wierzę w prawo karmy… zastanawiam się jednak Kto wyrobił moją normę.
Ktoś musi być zapracowany jak wół i mocno ocierać z czoła pot.
bo to co daję, na pewno nie waży tyle samo, jak to co otrzymuję.
tej karmy u mnie jakoś mocno na kredyt…
jakiś czas temu dodałam książeczkę „czekam” a potem „kiedyś”.
ot tak sfotografowałam całość i dodałam. zwyczajnie. byłam tak mocno pod jej wpływem, zauroczeniem, że postanowiłam się podzielić.. nawet przez głowę mi nie przeszło, że ja coś naruszam.. a już tym bardziej nie pomyślałam, że naruszam autorskie prawa… aż dostaję informację, że ja te prawa naruszam. informacja błaha, bo z jakiegoś fikcyjnego adresu, ale wtedy zaczęłam się zastanawiać.. a no tak.. naruszam. i nagle zaczęłam się tym bardzo przejmować. wykonywać milion telefonów. do prawników, wydawnictw…
i ja trzęsąc się, dzwonię do wydawnictwa „kiedyś”.. coś dukam, jąkam się, cała w przerażeniu..
a Pani mi na to..
– momencik, spokojnie. niech się Pani uspokoi. nikt Pani do więzienia nie wsadzi, i nikt po sądach włóczył nie będzie. zaraz wszystko sprawdzę i dam znać.
a ze mnie jakby Ktoś ciężki kamień zdjął.
wcześniej było „czekam” – wydawnictwo Hokus Pokus. Jakoś w dzień tego zamieszania trudno mi było się z nimi skontaktować.
a potem dostaję od Nich maila z zapytaniem o pokazanie innej Ich książki.. Rany Boskie! Oczywiście!Z największą przyjemnością!
no i że tylko kilka stron a nie całość. tak, tak, teraz to ja już takie rzeczy wiem..
i że wybrać mogę jaką chcę…
skąd mi się to bierze.. przecież normalny scenariusz przewidywałby włóczenie się po sądach, paragrafy wszystkie z internetu wyczytane, noce nieprzespane..
a mój scenariusz to niezwykle miłe rozmowy, maile, porozumienie na najwyższym z możliwych poziomie…
moja karma jest wielką zagadką…
wybrałam „Sztukę Latania”. bo tak lubię najbardziej. że jedno słowo,zdanie mówi więcej niż tomy ksiąg z biblioteki narodowej.
książeczki, z kilkoma obrazkami, zdaniami, które pozwalają sie zatrzymać, przeanalizować. zerknąć wstecz i inaczej patrzeć na to co nadejdzie. pod innym kątem postrzegać teraźniejszość. choć na chwilę zapomnieć o tym, za czym wciąż pędzimy by zauważyć to co mamy… to jedna z tych książek, która powinna stać na półce obok „a ja czekam” i „kiedyś”.
to książki do których powracamy bardzo często. bo wystarczy chwila. taka niezauważalna dla całego dnia, a nawet godziny… a stawiająca nas do pionu.. by przestać marudzić, więcej doceniać.. bo „marzenia są bliżej ziemi niż nieba”…
„Bohaterem „Sztuki latania” jest sympatyczny pingwin, który z podziwu godnym uporem próbuje nauczyć się latać, ma się rozumieć –bezskutecznie. Już samo pragnienie niesie w sobie spory ładunek surrealizmu. Nielot zresztą postanawia zrobić research. Na przykład zapytać zieloną gęś, ćmę czy kurę…
„Sztuka latania” pokazuje, że osiągnięcie rzeczy niemożliwych leży w naszym zasięgu. To bezpretensjonalna, prosto podana opowieść o sile woli i uporze, przeciwstawiającym się konwencjom i pozornie niepodważalnym prawom natury i kultury. Także rzecz o przekraczaniu ludzkich możliwości, słabości, społecznych ról, kulturowych konwencji.”
by zobaczyć więcej pozycji wydawnictwa Hokus Pokus zapraszam tutaj.
w tym tygodniu pojawi się ponownie pozycja „a ja czekam”.. wiem, że dla wielu z Was to piękna wiadomość..
i książka „kiedyś” przyszła do mnie z Francji. no i jak to ja się zachwycam nad kopertą, znaczkiem..
a w książeczce był list. do mnie. to już trzeci list na papierze jaki dostałam od kiedy prowadzę szafę..
mam więc w pudełku „listy do szafy” kolejny skarb. dziękuję Ci Emilio.
mam też zakładkę w gmail’u pod tym samym tytułem gdyż dostaję od Was codziennie wiele wiadomości.
nie na wszystkie udaję mi się odpowiedzieć, za co bardzo przepraszam, ale to już musiałabym nie spać w nocy..
i nie wiecie jak bardzo chęć odpisania jest wielka. odpisuję po nocach, podczas Tosi drzemki, czasami kosztem innych rzeczy.
i pisanie z Wami jest wspaniałe, ale jeżeli nie dostaniecie odpowiedzi zwrotnej proszę o wybaczenie i zrozumienie, a jeżeli sprawa jest niecierpiąca zwłoki to błagam o przypomnienie…
bo te listy od Was, komentarze, to też właśnie jakaś niewyjaśniona powracająca karma..
Julio, dziękuję za informację o „Kiedyś”. Już zamówiłam i czekam na przesyłkę!
Zamówiłam dwie, dla siebie i dla przyjaciółki. Też niestety mieszkającej nie w Polsce. A pod wpływem Twojego poprzedniego posta napisałam do niej mail. Który sobie miesiąc obiecywałam, że napiszę.
Dobrze, że przypominasz o tych ważnych sprawach w życiu. Sama staram się pamiętać, ale czasami tydzień za tygodniem przelatuje.
tak to jest, że czasami potrzebujemy jakiegoś kopa.. od filmu, książki, słowa od przyjaciela żeby coś sobie przypomnieć.. uświadomić.. ja tez wiele czerpię z takich książek..
pozdrawiam serdecznie.
No i masz, popłakałam się znowu! Ja wiem dlaczego? Cały weekend czekałam na Twój wpis, a mój chłopak marudził „tak, Julia Rozumek wszystko, ale czy usłyszę o czymś innym?”. Miłego tygodnia Wam życzę 🙂
pozdrów ode mnie chłopaka swego 🙂
ściskam mocno i całuję!
I nawet nie wiesz, jak ja teraz czkam, na „a ja czekam…” Nawet nie wiesz. A do koszyka powędruje upragniona od czasu książka Wolfa Erlbruch’a – trudna, ale wiesz, że ten temat oswajam i chciałam poznać go oczami autora. Julio droga ściskam czule i dziękuję ♥
Dzięki Tobie Julio, zamówiłam „a ja czekam”….bardzo, bardzo dziękuję, że dałaś znać:)
A piszę pod Maryś, bo chciałam Ci powiedzieć, że ja też książkę Wolfa Erlbruch’a zamówiłam….z tych samych powodów….
Ściskam Was Obie!
Julio, dzięki piękne raz jeszcze:)
Olu… Wiem… Tulę ♥
książkę Wolfa też mam już. dzięki podpowiedzi Maryś.
i ja ściskam mocno.
Lubie do Ciebie, do Was zagladac przy porannej kawie 🙂
🙂 to dla mnie bardzo wiele. dziękuję .
zaglądam, patrzę, częściej patrzę niż czytam, dziękuję za inspirację książkową
dlatego zdjęć będzie coraz więcej niż pisania 🙂
Zupełnym przypadkiem trafiłam w to miejsce – buszując po sieci w poszukiwaniu inspiracji…Weszłam „na chwilę” – uszczknąć odrobinę słowa, obrazu i dźwięku. Utknęłam.
Przez długie godziny wertowałam Twojego bloga – zachłannie gromadząc Twoje koncepcje i wrażliwość. Płakałam i śmiałam się na przemian – i mało co nie przypaliłam obiadu…
Dałaś mi pewnego rodzaju roztrzęsienie wewnętrznych komórek – od dłuższego czasu żyję bardzo szybko – jestem mamą trójki dzieci, mam firmę 1 osobową – co dokładnie tak trzeba to odbierać i teraz dla zmniejszenia wydatków wróciłam do pracy etatowej….moja sytuacja osobista nie jest sielankowa – pewnie dlatego wyłam jak bóbr kiedy napisałaś o przyjaciółce, bo ja mimo iż mam takie co najmniej dwie – to nie mam realnego czasu, żeby ich zobaczyć. Nie mam w ogóle czasu, żeby urwać się z pędu czy nawet płakać.
Tym bardziej dziękuję Ci za to, że wywołałaś we mnie takie emocje – że dzisiaj myślę o Was i że zamówię te plecaki ze smyczą :), że jest tak pięknie tutaj, ciepło, że tyle wartości i myśli, które są bliskie mojemu życiu. Też prowadziłam bloga – jest skrajnie inny niż ten – przestałam, bo zabrakło mi siły w zderzeniu z ludźmi wirtualnymi…ale skłoniłaś mnie…że może warto to robić dalej – dla siebie samej…i dla innych mam, które mają swoje marzenia…
Ja Ciebie serdecznie zapraszam – do mnie http://magart-magdaczechoska.blogspot.com/ i na FB – nawet jeśli tam już nie bywasz i zapraszam Cię do mojego sklepu i galerii – chciałabym coś dla was zrobić – dla Ciebie i dla Tosi…jeśli tylko mogę to odezwij się do mnie.
Magda
Madziu, jak widzisz, ja mam jedną Antkę a i tak czasu mało..
do komentarzy sprzed tygodnia wracam dopiero dziś.. a i tak już czeka tam mnóstwo obowiązków jeszcze przed snem..
podobno gdy dzieci więcej to czasu też jakby więcej. lepiej człowiek zorganizowany..
hmm.. zobaczymy.. może za rok kolejne..
ja chyba tak łatwo też bym do przyjaciółki nie poleciała gdyby nie namowa męża i możliwością dzieki niemu. i choć On zostaje bo obowiązków masa to ja lecę z Tosią..
chcę by poznała syna od przyjaciółki..
Madziu, lecę szybko zobaczyć na Twojego bloga..
a już niedługo podzielę więcej obowiązków podobnych do Twoich 🙂
ściskam mocno
łaaaa!! chyba coś zamówię! piękne rzeczy!!
Julio, cyber przestrzeń jest stworzona dla takich blogów jak Twój. A ja jestem wdzięczna swojej karmie, że teraz trafiłam tutaj, a wcześniej do innych równie bliskich mi miejsc. Chciałabym żeby mój los dalej mnie tak szczęśliwie pchał. I żebym mogła w środę, tak jak Ty kiedyś, usiąść na ziemi w kuchni, z słuchawką w ręce i ze łzami radości dowiedzieć się, że wszystko w porządku. (Przepraszam, że tak ckliwie, pozdrawiam).
Czasami moja siostra mówi.. „jak Ci się chce? ten blog to tyle pracy..”
Dla takich słów warto zarywać noce.
ukłony do stóp w podziękowaniu..
całuję i ściskam
Do „Szafy” zaglądam już regularnie 🙂 Podziwiam Cię Julio bardzo za wytrwałość – prowadzenie takiego bloga to kawał ciężkiej pracy!!!! Jestem Ci bardzo wdzięczna za inspiracje, za to, że potrafisz tak trafnie, w odpowiednie słowa ubrać to, co często sama czuję… . Jak tylko zobaczyłam w „Szafie” polskie wydanie „Kiedyś” wraz z informacją, że właściwie nigdzie nie można go już dostać, zaczęłam poszukiwać za granicą. I znalazłam angielską wersję, którą od razu zamówiłam! Tak, to cudowna książka! Dziekuję! Teraz również, jak niejedna Twoja czytelniczka (czytelnik?), czekam na „A ja czekam…”. Trzymaj się ciepło i niech ta karma, o której piszesz, już zostanie z Tobą 🙂 Tego Ci życzę:).
Mam nadzieję, że jak już stanie ten mój dom to na wiosenny dzień zaprosze Was na kawę i ciasto… czekam na ten dzień…
jednak niezwyklę dziękuję za słowa o wytrwałości..
ściskam
Julio i powodzenia dalej! Tylko nie zapomnij o sobie!
w pierwszej chwili przeczytałam tytuł „prawo karne” i myślę sobie, co u licha??? ale to może dlatego, że za 2 tygodnie wracam do pracy…
nic w życiu nie dzieje się przez przypadek, albo może przypadki rządzą życiem…z której strony by na to nie patrzeć, to co i przez kogo jest nam predestynowane, znaczy bardzo wiele także dla mnie. dla jednego coś się kończy katastrofą, dla drugiego otwierają się nowe drzwi, nowa szansa. nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że to wszystko tak się skończyło. przykro mi jeśli i ja początkowo zasiałam w Tobie niepokój w tej kwestii. być może jednak gdyby nie to, nigdy byśmy się nie usłyszały. być może gdybyś nie była taka jaka jesteś, gdyby dzwonił do tych wydawnictw ktoś inny, z innym nastawieniem, ich reakcja nie byłaby taka życzliwa. być może wielu ludzi trafia do sądów bo boją się otwartości, uczciwego przyznania się do błędu, podjęcia działania w celu naprawienia skutków swego działania. być może mając wpływ na swoje zachowanie poprzez kształtowanie naszego „ja” mamy wpływ na naszą karmę…
Musisz być dobrym człowiekiem, że tyle dobra do Ciebie wraca 🙂
Czekam z utęsknieniem na „a ja czekam” i już się nie mogę doczekać 🙂
Julia a może być mogła zorganizować konkurs gdzie do wygrania byłyby te pozycje ? Myślę, że wiele Twoich czytelniczek byłoby zadowolonych 🙂
mówisz i masz 🙂 jest i konkurs z książeczką 🙂
ściskam
czarodziejka z Ciebie !
tak, te książki mają swoją moc 🙂 Buziaki :***
A ja się zastanawiam po co te nerwy i nieprzespane noce…? Przecież wystarczyło zdjąć post albo kilka fot, żeby były fragmenty a nie cała książka 😀 No i nie wiem czy to rozsyłanie mailem do wszystkich też było do końca legalne, bo to jakby nie patrzeć dystrybucja, ale z drugiej strony to tylko zdjęcia (czy to też jest brane pod uwagę jako kopia?) więc nie wiem… Z czystej ciekawości – na podstawie których paragrafów prawa autorskiego i praw pokrewnych złamałaś prawo? Przecież nie rozpowszechniałaś tego dzieła w celach majątkowych? Fakt, udostępniłaś to publicznie, ale tutaj znów pytanie o zdjęcia… No i jedynie kto mógłby cię pozwać to autor książki, chyba, że przekazał wszystkie prawa majątkowe do utworu wydawnictwu, ale nie sądzę. Więc moim zdaniem (oczywiście mogę się mylić) telefony do nich również były zbędne. Ale ważne, że wyszło jak wyszło a wyszło super więc właściwie wszystko na plus, te telefony także! 😉 Życzę Ci jak najmniej stresujących sytuacji. Karma to dziwka, ale Ciebie najwyraźniej lubi 😀 Buziaki! :*
Phi, to co ja mam o mojej karmie napisać? Widać seryjnym mordercą w poprzednim wcieleniu byłam ;))))
Tak poważnie to wszystko tylko od nas zależy, od naszego nastawienia i naszej wiary. Mogłabym użalać się nad sobą i zadawać wieczne pytania: dlaczego ja? – a po co. Jest jak jest. Zawsze i we wszystkim można dostrzec jasne strony.
Jak w tej książeczce, bo marzenia faktycznie są bliżej ziemi niż nieba.
Karma=optymistyczne/negatywne, nastawienie do świata (niepotrzebne skreślić)
Pozdrawiam bardzo serdecznie i ślę uściski 🙂
hahah oj oj ludzie to jednak uwielbiają mieszać w życiu innych!! Wiesz, napisałaś przecież co to za książka i skąd zdjęcia itp. Nic się nie martw. Jakbyś napisała, że to Twoje to wtedy mogłabyś się martwić. Mnie kiedyś postraszono sądem, bo napisałam komentarz, że nie podoba mi się sukienka, która jest prezentowana. hahha . Po prostu czasem sił brakuje, jak ludzie niektórzy potrafią utrudniać. 🙁
tylko, że ja chyba faktycznie naruszyłam prawo bo pokazałam całą książkę, a tego robić nie wolno..
ale to fakt… i trzeba uciekać od takich ludzi gdzie pieprz rośnie.. 🙂
Cala przyjemnosc po mojej stronie Julka 🙂 buziaki sle :**
masz tyle, dlatego możesz mnie dokarmiać, bez straty 🙂
szczególnie mięsem 🙂
I pomyśleć, że tyle na tą książkę czekałam i w końcu jedzie do mnie z Anglii razem z przyjaciółką a tu proszę… 🙂
Swoją drogą pogoda nam nie sprzyja widzisz co się dzieje dziś za oknem? Chyba przyjdzie nam poczekać na wspólne zabawy naszych dziewczynek…
Pozdrawiam gorąco bo za oknem na ciepełko nie ma co liczyć….
A z M.
i u nas zima i błoto. brrrr….
ale wiosna za pasem..
ściskam więc ciepło :*
Witaj, wraz z 3 blogującymi mamami byłyśmy pod wrażeniem twojej współpracy z Gapem. Chciałyśmy się dowidzieć jak można taką współpracę rozpocząć i GAP oficjalnie nam napisał, że obecnie nie prowadzi współpracy z żadnym blogiem. Możesz to wyjaśnić? I dlaczego nie ma już ich bannera u Ciebie? cytujemy: w tym samym czasie zaproszono mnie do kampanii reklamowej marki GAP, i Ich najnowszej kolekcji Peter Rabbit..
🙂
marka GAP obecnie nie prowadzi żadnej kampanii reklamowej gdyż trwała ona dwa tygodnie. i ze mną została zakończona w piątek, a co za tym idzie zdjęłam baner, gdyż był zamówiony na okres dwóch tygodni. nawiązali współpracę kolekcji Rabbita ze mną oraz ładnymbebe. gdzie na ładnym bebe równiez baner reklamowy wisiał dwa tygodnie.
nie mam pojęcia co odpisują, bo to Oni zgłosili się sami do mnie. korespondowałam z firmą, która ich reprezentuje w mediach na Polskę, nie bezpośrednio z GAPem. ot cała filozofia.
Dziękuje za informację. Pzdr.
Właśnie zamówiłam w hokus-pokus ” A ja czekam” i „Fikusa”..uwielbiam takie książeczki dla moich dzieci, czasami zapełniając naszą biblioteczkę już nie wiem czy to bardziej dla mnie czy dla nich te zakupy:-) Ważne że nasza kolekcja jest większa i większa i coraz wspanialsza.! Ściskam Was cieplutko i czekam na kolejne podpowiedzi książkowe