Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the instagram-feed domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/szafatosi/domains/juliarozumek.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
„stres” – julia rozumek

„stres”

od dziecka jestem zakochana w felietonach.
lubie tę formę krótkiego opowiadania, które zamyka jedno, ostatnie zdanie.. zdanie, które tak wiele daje do myślenia..
jako nastolatka wycinałam z Wysokich Obcasów strony z felietonami i składałam do białej teczki.
minęło 16 lat i po białej teczce nie ma śladu.. zaginęła w czeluściach strychu.
jednak jeden z nich, bardzo mocno siedział mi w głowie. szczególnie właśnie to ostatnie zdanie, po którym ma się ochotę powiedzieć cicho pod nosem z westchnieniem.. „a no właśnie.. a no właśnie..” i pokiwać lekko głową.
uwierzcie mi, że znalezienie tego felietonu w internecie nie było proste.. zajęło kilka ładnych godzin, bo nie pamiętałam tytułu..
ale tak się zawzięłam.. no bo przecież nie mogłam tego przeżyć, że się z Wami tym nie podzielę..
mam. dzielę się. i teraz mogę iść spokojnie zasnąć..
autorką jest Joanna Szczepkowska.
zdjęcie pobrane z internetu.
 
„Przy stole siedzieli: 
Maja, lat dwadzieścia, studentka prawa (nerwowe mrużenie oczu), Marek, lat osiemnaście, maturzysta (blady, sińce pod oczami, mowa przyspieszona), ich ojciec, lat pięćdziesiąt, właściciel sklepu z warzywami (co pół minuty krótkie chrząknięcie), ich matka, lat czterdzieści osiem, świeżo upieczona masażystka ze specjalnością techniki tajskiej (trochę nieobecna pod wpływem ziółek), babcia, lat osiemdziesiąt sześć, i ja.
Tematem rozmowy były: depresja, anoreksja, bulimia, lordoza, bóle krzyża, spięcie mięśni karku, ciśnienie i bezsenność.Marek nie śpi już od zeszłego roku. Twierdzi, że jego organizm broni się w ten sposób przed snami. Markowi śnią się:
– minister edukacji jako Mussolini,– podwodna matura opanowana przez stado piranii,– matura jako publiczna egzekucja.Kiedy Marek udręczony bezsennością o piątej rano wlecze się z kuchni do swojego pokoju, mija na korytarzu matkę, która otrząsa się ze swoich snów.

Matce Marka śnią się:

– tekturowe budy, w których śpi rodzina,

– że mąż z siatką brukselki macha do niej ręką, mówiąc: „Jadę do Afryki pracować na czarno”,

– jej córka, którą skreślili z listy studentów za to, że czytała Harry’ego Pottera,

– ksiądz, który mówi: „Sorry, nie dam ci rozgrzeszenia, po co ci w tym wieku rozgrzeszenie?”.

Kiedy Marek z matką mijają się w korytarzu, przez szparę między drzwiami i podłogą widać smużkę niebieskosinego światła. To pokój Mai. Woli komputer od snów. Mai śnią się:

– odcięta głowa koleżanki ze studiów, której referat został wyżej oceniony,

– ona sama biczowana przez posłów za dwa kilo nadwagi,

– stragan staroci, gdzie wśród połamanych imbryczków leży jej dyplom z prawa,

– ona czyszcząca iglicę Pałacu Kultury,

– ślub z nagą dziekan wydziału.

Kiedy matka Mai wchodzi do kuchni, zagląda do lodówki i jak co noc stwierdza, że jest pusta. Jej mąż mówi, że nie jadłby po nocach, gdyby się nie budził, ale się budzi i wtedy czuje ssanie w żołądku. Mężowi śnią się:

– wielki wyścig psów – startuje w nim zamiast ich czternastoletniego wyżła Argo; deptany przez stado wilczurów czołga się do mety,

– spychacz, na którym siedzi George Bush i równa z ziemią jego sklep,

– on sam w staniku żony przyłapany przez jej przyjaciółkę; obie szepczą coś sobie do ucha i wyją ze śmiechu.Tylko babcia śpi każdej nocy. Ufnie, cicho, spokojnie. Teraz przy stole też niewiele mówi – słucha uważnie i z troską patrzy na podkrążone oczy rodziny. Stres. Mój Boże. Tu, na karku, mają mięśnie zbite jak kamienie. Niech pani dotknie syna. Ja nie wiedziałam, że tu może tak boleć. A wnuczka nie je. Dziubnie sałatę i pędzi do pokoju. A wnuk znowu jest tym…– Meteopatą, babciu.– O! Meteopatą. Choruje razem z pogodą. Takie czasy. Mój Boże.

– Babcia ma osiemdziesiąt sześć lat – mówi z dumą gospodarz domu – a pamięć jaka, a ile przeżyła, kawał historii…

Babcia przeżyła:

– pożar w fabryce ojca,

– śmierć brata we Lwowie,

– ucieczkę z bombardowanego pociągu,

– sześć godzin pod murem z podniesionymi rękami,

– Powstanie Warszawskie,

– obóz,

– proces i wyrok męża,

– napad pijanych synów sąsiada.

Babci śni się najczęściej, że płynie łódką po wielkim jeziorze.”

 
 
łódka

21 odpowiedzi na “„stres””

  1. no cudowne i nie dziwię się, że szukałaś tej łódki płynącej po jeziorze:) babcia zdecydowanie jest z innego pokolenia, którego niestety nie mamy czasu naśladować…

  2. no kurde to prawda …
    ja mam wrażenie, że tych 80 nie dożyję
    i jak tak czytam
    i babci opowiadań słucham to za głowę się łapię – jak to przeżyli !!!
    i że co że to my przesadzamy, że wszystko wyimaginowane
    i z byle powodu świat się wali …sama nie wiem …

  3. to tak a propo tej mądrości ze starczą brodą z poprzedniego postu….
    i tak sobie jeszcze pomyślałam, że to w sumie miło, że nas „tylko dzieci” w nocy budzą;)

  4. Julio, Twoje posty spadają mi jak z nieba:)
    Od kilku tygodniu zmieniła się moja sytuacja zawodowa (odpowiedzialność za projekt, zespół, mnóstwo spraw do ogarnięcia, większość na już). I pojawił się stres. Jako, że mam nadwyżkę poczucia odpowiedzialności i perfekcjonizmu zaczęłam się spinać. Rano przed wyjściem do pracy dziwne mdłości, przez cały dzień ból głowy, przed snem w myślach jeszcze powtórka co jutro jest do załatwienia i żeby o niczym nie zapomnieć. I pomyślałam sobie, że się nie dam temu stresowi bo inaczej wypalenie zawodowe murowane. Że weekendy są dla mnie, że chcę po pracy mieć czas dla siebie i bliskich mi osób, może zacznę jeździć na rowerze (wysiłek fizyczny podobno działa rewelacyjnie). A nowe wyzwanie zawodowe to okazja do popracowania nad moimi umiejętnościami takimi jak planowanie, koordynowanie czy wyznaczanie ważności zadań. Niezła nauka. Ale żeby miała sens nie mogę zapominać o sobie i przyglądać się sobie uważnie, dac sobie prawo do popełniania błędów, a z błędów i porażek wyciągać wnioski .

  5. Dlatego w życiu powoli pędzę lecę, łapiąc każdą chwilę, przeżywając każdy moment jak najmocniej się da, zarażając pasją do życia resztę rodziny. Nie warto dziewczyny, nie warto pędzić na łeb na szyję nie patrząc na to co mijamy po drodze.
    pozdrawiam!

  6. Skręca, piecze, telepocze, zawsze ten sam stan, wszech-ogarnia,zmienia barwy na szarości, powoduje zawahanie- sssstres. Tak wygląda u mnie, ale w dzień. Mam wspaniały własny łapacz złych snów, ramiona, plecy Krzysia mego nigdy gdy śpię przy nim, nie mam złych snów, odpływam i nie ma mnie. Sny jednak mają w sobie magię, mojej mamci często śni się to samo, ogromny pusty dom i że wędruje po pomieszczeniach, otwiera kolejne drzwi, za nimi tylko pustka. Wszelkie interpretacje już były od tęsknoty, po chora duszę, jak ma ktoś propozycje czekam bo to jednak jakaś taka mistyczna część naszego życia 🙂

  7. W niedzielę jadę do mojej Babci, w lipcu skończy 92 lata i przeczytam jej ten felieton i spytam co Jej się śni 🙂
    Dziękować 🙂
    xoxo

  8. Hej Julia!
    Kiedyś linkowałaś jakieś meble do dziecięcego pokoju, zapisałam bo mi się spodobały…i zgubiłam.
    Pisałaś, że dla Tosi chcesz kupić.
    Masz to gdzieś jeszcze może? Bo się szykuję do remontu…
    Z góry dzięki. Mam nadzieje, że tu zajrzysz 🙂

    1. Madziu, a jakie to były meble? może Pinio?
      kurcze nie pamiętam teraz 🙁 Jakbyś mi choć trochę nakreśliła?
      szafki, łóżeczka czy jakie?

  9. Mnie się śniło ostatnio, że mi dzieć mój i pies się razem w rzece kąpali, a mojej mamie w nocy przed moimi urodzinami, że razem rodziłyśmy, w tym ja trojaczki (3 chłopców na dodatek);-). I chyba w tych snach jest życie, choć nie ma pełnego spokoju.
    I tak sobie myślę o mojej babci, która córkę najstarszą adoptowała najpierw przygarniając z nieludzkich warunków, a dopiero potem załatwiając wszystkie formalności, choć wszyscy dookoła mówili, że to dziecko już chore, zmarnowane, z chorobą sierocą i nic z 'tego’ nie będzie. Myślę o tym, jak wszystkim dookoła załatwiała sprawy pracując w urzędzie, a sama dla siebie nic; jak internowana była przez kontakty z kościołem, a potem ten czas był tematem tabu, i nikt o tym nie wspominał i nie wie, co ona tam przeżyła…
    I szczęśliwa jestem z tym co mam, i nie martwię się za dużo.
    ps.Piękna jesteś kobieto! Ucieszyłam się, jak Cię zobaczyłam na Hushu, choć tłum był nieprzyzwoity i nie wszyscy zapowiadani wystawcy byli.
    Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.