Przebrałam zdjęcia z naszego pobytu nad morzem.
I kiedy chciałam zmienić ich „wagę” aby zmieścić na stronie okazało się, że jest ich 165!
Tych już przebranych. Rany boskie!
Zatem podzielę to na dwie części. Dziś zostawię zdjęcia z plaży, a w następnym poście dodam te z hotelu.
I choć jest ich tu tyle podobnych, ciężko mi było wybrać. Bo zwyczajnie je lubię.
Lubię tę polską plażę i piasek jak mąkę. Tę pustkę. Ten czas nasz razem.
I pomyśleć, że kiedyś czułam wielkie „nie” na myśl o morzu zimą…
Mało człowiek wie dopóki nie przeżyje, nie zobaczy…
Gdy na og zobaczyłam jedno Wasze zdjęcie z „mojej” Ustki to na ten tychmiast miałam chęć wziąć książki pod pache i pędzić żebyś mi je podpisała… Ale cóż… Nie popedzilam, bo to katar, a to ból głowy, prania stosy i cały kosz prasowania.. No i ten Wasz wspólny czas… Nie smialam napisać, poprosić… Choć byłaś tak blisko… Może kiedyś następna okazja do poznania się nadarzy… Bo ja ten blog od pierwszej sukienki Tosi, i konika pokochalam, i trwam… I pozdrawiam serdecznie 😍
Justyś, trzeba było napisać i przypędzić. Bo choć zawsze takie spotkania bardzo mnie stresują, tak bardzo je lubię i cenię.
Mam możliwość poznania Was. Np. na ćwiczenia do tego hotelu przyszła też moja czytelniczka Ania, bo mieszka w Ustce i chodzi na zajęcia do Grand Lubicz.
Co za cuuuudowna dziewczyna!!
I widzisz teraz sobie myślę, że taka szkoda, że nie przyszłaś. No cholercia!
Byłam z synem we wtorek w Ustce. Sprawę miałam tam do załatwienia i uznałam, że to lepiej, bo wówczas większa szansa, że Was spotkamy tak przypadkiem (niby) niż miałoby to być całkiem ukartowane (czyli że jechalibyśmy specjalnie po to, by was wypatrywać). Bo wiadomo, jak to w życiu. No i tak trochę też sumienia nie miałabym, by spokojnie wypoczywających ludzi celowo niepokoić – było bowiem prawdopodobieństwo niekontrolowanego wybuchu entuzjazmu z mojej strony. Ale gdy po załatwieniu sprawy przeszliśmy kawał plaży i promenady, a potem ( też zupełnie przypadkiem oczywiście :-)) szliśmy nieśpiesznieeeee koło Hotelu Lubicz, nie udało się. Los przejrzał nasz chytry plan c a ł k i e m p r z y p a d k o w e g o spotkania….
Kasia! Żeby było mi to ostatni raz! 🙂
Na facebooku nie zawsze odpowiadam,bo rzadko tam bywam, ale mail czy instagram raczej staram się odpisywać na bieżąco.
Dlatego następnym razem nie licz na los a na siebie błagam 🙂
To zatem będzie ostatni raz, jeśli będziesz częściej w tych stronach:-). Wracaj!
też tak mam z wybieraniem zdjęć 🙂 niby te dwa takie podobne, ale tu córeczka taką śmieszną minę zrobiła, a znowu na tym ja wyszłam całkiem ok ;)) to wywołuje cztery podobne, bo jak tu się zdecydować?? w domowej biblioteczce mamy już dwie duże półki przeznaczone wyłącznie na albumy i czas pomyśleć o trzeciej. ale lubię te moje zdjęcia bardzo, a jak kogoś nudzą podobne ujęcia to nie musi przecież oglądać
Każdego roku jeżdżę nad polskie morze zimą. Uwielbiam ten brak ludzi. W tym roku się nie udało A wszystko przez tanie loty do Hiszpanii 😟
przepiekna niebieska sukienka Tosi – pozna wiedziec skad?
z Zary 🙂