nie jest tak, że człowiek składa się z myśli. a potem z liter i czcionki rozmiaru 16.
nie składa się z historii wybiórczych i znośnie przedstawionych w internecie.
człowiek złożony z prędkości wymawianych słów, z nadmiernej gestykulacji bądź rozleniwionego ciała.
budują go lekkie, zwiewne ruchy, kroki lub zdecydowana postawa jak John Wayne w Rio Bravo..
można być tym Kto z pokorą obserwuje, mądrze się przygląda lub zwyczajnie mówiącym za dużo, zbyt mało analizującym swe wypowiedzi.
w środę mówiłam Marlenie, że tak się boję.. nigdy w życiu nie planowałam takiego miejsca dla siebie.
nie wiem jak wtedy człowiek powinien się zachowywać, jak zdania budować.
co robić z tymi rękoma co z tych nerwów zawsze tak mi się trzęsą..
bo mnie się wydaje, że skoro Ktoś z drugiego końca kraju jedzie, Komuś dzieci zostawić musi, wydaje pieniądze na pociąg i paliwo… jeżeli Ktoś z Dortmundu przyleciał…
to Oni spodziewają się Kogoś WOW! – a… to tylko ja..
taka bardzo zwykła dziewczyna którą tak samo mocno można polubić, jak i się do niej zniechęcić..
a ja mówiłam, że chciałabym każdego z Nich zadowolić swoją osobą…
żeby Ich nie rozczarować…
bo chojrakować to ja mogę… ale nie przy moich czytelnikach.. bo ja już dawno wiem, jaki poziom, jaką klasę, jaką mądrość Oni posiadają…
a tam taka zwyczajna ja przyjadę…
i wtedy ta Marlena, w tę środę po południu powiedziała mi, że nawet najlepszy aktor nie dałby rady zagrać tylu ról, aby sprostać wymaganiom każdego z Nich… bo oczywistym jest, że każde będzie inne…
a później jeszcze, przed snem, napisała mi cytat Fritza Perlsa…
„Ty jesteś ty, a ja jestem ja.
Jeśli się spotkamy – to wspaniale.
Jeśli nie – to trudno.”
i w ten piątek, uparcie włączając w aucie 12-tą piosenkę powtarzałam sobie, że nie mogą mnie lubić wszyscy. po prostu się tak nie da… i muszę się z tym pogodzić bo zwariuję!
najzwyczajniej na świecie będę tą którą jestem. tą która nie myśli zanim powie, tą która na pewno nie wygląda jakby była autorką tej książki.
i choć wyobraźnie mam w miarę rozbudowaną, tak nijak sobie tego wieczoru tak bym nie nakreśliła w tej jakże pustej łepetynie..
bo nie wiem czy mi uwierzycie, mnie wciąż trudno…
tam każda z tych dziewczyn, ale każda! która przyszła była właśnie tą na którą ja czekałam.
Tam nie było nikogo Kto przyszedłby mnie oceniać czy obserwować.. Tam każda z Nich przyszła by wziąć to co jest. By pozytywnym odbiorem się upewnić a rozczarowanie zwyczajnie unieść.
wziąć i unieść bez słowa.
jakie One były piękne! jaką One miały charyzmę! Każda miała taki pazur w sobie.
Kobiecość w najpiękniejszej postaci.
ten wieczór, który szybko w noc się przemienił nie był wieczorem autorskim, a spotkaniem niezwykłych kobiet… i mogła dokonać tego tylko Agnieszka. Ona była tego początkiem i końcem.
Tylko Ona mogła stworzyć takie miejsce na tym świecie, gdzie 23-go września zdarzył się jeden z najpiękniejszych wieczorów w moim życiu… bo ja nigdy nie myślałam, że usiądę w takim fotelu i dla Kogoś będzie ważne co w tej głowie myślę..
jednego mi tylko żal. tak bardzo żal… że każda z Nich nie usiadła na moim miejscu i nie opowiedziała swojej historii… myślę, że byłyby to najpiękniejsze książki… Już widzę w wyobraźni każdą z Nich co opowiada i jak… Ich gestykulacje i śmiech. bo każda z Nich przyniosła przepiękną książkę w sobie, tylko zupełnie przez przypadek się tak złożyło, że ja swoją jakoś spisałam i wydałam, ale niczym się ona nie różni od Ich powieści.. tamtego wieczoru przyszły najpiękniejsze kobiety.
pamiętam oczy każdej z Nich. Włosy, ubrania..
tamtego wieczoru dostałam jeden z najpiękniejszych prezentów w moim życiu…
a drżące ręce wkładałam pod uda.
za zdjęcia pięknie dziękuję Kai (wpis u Niej tutaj)
Żałuję, że nie mogłam być…
?
jeju ale super 🙂 jakbyło by super gdyby w kazdym miescie były takie babskie kluby gdzie przychodzą takie babeczki jak te na zdjęciu, takie fajne 🙂 i tak pogadać by można było, posmiac się, poradzić, ponarzekać. Gdybyś kiedyś Julia miała w Rzeszowie wieczorek autorski to ja też bedę 🙂
Dokładnie, proszę jeszcze Łódź zapamiętać 😉
Z wielką przyjemnością poszłabym na takie spotkanie 🙂
Kraków czeka!:)
JULIA. To było niezwykłe poznać Cię osobiście. Love at first time. Nic w sobie nie zmieniaj.
Kiedyś opowiem Ci swoją historię.
Buziaki kochana
Julka, jesteś wielka 🙂 choć wciąż daje się odczuć, że uważasz, że malutka.. to tak naprawdę jesteś wielka. Wiesz bo mądrych takich co ukradli księżyc i zdobyli szczyty to jest wielu. I tych co mają doktoraty i osiągnięcia wielkie w swojej dziedzinie i tych co ludzi leczą i ratują im życie.. Ale tylko niektórzy z nich mają charyzmę która porywa… tylko Julka nieliczni ♥️ i choć komentarzy u nikogo nie piszę to dziś ten zostawiam Tobie, żebyś pomyślała choć przez chwilę w tej swojej łepetynie, że człowiek ten wielki najczęściej czuje się jak najmniejszy. Ten który by takiej książki nie napisał i który na nią nie wygląda… uściski i buziaki wielkie ogromne!
Kochana tak cudownie było Cię poznać! zobaczyć tą Twoją energię… tą zwyczajną zwyczajność… ten uśmiech Twój zobaczyć! i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś będzie mi dane choć słów kilka z Tobą zamienić 🙂 <3
ehhh babo, tak bardzo żałuje, że to tak w Polskę pojechałaś…i nie mogłam tam być… ehhh mam nadzieję, że Ty do Krakowa to przyjedziesz i wtedy i ja przyjadę,
Ps. Książka twoja poszła w świat (czytają ją Polki w Bergen) 🙂
Jak szybko może bić serce? Tak szaleć może i ze strachu, i z ciekawości i z radości.?
Ależ żałuję, że mnie tam nie było!
To spotkanie musiało być cudowne super ze niektóre z nas miały szansę Cię zobaczyć usciskac zamienić słowo .
Ach…jak Wam tam musiało być wspaniale…
a ja… czytając Twój dzisiejszy post… czułam jak po każdym Twym słowie w oczach zbierają mi się łzy… i tak je próbując powstrzymać rozpłakałam się jak mała dziewczynka co to:
Lalki nie dostała w sklepie….
Na wycieczkę w daleki świat pojechać nie mogła…
Po mszy świętej na lody z rodzicami nie poszła…
Wielką dziurę w nowych rajstopach ciągnąc za nitkę na kolanie zrobiła…
Ulubioną filiżankę mamy swej potłukła…
Teraz łzy ciekną bo tak chciałam tam być…
Tak sobie obiecywałam, że na spotkaniu autorskim Julii to ja będę choćby się waliło i paliło ale…
nie przewidziałam, że ograniczona ilość miejsc będzie 😉 tak bo wszystkiego w życiu zaplanować się nie da…
może będzie kolejne spotkanie Julio co??
Cieszę się, że tyle wspaniałycz kobiet przyjechało i że Ty tak to pięknie opisałaś.
calusy ślę;)
Masz rację z tym że każda z nas ma swoją historię. Jedne okupione są łzami i nieprzespanymi nocami inne przyśpieszonym biciem serca i motylami w brzuchu a jeszcze inne i jednym i drugim ale bez wątpienia to te historie sprawiły że trafiliśmy właśnie do ciebie, że coś nas tam urzekło i zatrzymało na dłużej …
Jak ja bym Cię Jula poznać chciała te wszystkie tak barwnie opisywane przez Ciebie gestykulacje zobaczyć. Nie znamy się a jesteś mi przez to Twoje pisanie tak bliska tak wiele dobrego mi w życiu uczynilas. Masz tę moc Dziewczyno :*
Gratulacje wielkie za odwagę, za siłę i pokorę:) Dziękuję za dobre a czasem złe słowo, za czas który poświęcasz będąc tu, stokroć dziękuję za twoje wnętrze kolorowe i piękne:) Proszę o wiecej:) Życzę marzeń wielu ale żeby część tylko się spełniła bo wciąż trzeba marzyć:) i abyś była wciąż taka sama nie celebrytka a zwykła ONA dziewczyna z sąsiedztwa:) Rozumiesz Rozumek? Hehe ściskam i całuję:)
Kiedyś marzyłam, by poznać pewnego „małego” aczkolwiek wielkiego dla mnie człowieczka i jego mamę :). I choć mieszkają daleko, mi się- Kredko pozdrawiam… tak bardzo chciałam być wtedy, kiedy Ty Julio byłaś w KiK-u, ale może kiedyś, gdzieś… bo Ciebie też tak samo uwielbiam…
Zdjęcia mówią wszystko 🙂
<3
Było pięknie, idealnie, czułam się tak jakbym do przyjaciółki na kawę wpadła. A Ty Julciu cudowna, być sobą to najlepsze co zrobić można. Dziękuję za przemiła atmosferę, słowa, towarzystwo, energię podarowana, za to że mogłam Was poznać. Dziękuję Agnieszko że mogłam być częścią tego wieczoru.
Tak bardzo żałuję , że przegapiłam okazje a mieszkam parę przystanków od kredki 🙁 Nigdzie nie było informacji na blogu 🙁
Julio zorganizuj jeszcze dla tych , które tak bardzo chciałby Cię poznać ja marze o wieczorze autorskim z Tobą 🙂
ale pięknie napisałaś, julia 🙂
Może powtórka 😉 chętnie bym przyszła.posłuchała. Agnieszka
A może i do Poznania…? 🙂
Twoja książka powędrowała do Szwecji 🙂
Wow, cudownie i serdecznie gratuluję! Nie wiedziałam, że było takie spotkanie, ale niestety do Warszawy i tak nie mogłabym przyjechać. Ja jestem w trakcie czytania Twojej książki. Dziękuję Ci za to, że JESTEŚ! Książka jest rewelacyjna, dodaje mi dużo siły, optymizmu i przypomina o tym co najważniejsze. Teraz w prasie i w mediach ciągle się czyta/słucha o wielu smutnych i złych wiadomościach. Ciągle słychać narzekania, że ta Polska to taki okropny kraj, rząd do niczego, pracy nie ma, itd. A ja lubię poczytać o rzeczach pozytywnych, które dają siłę, dodają otuchy, radości z najdrobniejszych rzeczy, które sprawiają, że buzia zaczyna mi się uśmiechać do moich dwóch maluchów, do męża. I dlatego dziękuję za Twój blog i książkę 🙂 Pozdrawiam serdecznie Ciebie, męża i dzieciaczki!
Kochana Julko? Cudo ta Twoja relacja z autorskiego wieczoru??????
Szkoda tylko że nie było informacji o tym spotkaniu na blogu?
bo lokal nie pomieściłby Twoich wielbicieli?
Zapraszam Cię serdecznie do nadmorskiego Trzebiatowa i pięknego Pałacu nad Młynówką zorganizujemy Ci z naszą cudowną Panią Dyrektor wspaniały wieczór autorski? Liczę że przemyślisz moją propozycję. Pozdrawiam cieplutko
Pięknie to napisałaś, a tym których nie było jeszcze bardziej żal, że Ciebie nie poznali, nie posłuchali….
Na szczęście pozostaje nam wspaniały Blog, ten na papierze i w sieci.
Dziękuję Julia, że dzielisz się z nami tym co kłębi się w Twojej „łepetynie”:)
Piękne zdjęcia, widać na nich emocje, tę radość i moc….
A i Ty jak zwykle miałaś świetną sukienkę :)).
Jesteś zupełnie jak Ania z zielonego wzgórza, wydobywasz z ludzi to co najpiękniejsze. Za to Ci dziękuję:*
Cześć Julia,
był kiedyś taki dzień w którym Asia pokazała odcinek o Waszej rodzinie, domu, dziecku a właściwie to dzieciach. Zaciekawiłam się, ale z niechęcią, weszłam na bloga i wstyd się przyznać ale pierwsze co sobie pomyślałam, to że jesteś kolejną bogatą, zrobioną, mądrzącą się panną. Żebyś wiedziała jak z czasem, wraz z poznawaniem bloga, czytaniem tekstów było mi coraz bardziej wstyd. To chyba jakieś chwilowe zaćmienie umysłu było, bo ja taka nie jestem z natury wredna i zazdrosna. Bardzo Cię za to przepraszam, chociaż Ty o tym nie wiedziałaś. Potem pojawiła się książka i długo dosyć myślałam czy kupić czy nie. Aż przyszedł ten moment, ta minuta, że teraz, że już, że muszę i mam. Mam od jakiegoś czasu. I:
– za ten papier biały
– za ten sznurek
– za tę zakładkę
– za tę okładkę której kolor i wygląd budzi dobre wspomnienia i kojarzy się z pamiętnikiem
– za ten kleks na okładce, który pokazuje całą Cibie
– za te słowa piękne, miażdżące, dające do myślenia, proste
– za te rady, których świadomie nie dałaś
– za tę prawdy, które czasami zawstydzają, obnażają, ale przecież tacy właśnie jesteśmy
– za wzruszenie, za łzę po kryjomu otartą
– za uświadomienie co jest ważne
– za to, że mimo tylu obowiązków dałaś nam całą siebie
Dziękuję Ci. Czytam, myślę, wracam, zaznaczam, śmieję się, płacze, wspominam. Dziękuje za towarzystwo w reszcie życia, bo to słowa, które mnie będę towarzyszyć jak Tobie Pan Myśliwski.
Ila
Myślę, że nie jest sztuką Kogoś rozkochać w sobie a potem to uczucie zniszczyć, sztuką jest pracować długo na tę sympatię..
Zostawiłaś mi zatem największy komplement.
I wcale Ci się nie dziwię.. Czy ja bym inaczej pomyślała.. Pewnie podobnie..
To naturalne, że nawet gdy nie chcemy wyciągamy jakieś wnioski bezpodstawne..
Największym darem jest potrafić się do tego przyznać.
Dziękuję Ci ogromnie i kłaniam się nisko :*