny, zielony czy też czerwony, nic nie stanowiłoby problemu!I tak bym mogła usiąść z ta bombą witaminową na balkonie, patrzeć prosto w słońce i po prostu się cieszyć 🙂
Mama: Jasiu może zjesz jabłko ?
Jaś (lat 7): przecież wiesz, że ja jabłek nie jem tylko wypijam z nich sok, bo mam tu takie 2 specjalnie zaostrzone zęby
Mama: pokażesz mi jak to się robi ?
Jaś: pewnie, chaaap i tak myyyyyy
całe jabłko zniknęło, został tylko ogryzek, nauka wyssysania zakończona, jabłko zjedzone
a co wymyślić na szpinak ???
my mamy jeszcze taką co pamięta czasy prl;/ przydałaby się nowa , bo bardzo lubimy naturalne soki dlatego też posiłkujemy się chociaż starym chociaż z blendera i robimy różne cuda z owoców:-)
pozdrawiam 🙂
Wszystkie „chciejstwa” wyciskarki z komentarzy wynikają z miłości. I myślę, że bardzo ciężko zdecydować, którego Właściciela kometarza miłość wygrywa.
Moja wygląda tak:
Synka urodziłam 9 lat temu jako matka-wariatka. Kiedy przyszedł czas podania soczku wg tych tabel, rozpisek, których teraz wcale nie pamiętam odczekałam dwa tygodnie (co by Mu nie zaszkodzić na brzuszek) i bardzo przejęta przystąpiłam do etapu produkcji.
Starłam na plastikowej tępej tarce kilo wyjątkowo opornej marchwi i ręcznie wyciskałam sok z tych trocin do miseczki. Potem, w celu oddzielenia drobin odcedziłam sitkiem z miseczki do miseczki i za pomocą lejka umieściłam w butelce.
Usadziłam Małego w leżaczku i podałam całe 60 ml witamin opadając na krzesło. Mały siorbnął na raz, pokapował, że koniec i wydobył z siebie wielki ryk. Noszenie, tulenie, propozycja podania środka zastępczego w postaci mleka – wszystko to nie dało efektu a dodatkowo ściągnęło Teściową (- nie masz więcej?- mam – pomyślałam -chciałam, żeby Mamusia przyszła po prostu).
Tarłam, cedziłam, kostki pościerałam do krwi, Mały krzyczał, Teściowa za plecami ponaglała – nie wiem do dziś kto najbardziej się wtedy umordował.
Kiedy urodziła się trzy lata temu Córeczka już od dawna śmiałam się z tego. Dla Niej soczek podałam dwa tygodnie przed terminem z rozpisek bo nie mogłam się doczekać :). Już byłam matka-mniejsza wariatka. Z sokowirówki. Wypiła, ale z upływem czasu znielubiła (jak mi wyjaśniła: są „frendzle” fe). Poszłyśmy na kompromis – ja nie kupuję soków w sklepie – Ona pije wodę.
Najczęściej robimy sok z jabłek. Wnoszę kiedyś Małą po schodach na 2 piętro po dniu w pracy. Jest mi gorąco. Czuję każdą komórkę w ciele osobno. Niosę jabłka (ich jest najwięcej – jestem Mrówką, która uniesie więcej niż waży), inne reklamówki, kartonik sporawy, małe rzeczy w zaciśniętych pięściach. Każdy wie jak jest. Baba to wieszak na zakupy. Tnę powietrze z wielkim wysiłkiem. Mała mi się zsuwa z rąk. Niosę ją już siłą woli, w zasadzie trzyma się na niczym. Wisi. Między nogami majtają Jej nóżki. Patrzę na Nią z góry i widzę jak wpatruje się we mnie z uwagą. Mówi: robiś jak miś. hyyy…hyyyy…. Sadzam ją na schodzie bo ze śmiechu nie mam już władu w kończynach. Natychmiast oczywiście pada pytanie czemu się śmieję. Odpowiadam: Bo mnie rozśmieszasz. I wyglądałaś jak worek ziemniaków. A ty jak jajo z ziupy! (domyślam się, że szczawiowej z poprzedniego dnia).
Kiedy w dzień moich urodzin moja jedyna, ukochana Siostra dała mi swój pozytywny test ciążowy do ręki płakałam cały dzień napadowo, w mniej lub bardziej odpowiednich miejscach. Przeważnie jednak mniej. Bo tego MACIERZYŃSTWA tak Jej życzyłam. Bo wszystko najlepsze co mogłoby mnie w życiu spotkać a Jej nie bez zastanowienia bym Jej oddała. Bo te noce nieprzespane, zmartwienia, radości, pierwszy bezzębny, celowy i odwzajemniony uśmiech, pierwszy i drugi kroczek bosych tłustych stóp…i każdy kolejny do ostatniego, który dane nam będzie oglądać…duma ze swojego sprytu kiedy dziecko śpi na noc o 19.30 i złość z własnej głupoty kiedy budzi się o 5.00 z palcem w Twoim oku i okrzykiem „wstawaj, skończyła się noca!” i wstyd kiedy podczas rozmowy telefonicznej z Panem Od Którego Bardzo Dużo Zależy słyszysz za plecami nagle „ja! chcę! kupę! z! ma-mu-sią!!!”. Wszystko to najlepsze.
Dlatego 🙂 Bo moja Siostra, z którą piłam kompoty z rabarbaru na zielonym kocu kiedy powietrze było zdrowsze a o zawartości nie-zdrowia w owocach i warzywach nikt u nas na wsi nie słyszał będzie Mamą. I chociaż ma sokowirówkę i brak u niech schodów to chcę dla Niej wszystkiego co najlepsze 🙂 i żeby nie wyglądała jak jajo z tej…. no.. ziupy 😉
W 1978 roku wysokie obroty Warszawy zwolniły a wszystko przez zimę stulecia. Wielgachne zaspy blokowały szare i zimne ulice polskich miast, było tego stanowczo za dużo dla niewielkiego stypendysty z Korei. Sung-soo tęsknił za słońcem, za smakiem pomarańczy, które tu mógł kupić tylko w Pewexie. Już niebawem, bilet na lot Aerofłotu do Pekinu i potem już do Seulu spoczywał w kieszeni – jeszcze tylko dwa dni.
Suszyło go trochę po tradycyjnie polskim zakończeniu sesji i siedział teraz w państwowej kawiarni znanej z logów i mrożonek warzywnych, sączył Ptysia a pragnął soku. Za oknem przetoczył się ślimakowy pług leniwie przerzucając śnieg z jednej strony drogi na drugą. Ślimak niczym w maszynce do mięsa przenosił i miażdżył strukturę śniegu, odrzucając go na bok, dołem wyciekała woda…
i to było to, tego mu było trzeba. Sung-soo pobiegł do warsztatu mechaniczno-elektrycznego Politechniki, przedzierał się przez białe nierówne pryzmy śniegu, pomarańcze w siatkowej torbie bujały ocierały się o zaspy, kuły w oczy pomarańczem swej skórki zziębniętych Polaków.
Dotarł.
W Warsztacie był tylko Zbyszek Figiel, budowniczy maszyn liczących, którego nikt nie rozumiał. Sung-soo zajął swoje stanowisko – połączył walające się elementy, silnik wolnoobrotowy, obudowę, rurki – brakowało mu ślimaka a jedyny miał Zbyszek w swojej maszynie liczącej logarytmy ulotne.
Zbyszek oddał i tak się poddał, poprosił Sunga by kiedyś mu oddał co zabrał.
A Sung się zgodził.
W maszynie Sung-soo pomarańcze zmieniły się w sok akurat wtedy gdy za oknem wyszło pomarańczowe jak wielka pomarańcz słońce. Sung zgrzany od pracy do soku dodał jeszcze śniegu z parapetu i wyszedł w mroźny poranek, już wiedział co zrobi jak wróci do domu, będzie produkował maszyny do soku ze ślimakiem gniotącym jak w pługu, jak tej pierwszej skończonej dzięki poświęceniu Zbyszka.
I wrócił,
i produkował,
i nadszedł dziś dzień by oddać, wymienić, zamienić jakąś paskudną sokowirówę na Kuvings B6000, by spłacić swój dług wobec Figla i mu potomnych.
No to jestem.
Maciej Figiel, syn Zbigniewa – budowniczego maszyn liczących. Mam bardzo parszywą sokowirówkę do zamiany.
🙂 Chciałabym wymienić swoja wyciskarke , ponieważ ją mam, a jakbym nie miała…. Pożyczyłam teściowej na tydzień….a juz dwa lata mineły… a wiesz jak to z tesciową, albo i nie wiesz bo Twoja to super babka….także upomnieć się o zwrot mi nie zręcznie , ale tą nową z przyjemnością bym przygarneła bo chętnych na moc witamin u mnie w domu nie brakuje:)
Do niedawna nawet nie wiedziałam, że coś takiego jak wyciskarki istnieje, a teraz myślę, jak przekonać męża, że jest nam NIEZBĘDNA! Oczyma wyobraźni widzę jak moje córki spierają się, która dzisiaj będzie wyciskać sok („mamo, powiedz jej coś! Wczoraj ona robiła sok, teraz moja kolej!”). Muszę mieć takie cudo, po prostu muszę!
Chciałabym wymienić swoja wyciskarke , ponieważ ją mam, a jakbym nie miała…. Pożyczyłam teściowej na tydzień….a juz dwa lata mineły… a wiesz jak to z tesciową, albo i nie wiesz bo Twoja to super babka….także upomnieć się o zwrot mi nie zręcznie , ale tą nową z przyjemnością bym przygarneła bo chętnych na moc witamin u mnie w domu nie brakuje:)
oj, że też ty to wszystko musisz przeczytać 🙂
ale myślę, że niektóre fajne rzeczy czyta się lekko, dobrze też że cudowny komputer podkreśla błędy bo na mojej dysortografii byś padła
ale nie o tym miało być
my robimy bomby witaminowe od niedawna bo skończył mi się zapas soków zrobionych latem a przejściowa pogoda sprzyja katarom, a że moje babki podatne to z kataru zaraz na gardło nam schodzi i chorują, więc wyciągnęłam sokowirówkę marcheweczka, jabłuszko, pomarańcza i przemycam też grejpfrut bo moim zdaniem najlepiej leczy i tak moje babki nie zachorowały tej wiosny jeszcze 🙂
niestety sokowirówka mocno spienia soki i to jej chyba największa wada, choć przyszło mi kiedyś do głowy żeby szpinak tam wrzucić no bo jak to ja nie wycisnę szpinaku wycisnę, i wycisnęłam łyżeczkę z połowy worka 🙂
tak że tak warto się zamienić 🙂
Halo, haaalooo!!!
Wymienię marzenia o wyciskarce do owoców Kuvings za rzeczywistość! 🙂
Jako, żem dziś hojna, dorzucę zacny blender ręczny nabyty w znanej sieci drogeryjnej za bagatela 49 PLN-ów, którego wartość jest jednak nie do przecenienia, albowiem służył dzielnie podczas robienia pierwszych „stałych pokarmów” (czytaj: papek) dla mojem małej P. – gardzącej jednak matczynymi wypocinami w tej materii i przyjmującej głównie MIĘSKO 🙂
Ach.., niech stracę… oddam także mikser ręczny – bardzo wartościowy, jeśli brać pod uwagę wartość emocjonalną, gdyż otrzymany „w spadku” po Ciotce i pamiętający również czasy Jej młodości – przy okazji pozdrawiam Ciotkę i dziękuję za umożliwienie mi eksperymentów kulinarno-piekarniczych, kończących się jednak niestety przeważnie w kuble na śmieci 😉
Na ostatek dodam również wyciskarkę do cytrusów-kto by pomyślał ile zadowolenia i kuchennego spełnienia daje taki sprzęt 😉
Oddam wyżej opisany dobytek za ten wspaniały przedmiot pożądania
kurek domowych wszelkiej maści, jakim jest wyciskarka Kuvings w kolorze białym.
I obiecuję cieszyć się nim do końca moich lub jego dni, jak również własnoręcznie hodować wrzucane do niego marchewki 🙂
Chcę wymienić moja stara sokowirówkę na wyciskarkę, bo bardzo zależy mi na zdrowiu dzieci, a mam ich trójkę alergików-niejadków. Jadają bardzo mało owoców i warzyw, uznają jedynie soki. Moja „stara” sokowirówka ledwie „zipie”. Na wyciskarkę mnie nie stać niestety, a zdrowie moich skarbów jest dla mnie bezcenne.
Siedzimy z kumpelą u niej w kuchni. Kuchni w stylu tych, co to na każdej półce oko chętnie zawiesisz, bo niebanalna, bo kubek fajny, designerska miska a obok porcelana po Babci. Kuchni, w której dobrze mi siedzieć i rozmawiać ale ja nigdy tak, sama skomponować bym nie potrafiła. Ona dusza artystyczna, ja minimalistki w każdym calu. Siedzimy a nad głowami kap, kap, kap, bo to mieszkanie na poddaszu a kuchnia ze skosem. I wto okno nad głowami pada deszcz. Z salonu słychać krzyki chłopców naszych, dwóch jej i mojego jednego. Chłopaki cicho się nie bawią, tylko całym sobą w ganianego, z przytupem, na głośno. Już nas głowy z tych ich krzyków bolą.
Siedzę, nogi podkulony mam na krześle, coś o ciuchach gadam. A kumpela robi sok. Jabłko całe wrzuca, gruszkę, szpinak i pomarańczę. W 3 minuty sok napełnia nasze szklanki. Chwila. Bo nawet myśli o tym nowym kolorze z kolekcji firmy na R nie dokończyłam.
-Chłopcy !!!!
Chyba cała kamienica słyszy jak biegną.
– Z Hulka sok, proszę.
Mina mojego syna niepewna. Ale gdy widzi jak koledzy piją sięga po swoją szklankę. I wypija. Szpinakowy sok. Ekhm, z Hulka, dla pewności spożycia. Bombę witaminową. Porcję zdrowia.
Super, myślę. Warzywa w domy jemy i problemu nie ma. Owoce też. Ale taka szybka robota i taki max witamin. No i smak. I w jednej szklance tyle dobrego.
A gdy myślę, oni już dalej biegną. Zdrowsi.
Siedzimy z kumpelą u niej w kuchni. Kuchni w stylu tych, co to na każdej półce oko chętnie zawiesisz, bo niebanalna, bo kubek fajny, designerska miska a obok porcelana po Babci. Kuchni, w której dobrze mi siedzieć i rozmawiać ale ja nigdy tak, sama skomponować bym nie potrafiła. Ona dusza artystyczna, ja minimalistki w każdym calu. Siedzimy a nad głowami kap, kap, kap, bo to mieszkanie na poddaszu a kuchnia ze skosem. I wto okno nad głowami pada deszcz. Z salonu słychać krzyki chłopców naszych, dwóch jej i mojego jednego. Chłopaki cicho się nie bawią, tylko całym sobą w ganianego, z przytupem, na głośno. Już nas głowy z tych ich krzyków bolą.
Siedzę, nogi podkulony mam na krześle, coś o ciuchach gadam. A kumpela robi sok. Jabłko całe wrzuca, gruszkę, szpinak i pomarańczę. W 3 minuty sok napełnia nasze szklanki. Chwila. Bo nawet myśli o tym nowym kolorze z kolekcji firmy na R nie dokończyłam.
-Chłopcy !!!!
Chyba cała kamienica słyszy jak biegną.
– Z Hulka sok, proszę.
Mina mojego syna niepewna. Ale gdy widzi jak koledzy piją sięga po swoją szklankę. I wypija. Szpinakowy sok. Ekhm, z Hulka, dla pewności spożycia. Bombę witaminową. Porcję zdrowia.
Super, myślę. Warzywa w domy jemy i problemu nie ma. Owoce też. Ale taka szybka robota i taki max witamin. No i smak. I w jednej szklance tyle dobrego.
A gdy myślę, oni już dalej biegną. Zdrowsi.
I jeszcze dlatego, że też boje się raka….
Tak bardzo chcialabym napisać coś pięknego, jak taka jedna Julia, że aż wszyscy pomyślą -bez dwóch zdań, to ona! No ale im bardziej sie zastanawiam, tym mniej wiem co… Że dzieci? Wiadomo, wszystko dla nich, no ale większość podczytywaczy je ma i chce dla nich zdrowia. Ze sokowirówka sie kurzy od lat 3, bo warczy jak stary silnik i doczyscic nie sposób? Kolejny dubel. Ze nowy dom i by pasował na pieknym drewnianym blacie? No komu by nie pasował? Ze nigdy niczego nie wygrałam? No nie, na litość? Litości! No i właściwie dlaczego ja? Dlaczego niby bardziej niz inni? I wiem że nie ma powodu dlaczego ja i że nie zasługuję bardziej niz inni.
Ale tym jednym razem, postanowiłam przynajmniej podjąć nieśmiało próbę. Wszak nie pojawisz sie pod moimi drzwiami i nie zapytasz – moze chcesz?
Czasem mam okazję pić soki wyciskanie tą właśnie wyciskarką…niestety moja stara tak nie potrafi. Te soki są jedyne w swoim rodzaju, a picie soków to samo zdrowie. Chcę uczyć od małego moje dzieci picia wody i prawdziwych soków. Właśnie takich soków! Zwłaszcza córkę, która ma nadwrażliwość w obrębie jamy ustnej i ciężko nam to idzie. O zdrowie trzeba bardzo dbać! W końcu jest najważniejsze!
Warto wymienić… by zatrzymać czas, zamyślić się w smaku na dłużej.
Warto…. załapać energie z soków, smaków, mięty, malin, nowalijek i innych cudów i mieć taki zastrzyk życiowej adrenaliny.
Warto… oswoić dni różne.
Warto… wziąć do serca magię słów Walta Disney’a: „If You can dream it! You can do it!” i napić się z dzieciakami na bosaka soku!
Hej Julka,
Ja takowej wyciskarki ani sokowirówki nie posiadam ale z chęcią przygarnę tą którą polecasz. Z konkubentem i dzieciakami radzimy sobie blęderem ręcznym!!! Mi kawałki jarmużu i natki nie przeszkadzają ale dzieciaki….wykrzywiają się z każdym łykiem a teraz już wcale nie chcą próbować. Także ja zamieniam blender dla tych moich Pociech Kochanych coby oszczędzić im traumy z dzieciństwa związanej z ” farfoclami” w soku.
Pozdrawiam serdecznie i gratuluje bloga ( pierwszy raz zostawiam po sobie ślad w formie komentarza) i czekam na kolejne posty.
Czy to duży, czy to mały,
Soczek lubi wypić cały,
Nie z kartonu, nie z butelki,
bo od tego bolą nerki.
Lecz samemu zrobić mogę,
tylko Kuvings kupię sobie.
A gdy kasy na to braknie,
może konkurs wygram – pisząc zgrabnie.
To dla zdrowia i urody,
jabłka, gruszki i jagody.
Wszystko razem wrzucać chcę,
a obierać nie muszę!
Powodów jest wiele:
bo moja stara ma tak mały wsad, że nim pokroję jabłko na kawałki to zrobienie 3 szklanek soku zajmuje mi nie 2min a pół godziny
bo ta moja stara strasznie wrzeszczy i nie mogę zrobić soku kiedy w domu już cicho, a ja mam ten mój spokojny wieczorowy czas,
bo moja stara się przegrzewa i nie zawsze działa tak długo jak powinna,
i ta starą to do mycia trzeba rozebrać na tyle części,
a gdybym miała kuvings..
to nie otwierałabym kartonika kiedy przychodzi sąsiada, kiedy dzieciaki spragnione po dworze latają,
tylko kiwi bym wrzuciła, dwa jabłka i szpinaku troszkę herbatki zielonej bym dolała…
a na obiad to kompotu by gotować nie trzeba
i chować do szafki bym nie musiałam bo taka ona ładna..
Dlaczego chce wymienić starą sokowirówkę? Zresztą nie tylko starą sokowirówkę, chcę porzucić wszystkie złe nawyki i zacząć wszystko od nowa. Do swojej diety wprowadzić więcej owoców i warzyw. A że zmiana będzie drastyczna, przerzucić się tak szybko ze słodyczy, to muszę wszystko miksować, wyciskać, bo na danym etapie nie jestem w stanie przyjąć żadnego owoca w całości. Tak, tak takie to uzależnienie czekoladowe miałam. Niestety organizm zbuntował się. I mnie zaskoczył tym buntem.
Warto wymienić…
Dlaczego!? po prostu … bo taka jest kolej rzeczy .. :- )
Swoją poprzednią wyciskarkę dostałam w prezencie.. długo z niej korzystałam zwłaszcza w okresie ciąży. Niestety, przed samymi narodzinami dziecka sprzęt się zepsuł… i tyle było radości…
Ale sprzęt ma to do siebie.. pracuje, pracuje, daje z siebie wszystko i czasem, tak z dnia na dzień – po prostu pada.
Nie że z jakiegoś powodu czy coś.. tak po prostu..
I możemy go wtedy zaklinać, czarować a i tak już nie zadziała…
i nie ma w tym nic dziwnego… bo nic na tym świecie nie jest wieczne.. a zmiany, zwłaszcza te w temacie lepszego dbania o siebie, dbania o zdrowie własne i najbliższych, to krok do lepszego jutra:-)
O mój boschu, moj malutki . Cóż sie stało kochaniutki ? Szybka pękła ? Spadł dzbanuszek ? A gdzie soczki sa z jabłuszek ? Nic sie nie smuć – jest okazja ! Toć u Julki burżuazja ! Jest tam konkurs, odlotowy do wygrania sprzęt jest nowy. Pięknie błyszczy ( i nie warczy) żaden look tam jego starczy . Trzeba pisać tam prędziutko , a nuż skapnie nam się cudko ?!
Dlaczego warto wymienić mikser na wyciskarkę Kuvings?
Mój mikser daje radę li i jedynie z ciastem drożdżowym i to w ograniczonej ilości, więc do wymiany niewątpliwie się nadaje.
Jest co najmniej kilka powodów dla których warto używać wyciskarki:
– smak, ponieważ wyciskane świeżo soki mają niepowtarzalny smak i aromat
– zapach wyciskanego soku unoszący się w kuchni (szczególnie zioła i zielone warzywa – zapach ziemi…ach)
– słuch, bo nie buczy nieziemsko jak mój mikser 🙂
– wzrok, bo wygląd wyciskarki cieszy oko
– i dotyk, ponieważ przygotowując własnoręcznie sok dotykamy natury
Można więc zadbać o wszystkie zmysły i przede wszystkim o zdrowie. Zdrowie, zdrowie, zdrowie! Bo przecież nic nie odżywia tak jak świeże soki z warzyw i owoców, ziół zebranych ranną rosą z łąki, zielonych liści najróżniejszych, które sprytnie przemycić można między bananem a truskawką. I jeszcze wspólne pichcenie z dziećmi – to chyba świetny sposób na przygotowanie razem pysznego napoju. Tak – zdecydowanie warto wymienić ciasto drożdżowe (i to w ograniczonej ilości!) na sok z pokrzywy, jabłka i buraka 🙂
Chcę nowy i piękny wyciskacz sokowy,
bo stary przyprawia mnie już o zwroty głowy.
Dość już mam owoców obierania i warzyw skrobania,
Chcę ten czas przeznaczyć dla moich pociech kochania.
Będziemy się cieszyć owoców cierpkim smakiem,
a dzieci zaprzyjaźnią się z selerem i burakiem?
Powód wymiany jest prosty – miłość 🙂
Dawno, dawno temu w naszej wiejskiej kuchni nowoczesność zawitała wraz z dziecięciem maleńkim – pojawiła się sokowirówka „Katarzyna”, by Kasia mała soczek miała 🙂 Baby ze wsi w płóciennych siatkach i wiadrach „od pola” wszelkie dobro z ogródków przydomowych na soczek znosiły. Babcia koło gospodyń wiejskich i centrum z biblioteki wiejskiej do własnej kuchni przeniosła i tak se baby soczek kręciły. I tylko Dziadek marzył nie o tym z marchewki i papierówek, bo to dla dzieci i bab dobry, nie gospodarza w krwi i kości, ale o soku z twardych „końskich jabłek”, które dla ludzi za twarde, ale koń dobre zęby ma to zje. I z bólem serca i miłością wielką do konia, co to z pola wozem zwieźć pomoże i zboże, i kukurydzę, i trawę, no i niech ten koń poczciwy poje sobie jabłek, co będzie tylko buraki wodą popijał. I dziadek mój tak karmił konika witaminkami z jabłek pachnących i dumał, jaki to przysmak wielki dla ludzi koń zjada. I wydumał. Zęby nie te, ale ta głośna sokowirówka, co baby przekrzyczeć może, hałasu na pół wsi narobi, koty śpiące przy piecu kaflowym zawsze wypłoszy z takimi jabłkami poradzić sobie musi. – A idź ty, nie wymyślaj stary – babcia zapomniała na chwilę czułych słówek, jakimi męża swego darzyła od czasów panieńskich. A stary nie wymyślał więcej, jabłka tasakiem od cukrowych buraków na pół przeciął, konika przeprosił, że mu od pyska przysmak jego codzienny zabiera, do kuchni się zakradł, jak babcia krowę doić poszła. Guzik jeden z trzech nacisnął, choć o power, off i on nigdy w gwarze swojej nie słyszał, koń wszak na wio, wiśta wio i prr działa, nie na żadne powery i offy. I zaburczała, zaszumiała „Katarzyna”, wolę szczerą miała, próbę podjęła i żywot swój zakończyła, duszę oddając i wnętrzności wszelkie w imię marzenia dziadka o soczku z jabłek z dawnego, starego za Niemca sadzonego drzewa. Jabłek takich prawdziwych, co zza Buga Dziadek pamiętał, że tam bywały. Babcia w wiadrem mleka w progu stanęła, głową pokręciła, dziadka przytuliła, co trzeba posprzątała i „Katarzynę” na strych odprowadziła, marząc, by kiedyś tego swojego soku jabłkowego chłop skosztował. I pytała babcia nie raz, nie dwa, czy są następczynie sokowirówek, czy silniejsze, mocniejsze, bo by tak chciała, bo już konia zabrakło i jabłka na zmarnowanie idą i w kosiarkę zięciowi wchodzą i zepsują w końcu i kłopot będzie. Dziadek nie pyta, nowoczesne sprzęty omija z daleka, ale czeka i czeka… 🙂 Może na Kuvingsa się doczeka.
Zamarzyła mi się, kiedy po raz pierwszy Julia o niej na blogu wspomniała. Nie mam co wymieniać, bo zwyczajnie żadnego takiego sprzętu nie mam, chyba że ręczna do wyciskania cytryny też się liczy ;). Mąż stwierdził, że pewnie by stała nieużywana, bo takimi sprzętami człowiek się zachwyci, a później w kącie stoją. A jak wyciskam na tej ręcznej do cytryny pomarańcze, to że to mdłe się jakieś wydaje. Chciałabym więc mu udowodnić, że się myli. I jeszcze chciałabym sprawdzić, czy ten sok tak samo dobry, jak ten co mi mama przed trzydziestu laty w starej i głośnej sokowirówce robiła. A ten najważniejszy powód, to przemycić w soku mojej prawie Trzyipółlatce warzywa i owoce, których nawet tknąć nie chce.
Nie posiadam sokowirówki, ani blendera. Ta maszyna to super sprzęt wg Naszej Julki. Jeśli jest taka możliwość to chętnie przygarnę to cudo i dopiero zacznę zachwalać. Człowiek przekona się dopiero jak spróbuje i zasmakuje. Może tym razem nam się poszczęści 🙂
oj jak byśmy chcieli takie cudo, niestety przy naszych najniższych krajowych jest to marzenie nie osiągalne, ale nie poddajemy się zbieramy uparcie na nową bo ta, którą mamy dostaliśmy ją kilka lat temu i niestety służyła już komuś a u nas jej żywot się zakończył, może się uda, było by miło a jak nie to może jeszcze kiedyś się uda.
Witam Cię Julio..
Wyciskarkę do owoców chciałbym dać mojej Kochanej żonie i naszemu synkowi na którego czekamy z niecierpliwością…
Wyciskarka Kuvings to spełnienie jej marzeń na zdrowy i pyszny sok, niestety ma cukrzyce ciążową i ograniczone przyjemności ze słodkościami, pewnie taki pysznie wyglądający i na pewno smakujący sok idealnie by odpowiadał mamie i maleństwu 😉
Pozdrawiam Szczęśliwy Mąż i przyszły tatuś Tymka
Od kilku miesięcy siedzę i czytam o tych wyciskarkach, co to lepsze od sokowirówek, że ta trawa cytrynowa taka zdrowa (swoją drogą, czyż to nie romantycznie brzmi: trawa cytrynowa…. ja oczyma wyobraźni widzę całe łany, falujące… ale do rzeczy ;)), że te soczki, musy, sorbety, z witaminami, błonnikiem, bez straty enzymów i innych wartościowych rzeczy. I czytam te ceny, które powalają, ale zacznę odkładać, bo warto, bo zdrowie. I widzę oczyma wyobraźni swoich chłopców, których bardzo kocham, jak ja im rano te soczki, bo śniadań nie jedzą, i sobie, bo rano tylko kawa. I jeszcze po drodze do pracy do rodziców zajadę i im też te soczki na zdrowie rano przed pracą wiozę. Więc widzę siebie, jak ja im tę miłość rano w buteleczki pakuję na dobry dzień.
A sokowirówkę dawno pokonał buraczek.
Warto wymienić, że:
K jak Kuvings 🙂 czyli najlepsza wyciskarka na świecie.
U jak uśmiech rodziny po wypiciu pysznego soku.
V jak „vitalność”, zdrowie, aktywność.
I jak innowacja w produktach Kuvings.
N jak nowe smaki soków, ktore można wyczarować przy pomocy takiej wyciskarki.
G jak genialne połączenie pięknego wygladu z funkcjonalnością.
S jak sekret zdrowia, bo cóż wazniejszego w dzisiejszych czasach jest od zdrowia.
Szczerze mówiąc nie mamy ani sokowirówki ani wyciskarki. Zanim zobaczyłam konkurs przyglądałam się wyciskarką z myślą o kupnie. Myślę, że posiadanie takiego sprzętu w domu to duża dawka witamin i radość dla całej rodziny z robienia ulubionego soku. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Wyciskarka hmmm…. marzenie! Ponoć marzenie się spełniają a więc zaryzykuję 😉 Powodów dla których bym chciała wymienić Mój obecny sprzęt (sokowirówka zakupiona przez Rodziców gdy miałam 3 lata na wczasach w Rabce Zdroju w 85 roku) wiadomo jest cała masa, ale myślę że dwa są najważniejsze:
1. Nasze Dzieci te narodzone i ten pod moim serduchem, Mąż i Ja
2. Moja Mamcia i walka z jej powrotem do zdrowia po kilkuletniej walce z chorobą…
Pozdrawiam właścicielkę bloga, jej Rodzinkę i organizatorów konkursu. Trzymajcie się ciepło, buziaki pa!
Stoimy i gapimy się na pole falującego rzepaku. Niby przypadkiem, niby rozglądając się po okolicy zlustrowała moją całkiem niezłą sylwetkę.
„Chodakowska czy dieta-cud?” zapytała i wzięła łyk wody. Woda pomaga przecież w odchudzaniu. I w ogóle na wszystko.
Uśmiechnęłam się, wzięłam łyk bursztynowej cieczy i, nie odrywając wzroku od morza żółci, powiedziałam: „Kuvings…”
Przeciągnęła wzrokiem po moich lśniących włosach:
„Skrzypovita, Bellissima czy jakaś super farba?”
„Kuvings” odpowiedziałam.
Zatrzymała wzrok na mej nieskalanej cerze:
„Perfecta? Loreal? Maseczki z żółtka?”
„Kuvings przecież…”
Dopiła wodę, wyżuła cytrynę, dostrzegła niebywały urok moich zdrowych, mocnych paznokci:
„Żele czy też…”
„Tak, Kuvings…”- potwierdziłam rozbawiona.
Zatrzymała wzrok na bursztynowej zawartości mej szklanki. Jej mina mówiła, że wie już wszystko: „To Kuvings?!?”
„Bez przesady. Podwójny Jim Beam Red Stag z lodem!”
Dlaczego chcę wymienić moją starą na nowego Kuvings? Nigdy w życiu myśląc o mojej sokowirówce nie wspięłam się na takie wyżyny intelektualne (patrz wyżej) jak na myśl o nowym Kuvings. Strach pomyśleć, do czego byłabym zdolna, gdybym go posiadła. Może rzucę świat na kolana? 😉
Lubię ta moja wyciskarkę, była zrzutka na prezent z okazji mojej 30, wiek taki ze o zdrowiu trzeba myślec całkiem poważnie! I dlatego ja kupiłam, uwielbiam z niej soki często robimy. Oczywiście robimy bo małolata zawsze obok mnie i pomaga! Ale wymieniłbym ja ze względu na to ze: 1) bardzo dużo odpada mi części z owoców z których nie bardzo mogłabym cos zrobić, ( wyrzucam na kompost wiec nie do końca sie marnuje) 2) ma duzo części do mycia, które myje ręcznie bo jak załaduje je do zmywarki to zajmują jeden koszyk 3) kupiłam sobie biała a ponieważ często robię sok z buraka marchewki i jabłka to kolor jej nie jest juz taki śnieżnobiały 😉
Tu ziele, pszczółka i wiejska sielanka
Tu cielę, bocian, krowia niespodzianka,
Tu biuścik Baśki i cudze dekolty,
Tu zew zazdrości, rodzinne rewolty,
Tu flirt co duszę i ciało odmieni,
Tu czas pokusy i rogów jeleni,
Tu słońce co pali tak dużo jak ty,
Tu deszczyk zaskoczy i zimno, że brrr…
Tu piwko, po którym życie znów ma sens,
Tu drzemki leniwej trochę większy kęs,
Tu się komputer żaden nie zawiesi,
Tu twój życiorys leciutko się zbiesi,
Tu własna miłość ci wszystko wybaczy,
Lecz po wakacjach, będzie już inaczej.
Bo miłość, mój miły, dziś wycisk Ci da
I soki z kuvings
co dnia!
co dnia!
Jestem minimalistką. Staram się nie kupować za dużo rzeczy. Uwielbiam prostotę i naturalność. Kocham papier, drewno, naturalne światło. Idealny wieczór? Rozpalić ognisko, włączyć listę przebojów Trójki, przytulić się do męża i dzieci, poprzykrywać wszystkich kocami i trwać tak w nieskończoność… Cieszyć się z każdego dnia, z tego, że mam zdrowe dzieci. Nigdy nie odczuwam potrzeby, żeby gromadzić. Mając do wyboru kupno laptopa czy skok ze spadochronem dla siebie i córki – bez mrugnięcia okiem wybieram to drugie. Na starym komputerze nadal mogę pracować, a uśmiech z twarzy (na samo wspomnienie skoku) nie zejdzie mi jeszcze przez długie lata. Gdyby ktoś, jeszcze miesiąc temu powiedziałby mi, że będę chciała coś posiadać – zabiłabym go śmiechem! A tu proszę: odkąd przez przypadek trafiłam na Pani bloga i zobaczyłam cudowne zdjęcia całej rodziny z butelkami świeżo wyciśniętych soków – P R Z E P A D Ł A M 🙂 O tej wyciskarce przeczytałam już wszystko i wiem już, że czasem warto zrewidować swoje myślenie i wymienić stary sprzęt na nowy z wielu powodów. Świat co prawda zmienia się w zastraszającym tempie, zarzucamy go stertą niepotrzebnych rzeczy, ale z drugiej strony ludzie są w stanie wymyślać genialne rzeczy i grzechem byłoby z nich raz za kilkanaście lat nie skorzystać 🙂 Z miłością od pierwszego wejrzenia nie można walczyć 🙂
Na jesieni podczas sprzątania strychu w moim rodzinnym domu, natknęłam się z mężem na starą zelmerowską sokowirówkę. Sokowirówkę, która podejrzewam ma tyle lat co ja, a mam za sobą 32 wiosny już. Sokowirówkę, która niestety jak się okazało nie działa już. Sokowirówkę, z którą wiążą się jedne z najpiękniejszych wspomnień mojego dzieciństwa. Patrząc na nią pamiętam jak dziś nasze piątkowe wieczory, kiedy to mama robiła przeróżne soki dla mnie i mojego młodszego brata. Patrząc na nią przypominam sobie małe lepkie od soku jabłkowego dziecięce rączki i uśmiechnięte dziecięce buzie z pomarańczowymi wąsami od soku marchewkowego. Patrząc na nią czuję słodki zapach soku z węgierek rosnących w starym sadzie dziadka. Dziś kiedy młodszego brata nie ma już wśród nas, a mama jest tysiące kilometrów od domu, ta właśnie stara zelmerowska sokowirówka stojąca w kuchennej szafce, której pomimo tego, że nie działa, nie pozwoliłam wyrzucić, przywołuje uśmiech na mojej twarzy. Chciałabym, żeby moja malutka córeczka, miała równie piękne wspomnienia z dzieciństwa jak ja. Niech czas dziecięcej beztroski kojarzy jej się m.in. z zapachem i smakiem soku z jabłek i wąsami od soku z marchewki. Niech kiedyś również jak ja spoglądając na sokowirówkę ma uśmiech na twarzy. Z każdą rzeczą wiążą się jakieś wspomnienia, okazuje się, że nawet ze starą sokowirówka. Wspomnienia- to jest powód, dla którego chciałabym wygrać dla swojej córki wyciskarkę w Twoim konkursie Julka.
Tak patrzę na te 151 komentarzy (13.05.16 godz. 22.39) i się zastanawiam co ja tu robię….ehhh ale co tam też zostawię swój komentarz. Mam trzy powody które namówiły mnie do walki o to cudo. 1, nastoletni syn który musi (wiem wiem …) trzymać formę i wage gdyż jeździ konno i chce w przyszłości zostać zawodnikiem WKKW a ja wspieram jak mogę.
2, mój całkiem dorosły mąż, który jest kierowcą i na codzień odżywia się „jako tako” i jak jest w domu to ładuje w niego hurtowe ilości witam
3, no i ja która po latach pracy w fabryce w mega niezdrowych warunkach zobaczyłam się w lustrze a tam, straszna cera, okropne włosy i otyłość, nie nadwaga a otyłość. Lekarze mówią że ostatni dzwonek. Więc zrezygnowałam z pracy, przeprowadzamy się w tę wakacje i zaczęłam się ruszać. No i calą rodziną przeszliśmy na weganizm. Przestałam pić kawę i herbatę . Oprócz wody tylko soki a sokowirówka stoi w piwnicy bo umarła i czeka na cud. A cudów brak. Proszę sprawcie cud, co zmieni nasz dom, nasze życie, nasze ciała.
Moja babcia takich cudów jak sokowirówka nie znała, ale odkąd pamiętam zawsze i bez tej sokowirówki sobie radę dawała. Na wsi u babci oprócz jej i dwóch innych gospodarstw, sklepu nawet nie było, bo i po co to komu, mleko świeże od krowy, warzywa z ogródka, jaja od kur, owoce z sadu, ziemniaki z pola, a chrupiący chleb z pieca. A zapasy trzymała w specjalnie wykopanej ziemiance obok chlewu. Tylko raz na dwa tygodnie babcia jechała na targ na który mnie często ze sobą zabierała i rodzicom mówiła przywieście mi Sylwie w czwartek (był to dzień targowy, a z tego targu włóczkę przywoziła, a z niej swetry na szydełku i drutach robiła). A gdy tylko z rodzicami w porze na kiszenie kapusty w domu babci mej się pojawialiśmy, zaprzęgała wszystkich do pracy. Cały rytuał to był i ciągle to pamiętam. Babcia miała drewnianą beczułkę, taką dużą wieloliterową, jakaż ona wielka mi się wydawała, skrzętnie ją do pracy przygotowała, umyła, wyparzyła jak trzeba. Wcześniej razem z mamą szatkowały kapustę, główek tych było sporo, cały stół w kuchni babci zajmowały a i jeszcze na holu w skrzynce stały, czekając na swoją kolej, a oprócz tej kapusty marchew trzeba było przygotować.No i siup pierwsza warstwa kapuchy i marchwi na spód beczki lądowała, sokowirówek nie było, ale nogi bose czyste to już każdy miał gotowe do deptania i tak co warstwa kolejna, deptać trzeba było, bo jak to babi mówiła lepszego sposoby dziecko drogie nie ma. No to się deptało, co by dobrze ubić ową kapuchę i co róz sok wybierać. Gdy już beczka była pełna a nogi szczypały od soli. Babcia kładła na wierzch całe liście kapuchy, przykrywała talerzem a na niego kładła kamień. I cała rodzina czekała tygodni kilka by dostać kapuchę od babci bo lepszej nigdzie nie było. Więc jedyną sokowirówką z jaką obcowałam do tej pory nie licząc tej o której marzyć nawet nie śmiałam, były moje (wtedy) małe nóżki. A zdrowie i witalność każdy chce zachować i obdarzyć nią osoby które najbardziej kocha, toż to po to są takie cuda jak owa jak ze snu wyciskarka. A najbardziej to bym chciała, żeby moje dzieci zdrowe były i rytuały wspólnego przygotowywania soków pamiętały, tak jak ja pamiętam moje beztroskie dzieciństwo. Bo choć mojej babci już z nami nie ma, wszystkie te wspomnienia, gdy dzieci własne tule, są jakby bardziej teraz żywe 🙂
Gdybym nowego Kuvingsa miała, soczki Misiowi bym wyciskała
Misiu mój w lesie ciężko pracuje, więc moc witamin On potrzebuje
Stara maszyna gdy tylko ruszy – muszę stopery wcisnąć w swe uszy
Dawno kupiona na wyprzedaży, o złomowaniu już chyba marzy
Na Kuvings chętnie bym zamieniła – zmiana na lepsze jest zawsze miła
Czy jeśli podczas miksowania czuć zapach palonego kabla i coś skrzy to jest znak, żeby wymienić stare na nowe? ☺
Och taka cudna wyciskarka… Nie potrafię pięknie i ciekawie pisać, tworzyć rymów, więc napiszę tak… Będzie troszkę długo, ale tu wszystko jest istotne, a nie potrafię tego skrócić , żeby dokładnie wyraźić dlaczego tak bardzo ucieszylibyśmy się z takiego podarunku. Taki prezent byłby spełnieniem marzeń i to nie moich ( choć poniekąd też), a takiego ‘’aktualnego marzenia’’ mojej córeczki Ani:) Naprawdę! Już piszę dlaczego, a potem o takiej sytuacji z tym związanej, która miała miejsce wczorajszego wieczoru właśnie . A tu, czwartek wieczór , wstukuję www. juliar… i tu taki konkurs) Co za zbieg okoliczności! Ale po kolei. Anka zawsze miał nietypowe życzenia i pomysły na prezenty i to baaardzo rzadko były rzeczy materialne. Ania 10 maja skończyła 4 lata. Na pytanie jaki prezent chciałaby dostać, odpowiedziała, że książkę o mrówkach, meduzach i jeżowcach. Ot takie ostatnie zainteresowania. Chciałaby też , jak sama mówi ‘’ dotrzeć kiedyś do oceanu’’, ale to może kiedyś:) A i jeszcze ciastolina miała na te urodziny być i to na tyle. Za wszystko inne dziękuje całej rodzinie bo naprawdę niczego nie potrzebuje ( podsłuchałam rozmowę z jej rok starszą kuzynką kikla dni przed urodzinami:) No, a właśnie dokładnie wczoraj , po skończonych spacerach, zabawach itd., zaraz po przekroczeniu progu domu, Ani mówi” Mamo , a pamiętasz tę reklamę w telewizorku jak taka Pani wrzucała do takiej maszyny owoce i warzywa? Chciałabym takie coś, wiesz? Pamiętasz jak mówiłaś mi co to marzenie? A ciocia mi ostatni tłumaczyła co to znaczy mieć na coś ochotę. No i moim marzeniem jest taka sokowirówka ( wtrąciłam w międzyczasie do jej monologu nazwę urządzenia bo tam to właśnie jakaś sokowirówka była) bo mam ochotę na taki soczek. Pyta jeszcze czy to na jej ‘’ arergie’’ pomoże;) I wiesz mamo, chciałabym sama taki zrobić, sama wrzucać te owoce i warzywa. Właśnie takim jej marzeniem jest ta ‘’maszyna’’. Szkoda, że już po urodzinach bo zbieralibyśmy złotóweczki na taki prezent ( niestety nie taki cudny jak tu na blogu, ale na jakikolwiek). A tak wogóle to Twojego bloga Julio czytam od dawna. Twoje słowa zostawione tutaj na blogu potrafią uleczyć duszę, a gdyby teraz jeszcze za sprawą twoje bloga i tego konkretnego podarunku mogły dodać zdrowia ciału, byłoby cudnie. Tak piszę i wyobrażam sobie Anulę, jej wielkie oczy i ogromny uśmiech, podskoki i pisk na widok takiego prezentu. Lepiej niż na gwiazdkę:) A gdyby mogła jeszcze tymi resztkami z wyciskarki poczęstować nasze kozy i kury ( tak, dokładnie tak, ma jeszcze bzika na punkcie karmienia zwierząt hodowlanych właśnie). Apogeum szczęścia i spełnienia marzeń!!! Och taka cudna wyciskarka…
Szybko, szybko! Wstawaj, ubieraj się, biegnij na pociąg, biegnij do pracy, nie zdążysz! Szybko, szybko, zrób na wczoraj dwa raporty, odbierz 30 telefonów, odpisz na 100 maili. Chce Ci się pić? Szybko biegnij zrobić herbatę, przy okazji skorzystaj z toalety, nie chce Ci się? To nic, i tak idź, zaoszczędzisz trochę czasu. Co? Znowu coś źle? Popraw szybko. Co? Już 17? Szybko, szybko, na pociąg, a jeszcze zakupy trzeba zrobić. W końcu w domu. Rób szybko obiad, pobaw się z dzieckiem, wykąp dziecko, połóż je spać. O rany, już 22? To idę spać, bo jutro znowu rano pobudka.. STOP! Czemu tak gnam? Dokąd tak pędzę? Do szczęścia? Ale szczęście to nie cel, tylko droga. To trzeba zmienić. Tylko jak? „Gratulacje, będzie druga dziewczynka”. To jest to. Szefie, przepraszam, ale chwilowo do pracy nie wracam.. Zwalniam. Zwalniam.. Praca nie zając, sprzątanie nie zając. Tylko zając jest zając:) Trzeba się cieszyć z małych rzeczy. Nie przejmować za bardzo. Bo może się okazać, że zamartwianie wcale nie było potrzebne. Teraz jest czas, żeby cieszyć się życiem. Bo jak nie teraz to kiedy? Mam wszystko co można sobie wymarzyć. No jasne, że mogłabym mieć więcej, ale po co myśleć o tym czego się nie ma zamiast cieszyć się tym co jest? Przecież nie wiesz, kto patrzy na Ciebie i marzy by mieć to co Ty.. Zdrowie. To przede wszystkim. I niestety trzeba było choroby, żeby to zrozumieć. Ale przewrotnie dzięki niej człowiek uczy się doceniać to co ma. Teraz już nie marzę o rzeczach wielkich, ale żeby było tak jak jest. To jest moja pierwsza wielka zmiana. Warto było. Sporo rzeczy bym zmieniła jeszcze.. Zmieniłabym sokowirówkę na wyciskarkę, żeby spróbować soku z warzyw, bo nie miałam nigdy okazji skosztować..
PS. To mój pierwszy komentarz, więc chciałabym się przedstawić. Mam na imię Monika, jestem mamą dwóch malutkich dziewczynek. Czytam Twojego bloga od jakiś dwóch lat, od roku zbieram się, żeby coś napisać. W końcu nadszedł ten dzień:) Pozdrawiam serdecznie.
Sezon jesienno-zimowy infekcja goniła u mnie infekcję. Niby nic poważnego, ale jedna za drugą? 3 letni synek poszedł do przedszkola i ciągle się przeziębiał, ale nieraz to ja byłam pierwsza chora w domu. U męża z kolei przeróżne innego typu dolegliwości, ileż specjalistów ostatnio odwiedził… Synek alergik, astmatyk. Czy to wszystko normalne? Nie… Dotarło do mnie, że to sygnały od naszych organizmów że czas wziąć się za siebie, póki nie jest za późno. Zaczęłam od diety, jem dużo więcej warzyw i owoców, dużo zielonego. Ze mną jest łatwo, mam cel w który wierzę, ale małemu dziecku i dorosłemu facetowi nie jest łatwo to przekazać. Soczki to najlepsze źródło witamin i minerałów. Sokowirówki nie posiadam, a koktaile z blendera? dla męża „mogą być ;)”, ale synek fusów nie przełknie… Chętnie więc zamienię blender na wyciskarkę. W soku to nawet jarmuż będzie mu smakować. A Kuvingsa sobie ostatnio upatrzyłam, wymarzyłam, między innymi ze względu na duży wlot. Oszczędność czasu dzięki wrzucaniu całych warzyw, owoców przy dziecku bezcenna! Ale rozpoczęliśmy budowę domu, wydatków masa, więc cena jest barierą… Ale może wygram? 🙂
3 czerwca… Hm… Zwykły dzień… Nie dla wszystkich…Tego dnia było naprawdę pięknie… Pogoda jak na zamówienie, sukienka uszyta na miarę – piękna jak dla księżniczki, rękawiczki też uszyte specjalnie dla moich małych dłoni, buty – specjalne do tańca towarzyskiego by móc przetańczyć całą noc, bukiet z białych tulipanów, On wystrojony w surdut podjechał udekorowanym autem, goście wszyscy dojechali uśmiechnięci, kościół przystrojony żywymi kwiatami, piękna msza, białe gołębie wypuszczone na szczęście…, walc angielski na powitanie i tańce do białego rana…. Tak, dla jednych 3czerwca dziesięć lat temu to była zwykła sobota, zaganiana: sprzątanie, pranie, zabawa z dziećmi, kolacja z przyjaciółmi, spacer z psem, popołudnie spędzone na czytaniu książki….ale dla nas to był dzień wyjątkowy pełen radosci i wzruszeń-dzień naszego ślubu. A w tym roku mija już 10-ta rocznica tzw. gody cynowe? z tego też powodu chciałabym zamienić dotychczasowa nasza sokowirówkę na tę marki Kuvings abyśmy dzięki niej mogli być zdrowi, by choroby nas nie pokonały i abyśmy mogli wspominać ten nasz wyjątkowy dzień za 20, 30, 40, 50… lat w pełni sił, z jasnością umysłu i pełni radości!!! pozdrowienia!!!!!
…bo pragne dac corkom wszystko to, co najlepsze i bysmy cala rodzina pili najzdrowsze soki, bo tak bardzo kochamy zycie!
Pozdrawiam wszystkich sokopozeraczy 😉
Warto wymienić – 30 lat temu
Dziadek raz w tygodniu chodził do sklepu po sprawunki. Kupował zawsze jeden cukierek czekoladowy. Jeden. Takie czasy. Dzielił ten cukierek w domu na trzy części, po jednym kawałku dla mnie i moich sióst. Wyobraźcie sobie jak on smakował! Albo jabłko! Zerwane prosto z jabłoni. Skórka najdłuższa, nie zerwana w czasie obierania. Mistrzostwo świata, mi się zawsze zrywa. Połówka, ćwiatrka, ósemka. Taka słodycz, nie do opisania. Albo po burzy! O! Pędziłyśmy boso, po ciepłych kałużach, na truskawki. Gdyby to babcia widziała! Ale nie widziała, dziadek przecież nas krył.
Krył też flaszkę z dwoma kieliszkami w sianie, w stodole, na wypadek wizyty wójka Władka, ale tego babcia też nie wiedziała.
Warto wymienić 3 powody do kochania – dziś
A dziś wpadam do kuchni mojej mamy i siedzi. W zasadzie siedzą. Bąbel jeden z drugim na blacie. Umazane bąki od pięt po czubek nosa. Moja mama to samo. Brzuchy ich bolą, tak się zaśmiewają. Knedle robią z truskawkami i sok. Ślady rączek na ścianach. Nogawki bananowe. Rękawy jagodowe. Uszy malinowe. „Cudni są” – myślę. „Ręce opadają” – mówię.
Warto wycisnąć coś dobrego – jutro
Powiedział mi kiedyś pewien mężczyzna, który nakłaniał mnie do… (no nieważne do czego): „Daj spokój Just, kiedyś będziesz babcią i będziesz żałować, że tego nie zrobiłaś.”
Babcią jeszcze nie jestem ale wracają do mnie te słowa często. Wariat to był, inteligentna bestia choć nieco racji ta łachudra miała. W momencie wahania często się zatrzymuję i wyobrażam sobie siebie w wieku lat dziewięćdziesięciu, jako rezolutną staruszkę, która nie żałuje. A to przecież niedługo. Dlatego z każdej chwili staram się wycisnąć coś dobrego, bo już nie wróci. Taka moja filozofia. Smaczna. 🙂
Pozdrawiam,
Justyna
Andzia — tak ma na imię. Przeprowadziła się do nas z domu moich rodziców, kiedy tworzyliśmy własne cztery kąty.
Andzia to taki pomocnik, bo ciasto wyrobi, choć przy tym skacze po kuchni całej i trzeba ją ścigać, trzymać. Czasem się gorąca od tego robi i mruczy z niezadowolenia, że praca zbyt ciężka, że za długo, ale ciasto potem pyszne. Z malinami. Cały dom pachnie.
Sałatkę też zdziała, marchewkę zetrze i jabłko. Ziemniaki na placki też czasem. Tylko się tylko przy większych kawałkach zatrzyma, obrazi. Najtrudniej, kiedy goście są. O rety! Proszę, namawiam, przekupuję, głaskam. Ruszyć nie chce. Całe szczęście Lubego mego tj. męża lubi. Ot! Taka konkurencja mi na blacie w kuchni wyrosła. Ten coś tam pogdera śrubokrętem, śrubki pokręci, przeczyści, wtyczkę wymieni. Działa.
I soki! Soki też potrafi. Pyszne! Zielone, czarne, czerwone. Radzi sobie świetnie z jagodami, truskawkami, bananami. Choć dziurę w górnej pokrywie posiada i talerzem trzeba przykrywać. Buntuje się przy burakach czy marchewce.
Wiem, że Andzia jest zmęczona, że jestem wymagająca i niecierpliwa. Chciałabym szybko, smacznie i zdrowo. Taka szefowa w kuchni to trudny orzech do zgryzienia. Szczególnie kiedy się ma małe zasoby energetyczne, tępe noże, pokruszone pojemniki.
Czasem więc sobie z Andzią marzymy, gotując razem w kuchni. Snujemy opowieści o tym, co by było, gdyby ją jakiś książę uratował? Dajmy na to taki Kuvings! Po męsku soki wyciskał. Ze skórką nawet! Pyszne! Z całych warzyw. Bez krojenia. Zachowując przy tym samo dobro w soku. Witaminy. Enzymy. Minerały. Taki mężczyzna w kuchni, taki skarb! Do tego obiad by pomógł przygotować. Bazy do zup zrobił, przeciery i musy. Trzeba by się zakochać! O miłości swojej Światu opowiadać. Jeśli on nawet o deserze pamięta! O lodach, koktajlach, smoothie. Ach!
Just
Wymienić warto, bo przecież zawsze wymiana na lepsze to najtrafniejszy wybór 🙂
…a do tego przecież i zdrowiej będzie, i smaczniej, i owoce w lepszych kolorach, a i witaminy od razu pełne wigoru i mocy będą!
Nic tylko wymieniać (nawet bez żalu małego ;)-
i babcie
i dziadków
i dzieci
faszerować tymi sokami kolorowymi : )
Rany Boskie … Taka wyciskarka to by moje problemy rozwiązała, moje dziewczynki coraz większe, jedna o cerę chce dbać młodsza za wodą za bardzo nie przepada – soczki woli, a ja nie ukrywam – parę kilogramów stracić bym chciała, a moje domowe sprzęty – choć wiekowe i działają jeszcze co prawda, to każdy jakoś niedomaga, jakiś feler już ma i raczej grzeją szafkowe półki – pożytek z nich średni.
A taki Kuvings … – rozmarzyłam się normalnie. Kupa radości by była, uśmiech na twarzyczkach moich kochanych bestyjek – bezcenne. A i zdrowie rzecz jasna – sprawa priorytetowa … o co, jeśli nie o nie powinniśmy dbać najbardziej.
A, że w ogródku warzywa już zasiane, drzewa owocowe kwitną, truskawki nową grządkę znalazły, maliny rosną na całego – sprzęt taki jest przedmiotem mojego pożądania – wszelkie te dobra natury byłyby świetnym materiałem na pyszne soki … i nie zmarnowała by się ani ociupinka, bo Kuvings na to nie pozwoli …
Myślę więc, że gdyby ten cudny sprzęt znalazł się w mojej kuchni – moje roboty i blendery znalazły by godnego następcę, a rodzina moja zyskała by nową jakość i szansę na rozwiązanie naszych „problemów”.
Zastanawiam sie co mam napisać, jak opisac to ze mój stary zelmer – zwykla sokowirowka- jest dla mnie jedyna opcja. Ewentualnie soki w 5 litrowych workach na bazie których robie koktajle. Hmmm chyba sobie poradzę bez wyciskarki ale milo by bylo takowa miec. ?
Wyciskać kazdy moze. Jeden lepiej, drugi troche gorzej ? I tu akurat o to chodzi jak co komu wychodzi ? A wychodzić ma przede wszystkim zdrowo, szybko i przyjemnie! My obecnie posługujemy sie nasza Julitą ? (Tak nazywa sie nasza sokowirówka). Julita nie jest wysoką, smukłą blondynką o błękitnych oczach. Ale postanowiliśmy przygarnąć ja pod nasz dach! Mąż ja polubił, syn rowniez. Ogólnie cieszy sie nasza symaptią. Ale swoją prace nie wykonuje tak jakbyśmy to sobie wyobrażali. Jabłka trzeba kroić, całe sie nie zmieści. Gruszka to samo. Sok moze i wyciśnie, smaczny tez jest. Ale to co z owocu zostanie, pozostawia wiele do zyczenia. Wyrzucamy wszystko to, co najlepsze. Dlatego chcemy to zmienić i startujemy w wyścigu o super sprzęt! Ktory poradzi sobie nawet z wyciśnięciem soku z sałaty!! (Chętnie przekonamy sie o tym) ?
Zielone jabłuszko po blacie się toczy
Do miski wrzuciłam….
I w wodzie się moczy
Obok marchewki, pietruszki, buraka
Kiści winogron i kwiatów lilaka
Magiczne koktajle dla córki mej stworzę
Truskawki, maliny… kokosa jej otworzę
By piła codziennie… i o każdej porze
Soki zielone… z pokrzywy i mniszka
By rosła mi zdrowo moja Veronishka
Z młodego jęczmienia Shreka wyczaruję
Lemoniadą sosnową gości poczęstuje
Żółtą, czerwoną, zieloną… Co tylko komu pasuje…
Więc po wyciskarkę od Julki chętnie się wpisuję 🙂
Pozdrowienia i
Powodzenia
Hanka
Ostatni sierpień, czwartkowe popołudnie. Ciepło, sucho. Podarek od dobrych sąsiadów: kosz jabłek zebranych spod obficie rodzącego drzewa. Nazywanych spadami, więc niepięknych nadmiernie i nienabłyszczanych. Co zrobić? Zjeść – cztery na głowę maks. Co z resztą? Sok? Tak, sok, jasne. Szorujemy więc z Mamą do letniej kuchni, wyciągamy sprzęt, co jeszcze trabanta i wartburga miał za kumpli. I kręcimy. I tak, po półgodzinnym zaledwie seansie, soku pełen dzban. Spory dosyć. Dzieci w ilości sztuk trzech zachwycone, Mąż zachwycony, my zachwycone. Bomba. Tylko kto tę górę części i części do części umyje?
Powodów do wymiany starego sprzętu na nowy zawsze można całe mnóstwo znaleźć, a moje najważniejsze nazywają się: 1. Ola – bo by tańczyć pięknie w przyszłości marzy i marzenia te wytrwale każdego dnia ciężką swą pracą powoli realizuje , 2. Kacper zwany Fifi – bo choć wszyscy mówili taki blady, taki szczupły i zza kępy długich włosów ledwo co go widać i co on robić będzie – to pasję swą myślę odnalazł i szermierkę dzielnie trenuje , 3. Leoś – no mały jeszcze troszkę, ale zdrowej energii to potrzeba mu od groma, bo to trzeba w piaskownicy miasto wybudować , to ocean cały co kałużą potocznie zwany jest przepłynąć. Tylko z ta starą sokowirówką na wymianę to problem taki troszkę powstać może, bo takowej do dziś dnia nie udało mi się wkomponować w nasze codzienne wydatki, ale co by dzieci nie zatruwać bardzo to kompoty dzielnie gotuję dnia każdego i na wymianę poświęcić mogę garnek cztero – litrowy emaliowany, a co .
Oo Matulo!!! Historia taka…sokowirówkę miałam od babci,taką przedwojenną…a może starszą,a może ciut młodszą.Hałasu robiła,co nie miara…Owoców nie wyciskała,a jedynie papkę robiła,ale wyrzucić jej nie mogłam,żeby babci przykro nie było,więc teściowej oddałam i ona się cieszy.A teraz gdy mi karmić moją pierworodną przyszło,to nabiału nie wolno,jajek nie wolno,kury nie wolno…mało co wolno.Został mi rosół,krupnik,warzywa i owoce…Codziennie rano rozgniatam widelcem jakies owoce co by Dziecko moje w mleku trochę dobrodziejstw miało,do tego kasza jaglana,szpinak…Zdrowo.Ale ile narobić się trzeba.A Dziecie moje czekać nie lubi.
Od Teściowej bym spowrotem wzieła babciną maszyne,ale kto by chciał z Teściową na pieńku mieć.Ot,moja historia i powody dla których widelec zamienie na to Cudo! 😉
Ps.Od Tesciowej wezme na wymianke ten nasz zabytej i czestowac ja bede sokami z tego nowego nabytku..I jeszcze do polepszenia stosunkow rodzinnych sie przyczynicie 🙂
Przydałaby się taka wyciskarka Ani z Zielonego Wzgórza, żeby soczku z winem nie pomyliła. Jakby taką wyciskarkę piękną miała, to ze spiżarni tylko winko w stosownym wieku by z przyjaciółką popijała, a na podwieczorek soczek naturalny, niepasteryzowany prosto z Kuvingsa 😉
Stoi na blacie sokowirówa
Ciężka, ogromna i sok z niej spływa.
Stoi i wyje, ryczy i rzuca
Sok utleniony z jej wnętrza bucha.
Uff jak gorąco
Uch jak gorąco
I różne części jej podoczepiali
Z kiepskiego plastiku i rdzewnej stali.
I choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów
I każdy nie wiem jak się wytężał
To nie wycisną, taki to specjał.
Nagle gwizd, nagle świst!
Silnik buch, sito w ruch,
No i od razu biegu przyspiesza
Stuka i puka, turkoce i pędzi .
Sok się rozwarstwia, nic to dobrego
Więc wyciskarkę spraw sobie kolego.
Taką co obroty wolne posiada
Maksimum soku dla Twego stada.
Ślimak z ultemu w Kuvingsie zrobili,
By Cię w serwisie swym nie gościli.
Same zalety ten wycisk ma
Więc w domu swoim chcę mieć go i ja.
I Ciebie Julio dziś pozdrawiamy
Z nadzieją, że prezent to my otrzymamy.
Wierze że moje życie podzieli się na to przed posiadaniem wyciskarki na życie z wyciskarką, fantastyczną przygodą pełną kolorów i marzeń i planów jakich owoców i warzyw użyć by życie nabierało świeżości i naturalnego rytmu. I już.
Jestem szczęśliwa posiadaczką czterech sióstr i ośmiu braci.. Tak tak jest nas mała drużyna piłkarska 13 dzieci i jedna mama i mimo, że komentarz miał dotyczyć wyciskarki to o mamie właśnie będzie tu słów kilka, chociaz moral o wyciskaniu niekoniecznie mechanicznym jak to cudo co rozdaje sie tutaj. Otóż mama poświęciła nam całe swoje życie, te powroty ze szkoły i pachnący obiadem dom, kompot na stole i pyszne kluski z twarogiem, ciasto z rabarbarem i pomidorowa z lubczykiem. Zawsze, od najmłodszych lat naszych mama moja przykladała ogromną wagę do naszego odżywiania, zdrowo żeby bylo i mówi teraz, że syn jej (34lata) w życiu u lekarza nie był, drugi (31lat) ani razu kataru do domu nie przyniósł, żadne zatoki, gardła, czy grypa żołądkowa nie straszna, bo nas tak zdrowo prowadziła przez kuchnię. Może nie wpadlabym teraz, przy okazji tego konkursu na taką wypowiedź, ale od kiedy sama jestem mamą 8-miesiecznego szkraba, to doświadczyłam takiej samej chęci ogromnej na zdrowy tryb życia i odżywianie takie jak trzeba. Tu przypomina mi się cudowna recepta jako odpowiedź na ciągle pytania i dociekania „jak pani się udało na tak zdrowych radosnych i mądrych ludzi wychować tyle cudownych dzieciaków” mama na to „a nic prostszego jak codziennie dzieciakom po szklance soku marchewkowego dawałam, ale że maszyny żadnej, to droga pani przez pieluszke tetrowa wyciskalam”. Oj faktycznie nic prostszego, ale może jednak z taką wyciskarka życie mojej mamy byłoby przyjemniejsze i łatwiejsze, bardzo nieśmiało ale sama o taką proszę bo z mama moja się nie zrowna, a w postanowieniu zdrowa kuchnia zdrowe dziecko chciałabym wytrwać 🙂
Kurcze, przeczytałam wszystkie komentarze (jak dotąd) i na miejscu Julki dałabym Tobie tę maszynę! Gratuluję Ci wspaniałej Mamy 🙂 Urodzić 13 dzieci to jest wyzwanie dla organizmu, a wychować to dopiero nie lada gratka! 🙂 Trzymam kciuki 🙂 powodzenia! 😀
Jestem dumną posiadaczką sokowirówki. Mała, biała, zgrabna. Nim ją kupiłam miałam marzenie – codziennie na śniadanie zdrowy soczek, z buraków, jabłek, marchwi.
Szybko ją rozpakowałam i wykorzystałam. Jeden, drugi, trzeci raz… na chwilę obecną z lupą muszę szukać tego wyciśniętego soku. Przewaga wiór na sokiem. Więcej tego obierania, krojenia niż tego soku. I dlatego zdecydowałam się na udział w konkursie 🙂
zresztą Julka sam fakt że człowiek do Ciebie coś może skrobnąć to już nagroda :*
4:10 koguty pieją a ja właśnie skończyłam nocne karmienie mojego ssaka (3 miesiące) zabawę prowadzimy od 2:00. Córcia dziś się nie budzi ze złym snem więc jest łatwiej. Czasami bywają takie noce że oboje jakby się umówili :/ wtedy „krzyczę szepcząc” z jednego pokoju do drugiego zaraz przyjdę ….i wybudzam już prawie śpiące maleństwo (bo mąż przecież ciężko pracuje wiec staram się go nie budzić). Takie chwile są dość trudne w życiu matek, ale wiem że kiedyś będę wspominać z sentymentem. Kiedy nadejdzie dzień Córa chce wszystko robić i mi pomagać nasz robot to jej ulubione urządzenie w kuchni – kreci się przyciska wrzuca do gara a on buczy i potem już można jeść – magia. Już wyobrażam sobie jaką ulubienicą była by taka wytłaczarka do owoców. Widzę tą moją małą wrzucającą owocki i obserwującą ze zdziwieniem jabłko które jest krojone na mniejsze części i już za chwilę leci zdrowy sok który zaraz można pić … to dopiero magia! Taka magiczna wytłaczarka do owoców daje zdrowie w czystej postaci co jest niewątpliwie największym jej atutem ale wyobrażam sobie jej cudowne właściwości które na tym się nie kończą. Oto sok wyciśnięty magicznie bardziej smakuje i myślę że moja córka w końcu będzie chętnie pić zdrowe napoje a kto wie może kuchenne czary przełożą się na jakieś zainteresowania kulinarne a w przyszłości.. kto wie? Takie czary przydadzą się też matce karmiącej pozbawionej snu, maluszkowi i ciężko pracującemu obywatelowi – niewątpliwie. Tak naprawdę to jednak przydadzą się wszystkim. Powiem szczerze czytając wspaniałe komentarze pod tym wpisem trudny będzie wybór tego jednego ale życzę szczęścia wszystkim i pozdrawiam – dobrej reszty nocy.
..bo liczy cie kazda kropla witaminy.
🙂
masz ci los 🙂 ma byc:
„.. bo liczy sie kazda kropla witaminy”
🙂
Chciałabym zamienić starą sokowirówkę na super KUVINGSÓWKĘ
Niech dziecię me od witamin pięknieje, a mężuś mój za mną zawsze szaleje
A ja matka spracowana by do formy powracała 😉
Sa marzenia ktore spelnic latwo I takie ktore zajmuja troche czasu. Wlasciwie lubie ta faze dazenia do ich realizacji. Faze czekania. Pozniej jest radosc ktora powoduje ze chce sie wiecej. Mam swoja osobista liste marzen. I mam taka rodzinna, nasza. I ta wyciskarka jest na nich obu?
Dlaczego bym chciała zamienić swoją głośną, starą, zużytą wyciskarkę na kurvinsa? Powodów jest 100, ale ja napiszę tak po prostu:
-bo soki z tej wyciskarki są bardzo zdrowe, smaczne…
-bo mąż posadził wokół domu wiele drzewek owocowych, a ja uwielbiam zbierać z nich owoce i serwować mojemu ukochanemu bomby witaminowe wzmacniając jego zdrowie i naszą miłość
-bo kombinacji na wykonanie tych soków jest bardzo wiele, a każda pyszniejsza od poprzedniej
-bo już od dawna przyglądam się wyciskarce, ale jej cena sprawia, że narazie jest dla naszej rodzinki nieosiągalna
-bo poleca ją Julka, a jak ta dziewczyna coś poleca, to musi to być coś wyjątkowego i najlepszego. Ona może nie jest świadoma, że po cichutko coś poleca, a dla nas czytelników staje się marzeniem czasem osiągalnym, a czasem nie
-bo design tego sprzętu idealnie wkomponuje się w moje cegły, białe fronty, drewno i naszą i tylko naszą rodzinną atmosferkę, nasze ciepło
-bo w końcu moje dziewczę wrzucając owoce nie będzie zatykała uszu od hałasu, a mój noworodek nie będzie się wybudzał
-bo miło będzie się przyglądać latem jak witaminowe soki będą gasiły pragnienie wszystkich domowników i odwiedzających
– bo te soki pięknie wyglądają w różnorakich szklankach, a ja uwielbiam je zbierać, wyszukiwać i wystawiać na letnie spotkania
-bo zawsze przypomina mi się moja ukochana mama, która wyciskała przez gazę marchewkę dla małej gosi, a ta wypijała soczek z największą przyjemnością
bo można tak pisać bez końca, przecież to marzenie, które uatrakcyjni zwykłą codzienność, i tyle.
o matko, wstalam rano i tak czytam innych opinie i wyjsc z podziwu nie moge jakie pomyslowe odpowiedzi, nagle patrze jeszcze raz na swoja prace konkursową, a tu chochlik drukarski sie wkradl w nazwe wyciskarki, o matko co ja narobilam…. przepraszam wiec Julciu, no i firme też przepraszam, bo ta moja nazwa, to nawet przeklenstwo przypomina, a ja zupelnie nieswiadomie, ech.
Ten moment, gdy pod działaniem chwilowego impulsu (no dobra, nie takiego chwilowego, bo poprzedzonego codziennym widokiem zdjęć znajomych na insta, pijących soki przez słomkę ze słoików po ogórkach, wazonów, tudzież butelek po śmietanie) kupujesz książkę o zielonych koktajlach, bo wiesz że to kolejny krok ku lepszemu (ogólnie), po czym orientujesz się, że tarka do warzyw i wyciskarka do cytryn z Ikea to jednak sprzęt lichego kalibru w stosunku do tego, co sobie wymarzyłaś…
Oto więc moje powody: nie potrafię zetrzeć na tarce natki pietruszki (jarmużu też nie), ani wycisnąć ręcznie awokado (ogórka również), i martwi mnie że zakup książki poszedł na marne.
PS.A pić mogę ze szklanki bez słomki. Niekoniecznie ze słoika 😉
Biała z pomarańczowymi klamrami, pamiętam jej buczenie, miskę pełną jabłek przyniesionych przez mamę z ogrodu, czasem buraków i marchwi, …i to podniecenie kiedy strumień soku zaczynał spływać do zawsze tego samego dzbanka ..pamiętam jak z nosem przylepionym do ścianek rozpracowywałam proces klarowania, osadzania i w końcu ciemnienia utleniającej się piany, oj pyszna była. Czasem mama pozwalała wsadzić i docisnąć owoce. potem niemal całkowicie suchy wiór z owoców wynosiłam dumnie na kompostownik. Dorosłam, pojawiły się moje dzieci, a ona nadal służyła mamie i babci, do pewnego dnia gdy zabuczała raz, drugi… i odmówiła dalszego działania. tym razem tata nie dał rady naprawić, choć potrafił niemalże wszystko ponownie przywrócić życiu. Z bólem serca trzeba się było pogodzić i kupić nową, ale to już nie to samo, sok smakuje inaczej, bo jakby go mniej, miąższ wilgotny. … to nie to ….i tak stoi nieużywana przez nikogo… nowa ehhh bo nikt nie ma ochoty wyciągać, uruchamiać i czyścić po wszystkim.. Nadal z sentymentem wspominam poprzednią…bo lubię stare wysłużone rzeczy takie które koto innym wymieniłby na nowe- „lepsze”…. I tak pewnego dnia zobaczyłam na blogu tę …polecaną, z zaangażowaniem wyszperaną wśród wielu. poczułam, że może ta właśnie też wytrzyma próbę czasu z moimi dziewczynkami i one po wielu latach, jako jeden z wielu momentów, będą wspominały wspólne robienie soków z mamą…
Witam
Od początku slędzę twojego bloga, jest to mój pierwszy komentarz który tu zostawiam.
Co mam napisać żeby otrzymać wyciskarkę hmm . W sumie zacznę od tego że nie posiadam żadnej wyciskarki więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat wyciskanych soków z owoców i warzy nie jestem tutaj ekspertem. Oglądając załaćzony filmik to zaletą jest zapewne że przedstawiona wyciskarka ma możliwość wkładania do niej twardych owoców i warzyw w całości
W październiku przyjdzie na świat nasza malutka , jest to moje pierwsze dziecko więc nie ukrywam że w przyszłości taka wyciskarka nam się przyda żeby dziecko zdrowo się odżywiało i rosło.. czytając te wszystkie komentarze zapewne nie otrzymam wyciskarki ale może przepisy na zdrowe soki tak w sumie od czegoś trzeba zacząć …
pozdrawiam i czekam na kolejny wpis
Wyciskarka dlaczego bym chętnie weszła w jej posiadanie hmm od prawie 6 lat mam wspaniała Córkę, przeważnie jest pogodnym uśmiechniętym Szkrabem który rozjaśnia nam każdy dzień! W lipcu dołączył do niej Brat i razem pomagają nam przetrwać kolejne dni. Brat ma bardzo trudne zadanie w życiu. Musi a raczej powinien być silny i zdrowy aby w przyszłości kiedy nas Rodziców zabraknie lub sił nam nie wystarczy, mógł zaopiekować się Siostra i być dla niej motywatorem do ćwiczeń i starań o samodzielność. Córka ma dziecięce porażenie mózgowe, nie umie jeszcze mówić naszymi słowami tylko ma swój język 🙂 nie chodzi ale od czego są wózki 🙂 jest radosna choć czasem doskwiera jej brzuch i przestrzegamy restrykcyjnie diety. Wyciskarka nasza poszła do Dziadków, trochę się polamala bo była z delikatnego materiału a soczki dla Córki byłyby dopełnieniem Jej diety. Może dzięki nim zaczęłaby więcej pić 🙂 a Brat oj pije wszytko, soki uwielbia ale gdzie można dobre dostać? Rzadkie miejsca 🙁 Zakup dobrej wyciskarki jest poza naszym zakresem 🙁 odkladamy na wiele rzeczy może kiedyś i na nią ubieramy 😉
żeby móc budzić rodzinę na śniadanie ze szklanką świeżowycisnietego soku… a nie budzić ich wysciskaniem 🙂
Powodów jest pewnie wiele , bo sprzęt pierwsza klasa. Ale dla mnie – Mamy dwójki malutkich dzieci zasadniczy jest jeden – SZYBKA OBSŁUGA.
Moja kuchnia to bar szybkiej obsługi ,nie ma tu czasu na nieśpieszne przygotowania posiłków, skomplikowane przepisy czy wielogodzinne dochodzenie potraw. Ma być raz dwa, bo klientela do cierpliwych nie należy jak w brzuchach burczy.
Tak więc, bez obierania, bez krojenia, bez gotowania mam pełnowartościowy posiłek …a w mojej kuchni każda minuta ma znaczenie.
Więc bardzo ale to bardzo wyciskarkę mieć chciałam…. bo zdrowie najważniejsze! bo maż ciągle na problemy żołądkowe narzekał bo dla dzieci sama zrobię nie będę im ” sklepowego”podawała i bo teściowej sad mają i wciąż dostarczają aż ciężko było „przerobić”.bowarto by było wymienić bo
Więc kupiłam, a że o tej przedstawionej przez Ciebie mogłam tylko poczytać pochlebne opinie bo budżet był jak był to padło na inną :(…to coś straszne jest….głośne, resztki wychodzą mokrutkie, pełno wiórków w soku, muszę przekrajac na malutkie kawałki, ciągle się zacina, marchewce nie jest w stanie podołać! Więc bardzo by warto było wymienić oj bardzo a jeszcze babą jestem w 100% to wygląd też ma tu kluczowe znacznie….taka to można dumnie na blacie trzymać a nie po pawlaczach upychnać….
Soku nigdy nie robiłam sama. W moim domu rodzinnym mamy taką starą sokowirówkę, Mama ją latem wyciąga zawsze, kiedyś zajmowała pół blatu w naszej małej starej kuchni, ale to nic – robiliśmy albo soki, albo koktajle… bo to był taki robot wielofunkcyjny. Robił soki, a od góry można było podczepić dzbanek z ostrzami do mielenia owoców (najczęściej truskawek z kefirem i zawsze była walka o to czy z cukrem czy bez). Potem, na studiach, tak mi się szczęśliwie złożyło, że współlokatorka sobie taki prezent zrobiła. Żeby było śmieszniej, też zajmowała jedyny w sumie kawałek blatu jaki w tej studenckiej kuchni był. Ale był też stół, który można było za blat czasem uznać i trzy inne baby w mieszkaniu, które miały na korzystanie z wyciskarki pozwolenie, więc nikt nie narzekał na ten brak blatu. I to pod tym stołem trzymałyśmy siaty z jabłkami i marchewkami głównie (bo to najtańsze ;p), które wspólnie tachałyśmy na czwarte piętro. Bo bez sensu było kupować nam każdej z osobna dla siebie. Więc soki robiłyśmy razem. A teraz mieszkam z moim świeżo upieczonym narzeczonym na 27m2 i jedyne co mamy to wyciskarkę, ale do cytrusów (i też zawsze razem wyciskamy). I kuchnię taką małą mamy, że nawet nie wiem czy ta wyciskarka wejdzie, ale jakby nie, to Rodzice mają teraz kuchnię nową, większą, a wyciskarkę ciągle tę starą (już ponad 25 lat)|, więc u nich mogłabym korzystać. Tym bardziej, że już w weekend majowy Mama wyciągnęła stary sprzęt na blat i zrobiłyśmy taki „nowoczesny” sok, bo zielony – mężczyźni nie ruszyli ;p Tak więc myślę, że na tej nowej wyciskarce, to nie tylko ja skorzystam, bo przecież sama wyciskać się będę 🙂
puk puk
nie mam nic na wymianę 🙁
nic a nic…
ale wymienię się na uśmiech,
za szklankę prawdziwego soku dla moich dzieci
dwóch biegających
i tego w brzuszku
jeszcze nigdy nic nie wygrałam u Ciebie Julka, ale jak czytałam posta o wyciskarce….szczerze zamarzyłam…. jak dzieci podawały owoce i warzywa…to widziałam oczami wyobraźni te moje dzieci …
całuje ciepło!
Henryk Rusicki
„Co robić”
Życie
trzeba trzymać za ręce
aby
nie pozwolić mu odejść,
szczęściu
wychodzić naprzeciw
by nie mogło
nas sprytnie ominąć,
miłość
pielęgnować
jak szlachetny kwiat
zaniedbana
uschnie bezpowrotnie,
radość
rozdawać bez reszty
niech świat cały ogarnia.
W tym wierszu zawarte jest prawie wszystko, no może poza jednym, iż o zdrowie jeszcze dbać trzeba, by jak najpełniej i jak najdłużej móc się tym życiem, darem najcenniejszym przecież, cieszyć.
A pomóc w tym może właśnie taka wyciskarka…
Żeby każdego ranka budzić rodzinę szklanką pysznego soku a nie hałasem wyciskania?
A ja bym wymienila stary sprzet na nowa wyciskarke dla mojej mamy. Padla Jej kuchenka, idac za ciosem namowilam Ja na remont calej kuchni. Mialo byc pieknie i sprawnie a wszystko idzie pod gorke. Pan od mebli cos kreci, drugi od plytek zaczal, sciane popsul i szukamy innego, ja daleko a Ona biedna sama juz ma dosyc tego tematu. Wyciskarka bylaby idealnym prezentem na nowy start nowej kuchni. A do tego gdyby wnuczki przyjezdzajac do Babci zamiast „moge poprosze slodkosc” mowily „wycisnijmy razem sok” to bylby wyczyn. Moze Jej by sie to udalo:D pozdrawiam i tule:)
Prawie dwuletnia dziewczynka. Klara. Wulkan energii, wulkan emocji, masa radości!
Trud też.
Bo sami. Bo na emigracji. Stęsknieni za bliskimi i paradoksalnie szczęśliwi.
Jest mąż, tata na medal!
Jest matka, która chciałaby wycisnąć sok z każdego dnia, minuty, sekundy.
Pokazać świat 22 miesięcznej dziewczynce, nauczyć ja czuć oczami, zachwycić najzwyklejszą chwilą..
I wierzy, że ona to wszystko rozumie.
Myślę sobie, że wspólne robienie soków byłoby naszym codzinnym rytuałem.
Radością na Dzień dobry!
Nikt nie zaprzeczy, że w zdrowym ciele zdrowy duch 😉 a pogody ducha nie może nam nigdy zabraknąć!
Czego i Wam mocno życzymy! 🙂
Obiecałam sobie, że gdy zostanę mamą dam moim dzieciom to co najlepsze… zdrowia podarować się nie da, ale można dopomóc choćby zdrowym stylem życia, odżywianiem. Sokowirówkę pożyczam od brata, swojej własnej nie mamy, moja Julia kocha świeżo wyciskane soki, co ciekawe z owoców i warzyw których normalnie nie chce tknąć. Kuvings to styl sam w sobie, wiem że moje córki dostałyby to co najlepsze dzięki jednemu przedmiotowi więcej w kuchni, a dla nich warto mieć to co najlepsze.
Droga Julio, od ponad 2 lat czytam Twój blog, zawsze podziwiam Twoje podejście do życia, do dzieci, wiele razy mnie inspirowałaś. To co mogłam, wcielałam w życie. O wyciskarce czytałam już kiedyś, tym bardziej gdy zobaczyłam Twój pierwszy wpis – pomyślałam – oooo marzenie moje. Tak – wyciskarka kuvings to moje marzenie – ale zwyczajnie mnie obecnie nie stać na tę cud maszynę. Więc postanowiłam wziąć udział w konkursie, już pisze dlaczego: mając wyciskarkę, zastąpiłabym sztuczne witaminy, które każdego dnia podaję moim dzieciom (9 i 4 lat) tymi prawdziwymi. Moje dzieci z pewnością polubiłyby soki, bo kochają te -wyciskane zwykłą ręczną wiciskarką cytrusową, z niecierpliwością czekają zawsze na czerwiec i lipiec, kiedy pojawiają się nasze polskie truskawki i maliny, wtedy każdego dnia blenderuję dla całej rodziny jogurt naturalny z owocami. Gdybym miała wyciskarkę, przez cały rok serwowałabym dzieciom porcję warzyw i owoców. Ot tyle i aż tyle. Dziękuję.
Właśnie siedzę z moim mężem, w tle leci jakiś film a moje dziecko wreszcie śpi. Intensywnie myślimy jak wyciągnąć od was sokowirówkę (inaczej jak was wycyganić)… i wymyśliliśmy… prawdę. Mój Piotruś ma 6 miesięcy i co rusz ma zaparcia, czopków za dużo podobno nie można dawać więc jedynym ratunkiem jest wlewanie dużych ilości soków z sokowirówki, która na zdjęciu wygląda obłędnie. Myślę, że nawet same postawienie jej na moim kuchennym blacie powinno pomóc Piotrusiowi i mi:)
Pozdrawiamy:)
Marzeniom trzeba pomóc, żeby nie było jak w dowcipie o totolotku, kiedy Pan Bóg mówi „daj sobie szansę i wypełnij wreszcie kupon” stąd mój udział w konkursie.O tym, że sok działa wiem od czasu choroby mojego taty.Czasami mówił daj mi już spokój z tymi sokami, buraków mam już dość, jednak pił je dzielnie i może właśnie dzięki temu żył dłużej wbrew rokowaniom lekarzy.Taty już nie ma.
Pozostał stary Moulinex, który ledwie zipie, a ja za każdym razem kiedy go uruchamiam myślę, o ile zdrowsze są soki z tych nowoczesnych maszyn, gdzie można wrzucić chociażby pokrzywę, tą która rośnie za płotem, a z niej to dopiero dobrodziejstwo dla organizmu.
… 8 lat temu w brzuchu pewnej kobiety pojawiła się Zygotka, która poinformowała o tym fakcie swoich rodziców za pomocą testowych dwóch kresek. Od tego momentu dla przyszłej mamy zmieniła się dieta, która przyjęła kierunek na naturalnie występujące w przyrodzie witaminy. Tego kierunku pilnował jej partner, który codziennie pomijając zmienność aury zasuwał na wiekowym komarze do pobliskiej wioski na targ po zestaw marchwi, pietruszki, gruszek, jabłek, selerów, cytrusów itp. Doprowadzenie zestawu warzyw i owoców do postaci przyswajalnej odbywało się za sprawą starej, ale kręcącej się sokowirówki. W czasie gdy kobieta oddawała się lekturze mężczyzna mył, rozdrabniał i odsączał na wirującym sitku w różnych kompilacjach soki z marchwi, jabłek, kiwi, buraków itp. Żeby nie było słodko – pierdz… wyciskał do mieszanki soków pół cytryny. Zygotka rosła i gdy pochwaliła się rodzicom, że będzie córeczką oni zgodnie wybrali dla niej imię – Aurelia:) Najwyraźniej witaminy zrobiły swoje, bo Aurelia to bardzo zdolna i inteligentna dziewczyna.
… 2 lata temu w brzuchu tej samej kobiety ponownie pojawiła się Zygotka, która otrzymała imię Jaśmina:) i która jest fanką soków marchwiowych. W owej rodzince zapotrzebowanie na soki rosło, a wydajność wirującego sitka nie, dlatego mężczyzna zaczął spędzać na produkcji soku coraz więcej czasu. Mężczyzna, kobieta i ich dwa największe szczęścia na świecie mają wszystko po za jednym – czasem, który mogliby spędzać razem …
Julia, zainspirowałaś mnie! Chcę zmienić nasze zwyczaje żywieniowe, wyciskając jak najwięcej witamin i enzymów do naszej diety 🙂 Wyrzucam zakurzone tarki i blendery – tego lata przechodzę w stan squash&squeez 😉 Przy okazji, dziękuję za to że wyciskasz z życia tak wiele dobrego a z moich oczu to nawet niejedną łzę Ci się udało. Wszystkiego co najlepsze dla Was !
Zamknę oczy.
Zdarzyło się wiosną, maj kwitł jak szalony. Prababcia pod papierówką przypomniała skąd przyniosła sadzonkę, że tyle historii słyszały jej gałęzie…i że za 2 miesiące już sypnie jabłkami. Oj, jak dobrze, że się nie zmarnują!
Dziadek z miną wszechwiedzącą, powiedział, że warto było wymienić, bo nie ma lepszej, jakość, ultem, innowacja – padły ważne słowa.
Babcia uśmiechnęła się na to i wspomniała dawne zelmerowskie czasy, trud wirowania, odrzutowy hałas. Dobrze wymienić go na ciszę.
Tata ucieszył się, że mamie będzie łatwiej, bo krojenie zbędne, że wydajność nie zmarnuje energii świata i tak mocno nadwyrężonej.
Mama pomyślała, jak dobrze, że jesteśmy razem, oby jak najdłużej w zdrowiu, że tyle ścieżek w trawie do wydeptania i że chce wycisnąć z życia co najlepsze.
A dwie małe córki z marchewkowymi uśmiechami od ucha do ucha, nieświadome istoty rzeczy i powagi materii, cieszyły się tęczową rzeką i dzieliły aksamitnym smakiem z ukochaną lalą. Wszak każdy chce się szczęścia napić.
W prawym dolnym rogu pamięci obraz podpisany: „Warto wymienić- Kuvings”, Mama-Justa, Maj 2016
Codziennie, choć bardzo często mi się nie chce, wstaje ze wschodem słońca. Pije wodę z cytryną i miodem. Wsiadam na rower albo idę biegać. Chłonę dzień. Czerpie siłę. Jestem. Mam chwilę tylko dla siebie i moich myśli. Potem gotuję obiad, piekę chleb, szykuję nasz dzień. I choć, żyjemy na bombie atomowej, która wybucha w najmniej odpowiednich momentach staramy się wprowadzić jakiś porządek i rutynę do swojego życia. I kiedy dają twojemu dziecku tylko jakiś krótki określony czas, i choć czasem padasz na twarz najpiękniej jest żyć na 150 % za nie.. dla niego…. Zdrowe odżywianie jest dla nas wyjątkowo ważne. Bo z samego słońca, uśmiechu i nadziei się nie da…. czasem i dobry sok musi dać kopa do dalszego maratonu. Nasza sokowirówka coraz częściej wspomina coś emeryturze…może wyciskarka Kuvings godnie zajmie jej miejsce?
Bo jestem gruba. Człowiek gruby jest nieszczęśliwy. Tak gruba, to słowo w tym momencie idealne, takie stanięcie w prawdzie. Nie! nie piszę by teraz ktoś się nade mną litował, Sama zaczęłam pracę nad sobą,ale poszło po całości, duch, ciało – dom. tak zmiany zacząć od porządków w całym życiu, wtedy efekt będzie długotrwały, przepracowany, dobry! Ogarnąć swoje wnętrze, swój dom, swoje emocje i w końcu ciało!!!!Praca nad sobą zaczyna się na wszystkich płaszczyznach. zaczęłam ! ja leniwiec pospolity! zaczęłam zmieniać nawyki żywieniowe i klops, to co mam do robienia soków nadaje się tylko by zmielić banana lub truskawki, z mlekiem, z niczym więcej, więc co mi tam! Piszę prawdę, nie o dzieciach, o zdrowym żywieniu(mam dzieci, zaczęłam zdrowo) piszę o zmianie siebie, bo to jest kluczem dla mnie, ten sok, który wyjdzie spod sprzętu będzie kolejnym krokiem do zmian, do świadomości życia. Dla mnie to ciężka praca,ale wielka satysfakcja i myślę sobie, że warto! każdego dnia!! bo „wszystko w życiu ma sens, nawet najmniejsze ziarenko piasku na dnie oceanu ” O!
Jak byłam u koleżanki i poczęstowała nas sokiem z wyciskarki. Moja dziecko było zachwycone. Rano po wstaniu pierwsze słowa :”ciociu wyciśniesz dziś sok bo był pyszny, przepyszny?’ Sokowirówka to nie to. Marzy mi się codziennie usłyszeć :”mamo wyciśniesz mi sok”.
Stara sokowirowka , jest po prostu stara, , cisnie owoce tak ze nic wartosciowego juz nie wylatuje z niej, a dzieci tak uwielbiaja te soki, ale nie z tej starej tylko z takiej wlasnie wolnoobrotowej .
Soczki można powyciskac i popijać zdrowiutenkie, tak jak kiedyś moja mama to ja teraz sobie sama. Sobie sama, lecz nie tylko – zbieraj sie juz ma rodzinko. Wymienimy stary blender co blenduje juz tak nędznie, na Kuvingsa wyciskarkę co ma design, jakość, markę! Wasza mama tak rymuje to jej Julia podaruje, wyciskarkę moi mili, soczki będziem sobie pili!
Już tyle argumentów ZA i PRZECIW, że Ci pewnie Julio głowa pęka 🙂 Dorzucę swój jeszcze jeden – nie stać mnie na to cudo, zwyczajnie w świecie póki co nie stać. Wiem, że po stówce miesięcznie się da spłacić ale na obecną chwilę tych kredytów „po stówce i więcej” mamy za dużo by dobrać jeszcze jeden… Póki co cytrusy męczę na ręcznej wyciskarce i tym cieszę oczy i podniebienie swoje i swojej rodziny. Jak wygram postawię na honorowym miejscu w naszym nowym M aby codziennie móc Cię wspominać i modlić się za zdrówko Wasze gdy cisnąć będę bulwę po bulwie, korzeń po korzeniu 🙂 Buziaki, jesteście tak piękną rodziną, że ohy ahy i ajajaj 🙂
Mam wielkie lustro w sypialni… Kiedy ze snu wyrywa mnie dzwiek niemowlecego poplakiwania, godzina 3, moze 4, za oknem jeszcze dnia nie widac. Siedze otoczona poduszkami, karmie. Potem wstajemy i spacerujemy coby brzuszek nie bolał. Co noc podchodze do tego ogromnego lustra i patrze… Na dziewczyne – potargane wlosy, polprzymkniete oczy i… I wielki usmiech na twarzy. Bo patrze w oczy temu malenstwu. Ma dwa miesiace, mocno wtulone we mnie, okruszyna taka, bezbronna. I patrzy na mnie i usmiecha sie. A ja staram sie zapamietac te chwile bo sa cudowne, niepowtarzalne, magiczne. I mysle ze chcialabym dac temu malemu czlowiekowi co najlepsze. Zeby moc o swicie kiedy odkladam niemowle po karmieniu pojsc do kuchni i przygotowac sniadanie dla mojej rodziny i przy tym talerzu niech stoi szklanka zdrowego soku. Niech syn zapakuje ten pyszny sok do szkoły na 2 sniadanie, a maz przed praca wypije. Ja tez sprobuje.. By moc bladym świtem stac przy tym lustrze. By dac swoim bliskim to co najlepsze. I moc zrobic to jak najszybciej.
Dla zdrowia warto ;-), nawracająca anemia, która jest ze mną odkąd pamiętam wierna, wiele się zmienia a ona wraca jak bumerang. Już spokojnie przyjmuję telefony z przychodni po kolejnych badaniach, że zapasy ferrytyny wyczerpane. No i łykam tabletki. Odstawiam. Zużywam zapasy. I znowu tabletki. To że ja, trudno. Niestety ostatnio zadzwonili z info, że dziecko me, że tych zapasów mało, mniej niż ja. Tabletki łykamy teraz obydwie :-). Raźniej :-(. A z tyłu głowy nadzieja, że u K to jednak przejściowe może. I przymierzam się do wyciskarki wolnoobrotowej. Bo jawi mi się jako idealny sprzymierzeniec w walce z Naszymi niedoborami. To napisałam Ja Agnieszka A.
Sokowirówkę chętnie na zamianę damy. Na taki ładny Kuvings od dawna zbieramy… Może wygrać nam się uda i soczkowe robić cuda. Pozdrawimy 😀
Bo mnie na nią nie stać 🙂
Leżał u mnie na rękach i konał. Patrzyłam na jego cierpienie. Smutek ściskał mi serce. Miał zaledwie 3 lata i właśnie konał na moich kolanach. Dlaczego?! Dlaczego !?Krzyczała moja dusza. Patrzyłam jako powoli ulatuje z niego życie. Jak cierpi.A najgorsza była myśl ,że to moja wina! Że nigdy mi nie wybaczy,że przyłożyłam rękę do jego śmierci. Wybacz mi proszę! W ten dzień poprzysięgłam mu zemstę! Poprzysięgłam poruszyć ziemię i niebo ,żeby pomyścić jego cierpienia! Sekcja zwłok stwierdziła jednoznacznie-zajeżdziłam go na śmierć. A teraz kiedy mój ukochany-mój wyciskacz do soków- jest w wyciskarkowym niebie,muszę ratować sytuację ręcznym. Dlatego potrzebuje porządnej wyciskarki do soków,która by pomściła śmierć mego przyjaciela! Która by tarmosiła owoce ,wyciskał z niech witaminki , wysysała miąższ. Dzięki której nie musiałbym dźwigać ciężkich toreb z sokami. Dzięki której nie bałabym się nadchodzącego lata. Bo ja chcę po prostu się napić! I pic i pić i pić ,aż pęknę!Jak ten smok wawelski. Bo owoce smakują lepiej gdy moje dzieciaki nie widzą ich elementów. Tylko wysysają witaminki przez rurki.
Julio Droga moja sokowirówka pamiętała czasy mojej babci Jadzi, rodowitej góralki z Istebnej, mówiła mi : Rob soki Aśka, jak nie było co jeść, to sok to pragnienie ugasi…. i tak robiłam jak babcia Aśka(Jadzia) mówiła. Babci już nie ma 10 lat…, tak tęsknię za jej radami i jej starą sokowirówką która już mi nie pomaga bo zaczęła…. kopać:), więc nowa będzie jak znalazł:):)
Chcialabym aby Kuvings przyczynil sie do zmiany nawyku picia wkoncu czegos pysznego bez wyrzutow sumienia! Chce tez by moj syn Bartek i mala nasladowniczka Nina, swietnie sie bawiac, karmiac wyciskarke, pysznymi owocami i warzywami wpoili sobie co jest wartosciowe: zabawa razem + owoce i warzywa = wielki zdrowy usmiech 🙂
Witam!
Naprawdę chciałabym wymienić mój stary rupieć na wyciskarkę marki Kuvings, a powodów jest tysiące i można by zacząć od tego, że moja Zosia nie chce jeść i może chociaż przez pyszne owocowe i warzywne soki coś bym jej przemyciła do tego małego brzuszka, i moja druga dzidzia, która jest w drodze też cieszyłaby się z takich soków, i z tego że mama się zdrowo odżywia. Nasza stara sokowirówka jest mocno wyeksploatowana i to już ostatnie podrygi jej elektrycznego życia zwłaszcza, że mi ostatnio spadła i się połamała (mąż nawet chciał ją kleić super glutem). Niestety prawda jest taka, że nie prędko (o ile w ogóle) kupię sobie tak profesjonalną wyciskarkę więc może moje marzenie o niej stanie się realne. Super, że jest szansa wygrania a raczej „wymienienia” się na nią.
Gorąco pozdrawiam!
NIE PRZEKONAM MOJEGO 2,5 LETNIEGO NIEJADKA, ŻE PRZECHODZIMY NA DJETE DASH LUB PALEO, BO JEDZENIE WARZYW I OWOCÓW JEST ZDROWE I MODNE. WYŚWIECHTANE HASŁO,ŻE W ZDROWYM CIELE ZDROWY DUCH…TEŻ NIE ZADZIAŁA. KIEDY JEDNAK PRZYGOTOWANIE SOKU BĘDZIE DLA NIEGO OKAZJĄ DO POWRZUCANIA OWOCÓW I WARZYW DO POJEMNICZKA I WCISKANIA GUZICZKA TO JUŻ SZANSE NA TO, ŻE WYPIJE TĄ KOLOROWĄ MIKSTURĘ WZRASTAJĄ.
NO I TO JEGO „JA SAMA” BEZCENNE 🙂
DO TEJ PORY ROBILIŚMY SOKI W WYCISKARKI DO CYTRUSÓW, ALE CZAS NA COŚ NOWEGO.DLATEGO CHCEMY WYMIENIĆ NASZĄ MAŁĄ, WYSŁUŻONĄ WYCISKARKĘ NA TO DUŻE, PIĘKNE URZĄDZENIE.
Warto wymienić ?! Warto ! A na co? Oczywiście na wyciskarkę KUVINGS , która wyciska do ostatniej kropli soku. Ja dotychczas wyciskałam ręcznie do ostatniej kropli potu.
Kłaniam się …schola
Oj jakże bym chciała wymienić moją sokowirówke i blender na kuvingsa. 2 graty w kuchni zastąpić jednym. Nówką sztuką nieśmiganą i to jeszcze taką! Moje są w użyciu 24h i już lekko zaczynają zgrzytać i rzęzić jak tylko widzą, że zbliżam się do nich z naręczem jarmużu, szpinaku i bananów… Kuvings przydałby się w ramach kuracji na odpieluchowe zapalenie mózgu, na które ewidentnie zapadłam lat kilka wstecz, kiedy na śwait przyszedł mój pierworodny. W odstawkę poszło E-sto-milionów-tysiąc-pińcset, konserwanty, pestycydy i wszystko co nie jest bio, organic czy eko. Świadomość posiadania czegoś tak cennego jak z bólem wydane na świat potomstwo zmienia perspektywę 🙂
Mam podobnie jak Ty: panicznie boje się raka, pochodzę z rodziny w ktorej rak kilka osób wykończył i podejrzewam, że niestety wcześniej czy później każdy padnie jego ofiarą. Ale może dzięki zdrowemu odżywianiu, ekologicznej marchewce czy jarmużowi z własnego ogródka (rośnie!!!) uda mi się odsunąć ten punkt w czasie żeby moje dziecko miało mamę jak najdlużej. I może kuvings zaszczepi w moim dziecku apetyt na zdrową paszę, żeby samemu być kiedyś komuś rodzicem najdłużej jak się da:) pozdrawiam
Mój powód raczej dolnych lotów:)
Moja sokowirówka jest stara, od teściowej, która w czasach braku wszystkiego w sklepach soki mojemu Mężowi wyciskała i niejedną marchew i niejedno jabłko gryzła 😉
Rdza się pojawiła na sitku oddzielającym miąższ od płynu i od tej pory nie robię soku… Dlatego ja… 🙂
Powód to mój 3-letni syn który nie zna smaku owoców i warzyw niestety, może wyciskanie soku stanie się jego i naszym lekarstwem na polubienie nowych smaków a i jego rodzeństwo skorzysta z tych dobrodziejstw.
Pragnę wyciskarki Kuvings pragnę usłyszeć dźwięk waszej maszyny, poczuć zapach nowiutkiego plastiku, spróbować soku wyciśniętego z najróżniejszych owoców i warzyw a nie ciągle pomarańcze, pomarańcze, pomarańcze….. aj tam… a od ubijania tych pomarańczy tylko stopy odmoczone…. a smak sami sobie wyobraźcie… A marchewki nie da się ubić stopami… chyba że połamać trochę, ale to już nie to samo…. A fajnie byłoby usiąść w kuchni wcisnąć jeden guzik i już sok sam się robi. Na razie nie mam jeszcze Kuvings więc muszę lubić te pomarańcze…. Mimo ze mam na nie uczulenie.
Chciałabym wymienić moją starą sokowirówkę na nową, bo…. nawet starej nie posiadam 😉 To jest zdecydowanie ważny powód 😉
Pozdrawiam ! 🙂
Hmmm….jeszcze do dziś wydawalo mi się,ze nie muszę wymieniać naszej maszynerii do soków,ale kiedy poczytałam i pooglądałam filmiki o tym cudzie to chyba jednak muszę….
Soczki bardzo uwielbiamy, ale ręcznie wyciskamy.
Jak mam teraz ugryźć sprawę, oddać ręce Kuvingsowi ?
I czy warta ta wymiana, smaków soków czy koktajli ?
Kuvings ciśnie, Kuvings miażdży, ręce wolne, śmiech na twarzy.
Intryguje mnie też ślimak, co się zwie z ULTEMU, który radę da najtwardszej sztuce, czego moje ręce silne nie wycisną.
No to jak ? wymiana …. 😉
Nie mogę wymienić kilku powodów, bo muszę wymienić ich co najmniej kilkaset…
Jedna. Najpierw pojawia się Jedna. Cichaczem. Po kryjomu. Ukradkiem. Że niby nic, że niby to zupełny przypadek. To wcale nie jest zwiad. Po prostu zwykła przechadzka. Błahostka taka. Wielkie mi halo. Potem Druga. Ta już drepta żwawiej, ale gwizda pod nosem i udaje, że jej nie ma, a jakby co, to szuka tej Jednej tylko i zaraz wraca. Ot taki spacerek. Chwilę po niej Trzecia. Przyspieszyła kroku od wszelkiego, bo dwie to jeszcze ujdą, ale trzy to można nabrać podejrzeń. Raptem zza rogu, ledwo trzymając zakręt, sunie Czwarta. I Piąta. I Szósta… Na pohybel! A Ty poszłaś tylko po mopa, żeby zmyć ten cały bałagan. Wracasz. I masz wrażenie, że chyba ciśnienie spada, bo coś słaba taka jesteś, i w oczach Ci się mieni – maczki czarne widzisz – a w uszach szumi, że ho ho, coś jakby rytmiczne „lewa, lewa, lewa…”
A tam Dwusetna już i Trzysetna chyba. Armia jakaś normalnie. Lezie to to jak zahipnotyzowane. Z kursu nie zbacza. Azymut – kuchnia. Nie że szafka konkretna, czy zlew. Po prostu CAŁA kuchnia.. I wtedy uświadamiasz sobie, że tak do końca to-nie-był-dobry-pomysł, a raczej to-nie-było-dobre-wykonanie. Bo sam pomysł całkiem niezły – mus jagodowo-truskawkowy. Ale czemuż, do jasnej anielci, za pomocą zwykłego miksera? I skąd tu, do licha, tyle mrówek?!
Morał: kilkaset mrówek- kilkaset powodów, by jak najszybciej wymienić brudzący mikser na niebrudzącą wyciskarkę.
Przyjaźnimy się już ponad 20 lat. Asia jest specem od języka angielskiego, ma własną firmę i wytrwale uczy tych młodszych, starszych i całkiem już dorosłych języka Szekspira. Gdybym miała opisać ją jednym słowem, powiedziałabym właśnie „wytrwała”. Ja jestem na etapie matkowania mojej 5-letniej Natalii i 2-letniemu Antkowi. Tutaj, w domu wytrwałość też się przydaje. Jest jeszcze ona, sokowirówka-staruszka, która pamięta początki naszej przyjaźni. Kupili ją moi rodzice, kiedy byłyśmy jeszcze w liceum i wkrótce podobny model znalazł się też u Asi w domu. Przy pysznych sokach snułyśmy nasze fantazje na temat wypadu w Tatry z dwoma przystojniakami, koniecznie w kraciastych flanelowych koszulach. Potem na studiach raczyłyśmy sokiem z jabłkek naszego korepetytora od matematyki. Zachwycał się jabłkową gęstą pianą i wykładał całki i macierze. Dziś wiem, że ta piana to niekoniecznie atut. Moje dzieci nie są nią tak zachwycone. Nieodmiennie jednak, od 20 lat, nasza staruszka-sokowirówka służy nam wytrwale wyciskając z owoców i warzyw, co się da. A da się znacznie więcej 🙂 Marzenia się zmieniają. Już nie Tatry mi w głowie. Kuvings B6000 śni mi się po nocach. Dałby wytchnąć staruszce.
Dla mnie powód wymiany jest bardzo prosty. Moja stara sokowirówka w życiu nie jest w stanie zrobić coś więcej poza sokiem z jabłek. A moje Maluchy mają wielką frajdę pijąc u kogoś ” kolorowe soki”. Oczyma wyobraźni już widzę jak zaczepiam w nich tą miłość do warzyw i owoców i każdego dnia wyciskamy sobie inny soczek. A to zielony, a to czerwony, czy żółty. A moim największym marzeniem jest to aby w przyszłości jak będą dorośli zawsze chętniej wybierali warzywa i owoce niż niezdrowe przekąski. I wspomnieli czasem wtedy lata dzieciństwa i ten wspólny rytuał wyciskania soków. Pozdrawiam 🙂
Witam. Mój kochany mąż zawsze twierdzi że jeśli coś zmieniać to tylko na LEPSZE- samochód, pracę, wyciskarkę 🙂 Jest tylko jeden wyjątek od tej reguły- żona ( a w moim wypadku mąż). Cała reszta niech zmienia się na lepsze 🙂 Pozdrawiam
Staram się zakodować moim dzieciom zdrowy tryb życia, zdrowe odżywianie. Uprawa własnych warzyw w przydomowym mini ogródku sprawia im wielką frajdę i z radością wyczekują zbiorów. Fajnie byłoby gdyby te własne warzywka mogli wrzucić do tej super wyciskarki i potem wypić taki zdrowy i prawdziwie domowy sok. Starszemu synowi dawałabym buteleczkę soku do szkoły zamiast herbaty. A młodszy syn? Wyobrażam sobie jak wybiera warzywka i owoce według własnego pomysłu do wyciskania…
Chodzę koło tego konkursu jak „pies przy jeżu”….. jest szansa marzenie spełnić a ja się zastanawiam a może trzeba się przyznać, że się nie zastanawiam, bo chcę, bo pragnę, tylko lenistwo bierze górę, bo to coś trzeba napisać a człowiek pomysłu nie ma a inni tak fajnie piszą… a tu takie banały same do głowy przychodzą. No to napiszę prawdę: Zostanę MAMĄ (troszkę się boję tego mówić głośno)!!!!!!!!. Po wielu latach czekania, po utracie nadziei, po tym jak niektóre koleżanki zostały już babciami (młodymi!!!). Nagle, bez oznak, tak po prostu, nagle pojawiło się to bicie serduszka… Szok, Radość, Wszystko i lęk (też, niewielki). Ale jest Wiara, Nadzieja i Miłość. Jest to Wymodlone przez lata. Dostałam taki prezent do Boga. Czy będę dojrzałą Mamą…? Co to znaczy? No bo starą to nie będę, o nie, zdecydowanie nie!!!!!!!!! Mam 43 lata. Czuje się świetnie, ale z pewnością będę się czuć jeszcze lepiej gdy będziemy mogli pić z dzidziusiem pyszne soki z wyciskarki Kuvings B6000 (naciągane 😉 ? ).
A żeby moje szanse wzrosły to napiszę jeszcze, że jutro mam urodziny: 18 maja!!!!
Julio, daj mi szansę, i daj wygrać wyciskarkę!!!!!!!!!.
P.S. Wyciskarki to ja nie posiadam (niestety żadnej !!!!!!!!!!) więc nie mam co wymieniać….., ale chcę mieć!!!!!!!! Pozdrawiam serdecznie wszystkich uczestników. Dobrego dnia. Gosia T.
Jak w listopadzie leżałam na patologii ciąży, poznałam kobietę, 13 lat się starali o dziecko i jak już mieli starac sie o adopcję to okazało się, że jest w ciąży mając 42 lata, ale duchem to taka młoda była, że tylko pozazdrościć ! 🙂 😉 gratuluję i życzę powodzenia!
Warto, bo… zieleń, soczysta, z sadu jabłkowego moich dziadków, z pierwszych dni wiosny, zapisanych na trawie. Zieleń, która zmienia swój odcień aż do póznej jesieni, gdy jej resztki już przykryte pierwszym śniegiem.
Warto, bo… czerwień co się z pomarańczem kłóci o to, która bardziej ociepla ludzkie serca. Czerwień porzeczek i papryki, czerwień jej ust, gdy chce uśmiech wywołać na jego twarzy.
Warto, bo… żółty, który już nigdy nie będzie bardziej żółty niż wtedy, gdy ten rzepak na polu tak mocny, że aż oczy bolały. I cytryna co kwasi i śmieszności dodaje. Żółty jest latem, jest słonecznikiem i słońcem, co życie napędza.
Warto, bo… fiolet się z błękitem kłóci o kolor nieba. Fioletowe winogrona w malutkich rączkach i śliwki, co się soków chcą pozbyć, by ciasto babcine ugościć. Fiołkom fioletu też mało…
Warto dla każdej kropli koloru, co uśmiech napędza tak szczery, dziecięcy. Warto dla tego co było, żeby mogło być teraz.
Zaglądam tu regularnie. Gdy na Twoim blogu pojawił się wpis o tym genialnym urządzeniu, z miejsca pokazałem go mężowi i dokonalismy obliczeń ile czasu i jakie kwoty musimy odkładać co miesiąc, by móc sobie sprawdzić to jedno z wielu marzeń w mojej głowie. Możliwe, że nie jest to dużo, jednak w sytuacji, gdy jest się młodym małżeństwem, które mieszka w wynajętym mieszkaniu a lada dzień na karku będzie kredyt za mieszkanie, które jest wspólnym marzeniem i do którego niedługo się wprowadzimy- jest to kwota przekraczającą nasze możliwości. Budujemy swoje małe, własne szczęście i niestety każda złotówka i każda kropelka potu z czoła mojego i mojego męża jeszcze przez długi czas będą wpadać do tej bliskiej sercu skarbonki. Jest jeszcze jedno Marzenie, które spełnimy z pewnością- powiększenie naszej małej rodzinki. Zapewne nie stanie się to za tydzień, czy miesiąc, bo w tej chwili zwyczajnie nie dali byśmy sobie finansowo rady, ale wiem, że to jest cel najważniejszy i 100% wspólny ? Ta wyciskarka zapewne przez długi czas byłaby najbardziej luksusowym sprzetem w naszym mieszkaniu, tym bardziej, , że oczywiscie nie jest rzeczą niezbędną i bez niej będziemy tak samo szczęśliwi. W tej chwili korzystamy z końcówki blendujacej do miksera prawie identycznego, z jakiego kozystala moja mama 20 lat temu, jest głośny, chlapie i nie rozdrabniacz tego, co mam w misce a jedynie robi grudkowatą papkę. Nie ma szans na dobry koktajl nie mówiąc o soku. Nie wstydzę się prosić, nawet bardzo proszę : sprezentuj mi ten super sprzęt z okazji przeprowadzki do wymarzonego, własnego mieszkania ? Pozdrawiam Wasza rodzinkę ?
Życie to najlepszy nauczyciel. Pewnie sama doskonale o tym wiesz…
Jeszcze rok temu, myślałam, że wszystko wiem najlepiej. A przynajmniej zdecydowaną większość.
Na dzieciach się znałam jak nikt. Sama w końcu byłam mamą dwójki.
Byłam skłonna pouczać, doradzać, wytykać błędy znajomym rodzicom- szczególnie te żywieniowe, bo na jedzeniu trochę się znam.
Twierdziłam, że jak się dziecko przyzwyczaja do warzyw od początku, to warzywa jeść będzie. Nie ma opcji.
Twierdziłam, że nie ma takiej możliwości, żeby dziecko nic jeść nie chciało, oprócz maminego mleka.
Twierdziłam, że wykształcę w moich dzieciach odpowiednia nawyki i same brokuła ponad cukierki będą wybierać. I coli nigdy pić nie będą!!
Twierdziłam, że nie ma niejadków. Są tylko źle wprowadzane smaki..
I wtedy urodziłam Milenkę.
Teraz się zastanawiam, ile można żyć na sokach.
Mili jest niejadkiem. Chciała chyba mamę nauczyć pokory i nie je NIC.
O, przepraszam.. kukurydzę je. I kropka.
Ona pije. Soki pije tylko i mleko. Moje w dodatku, bo alergik taki z niej, że szkoda gadać.
Mili nie chce jeść warzyw. W tych sokach je pije jedynie.
I tyle zostało z tych moich mądrości, wiedzy i doświadczenia.
Teraz wiem, że nic nie wiem i że każde dziecko inne jest po prostu.
Teraz chętnie wymienię mój nowy blender, co do miksowania domowych eko-zupek miał być.
Chętnie wymienię mikser, bo nawet naleśników mała nie lubi.
Chętnie wymienię nawet maszynkę do lodów z Biedronki, bo widziałam, że takie fajne mrożone desery można z kuvingsem tworzyć..
I w końcu, chętnie wymienię karmienie piersią na tą wyciskarkę.. bo choć piękne, to już dla mnie męczące.
Nie wiem, czy do końca będzie się to „liczyło”, gdyż nie mogę odpowiedzieć, dlaczego chcę wymienić „starą” na nową” z jednej prostej przyczyny – generalnie sokowirówki, wyciskarki nie posiadam ! A chciałabym bardzo mieć… Z przyczyn zdrowotnych, smakowych, przyjemnościowych. Chciałabym móc wyciągnąć taki sprzęt z szafki (chociaż wyciskarka jest tak ładna, że z powodzeniem mogłabym ustawić ją na blacie kuchennym na stałe), wypakować z koszyka przed chwilą kupione owoce i uraczyć moją rodzinę i gości czymś smacznym, zdrowym i świeżym. Od jakiegoś czasu staram się wprowadzić odrobinę zdrowsze żywienie w naszej kuchni, raz mi to wychodzi lepiej, raz gorzej, ale chyba nie jest źle. Synek raz w życiu spróbowała coca coli, poza tym „jednym razem” pije tylko soki bez cukru i wodę, myślę, że takie domowe soki, robione przez mamę byłyby czymś, co mogłoby wejść do jego codziennego jadłospisu! A jaka przyjemność z postawienia własnoręcznie przygotowanego soku w dużym dzbanku, na stole na tarasie w sobotni poranek… Jednym słowem miło by było mieć taki sprzęt w swoich rękach, wyciskać te soki i sprawiać trochę przyjemności innym 🙂 I nie powiem, sobie też !Pozdrawiam.
Bo chciałabym wycisnąć z życia to, co najlepsze, wypić duszkiem i… wrócić po następną szklankę!
Genialne w swej prostocie! Super! Powodzenia:)
Julka, kocham Cię, uwielbiam Cię pasjami, Twój blog, Twój dom i Twoje życie, bo inspirujesz, naprawdę, ale ta moda na wyciskarki… kompletnie jej nie rozumiem! Nie lepiej wsadzić do wysokiego naczynia jabłko, parę truskawek ,banana i kilka winogron i zmiksować to blenderem na pyszny koktajl, pełen błonnika i witamin, które głównie siedzą przecież w SKÓRCE i wypić to wszystko (nawet pite przez rurkę dzieciakom pójdzie) niż wyciskać tylko pełen fruktozy sok, a co najlepsze, no zdajmy sobie z tego sprawę – wywalać, bo nie wierzę, że ktoś codziennie będzie piekł z tych farfocli z jabłka i marchewki ciasto, albo ma stado kur, które te farfocle rozdzióbią 😉
Nie obraź się, ja nie hejtuję, ja Cię uwielbiam, ale wyciskarkom mówię nie 🙂
A ja bym chciała wymienić, w sumie nie wymienić, tylko wygrać , bo nie mam . Na zdrowe eko soki z owoców i warzyw z naszego ogródka dla 4 pokoleń !!! 🙂 bo jest synus, jesteśmy my, sa i rodzice , a nawet i dziadziuś :))) te soki, to dadzą nam duuuuuzo sił , szczególnie dziadkowi , a sa mu potrzebne, zeby za kilka lat poopowiadac prawnukowi jak to było kiedys . Usiąść wspólnie pod starą jabłonką na kocu z pysznym sokiem w ręku i słuchać opowiadań dziadziusia … Ajjjj trzymamy kciuki! 🙂
A haha haha prawie 260 komentarzy. Wygrać sprzęt do robienia skoczków u Julki jest jak wygrać 6 w totolotka 🙂 za wygraną w loterii wymienię mojego blenderossssa na maszynę sokorobiącą K. A Was wszystkich ściskam serdecznie i powodzenia życzę.
Tak czytam i czytam i tez doszłam do wniosku, że niezły Julka ma orzech do zgryzienia 🙂 pewnie siedzi, popijając soczek świeżo wciśnięty z marchwi – bo dobry na oczy- patrzy w monitor i kmini kogo wybrać 😀
Jestem młodą dziewczyną, która lubi pić świeżo wyciskane soki. Moje argumenty:
-lubię pić koktajle
-lubię przyrządzać 100% soki
-mam otyłą babcię, która mogłaby codziennie pić świeżo wyciskane soki, które mogłyby jej pomóc w zrzuceniu wagi i uniknięci poważniejszych chorób
-mogłabym zdrowo odżywiać moją rodzinę
-mogłabym zabrać taki sok codziennie do szkoły, na trening
-nie mam wcale w domu wyciskarki
-lubię używać w kuchni takie gadżety
-nigdy nie wygrywam w konkursach internetowych
jakiś tydzień temu mieliśmy małą kłótnie nad dopiero co wydzielonymi grządkami, czy sadzić marchew, czy pietruszkę, ile i w jakim układzie, mój szpinakowy upór zacisnąć pętle nad ogórkowym jego uporem. nagle zdałam sobie sprawę, że mam wszystko- piękny dom, ogródek, pierwszy raz w życiu sieję swoje własne warzywa, które dopieszczę codziennym bólem pleców, wyrywając chwasty. mam też Jego i siebie – zdrowych, szczęśliwych, młodych. Czego chcieć więcej? Otóż uczę się co dnia, cieszyć z tego co mam, co łatwym nie jest i co dnia muszę pozbywać się zwyczajnej ludzkiej próżności, ale na boga… ta wyciskarka to naprawdę by się nam przydała! 🙂 tak dla zdrowia, dla dobrego samopoczucia oraz żeby już niczego nie brakowało 😉
oj chetnie bym wymienila moja stara wyciskarke na ta nowa, ale starej nie mam juz przy sobie, zostala z moim starym zyciem, zamknieta za tamtymi drzwiami,, razem z wspolnymi zdjeciami, meblami, wspomnieniami, glownie tymi zlymi, bo tak jakos bylo ich wiecej i tkwia jeszcze troszke w tej mojej glowie, choc juz uwalniam sie od nich zal jednak zawsze pozostanie, tak czasem jest ze zapomina sie o tym co bylo dobre, co usmiech na buzi wywolywalo…. teraz zaczynam wszystko od nowa, znow moge oddychac w pelni, bezpiecznie. Ja i ona, razem, szczesliwe, matka i corka. Nowe zycie wiec i nowa wyciskarka by sie przydala
Ja poproszę o taką wyciskarkę zanim moi kochani sąsiedzi przestaną mi mówić „dzień dobry” mając dość słuchania codziennie, porannego turkotu mojego obecnego wehikuł do wyciskania soków 🙂
Mam blender. Mam mikser. I jestem z nich zadowolona. Sprzęty tradycyjne, kupione w sieciówce AGD. Żadne tam fajerwerki.
Oferowaną maszynę do robienia soków chętnie sprawdzę – tak z ciekawości. Zawsze się zastanawiałam czy wysoka cena takich sprzętów ma realne przełożenie na ich jakość, wydajność i łatwość użytkowania. Czy jest może tylko lepem na ludzi, którzy wierzą, że im droższy sprzęt, tym lepszy.
Gotowi do przekazania maszyny w ręce testera-sceptyka?
Obejrzałam film 🙂 Jestem zainteresowana 🙂
Mam 3 konkretne powody do wymiany starej sokowirówki.
Primo: Stara sokowirówka mnie denerwuje. Ma za dużo elementów do montowania i tym samym za dużo do zmywania po ich użyciu. Dodatkowo pojemnik na odpadki jest do niczego, bo nie zbiera wszystkiego. Duża część odpadków pozostaje na nożach/sitku do wyciskania, jakkolwiek się to nazywa. Sokowirówkę kupiliśmy, kiedy urodziła się nasza pierwsza córka. Cel był taki, żeby robić zdrowe soki dla całej rodziny. I owszem, soki są dla całej rodziny, ale bałagan pozostaje już zwykle tylko mnie.
Secondo: Chciałabym wycisnąć sok z natki pietruszki. Słyszałam od koleżanki, że jej wyciskarka to potrafi. Moja nie potrafi.
Tertio: Mój mąż jest wielkim fanem soków. Ja z kolei wolę owoce i warzywa w postaci naturalnej. Chciałabym, żeby przekonał się do warzyw i żeby nasze córki (już dwie) też piły soki warzywne i owocowe. A skoro mąż nie chce warzyw i owoców jeść w normalnej postaci, to może w sokach by polubił.
Dodatkowo byłaby to szansa na to, by zrzucił kilka zbędnych kilogramów, które też mnie denerwują. Bo jakoś inne moje argumenty o zdrowszej diecie nie działają.
Sokowirówka zagościła w moim domu jakiś czas temu i eksploatowana jest codziennie. Ja taka dumna z siebie, że tyle dobra rodzinie daję te soki codziennie robiłam( nieświadoma że te witaminki znikają utlenione). Niedawno mnie olśniło co tak naprawdę jest niezbędne aby móc wycisnąć z owoców i warzyw wszelkie cenne witaminy i je zachować to właśnie jest wyciskarka wolnoobrotowa! Wow odkryłam Eurekę 🙂 . Wspaniale byłoby mieć właśnie taką firmy Kuvings ! Już widzę przed oczyma wyobraźni te ustawione w rządku szklaneczki napełnione prawdziwym eliksirem zdrowia wyciśniętym do ostatniej kropelki z wszelkich warzyw i owoców, które wypija moja rodzinka. Więc oby się spełniło 🙂 .
Bo moja obecna wyciskarka jest tak glosna ze dziecie protestuje jak tylko postawie ja na blacie ;(
O walorach zdrowotnych (kolejny malec w drodze), smakowych (kto nie lubi swiezo wycisnietego przez mame pysznego soku), tudziez ekonomicznych (hmm…) nie wspominajac bo to rozumie sie samo przez sie 😉
Pozdrowienia!
Ach!… Dlaczego warto wymienić nasza obecną sokowirówkę? Bo wirują w niej tylko jabłka i żadnych cudów nie robi. A Julka takie piękne przepisy podała, aż je sobie zapisałam i leżą mi w pracy na biurku, przypominając, że można być super pracującą mamą, którą dba o zdrowie swojej córeczki, bo przecież tak łatwo zrobić kolorowe koktajle (z jarmużem! pietruszką!). I o zdrowie swojego męża/niemęża – który zawsze, gdy waga niebezpiecznie przekracza czerwoną linię to przechodzi na dietę owocową. I o swoje też – bo w codziennym pędzie z domu do żłobka, ze żłobka do pracy i z powrotem, jakoś tych owoców i zdrowości najmniej… Więc ukłucie zazdrości poczułam okrutne, gdy opisywałaś tego pięknego robota, bo przecież mam tę sokowirówkę i tylko ten sok jabłkowy z niej pijemy, a tu tyle kolorów można!…
Kurczę, tak naprawdę mogła bym tu pisać, pisać i pisać o tysiącach powodów dla których chciała bym wymienić swoją-UWAGA 🙂 PRL-owską wyciskarkę do soków na to nowoczesne, piękne CUDO.Ale podam dwa najważniejsze moje powody…córka Tosia lat 3 i mąż Antoni lat 32. Córa uwielbia świeżo wyciskane soki, a ja staram się jej dostarczać jej codziennie,niestety moja wyciskarka nie daje rady wycisnąć soków ze „wszystkiego”. A bardzo bym chciała aby córa poznawała nowe smaki, nowe doznania i żebyśmy wspólnie dostarczali jej organizmowi wszystkich niezbędnych witamin, a drugi mój powód trochę starszy 🙂 jest osobą ciężko chorą, chodź nie poddajemy się, wspieramy, leczymy i żyjemy z uśmiechami na twarzy to przy ilości leków jakie przyjmuje, codziennie wypita szklanka świeżo wyciśniętego soku daje nam poczuje „zdrowszego” organizmy. Ahhh i może na koniec taki mały trzeci powód czyli Ja 🙂 Przy tej codziennej bieganinie, natłoku obowiązków,na pewno było by mi łatwiej i szybciej z tą wychwalaną przez Julię maszyną.
By móc wycisnąć zdrowie 😉
Ooo rety…taka wyciskarka to coś co spędza mi sen z powiek od dawna. Chciałbym taką podarować swoim Rodzicom. Może wtedy wymieniliby swój stary misker z końcówką blendera na to Cacko. I zniknęły by wszelkie Ich problemy z otyłością nadciśnieniem wysokim cholesterolem bo w końcu zaczęli by pić soki warzywne i owocowe. I jie byłoby wymówek. A ja bym się cieszył że w tym pomogłem. Zbliża się Ich rocznica Ślubu byłaby super okazja
Bo mam dziś urodziny, a moja sokowirówka z pokrzywami nie daje sobie rady! A to już na nie ostatni dzwonek 😉
Julka ! Jak wymienisz moją starą wyciskarkę to wyślę ci skrzynkę jabłek – takich najlepszych na soki. Ale to w październiku dopiero – po zbiorach! Mój teść ma sad jabłkowy, ale taki nieduży, niecały hektar. I te jabłka rosną z miłości chyba. Od poniedziałku do piątku dba o sad, a w niedzielę idzie się przejść żeby zobaczyć czy jest ładnie 🙂 I my też tam zaglądamy, ale rzadko bo daleko mieszkamy. Ale na zbiory jesteśmy prawie zawsze. A jak tam jest pięknie jak jabłonie kwitną na wiosnę!!!
Nad zakupem wyciskarki zastanawiamy się z mężem od dłuższego czasu- odkąd dowiedzieliśmy się, że soki z sokowirówki zawierają bardzo niewiele wartości odżywczych:(
Natomiast wyciskarka Kuvings chodzi nam po głowie już od dawna….tylko cena studzi trochę nasze zapędy:) marzymy o niej bo jest szybka, cicha i łatwa w czyszczeniu, można wkładać do niej całe owoce i warzywa bez konieczności obierania, co jest rewelacyjną sprawą dla osób zabieganych i zapracowanych. Rano, gdy trzeba zrywać synka z łóżka do przedszkola, zrobić kanapki do pracy, umalować się, ubrać i ogarnąć- szklanka pysznego i zdrowo wyciśniętego soku byłaby idealnym rozpoczęciem dnia. Tym bardziej, że można byłoby zrobić go bardzo łatwo i szybko, a elementy wyciskarki przepłukać tylko pod bieżącą wodą. Marzy mi się sok z dodatkami natki pietruszki, szpinaku czy jarmużu i żeby mój Jasiulek pił go ze smakiem:)
Także marzę o wyciskarce Kuvings, bo:
1. chcę żeby Mój synek od najmłodszych lat wiedział co to zdrowe odżywianie i aby szklana świeżego soku stała się dla niego codziennością (przy okazji będę mu przemycać szpinak, jarmuż, pietruszkę, kiwi :)),
2. chcę aby Mój mąż, który powinien zgubić trochę kilo, sięgał po zdrowy sok, a nie po słodkie przekąski,
3. ja też chcę się zdrowo odżywiać, tym bardziej że od dłuższego czasu staramy się o drugie dziecko, a z moją niedoczynnością tarczycy, bardzo ważna jest codzienna porcja warzyw i owoców w diecie,
A przede wszystkim chcę żeby Moja Rodzina była szczęśliwa i zdrowa! i żebyśmy mogli zaczynać każdy dzień szklanką świeżo wyciśniętego soku!
Taki obrazek mi się marzy: synek, mąż i ja z ciążowym brzuszkiem ( a w nim rodzeństwo dla naszego jedynaka), każdy ze szklanką własnoręcznie skomponowanego soku spędzamy razem leniwy sobotni poranek…..i już nic więcej nie potrzeba mi do szczęścia.
Moja sokowirówka ma jakieś… 40 lat ? tak, tak. Moja teściowa dostała ją w prezencie ślubnym. Soki wyciska mój mąż, bo ja się boję, że wybuchnie a od hałasu pęka mi głowa. Ale używamy, bo soki są zdrowe, pomagają na naszą anemię, a marzy nam się wyciskarka, żeby dodać do koktajlu np. zdrowy jarmuż. Tylko czy mój mąż by oddał swój bezcenny zabytek?
Tak jak u większości wyciskarka Kuvings, odkąd poczęstowano mnie sokiem w niej robionym jest moim obiektem pożądania . Jednak mimo wielu kombinacji z finansami wciąż nie ma na nią miejsca w domowym budżecie. Próbuję więc innej metody, której nauczył mnie mój przyjaciel, wizualizacji. Skoro u niego działa, to i u mnie się uda. Wyobrażam sobie jak kupuję lub przywożę z działki owoce, myję je i wyciskam soki dla domowników i gości, jak im się twarze rozpromieniają po kilku łykach, a może i wąsy od soku na niej mają i proszą o dolewkę. I tak miło spędzamy razem czas przy sokach, wymyślając nowe smaki czy to latem czy zimą, jak za oknem słońce czy deszcz. We dwójkę czy w większej ekipie z zaangażowaniem dzieci. Traktując to jak zabawę i możliwość spędzenia ze sobą czasu. Już po pierwszym Twoim poście o wyciskarce moje myśli się wzmogły. No i proszę taka wspaniała okazja na ulubionym blogu by stać się jej właścicielem. Przypadek? 🙂 Za urzeczywistnienie tej sytuacji gotowa jestem oddać wyciskarkę do cytrusów, która ma dla mnie wartość sentymentalną, bo dostałam ją jeszcze od Mamy, która zawsze się o mnie troszczyła i dała mi ją żebym mogła sobie poprawić swoje wyniki z cholesterolu popijając soki z grejpfrutów. W naszym domu rodzinnym dbało się żeby było naturalnie, warzywa i owoce z własnego ogródka, domowe przetwory, dużo ruchu i sięganie po leki w ostateczności. Wyciskarka Kuvings na pewno by mi pomogła w kontynuowaniu takiego sposobu na życie i zdrowie, a dzięki temu, że jest cicha, łatwa w obsłudze, funkcjonalna i przystosowana do różnych warzyw i owoców (i nie tylko) byłoby to niezwykle proste.
Cześć pierwsza – sprzęt
Zwykle wieczorem zaczynała się cała impreza. Mama klęcząc wyjmowała cały sprzęt ustawiała na dwóch wytartych taboretach. Duży, ciężki, biały…Wróć. Duży bez dwóch zdań, ciężki bardzo, ale biały? Biały to był ale po pierwszym wyjęciu z pudełka i do pierwszego użycia. Teraz w miejscach gdzie miał kontakt z sokiem był brudnobrązowy. A w miejscu gdzie cienką strużką lał się sok była gruba strużka brudnobrązowego osadu. Mimo pieczołowitego mycia całego tego kombajnu przez moją mamę.
Do zestawu był dołączony taki specjalny klucz których odkręcało się sitko z ostrymi dzióbkami. Zawsze się pchałam do tej roboty i do dziś zostało mi trochę z chłopczycy. Tata zawsze konsekwentnie mnie od tej roboty odganiał. Mimo ze na wiele fajnych męskich robót mi pozwalała to ta zabawę uznawał chyba za nieodpowiednią dla małej dziewczynki.
Część druga – marchewka z selerem w tle
Marchewka była przynoszona w kwiecistych siatkach z uszami z działki za miastem. Od miejsca gdzie można było zostawiać Fiaty 126 trzeba było jeszcze trochę nogi zaangażować żeby dojść na miejsce. Dojść do jedno. Wtedy mama niosła kanapki i termos. I pewnie jakieś ciepłe ubrania dla nas na wieczór. Tata pewnie nieraz niósł mnie chociaż tego nie pamiętam. Za to wrócić to dopiero musiało być wyzwanie. Pewnie do dziś rodzice pamiętają ciężar tych siatek pełnych buraków, fasolki i sałaty. Kilogramy marchewek i wielkie jak głowy selery.
Pierwsze zawsze szły w obroty marchewki. Z siaty do zlewu. Z pierwszymi kroplami wody, zaczynała lecieć do odpływu strużka błota. I leciała tak dopóki całej ziemi z marchewek nie wymyła. I pokazywały się pomarańczowe marchewki w całej odsłonie. Jedne krzywe, pokręcone. Inne małe, obgryzione. Duże i piękne. I zdrowe. I znienawidzone. Seler chyba na razie pominę w ogóle.
Część trzecia – konsumpcja
I huczało tak że sąsiedzi wiedzieli że u nas soki będą. I taboret się trząsł. I leciał sok tą ciemną strużką w pięknym pomarańczu wprost do dzbanuszka. I tu się kończyło dobre. Bo teraz trzeba było to pić. Czemu ten sok był przez nas tak znienawidzony? Trudno dzisiaj szukać odpowiedzi. Moja siostra miała łzy w oczach i nieraz nie dopijała bo rodzice już jej odpuszczali. To był cały ceremoniał żeby wdusić w nas szklankę takiego soku. A jak był choć kawałek selera to miny były jeszcze bardziej krzywe i nieszczęśliwe. A argument że zdrowe to dla dziecka żaden argument.
A dziś to bym takie soki, z takiej marchwi i z takiego selera to hektolitrami wypijała. Jak to się smaki zmieniają. Ile to dzisiaj płace za małą butelkę soku który niekiedy tylko kolorem przypomina tamten.
Część czwarta – wnioski i postanowienia
I stoi taki kombajn w piwnicy. Swoje on już przeżył i przepracował. Strach go teraz włączyć. A tu takie smaki na sok marchewkowy. A i seler polubiony. A tata dalej działkę uprawia tylko już nie końcu miasta, ale taką która ma dojazd i parking. I całkiem niedaleko domu. I dalej prosi żeby te marchewki i selery od niego zjadać bo takie zdrowe. I żeby wnuczkowi sok zrobić. I samemu wypić.
I tak mi się marzy ze ta stara wysłużona sokowirówka już na zasłużoną emeryturę przejdzie. Nie będę jej fatygować. Ani moich rodziców. Teraz to ja zaproszę ich na sok. I chylę tylko nisko czoło dla nich. Za tą pracę jaką wykonali. Za każdy kawałek marchewki która przeszła przez ich ręce żeby dzieci były zdrowe. Jak sięgnę pamięcią to nie pamiętam żeby oni robili wtedy dla siebie takie soki. Raczej tylko dopijali to co zostało po nas. A mimo wszystko zostawało niewiele albo wcale. Pilnowali tych soków, oj pilnowali.
I teraz widzę siebie jak te marchewki myję w zlewie. I ta woda leci brudną strużką do odpływu. I te piękne i mniej piękne, zdrowe marchewki wrzucam do wyciskarki Kuvings, która cicho i bez większego wysiłku zamienia je na sok.
I podaję taką szklanice mojej kochanej mamie, w spracowane ręce, które tyle marchewek w życiu umyły.
I podają taką szklanice mojemu kochanemu tacie, który tyle kilogramów marchewek w tych kwiecistych siatkach przeniósł.
I podaje taką szklanicę mojemu kochanemu mężowi, który zna historię soków marchewkowych tylko z opowiadań.
I podaje taką szklanicę mojemu kochanemu synkowi, który albo ją wypije duszkiem albo będzie kręcił nosem.
I robię taką szklanice soku dla siebie.
Bo z wyciskarką Kuvings to takie łatwe tyle soku narobić i wszystkich obdarować. I samemu wypić. I dalej mieć pomalowane paznokcie. Czy robiłbym takie soki gdyby kosztowały mnie tyle roboty co moich rodziców? Miłość nie zna granic. Ale nie wiem jak byłaby odpowiedz. Na szczęście nie muszę odpowiadać bo żyjemy w czasach kiedy istnieją wyciskarki Kuvings. I warto wymienić starą sokowirówkę na nową wyciskarkę tak żeby teraz moje dziecko mogło uczestniczyć w przygotowaniach i żeby każdy mógł napić się świeżo wyciśniętego soku. I żeby mieć z tego frajdę i zabawę. I żeby można było eksperymentować ze smakami i kolorami. I żeby wspólnie z rodzicami powspominać jak to było kiedyś.
I żeby mieć to poczucie że daje się tym których się kocha to co najlepsze.
Ta historia to podziękowanie dla moich rodziców.
Jak napiszę że podziękowanie za wszystko to będzie brzmiało jak wyświechtany banał.
Więc niech będzie że to podziękowanie za te soki które dla nas przygotowywali. W tym się zawiera cała ich miłość do mnie.
Koniec.
Dlaczego ? Odpowiedź jest prosta, mój 10 letni mikser rozsypuje się w rękach, mój brzuch niedługo zacznie przysłaniać mi stopy a moja skóra zaczyna wołać o pomstę do nieba jak i paznokcie i włosy ! Witaminy przybywajcie ! Niedługo zadławię,albo uduszę się zaskakująco dużymi częściami owoców (mój sprzęt nie domaga) a tego chyba nie chcemy-a bynajmniej ja i może moja rodzina ? 😉 . Dodatkowo mój słuch! Niedługo ogłuchnę od tych piekielnych dźwięków mojego ukochanego sprzętu,albo wyrzucą mnie z domu jak nadal będę go włączać o 5 rano, więc w tym momencie walczę o swoją przyszłość! i o wzrok ! rozbryzgujące się koktajle nie omijają moje twarzy, nie zdziwię się jak ostatecznie jakaś latająca pestka wybije mi oko. Walczę też o swoją sprawność ! W najgorszym wypadku może porazić mnie prąd ;] Sprzęt jest delikatnie „mówiąc” niekompletny . Czy wychodzi na to, że walczę o swoje życie? Jeśli tak, to znaczy, że jak wygram tą wymarzoną, wyśnioną wyciskarkę moje życie zostanie ocalone! A osoba dzięki której ją dostanę będzie BOHATEREM! Proszę zostań właśnie moim bohaterem !:) Kto wie,może uda mi się dzięki temu resztę swego życia przeżyć bez wymienionych uszczerbków na zdrowiu dodatkowo z piękną promienną cerą, uśmiechem i śpiewem na twarzy! I włosami na głowie ? Cudnie . 🙂
Witam, powodów do wymiany naszej starej sokowirówki moglibyśmy wymienić chyba kilkadziesiąt..
a mamy jeden ten najważniejszy zdrowie, wszystko bym oddała byleby ta moja Apolonia z Albertem przestali chorować
nie są to jakieś poważne sprawy wiedząc z czym ludzie się na Świecie zmagają ale są to przewlekłe infekcje a moje serce pęka na milion kawałków
gdy lekarze kolejny raz wypisują antybiotyk..
my chcemy walczyć a oni bez mrugnięcia oka wybijają wszystko w organizmach naszych dzieci to co groźne ale i to co dobre…chciałabym
wymienić te antybiotyki na takiego Kuvings’a, który da nam na pewno wzmocnienie..
wymienić syropy wzmacniające na wyciskane soki owocowe..
wymienić sztuczną wit. C na sok z zielonych warzyw..
wymienić syropy z żelazem na soki z buraka i jabłek..
i można by tak pisać i wymieniać cały dzień bo zalety wyciskarek są już coraz bardziej znane i wiadomo że warzywa i owoce to mus dla każdego i zdrowie dają a ja już nie chcę się bać chcę kochać moje dzieci i cieszyć się życiem wymienić ten paraliżujący strach o nie na radość wspólnego przygotowywania kolorowych soków które uwielbiają 🙂
pozdrawiam
Myślimy o dziecku, właściwie to się przygotowujemy. Przestałam farbować włosy na ulubione rudości (bo wyczytałam że farba przenika przez skórę głowy i to niezdrowe dla dziecka gdy się karmi, a nie chciałam mieć nagle odrostów na pół głowy), dałam sobie (dobrowolnie!) wyrwać ostatnie dwie ósemki żeby przez przypadek się nie okazało, że w ciąży będą do wyrwania, i nawet dałam się zaszczepić przeciw WZW B, choć na widok igły…
A teraz jesteśmy na etapie zdrowego żywienia:) Mój mąż na widok witamin ucieka na drugi koniec pokoju, ale znalazłam na niego sposób – świeżo wyciskane soki. Nasza malutka wyciskarka pracuje więc dzielnie by sprostać zadaniu. Byłoby cudnie gdybym mogła ją wymieć „na lepszy model”:) – na razie dla nas, a już (miejmy nadzieję) niedługo również dla dziecka:)
Od dłuższego czasu marzę o wymianie solidnej i bardzo dobrej sokowirówki Zelmer na wyciskarkę Kuvings. Dlaczego? Bo chcę, aby moje poranki wyglądały zupełnie inaczej. Chcę odrobiny luksusu. Poranek powinien być cichy i spokojny, powolny i bezproblemowy. Obieram marchewkę, myję jabłka, nie kroję ich bo nie ma takiej potrzeby, dorzucam banana i rozpoczynam poranek szklanką soku, którą powoli wypijam podziwiając z okna mojej kuchni rozkwitające drzewa. Nie ma sokowirówkowego hałasu, który budzi cały dom włącznie z sąsiadami, nie ma pospiesznego rozkładania i dokładnego mycia mnóstwa wielgachnych elementów, których przecież nie mogę zostawić do powrotu z pracy. Zamiast tego jest poranne przepłukanie wyciskarki szklanką wody, bo na dokładne mycie będzie przecież czas po przyjściu z pracy. Piję sok i wychodzę, tak po prostu i zwyczajnie. A wieczorem nie martwię się już jak zmieścić ogromny sokowirówkowy kubeł na odpadki na mojej maleńkiej suszarce do naczyń, na której suszy się już garnek, patelnia i kilka talerzy. Nie martwię się, bo wielkiego kubła po prostu nie ma i jeśli się uprę to odpadki mogą lądować w małej foliowej torebce. Mogą, ponieważ wychodzą z wyciskarki z takim samym spokojem z jakim ja piję codziennie sok. Nic się nie rozbryzguje, nie zbieram nic ze ścianek ogromnego kubła. Cisza i spokój, którą tak lubię jest nawet w resztkach z owoców. Nic nie buczy, nie warczy, nie bryzga, nie wiruje jak silnik odrzutowca. Podczas robienia soku mogę słuchać radia lub ulubionej płyty zamiast odgłosów a`la pralka w czasie odwirowywania. Jeśli będę mieć taką fantazję zrobię sok nawet o 2-giej nad ranem bez obaw, że za chwilę sąsiad zacznie walić kijem od szczotki w sufit. Mam spokój, swobodę, czas na mycie wstępne czyli przepłukanie, czas na mycie zasadnicze czyli wieczorne, miejsce na suszarce na wszystkie elementy ponieważ jest ich mniej i są co najmniej o połowę mniejsze. Mam komfort i ciszę. Mam także o wiele więcej miejsca na blacie, które teraz okupuje wielki sokowirówkowy kubeł. Jest elegancko, przestronnie i luksusowo. Marzę właśnie o czymś takim.
owoce, warzywa
witamin pełen kram…
apetyt na nie mam
warto zmieniać codzienność
z Niąąąąąąąąąąąąąąą łatwiej …
pozdrawiam 🙂
O jest kilka powodów, dla których przyjełabym taką wyciskarka:)
I By mój starszy synek (4-latek, który „może pić tylko wode:)) w końcu przekonał sie do soków,
II By mój drugi synek (2-latek – amator soków) miał super zabawe w wyciskaniu ich,
III Byśmy w końcu odstawili nasza starą sokowirówke, wyprodukowaną w czasach, gdy jeszcze moja teściowa pracowała w tym zakładzie produkcyjnym,
IV Bo chcę mueć takie cudo na blacie kuchennym?
Dlaczego Warto Wymienić?…
bo życie to najcenniejsza rzecz, którą nam dano, a zdrowie to skarb, o które trzeba dbać, niby to oczywiste, ale jak o nie dbać, gdy teraz w żywności tyle jest chemii, że nie wiadomo, co kupować,
w sklepach pełno soków ze szkodliwymi dodatkami, więc najlepiej byłoby robić je samemu
z chęcią oddam stary mikser, bo takie świeżo wyciskane soczki to kwintesencja zdrowia, najlepsze, że można całe owoce wrzucić, bez konieczności krojenia i to, co zawarte w skórkach, pestkach przenika do soku, a to ważne, by nie tracić cennych wartości,
bo aż strach przed rakiem, który czai się tuż za rogiem
no i przede wszystkim by mieć więcej czasu dla rodziny
moje 2,5 letnie bliźniaki uwielbiają owoce i większość warzyw, a widzieć ich roześmiane buzie – bezcenne.
Gdybym miała taką wyciskarkę Kuvings to bym im soczki robiła, ale póki co, taki sprzęt to marzenie-przy jednej pensji. Uwielbiają patrzeć, gdy przygotowuję coś dla nich w kuchni, przysuwają stołki i opierając się o blat obserwują, podbierają, chciałyby pomagać. Patrząc oczami wyobraźni fajnie byłoby razem z nimi przygotowywać im cuda z tej wyciskarki, nie tylko z owoców ale i warzyw, papryki, brokułów, marchewki, ale i takich, których nie próbowały, jak jarmuż, imbir czy choćby awokado.
Myślę, że takie soki to pewne antidotum w dzisiejszych czasach, na wszechogarniającą chemię w jedzeniu, na życie w biegu i stresie. Może pomogłyby na moje spędzające sen z powiek wypadanie włosów, na które żaden lekarz nie znajduje przyczyny Wyciskarka ucieszyłaby też męża, który próbuje zrzucić nadwagę, ale jakoś się nie udaje. Może z takimi sokami z wyciskarki dostałby zastrzyk energii życiowej a my razem z nim… Marzę o takiej…
Pozdrawiam cieplutko Julio, uwielbiam Twojego bloga, dla mnie to taki „must have” co parę dni, by zajrzeć no nowego u Ciebie w przerwach między gotowaniem, praniem, sprzątaniem lub, gdy moje Skarby smacznie śpią.
Moją starą beznadziejną sokowirówkę warto wymienić przede wszystkim dlatego że jest sokowirówką a nie wyciskarką kuvings o której zawsze marzyłam ………………………………….. Już widzę siebie na mojej werandzie z widokiem na Giewont, popijam pyszny, zdrowy sok który właśnie wyczarowała mi wyciskarka kuvings ………….. moje zmysły szaleją …………. mniammmmmmmmmm co mi więcej do szczęścia potrzeba………………. jestem w raju……….
(dodam tylko że nie mam werandy z widokiem na Giewont…….. w sumie to nie mam żadnej werandy……… ale mogę mieć wyciskarkę kuvings—> od czegoś trzeba zacząć 🙂
dziwne.. ale stresuję się pisaniem tego komentarza.
piszę, zmazuję, gdyby to był papier pewnie zmiętolone stosy pętliłyby się w koszu, a tak tylko kursor nerwowo lata po monitorze.
a stresuję się bo od dawna marzę o takim sprzęcie i nie wiem jak napisać, żeby być tym szczęśliwcem…
żeby tak dar mieć do oczarowania słowem, albo chociaż perswazji.. a tu nic – zwykła ja. zwykła rodzina żyjąca życiem prostym acz pięknie prostym.
to, co mamy w domu do czarowania witaminowych wspaniałości jest starym rzęchem (choć prawdę mówiąc i tak mam do niego sentyment 🙂 ale powoli nie nadaje się do użytku.
a że rodzina nam się poszerza jeszcze bardziej to takie cudo do wyciskania jak wyciskarka kuvings byłaby marzeniem.
gdyby trafiła do nas, znalazłabym jej miejsce na naszym drewnianym blacie kuchennym. dobrze by jej tam było bo obok zawsze świeża bazylia i tymianek, więc pachniałoby jej ziołami. po lewej stronie mogłaby zerkać na wrzos.
szkoda, że nie ma funkcji przypominania o podlewaniu roślin w domu – wtedy byłaby ideałem 😉
zaryzykowałam, napisałam, może się uda.
zapraszamy wyciskarko do nas, dużo się u nas napracujesz ale będziemy o Ciebie dbać.
jak o naszego rzęcha 😉 albo jeszcze bardziej
Uffff dobrnęłam do końca ? wszystkie komentarze super! Fajnie, że są takie konkursy, że można tyle powodów wymyślić po co taka wyciskarka w domu ? powodzenia Wszystkim! A Tobie Julia powodzenia w wybraniu tej jednej osoby ? lekko to Ty nie masz ?
Chciałabym ażeby moja nowa sokowirówka nie warczała jak stary traktor, bym mogła zrobić sobie sok nawet wtedy, gdy dzieci śpią, by ich nie pobudzić. Nie żebym coś miała do starych traktorów, bo je uwielbiam jak jestem na wsi. Ale w domu wolałabym mieć sprzęt cichy, szybki i sprawny 🙂
Dlaczego wymieniłabym starą sokowirówkę na nową? Z jednego ważnego powodu, w końcu udało mi się zmobilizować i założyć własny ogródek z warzywami, a nic nie smakuje lepiej jak własne warzywa i owoce, które masz szansę obserwować jak z nasionka zmieniają się w piękne i zdrowe, bez sztucznych nawozów, takie po prostu całe twoje, wyhodowane z miłością. Każdą wolną chwilę mogę poświęcić by usiąść się na tarasie i patrzeć jak ten mój ogródek wygląda, jak zaczynają się pojawiać pierwsze małe warzywka, jak troszczysz się o nie by były ładne i smaczne, by móc jesienią udać się do twojej oazy zdrowia i smaku po marchewkę taką prosto z ziemi i po dorodne buraczki i zrobić z nich pyszny sok dla siebie i dla rodziny 😀
Jak się nie ma dzieci to twój ogródek i warzywka mogą Ci je zastąpić, każdego dnia masz szansę patrzeć jak rosną i się zmieniają i wiesz, że już nigdy nie będą mniejsze tylko większe i większe, uważam że ogródek to taki niewielki krok do rodziny, bo wiesz, że jeśli nie będziesz się troszczyć to nic dobrego z tego nie będzie.
Powody dla których chciałabym wyciskarkę, bo mam zasianych dużo warzyw i drzewka owocowe tak ślicznie zakwitły i wiem, że będę na pewno taka wyciskarka będzie miała dużo pracy dla mnie i dla mojej małej siostrzenicy Amelki, która już teraz uwielbia soki z sokowirówki, ale wiadomo z wyciskarki są lepsza i zdrowe, a dla tego małego szkraba jestem w stanie zrobić wiele, to był jeden z motywatorów by założyć ogródek, dla niej by mogła zajadać się zdrowymi warzywami i owocami:D
Także moim jedynym powodem jest moja mała siostrzenica Amelka, bo chcę dla niej jak najlepiej 🙂
Chcę tę nową wyciskarkę, będę zdrowie miała!
Tamta jest już bardzo stara, no i zardzewiała.
Nic nie nowoczesna, na dodatek brudno-szara, normalnie mówię Wam – s i a r a!!!
Strasznie burczy, jakby się męczyła….- chyba już nie będzie długo żyła:(
Dużo odpadu, mało soku, a ja w ciągłym szoku,
Że witamin nam brakuje. Kto nas teraz uratuje?!?!
A ja wiem, że JuliaRozumek to wymyśliła
I razem z Kuvingsem zdrowie ochroniła!!! 🙂
Odkąd spróbowaliśmy pysznych owocowo-warzywnych koktajli u naszym sąsiadów, nie możemy zapomnieć tych pysznych smaków..i choć sokowirówkę mamy, to dziś już wiemy, że brak nam najbardziej tych wartościowych witamin, w soku nierozwarstwionym w kilka minut po przygotowaniu. Zielone, żółte, pomarańczowe i malinowe to są kolory wiosny i lata w szklance soku roztańczone..
Pozdrawiamy Kasia z Gabisią 😉
Jak zobaczyłam ten wpis, to pomimo tego, że nigdy nie biorę w konkursach udziału, ani w komentarzach się nie udzielam, pomyślałam, a może by spróbować… Bo że wyciskarka i to TAKA wyciskarka by się przydała, to wątpliwości nie ma, szczególnie mojemu „Chudziaczkowi”. Raz nawet o niej zamarzyłam 😉 Tylko co tu napisać… Czy coś wesołego, czy wzruszającego, czy coś mądrego, czy w mniej mądrym tonie… I w następnej chwili sobie pomyślałam: Panie, niech ta wyciskarka trafi do tego, kto jej naprawdę najbardziej potrzebuje 🙂
Bo idealnie było by jeść, by się najeść i organizm zasilić w potrzebne mu minerały a mięśnie w ruch wprawić.
Spać by się wyspać i sił i energii nabrać na kolejne wyzwania.
Oddychać powietrzem czystym i świeżym by płuca dostarczyły do każdej komórki naszego ciała tlen.
Bo idealnie było by pić soki z wyciskarki Kuvings i dostarczyć naszemu ciału WSZYSTKO co tylko mogą nam dać owoce i warzywa aby masz dom , w którym żyjemy – nasze ciało było w stanie realizować nasze plany.
Mam bardzo kochaną koleżankę, która od roku obiecuje mi zdrowe soczki z wyciskarki. Wiem, że już niedługo spełni swoją obietnicę. Czeka na nagrodę prezydenta miasta, którą w całości przeznaczyła właśnie na wyciskarkę. Jestem pewna, że nagrodę dostanie bo należy do nauczycieli kochanych przez uczniów, takich do których pisze i dzwoni się nawet po latach, jest artystką, która zaszczepia w młodych ludziach wrażliwość, otwiera im oczy… . Gdyby jakimś cudem dostała nieoczekiwany prezent, mogłaby mieć jeszcze udane, „prezydenckie” wakacje!
Z pozdrowieniami
Jola
Myślę,że każdy kto kiedykolwiek miał wątpliwości czy wybrać sokowirówkę czy wyciskarkę powinien przeczytać post „Żółty, czerwony, zielony…” z dnia 11 kwietnia 20016r. Julii Rozumek. Nie ma bardziej konkretnych powodów niż te które podaje pani Julia.
wyciskarka jest moim marzeniem…
Pozytywna mama
jeszcze się wypowie
co WARTO WYMIENIĆ,
bo chodzi o zdrowie.
Przede wszystkim NASTAWIENIE
no bo ono ma znaczenie.
Pozytywnym warto być-
-ma się siły żeby marzyć!
Warto zadbać o swe ciało
By się w życiu więcej chciało
Mottem mym: Zdrowo jeść i pić-
tak by się chciało żyć!
Witamin jest wkoło w bród
Trzeba zadać sobie trud…
Znaleźć sobie pomocnika
Co z Tobą w kuchni pofika.
U mnie blender – świetnie działa
Koktajle zdrowe dla ciała
Czyni cuda, jednak dzieci
Wolą pić z kartonu śmieci…
Nie poddaję łatwo się
mam też inną pomocnicę…
choć bałaganiara z niej
wyciska soki, że hej!
Jednak z Kasią – ciężka sprawa,
bo wiekowa i szarawa…
I choć hula jak szalona
Witaminy łapią zgona…
Marzę więc o TEJ WYMIANIE
Blender i Kasia na stanie!
Drodzy Panowie i drogie Panie
Przewiduję co się stanie…
Kuvings wpierw z maliną w tany
Ruszy w ramach tej wymiany!
A wyciśnie z niej…o rany! Cenne te antocyjany!
Błonnik, witaminę C i… żelazo -przyda się.
Taniec z gruszką-fajna sprawa,
choć w niej skrobia jest niemrawa.
Ale nie jest aż tak źle!
Bo w niej witamina E!
Gruszka w jod bogata jest
A wiadomo, ten the best!
No i jeszcze garbnik rządzi
Rodniki wolne w mig wyporządzi!
A z jabłuszek to się wie-
-mnóstwo witaminy C!
Pektyn i białka roślinnego-
-budulca ciała naszego…
By zaś zdrową skórę mieć
Kuvings z marchewką może poszaleć!
Beta-karoten w czystej postaci
nasze ciała ubogaci.
Kolejne tańce z burakiem przewiduję,
bo w nim zasadowe związki czuję!
Ma też żelaza i jodu bez liku-
nie poprzestanę na jednym walczyku (łyku)!
Witamin jest wkoło w bród !
Może zdarzy się więc cud!
Wyciskarkę wygram ja!
No co…Pomarzyć można!
Choć już sporo po północy…
Marzycielkę szczypią oczy…
Dziatki no i Tatuś śpią…
A Matula widzi ją… (oczyma wyobraźni)
Wyciskarkę ślimakową,
sprytną, do tańca gotową.
Z tej hulanki zaś nie pot –
– lecz wyciskać będzie sok!
Pijmy więc prawdziwe soki… bowiem
najważniejsze jest co? ZDROWIE!
PS. Naprawdę serdecznie pozdrawiam, ale już idę spać – raniutko do czwórki dzieciaczków muszę wstać – więc lecę z uśmiechem śnić o Kuvingsie – ech!
Na myśl o nim chce mi się tańczyć!
Pozytywka -J.B.
Ja po prostu muszę ją mieć… !W konkursie nie wygram, szans nie mam, więc tylko serdecznie proszę o rabat.:)
Pozdrawiam!
Warto wymienić moją sokowirówkę, ponieważ jest już stara, a soki piję kilka razy w tygodniu (nie zmyślam, staram się prowadzić zdrowy tryb życia). Męczę się z moją sokowirówką przyznam szczerze, zawiera niewygodne elementy do codziennego rozkładania. Sokami z miłą chęcią poczęstuję całą rodzinkę, a w szczególności mamę, którą staram się zachęcić do rzucenia słodzonych napojów 🙂
Chciałbym wymienić wyciskarkę Kuvings na tuzin soczków „Kubusuiwatych” i tym podobnych? Dlaczego?
Bo to smutne kiedy idę do przedszkola i widzę w tych małych rączkach u dzieci soczki, kartoniki, buteleczki, soczki pełne cukry syropu glukozo-fruktozowego, wody smakowe,a przeciez można inaczej..mieszkamy w zagłębiu jabłek i malin, więc czy to byłby kłopot gdyby ta wyciskarka stanęła w oddziale przedszkolnym i co dzień wyciskała z tych maluszków zdrowie?
A my w zamian oddamy te wszystkie soczki?
Wchodzisz w to?
– Dzieciaki, chcecie koktę?
– Tak, chcemy – odpowiada Antoś! A będzie różowa czy zielona?
– Zielona! To niech Lilka wypije! Ja chcę różową i zieloną słomkę, mamsia!
Dziesięć minut później.
Antoś biegnie z zieloną koktą, Lilka z różową, nagle się zderzają i kokty lądują na podłodze. Żeby zupełnie nie zmarnować naszych cennych napojów, bierzemy słomki i rozdmuchujemy rozlane koktajle na podłodze. Wychodzą bardzo interesujące wzory.
Trzymamy w dłoniach drugą turę koktajli, tym razem całe porcje trafiają do naszych brzuchów:
– Antosiu, świetny ten Twój obraz, taki trochę impresjonistyczny krajobraz tu widzę!
– To nie empresjoniz, mamsia, tylko labirynt!
Kurtyna:)
Dlaczego? Proste. To coś co mam w domu jest stare i brzydkie a Kuvings jest nowy, pachnący, błyszczący i jest mercedesem wśród wyciskarek 🙂
marzę o wymianie starej sokowirówki na nową wyciskarkę Kuvings…
zwyczajnie marzę… 😉
Marzymy o nowej – bo w naszej starej musimy obierać wszystkie warzywa , a to nas zniechęca i przez to przestaliśmy pić soki , a że soki dają dużo witalności, zdrowia i energii -nowa sokowirówka mogłaby sie u nas zadomowić i być członkiem rodziny, a soki pite byłyby codziennie i z wielką wielką chęcią – więc posiadanie jej – To WIELKA MOTYWACJA – rozpoczęcia do mojego odchudzenia sie i przejścia na dietę, więc bardzo by pomogła.
Bardzo chcielibyśmy mieć wyciskarkę, wiem tak jak wszyscy , którzy zamieszczają tutaj komentarz:)dlaczego my zasługujemy szczególnie, bo przeszliśmy razem sporo, pewnie jak wielu tu piszących ,ale teraz jak burze ucichły a my potrafimy docenić każdą chwilę razem, chcielibyśmy być zdrowi dla siebie dla naszego synka i wyciskać wszystko co dobrego dla nas wokół z owoców i warzyw zwłaszcza:)
Miałam nie brać udziału , ale niech tam! Ja nie chcę wymieniać starej, za żadne skarby! Bo właśnie kuvingsa posiadam! Skorzystałam z wcześniejszego Twojego rabatu ?
Ja bym chciała tę drugą… Dla mamy.
307 komentarzy przede mną.
wszystkie fantastyczne.
warto wymienić
Maluta – nie je warzyw… nie je i już
Młodszy – nie je warzyw… nie je i już za to uwielbia sok wyciskany z pomarańczy tu z pomocą przychodzi Mężczyzna – siła jego mięśni i mała ręczna wyciskarka z IKEA
Starszy – je warzywa, ale nie je owoców, nie je i już
Ja – Matka, macocha, partnerka, kobieta… uwielbiam i owoce i warzywa i marzy misię dom pełen soków i witamin i mniej mięsa i jak pani ze wsi obok przyjeżdża z owocami i warzywami to jej pół samochodu wykupię, szczęśliwa, ze nakarmię trzódkę, a trzódka kaprysi…
warto wymienić by móc uprawiać kontrabandę. szpinak, jarmuż, buraki pod osłoną słodkiego pysznego soku.
warto wymienić by miały moc
warto wymienić by usłyszeć – mamusiu lubię ten soczek bo jest pyszny i zdrowy 😀
sama prowadzę wciąż negocjacje z wężem w kieszeni, niestety idzie mi kiepsko gdy wylicza inne pilne potrzeby 😀
zdrowie – moja batna 😀
Nie lubię konkursów.. Pewnie dlatego, że nigdy nic nie wygrałam wtedy kiedy je lubiłam.. Lubię za to czytać co ludzie piszą, jak próbują górnolotnie ubierać w słowa swoje nieporadne myśli z nadzieją ze to ONI wlasnie zostaną wybrani i nagrodzeni.. Ale próbują, chce im się.. mimo że nie umieją..
Mam czasem pokusę, może i ja napiszę.. zepnę się w sobie, skupię i wymyślę coś niebanalnego, moze nawet uda się, że będzie dowcipnie i z polotem…Że ktoś się uśmiechnie czytając i myśl uznania mu przemknie przez glowę ze ten komentarz powinien wygrac! W końcu cel wyższy, nagroda warta zachodu, pomyślunku.. Dzieci będą pić soki, takie soki co to witaminy mają..!!To jest coś!
Warto wymienić.. ale jak wymienic jak nie mam.. ani sokowirówki ani wyciskarki.. Blender kupilam miesiąc temu zeby dzieciom truskawki z jogurtem naturalnym blendowac.. żeby tych truskawek juz tak nie rozduszać tym widelcem ze bryzga w kolo a potem i tak grymaszą, że farfocle truskawkowe mają.. No to szkoda by mi bylo ten blender juz wymienic jak on taki fajny i dzieci siedzą czyste i przez rureczke ciągną te truskawki ze szklaneczek..
Ale mimo ze slaba ze mnie Pani domu to wyciskałabym dla nas ten sok tak sobie myślę, jak w dodatku to mycie urządzenia takie niekłopotliwe.. i znalazlabym miejsce w malej kuchni i myślę że warto wymienić ale tostery, gofrownice, frytownice i wszystkie inne sprzęty do robienia niezdrowego żarcia na cudo co Wam pomoze zdrowo pragnienie ugasić:)
Gdy rodzą się dzieci życie dostaje ekstremalnego tempa. Ja dwukrotnie miałam uczucie jakby ktoś skierował we mnie pilotem wciskając przycisk przyspieszenia… Kocham przebywać z moimi dziećmi, dyndać razem z nimi w hamaku jedząc truskawki, chodzić w kaloszach po kałużach, budować domy ślimakom… Ale czas tak szybko płynie, dni gdzieś uciekają, jakoś tak żal się człowiekowi robi. Zwłaszcza gdy jest się takim człowiekiem jak ja co jakoś nie potrafi z niczego zrezygnować. Nic nie mogę na to poradzić, że lubię mieć chatę wysprzątaną, ubrania wyprasowane, a dzieci to wolę jak jedzą to co ja im przygotuję. Staram się by dzieci uczestniczyły w niektórych pracach. Odkurzanie skończyło się ostatnio zawodami komu odkurzacz pierwszemu ściągnie skarpetę ze stopy, a wyrywanie chwastów – sadzeniem ich potem w osobnych doniczkach, które przyozdabiają kuchenne okno po dziś dzień. Dzieci uwielbiają robić soki. Obieram im buraki, marchew, jabłka, pomarańcza, pietruszkę, seler, a one to wszystko wrzucają i czekają z niecierpliwością zgadując jakiego koloru otrzymają sok. Niestety nasza sokowirówka ma chyba 20 lat i składa się z miliona części, co wpływa na moją niechęć do tej czynności. Robienie soku to u nas wydarzenie, które odbywa się może 3 razy w roku. Po prostu nie znoszę składania naszej sokowirówki, a po wszystkim mycia jej, dlatego spoczywa gdzieś w czeluściach szafy i nikt nawet do niej nie zagląda. Ale soki to ja uwielbiam, są zdrowe i pyszne, dlatego marzę o wyciskarce KUVINGS. Stała by dumnie na kuchennym blacie i co dzień raczyła nas sokiem, jest piękna, a co najbardziej cieszy to to, że nie trzeba obierać warzyw i owoców, można wrzucać je w całości . Cudowny sprzęt !!!
Witam czy były już moze wyniki konkursu? Proszę o wiadomość i pozdrawiam
bedą za tydzień.
Były wyniki po tygodniu? 🙂
Bo w zyciu wazne sa tylko chwile, takie chwile gdy siada sie z filizanka kawy na tarasie w sloneczny poranek czy kubkiem goracej czekolady przed kominkiem w mrozny wieczor, a jeszcze lepiej gdy dzielimy je z bliskimi. W zyciu warto kolekcjonowac takie chwile, cieszyc sie nimi i celebrowac, daja wytchnienie, zatrzymuja na minute ped zycia. Majac wyciskarke kuvings co dzien rano moglbym przygotowac sok dla spiacej jeszcze rodziny. Wyciskarka pracuje cicho wiec nikogo nie obudzi. Sok z pozeczek i agrestu, jablek, pietruszki i selera. Owocow nie trzeba obierac ani kroic, przez co czynnosc ta wydaje sie byc szybka i bezproblemowa. Wyciskarke tez latwo sie myje, wiec stukaniem plastikiem o zlew nie zrobie halasu. Nie poruszam tematu witamin jakie te wyciskane soki posiadaja bo to jest akurat sprawa oczywista. Obecnie posiadam sokowirowke z ktorej zadko korzystam, dlatego, ze jest glosna i nie ladna przez co zona ukryla ja gleboko w szafie i zadko jest uzywana. Mysle, ze codzienny rutual robienia soku bylby dla mnie jedna z tych chwil ktore staram sie kolekcjonowac.
Po prostu – marzy mi się wyciskarka Kuvings, do nowego domu, żebyśmy zdrowo w nim żyli i dziecko spłodzili.
Jestem posiadaczka sokowirówki któa ma tyle lat co ja 🙂 stary PRL-owski uczciwy ZELMER. Kupiony przez mame na kredyt dla młodych małżeństw albo wystany w wielogodzinnych kolejkach. Pamietam jak w dziecinstwie mama robiła nam soki z marchewki przniesionej prosto z pola. Potem skowirówka przez jakis czas „odpoczywala”. Kiedy byłam na studioch sokowirówka wróciła do łask 🙂 W pokoju w akademiku robiłymy sobie sok party ! Przyszedł czas kiedy zostałam mamą i czas podtrzymać tradycję i podawać dzieciom dobre, zdrowe soki. Wspomniana sokowirówka ponownie zaczęła nam towarzyszyć. Pewnego dnia zaprosiłam kolezankę z dzieckiem na sok party. Cudowna wieloletnia sokowirówka zmieliłą pierwsza marchewkę po czym zadymiło się zagwizdało i nastala dłuuuga cisza. Od tej pory brak soczków naturalnych 🙁 dlatego własćnie przydałaby nam się nowa wyciskarka. 🙂
Nie mam takiego ustrojstwa w domu. Moja mama kupiła, więc ostatnio, kiedy odwiedziłyśmy ją z moją pięciolatką, to mięta z ogrodu szalała z jabłkiem, a burak od dawien dawna uśmiechał się do wszystkich. Nie mam czego wymieniać, nie oddam jakiejś starej maszyny na sprzęt, nie sprzedam na części, ani nie odstawię do piwnicy, żeby – jak babcia mówi – kurz się na tym zbierał i tyle.
Najzwyczajniej w świecie chciałabym zastąpić puste miejsce na blacie wyciskarką Kuvings. A po co ono ma stać takie niezagospodarowane. Z jakąś plastikową, ręczną wyciskarką, która sprawia, że nadgarstek odpada, a na ściankach pomarańczy zostaje mniej więcej tyle radości ile zdołam wycisnąć – kiepski bilans:) więc wracając, zastapiłabym, o tak. Jak mojemu dziecku będzie fajne soki robić, to niech zastępuje; jak będziemy miały frajdę ze smakami i feerią smaków – niech zastępuje. Jak matce zrobi dobrze, bo się tymi sokami odmłodzi – to niech zastępuje. Generalnie – brzmi dobrze:)
Wymienie sie chetnie na stara sokowirowke mojej mamy (dostala ja w prezencie slubnym 31 lat temu). Bo to wlasnie moim rodzicom podarowala bym wyciskarke. A to dlatego ze Tato moj ktory wstaje o swicie do pracy (jest kierowca ciezarowym od ponad 30 lat) najpierw sprawdza czy u ukochanych kur i w ogrodzie wszystko jak nalezy. Wracajac z pracy po 10 godzinach bywa tak ze wpada do domu przebiera sie i biegnie do ogrodu, siac podlewac i dbac o wszystko co sam choduje, kocha to naprawde. W ogrodzie jest wszystko od jablonek przez pomidory, kalafior, ziemniaki, pozeczki itd.. no wszystko co najlepsze spod rak tego mojego taty wychodzi. A mama moja starannie potem to wszystko zbiera i wekuje. Ogorki, buraczki,dzemy i soki! Ale z ta sokowirowka 30 letnia robienie sokow to udreka trwa dlugo a i latwe to nie jest. No i chciala bym podarowac ta wyciskarke moim rodzicom zeby Mama mogla mojemu strudzonemu Tacie co wychodzi z ogrodu dopiero gdy sie sciemni, robic soki za ta jego ciezko prace, za ten trud i serce ktory wklada w uprawe tego ogrodu. A robi to wszystko dla nas, swoich dzieci i wnukow. Fajnie bylo by moc pokazac rodzicom ze doceniamy to co dla nas robia. A przy najblizszej okazji sama im to powiem ;).
Pozdrawiam, Ola 😉
„Czy można cieszyć się z głodu? Ano można moje Dziecko. Bo skoro go czujesz to znaczy, że jesteś, że żyjesz… Do dziś dzień pamiętam słodkawy smak zupy ze zgniłych kartofli i trawiasty posmak placków z pokrzywy. Ale przecież mogło być gorzej, bo drugą część wsi spalili doszczętnie. Mogło być gorzej moje dziecko (…) ”
Moja Babuszka Krysia to mądra Kobieta – najmądrzejsza, jaką dane mi było poznać. Bo Jej mądrość nie z książek, a z doświadczenia pochodzi. I zawsze jak coś powie to serce me poruszy i oczy szerzej otworzy. To Ona nauczyła mnie, że nie należy bać się zmian – choć sama twierdzi, że jest na nie już za „stara”. Nauczyła mnie też, bym uparcie dążyła do celu. I robię to. Bo czemu by nie spróbować wymienić wspomnień? Zastąpić smak zepsutych ziemniaków orzeźwiającym smakiem świeżo wyciśniętego soku z jabłek i marchwi. By żyć teraźniejszością, mając wciąż z tyłu głowy obraz przeszłości. Tym razem to ja będę uczyć Droga Babciu. Uczyć, że warto wymienić, bo na zmiany ZAWSZE jest DOBRY CZAS.
Witaj 🙂
Mam pytanko wyniki konkursu były już?:) Chyba przegapiłam je.. Proszę o informacje.
Pozdrawiam cieplutko 🙂
jeszcze nie było.
Kiedy wyniki Julio?
warto wymienić… dla uśmiechu dzieci!! Cóż wyciskarki nie mamy, mamy za to blender, który bzyczy, grzeje się, za każdym razem, gdy blenduję owoce/warzywa dla Królików i dla nas… I za każdym razem stresuję się ogromnie, że mi w rękach wybuchnie, spali się silniczek albo coś w tym stylu. Dzieci mam „BEZowe”- bezmleczne, bezglutenowe, bezsojowe i jeszcze kilka bezów 🙂 Starszy Królik uwielbia koktajle owocowe (albo lody z zamrożonego soku!), ot taka namiastka prawie normalnego, „fajowego” jedzenia;-) A jego radość + zdanie „kocham Cię Mamo jak stąd do kosmosu i z powrotem” powoduje, że można góry przenosić… Jak padnie blender, to i sitko da radę… 😉
ZAMIENIĘ .
Blender kielichowy nie tam szklany! Czysty plastik. Moc całe 400 w. Cichy jak rozrusznik w ursusie. Dali do niego 12336 części ! Soku mnie sie odechciało już przy trzeciej . a wyciska nerwy chwila moment. W biedronce to kolejki sie za nim ustawiały gdy sie pojawił na promocji, a ludzie z przyczepami sie podstawiali co by dla sąsiada co auta ni ma zabrać ( bo podobno ze i ta maszyna to i lód pokruszy i orzechy zmiele) a no pokruszy i zmiele. Tylko jeden raz. bo sie noże pogięły na amen, a części zamienne to tylko w Chinach Panie dostaniesz taka to maszyna. Żaden bubel! A te ludzie jak głupie biegli, tak jak to wtedy co to w lidlu torebki wiciena czy jak mu tam dawali jakby darmo! Całkiem rozum potracili ! A widziałam. W internatach pokazywali. Czyste kino! Nie mniej jednak za blenderami taki sam cyrk. A jak rano go odpaliłam mowię wstanę po cichu chłop śpi to se zrobię koktajl po cichuteńko co by samemu posiedzieć popatrzeć pomysleć jak zem na puls przekręciła co by jagody podrzuciło jak nie rypło ! Panie sąsiad przybiegł ze chyba samolot radziecki wyładował na polu naszym! A mówili ze temu Putinowi w końcu nerwy puszcza! Chłop nie wytrzymał sie Kaczyńskiego nasłuchał to i nie dziwota ! Tez by mnie nerwy puścili se myśle. I mowię ; sie sąsiad napije jarmużu z jagodami napije sie uspokoi trochę ale chłop wybiegł znerwicowany! Chyba myślał ze jakimś narkotykiem go częstuje . Tak wiec moja maszyna jedyna taka!Chłopa na równe nogi postawi w trymig!Okazja jedyna taka. Wymienię jedynie na kuvingsa czy innego lirpula. A i zastrzegam sobie prawo wyboru. Tylko sie nie pchajta tak ludzie. Zwrotów nie przyjmuje.
W odległej krainie, choć blisko nas, gdzie rosną drzewa wysokie aż do nieba, gdzie śpiew ptaków jest jedyną muzyką, a motyle mają tęczowe skrzydła, mieszka żyrafa w niebieskim kapeluszu. Żyrafa dumnie nosi go na głowie i w tafli lazurowej wody podziwia go czasem, zerkając na żółty, ozdobny kwiatek na nim, który dostała od swej mamy. Ten kwiatek, to jedyna pamiątka po niej, wiec jest on oczkiem w głowie Żyrafy w kapeluszu. Żyrafa wiodła szczęśliwe zycie wsród przyjaciół i uważana była przez wszystkich za radosną i niosąca wszystkim dobre słowo, uśmiech i nadzieje, ze świat jest piękny. To mama nauczyła ja jak łatwo być szczęśliwym, gdy tylko na świat bedzie patrzyć sie sercem, gdy wyostrzy wzrok, na każda chwilę, która jest nam dana za darmo, z która to my możemy zrobic co chcemy- obrócić ja w dobro, albo damy jej przeminąć bezpowrotnie.
Pewnego dnia, gdy Żyrafa oglądała swój kapelusz z kwiatkiem w tafli wody i wspominając wspolne poranki z mama, z niepokojem zauważyła, ze odpadła jej jedna centka z szyi. Bardzo sie tym zaniepokoiła i czym prędzej pobiegła do Słonia, który słynął ze swej mądrości, oczytania i błyskotliwości w całej dżungli. Słoń zasmucił sie tym, co spotkało Żyrafę. Wiedział on bowiem, ze strata jednej centki, to tylko początek choroby, której początki biorą sie z tęsknoty, a potem poza utrata centek, sprawia ona, ze smutek ogarnia całe ciało i dusze. Słoń nie mógł pozwolić, by taki los spotkał Żyrafę! Wiedział, ze uratować moze ja tylko wypicie wywaru z kwiatka, który wywoływał w niej wspaniałe wspomnienia i łagodził tęsknotę. Wywar jednak musiał być przygotowany tak, by nie stracić tego, co w kwiatku najcenniejsze, tego co nadaje moc przywracania wspomnień i łagodzenia bólu tęsknoty. Słoń przypomniał sobie, ze czytał kiedyś o pewnej istocie, która czasem zamieniała sie w sowe, czasem w Indianina, czasem była niczym mała dziewczynka biegająca boso po rosie, a czasem stawała sie lwem walczącym w imieniu słabszych istot. Słoń słyszał, ze jest ona w posiadaniu magicznej maszyny do robienia wywarów, takiej która potrafiłaby uratować Żyrafę. Poradził wiec swej przyjaciółce, by szybko spakowała to co ma najcenniejszego i ruszyła na poszukiwania owej Istoty z magicznym urządzeniem. Żyrafa zabrała wiec garść płatków dzikiej róży, ktorej zapach zachwycał wszystkich, buteleczkę piasku o kolorze słońca, kilka kropel porannej rosy i kawałek napotkanej tęczy, ktorej kolory dawały jej nadzieje.
I ruszyła w drogę… Dzielnie kroczyła przez dżungle, palacy piasek pustyni, potem przez góry, pola, az dotarła do zagrody, która opisał jej Słoń. Pełna nadziei, ze ocali centki oraz radość i wspomnienia o mamie, zapukała do drzwi…
Julio, napisałam na kontakt@zdroweimarkowe.pl z zapytaniem o rabat, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Chyba coś powinno przyjść?
tak, i to nawet szybko odpowiadają.
spróbuj raz jeszcze i jak nic to ja do nich napiszę.