uśmiech

koło naszego domu, jak oszalałe, tańczą i wirują nasiona topoli..
biały puch obserwuję z kuchennego okna.. za nimi w tle zielenieje las..
sąsiad chyba w tym roku nie posadził zboża i nie możemy z mężem tego przeżyć, bo widok tych falujących kłosów był jednym z najpiękniejszych w naszym życiu..
przed burzą były jak wzburzone morze. unosiły się do góry by ponownie opadać jak wielkie fale..
a kwiatostany lśniły w słońcu i mieniły się na złoto..

majowy deszcz nas zmoczył wczoraj.. skarpetki, kurtki, koszulki.. wszystko tak mokre, że ciężko było unieść do pralki. buty przemoknięte zostawiliśmy przed drzwiami i poszliśmy pod ciepłe koce. wstawiliśmy wodę na herbatę..
tak nam się żyje z dnia na dzień. z dobrego robimy jeszcze lepsze, a ze złego na przekór nie robimy sobie nic..
z widoku – kiedy mąż niesie na barana córkę wracając od sąsiadów i idzie przez te pola – robię obraz, który zamykam w głowie by w pamięci pozostał. by nigdy nie zniknął. bo to był najpiękniejszy obraz miłości, beztroski, dzieciństwa, ojcostwa, spokoju, radości, wsi… łączył w sobie niezliczoną ilość przymiotników świadczących o wyjątkowym szczęściu.
szedł taki uśmiechnięty przez te redliny i trawy po kolana. Ona machała mi mocno. ja patrzyłam na nich z kuchni myjąc podłogę. po Jej minie widzę, że dobrze się bawiły z Rozalką i pewnie Sabinka Im naleśników napiekła..

robie zakupy w naszym wiejskim sklepie prawie każdego dnia..
wchodzisz, wszyscy się do Ciebie uśmiechają, zagadują.. pytają czy już dzieci zdrowe, jak było na wyjeździe.. i że trójkąciki zamówili już..
uświadamiam sobie każdego dnia jak ważny jest uśmiech drugiego człowieka.
tylko uśmiech. może aż…
jadę ostatnio autem. zamyślona patrzę to w światła, to w gps… i nagle obracam głowę w prawo, a tam taki wielki, ogromny uśmiech na twarzy mężczyzny z blond włosami związanymi w kitkę.
rozśmieszył mnie tak bardzo, że jeszcze 30 kilometrów uśmiechałam się do siebie..
nie, nie.. on nie był w formie podrywu.. to był taki radosny, szczery uśmiech.. przyklejony wręcz do szyby..
zawsze stojąc na światłach uśmiecham się do ludzi obok. czasami jak światła się długo nie zmieniają, to pod koniec wybuchamy wręcz śmiechem.. każdy w swoim aucie..
przecież kiedy Ktoś do mnie dzwoni to ja wiem, po prostu wiem, czuję, czy On tam, po drugiej stronie nosi uśmiech na twarzy.. nawet gdyby mówił do mnie poważnym tonem..
pamiętam taką sytuację..
prawie 5 lat temu, leżałam w klinice rodząc Tosię.. wszystkie położne cudowne. miłe, uśmiechnięte.
kobiece dobro i troska otulone białym fartuchem..
i ta jedna kobieta, która była zła na cały świat za ten ziemski padół na którym przyszło Jej żyć..
dwa dni. zajęło mi to dwa dni. każdy tracił cierpliwość. stawał się dla niej opryskliwy, odpowiadał tym samym tonem.. a ja nieugięta wypowiadałam najgrzeczniejsze „bardzo proszę”, „bardzo dziękuję”, „gdyby tylko Pani mogła”… i uśmiechałam się do tej Jej uparcie zagniewanej twarzy..
w dzień gdy wychodziłam… weszła i zapytała czy może mi pomóc ubrać Tosię na wyjście..
nikomu innemu tego nie proponowała.. oczywiście każda z położnych to robiła, ale nie ta..
kiedy rzucałam wzrokiem po raz ostatni w drzwiach na łóżko i szafkę, czy aby nic nie zostało, zobaczyłam Ją. stała pod oknem i się do mnie uśmiechała… to był najpiękniejszy uśmiech jaki widziałam. był tylko dla mnie.
uśmiech człowieka, który skory do uśmiechu nie był..
spotkałam ostatnio chłopczyka przy kasie, chciał kupić drożdżówkę. okazało się, że nie ma portfela.
podeszłam i zapytałam czy mogę Mu kupić tę drożdżówkę i czy mogę jakoś inaczej pomóc, bo widzę, że chodzi zasmucony przed tym sklepem.. mówi, że w tym portfelu był też bilet na autobus do domu..
w tym aucie opowiadał mi o pasjach, o planach.. no cudny chłopczyk. szczupły, wysoki, ten ryjek taki śliczny..
On też miał piękny uśmiech gdy wysiadał.
myślę, że uśmiech to najcenniejsza waluta świata.
czasami jak mam zły humor jadę kupić sobie sukienkę.. dziś nie pamiętam żadnej z nich.
w jakich okolicznościach je kupowałam.. i często leżą w najgłębszych czeluściach szafy..
a taki uśmiech człowieka pamiętasz zawsze..
ile ich rozdasz tyle zbierzesz.
z uśmiechem załatwisz szybciej w urzędzie, z uśmiechem „szybciej” czeka się w kolejce…
stałam ostatnio w korku.. 4 godziny.. wiecie jak wyglądają ludzie w korku? a w czwartej godzinie czekania..?
a u mnie w aucie jechałam ja, Andzia i Tosia.. miałyśmy otwarte okna. Tosia machała wszystkim, a my z Andzią co chwilę zaśmiewałyśmy się w głos..
czasami okazywało się, że ten uśmiech wysyłany z naszego auta rozchodził się w promieniu kilkudziesięciu metrów.. zarażał się od nas każdy..

podchodzę do obcych kobiet i mówię, że są piękne. tak na ulicy, na balu sylwestrowym..
wszędzie.
raz tylko jedna miała zdziwioną minę gdy powiedziałam, że ma piękne nogi i tyłek w tym kombinezonie.. że ja też go mierzyłam, ale tak zjawiskowo nie wyglądałam.

ogólnie to gęba mi się nie zamyka. od gadania i od śmiania się.
zagaduję do wszystkich wszędzie i uśmiecham się do wszystkich.
sprawia mi to tyle przyjemności, satysfakcji..
i jak mawia mój mąż… u Ciebie się zawsze tyle dzieje, nawet jak idziesz do sklepu za rogiem..
uśmiech powoduję, że cały świat nagle staje się takim spacerem w dziecięcych podskokach…
i nawet zębów za bardzo nie musisz szczerzyć.. wystarczy delikatnie podnieść kąciki ust…

moja najlepsza przyjaciółka pisze do mnie sms’a..
„napisałam coś na blogu”
wchodzę, czytam i Jej odpisuję
„nosz kurde mać (zamiast „kurde” było inne słowo, ale Mama mówi, żebym aż tyle nie przeklinała)
miałam rano o tym na blogu napisać. na ten temat!
więc po prostu opublikuję Twój post”

i wcale mnie to nie dziwi, bo pomimo tylu tysięcy kilometrów mamy to samo na obiad i te same kosmetyki w kosmetyczkach..

„…ale dlaczego?  – pyta mąż kiedy mu mówię, że zamieniłam się parkingiem z nowym sąsiadem. Odpowiadam mu więc, że jego Defender za Chiny Ludowe nie mieści sie we wjeździe do jego parkingu, że stawia go w pełnym słońcu (Cypryjskim słońcu jakby tego bylo mało), że klimatyzacji nie ma, że nam to wsio ryba czy kuźwa z prawej czy z lewej, na koniec myślę sobie „a czemuż by psia krew nie?”. Dlaczego nie zejść ze swojej drogi, jak to ładnie mówią Anglicy i nie zrobić czegoś bez żadnego ukrytego powodu? Choćby w kolejce. Ilekroć widzę człowieka co staje na końcu kolejki, gdzie każdy przed nim ma wózek po brzegi wypełniony, a ten biedak z mlekiem i chlebem posłusznie za nimi czeka, wołam go przed siebie. Jakąś taką mam nadzieję, że to „pójdzie dalej”. Najlepiej widać to w korku. Wpuszczasz kogoś z bocznej ulicy i najczęściej on zaraz też kogoś „puści” a potem tamten „puszczony” znowu kogoś i od razu milej, szybciej i fajniej to idzie. A jednak to pytanie „ale po co?” pada. I to często. Dziewczynie zabrakło 80 eurocentów i zostawiła przy kasie dynię. Kiedy przyszła moja kolej wzięłam też nieszczęsną dynię i dogoniłam koleżankę na parkingu. Zdziwiona wzięła reklamówkę i poszła dalej uśmiechając się pod nosem. Czy mi ubyło? Raczej nie. Czy świat uratowałam? No też nie, ale ktoś się uśmiechnął. Być może poczuł się u siebie (bo to nie byla tubylcowa). Był taki tydzień tej zimy, że nawet Cypr zamarzł. Wiało jak w kieleckim, mroźnym wiatrem od jedynej góry jaką tu mamy. Wiozę mamę do domu, mijamy chłopaka na rowerze. Bez rękawiczek. Łapy czerwone jak żarówki w burdelu. Minęłam go i zaraz potem myśl. Weź mu daj swoje. Samochodem jedziesz, aż tak ci nie są niezbędne. Zawracam, matka patrzy na mnie z miną dr.House’a. Jeszcze zanim go dogonię myślę sobie, że może nie weźmie, bedzie mu głupio. Przypomina mi się kiedy jako 7 latka wybrałam się zimą (w Polsce) do sklepu bez rękawiczek, wyłam całą drogę do domu, czyli jakiś kilometr. Potem 15 min trzymałam dłonie pod wodą, żeby odmarzły. Chyba będzie głupi jak nie weźmie. Zatrzymałam go i podałam mu parę rękawiczek z dyskontu. Uśmiechnął się, podziękował i popruł dalej. No, Ziemia wciąż kręci się w tym samym kierunku. Nie wybuchł mi nad głową balon ze złotym konfetti. Ale chłopak szybciej dojechał do domu i na pewno lepiej.  Takich okazji  jest setki.  Zawsze można coś zrobić. Petycję jakąś podpisać, podrzucić kogoś do domu, bo siatkę ciężką niesie, nie zadeptać dozorczyni świeżo umytej podlogi, podnieść coś co spadło, zanieść kotom pod blok trochę jedzenia. Zejść ze swojej drogi. Na chwilę tylko, bo nic się nie traci, a nuż po dłuższym spacerze bedzie się lepiej spało”

55 odpowiedzi na “uśmiech”

  1. jest w życiu jedna zasada, niezmienna, bezinteresowna – jak TY komuś – tak On Tobie. Jak TY się uśmiechniesz szczerze, tak ten Ktoś odwzajemnia. I z tym łatwiej żyć i przyjemniej.

  2. A nam się wczoraj udało, byliśmy w Rudach w Stacyjkowie, i ledwo weszliśmy do auta lunęło… i tak sobie pomyślałam, że fajny ten deszcz – Julka gdzieś tu pewnie siedzi i się cieszy…

  3. Droga Julio,
    sztuká jest docenic cos, co jest takie oczywiste, dostépne i codzienne 🙂 Ja chyba musialam wyjechac tysiáce kilometrów z kraju, aby to zobaczyc jak Ty dzisiaj to widzisz. Obraz falujácych lanów zboza i wirujácych nasion topoli trafia do mnie. I fajnie miec pewnosc, ze kiedys wrócé na stale.
    Sentymentalna emigrantka 😉 Pozdrawiam i zyczé zdrówka Rodzince, bo przeciez najwazniejsze 🙂

  4. Od razu przypomniała mnie się Małgorzata Musierowicz, generalnie przesłanie każdej z części Jeżycjady, ale głównie „Kwiat kalafiora”. Bohaterowie założyli tam grupę ESD, czyli Eksperymentalny Sygnał Dobra – inaczej choćby uśmiech właśnie, czy inny miły gest. To nic nie kosztuje, chyba że dla kogoś wysiłkiem jest uniesienie kącików ust. A ile daje 🙂
    Fakt, też wyczuwam w rozmowie telefonicznej uśmiech. Inaczej rozmowa się toczy. Uśmiech nie tylko widać, jego się czuje, a dodatkowo odbija się jak w lustrze.
    Uczę tego córki. Jak na razie są efekty, ciekawe, czy w ramach buntu nastoletniego nie przyjmą naburmuszonego wyrazu twarzy. Ale jeśli nawet, to liczę, że na krótko, bo uśmiech raz dany, wchodzi w krew, zostaje i promieniuje. Pozytywnie.

    1. Magda to samo chciała napisać więc idąc śladami Julki wysyłam ci ESD a pamiętasz jak sąsiadka myślała, że to Lsd 🙂
      Uwielbiam Musierowicz

      1. Ja też uwielbiam! Oczywiście, że pamiętam podsłuchującą sąsiadkę 🙂 Choć te ostatnie książki to już trochę nie to… Ale może i ja starsza, to i inaczej na wiele spraw patrzę.
        Mam całą Jeżycjadę i czekam, kiedy moje córki podrosną i też ją przeczytają. Tylko czy złapią ten klimat? Mam nadzieję, że tak!

        1. Coś mi się wydaje Madziu ,że złapią. Te nowe książki to takie dopasowane do dzisiejszych czasów , ale ja czekam zawsze na każdą potem się wzruszam jak to ja 🙂
          Ja mam dwóch synów 🙂

  5. och! gdyby takich cudnych ludzi jak Ty Julio było więcej, życie codzienne byłoby piękniejsze, i wiem, że Twoje dzieci przejmą od Ciebie tą radość życia pełnego uśmiechów i życzliwości. Kochani!!!! odwiedzający Julię rozumek bierzcie z niej przykład!!!!! Julio jak zwykle fantastyczny post—–serdecznie pozdrawiam całą wspaniałą rodzinkę

  6. O rany Julek ! Jak to się fajnie czytało. Takie to wszystko proste a jakie ważne jak nam i komuś humor poprawia. Kiedyś w wielkim markecie koszyków brakło a że ja tylko w swoim płatki i sok wiozłam oddałam go babeczce która zagubiona biegała i szukała podeszłam uśmiechnęłam się i wręczyłam wózek kobieta była w szoku bo to takie nie dzisiejsze nie modne takie staroswieckie i nie cool tak bezinteresownie komuś obecnemu pomoc. Żyjemy w dziwnych czasach niby tacy mądrzy we wszystkim biegli podróżujemy wszystko właściwie na wyciągnięcie ręki a zwykły gest bezinteresowna pomoc zwykły uśmiech urasta do rangi wyczynu. Przykre …ale to prawda Julia co napisałaś co dajesz to zabierasz 🙂 love

  7. … Tylko czemu mi się łezka w oku zakręciła… ? Czasem idąc ulicą mam ochotę powiedzieć komuś, że np pięknie wyglada… Tylko chyba odwagi brak… ? Trzeba się poprawić… ?

  8. Najkrótszą drogą od człowieka do człowieka jest uśmiech.Na taką drogę wchodzi się z mniejszą obawą.Taki mam obrazek przed oczami.Gdy matka( Ja) zachęca malego człowieka żeby przyszło do niej na tych małych nieporadnych stópkach uśmiecha się zachęcająco i rusza stworzenie w te bezpecznie ramiona a śmiechom wtedy nie ma końca

  9. Pracuję w sieciowym supermarkecie i o ile moja praca była by przyjemniejsza, gdyby więcej było życzliwości między ludźmi. Czasami mi się wydaję, że pracując w sklepie jestem człowiekiem gorszej kategorii, bo można wylać na mnie wszystkie pomyje i złości świata, bo to wszystko moja wina. Zapominamy, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i każdy ma prawo do błędu, chociaż i tak wiele nie zależy od nas. A przeczytałam kiedyś takie piękne i prawdziwe słowa Platona „Bądź miły, każdy kogo spotykasz toczy ciężką batalię.” I jak było by cudnie 🙂 pozdrawiam

    1. raz pewna klijętka -specjalnie tak to napisałam- była wręcz zbulwersowana jakim prawem kasjerka robi zakupy przed nią niech se po godzinach robi te zakupy piszczy ta klijętka a była to wigilia ….no to się odezwałam bo ja zawsze niewyparzoną g… mam i mówię do owej klijętki co się kobiety czepia nie dość że musi wysłuchiwać takich obelg od takich ludzi to siedzi za kasą w wigilię do 16 pędzi do domu żeby na 18 stół przygotować….no i dostałam uśmiech od kasjerki 😉 a co z tamtą panią to nie wiem …. moja mama pracowała w sklepie spożywczym ciężka praca szacun 😉

  10. A ja o blog przyjaciółki najlepszej chciałam zapytać – można go znaleźć gdzieś?
    Bo reszta to wiadomo ze Julia ?

  11. wiem że jest ciężko takie wpisy pisac jeden za drugim , ale takie uwielbiaaaaaam !!!
    przy chłopczyku, którego podwiozłaś oczywiście się wzruszylam bo odką mam dzieci bardziej się wzruszam 🙂 NO I NAJWAŻNIEJSZE, ŻE USWIADAMIASZ LUDZIOM CO JEST WAŻNE !! ..aż się głupio robi , że człowiek chce więcej mieć a tu taki uśmiech najważniejszy !!! (no i scena jak tato niesie Tosie po prostu sielanka))). .a i koleżanka jakaś bardziej bezpośrednia 🙂 🙂 pozdrawiam

  12. Uwielbiam… Dziękuję Ci Julia, za każde słowo. Dziś wyjątkowo, w ramach komentarza, zostawiam wiersz Taty mego.

    Henryk Rusicki

    „Posłaniec miłości”

    Mam zdrowe ręce Panie
    napełnij je dobrą pracą
    dzięki Ci składam za nie
    sam wiesz najlepiej za co.
    Chciałbym by mogły służyć
    dla dobra całej ludzkości
    byś mógł ich Boże użyć
    do rozdawania miłości.
    Ty ją na ziemię hardą
    niesiesz do istot stworzonych
    wszystkich, bo kochasz je bardzo
    więc rąk Ci potrzeba miliony.
    Może dziś poślesz Stwórco
    mnie, szczęśliwego człowieka
    bym zaniósł miłość Twoją
    komuś, kto wciąż na nią czeka.
    Wezmę ją w ręce obie
    piękną, bo prosto z nieba
    z wiarą i myślą o Tobie
    poniosę Twą miłość gdzie trzeba.

  13. Od kilku lat milcząco obserwuję, ale tym razem postanowiłam zabrać głos. Właśnie o to w życiu chodzi, żeby być promykiem słońca (ostatnio staram się to wprowadzać w życie wszędzie gdzie jestem). Teraz czas tu u nas w Polsce wprowadzić zwyczaj witania wszystkich uśmiechem.
    W lutym byliśmy w Malezji to tak niesamowicie kolorowy i uśmiechnięty kraj. Tajlandia taka sama. Wszędzie uśmiechnięci ludzie. Dlaczego w Polsce miałoby być inaczej?? W końcu jestem zdrowa, mam co jeść i w co się ubrać, mam najdroższe osoby na świecie tuż obok. Czy to nie jest powód do uśmiechu?? I jeszcze słonko zaczyna świecić, niedługo będą truskawki, szparagi… Czego chcieć więcej skoro jest cudnie?
    P.S. Dziękuję Ci Julio, że jesteś i dzielisz się tak niesamowicie pozytywną energią.

  14. I dzięki Tobie, teraz zaczynam żyć uśmiechając się do innych więcej. Ściślej pisząc, zaczynam się starać. Kilka dni temu taki obrazek widziałam na placu zabaw: dziewczyna, około 20 lat, opiekunka zdaje się, zaaranżowała ze swoim podopiecznym zabawę w zombi. Biegała z rękami przed sobą, krzycząc jak straszydlo. Nie patrzyła na reakcje innych. Skupiona była na tym chłopcu, żeby go złapać, później on gonił ja. Nie myślała raczej co pomysla inni, ze ona, dużą taka, po tym placu tak. Nie minęły 3 minuty jak wszystkie dzieci lat 3-7 dołączyły sie do nich. Czysta radość! A dziewczyna już miała wolne, bo dzieci się zajęły same. Wszystkie. A my, siedzący, obserwujący z usmiechami zostaliśmy. Bo taka czysta radość i beztroska każdemu miodu na serce wyleje 😉

  15. Zawsze kiedy czytam Twój kolejny post, myślę sobie jakie szczęście mnie spotkało, że na Ciebie trafiłam. Było to już ponad 2 lata temu i od tamtej pory codziennie zaglądam, nie ma dnia, żebym nie zajrzała. A trafiłam tu przez zupełny przypadek, czegoś szukałam kliknęłam, zaczęłam przeglądać, nie mogłam oderwać wzroku od przepięknych zdjęć, na początku nie czytałam postów tylko przeglądałam same zdjęcia. Za którymś razem w końcu coś przeczytałam i tak mi się niesamowicie spodobało, że wróciłam do samego początku, przeczytałam wszystko.
    Jesteś wspaniałą osobą, to jak piszesz, jak przekazujesz swoje myśli, doświadczenie, czuję że dzięki Tobie bardzo się rozwinęłam, nie jedno zrozumiałam dzięki Tobie, życzę Ci jak najlepiej, chciałabym aby takich osób było jak najwięcej.
    Ja jestem osobą bardzo radosną, niemalże zawsze uśmiechniętą, bardzo pozytywnie nastawiona do świata, ludzi, jeśli tylko mogę staram się zawsze pomagać drugiej osobie. Zawsze przekazuję swój uśmiech do innych spotkanych osób i naprawdę warto, to działa, to naprawdę działa! Czuje w głębi siebie, że dobrze robię, że tędy droga. Ja wiem, że dobre czyny kiedyś do nas wrócą, uśmiech-nie potrzeba wielkiego wysiłku, aby się uśmiechnąć, a jakie wspaniałe uczucie jak drugi człowiek Ci odwzajemni, a może właśnie dzięki temu uśmiechowi ktoś będzie miał lepszy dzień. Faktycznie stojąc na światłach każdy taki ponury, skupiony, a jednak tą chwilę się czeka aż światło się zmieni, więc bardzo dobry pomysł i uśmiechnąć się z auta do drugiego człowieka i umilić uśmiechem tę chwilę.
    Tak fajnie zawsze prosto piszesz, niby banał, niby każdy powinien to wiedzieć, a jednak tak mało ludzi to robi, każdy tylko widzi siebie, swój cel. A naprawdę warto czasem wykonać ten bardzo miły, prosty gest 🙂
    Pozdrawiam Cię mocno.

  16. Ale fajnie piszesz, ja dzisiaj tez miałam takie zdarzenie jak weszłam do gabinetu lekarskiego to babka uśmiechnięta, zagaduje, wiec ja tez, było miło i w normalny sposób diagnozę postawiła.A na koniec mi powiedziała, ze mam ładny uśmiech. cały dzien mam udany i w dobrym humorze. Ogólnie to dopiero na starość uczę sie , ze warto sie uśmiechać, a Ty masz ten dar od urodzenia, wiec idź z nim dalej przez zycie, pozdrawiam.

  17. Zazdroszczę Ci Dziewczyno, umiesz tak pięknie pisać, umiesz zagadać do obcych osób, ja mam z tym problem- nie mam zwykle nic do powiedzenia i wyglądam jakbym była nieśmiała. A tak naprawdę przy bliższym poznaniu zyskuję i raczej do spokojnych nie należę. Nawet moja kiedyś przyjaciółka dziś znajoma, jak mnie poznała myślała, że jestem poważna i niedostępna, a później jakoś z czasem zaprzyjaźniłyśmy się i tak trwałą na przyjaźń parę lat. Może właśnie tego uśmiechu na dzień dobry mi brakuje….

  18. Traktuj kogoś tak jak sama chciałbyś być traktowana. Uśmiech zaraża to prawda i choć wokół coraz więcej ludzi którym on przychodzi z wielkim trudem to tak jak Ty wierzę w to że zmienia on ludzi. Ten blog jak się czyta to też zawsze na mojej twarzy pojawia się uśmiech, ale i łzy ale są to głównie łzy wzruszenia. Love Jula. ☺ ??

  19. no bo jak się do tych dzieciaczków w przedszkolu z gębą uśmiechniętą wejdzie to życie innego wymiaru nabiera 😉 a najlepsze jest to jak cię tak obłapią ze stron wszelakich i kroku nie da się zrobić no love to oj uśmiech wiele zdziałać może ;)))))

  20. Dziewczyny, niesamowite jesteście <3 <3 <3
    Julia, doskonale trafiasz, zawsze i bezbłędnie.. bo ja dzisiaj z tym uśmiechem na tę onkologię paskudną i wredną… i z uśmiechem do jednej z siostrzyczek pędzących. Dawno Jej nie widziałam… A Ona odwróciła tę swoją zatroskaną buzię i z takim "czystym" spokojem i TYM ciepłym i serdecznym uśmiechem odpowiedziała na to moje powitanie… Ty wiesz, że od razu lżej, że wszystko przestaję być tak straszne, że chce się żyć bardziej, walczyć mocniej… Bo ten jeden zwykły uśmiech ma moc! A ich ogrom to prawdziwa elektrownia atomowa!!! Elektrownia pozytywnej energii i lepszego jutra..
    Ściskam z uśmiechem mocno, mocno!!!
    K.

  21. Od 17 lat mieszkam w dużym mieście i już tak bardzo mnie uwiera ta wielka anonimowość tutaj. Że jak się człowiek uśmiechnie, a już nie daj boże zagada na ulicy,to mają cię za wariata. Że z sąsiadem to tylko wymuszone dzień dobry,a i to nie z każdym. Że nikogo nikt nie obchodzi. Tak mi brakuje tego co u Ciebie,że w sklepie sprzedawczyni wita jak dobrą znajomą,że kawa u sąsiadki to normalność. Tu większość obwarowana murem niedostępności. I ciężko się przez niego przebić, nawet uśmiechem i można się w końcu zniechęcić.

  22. Kochana Julko,jak Ty zawsze potrafisz wszystko pięknie opisać.Uwielbiam Cię czytać.Mało jest takich ludzi na świecie,a szkoda bo świat byłby lepszy,piękniejszy…Tak jak piszesz tak nie wiele trzeba aby komuś poprawić humor, sprawić żeby ktoś się uśmiechnął.Niestety większość z nas tego nie robi a to przecież nic nie kosztuje.W dzisiejszych zabieganych czasach wszyscy gnają i nie zwracają uwagi na takie małe ale jakże wielkie rzeczy,a szkoda.Uśmiech kosztuje mniej od prądu a daje więcej światła:)Więc zarażajmy uśmiechem:))Pozdrawiam z deszczowego Dublina

  23. To niby takie proste, a dla wielu tak trudne. My spojrzeliśmy trochę inaczej na uśmiech po wizycie na Sri Lance- tam uśmiechał się do nas każdy, szczególnie na widok naszych dzieci… roczna Marianka była poważnie rozczarowana po powrocie do Polski, ze tu o uśmiech trzeba czasem zawalczyć. Więc uśmiechamy się jak najczęściej 🙂 i pozdrawiamy!

  24. Też trafiłam na tą panią położną. Rany jak ja się jej bałam, mleka mi dla dziecka dać nie chciała. Mała płakała bo głodna, ja płakałam, że ona głodna i prosiłam o to mleko. Cieszyłam się, że podczas mojego pobytu miała tylko jeden dyżur. Też dziękowałam i uśmiechałam się ale nie mam tyle pozytywnej energii co Ty, Julio i nie podziałało :D. Nie będę oryginalna mówiąc Ci, że uwielbiam Cię czytać. Jesteś takim moim antydepresantem :). Pozdrawiam

  25. Taką fajną myśl znalazłam w necie: Uśmiech to taka krzywa, która wszystko prostuje. Piękne, prawda? A wokół tyle tego ponuractwa i niezadowolenia i wpatrzenia w czubek własnego nosa. A jak się ktoś uśmiechnie, to albo czegoś od nas chce, albo wariat, albo zboczeniec… Strasznie podejrzliwy i nieufny z nas naród. Na szczęście są jasne promyczki, takie jak Ty i Kama, i wiele dziewczyn, które Twój post skomentowały. Ja choć z natury nieśmiała i dość introwertyczna jestem, staram się okazywać ludziom życzliwość, zagadać, zaproponować pomoc. To dla mnie coś naturalnego. Po prostu czuję, że to jest właściwa postawa w relacjach z innymi. Buziaki Juleczko :-*

  26. Uśmiech ma moc? mojej rocznej Marcjance uśmiech nigdy nie znika z twarzyczki nawet kiedy śpi? to śmieje się przez sen☺️ Szczęśliwa jestem ja- też uśmiechnięta od ucha do ucha mama?

  27. Dzielnica Katowic, w której Pani mieszka to mimo ląki dookoła nie jest wieś. Mieszka Pani w stołecznym mieście aglomeracji śląskiej. Piszę to by wyprowadzić Pani czytelniczki z błędu.

  28. Mam również w zwyczaju uśmiechać się, bo wtedy po prostu przyjemniej na świecie się robi. Koleżanka z pracy doczepiła się do jednej rzeczy, przyznałam, że moje niedociągnięcie, błąd – wszystko z uśmiechem, bo mam się zalać łzami, czy co? Sprawa nie była nie wiadomo jak poważna, firma nie przestaje istnieć, nie traci płynności finansowej, ot, zrobienie korekty w piśmie. A ona chyba tego oczekiwała. Była zdumiona, że w takiej chwili się uśmiecham i złożyła donos do szefa, że zbyt lekko traktuję swoje obowiązki, że mój stosunek do pracy nie jest należycie poważny i odpowiedzialny! Aaaaaaaaaaaa!
    No ale co nas nie zabije, to wzmocni.

  29. tak – dobro wraca, uśmiech wraca i dobre uczynki takoż 🙂
    ostatnio przepuściłam w markecie 2 osoby, jedna miała 2 rzeczy, a druga to matka z na oko 2-latkiem, wiadomo, dzieci w oczekiwaniu przy kasie na swoją kolej się nudzą i najczęściej broją;) jakiś tydzień później to mi ktoś ustąpił miejsca w kolejce, bo miał więcej zakupów ode mnie, uśmiech jak banan szeroki mi się wtedy pojawił, że właśnie tak ten świat zrobiony, że dobro wraca do człowieka

  30. Jesteś natchnieniem żeby być lepszym człowiekiem.
    Co do sprzątania- sprzątam po sobie i dziecku jak od kogoś wychodzę. Niestety inni tak nie mają ale co tam – nie poddaję się:)

  31. Od napisania przez Panią tego tekstu minęło już nieco chwil, ale ja specjalnie komentuję go dopiero teraz.
    Postanowiłam sobie, że uśmiechać się będę więcej. Jak będę stała na przystanku autobusowym, jak będę w kościele znak pokoju czyniła, jak będę w szkole mówiła „dzień dobry”. Bo dotychczas oczywiście uśmiechałam się, ale nie aż tak bardzo.
    I muszę powiedzieć jedno. Pani słowa czynią cuda! Teraz gdziekolwiek idę, słyszę gdzieś w oddali: „Zagaduję do wszystkich wszędzie i uśmiecham się do wszystkich.
    Sprawia mi to tyle przyjemności, satysfakcji…” i siłą rzeczy uśmiecham się. Bo to miłe się uśmiechać i miłe jest jak ktoś do mnie się uśmiecha. Ach! Dlaczego ja wcześniej nie pojęłam tej prostej prawdy? Rasa ludzka jest dziwna doprawdy…
    No i nic już więcej nie napiszę, oprócz tego, że dziękuję szczerze i prawdziwie i czekam niecierpliwie na książkę. Przesyłam szczere i prawdziwe uśmiechy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.